Rozstanie z facetem XXXIII

[lucaa_rules]

Napisane przez CarrieBra

lucaa_rules, coś mi się wydaje, że z Tobą dobrze vódkę się pije. To kiedy wpadasz do Polski?

Zaciekawiłaś mnie, chyba czas odwiedzić empik i zaopatrzyć się w tą książkę. Kto jest jej autorem?

Dopiero w kwietniu na wesele kolezanki

Ja to naprawde jestem za konferencja na Skypie. Juz praktykowalam to w pare osob i naprawde jest swietnie A maly kieliszek wodki czy tez wisniowki jeszcze nikogo nie zabil

Ksiazka brzmi ciekawie, i nawet znalazlam ja ze znizona cena w necie

[whiteska]

Hej dziewczyny!
Pisałam tu kiedyś, w marcu zostawił mnie chłop.
I niby wszystko dobrze, nie mam z nim kontaktu (wręcz ostatnio jak spotkaliśmy się na ulicy to udaliśmy, że się nie znamy, co jest smutne bardzo, swoją drogą...). Prowadzę swoje, dość udane, życie.

Chciałam zapytać kiedy przestanę za nim tęsknić i czy kiedykolwiek to nastąpi?

Myślałam, że po pół roku ja już pójdę dalej i ledwo będę pamiętać, że taki człowiek istniał.
Niestety nadal o nim myślę, często mam napady smutku itp.

Zastosowałam się do wszystkich wskazówek dziewczyn z forum: zero kontaktu, blokada na fejsie, ograniczony kontakt ze wspólnymi znajomymi (ta część jest najtrudniejsza i mimo woli czasem słyszę coś o nim, ale nigdy nie pytam, nie zagaduję itd.)

Wiem, że najlepszym sposobem byłoby znalezienie sobie kogoś, ale nic na siłę, nie będę się pakować we flirty, które mnie nie pociągają.

Bardzo proszę o dobre słowo, np. że jeszcze tylko dwa tygodnie i mam z grzywki

[Malla]

Napisane przez Flavius

Mam 25 lat. Zdecydowana większość moich koleżanek w tym wieku jest już po ślubie albo zaręczona.Singielką jestem tylko ja i dwie znajome z pracy. Przez to wydaje mi się, ze to już trochę późno na zaczynanie wszystkiego od zera.

Myślałam podobnie w wieku 27 lat.
5 lat później stwierdzam, że może i jestem opóźniona o pierścionek i dwoje dzieci, ale sama zapracowałam na swoje mieszkanie i rozwijam wiele zainteresowań, z których nie musiałam rezygnować. Cieszy mnie, że nie poszłam za falą i nie wzięłam ślubu po studiach, bo albo byłabym rozwódką, albo byłabym zdradzana, a moja rodzina byłaby szczęśliwa tylko na obrazku.

Obecnie jestem z kimś krótko, ale jest szał. Nie spodziewałam się, że jeszcze coś takiego poczuję. To facet z odzysku, ale to nie czyni go gorszym, bo przecież o mały włos też bym była z rynku wtórnego. Młodszych i wolnych też zdarza mi się poznać. A mam więcej lat niż Ty

[Ivy_rose]

Ja go dzisiaj widziałam na uczelni. Czuję się do dupy.

[sorenta]

no i wyprowadziłam się... Tylko jak w tym wytrwać?
3 lata to jest kawałek czasu, w tym 2 lata mieszkania razem ...

[lucaa_rules]

Napisane przez sorenta

no i wyprowadziłam się... Tylko jak w tym wytrwać?
3 lata to jest kawałek czasu, w tym 2 lata mieszkania razem ...

sorenta dasz rade! ja musze przetrawic 8 lat razem 7 mieszkania i 4 malzenstwa. rozwalil to wszystko w jeden poranek. ale kazda z nas da rade. i kazda z nas ułoży sobie zycie i jeszcze sie zdziwi odrobina wiary w siebie czyni cuda.

[sorenta]

Napisane przez lucaa_rules

sorenta dasz rade! ja musze przetrawic 8 lat razem 7 mieszkania i 4 malzenstwa. rozwalil to wszystko w jeden poranek. ale kazda z nas da rade. i kazda z nas ułoży sobie zycie i jeszcze sie zdziwi odrobina wiary w siebie czyni cuda.

Co sie stało??

Najgorzej, ze nie potrafie wytlumaczyc znajomym "dlaczego?". Pozornie nic a tak na prawdę, to chyba w końcu dojrzałam do tego, że nie chce żeby tak wyglądało całe moje życie...
I teraz pytania "to tak sama teraz bedziesz?"... ;/

[lucaa_rules]

ja nie wiem co z ludzmi jest. no tak bedziesz sama noz kuzwa. lepiej trwac w toksycznym zwiazku nic byc na ludzkich językach. samotnosc to nie jest koniec swiata. ale jest wreszcie wolnosc hehe. nie trzeba sie nikomu tlumaczyc gdzie dokad a po co. ty sama ustalasz reguly

[sorenta]

Napisane przez lucaa_rules

ja nie wiem co z ludzmi jest. no tak bedziesz sama noz kuzwa. lepiej trwac w toksycznym zwiazku nic byc na ludzkich językach. samotnosc to nie jest koniec swiata. ale jest wreszcie wolnosc hehe. nie trzeba sie nikomu tlumaczyc gdzie dokad a po co. ty sama ustalasz reguly

Dokładnie...
Nie wiem czy u mnie to się skończy definitywnym rozstaniem, czy tylko dluższą przerwą, ale nie będe wracać na samą obietnicę "zmienie to czy tamto". Jak zobacze że sie zmieniło, pomyślę.
Teraz postanowiłam być sama ze soba szczęśliwa.

Czytałam posty wyżej co Twój mąż nawywijał i powiem Ci tak "1 listopad będzie pierwszym dniem reszty Twojego super życia!" ;* a Twój mąż to skonczony dupek jest.

[lucaa_rules]

ja tu chcialabym wzniesc toast w imieniu nas wszystkich na tym watku sorry ze zdjecie do gory nogami ale nie umiem inaczej wstawic z telefonu damy rade wszystkie.

[201609270956]

Napisane przez lucaa_rules

ja tu chcialabym wzniesc toast w imieniu nas wszystkich na tym watku sorry ze zdjecie do gory nogami ale nie umiem inaczej wstawic z telefonu damy rade wszystkie.

---------- Dopisano o 21:21 ---------- Poprzedni post napisano o 21:17 ----------

Napisane przez sorenta

Co sie stało??

Najgorzej, ze nie potrafie wytlumaczyc znajomym "dlaczego?". Pozornie nic a tak na prawdę, to chyba w końcu dojrzałam do tego, że nie chce żeby tak wyglądało całe moje życie...
I teraz pytania "to tak sama teraz bedziesz?"... ;/

Ja jeszcze nie powiedziałam znajomym o rozstaniu. W końcu będę musiała, ale jak sobie pomyślę, o tych pełnych litości spojrzeniach, pytaniach "co ty teraz zrobisz?", "jak sobie poradzisz?" to mi się wszystkiego odechciewa.

[sorenta]

Wczoraj sie upewnilam w tym, że nie jest to "przerwa".
Po jego reakcji i tym, że nie wykazał zero chęci naprawienia czegokolwiek. Wyprowadziłaś sie to nara. Rozwiazemy kilka spraw i tyle z naszego "związku" ...

[E_nigmatic]

Napisane przez sorenta

Wczoraj sie upewnilam w tym, że nie jest to "przerwa".
Po jego reakcji i tym, że nie wykazał zero chęci naprawienia czegokolwiek. Wyprowadziłaś sie to nara. Rozwiazemy kilka spraw i tyle z naszego "związku" ...

No niestety taka znieczulica.
I widzę że my kobiety to jeszcze chcemy o coś walczyć a faceci mają to w głębokim poważaniu.
Przykre ....

[lucaa_rules]

Napisane przez E_nigmatic

No niestety taka znieczulica.
I widzę że my kobiety to jeszcze chcemy o coś walczyć a faceci mają to w głębokim poważaniu.
Przykre ....

No wypisz wymaluj moja sytuacja. Cytujac mojego malzonka: 'Ja nie bede nic naprawial, to nie ma sensu, ja juz nie chce, nic sie nie uda, chce rozwodu'. No i moje ulubione 'Jestes zimna i nie ma ciepla w domu'. To sobie mogl kurde grzejniki podkrecic

A ty blagaj, placz, pros o szanse ale jak grochem o sciane.
Nie warto.

[201609270956]

Napisane przez E_nigmatic

No niestety taka znieczulica.
I widzę że my kobiety to jeszcze chcemy o coś walczyć a faceci mają to w głębokim poważaniu.
Przykre ....

Mój eks po naszym pierwszym rozstaniu walczył o mnie przez jakieś 4 miesiące i to było najgorsze co mógł mi zrobić. Gdybym wtedy się nie ugięła, oszczędziłabym sobie mnóstwa problemów i rozczarowań. Także jesteście szczęściarami, ze Wasi byli nie chcą powrotów.

[sorenta]

Napisane przez E_nigmatic

No niestety taka znieczulica.
I widzę że my kobiety to jeszcze chcemy o coś walczyć a faceci mają to w głębokim poważaniu.
Przykre ....

No cóż... Miał wybór. Mógł coś zmienić ( gdzie nie chodzilo o charakter , tylko o podejście do niektórych spraw i docenianie mnie i nie podcinanie skrzydeł) albo się rozstać. Wybrał to drugie.
Miałam glupie myśli w stylu "po co się wyprowadzałaś, może by się ulozyło, bo mówił że gdybym sie nie wyprowadziła to mozna by bylo cos zmieniać, może jeszcze porozmawiacie i bedzie dobrze". A potem " Kaśka Ty to głupia jesteś, jak zabranie rzeczy do rodziców jest dla niego wystarczajacym powodem żeby zakonczyc wszystko definitywnie to znaczy że gówno się ułozy i gówno będzie dobrze".

Teraz tylko sobie powtarzam "bądź konsekwentna, bądz konsekwentna" ...

---------- Dopisano o 10:45 ---------- Poprzedni post napisano o 10:41 ----------

Napisane przez lucaa_rules

No wypisz wymaluj moja sytuacja. Cytujac mojego malzonka: 'Ja nie bede nic naprawial, to nie ma sensu, ja juz nie chce, nic sie nie uda, chce rozwodu'. No i moje ulubione 'Jestes zimna i nie ma ciepla w domu'. To sobie mogl kurde grzejniki podkrecic

A ty blagaj, placz, pros o szanse ale jak grochem o sciane.
Nie warto.

Niech se drwa narąbie i ognisko zapali na środku to będzie mial mnóstwo ciepła w domu :P

ps. Twój przypadek, a raczej Twojego męża, to w ogóle jest tak irracjonalny, że do tej pory nie moge uwierzyć, jak można jednoczesnie urzadzać dom w małżeństwie i się odkochac tym samym w momencie.

[lucaa_rules]

Napisane przez sorenta

No cóż... Miał wybór. Mógł coś zmienić ( gdzie nie chodzilo o charakter , tylko o podejście do niektórych spraw i docenianie mnie i nie podcinanie skrzydeł) albo się rozstać. Wybrał to drugie.
Miałam glupie myśli w stylu "po co się wyprowadzałaś, może by się ulozyło, bo mówił że gdybym sie nie wyprowadziła to mozna by bylo cos zmieniać, może jeszcze porozmawiacie i bedzie dobrze". A potem " Kaśka Ty to głupia jesteś, jak zabranie rzeczy do rodziców jest dla niego wystarczajacym powodem żeby zakonczyc wszystko definitywnie to znaczy że gówno się ułozy i gówno będzie dobrze".

Teraz tylko sobie powtarzam "bądź konsekwentna, bądz konsekwentna" ...

---------- Dopisano o 10:45 ---------- Poprzedni post napisano o 10:41 ----------



Niech se drwa narąbie i ognisko zapali na środku to będzie mial mnóstwo ciepła w domu :P

ps. Twój przypadek, a raczej Twojego męża, to w ogóle jest tak irracjonalny, że do tej pory nie moge uwierzyć, jak można jednoczesnie urzadzać dom w małżeństwie i się odkochac tym samym w momencie.

No on sie ponoc meczyl juz dluzszy czas. Meczyl sie meczyl ale dom kupil. Jezu swiety jak to dobrze ze ja mam jednak mozgu na miejscu i nie zgodzilam sie zeby kupic ogromna sofe na kredyt dwa tygodnie wczesniej. To bysmy mieli dodatkowe wydatki i problem. A moze o ta sofe poszlo?? Chcial ciepla sofe ja sie sprzeciwilam i mam teraz rozwod.

Dziewczyny jesli chodzi o meble zawsze sie zgadzajcie!!

[sorenta]

Napisane przez Flavius

Mój eks po naszym pierwszym rozstaniu walczył o mnie przez jakieś 4 miesiące i to było najgorsze co mógł mi zrobić. Gdybym wtedy się nie ugięła, oszczędziłabym sobie mnóstwa problemów i rozczarowań. Także jesteście szczęściarami, ze Wasi byli nie chcą powrotów.

Jak widać i tak źle, i tak niedobrze.

---------- Dopisano o 11:25 ---------- Poprzedni post napisano o 11:09 ----------

Napisane przez lucaa_rules

No on sie ponoc meczyl juz dluzszy czas. Meczyl sie meczyl ale dom kupil. Jezu swiety jak to dobrze ze ja mam jednak mozgu na miejscu i nie zgodzilam sie zeby kupic ogromna sofe na kredyt dwa tygodnie wczesniej. To bysmy mieli dodatkowe wydatki i problem. A moze o ta sofe poszlo?? Chcial ciepla sofe ja sie sprzeciwilam i mam teraz rozwod.

Dziewczyny jesli chodzi o meble zawsze sie zgadzajcie!!

Dobra rada na przyszłość! Następne wspólne mieszkanie z facetem zaczynamy od słów "Wybierz meble jakie chcesz, byleby Ci ciepło było"

[Malla]

Napisane przez lucaa_rules

No on sie ponoc meczyl juz dluzszy czas. Meczyl sie meczyl ale dom kupil. Jezu swiety jak to dobrze ze ja mam jednak mozgu na miejscu i nie zgodzilam sie zeby kupic ogromna sofe na kredyt dwa tygodnie wczesniej. To bysmy mieli dodatkowe wydatki i problem. A moze o ta sofe poszlo?? Chcial ciepla sofe ja sie sprzeciwilam i mam teraz rozwod.

Dziewczyny jesli chodzi o meble zawsze sie zgadzajcie!!

Teraz to już nie ma "ciepła domowego ogniska", tylko "tapczanu"

[lucaa_rules]

Napisane przez Malla

Teraz to już nie ma "ciepła domowego ogniska", tylko "tapczanu"

W sumie moze to podac w uzasadnieniu rozwodu, moze szybciej dostanie niz za te dwa lata:

'Postanowilem sie rozwiesc z zona, bo nie chciala kupic sofy. Sofa moglaby stworzyc cieplo ktorego nigdy nie zaznalem. Zona rowniez nosi cieple ubrania co tylko potwierdza moje stwierdzenie ze jest zimna. Ogrzewanie mamy gazowe.

Dziekuje za pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku'

[CorkaCzarownic]

Ja tez nie mogę ogarnąć jak można kupić dom z zona i chcieć zaraz rozwodu...

[Malla]

Napisane przez lucaa_rules

W sumie moze to podac w uzasadnieniu rozwodu, moze szybciej dostanie niz za te dwa lata:

'Postanowilem sie rozwiesc z zona, bo nie chciala kupic sofy. Sofa moglaby stworzyc cieplo ktorego nigdy nie zaznalem. Zona rowniez nosi cieple ubrania co tylko potwierdza moje stwierdzenie ze jest zimna. Ogrzewanie mamy gazowe.

Dziekuje za pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku'

buahahaha

robisz mi dziś dzień, dziewczyno

[Ivy_rose]

A ja znowu jestem w rozsypce Cały czas jest w mojej głowie, tęsknię za nim jak głupia. Ciągle mam nadzieje, że przyjdzie / zadzwoni i powie, że tęskni i że mu mnie brakuje.
Tyle że on nie tęskni, zablokował mnie na fb, powiedział mi że choćby miał być sam do końca życia to wie, że dobrze zrobił, że jest szczęśliwy. A ja? Gdybym ja tylko wiedziała co było nie tak, dlaczego podjął taką decyzję... a nie wiem.
Byliśmy razem / spotykaliśmy się 4 miesiące.
Zbieram się już po nim 2,5... ile jeszcze? to jest aż śmieszne...

[CorkaCzarownic]

Moja kumpela widziała eksa, dzisiaj o 8. Miał w poniedziałek dać znać kiedy będzie z Ula się widzieć chciał, no dał jak nigdy. Oczywiście był widziany kolo domu 'tej której nie kocha i która nic dla niego nie znaczy' ale coś czuje, ze on jej nie kocha. Wykorzystuje ja tylko aby miał gdzie nocować. Bosz co za egoista. Ze tez wcześniej tego nie widziałam

[Malla]

Napisane przez Ivy_rose

Gdybym ja tylko wiedziała co było nie tak, dlaczego podjął taką decyzję... a nie wiem.

Dziś na ulicy minęłaś takiego szatyna o imieniu Wojtek, kojarzysz?
Nie.

Dlaczego nie?
Bo Cię nie zainteresował.

Ile osób spotykasz codziennie i nie czujesz do nich miłości? Ilu znasz osobiście chłopców, którzy Cię nie pociągają? Dla Twojego eksa jesteś właśnie taką osobą... myślał, że coś będzie, ale się nie stało. Nie zakochał się w Tobie. Cokolwiek poczuł, przeszło mu, nie przerodziło się w coś więcej. Co jeszcze chcesz wiedzieć?

Marnujesz swój czas. Nie przeżyłaś z nim połowy życia, aby się zastanawiać, jak doszło do wygaśnięcia uczucia czy co można było zrobić inaczej. Tutaj nie ma za bardzo co mówić o uczuciu. Było zauroczenie, fascynacja i nic więcej się z tego nie narodziło. Na takim etapie jest to najprostsze wyjaśnienie i nie ma po co szukać innego. Przecież gdyby się zakochał na zabój, miałby klapki na oczach, Twoje wady byłyby nieistotne, a inne dziewczyny by nie istniały... Nie ma co walczyć o kogoś, kto na samym początku się poddaje.

Twój żal i rozgoryczenie są naturalne, acz trochę niepokojące. Niepokoi mnie to, czemu zafiksowałaś się na nim, choć bliższa znajomość była krótka, a on nie jest młodym bogiem.

[Ivy_rose]

Napisane przez Malla

Dla Twojego eksa jesteś właśnie taką osobą... myślał, że coś będzie, ale się nie stało. Nie zakochał się w Tobie. Cokolwiek poczuł, przeszło mu, nie przerodziło się w coś więcej.

Marnujesz swój czas.

I to jest chyba najgorsze - to, że jestem mu obojętna, że pomimo tego wszystkiego co mówił to teraz ma mnie gdzieś.
To on był zafiksowany na moim punkcie, to on się o mnie starał i czekał. Ja podchodziłam z dużą dozą niepewności i ostrożności.
A teraz? Przecież to jest chore co się ze mną dzieje.

Doskonale wiem, że marnuje swój czas, marnuję każdy dzień na myślenie o nim i wspominanie tego co było.

Mam takie momenty, że olewam sytuację, "ogarniam się", ale co z tego jak to wszystko do mnie wraca jak bumerang, ze zdwojoną siłą.

[E_nigmatic]

Napisane przez Ivy_rose

I to jest chyba najgorsze - to, że jestem mu obojętna, że pomimo tego wszystkiego co mówił to teraz ma mnie gdzieś.
To on był zafiksowany na moim punkcie, to on się o mnie starał i czekał. Ja podchodziłam z dużą dozą niepewności i ostrożności.
A teraz? Przecież to jest chore co się ze mną dzieje.

Doskonale wiem, że marnuje swój czas, marnuję każdy dzień na myślenie o nim i wspominanie tego co było.

Mam takie momenty, że olewam sytuację, "ogarniam się", ale co z tego jak to wszystko do mnie wraca jak bumerang, ze zdwojoną siłą.

Hm.... ja wiem że każdy to inaczej przeżywa ale co mają powiedzieć dziewczyny który latami w związkach ze swoimi facetami,
ja ze swoim byłym 3,5 roku.
Już dwa miesiące prawie nie jesteśmy razem a powiem ci że już mnie to prawie wcale nie boli bo nie rozmyślam o tym, nie analizuję.
Idę dalej przez życie. Tak trzeba inaczej nigdy z tego nie wyjdziesz...

[Ivy_rose]

Napisane przez E_nigmatic

Hm.... ja wiem że każdy to inaczej przeżywa ale co mają powiedzieć dziewczyny który latami w związkach ze swoimi facetami,
ja ze swoim byłym 3,5 roku.
Już dwa miesiące prawie nie jesteśmy razem a powiem ci że już mnie to prawie wcale nie boli bo nie rozmyślam o tym, nie analizuję.
Idę dalej przez życie. Tak trzeba inaczej nigdy z tego nie wyjdziesz...

Wiem, to, że to były tylko 4 miesiące a ja tak to przeżywam jest po prostu chore. Wiem, że to nienormalna sytuacja i jak czytam Wasze historie to czuje się jeszcze gorzej... jak jakaś idiotka, która przeżywa 4 miesięczny pseudo związek.

Też myslałam że mi było lepiej, ale widziałam go na uczelni jak sobie szedł uśmiechnięty i szcześliwy... a ja jestem taka nieszczęśliwa

Zapisałam się do psychiatry... Wizyta za miesiąc (znając mnie to bede dokładnie w tym samym miejscu co teraz...), niech mi da jakies prochy albo skieruje na psychoterapie.

To jest straszne, żeby tak uzależniać swoje szczęście od jednej osoby.

[lucaa_rules]

Enigmatic ma racje. Wiadomo ze kazdy chciałby dojsc do sedna sprawy dlaczego, po co, co moglam zrobic lepiej itd. Ale co to da? Ja im wiecej rozkmniam i rozkladam na czynniki pierwsze tym bardziej sie doluje i to przyprawia mnie o placz. A ja juz mam dosc plakania i snucia sie po katach.

Trzeba zaczac wreszcie zyc!

[Malla]

Napisane przez Ivy_rose

I to jest chyba najgorsze - to, że jestem mu obojętna, że pomimo tego wszystkiego co mówił to teraz ma mnie gdzieś.

Czy w takim razie warto płakać za kimś, kto:
- kłamał mówiąc piękne słowa po to, byś mu się oddała,
- jest tak niedojrzały, że nie rozumie wagi zdań, które wypowiada?

Napisane przez Ivy_rose

To on był zafiksowany na moim punkcie, to on się o mnie starał i czekał. Ja podchodziłam z dużą dozą niepewności i ostrożności.

Skąd się brała Twoja niepewność? Dlaczego nie byłaś do niego przekonana?

Napisane przez Ivy_rose

A teraz? Przecież to jest chore co się ze mną dzieje.

To nie jest chore. Zaufałaś mu, dałaś się przekonać. Omamić, omotać. Złamane serce to nie choroba.

Napisane przez Ivy_rose

Doskonale wiem, że marnuje swój czas, marnuję każdy dzień na myślenie o nim i wspominanie tego co było.

Co robisz cały dzień? Czemu teraz siedzisz przy komputerze zamiast np. impregnować buty zimowe? Jest masa rzeczy, które możesz zrobić bez konieczności skupiania się na nich. On nie wyleci tak szybko z Twoich myśli, a przynajmniej będziesz coś mieć zrobione.

Napisane przez Ivy_rose

Też myslałam że mi było lepiej, ale widziałam go na uczelni jak sobie szedł uśmiechnięty i szcześliwy... a ja jestem taka nieszczęśliwa

Przypomnij sobie czasy przed "jego erą". Kiedy byłaś szczęśliwa? Z czym wiązało się wtedy Twoje szczęście?

Napisane przez Ivy_rose

Zapisałam się do psychiatry... Wizyta za miesiąc (znając mnie to bede dokładnie w tym samym miejscu co teraz...), niech mi da jakies prochy albo skieruje na psychoterapie.

Dlaczego nie do psychologa?
Jaki rodzaj wspomagania teraz stosujesz - ziółka, tabletki bez recepty?

Napisane przez Ivy_rose

To jest straszne, żeby tak uzależniać swoje szczęście od jednej osoby.

Tak. Przygotuj się przed wizytą na pytania o relacje z rodzicami.

Napisane przez lucaa_rules

Enigmatic ma racje. Wiadomo ze kazdy chciałby dojsc do sedna sprawy dlaczego, po co, co moglam zrobic lepiej itd. Ale co to da? Ja im wiecej rozkmniam i rozkladam na czynniki pierwsze tym bardziej sie doluje i to przyprawia mnie o placz.

Warto przeprowadzić taką analizę raz a dobrze. Wypisać wady i zalety partnera wpływające na jakość związku i wspólnej przyszłości (np. brak prawa jazdy czy niski wzrost nie jest taką wadą), ewentualnie dać komuś bardzo zaufanemu do przeczytania i skomentowania. Nie wyrzucać. W przypadku myślenia o eksie wracać do tej kartki.

Nie mamy wpływu na to, co się stało, nie cofniemy czasu. Nie siedzimy w głowach eksów, więc nie wiemy nawet, czy oni sami wiedzą, co ich skłoniło do zerwania.

Wystarczy jednak, że zapamiętamy, że zdecydowanie najczęstszą przyczyną rozstań jest to, że wygasa uczucie. A żadna z nas nie chce być z kimś, kto jej nie kocha. Tego się trzymajmy. Jak kocha, to nie zdradza. Jak kocha, to nie zrywa. Jak kocha, to się stara. Jak nie kocha, to jego problem.