Czekające na oświadczyny i te, które się już doczekały :) cz. VII

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

No wiesz, zależy jak to zinterpretować. Skoro retinoidy mogą spowodować poważne wady płodu, to kobieta może nie zechcieć urodzić takiego dziecka. Więc może usunąć ciążę (legalnie bądź też nie) - a tu już jakiś nadgorliwy lekarz może bronić sam siebie i swojego sumienia żądając aktualnych wyników beta hcg, żeby nie mieć potencjalnego życia na sumieniu. Nie wiem, może ja to naciągam, ale dla mnie wydaje się to prawdopodobne.

[201801191006]

nie żebym chciała zacząć jakąś burzliwą dyskusję, ale jeśli jakiś lekarz (ginekolog) kieruje się przede wszystkim swoją klauzulą sumienia, to chyba po prostu pomylił zawody

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Czy ja wiem Ginekolog zajmuje się jakby nie patrzeć ciążami, czyli rozmnażaniem Musiałby być podział na ginekologów prokreacyjnych i antykoncepcyjnych

[201801191006]

osobna specjalizacja dla terminacji ciąży?

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Może nie terminacji, ale zapobiegania

[201801191006]

jak ktoś ma problem z zapobieganiem, to serio. nie to powołanie

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

A jeśli kogoś powołaniem jest sprowadzenie na świat jak największej liczby dzieci to co? Jako dentyście mu się raczej nie uda

Chociaż mógłby próbować jako listonosz

EOT

[201801191006]

to mógłby pracować przy metodzie invitro, ale też mu pewnie sumienie zabrania

no eot, eot

[Kolor Bzu]

Nie mam kiedy się przebić przez te wszystkie wiadomości
Wesele siostry TŻ-a było ekstra, wybawiłam się, poznałam całą rodzinkę i nasłuchałam się oczywiście pytań o nasze zaręczyny
Za to teraz jestem chora i lezę w łóżku do piątku

[201801191006]

Napisane przez Kolor Bzu

Nie mam kiedy się przebić przez te wszystkie wiadomości
Wesele siostry TŻ-a było ekstra, wybawiłam się, poznałam całą rodzinkę i nasłuchałam się oczywiście pytań o nasze zaręczyny
Za to teraz jestem chora i lezę w łóżku do piątku

nie boisz się kolejnych zaręczyn i ewentualnego małżeństwa?
bo w sumie to tyle co po rozwodzie jesteś?

[Kolor Bzu]

Napisane przez loloo

nie boisz się kolejnych zaręczyn i ewentualnego małżeństwa?
bo w sumie to tyle co po rozwodzie jesteś?

Jakaś część mnie mówi, by się nie śpieszyć i poczekać cierpliwie na pierścionek.
Druga część mnie mówi że przecież to już czas, że jestem pewna że to ten właściwy i tak szczerze nie boję się vo wiem że nie popełnię tych samych błędów. Minął mniej więcej rok od wyroku sądu i półtora roku odkąd się wyprowadziłam od eks.

[Filusia88]

Napisane przez Kolor Bzu

Jakaś część mnie mówi, by się nie śpieszyć i poczekać cierpliwie na pierścionek.
Druga część mnie mówi że przecież to już czas, że jestem pewna że to ten właściwy i tak szczerze nie boję się vo wiem że nie popełnię tych samych błędów. Minął mniej więcej rok od wyroku sądu i półtora roku odkąd się wyprowadziłam od eks.

O exie chyba tez myslalas ze to ten jedyny, czyz nie? No skoro wzielas z nim slub to zakladam, ze tak bylo... Mozesz myslec ze jestes pewna ze nie popelnisz tych samych bledow (czego Ci z calego serca zycze), ale czy nie boisz sie znowu komus zaufac?

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:51 ----------

I to jeszcze po tak krotkim czasie...

[Kolor Bzu]

Napisane przez Filusia88

O exie chyba tez myslalas ze to ten jedyny, czyz nie? No skoro wzielas z nim slub to zakladam, ze tak bylo... Mozesz myslec ze jestes pewna ze nie popelnisz tych samych bledow (czego Ci z calego serca zycze), ale czy nie boisz sie znowu komus zaufac?

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:51 ----------

I to jeszcze po tak krotkim czasie...

Czemu miałabym sie bać zaufać? TŻ to nie eks. A poza tym idąc takim tokiem myślenia chyba bym musiała nigdy nikomu nie ufać.
Wtedy byłam pewna jednak w inny sposób i ślub był głównie ze względów formalnych potrzebny, a nie romantycznych i na pewno nie brałam go z założeniem że bezwarunkowo chcę by był na całe zycie, no i dzieci z eksem mieć nie chciałam za nim w świecie.
Jakościowo to nawet nie ma jak porównywać.

[Filusia88]

Napisane przez Kolor Bzu

Czemu miałabym sie bać zaufać? TŻ to nie eks. A poza tym idąc takim tokiem myślenia chyba bym musiała nigdy nikomu nie ufać.
Wtedy byłam pewna jednak w inny sposób i ślub był głównie ze względów formalnych potrzebny, a nie romantycznych i na pewno nie brałam go z założeniem że bezwarunkowo chcę by był na całe zycie, no i dzieci z eksem mieć nie chciałam za nim w świecie.
Jakościowo to nawet nie ma jak porównywać.

Gdyby mnie ktos tak zranil to musialoby uplynac duzo czasu zanim znowu bym komus zaufala, ot wszystko i nie sprowadzaj prosze do absurdu "idac tym tokiem rozumowania" etc... Nie nigdy, ale na pewno po tak krotkim czasie chocbym nie wiem co czula sercem to rozum nie pozwoliby mi sie tak do konca oddac nowemu TŻowi

[Kolor Bzu]

Napisane przez Filusia88

Gdyby mnie ktos tak zranil to musialoby uplynac duzo czasu zanim znowu bym komus zaufala, ot wszystko i nie sprowadzaj prosze do absurdu "idac tym tokiem rozumowania" etc... Nie nigdy, ale na pewno po tak krotkim czasie chocbym nie wiem co czula sercem to rozum nie pozwoliby mi sie tak do konca oddac nowemu TŻowi

No ale to Ty.
Ja nie mam jakiś tendencji do przeżywania i przerabiania. Pochlipałam sobie, byłam parę razy u psychologa, ale żyje się dalej. Nigdy nie rozumiałam jak można zakończenie związku przeżywać miesiącami, bo w końcu skoro się rozpadł to znaczy że coś było nie tak i szkoda czasu na opłakiwanie go.
Przynajmniej jest to założenie z jakiego ja wychodzę.
Poza tym nie rozumiem kontekstu słowa "oddac się"? Jak oddac? Seksu nie traktuję w kategoriach oddawania się, a zakochania się i pokochania drugiego czlowieka już tym bardziej nie.

[mansikkaa]

Napisane przez Kolor Bzu

No ale to Ty.
Ja nie mam jakiś tendencji do przeżywania i przerabiania. Pochlipałam sobie, byłam parę razy u psychologa, ale żyje się dalej. Nigdy nie rozumiałam jak można zakończenie związku przeżywać miesiącami, bo w końcu skoro się rozpadł to znaczy że coś było nie tak i szkoda czasu na opłakiwanie go.
Przynajmniej jest to założenie z jakiego ja wychodzę.
Poza tym nie rozumiem kontekstu słowa "oddac się"? Jak oddac? Seksu nie traktuję w kategoriach oddawania się, a zakochania się i pokochania drugiego czlowieka już tym bardziej nie.

Zgadzam się.
Ja dość szybko po zerwaniu z eks zaczęłam się spotykać z chłopakami i zaryzykowalam spotkanie z obecnym TŻ

[klatka]

Jeden by sie bal ale drugi sie nie boi

[Filusia88]

Napisane przez Kolor Bzu

No ale to Ty.
Ja nie mam jakiś tendencji do przeżywania i przerabiania. Pochlipałam sobie, byłam parę razy u psychologa, ale żyje się dalej. Nigdy nie rozumiałam jak można zakończenie związku przeżywać miesiącami, bo w końcu skoro się rozpadł to znaczy że coś było nie tak i szkoda czasu na opłakiwanie go.
Przynajmniej jest to założenie z jakiego ja wychodzę.
Poza tym nie rozumiem kontekstu słowa "oddac się"? Jak oddac? Seksu nie traktuję w kategoriach oddawania się, a zakochania się i pokochania drugiego czlowieka już tym bardziej nie.

Oddac w sensie zaangazowac? wiem ze ja to nie Ty, ale moje pytanie Cie zdziwilo, wiec napisalam skad ono sie wzielo... A poza tym nie wchodzac w seks, zwiazek etc to jednak malzenstwo to nie jest dla mnie byle co i gdyby mi sie ono rozpadlo to TAK oplakiwalabym je.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Filusia88

Oddac w sensie zaangazowac? wiem ze ja to nie Ty, ale moje pytanie Cie zdziwilo, wiec napisalam skad ono sie wzielo... A poza tym nie wchodzac w seks, zwiazek etc to jednak malzenstwo to nie jest dla mnie byle co i gdyby mi sie ono rozpadlo to TAK oplakiwalabym je.

Jakby mąż dał Ci w mordę i odmówił leczenia to byś nie opłakiwała nie miałbyś czego. Było mi smutno przez dwa miesiące. Głównie była to złość na samą siebie.

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Najprościej jest mówić "ja bym zrobiła to czy siamto" gdy się nigdy w danej sytuacji nie było

Bywają małżeństwa naprawdę do kitu, nie widzę powodu by zamiast westchnąć z ulgą po zakończeniu takowego siedzieć i płakać, bo przecież to było MAŁŻEŃSTWO.

[201801191006]

no ale tym małżeństwem się nikt nie stał z przypadku, a branie ślubu od razu z nastawieniem, że to i tak nie na zawsze trochę mi się w głowie nie mieści

[klatka]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;51027497]Najprościej jest mówić "ja bym zrobiła to czy siamto" gdy się nigdy w danej sytuacji nie było

Bywają małżeństwa naprawdę do kitu, nie widzę powodu by zamiast westchnąć z ulgą po zakończeniu takowego siedzieć i płakać, bo przecież to było MAŁŻEŃSTWO.[/QUOTE]

Dokladnie tak :thumbup:

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;51027497]Najprościej jest mówić "ja bym zrobiła to czy siamto" gdy się nigdy w danej sytuacji nie było

Bywają małżeństwa naprawdę do kitu, nie widzę powodu by zamiast westchnąć z ulgą po zakończeniu takowego siedzieć i płakać, bo przecież to było MAŁŻEŃSTWO.[/QUOTE]

Aśka ale Twoje pierwsze zdanie i drugie sobie zaprzeczają

---------- Dopisano o 21:21 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------

Napisane przez loloo

no ale tym małżeństwem się nikt nie stał z przypadku, a branie ślubu od razu z nastawieniem, że to i tak nie na zawsze trochę mi się w głowie nie mieści

O to, to
Przecież wyczekujemy tych pierścionków żeby stać się żonami, czyli być ze sobą jak obiecujemy w przysiędze 'na zawsze'.

[Dorotti666]

Napisane przez loloo

no ale tym małżeństwem się nikt nie stał z przypadku, a branie ślubu od razu z nastawieniem, że to i tak nie na zawsze trochę mi się w głowie nie mieści

Właśnie miałam pytać jak to wyglądało z pierwszym małżeństwem Kolor Bzu. Tylko ze względów formalnych je wzięliście?

[Kolor Bzu]

Napisane przez loloo

no ale tym małżeństwem się nikt nie stał z przypadku, a branie ślubu od razu z nastawieniem, że to i tak nie na zawsze trochę mi się w głowie nie mieści

Nastawienie było ze na zawsze ale np. Przed Bogiem bym mu miłości nie przysięgła, bo owszem kochałam go ale nie miałam takiej wewnętrznej euforii że oto miłość życia. Pierwszy raz w życiu poczułam coś takiego z obecnym TŻem.

[Mojwa]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;51025841]No wiesz, zależy jak to zinterpretować. Skoro retinoidy mogą spowodować poważne wady płodu, to kobieta może nie zechcieć urodzić takiego dziecka. Więc może usunąć ciążę (legalnie bądź też nie) - a tu już jakiś nadgorliwy lekarz może bronić sam siebie i swojego sumienia żądając aktualnych wyników beta hcg, żeby nie mieć potencjalnego życia na sumieniu. Nie wiem, może ja to naciągam, ale dla mnie wydaje się to prawdopodobne. [/QUOTE]

Cooo xD jak mniemam retinoidy przepisuje dermatolog, a co jego g*wno obchodzi co Ty zrobisz z ciążą xD
Idąc tym tropem zaden lekarz nie powinien pomagac mi z moimi dolegliwosciami bo jak zaczne uprawiac seks - bedzie ryzyko ciazy - nie trzeba byc szerlokiem zeby znalezc info ze usunę wpadkę: ergo: Mojwa nie może uprawiac seksu xD

A tak bez smiechow chichow - klauzula sumienia tyczy się pewnych konkretnych kwestii takich jak przeprowadzenie aborcji czy przepisywanie antykoncepcji, musi byc uzasadniona pisemnie, wskazując lekarza, ktory tej klauzuli sumienia potencjalnie nie wykorzysta no i nie dotyczy lekarzy przepisujacych leki o dzialaniu teratogennym. Oraz tych którzy wykonują badania prenatalne - gin Ci ich nie moze odmowic bo podejrzewa, ze płód jest uszkodzony, więc moze byc ryzyko terminacji ciazy.

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Napisane przez loloo

no ale tym małżeństwem się nikt nie stał z przypadku, a branie ślubu od razu z nastawieniem, że to i tak nie na zawsze trochę mi się w głowie nie mieści

To już inna sprawa


[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;51027566]Aśka ale Twoje pierwsze zdanie i drugie sobie zaprzeczają [/QUOTE]misi chyba nie przeczytałaś dobrze.

[Filusia88]

Napisane przez Kolor Bzu

Jakby mąż dał Ci w mordę i odmówił leczenia to byś nie opłakiwała nie miałbyś czego. Było mi smutno przez dwa miesiące. Głównie była to złość na samą siebie.

A skad ja mialam wiedziec o takich okolocznosciach? Jesli pisalas to wybacz. Z reszta ja tez bym sie zloscila na siebie ze wyszlam za maz za kogos takiego i...

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;51027497]Najprościej jest mówić "ja bym zrobiła to czy siamto" gdy się nigdy w danej sytuacji nie było

Bywają małżeństwa naprawdę do kitu, nie widzę powodu by zamiast westchnąć z ulgą po zakończeniu takowego siedzieć i płakać, bo przecież to było MAŁŻEŃSTWO.[/QUOTE]

Owszem plakalabym nad nieudanym malzenstwem, bo bez wzgledu na to kto ponosi wine, to uznalabym to za moja osobista porazke, ze dokonalam takiego a nie innego wyboru.

Napisane przez loloo

no ale tym małżeństwem się nikt nie stał z przypadku, a branie ślubu od razu z nastawieniem, że to i tak nie na zawsze trochę mi się w głowie nie mieści

O to mi wlasnie chodzilo,

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;51027667]
misi chyba nie przeczytałaś dobrze.[/QUOTE]

W każdym razie to brzmiało tak, że w pierwszym zdaniu piszesz, że nie można czegoś być pewnym skoro nie było się w danej sytuacji, a z drugiego wynika, że Ty byś nie płakała po kimś takim. W każdym razie tak zrozumiałam Twoje wypowiedzi

[Kolor Bzu]

Napisane przez Filusia88

A skad ja mialam wiedziec o takich okolocznosciach? Jesli pisalas to wybacz. Z reszta ja tez bym sie zloscila na siebie ze wyszlam za maz za kogos takiego i...



Owszem plakalabym nad nieudanym malzenstwem, bo bez wzgledu na to kto ponosi wine, to uznalabym to za moja osobista porazke, ze dokonalam takiego a nie innego wyboru.



O to mi wlasnie chodzilo,

Pisałam tu w wątku skąd rozwód.
No jak pisałam jak brałam ślub to byłam przekonana ze to dobry/najlepszy wybór ale przed Bogiem bym mu miłości nie ślubowała, ani na dzieci bym się nie zdecydowała.
Teraz z TŻ obie rzeczy wydają się naturalne i oczywiste.
To nie znaczy że eksa nie kochałam czy nie myślałam o nim poważnie. Inaczej po prostu.