|
|||||||
| Notka |
|
| Wizażowe wyliczanki Wizażowe wyliczanki, to miejsce gdzie porozmawiasz o pogodzie, jedzeniu, twoim samopoczuciu lub o tym co ostatnio dostałaś od swojego ukochanego. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#4471 |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Ok Maaarcia ;D ja wejde dopiero tak o 16 17 .... mam nadzieje ...
kurcze Dziewczyny ... ale wam sie Handra wlaczyla .... hmm to nie wiem moze napiszcie dziewuchom jakas wiadomosc ;O czy cos .... Maaarcia hmm cytaty to ja chce tego momentu co oni zaczynaja zbierac Swiadkow i szykuja sie do ekszyn ;D do konca walki ;D Kurde Bajooos dziewuszki ;* Ejj tylko nas tutaj nie wywalcie czy cos ;P |
|
|
|
#4472 | |||
|
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
Cytat:
a ja czekałam cały ten czas, aż carmenkaa się nasza odezwie ![]() Cytat:
ponawiam pytanie: robimy cos z 'tym' ? ![]() chyba miałabym pewien pomysł... ![]() dam znać, jak go dopracuję. cytując Bellę z Zaćmienia...: "For some reason — impending mania, perhaps — this really irritated me."
__________________
"Sexuality is universal. If something's attractive to you, it's attractive. Sexy is sexy." ~AL Adam & Kris & Robbie |
|||
|
|
|
#4473 | |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
Ja z Maaarcia szalejemy i cytujemy cala Sage od poczatku do konca i zostalo nam tylko PS ;D Podziwiamy avatary TalkShit i NightButterfly i Evasive ;D Aaaa no i zacieszamy sie z powodu naszych Edow i innych Cullenow i Jacobow i innych i opisujemy co robimy ;D aaaa o Maaarcia sie zareczyla ze swoim!! ii mamy w swoim gronie Psychoterapeutke ;O gdyz BloodType zdala Egzamin z Socjologii i kierunkuje sie w strone PsychoPedagogiki ;O ale na szczescie nie ma zamiaru nas uleczac ;D no i dziewczyny zaczely wspominac dawniejsze czasy gdy nas jeszcze nie bylo to chyba by bylo na tyle ;DAaa no i gratulacje ... rozumiem ze jak bylo oblewanie to zdalas ---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:52 ---------- Okeej ja ide z moim narazie idziemy grac w tekena haha xD a pozniej wiecie Malediwy ;D ale to wieczorem wyjezdzamy na lotnisko ;D Do pozniej kochaneee ;**;**;** hmm tylko jak acie cos z tym zrobic to nie macie na celu wywalenia nas ;O xD albo cos tego pokroju ;O Baaaj;*;*;*;*;* |
|
|
|
|
#4474 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
no to sie ciesze ![]() a jak bedziesz miała już dopracowany ten pomysł to napisz mi na gg
|
|
|
|
|
#4475 | |||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: somewhere over the rainbow :)
Wiadomości: 157
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
[1=7a1f522eb83de308935e9eb 654607f24bf1b13c1_6401389 3eb394;13144165]http://www.youtube.com/watch?v=Q1hQa...layer_emb edded
film Kellana i Ashley. ![]() Przede wszystkim dla Evasive i kochanej Kochaam. [/QUOTE]Dziękuję kocham Cię normalnie aha... Cytat:
a my tęsknimy ![]() Cytat:
![]() Cytat:
robimy coś. chyba wiem o jaki pomysł Ci chodzi, i trochę potrwa zanim będzie dopracowany... ![]() Emmett: 'I'm not going down without a fight.'
__________________
''Its fun to lose And to pretend.'' Edytowane przez Evasive Czas edycji: 2009-07-08 o 15:39 |
|||
|
|
|
#4476 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
okej , to czekamy na pomysl .Nie jestem pewna co zrobią, ale gdybym byłą pijawką nie przechadzalbym się teraz po lesie. Sezon polowań na wampiry można uważać za otwarty .
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą. Ze wszystkich naszych namiętności najbardziej określają nas te, których nie potrafimy okiełznać. Motocykl - mój sposób na życie. ![]() Edytowane przez talkshit Czas edycji: 2009-07-08 o 15:45 |
|
|
|
|
#4477 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Eeeeej ktos mnie tu jeszcze pamięta?? jakos nie mam ostatnio czasu napisac wiadomosci ale czytam was regolarnie
![]() http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,67...to_para__.html musze ten film obejrzec!! )
__________________
"Przywykłam już, że władające mną emocje nie kierują się powszechnie przyjętymi prawami logiki."
|
|
|
|
#4478 |
|
Zadomowienie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Lol? Chcecie nas wywalić, czy założyć nowy post/klub, gdzie nie będziemy mogły do Was dołączyć???
__________________
" (...) Pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza, by oddychać. Nie był to wybór – ale konieczność." ♥ ... Daria, 22 lata. Nauczycielka wf i instruktorka fitness ![]() W trakcie mgr z bezpieczeństwa morskiego państwa. Służby mundurowe <3 |
|
|
|
#4479 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
|
|
|
|
|
#4480 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: somewhere over the rainbow :)
Wiadomości: 157
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
ja teżchcę to obejrzeć! ![]() to chyba będzie mój ulubiony film ![]() ![]() 'You haven’t changed at all. I expected a perceptible difference, but here you are, red-faced just like always.' Emmett
__________________
''Its fun to lose And to pretend.'' |
|
|
|
|
#4481 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 2 286
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
wróciłam
mam nadzieję, że wybaczycie mi to, że nie pisałam byłam u fryzjera, miałam wrócić z czerwonymi włosami, ale z racji tego, iż były za ciemne mam teraz bordowe i nawet bardziej mi się podobają niż takie co chciałam ![]() kto mi napisze na PW co to za pomysł? ![]() ja jestem dzisiaj lekko przyćpana, ciężko mi się kojarzy, więc fajnie by było jakby ktoś mi napisał o co chodzi jeszcze spakować się muszę na jutro
__________________
I will never forget. I will never regret. Łódź, 8.11.2011 - 30 Seconds to Mars 23.11.2012 - MUSE ![]() |
|
|
|
#4482 |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Kurde dopiero sie na kompa dorwalam... okkkkeeej to ja polece z cytatami ....
''- No dalej, chłopcze. Chociaż pomóż mi wejść do środka. Zacisnąłem zęby, ale zdecydowałem, że mógłby być o wiele bardziej skłonny do nieinformowania Sama o tym, co zamierzam, jeśli nie będę kłamał przez parę minut. - Od kiedy to potrzebujesz pomocy, staruszku? Zaśmiał się swoim tubalnym śmiechem. - Moje ramiona są już zmęczone. Pchałem wózek przez całą drogę z domu Sue. - Mieszkamy niżej niż ona. Cały czas jechałeś z górki. Wtoczyłem wózek na małą rampę, którą dla niego zbudowałem i wjechaliśmy do salonu. - Przyłapałeś mnie. Pomyśleć, że jechałem około 30 mil na godzinę. Było super. - Zrujnujesz ten wózek, wiesz? I wtedy będziesz mógł tylko wlec się na łokciach.'' ''- Nic się nie stało. Sam daje spokój. Wygląda na to, że wszyscy jesteśmy teraz tylko bandą fanów pijawek.'' ''- Zostaw Bellę i Cullenów w spokoju. Sam ma racje. Gapiłem się na niego przez sekundę, a potem przemierzyłem cały pokój dwoma długimi krokami. Złapałem za telefon. Wyrwałem kabel, i z gniazdka, i ze słuchawki. Zwinąłem szarą linkę wokół dłoni. - Żegnaj, tato.'' ''Więc po prostu ruszyłem dalej, chętny do wyzwania Edwarda na pojedynek. Parsknąłem. Kiedy z nim skończę, załatwię tylu z nich, ilu tylko będę mógł, zanim sami mnie zabiją. Huh - zastanowiłem się, czy Sam zauważył w tym jakąś prowokację śmierci z mojej strony. Prawdopodobnie powiedziałby, że mam to, na co zasłużyłem. Nie chciałby oskarżać swoich krwiopijczych przyjaciół'' ''Usłyszałem swoje imię i uśmiechnąłem się do siebie, zadowolony z myśli, że z pewnością przyprawiłem ich o drobny stresik'' ''Jeśli byłoby coś takiego, jak niegroźny wampir, był to z pewnością ten dziwnie łagodny przywódca.'' ''To był Edward. A raczej wyraz jego twarzy. Widziałem go już wściekłego i widziałem go aroganckiego, a raz nawet cierpiącego. Ale to - to było bliskie agonii. Jego oczy wyglądały jak oczy szaleńca. Nie podniósł wzroku, żeby rzucić mi standardowe piorunujące spojrzenie. Wpatrywał się w kanapę obok siebie z miną, jakby ktoś go co najmniej wrzucił w szalejące płomienie. Ręce miał sztywno przytwierdzone do swoich boków'' ''Przez długie sekundy nie widziałem niczego innego, prócz tego, że była ona wciąż tą Bellą którą kochałem. Jej skóra wciąż była miękka, blada i lekko brzoskwiniowa, a jej oczy wciąż były barwy czekolady. Moje serce załomotało dziwnie nierównym rytmem i zastanawiałem się, czy to nie jest tylko jakiś przekłamany sen, z którego za chwilę miałem się obudzić.'' ''Miała ogromne cienie pod oczami. Fioletowe cienie, które pojawiły się, bo jej twarz była tak zmizerniała. Jej skóra wydawała się za ciasna - jakby kości policzkowe miały zaraz przebić ją na wylot. Większość ciemnych włosów miała związanych w niedbałą kitkę, ale niektóre niesforne kosmyki opadały na jej czoło i szyję, oblepiając przy tym pokrytą potem skórę. Jej palce i nadgarstki były tak wątłe, że mogły napawać przerażeniem. Była chora. Bardzo chora.'' ''Blond pijawka - ta efekciarska, Rosalie - pochyliła się nad nią w dziwnie obronnej pozycji, zasłaniając mi widok. Coś było nie tak. Zawsze wiedziałem jak czuje się Bella - jej myśli były tak oczywiste; zupełnie jakby miała je wypisane na czole. Więc nie musiała nawet opowiadać mi każdego szczegółu jakieś sytuacji, abym mógł ją zrozumieć. Wiedziałem, że Bella nie lubiła Rosalie. Widziałem to w sposobie, w jaki układała usta, kiedy o niej mówiła. Chociaż nie chodziło tylko o to, że nie darzyła jej sympatią. Ona się po prostu jej bała. A przynajmniej kiedyś tak było. Jednak teraz, gdy Bella ukradkiem na nią spoglądała, nie było w jej oczach cienia strachu . Jej mina była... Jakby skruszona, czy coś takiego. Nagle Rosalie chwyciła jakąś miskę z podłogi i podstawiła Belli pod brodę, w razie gdyby miała ona zwymiotować. Edward upadł na kolana przy boku Belli - jego oczy miały taki wyraz, jakby doświadczał niesamowitych tortur - ale Rosalie wyciągnęła ku niemu ręce, ostrzegając, aby się cofnął.'' ''Edward jęknął naprawdę cicho. Jego głowa opadła na kolana Belli. Położyła swoją dłoń na jego policzku, jakby to ona musiała go pocieszać'' ''Mimo że wiedziałem, iż Edward nie słyszy jej myśli, wydawało się, jakby odnalazł w jej słowach jakieś drugie znaczenie, którego ja nie dostrzegałem. Jęknął znowu, z twarzą wtuloną w koc którym była przykryta, a ona pogłaskała go po policzku.'' ''Rosalie podniosła Bellę z kanapy. Edward został na swoim miejscu, jego twarz utonęła w poduszkach. Koc opadł na podłogę i na stopy Belli. Jej ciało było opuchnięte, tułów jakby napęczniał w dziwy, chory sposób. Okrywał go bardzo wyblakły, szary podkoszulek, który był zdecydowanie zbyt duży dla jej wątłych ramion. Reszta ciała była tak chuda, jakby ten duży brzuch rósł dzięki temu, co z niej wyssał. Zajęło mi kilka sekund, zanim zrozumiałem, czym była ów zdeformowana część jej ciała - nie zorientowałem się, dopóki delikatnie nie złożyła rąk na swoim nadętym brzuchu, jedną wyżej, drugą na dole. Jakby go kołysała. Zrozumiałem to właśnie wtedy, ale wciąż nie mogłem w to uwierzyć. Przecież widziałem ją zaledwie miesiąc temu. Nie było mowy, żeby mogła być w ciąży. Nie w tak zaawansowanym stadium. Pomijając fakt, że była.'' ''Zalała mnie fala nudności i musiałem połknąć wymiociny. Ale było coś gorszego niż to, o wiele gorszego. Jej wykrzywione ciało, kości prześwitujące przez skórę jej twarzy. Mogłem tylko zgadywać, dlaczego tak wyglądała - dlaczego jej brzuch był już tak wielki i dlaczego była tak schorowana - bo cokolwiek było w środku, wysysało z niej życie, żeby nakarmić siebie... Ponieważ było potworem. Tak samo, jak jego ojciec'' `Sorry ze sie wcinam w 'ten Wasz plan' ale kurcze tak mi sie wydaje ze ogolnie jak juz powstanie to powinien byc umieszczony ogolnie na forum bo raczej wszystkie powinnismy wiedziec co jest 5 ... ´ Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-08 o 20:15 |
|
|
|
#4483 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
ja robie sobie czerwone 3 sierpnia . chcialam na woodstock ale miejsc juz nie ma . i tak kolor zejdzie po tygodniu i bedarudawe <333333333333333. a gdzie wyjezdzasz ?
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą. Ze wszystkich naszych namiętności najbardziej określają nas te, których nie potrafimy okiełznać. Motocykl - mój sposób na życie. ![]() |
|
|
|
|
#4484 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 2 286
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
na woodstock ? ja jadę jutro na Slot Art Festiwal Będą cztery dni koncertów na 8 scenach, warsztaty ![]() mogłabym powiedzieć, że to będzie taki mini woodstock
__________________
I will never forget. I will never regret. Łódź, 8.11.2011 - 30 Seconds to Mars 23.11.2012 - MUSE ![]() |
|
|
|
|
#4485 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: bawimy się powietrzem.
Wiadomości: 16 564
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
^^ to baw sie dobrze : DD ![]() a na wood sie wybierasz ? ;d
__________________
Dopiero gdy ulegamy pasji, jesteśmy naprawdę sobą. Ze wszystkich naszych namiętności najbardziej określają nas te, których nie potrafimy okiełznać. Motocykl - mój sposób na życie. ![]() |
|
|
|
|
#4486 |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
`Zawsze wiedziałem, że w końcu ją zabije.´
''- Wychodzimy, Jacob. - warknął. Też byłem już na nogach, patrzyłem na niego z góry. Nareszcie miałem to, po co przyjechałem. Ten wielki, Emmett, stanął obok Edwarda razem z wyglądającym na bardzo głodnego Jasperem za sobą. Nie obchodziło mnie to. Może sfora mnie pomści, kiedy już ze mną skończą. A może nie. Nie miało to dla mnie znaczenia.'' ''- Nie - Bella z trudem złapała powietrze i powłóczyła się do przodu, by chwycić ramiona Edwarda. Rosalie ruszyła zaraz za nią, jakby były spięte jakimś łańcuchem. - Muszę tylko z nim porozmawiać, Bello - powiedział cicho Edward, tylko do niej. Dotknął palcami jej twarzy i pogłaskał. Wznieciło to we mnie ogień wściekłości - po tym wszystkim co jej zrobił, ciągle mógł dotykać ją w ten sposób. - Nie nadwyrężaj się - błagał. - Odpoczywaj, proszę. Oboje wrócimy za parę minut.'' ''Bella patrzyła teraz na mnie, starając się zatrzymać na sobie mój wzrok. - Zachowuj się - poprosiła. - A potem wróćcie.'' ''- Jeszcze nie jestem gotów na to, żebyś mnie zabił Jacob - szepną, oddalając się szybko od domu. - Musisz uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Jakby mnie to obchodziło, czy jest gotów czy nie. Odburknąłem na wdechu - Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Zatrzymał się bez ostrzeżenia i odwrócił w moją stronę. Wyraz jego twarzy znowu mnie zmroził. Przez sekundę byłem tylko dzieckiem - dzieckiem, które przez całe swoje życie mieszkało w tym samym, małym miasteczku. Zwykłym dzieckiem. Wiedziałem, że musiałbym przeżyć o wiele więcej, cierpieć o wiele więcej, żeby kiedykolwiek zrozumieć tą agonię w oczach Edwarda. Podniósł rękę, z zamiarem starcia potu z czoła, ale przejechał tylko palcami po swojej twarzy, jakby zaraz miał rozszarpać pokrywającą ją marmurową skórę. Jego czarne oczy płonęły w oczodołach w zamglonym spojrzeniu, przypatrywał się czemuś w swoim umyśle. Otworzył usta, jakby miał zamiar zacząć krzyczeć, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Pomyślałem, że właśnie tak musi wyglądać twarz człowieka, który płonie na stosie. Przez moment nie byłem w stanie nic powiedzieć. To było zbyt prawdziwe, ta twarz - widziałem cień tego spojrzenia w domu, widziałem to w jego i jej oczach, ale to była zdecydowanie kulminacja. Ostatni gwóźdź w jej trumnie. - To Ją zabija, prawda? Ona umiera - wiedziałem, że kiedy to powiedziałem, mój wyraz twarzy był jakby łagodniejszą wersją jego. Słabszy, inny, bo wciąż byłem w szoku. Nie odwróciłem nawet jeszcze głowy - to wszystko działo się zbyt szybko. Miał czas, by dojść do tego wniosku. Było to inne, bo ja straciłem ją już wiele razy, na wiele sposobów - w mojej głowie. A różnica polegała na tym, że ona tak naprawdę nigdy nie była moja, żebym mógł ją stracić. I na tym, że to, iż umiera, nie było moją winą. - Moja wina - wyszeptał Edward i jego kolana ugięły się. Upadł przede mną, taki słaby, łatwy cel, łatwiejszy niż można to było sobie wyobrazić. Ale czułem się zimny jak lód - nie było już we mnie ognia. - Tak - jęknął z twarzą przyciśniętą do podłoża, jakby spowiadał się ziemi. - Tak, to ją zabija. Jego całkowita bezsilność irytowała mnie. Chciałem bitwy, nie egzekucji. Gdzie teraz była ta jego pełna samozadowolenia wyższość? - Więc dlaczego Carlisle nic nie zrobił? - burknąłem - W końcu jest lekarzem, nie? Wyciągnijcie to z niej. Podniósł wzrok i odpowiedział mi zmęczonym głosem. Zupełnie, jakby tłumaczył coś przedszkolakowi kolejny raz z rzędu. - Nie pozwala nam. Zajęło mi chwilę, zanim jego słowa do mnie dotarły. Jezu, znowu ten sam schemat. Oczywiście, zginąć dla potomka takiego potwora. To było takie w stylu Belli. - Znasz ją dobrze - wyszeptał. - Tak szybko to dostrzegłeś... Ja nie zauważyłem. Nie na czas. Prawie w ogóle nie rozmawiała ze mną podczas powrotu do domu. Myślałem, że jest przerażona - to byłoby naturalne. Myślałem, że jest na mnie zła za to, że musi tyle przeze mnie przejść, za narażanie jej życia. Znów. Nigdy nawet nie zgadłbym o czym myślała, co planowała. Nie, dopóki moja rodzina nie przywitała nas na lotnisku, a ona pobiegła prosto w ramiona Rosalie. Rosalie! I wtedy usłyszałem, o czym myślała Rose. Nie rozumiałem dopóki tego nie usłyszałem. Ty zrozumiałeś w sekundę... - jęknął, a potem westchnął.'' ''- Chciałem to zrobić - wyszeptał. - Carlisle zgodziłby się na to. - Więc co, byliście za szlachetni do cholery? - Nie. Nie chodziło o szlachetność. Jej ochroniarz skomplikował sprawy. Och. Jego opowieść nie miała wcześniej zbyt wielkiego sensu, ale teraz wszystko pasowało. Więc o to chodziło blondi. Ale co ona miała z tego? Królowa piękności chciała, żeby Bella umarła w mękach? - Może - powiedział Edward.- Ale Rosalie nie patrzy na to w dokładnie taki sposób. - Więc wywlecz blondynę pierwszą. Daruj sobie uprzejmości i zajmij się Bellą. - Emmett i Esme są po jej stronie. Emmett nigdy nie pozwoliłby nam... A Carlisle nie pomoże mi dopoki nie przekona Esme.. - jego głos cichł powoli'' ''- Nawet ty, Jacobie Black, nie możesz nienawidzić mnie tak bardzo, jak sam siebie nienawidzę'' ''- Zabicie mnie teraz nie uratuje jej życia - powiedział cicho. - Więc co uratuje? - Jacob, musisz coś dla mnie zrobić. - Mogę najwyżej wysłać Cię prosto do piekła, pijawo! Nadal wpatrywał się we mnie tymi zmęczonymi oczami szaleńca. - Dla niej? Zacisnąłem mocniej szczękę. - Robiłem wszystko, co tylko mogłem, żeby trzymać ją z dala od Ciebie. Wszystko. Teraz jest już za późno. - Znasz Ją, Jacob. Łączy Cię z nią coś, czego nawet ja nie jestem w stanie zrozumieć. Jesteś częścią niej i ona jest częścią Ciebie. Nie posłucha mnie ponieważ pomyśli, że jej nie doceniam. Uważa, że jest na to wszystko wystarczająco silna.. - przełkną ślinę jakby się dławił - Może Ciebie posłucha. - Dlaczego miałaby mnie słuchać? Chwiał się na nogach, jego oczy płonęły jaśniej niż wcześniej, bardziej dziko. Zastanawiałem się czy naprawdę oszalał. Czy wampiry mogą stracić zmysły? - Może - odpowiedział, czytając mi w myślach. - Nie wiem. Ale tak się właśnie czuję. - Potrząsnął głową. - Muszę starać się to przed nią ukrywać, bo stres wpędza ją tylko w gorszy stan. Nie może wiedzieć, jak naprawdę jest. Muszę być opanowany - nie mogę nic pogorszyć. Ale to teraz nieważne. Musi Cię posłuchać! - Nie mogę powiedzieć jej nic, czego Ty byś już jej nie powiedział. Co chcesz żebym zrobił? Powiedzieć jej, że jest głupia? Prawdopodobnie już to wie. Powiedzieć jej, że umrze? Założę się, że z tego też zdaje sobie sprawę. - Możesz zaoferować jej to, czego chce. To nie miało żadnego sensu. Faktycznie oszalał? - Nie obchodzi mnie nic, prócz utrzymania jej przy życiu - powiedział, nagle skupiony. - Jeśli chce dziecka, może je mieć. Może mieć i pół tuzina dzieci. Cokolwiek tylko zechce. - Zamilknął na chwilę. - Może mieć nawet szczeniaki, jeśli to konieczne. Napotkał przez moment na moje spojrzenie. Jego twarz wyglądała niemal na obłąkaną, pod zaledwie cieniutką warstwą samokontroli. Moje groźne spojrzenie złagodniało, gdy tylko pojąłem sens jego słów. Poczułem jak moje usta otwierają się w szoku. - Ale nie w ten sposób! - syknął zanim zdążyłem zareagować. - Nie kiedy to coś wysysa z niej życie, podczas gdy Ja mogę tylko patrzeć! Patrzeć na jej chorobę a potem na to, jak odchodzi. Widzieć jak to coś ją krzywdzi. - Szybko wciągnął powietrze, jakby ktoś właśnie uderzył go w brzuch. - Musisz jej to wszystko uświadomić, Jacob. Mnie już nie posłucha. Rosalie zawsze jest przy niej, podjudzając to szaleństwo - dopingując ją. Broniąc jej. Nie, broniąc tego czegoś. Życie Belli nic dla niej nie znaczy.'' Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-08 o 20:38 |
|
|
|
#4487 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 2 286
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
dziękuje
![]() nie, nie da rady. no, więc żegnam się z Wami będę w sobotę, albo w niedzielę trzymajcie się
__________________
I will never forget. I will never regret. Łódź, 8.11.2011 - 30 Seconds to Mars 23.11.2012 - MUSE ![]() |
|
|
|
#4488 |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
|
|
|
|
#4489 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: somewhere over the rainbow :)
Wiadomości: 157
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
__________________
''Its fun to lose And to pretend.'' |
|
|
|
|
#4490 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
bedziemy tęsknić pa pa
|
|
|
|
|
#4491 |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
''O czym on mówił? Że co Bella powinna zrobić? Mieć dziecko? Ze mną? Co? Jak? Miał zamiar mi ją
oddać? Albo myślał, że nie będzie miała nic przeciwko temu, żebyśmy się podzielili?'' ''- To najbardziej szalona rzecz, jaką kiedykolwiek wymyśliłeś - wybełkotałem. - Ona Cię kocha. - Niewystarczająco. - Jest gotowa umrzeć, żeby tylko mieć dziecko. Może zaakceptuje coś mniej niebezpiecznego. - Co Ty, nie znasz jej? - Wiem, wiem. Będzie to wymagać długiego przekonywania. Dlatego Cię potrzebuję. Wiesz jak ona na wszystko patrzy. Ukaż jej sens tego wszystkiego'' ''To było zbyt wiele. Niemożliwe. Złe. Chore. Wypożyczać Bellę na weekendy, a potem zwracać w poniedziałek jak wypożyczony film? Popieprzone. Ale zachęcające.'' ''Ale teraz wszystko powróciło. Bella w moich ramionach, Bella szepcząca moje imię...'' ''Bella, zdrowa i promienna, zupełne przeciwieństwo tego, jak wyglądała teraz, ale w pewnym sensie podobna: jej ciało, niewyniszczone, ale zmienione w bardziej naturalny sposób. Przez moje dziecko...'' ''Jej stan... Zmienia się tak szybko. To coś... rośnie. Bardzo szybko. Nie mogę się teraz od niej oddalać. - Co to w ogóle jest? - Nikt z nas nie ma pojęcia. Ale jest już dużo silniejsze od niej. Mogłem sobie to wyobrazić - widziałem tego małego potwora w mojej głowie, niszczącego ją od środka. - Pomóż mi to zatrzymać - wyszeptał. - Pomóż mi, zanim to się wydarzy. - Jak? Oferując się jako reproduktor? - Nawet nie skrzywił się, gdy to powiedziałem, Ja za to tak. -Naprawdę oszalałeś. Ona nigdy tego nie zrobi. - Spróbuj. Nie ma już nic do stracenia. To nie sprawi jej bólu. Ale mi sprawi. Czy nie wystarczająco dużo już razy odrzuciła mnie i bez tego?'' ''Powinienem go zabić w tym momencie. - Nie teraz - wyszeptał. - Nie teraz. Tak czy siak, zniszczy ją to i dobrze o tym wiesz. Nie ma potrzeby się z tym spieszyć. Jeśli Cię nie posłucha, dostaniesz swoją szansę. W momencie, kiedy serce Belli przestanie bić, będę Cię błagał żebyś mnie zabił. - Nie będziesz musiał błagać długo. Kąciki jego ust zadrżały lekko. - Liczę na to. - Więc mamy umowę. Skinął głową i wyciągnął w moją stroną swoją zimną rękę. Powstrzymując obrzydzenie sięgnąłem po jego dłoń. '' Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-08 o 21:03 |
|
|
|
#4492 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
hej Intruzki
byłam dzisiaj z Alice na zakupach. I chyba zaraz padne. weszłysmy chyba do wszystkich sklepów w kazdej galerii w Krk! ale mam caly zapas ubran na nasz wyjazd oo musze spadac Laski. Edward własnie szykuje mi relaksującą kąpiel^^ a pozniej masaż...ahh... tak wiec nie rozpisujcie się za bardzo ![]() narazka Mooje
__________________
'Forbidden to remember,
terrified to forget' <33 |
|
|
|
#4493 |
|
Użytkownik ma kliknąć w link aktywujący (mail)
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 216
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
''Dlaczego po prostu nie odszedłem? Och tak. Bo jestem idiotą''
''Czułem się.. Sam nie wiem. Jakbym nie był prawdziwy. Jakbym był jakąś gotycką wersją kiepskiego sitcomu. Jednak zamiast być zwykłym frajerem, zapraszającym najładniejszą cheerleaderkę na bal, byłem zwykłym wilkołakiem, mającym zamiar prosić żonę wampira o usunięcie ciąży i rozmnażanie ze mną. Nieźle.'' ''Zastanawiałem się nad miejscem, w którym się wtedy zatrzymaliśmy. Czy było wystarczająco daleko od domu, żeby inni nie mogli słyszeć o czym rozmawialiśmy? To dlatego zaciągnął mnie tak daleko? Możliwe. Kiedy przeszedłem przez drzwi, wszyscy Cullenowie byli nieco zmieszani i nieufni. Nie wyglądali na złych czy oburzonych. Więc musieli nie słyszeć ani słowa z tego, o co prosił mnie Edward.'' ''- Carlisle i ja będziemy cały czas w zasięgu twojego wzroku, Rosalie - powiedział Edward. Jego pozbawiony uczuć ton zmieniał się powoli, ukazując gniew. - To nas przecież się boi. - Nie - szepnęła Bella. Jej oczy rozbłysły, a rzęsy stały się mokre. - Nie, Edwardzie, ja nie.. Potrząsnął głową, uśmiechając się odrobinę. Trudno było patrzeć na jego wykrzywione wargi. - Nie to miałem na myśli, Bello. Wszystko w porządku. Nie martw się o mnie. Mdławe. Miał racje - zarzucała sobie, że rani jego uczucia. Ta dziewczyna to prawdziwa męczennica. Urodziła się totalnie nie w tym stuleciu, co trzeba. Powinna żyć w czasach, kiedy mogła swobodnie rzucić się na pożarcie lwom dla dobra sprawy.'' ''- Nie będę Cię okłamywał, Bells. Wyglądasz okropnie. - Wiem - szepnęła. - Jestem straszna. - Coś jak potwór z bagien - przytaknąłem. Zaśmiała się. - Dobrze Cię tu mieć przy sobie. Dobrze się uśmiechać. Nie wiem ile jeszcze tego dramatu jestem w stanie znieść. Przewróciłem oczyma. - Okej, okej - zgodziła się. - Sama jestem sobie winna. - Tak, jesteś. Co ty sobie myślisz Bells? Serio! - Czy on prosił Cię, żebyś na mnie krzyczał? - Coś w tym stylu. Ale nie wiem, skąd mu przyszło do głowy, że mnie posłuchasz. Nigdy mnie nie słuchałaś! Westchnęła. - A nie mó... - zacząłem. - Czy wiesz, że "A nie mówiłem" ma brata, Jacob? - zapytała przerywając mi. - Ma na imię "Zamknij się, do cholery". - Dobre. Obrzuciła mnie piorunującym spojrzeniem. Jej skóra rozciągnęła się na kościach policzkowych. - Nie mam do tego praw autorskich. Oglądałam powtórki "The Simpsons". - Chyba przegapiłem ten odcinek. - Był całkiem niezły. Nie odzywaliśmy się przez minutę. Jej dłonie zaczęły się odrobinę ogrzewać. - Naprawdę poprosił Cię, żebyś ze mną porozmawiał? Skinąłem głową. - Żebym przemówił Ci trochę do rozsądku. Ale to od samego początku przegrana bitwa. - Więc dlaczego się zgodziłeś? Wiedziałem natomiast jedno - każda sekunda, którą z nią spędzałem, przybliżała mnie do bólu, mającego mnie później dręczyć. Moment ostateczny nadchodził. Im więcej uderzeń przyjmowałem, tym ciężej było mi to znosić. - To się uda, wiesz? - powiedziała po minucie ciszy. - Wierzę w to. Znowu ogarnął mnie gniew. - Czy obłęd to jeden z symptomów? - zawarczałem. Zaśmiała się, przez co moje rozdrażnienie wzrosło tak gwałtownie, że ręce trzymające jej dłonie zaczęły dygotać. - Może - powiedziała. - Nie mówię, że to będzie łatwe, Jake. Ale jak mogłabym przeżyć to wszystko, przez co przeszłam i nie wierzyć w magię? - Magię? - Zwłaszcza w Twoim przypadku - powiedziała. Na jej twarzy gościł uśmiech. Oswobodziła jedną ze swoich dłoni, po czym musnęła mnie nią po policzku. Była cieplejsza niż wcześniej, ale mimo to na mojej skórze wydawała się być zimna, jak większość rzeczy zresztą. - Bardziej niż ktokolwiek inny, masz tę odrobinę magii, która czeka tylko, żeby wszystko naprawić. - O czym Ty bredzisz? Ciągle się uśmiechała. - Edward opowiadał mi raz jak to jest - to wasze wpojenie. Powiedział, że to było jak "Sen nocy letniej", jak magia. Znajdziesz tego kogoś, kogo naprawdę szukasz, Jacob, i może wtedy wszystko to będzie miało swój sens. Gdyby nie to, że wyglądała tak krucho, nawrzeszczałbym na nią porządnie. Chociaż w sumie i tak na nią krzyknąłem. - Jeśli myślisz, że to wpojenie mogłoby nadać jakiś sens temu szaleństwu... - zmagałem się ze słowami. - Naprawdę myślisz, że mogę pewnego dnia wpoić się w kogoś nieznajomego i sprawić, że wszystko będzie w porządku? - dźgnąłem palcem jej opuchnięte ciało. - Powiedz mi, jaki to by miało sens, Bella!? Jaki sens ma to, że Cię kocham? Jaki sens ma to, że ty kochasz jego? Kiedy umrzesz - moje słowa zmieniły się w warkot - jak cokolwiek mogłoby mieć wtedy sens? Jaki sens ma to całe cierpienie? Moje, twoje, jego! Jego też zabijesz. Nie żeby mnie to obchodziło. - Skrzywiła się, ale ciągnąłem dalej. - Więc jaki sens ma ta Twoja pokręcona miłosna historia, tak w rozrachunku? Jeśli jest jakikolwiek sens, to proszę pokaż mi go, Bella, bo jak na razie go nie widzę! Westchnęła. - Jeszcze nie wiem, Jake. Ale ja po prostu.. czuję.. że to wszystko idzie w dobrym kierunku, tylko ciężko jeszcze powiedzieć w jakim. Wydaje mi się, że możesz to nazwać wiarą. - Umierasz w imię niczego, Bella! Niczego! Przeniosła dłonie z mojej twarzy na swój napęczniały brzuch, głaszcząc go. Nie musiała nic mówić, żebym wiedział o czym myśli. Umierała dla tego czegoś. - Nie mam zamiaru umierać - powiedziała przez zaciśnięte zęby i mógłbym przysiąc, że mówiła coś, co powtarzała w niedalekiej przeszłości już nie jeden raz. - Moje serce nie przestanie bić. Jestem na to wystarczająco silna. - To kupa bzdur, Bella. Próbujesz utrzymać to coś już zbyt długo. Normalna osoba sobie nie poradzi. Nie jesteś wystarczająco silna - ująłem jej twarz w dłonie. Nie musiałem przypominać sobie, aby być delikatnym. Wszystko w niej aż wrzeszczało, że jest kruche. - Mogę to zrobić. Mogę - bełkotała. - Nie sądzę. Jaki jest plan? Mam nadzieję, że w ogóle masz jakiś. Skinęła głową, unikając mojego wzroku. - Wiedziałeś, że Esme skoczyła z klifu? To znaczy, kiedy była jeszcze człowiekiem. - No i? - No i była tak blisko śmierci, że nawet nie zawracali sobie głowy, żeby zabrać ją na pogotowie - zawieźli ją prosto do kostnicy. Jednak jej serce wciąż biło, gdy Carlisle ją znalazł... Więc to miała na myśli, mówiąc, że jej serce nie przestanie bić. - Nie masz zamiaru przetrwać tego jako człowiek... - powiedziałem bezbarwnie. - Nie. Nie jestem idiotką. - Zauważyła, że się na nią gapię. - Chociaż ty pewnie masz na ten temat inne zdanie. - Ewentualna wampiryzacja - wymamrotałem. - Zadziałało u Esme i Emmetta, i Rosalie, a nawet w przypadku Edwarda. Nikt z nich nie był w tak dobrej formie. Carlisle zmienił ich, bo do wyboru było tylko to lub śmierć. On nie odbiera życia, tylko je ratuje. - Poczułem nagłe ukłucie wyrzutów sumienia na myśl o dobrym wampirzym doktorku, tak jak poprzednio. Odsunąłem ją od siebie i zacząłem błagać. - Posłuchaj mnie, Bella. Nie rób tego w ten sposób - zupełnie jak poprzednio, kiedy zadzwonił Charlie, zorientowałem się, jak wiele to dla mnie znaczyło. Zrozumiałem, że potrzebuję jej żywej, w tej formie. Wziąłem głęboki wdech. Mój głos stał się donośniejszy i bardziej szorstki. - Wiesz przecież, co on ma zamiar zrobić, gdy umrzesz. Widziałaś to wcześniej. Chcesz, żeby wrócił do tych włoskich zabójców? - Skuliła się bardziej na sofie. Opuściłem fragment, że teraz nie będzie musiał się udawać aż do Włoch. Próbując przybrać odrobinę miększy ton głosu, zapytałem - Pamiętasz, kiedy zostałem okaleczony przez nowonarodzonych? Co mi wtedy powiedziałaś? Czekałem, ale najwyraźniej nie miała zamiaru mi odpowiadać. Zacisnęła usta. - Powiedziałaś mi, żebym był grzeczny i słuchał się Carlisle'a. - przypomniałem jej - A ja co zrobiłem? Słuchałem się wampira. Dla Ciebie. - Słuchałeś go, bo tak powinieneś zrobić. - Okej, wybierz inny przykład. Wzięła głęboki wdech. - To nie jest odpowiednia chwila. - Przyglądała się swojemu wielkiemu, okrągłemu brzuchowi i wyszeptała cicho - Nie zabiję go. Moje ręce znowu się zatrzęsły. - Ach, widzę, że nie słyszałem jeszcze dobrej nowiny. Pełen życia chłopiec, co? Powinienem chyba przynieść niebieskie baloniki. - Nie wiem, czy to chłopiec. - przyznała nieśmiało. Nic nie widać, bo błona wokół dziecka jest zbyt gruba - jak skóra. Więc jest małą zagadką. Ale w swojej głowie zawsze widzę chłopca. - Tam nie ma żadnego ślicznego bobasa, Bella. - Przekonamy się. - powiedziała niemal zadowolona z siebie. - Ty nie - warknąłem. - Jesteś bardzo pesymistycznie nastawiony, Jacob. Zdecydowanie jest szansa, że to się uda. Nie mogłem nic odpowiedzieć. Patrzyłem w dół i oddychałem powoli, próbując trzymać wściekłość na wodzy. - Jake - powiedziała, głaszcząc mnie po policzku. - Wszystko będzie w porządku. Cii. Będzie dobrze. Nie spojrzałem na nią. - Nie. Nie będzie dobrze. Wytarła coś mokrego z mojego policzka. - Cii... - O co w tym chodzi, Bella? - gapiłem się na jasny dywan. Moje stopy były brudne i zostawiały na nim wielkie plamy. I dobrze. - Myślałem, że chcesz tego swojego wampira bardziej niż cokolwiek innego. A teraz po prostu go odstawiasz? To nie ma najmniejszego sensu. Od kiedy jesteś taka zdesperowana, żeby zostać matką? Jeśli tak bardzo tego pragnęłaś, to dlaczego wyszłaś za wampira? Ok ja musze spadac ;O ... ehh nawet 10 rozdzialu nie skonczylam .... ide bo raz ze mam taki rozkaz normalnie ! ;| Hmm za godzine na lotnisko i Malediwyyyy baaaj do jutra ! Kochaaam Edytowane przez Liquidgold Czas edycji: 2009-07-08 o 21:27 |
|
|
|
#4494 |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
ja mam prośbe do dziewczyn które masowo cytuja sage
|
|
|
|
#4495 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Mam zadzwonić do Sama po aktualizacje?
Stałem plecami do niego, ukrywając przed nim wyraz mojej twarzy. - Nic się nie stało. Sam daje spokój. Wygląda na to, że wszyscy jesteśmy teraz tylko bandą fanów pijawek. - Jake... - Nie chcę o tym mówić. Musiałem przez jakiś czas jechać grzecznie, żeby uniknąć zmiażdżenia przez minivana - nie żeby mnie to mogło zabić, ale z pewnością spowodowałoby pewne opóźnienia. - Em, Jacob, to naprawdę nie jest najlepszy moment - doktor wydawał się jakiś nieswój, ale nie w sposób, jakiego oczekiwałem. - Możemy załatwić to później? Gapiłem się na niego przez chwilę oniemiały. Czy on właśnie prosił mnie, aby przełożyć rzeźnię, którą planowałem na bardziej odpowiedni moment? - Tak się cieszę, że przyszedłeś się dziś ze mną zobaczyć, Jacob - powiedziała. Mimo że wiedziałem, iż Edward nie słyszy jej myśli, wydawało się, jakby odnalazł w jej słowach jakieś drugie znaczenie, którego ja nie dostrzegałem. Jęknął znowu, z twarzą wtuloną w koc którym była przykryta, a ona pogłaskała go po policzku. Nie chciałem zabijać dziewczyn... Nawet wampirów. Chociaż mógłbym zrobić wyjątek dla blondyny. Jezu, znowu ten sam schemat. Oczywiście, zginąć dla potomka takiego potwora. To było takie w stylu Belli. - Znasz ją dobrze - wyszeptał. - Tak szybko to dostrzegłeś... Ja nie zauważyłem. Nie na czas. Prawie w ogóle nie rozmawiała ze mną podczas powrotu do domu. Myślałem, że jest przerażona - to byłoby naturalne. Myślałem, że jest na mnie zła za to, że musi tyle przeze mnie przejść, za narażanie jej życia. Znów. Nigdy nawet nie zgadłbym o czym myślała, co planowała. Nie, dopóki moja rodzina nie przywitała nas na lotnisku, a ona pobiegła prosto w ramiona Rosalie. Rosalie! I wtedy usłyszałem, o czym myślała Rose. Nie rozumiałem dopóki tego nie usłyszałem. Ty zrozumiałeś w sekundę... - jęknął, a potem westchnął. - Czekaj, czekaj, cofnijmy się odrobinę. Ona wam NIE POZWALA? - Sarkazm po prostu sunął mi się na usta. - Myślisz, że jest ona pełna sił, jak każda stu kilowa ludzka dziewczyna w ciąży? Czy wyście pijawki pogłupiały? Przytrzymajcie ją i omamcie jakimiś lekami. - Chciałem to zrobić - wyszeptał. - Carlisle zgodziłby się na to. - Więc co, byliście za szlachetni do cholery? - Nie. Nie chodziło o szlachetność. Jej ochroniarz skomplikował sprawy. Och. Jego opowieść nie miała wcześniej zbyt wielkiego sensu, ale teraz wszystko pasowało. Więc o to chodziło blondi. Ale co ona miała z tego? Królowa piękności chciała, żeby Bella umarła w mękach? - Może - powiedział Edward.- Ale Rosalie nie patrzy na to w dokładnie taki sposób. - Więc wywlecz blondynę pierwszą. Daruj sobie uprzejmości i zajmij się Bellą. - Emmett i Esme są po jej stronie. Emmett nigdy nie pozwoliłby nam... A Carlisle nie pomoże mi przekonać Esme.. - jego głos cichł powoli. - Powinieneś zostawić Belle mnie. - Wiem. Teraz, to już odrobinę za późno, pomyślałem. - Oni są, Ci sadystyczni, brutalni, prawdziwy koszmar. Oni istnieją. Ale pokusa to jedynie wstęp do uczty. Nikt nie przeżyje. Bredził i trząsł głową jakby ta myśl budziła w nim odrazę. Jakby on był inny. - Nie zdawałem sobie sprawy, że znasz tyle określeń na to kim jesteś. - parsknąłem. Wpatrywał się we mnie. Jego twarz wyglądała na sto lat starszą niż zwykle. - Nawet ty, Jacobie Black, nie możesz nienawidzić mnie tak bardzo, jak sam siebie nienawidzę. Mylisz się, pomyślałem zbyt rozwścieczony, by cokolwiek powiedzieć. - Zabicie mnie teraz nie uratuje jej życia - powiedział cicho. - Więc co uratuje? - Jacob, musisz coś dla mnie zrobić. - Mogę najwyżej wysłać Cię prosto do piekła, pijawo! Bella pobiłaby mnie - nie żebym się przejmował sobą, ale mogła prawdopodobnie znowu złamać sobie rękę. Nie powinienem był pozwalać mu na tą rozmowę, na mieszanie mi w głowie. Powinienem go zabić w tym momencie. - Nie teraz - wyszeptał. - Nie teraz. Tak czy siak, zniszczy ją to i dobrze o tym wiesz. Nie ma potrzeby się z tym spieszyć. Jeśli Cię nie posłucha, dostaniesz swoją szansę. W momencie, kiedy serce Belli przestanie bić, będę Cię błagał żebyś mnie zabił. - Nie będziesz musiał błagać długo. Kąciki jego ust zadrżały lekko. - Liczę na to. Dlaczego po prostu nie odszedłem? Och tak. Bo jestem idiotą. Jednak zamiast być zwykłym frajerem, zapraszającym najładniejszą cheerleaderkę na bal, byłem zwykłym wilkołakiem, mającym zamiar prosić żonę wampira o usunięcie ciąży i rozmnażanie ze mną. Nieźle. - Czy wiesz, że "A nie mówiłem" ma brata, Jacob? - zapytała przerywając mi. - Ma na imię "Zamknij się, do cholery". - Dobre. - Nie masz zamiaru przetrwać tego jako człowiek... - powiedziałem bezbarwnie. - Nie. Nie jestem idiotką. - Zauważyła, że się na nią gapię. - Chociaż ty pewnie masz na ten temat inne zdanie. - Ewentualna wampiryzacja - wymamrotałem. - Zadziałało u Esme i Emmetta, i Rosalie, a nawet w przypadku Edwarda. Nikt z nich nie był w tak dobrej formie. Carlisle zmienił ich, bo do wyboru było tylko to lub śmierć. On nie odbiera życia, tylko je ratuje. - Poczułem nagłe ukłucie wyrzutów sumienia na myśl o dobrym wampirzym doktorku, tak jak poprzednio. - Pamiętasz, kiedy zostałem okaleczony przez nowonarodzonych? Co mi wtedy powiedziałaś? Czekałem, ale najwyraźniej nie miała zamiaru mi odpowiadać. Zacisnęła usta. - Powiedziałaś mi, żebym był grzeczny i słuchał się Carlisle'a. - przypomniałem jej - A ja co zrobiłem? Słuchałem się wampira. Dla Ciebie. - Zrobiłby dla mnie wszystko. A ja tak bardzo go ranię... Ale co on sobie myśli? Że mogłabym wymienić to - przejechała dłonią wokół swojego pępka - na kogoś obcego... - Ostatnie słowa wymamrotała cicho, a potem jej głos całkiem się załamał. Jej oczy były mokre. - Nie musisz go ranić. - wyszeptałem. To było jak trucizna w moich ustach. Błagać o jego dobro. - Dlaczego zawsze musisz kochać to, czego nie trzeba, Bella? Jacob, Jake, osiem głosów odzywało się z ulgą. Wracaj do domu, zażądała nasza Alfa. Sam był wściekły. Poczułem, że Paul się odmienił i domyśliłem się, że Billy i Rachel czekali na jakieś wiadomości, co ze mną. Paul za bardzo rwał się do tego, aby przekazać im, że nie byłem już tylko wampirzą papką, żeby wysłuchać całej historii. Jacob, jesteś najsilniejszy z nas. Będziesz tej nocy walczył u naszego boku. Rozumiem, że to dla Ciebie trudne, więc skoncentrujesz się na najsilniejszych z nich - Emmecie i Jasperze. Nie musisz mieszać się w tą... drugą sprawę. Quil i Embry będą walczyć z Tobą. Teraz to moje łapy się ugięły. Szamotałem się z samym sobą, aby pozostać w pozycji pionowej, kiedy rozkaz Alfy narzucił mi swoją wolę. Paul, Jared i ja zajmiemy się Edwardem i Rosalie. Z informacji które przyniósł dzisiaj Jacob można wywnioskować, że to oni będą chronić Bellę. Carlisle i Alice będą blisko, Esme prawdopodobnie też. Brady, Collin, Seth i Leah - skoncentrujecie się na nich. Ktokolwiek będzie miał szansę... – wszyscy doskonale usłyszeliśmy niewypowiedziane imię Belli - ma zniszczyć tą kreaturę. To nasze najważniejsze zadanie. To Carlisle czuł niechęć do jakiejkolwiek walki, nawet jeśli musiał ratować własne życie. To dlatego łatwo będziemy w stanie go zabić - ponieważ on nie chciał żebyśmy my, jego wrogowie, zginęli. To było złe. Emmett Cullen był najsilniejszy, ale to Jasper będzie większym problemem. Poruszał się jak błyskawica – moc i prędkość, i śmierć złączyły się w jedno. Nikt nie mógł podważyć decyzji przywódcy – z wyjątkiem mnie. (...) Więzy opadły ze mnie, gdy przypomniałem sobie o moim prawie urodzenia. Czułem, jak to zbiera się we mnie, zarówno wolność, jak i dziwna, pusta moc. Pusta, ponieważ siła przywódcy pochodziła od sfory, a ja nie miałem sfory. Przez moment przygniotła mnie samotność. Nie należałem już do watahy. (...) Syn Ephraima Blacka nie urodził się po to, by słuchać syna Leviego Uleya. W takim razie to koniec, Jacobie Black? Jego włosy stanęły dęba, a z pyska wyszczerzył zęby. Zabieraj swój futrzany tyłek do La Push i rób, co ci Sam każe! Zamknij się, Seth. Tak, kapitanie. Przestań! Nie ma dwóch sfor. Jest SFORA i jestem sobie ja. Wszystko. - Chcą zabić Bellę? – zawarczał bezbarwnym głosem. Emmett i Jasper, nie mając okazji do usłyszenia pierwszej części rozmowy, wzięli jego pytanie za stwierdzenie. W mgnieniu oka znaleźli się tuż za nim, z odsłoniętymi zębami przysuwając się do nas. Hej, wy, pomyślał Seth, cofając się. - Em, Jazz, nie oni! Inni. Nadchodzi sfora. Emmett i Jasper wycofali się na piętach. Emmett zwrócił się do Edwarda, podczas gdy Jasper wciąż miał na nas oko. Przebiegnę się po granicach z Sethem. Jeśli oddalę się za bardzo, żebyś mógł usłyszeć moje myśli, nasłuchuj mojego wycia. - Będę. ---------- Dopisano o 21:53 ---------- Poprzedni post napisano o 21:51 ---------- Jaką prośbę?? ;>
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego? -Mącisz mi w głowie. ![]() |
|
|
|
#4496 |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
mogłybyście przystopować z cytowaniem??
my też pałamy wielką miłością do sagi
|
|
|
|
#4497 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Hmmm... w ostateczności mogę się dostosować do tego.. ale nie wiem co Liquidgold na to...
Ej, że tak się zapytam, czy to jest wkurzające??;> ---------- Dopisano o 22:05 ---------- Poprzedni post napisano o 22:01 ---------- - Miło, że berbecie pilnują fortu – mruknął niższy głos. Emmett, pomyślałem. - Wyświadczyli nam dziś wspaniałą przysługę, Emmett. Dużym kosztem własnym. - Taa, wiem. Jestem po prostu zazdrosny. Sam chciałbym tam być. Słyszałem jej serce. Wydawało się... zbyt szybkie. Porównałem je z moim własnym biciem serca, ale nie byłem pewien, czy to odpowiednia miara. Przecież nie byłem normalny. - Nie dotykaj jej! Obudzisz ją – wyszeptała Rosalie. Ktoś westchnął. - Rosalie... - wymamrotał Carlisle. - Nie zaczynaj ze mną, Carlisle. Pozwoliłyśmy ci mieć własne zdanie wcześniej, lecz to wszystko, na co się zgadzamy. Wyglądało na to, że Rosalie i Bella mówiły teraz o sobie w liczbie mnogiej. Jakby utworzyły własną, dwuosobową sforę. Na dzisiaj starczy..
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego? -Mącisz mi w głowie. ![]() |
|
|
|
#4498 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
oj jest każda z nas chce cytować a jak wy zcytujecie całą sage to co my bedziemy robić?? dzieki za zrozumienie Maaarcia |
|
|
|
|
#4499 | |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
NMZC ... mogłaś wcześniej napisać, a nie teraz jak ja się wkręciłam w masowe wstawianie cytatów ![]() ---------- Dopisano o 22:43 ---------- Poprzedni post napisano o 22:28 ---------- Dobra dziewczyny ja spadam.. Edward mnie siłą chce do łózka zaciągnąć... ^^ kochaam jeszcze raz sorki, że się tak rozpędziłam <prosi_o_wybaczenie>Tak więc Edwardowych, ogólnie Cullenowych i Jacobowych... P.S Coraz bardziej lubię sforę... może inaczej to powiem.. ja ich kocham.. no może z jednym wyjątkiem.. wiecie o kim mowa?
__________________
-Znowu to robisz.
-Co takiego? -Mącisz mi w głowie. ![]() Edytowane przez Maaarcia Czas edycji: 2009-07-08 o 22:51 |
|
|
|
|
#4500 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Wasze ulubione cytaty z sagi Zmierzchu
Cytat:
nic sie takiego nie stało.... ![]() ja tak mam że mówie co mi sie nie podoba ![]() ---------- Dopisano o 23:02 ---------- Poprzedni post napisano o 22:56 ---------- lece kochane ![]() nie rozpisywać sie w nocy tak jak wczoraj.... ![]() EMMETOWYCH Dla Evasive ( i nie tylko )EDWARDOWYCH i CULLENOWYCH laski
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Wizażowe wyliczanki
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:52.







regularnie czytam co piszecie, ale coś się wkręcić nie mogę, więc siedzę cichutko 




)








