Janusze, Grażyny, Sebixy i Karyny - odsłona III

[marza_mr]

Napisane przez favianna

No to już rozumiem. Faktycznie Niemcy są uprzedzeni do nas.
Ja w Irlandii mam same pozytywne reakcje.

To uprzedzenie widać też znakomicie w Austrii. Nawet nie starają się zachować żadnych pozorów.
W Irlandii niestety nie byłam, ale miło, że tam nas lubią

[blue3]

Minęło ponad ćwierćwiecze od zjednoczenia Niemiec, a Niemcy dalej są uprzedzeni do arbeiterów, Niemcy z zachodu są uprzedzeni do aldików i pewnie będzie tak dalej przez dziesiątki lat.

[marza_mr]

Napisane przez blue3

Minęło ponad ćwierćwiecze od zjednoczenia Niemiec, a Niemcy dalej są uprzedzeni do arbeiterów, Niemcy z zachodu są uprzedzeni do aldików i pewnie będzie tak dalej przez dziesiątki lat.

Uprzedzeni są też do innych, ale boją się to okazywać, w stosunku do Polaków czują się bezkarni.

[wika82]

Napisane przez blue3

Minęło ponad ćwierćwiecze od zjednoczenia Niemiec, a Niemcy dalej są uprzedzeni do arbeiterów, Niemcy z zachodu są uprzedzeni do aldików i pewnie będzie tak dalej przez dziesiątki lat.

Też to obserwuję.

[Luba]

Napisane przez marza_mr

Najbardziej dotkliwe i przykre, wręcz czasami niegrzeczne było to w Niemczech i Austrii, sytuacja oczywiście zmienia się potem diametralnie, gdy okazuje się, że dobrze mówię po niemiecku. Ale wielki niesmak pozostaje. Na Słowacji też nie jest kolorowo. Z bardzo miłym traktowaniem spotkałam się na Węgrzech, z normalnym w Anglii. To tak, jeśli chodzi o skrajne przykłady, poza tym w innych krajach zależało, to od ludzi, jedni na informację, że jestem Polką reagowali niechęcią, inni nie reagowali wcale.

Wspolczuje, na watku niemieckiem byla niedawno wymaiana wrazen, tez niektore dziewczyny pisaly, ze maja zle doswiadczenia.
A ja mam jednak calkiem inne, przyjechalam do Niemiec prawie 16 lat temu, od poczatku czuje sie tu dobrze i nikt mnie zle nie potraktowal, zero niecheci, kazdy pomocny.


Niestety z moich obserwacji wynika, ze to Polacy czesto nie sa ani mili ani uczynni, wrecz wrogo nastawieni do innych nacji, gardza takimi, ktore postrzegaja jako "gorsze" a o uchodzcach nie ma co mowic, wystarczy poczytac nawet tylko wizaz.
A juz prawdziwym paradoksem sa dla mnie osoby, a spotkalam takich sporo, ktore nie znosze Niemcow, przypisuja im wszystko co najgorsze, obrabiaja na wszystkie strony, nic im sie tu nie podoba a jednoczesnie mieszkaja w Niemczech od lat i wcale nie maja zamiaru sie wyprowadzic.
No i na obczyznie Polak Polakowi najczesciej wilkiem, niestety.

[favianna]

Napisane przez Luba

Wspolczuje, na watku niemieckiem byla niedawno wymaiana wrazen, tez niektore dziewczyny pisaly, ze maja zle doswiadczenia.
A ja mam jednak calkiem inne, przyjechalam do Niemiec prawie 16 lat temu, od poczatku czuje sie tu dobrze i nikt mnie zle nie potraktowal, zero niecheci, kazdy pomocny.


Niestety z moich obserwacji wynika, ze to Polacy czesto nie sa ani mili ani uczynni, wrecz wrogo nastawieni do innych nacji, gardza takimi, ktore postrzegaja jako "gorsze" a o uchodzcach nie ma co mowic, wystarczy poczytac nawet tylko wizaz.
A juz prawdziwym paradoksem sa dla mnie osoby, a spotkalam takich sporo, ktore nie znosze Niemcow, przypisuja im wszystko co najgorsze, obrabiaja na wszystkie strony, nic im sie tu nie podoba a jednoczesnie mieszkaja w Niemczech od lat i wcale nie maja zamiaru sie wyprowadzic.
No i na obczyznie Polak Polakowi najczesciej wilkiem, niestety.

Z tym samym zachowaniem u niektórych Polaków spotkałam się w Irlandii.
Słyszałam np litanie tego jacy miejscowi są głupi, leniwi, beznadziejni, a potem dowiadywać się po pół roku że delikwent z rodziną kupili dom na kredyt.

Co do wilków, to na szczęście nie jest 100% reguły ale trzeba uważać jednak.

[Soso]

Napisane przez favianna

No to już rozumiem. Faktycznie Niemcy są uprzedzeni do nas.
Ja w Irlandii mam same pozytywne reakcje.

Często jestem turystycznie w Niemczech i nie doświadczyłam tego, wręcz przeciwnie wielokrotnie spotkałam się z wyrazami uznania dla Polaków, że ciekawi świata, że można nas wszędzie spotkać, że jesteśmy przedsiębiorczy. Zaskoczyłas mnie.

Wysłane z mojego SM-N910C przy użyciu Tapatalka

[favianna]

Napisane przez Soso

Często jestem turystycznie w Niemczech i nie doświadczyłam tego, wręcz przeciwnie wielokrotnie spotkałam się z wyrazami uznania dla Polaków, że ciekawi świata, że można nas wszędzie spotkać, że jesteśmy przedsiębiorczy. Zaskoczyłas mnie.

Wysłane z mojego SM-N910C przy użyciu Tapatalka

Mam koleżankę która mieszkala kilkanaście lat w Niemczech i mimo że bardzo lubi ten kraj, to mówi że spotkała się np w jednej pracy z mobingiem na tle narodowości. I to pomimo że mówi biegle i że pracuje jako specjalista. Na szczęście nie była to w jej życiu reguła.

[Mijanou]

Napisane przez favianna

Z tym samym zachowaniem u niektórych Polaków spotkałam się w Irlandii.
Słyszałam np litanie tego jacy miejscowi są głupi, leniwi, beznadziejni, a potem dowiadywać się po pół roku że delikwent z rodziną kupili dom na kredyt.

Co do wilków, to na szczęście nie jest 100% reguły ale trzeba uważać jednak.

No nie jest to reguła. Jednak uważam, że w przysłowiu jest sporo racji. Polacy na emigracji potrafią się wobec siebie zachowac bezinteresownie wrogo a czasem jak się któryś wypowie o innych nacjach i rasach to wstyd słuchać. Ale jednak ignorancja to jest zjawisko międzynarodowe więc trudno tu twierdzić, że akurat Polacy dominują w cebulactwie. Wystarczy popatrzeć, co wyrabiają travellersi i częsć ciemnoskórych, którzy na każdą zwróconą uwagę odpowiedzą, że masz racist attitude ( kilka razy byłam świadkiem, jak się babki awanturowały np. w drogerii: "the assistant didn't greet me because I'm black" a tymczasem wszyscy assistants uwijali się, jak w ukropie, więc nie powitali babki the very second she walked through the door).

[marza_mr]

Napisane przez Luba

Wspolczuje, na watku niemieckiem byla niedawno wymaiana wrazen, tez niektore dziewczyny pisaly, ze maja zle doswiadczenia.
A ja mam jednak calkiem inne, przyjechalam do Niemiec prawie 16 lat temu, od poczatku czuje sie tu dobrze i nikt mnie zle nie potraktowal, zero niecheci, kazdy pomocny.


Niestety z moich obserwacji wynika, ze to Polacy czesto nie sa ani mili ani uczynni, wrecz wrogo nastawieni do innych nacji, gardza takimi, ktore postrzegaja jako "gorsze" a o uchodzcach nie ma co mowic, wystarczy poczytac nawet tylko wizaz.
A juz prawdziwym paradoksem sa dla mnie osoby, a spotkalam takich sporo, ktore nie znosze Niemcow, przypisuja im wszystko co najgorsze, obrabiaja na wszystkie strony, nic im sie tu nie podoba a jednoczesnie mieszkaja w Niemczech od lat i wcale nie maja zamiaru sie wyprowadzic.
No i na obczyznie Polak Polakowi najczesciej wilkiem, niestety.

Widzę, że w lokalizacji masz wpisaną Bawarię, to jednak dość specyficzny land, dla mnie taki ze słowiańską duszą
Też nie rozumiem tego paradoksu, że ktoś narzeka na kraj, w którym mieszka, ale za nic na świecie się stamtąd nie wyprowadzi, nie wróci do swojej ojczyzny, czy nie wybierze innego kraju. Ostatnio słuchałam audycji, w której wypowiadał się Somalijczyk mieszkający w Polsce, narzekał, krytykował, nie powiedział o nas, czy o naszym kraju ani jednego dobrego słowa. I wtedy naprawdę ciśnie się na usta uwaga: "Skoro wszyscy tutaj są do Ciebie wrogo nastawieni, kraj jest beznadziejny, pogoda też, to czemu nadal tu mieszkasz"?

[favianna]

Napisane przez Mijanou

No nie jest to reguła. Jednak uważam, że w przysłowiu jest sporo racji. Polacy na emigracji potrafią się wobec siebie zachowac bezinteresownie wrogo a czasem jak się któryś wypowie o innych nacjach i rasach to wstyd słuchać. Ale jednak ignorancja to jest zjawisko międzynarodowe więc trudno tu twierdzić, że akurat Polacy dominują w cebulactwie. Wystarczy popatrzeć, co wyrabiają travellersi i częsć ciemnoskórych, którzy na każdą zwróconą uwagę odpowiedzą, że masz racist attitude ( kilka razy byłam świadkiem, jak się babki awanturowały np. w drogerii: "the assistant didn't greet me because I'm black" a tymczasem wszyscy assistants uwijali się, jak w ukropie, więc nie powitali babki the very second she walked through the door).

Ooo, trawellersi to już odrebna kategoria, po prostu mistrzowie obciachu i ogólnie złego zachowania.

[201703061208]

Nie wiem jak inne narodowości, najwięcej przebywałam z Francuzami i we wcześniejszych latach Włochami (wszyscy wiek około 25, studenci), byli mega uprzejmi, pomocni, otwarci. Chwalili polski naród za odwagę, opowiadali mi jak wiele nas łączy w historii, chętnie słuchali moich opowieści o Polsce. W ostatni dzień przed wyjazdem panował grobowy nastrój, sporo osób płakało i żałowało, że nie mieszkamy bliżej siebie, żeby często siebie odwiedzać.

[201610310857]

ja w Szwajcarii nie spotkałam się z niechęcia do Polaków. Przeciwnie, raczej mówią, że jesteśmy pracowici, szybcy w pracy, fakt, mówią też, że dużo pijemy, ale nigdy jakiejś niemiłej sytuacji ze wzgledu na pochodzenie nie miałam. Nawet na początku, gdy porozumiewałam się łamanym niemieckim, mówili, że super mi idzie, itp.

[201703061208]

Napisane przez Edeldredzia

ja w Szwajcarii nie spotkałam się z niechęcia do Polaków. Przeciwnie, raczej mówią, że jesteśmy pracowici, szybcy w pracy, fakt, mówią też, że dużo pijemy, ale nigdy jakiejś niemiłej sytuacji ze wzgledu na pochodzenie nie miałam. Nawet na początku, gdy porozumiewałam się łamanym niemieckim, mówili, że super mi idzie, itp.

Francuzi tak samo, przed wyjazdem słyszałam, że zwracają uwagę i poprawiają każdy błąd we francuskim, jednak wcale tak nie było. Cieszyli się, że mówię do nich w ich języku a nie w jakimś dziwnym tworze typu franglais czy co gorsza angielskim

[201610310857]

Napisane przez aisha21

Francuzi tak samo, przed wyjazdem słyszałam, że zwracają uwagę i poprawiają każdy błąd we francuskim, jednak wcale tak nie było. Cieszyli się, że mówię do nich w ich języku a nie w jakimś dziwnym tworze typu franglais czy co gorsza angielskim

z moich doświadczeń, to prędzej jakś cie Polak niż tubylec poprawi. czasem jak walne jakimś analfabetyzmem, bo mi się słowa pomylą, albo nie użyję odpowiedniej formy to też nikt nie zwraca mi uwagi. mimo, że w pracy wiedzą, że mają mnie poprawiać, żebym sie nauczyła, ale i tak rzadko kiedy to ktoś robi.

[favianna]

No właśnie sporo "zachodnich" społeczeństw jest po pierwsze otwarta, a po drugie nawet jeśli ktoś coś tam sobie myśli, to jednak nie mówi tego na głos, bo to jest w złym tonie oraz aby nie sprawiać rozmówcy przykrości.

My mamy tą narodowa cechę że uważamy że lepiej być szczerym niż miłym, a z tego biorą się opinie że potrafimy być totalnie nieuprzejmi niestety.

Szczerość mylona z krytycyzmem to paskudna cecha.

[Mijanou]

Napisane przez favianna

Ooo, trawellersi to już odrebna kategoria, po prostu mistrzowie obciachu i ogólnie złego zachowania.

No si ale gdyby te robaki wysypał w restauracji jeden z nich to restaurator nie odważyłby się wstawić tego filmiku do sieci z tytułem: "Travellers tried to cheat on me" bo wiedziałby, że zaraz reszta klanu przyjdzie i spuści mu łomot.

Faviana, nie wiem, jak pbecnie w Irlandii ale w UK travellersi są jak święte krowy. Nikt im nie zwróci uwagi, nawet policja stara się ich omijać jeśli może.

[dacn]

Napisane przez Mijanou

No si ale gdyby te robaki wysypał w restauracji jeden z nich to restaurator nie odważyłby się wstawić tego filmiku do sieci z tytułem: "Travellers tried to cheat on me" bo wiedziałby, że zaraz reszta klanu przyjdzie i spuści mu łomot.

Faviana, nie wiem, jak pbecnie w Irlandii ale w UK travellersi są jak święte krowy. Nikt im nie zwróci uwagi, nawet policja stara się ich omijać jeśli może.

Dawno tego nie pisałam ale wizaż óczy , gdyby nie WY to nie wiedziałabym o zjawisku jakim są trawellersi.

[night prowler]

Napisane przez dacn

Dawno tego nie pisałam ale wizaż óczy , gdyby nie WY to nie wiedziałabym o zjawisku jakim są trawellersi.

Więc nie znasz też cudu, jakim jest My big fat gypsy wedding?

[Mijanou]

Travellersi to nie tylko Cyganie.
Choć sami Angole też mają z tym problem, bo określenie "Gypsy" jest dość niepolityczne, więc także nazywają Cyganów travellersami. Jednak oryginalni travellersi to zupełnie inna grupa niż Cyganie.

Trochę to skomplikowane

[night prowler]

Napisane przez Mijanou

Travellersi to nie tylko Cyganie.
Choć sami Angole też mają z tym problem, bo określenie "Gypsy" jest dość niepolityczne, więc także nazywają Cyganów travellersami. Jednak oryginalni travellersi to zupełnie inna grupa niż Cyganie.

Trochę to skomplikowane

Wiem, ten tytuł miał być po prostu chwytliwy, ale sam dokument jest skoncentrowany na irlandzkich travellersach.

Ciężko w to uwierzyć, ale nie jest na siłę sensacyjny i ma realne walory edukacyjne .

[dacn]

Napisane przez night prowler

Więc nie znasz też cudu, jakim jest My big fat gypsy wedding?

NIE.

Napisane przez Mijanou

Travellersi to nie tylko Cyganie.
Choć sami Angole też mają z tym problem, bo określenie "Gypsy" jest dość niepolityczne, więc także nazywają Cyganów travellersami. Jednak oryginalni travellersi to zupełnie inna grupa niż Cyganie.

Trochę to skomplikowane

No właśnie czytam i jest to trochę skomplikowane.

[marza_mr]

Sytuacja z dzisiejszego dnia: Pogrzeb, kaplica zbyt mała, żeby pomieścić wszystkich, stoimy więc przed wejściem, za nami dwaj panowie 60+, również żałobnicy, jak gdyby nigdy nic, nie zwracając uwagi na toczącą się mszę żałobną, rozmawiają sobie na głos o d.. Maryny Następna sytuacja nad grobem: panu, też w takim wieku dzwoni komórka, pan oddala się odrobinę, wchodzi między groby po drugiej stronie alejki i jakby nigdy nic dosyć głośno prowadzi sobie rozmowę.

[Mijanou]

O januszingu na "grobingu" można tomy pisać: od palenia papierosów do deptania po cudzych grobach, żeby dojść do "swojego" (żeby nie było, że nie rozumiem palacza: jestem nałogowym palaczem. Ale są miejsca, w których od palenia się powstrzymuję a cmentarz to jedno z takich miejsc). Widziałam też podmienianie kwiatów/zniczy (no przecież to nie kradzież, co nie?) bo na jakimś grobie są ładniejsze, kładzenie brudnych grabek/brudnych po czyszczeniu szmatek/butli z wodą na sąsiednich pomnikach itp. Nie wspominam o okradaniu grobów bo to już wykracza poza januszing, podobnie jak "podmianki".

[favianna]

Do tego można dodać wpadki księży, dziwne kazania nie na temat, komentarze pod adresem zmarłego, plotkujacych zalobnikow itd.

[Shawtty]

Przypomniało mi się coś! Mama opowiadała mi o ślubie kuzynki, który miał miejsce ponad 20 lat temu w wiejskiej parafii. Ksiądz ponoć całe kazanie jęczał i zawodził, że miał nadzieję, że owa panna młoda zostanie zakonnicą i jest bardzo rozczarowany.

[laisla]

Napisane przez favianna

Do tego można dodać wpadki księży, dziwne kazania nie na temat, komentarze pod adresem zmarłego, plotkujacych zalobnikow itd.

A na stypie to już w ogóle wszelkie hamulce puszczają. Już nie chodzi o samego zmarłego, ale o najbliższą rodzinę, która w tym wszystkim jest zazwyczaj naprawdę pogrążona w smutku.
Ciekawe, jak to wygląda w innych krajach, przypuszczam, że podobnie.

---------- Dopisano o 19:11 ---------- Poprzedni post napisano o 19:09 ----------

Napisane przez Shawtty

Przypomniało mi się coś! Mama opowiadała mi o ślubie kuzynki, który miał miejsce ponad 20 lat temu w wiejskiej parafii. Ksiądz ponoć całe kazanie jęczał i zawodził, że miał nadzieję, że owa panna młoda zostanie zakonnicą i jest bardzo rozczarowany.

Taktownie bardzo, szczególnie w stosunku do pana młodego, który niedoszłą zakonnicę wyrwał klasztorowi

[Mijanou]

Napisane przez laisla

A na stypie to już w ogóle wszelkie hamulce puszczają. Już nie chodzi o samego zmarłego, ale o najbliższą rodzinę, która w tym wszystkim jest zazwyczaj naprawdę pogrążona w smutku.
Ciekawe, jak to wygląda w innych krajach, przypuszczam, że podobnie.

U nas, na stypie po pogrzebie Taty było spokojnie. Obiad bez alkoholu, bo po alkoholu puszczają hamulce. Wspominano Tatę ale staraliśmy się wydobyć te wesołe wspomnienia, cięte riposty, zabawne sytuacje z udziałem zmarłego. Stypa właśnie po to jest, moim zdaniem.

[laisla]

Napisane przez Mijanou

U nas, na stypie po pogrzebie Taty było spokojnie. Obiad bez alkoholu, bo po alkoholu puszczają hamulce. Wspominano Tatę ale staraliśmy się wydobyć te wesołe wspomnienia, cięte riposty, zabawne sytuacje z udziałem zmarłego. Stypa właśnie po to jest, moim zdaniem.

Tak, myślę, że tak jest i o ile zachowa się kulturę to wszystko wygląda inaczej
Ja zupełnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć stypy po pogrzebie najbliższych mi osób, pamiętam, że chciałam, aby jak najszybciej się skończyły, a ja będę mogła zostać sama. Ale byłam nastolatką, może teraz dałabym radę zachować się inaczej.

[marza_mr]

Napisane przez Mijanou

O januszingu na "grobingu" można tomy pisać: od palenia papierosów do deptania po cudzych grobach, żeby dojść do "swojego" (żeby nie było, że nie rozumiem palacza: jestem nałogowym palaczem. Ale są miejsca, w których od palenia się powstrzymuję a cmentarz to jedno z takich miejsc). Widziałam też podmienianie kwiatów/zniczy (no przecież to nie kradzież, co nie?) bo na jakimś grobie są ładniejsze, kładzenie brudnych grabek/brudnych po czyszczeniu szmatek/butli z wodą na sąsiednich pomnikach itp. Nie wspominam o okradaniu grobów bo to już wykracza poza januszing, podobnie jak "podmianki".

Moja daleka krewna na moje pytające spojrzenie, gdy zapaliła przy grobie papierosa odpowiedziała: "No co, jestem z wizytą, tyle że u zmarłej".