Bezdzietne z wyboru / Nie chcę mieć dzieci cz II

[201803111829]

Dzisiaj w autobusie siedziałam obok 3 dzieciaków (11-13 lat) i z przykrością stwierdzam, że nie stać ich na słuchawki, bo puszczali sobie muzę z telefonu, HUEHUHEHUEHUEHUEHE i "kur**" "chu****" itd używali jako przecinka. W końcu ich opierdzielił kierowca i powiedział, że albo będą cicho, albo wezwie policje, bo ta chętnie się zainteresuje trójką wagarowiczów. I rzeczywiście, sami mówili, że "stara jakby się dowiedziała, że jadą na wagary, to by ich zaj*********"

[Reign of light]

Napisane przez zakonna

ha, ha ha. No serio, serio powiem ci, że mi już ciśnienie skoczyło na tamtym wątku jak mi groziła jedna, ze gdyby chciała to by mnie znalazła w necie i doniosła do rodziców uczniów.

znalazlam tamten topic I przeczytalam CALY(choc niektorzy pisza w tak nudny sposob, ze tego sie nie da przetrawic ze nie wspomne o prowodyrkach I prowokatorkach do chamskich klotni, a one o dziwo ostrzezen nie dostaly). Bardzo bylam zniesmaczona, podziwiam Cie za cierpliwosc!

[201803111829]

A mnie zastanawia jak taka mamusia weryfikuje "lubienie dzieci". Chodzi od jednego do drugiego nauczyciela i pyta " jak sie pani zapatruje na posiadanie dzieci?". Jak nauczyciel powie "no wie pani, specjalnie nie przepadam" to mamuska mowi "chodz Stasiu, ta szkola nie jest dla ciebie, nie jest prodziecieca!"

[Shar14]

Napisane przez _Tinkerbell

A mnie zastanawia jak taka mamusia weryfikuje "lubienie dzieci". Chodzi od jednego do drugiego nauczyciela i pyta " jak sie pani zapatruje na posiadanie dzieci?". Jak nauczyciel powie "no wie pani, specjalnie nie przepadam" to mamuska mowi "chodz Stasiu, ta szkola nie jest dla ciebie, nie jest prodziecieca!"

Ciekawe. Może zapytaj Łajki to Ci powie.
Nie wiem, może czasy się zmieniły, ale za moich moja mama pojawiała się w szkole sporadycznie na wywiadówkach, na spotkania z innymi nauczycielami bardzo rzadko chodziła. I cokolwiek się działo to wina była moja, a nauczyciel miał racje. Może dlatego, że sama jest nauczycielką, nie wiem. Teraz chyba odwrotnie...

[Kusum]

Napisane przez Shar14

Ciekawe. Może zapytaj Łajki to Ci powie.
Nie wiem, może czasy się zmieniły, ale za moich moja mama pojawiała się w szkole sporadycznie na wywiadówkach, na spotkania z innymi nauczycielami bardzo rzadko chodziła. I cokolwiek się działo to wina była moja, a nauczyciel miał racje. Może dlatego, że sama jest nauczycielką, nie wiem. Teraz chyba odwrotnie...

Dzisiaj to podobno jest odwrotnie. Rodzice dzieci hodują i uważają, że szkoła ma je wychowywać. A jak dziecko sobie nie radzi to lecą z pretensją: "Jasiu jest zagrożony? Nie zaliczył sprawdzianu? I co Pani zamierza z tym zrobić?"

Ja się na dzieciach nie znam. A staram się nie wypowiadać na tematy, które mnie nie interesują. Byli u nas znajomi ze swoimi "dziećmi" w wieku 3 i 7. "Dziećmi" to towarzystwo trudno nazwać: to raczej diabły Bezstresowo hodowane. Wpadły do nas jak burza. O mało nie rozniosły mieszkania. Nie dało się ani chwili normalnie porozmawiać. Na co ich rodzice ani razu nie podnieśli głosu. Miłym tonem zwrócili im kilka razy uwagę, co dzieciaki miały w głębokim poważaniu.
Skwitowałam wizytę: nie mam zamiaru mieć dzieci, bo lubię ciszę i nie zrobiłabym tego moim kotom
Na szczęście po godzinie wszyscy się zwinęli.
Następnego dnia opowiedziałam całą akcję koleżankom, które mają dzieci. Chciałam poznać ich opinię, bo może moja percepcja tychże sworzeń nie była prawidłowa i obiektywna. I wszystkie matki zgodnie stwierdziły, że to jednak były bezstresowe potwory, a rodzice dają ciała wychowawczo. Zastanawiam się czy ich dzieci są takie same. A one tylko twierdzą, że jest inaczej?

[kalincia]

Napisane przez Kusum

Dzisiaj to podobno jest odwrotnie. Rodzice dzieci hodują i uważają, że szkoła ma je wychowywać. A jak dziecko sobie nie radzi to lecą z pretensją: "Jasiu jest zagrożony? Nie zaliczył sprawdzianu? I co Pani zamierza z tym zrobić?"

Napisane przez Kusum

Niestety często tak bywa.
Ja się na dzieciach nie znam. A staram się nie wypowiadać na tematy, które mnie nie interesują. Byli u nas znajomi ze swoimi "dziećmi" w wieku 3 i 7. "Dziećmi" to towarzystwo trudno nazwać: to raczej diabły Bezstresowo hodowane. Wpadły do nas jak burza. O mało nie rozniosły mieszkania. Nie dało się ani chwili normalnie porozmawiać. Na co ich rodzice ani razu nie podnieśli głosu. Miłym tonem zwrócili im kilka razy uwagę, co dzieciaki miały w głębokim poważaniu.
Dlaczego sama im nie zwróciłaś uwagi? Ja tak robię wobec tych dwóch par z 2 dzieci, które się u nas w domu pojawiają. Nawet na kilka dni. I mam u nich posłuch, a i rodzice się do tego, jak załatwiam z dziećmi sprawy - nie wtrącają. Nie wyobrażam sobie nie zwrócić uwagi.
Skwitowałam wizytę: nie mam zamiaru mieć dzieci, bo lubię ciszę i nie zrobiłabym tego moim kotom
Na szczęście po godzinie wszyscy się zwinęli.
Następnego dnia opowiedziałam całą akcję koleżankom, które mają dzieci. Chciałam poznać ich opinię, bo może moja percepcja tychże sworzeń nie była prawidłowa i obiektywna. I wszystkie matki zgodnie stwierdziły, że to jednak były bezstresowe potwory, a rodzice dają ciała wychowawczo. Zastanawiam się czy ich dzieci są takie same. A one tylko twierdzą, że jest inaczej?

Pewnie normalni rodzice też istnieją.

[Kusum]

Tak jak napisałam nie lubię kogoś pouczać jak ma wychowywać swoje dzieci. Skoro rodzice siedzą obok i nie reagują skutecznie to nie wiem co ja mogę?
Jak się dobierały do kotów to je włożyłam na wysoką półkę i poszły sobie spokojnie spać poza zasięgiem dzieciaków. Kilka razy zwróciłam im uwagę, ale to nie działa.

[Chatul]

Napisane przez Kusum

Tak jak napisałam nie lubię kogoś pouczać jak ma wychowywać swoje dzieci. Skoro rodzice siedzą obok i nie reagują skutecznie to nie wiem co ja mogę?
Jak się dobierały do kotów to je włożyłam na wysoką półkę i poszły sobie spokojnie spać poza zasięgiem dzieciaków. Kilka razy zwróciłam im uwagę, ale to nie działa.

Nie chodzi o to, żebyś pouczała rodziców czy wychowywała ich dzieci, ale dopóki są u Ciebie, dopóty powinni się stosować do Twoich zasad. Nie może być tak, że dzieciaki roznoszą dom i męczą zwierzęta, a rodzice nie reagują adekwatnie do zachowań swoich pociech

[Shar14]

Napisane przez Chatul

Nie chodzi o to, żebyś pouczała rodziców czy wychowywała ich dzieci, ale dopóki są u Ciebie, dopóty powinni się stosować do Twoich zasad. Nie może być tak, że dzieciaki roznoszą dom i męczą zwierzęta, a rodzice nie reagują adekwatnie do zachowań swoich pociech

Też tak uważam. Ja jeśli byłabym z rodzicami chociażby na stopie koleżeńskiej to zwróciłabym im uwagę.

[Kusum]

Napisane przez Chatul

Nie chodzi o to, żebyś pouczała rodziców czy wychowywała ich dzieci, ale dopóki są u Ciebie, dopóty powinni się stosować do Twoich zasad. Nie może być tak, że dzieciaki roznoszą dom i męczą zwierzęta, a rodzice nie reagują adekwatnie do zachowań swoich pociech

Nie mam w zwyczaju pouczac innych To ich dzieci i ich sprawa jak je wychowuja.

[Chatul]

Napisane przez Kusum

Nie mam w zwyczaju pouczac innych To ich dzieci i ich sprawa jak je wychowuja.

Jeśli te dzieci są w Twoim domu, robią niemożliwe zamieszanie i męczą zwierzęta, to nie, to nie jest tylko ich sprawa, ale również Twoja i mieszkających z Tobą zwierzaków.
Pouczanie to jedno, a niepozwalanie na pewne zachowania we własnym domu, to drugie.
To trochę tak, jakby ktoś np. zapalił papierosa w domu osoby, która nie pali i nie lubi dymu tytoniowego. Gospodarz, według mnie, ma pełne prawo wymagać, by gość jednak przestrzegał jego zasad i powstrzymał się od palenia w trakcie wizyty.

Przynajmniej ja to tak widzę. Jeśli Ty masz inne podejście, to pewnie się w tej kwestii nie zrozumiemy Cieszę się, że w trakcie wizyty dzieci przeniosłaś zwierzęta w miejsce, w którym dzieci już nie mogły ich męczyć

[Reign of light]

Ty masz jak najbardziej racje Chatul, ale rozumiem tez Kusum, w dodatku widzisz, ja np. tak nie potrafie powiedziec bliskiej kumpeli(co do obcych, to akurat nie mam skrupulow i mi latwiej byc asertywna), zeby kazala sie dzieciakom uspokoic, choc mnie skreca w srodku jak mi roznosza dom. Sa moimi goscmi, chce, zeby sie dobrze czuli, no i nie chce nikogo urazic. Jedynie co, to chowam Oscariusza i tylko pod tym wzgledem jestem nieugieta, bo wiem, ze zrobilyby mu krzywde.
Zreszta, baaaardzo rzadko kogokolwiek zapraszam, nie lubie, dla mnie to klopot, nie chce mi sie gotowac i uslugiwac, wole zaprosic do jakiejs dobrej resto

[zuken]

Ja sie zgadzam, ze powinno sie zwrocic uwage ale nie tyle dzieciom co ich rodzicom. Dzieci powinny byc wychowane przez rodzicow ktorzy sa za nie w pelni odpowiedzialni takze ja bym im zwrocila uwage i tyle.

Chatul przyklad o paleniu troche niezbyt dla mnie bo jednak 3-latka ciezko traktowac jak dorosla osobe odpowiedzialna za swoje czyny

[zakonna]

Ja nie pozwalam na robienie rzeczy uciążliwych. Czy nie pozwalam skakać, biegać, drzeć się i wykłócać z rodzeństwem i absolutnie NIE POZWALAM męczyć zwierząt. Mój siostrzeniec miał taką fazę, że bił zwierzaki. Nie było takiej opcji żebym mu pozwoliła na bicie moich psów.

[201803090921]

A ja jestem zUa i po prostu zapraszam gości z dziećmi, o których wiem, że nie zachowują się jak dzikusy, nie dręczą naszych kotów i nie zdemolują mi mieszkania. Jeśli mam świadomość, że dzieciaki są zdziczałe i niewychowane, to zaznaczam, że to spotkanie/impreza tylko dla dorosłych - i nigdy nie zdarzyło mi się, że ktoś nie respektował tego i wbił razem z pociechami mimo nie zapraszania tychże.

[Reign of light]

Napisane przez Sziket

A ja jestem zUa i po prostu zapraszam gości z dziećmi, o których wiem, że nie zachowują się jak dzikusy, nie dręczą naszych kotów i nie zdemolują mi mieszkania. Jeśli mam świadomość, że dzieciaki są zdziczałe i niewychowane, to zaznaczam, że to spotkanie/impreza tylko dla dorosłych - i nigdy nie zdarzyło mi się, że ktoś nie respektował tego i wbił razem z pociechami mimo nie zapraszania tychże.

Przez chwile myslalam, ze jestes z Ukrainy

[Chatul]

Napisane przez zuken

Chatul przyklad o paleniu troche niezbyt dla mnie bo jednak 3-latka ciezko traktowac jak dorosla osobe odpowiedzialna za swoje czyny

Chodziło mi głównie o to, że goście jednak powinni dostosować się do zasad panujących w domu gospodarza. Jasne, że 3-latek wielu rzeczy nie rozumie i to jego rodzice powinni reagować, kiedy ich dziecko przekracza dozwolone granice.

[201803090921]

Napisane przez Reign of light

Przez chwile myslalam, ze jestes z Ukrainy

Trochę bardziej na północny zachód

[zuken]

Chatul no tak, tu sie zgodze

Ja poki co nie mam jakis zlych doswiadczen bo moi znajomi w wiekszosci dzieci nie maja a moje jeszcze (chyba) nikomu nie przeszkadza bo jest za male i nie biega:P poki co mialam tylko niefajna sytuacje jak kolezanka byla z corka i karmila ja piersia przy stole pijac kawe

[laisla]

Napisane przez Kusum

Tak jak napisałam nie lubię kogoś pouczać jak ma wychowywać swoje dzieci. Skoro rodzice siedzą obok i nie reagują skutecznie to nie wiem co ja mogę?
Jak się dobierały do kotów to je włożyłam na wysoką półkę i poszły sobie spokojnie spać poza zasięgiem dzieciaków. Kilka razy zwróciłam im uwagę, ale to nie działa.

Moje koty już od progu wyczuwają takich ciekawych gości i ewakuują się natychmiast chowając się w jakieś sobie tylko znane zakamarki W chwili gdy za radosnym towarzystwem zamykają się drzwi, nasze futrzaste przeciągając się i ziewając wychodzą z pytającym wzrokiem: a czemu jesteście takie zmęczone

W sumie to aż tak skrajnie zachowujących się dzieci nie miewam u siebie, ale zdarzyło mi się zwrócić uwagę, aby na coś tam uważać bo zaraz spadnie albo nieco ciszej krzyczeć ponieważ rozmawiać nie można W ogóle to czasami śmiejemy się z siostrą jak to w niedługim czasie wszystko ewaluowało jeśli chodzi o wychowanie dzieci bo nam to nie można było się odezwać gdy starsi rozmawiali, a dobranockę, czyli całe 10 min bajki w rozmawiającym towarzystwie oglądaliśmy całkowicie przyciszoną aby nie przeszkadzać dorosłym

[Reign of light]

Napisane przez Chatul

Chodziło mi głównie o to, że goście jednak powinni dostosować się do zasad panujących w domu gospodarza. Jasne, że 3-latek wielu rzeczy nie rozumie i to jego rodzice powinni reagować, kiedy ich dziecko przekracza dozwolone granice.

no bo tak powinno byc, sek w tym, ze nie kazdy reaguje. Jestem w stanie zrozumiec, jak to jest jakies malenstwo, ale rodzice powinni chociaz przeprosic

Napisane przez Sziket

Trochę bardziej na północny zachód

Hehe, ja po prostu nie zajarzylam od razu, ze zUa to 'zla'

Napisane przez zuken

Chatul no tak, tu sie zgodze

Ja poki co nie mam jakis zlych doswiadczen bo moi znajomi w wiekszosci dzieci nie maja a moje jeszcze (chyba) nikomu nie przeszkadza bo jest za male i nie biega:P poki co mialam tylko niefajna sytuacje jak kolezanka byla z corka i karmila ja piersia przy stole pijac kawe

tez tak mialam 2 x. Jedna miala blizniaki, bardzo bezceremonialnie zaczela je karmic pod moim nosem, a kazde doczepione do jednego cyca. rozumiem, ze trzeba nakarmic, ale moglaby sie chociaz przykryc czyms. Nie jestem jakas zawstydzona cnetka niewydymka, ale poczulam sie dosc niekomfortowo

Napisane przez laisla

Moje koty już od progu wyczuwają takich ciekawych gości i ewakuują się natychmiast chowając się w jakieś sobie tylko znane zakamarki W chwili gdy za radosnym towarzystwem zamykają się drzwi, nasze futrzaste przeciągając się i ziewając wychodzą z pytającym wzrokiem: a czemu jesteście takie zmęczone

W sumie to aż tak skrajnie zachowujących się dzieci nie miewam u siebie, ale zdarzyło mi się zwrócić uwagę, aby na coś tam uważać bo zaraz spadnie albo nieco ciszej krzyczeć ponieważ rozmawiać nie można W ogóle to czasami śmiejemy się z siostrą jak to w niedługim czasie wszystko ewaluowało jeśli chodzi o wychowanie dzieci bo nam to nie można było się odezwać gdy starsi rozmawiali, a dobranockę, czyli całe 10 min bajki w rozmawiającym towarzystwie oglądaliśmy całkowicie przyciszoną aby nie przeszkadzać dorosłym

a wiesz, moj tez, w ogole antisocial jak jedo mamusia

o, to tez, jakos tak staralam sie dyplomatycznie

[GrumpyCat]

Mąż wczoraj przed spaniem grał w gta online, niektórzy gracze mieli podłączone mikrofony, było po północy i nagle słyszę jakieś małe dziecko (po głosie tak 3-4 latka nie więcej) "Tato tatooooo siku mi się chce" Ojciec "Idź już się połóż wreszcie spać....." hahaha padliśmy z tż

Od razu miałam to przed oczami:

[queenie777]

Mi z kolei inne zdjęcie chodzi od wczoraj po głowie:



Bo mam takiego kolegę- ojca trójki dzieci. Naprawdę fajny koleś, ale spotkać się z nim u niego w domu albo rozmawiać z nim przez telefon to koszmar. Te dzieci absolutnie zawsze krzyczą. Nie rozumiem takiego sposobu zabawy (2,4,7 lat). Nie przypominam sobie żeby te dzieci kiedykolwiek były ciche. Zawsze biegają, krzyczą i piszczą. Ja nie wiem jak oni z nimi wytrzymują. Inną sprawą jest to, że nawet jak o 23 kiedy w pilnej sprawie zadzwoniłam, przepraszałam że tak późno, a u niego co? Krzyki dzieci. Bo jego potomstwo kładzie się spać po północy...To chyba trochę późno prawda? Ja jak miałam 12 lat to o 21 kładłam się do łóżka...
I w tym co piszę nie ma nawet ziarna przesady. Najciekawsze jest dla mnie to, że to nie jest tak że oni sobie z tymi dziećmi nie radzą. Oni sami im na to pozwalają. Dzieci są u nich w absolutnym centrum, ale tak wiecie, aż o granicy absurdu bo koleś potrafi żonę opieprzyć za coś za co powinno oberwać się któremuś z dzieci. I w ogóle własnego życia nie mają- tam 24/7 są dzieci- nawet na urlop jeżdżą do dysneylandu żeby przypadkiem dzieci w jakimś kurorcie się nie nudziły.

I tak jak zobaczyłam to zdjęcie to ciekawa jestem czy marzą skrycie o czymś takim czasem Czy są tak sfiksowani serio...

[AnnaVanDort]

Napisane przez queenie777

Mi z kolei inne zdjęcie chodzi od wczoraj po głowie:



Bo mam takiego kolegę- ojca trójki dzieci. Naprawdę fajny koleś, ale spotkać się z nim u niego w domu albo rozmawiać z nim przez telefon to koszmar. Te dzieci absolutnie zawsze krzyczą. Nie rozumiem takiego sposobu zabawy (2,4,7 lat). Nie przypominam sobie żeby te dzieci kiedykolwiek były ciche. Zawsze biegają, krzyczą i piszczą. Ja nie wiem jak oni z nimi wytrzymują. Inną sprawą jest to, że nawet jak o 23 kiedy w pilnej sprawie zadzwoniłam, przepraszałam że tak późno, a u niego co? Krzyki dzieci. Bo jego potomstwo kładzie się spać po północy...To chyba trochę późno prawda? Ja jak miałam 12 lat to o 21 kładłam się do łóżka...
I w tym co piszę nie ma nawet ziarna przesady. Najciekawsze jest dla mnie to, że to nie jest tak że oni sobie z tymi dziećmi nie radzą. Oni sami im na to pozwalają. Dzieci są u nich w absolutnym centrum, ale tak wiecie, aż o granicy absurdu bo koleś potrafi żonę opieprzyć za coś za co powinno oberwać się któremuś z dzieci. I w ogóle własnego życia nie mają- tam 24/7 są dzieci- nawet na urlop jeżdżą do dysneylandu żeby przypadkiem dzieci w jakimś kurorcie się nie nudziły.

I tak jak zobaczyłam to zdjęcie to ciekawa jestem czy marzą skrycie o czymś takim czasem Czy są tak sfiksowani serio...

Jak dla mnie to jakaś masakra ja na ich miejscu chyba bym się wyhuśtała.

To dziecko pode mną nie płacze głośno, tylko baardzo długo i przeciągle zawodzi, jakby miauczało czy coś. Nigdy takiego czegoś u dziecka nie słyszałam. Takie jakieś przeciągłe jęki. U mnie w pokoju przez muzykę rzadko jest absolutnie cicho (ale nie głośno) i zawsze jak jest cisza, to właśnie takie zawodzenie, bo nie krzyk. Takie trochę to niepokojące, ale może dzieci tak mają nie ma śmiechu, płaczu (chyba ze 2 razy) tylko takie miauczenie.

[Kusum]

Napisane przez Reign of light

Ty masz jak najbardziej racje Chatul, ale rozumiem tez Kusum, w dodatku widzisz, ja np. tak nie potrafie powiedziec bliskiej kumpeli(co do obcych, to akurat nie mam skrupulow i mi latwiej byc asertywna), zeby kazala sie dzieciakom uspokoic, choc mnie skreca w srodku jak mi roznosza dom. Sa moimi goscmi, chce, zeby sie dobrze czuli, no i nie chce nikogo urazic. Jedynie co, to chowam Oscariusza i tylko pod tym wzgledem jestem nieugieta, bo wiem, ze zrobilyby mu krzywde.
Zreszta, baaaardzo rzadko kogokolwiek zapraszam, nie lubie, dla mnie to klopot, nie chce mi sie gotowac i uslugiwac, wole zaprosic do jakiejs dobrej resto

Obcych za próg bym nie puściła z dziećmi Ale to są ludzie, których bardzo lubimy. Często u nich bywamy, ale u siebie te dzieci nie są aż tak męczące. Przeszkadzają, ale da się wytrzymać.
Mają duże mieszkanie. Dzieciaki mają swoje pokoje. Tony zabawek i gadżetów, tv, tablety, smartfony, itd. . Chociaż na trochę się czymś zajmą.

Napisane przez queenie777

Mi z kolei inne zdjęcie chodzi od wczoraj po głowie:



Bo mam takiego kolegę- ojca trójki dzieci. Naprawdę fajny koleś, ale spotkać się z nim u niego w domu albo rozmawiać z nim przez telefon to koszmar. Te dzieci absolutnie zawsze krzyczą. Nie rozumiem takiego sposobu zabawy (2,4,7 lat). Nie przypominam sobie żeby te dzieci kiedykolwiek były ciche. Zawsze biegają, krzyczą i piszczą. Ja nie wiem jak oni z nimi wytrzymują. Inną sprawą jest to, że nawet jak o 23 kiedy w pilnej sprawie zadzwoniłam, przepraszałam że tak późno, a u niego co? Krzyki dzieci. Bo jego potomstwo kładzie się spać po północy...To chyba trochę późno prawda? Ja jak miałam 12 lat to o 21 kładłam się do łóżka...
I w tym co piszę nie ma nawet ziarna przesady. Najciekawsze jest dla mnie to, że to nie jest tak że oni sobie z tymi dziećmi nie radzą. Oni sami im na to pozwalają. Dzieci są u nich w absolutnym centrum, ale tak wiecie, aż o granicy absurdu bo koleś potrafi żonę opieprzyć za coś za co powinno oberwać się któremuś z dzieci. I w ogóle własnego życia nie mają- tam 24/7 są dzieci- nawet na urlop jeżdżą do dysneylandu żeby przypadkiem dzieci w jakimś kurorcie się nie nudziły.

I tak jak zobaczyłam to zdjęcie to ciekawa jestem czy marzą skrycie o czymś takim czasem Czy są tak sfiksowani serio...

Te dzieciaki, które u nas były chodzą spać o której chcą. Nie raz siedziały z nami na imprezie do 2-3 nad ranem. Wysłuchują rozmów przy alkoholu. Obsiadają gości. Ten mały jest taki niegrzeczny: czasem potrafi kogoś uderzyć. I co? Powinnam ich pouczać?

[Chatul]

Napisane przez queenie777

Bo mam takiego kolegę- ojca trójki dzieci. Naprawdę fajny koleś, ale spotkać się z nim u niego w domu albo rozmawiać z nim przez telefon to koszmar. Te dzieci absolutnie zawsze krzyczą. Nie rozumiem takiego sposobu zabawy (2,4,7 lat). Nie przypominam sobie żeby te dzieci kiedykolwiek były ciche. Zawsze biegają, krzyczą i piszczą. Ja nie wiem jak oni z nimi wytrzymują.

Ja też znam rodzinę, w której dzieci cały czas krzyczą. Naprawdę, nie ma chyba ani jednej zabawy, przy której dzieci nie krzyczałyby na cały dom. Straszne to jest, bo życie w wiecznym hałasie nikomu nie służy Ale to taki dom, dzieci są bardzo głośne, do tego gra telewizor w jednym pokoju, radio w drugim, w trzecim jeszcze coś się dzieje… Ja bym tak nie mogła żyć

Inną sprawą jest to, że nawet jak o 23 kiedy w pilnej sprawie zadzwoniłam, przepraszałam że tak późno, a u niego co? Krzyki dzieci. Bo jego potomstwo kładzie się spać po północy...To chyba trochę późno prawda? Ja jak miałam 12 lat to o 21 kładłam się do łóżka...

Różnie bywa. Nie wszystkie dzieci chodzą wcześnie spać

[teQiba]

świetne te obrazki

[queenie777]

Napisane przez Chatul

Ja też znam rodzinę, w której dzieci cały czas krzyczą. Naprawdę, nie ma chyba ani jednej zabawy, przy której dzieci nie krzyczałyby na cały dom. Straszne to jest, bo życie w wiecznym hałasie nikomu nie służy Ale to taki dom, dzieci są bardzo głośne, do tego gra telewizor w jednym pokoju, radio w drugim, w trzecim jeszcze coś się dzieje… Ja bym tak nie mogła żyć



Różnie bywa. Nie wszystkie dzieci chodzą wcześnie spać :-)

Ale w zasadzie co to znaczy: nie wszystkie dzieci chodzą wcześnie spać? A to nie powinno być tak, że to rodzic decyduje kiedy dziecko idzie spać? I tak długo powtarza jakieś rytuały i systematyzuje pewne dzienne zwyczaje, żeby to dziecko wiedziało,że np 20 idzie się spać i już? Jakoś nigdy nie rozumiałam takiego czegoś: bo moje dziecko nie robi tak czy nie lubi.
Jak ja byłam mała to wiedziałam, że jest wieczorynka, kolacja, mycie i do łóżka. Moja sąsiadka ma to samo- ona każe , dziecko robi. I to nie powinno tak być? Przynajmniej w tak elementarnych sprawach?

[Chatul]

Napisane przez queenie777

Ale w zasadzie co to znaczy: nie wszystkie dzieci chodzą wcześnie spać? A to nie powinno być tak, że to rodzic decyduje kiedy dziecko idzie spać? I tak długo powtarza jakieś rytuały i systematyzuje pewne dzienne zwyczaje, żeby to dziecko wiedziało,że np 20 idzie się spać i już?

12-letnie dziecko to, jeśli dobrze liczę, uczeń 6 klasy szkoły podstawowej albo wręcz 1 klasy gimnazjum. Według mnie to już nie ten czas, kiedy rodzic decyduje o tym, kiedy dziecko idzie spać. To czas, kiedy dziecko samo powinno uczyć się zarządzać swoim czasem i decydować o porze snu.
Zresztą, rodzic może dziecku systematyzować dzień, powtarzać rytuały i namawiać do umycia się np. o 19:30, tylko to wcale nie musi doprowadzić do tego, że o 20:00 dziecko zaśnie. Może być tak, że trafi do łóżka o 20:00, a zaśnie dużo później. Moim zdaniem to nie ma sensu. Nie mówiąc już o tym, że jeśli dziecko musi wstać np. o 7:00, to gdyby zasypiało o 20:00, to przesypiałoby 11 godzin. To już sporo jak na ten wiek. Inna sprawa, że są ludzie, którzy dobrze funkcjonują w nocy i według mnie nie ma sensu zmuszanie ich do zmiany trybu życia, jeśli mimo wszystko wysypiają się i spełniają należycie swój obowiązek szkolny.

Jakoś nigdy nie rozumiałam takiego czegoś: bo moje dziecko nie robi tak czy nie lubi.

Ja z kolei bardzo dobrze to rozumiem. Dziecko to osobny człowiek, z którego potrzebami i sympatiami należy się liczyć. Nie może być tak, że rodzic przez całe życie decyduje niemalże o każdym aspekcie życia swojego dziecka.

[OYE]

Napisane przez Kusum

Te dzieciaki, które u nas były chodzą spać o której chcą. Nie raz siedziały z nami na imprezie do 2-3 nad ranem. Wysłuchują rozmów przy alkoholu. Obsiadają gości. Ten mały jest taki niegrzeczny: czasem potrafi kogoś uderzyć. I co? Powinnam ich pouczać?

nieodpowiedzialni rodzicie, zreszta wy tez, urzadzac nocne impreze z malymi dziecmi