|
|||||||
| Notka |
|
| Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#4531 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 3 577
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
witajcie
ja wczoraj definitywnie rozstalam sie z moim tz-tem....od jakies 2 mc sie nam nie ukladalo, ale mialam nadzieje ze jakos przejdziemy przez ten kryzys...no ale nie udalo sie, i powiem wam ze nie zaluje....on bardzo sie zmienil, teraz dla niego licza sie tylko pieniadze i jego kariera, ja zostalam na samym koncu listy priorytetow.... i sam mi to powiedzial, ze teraz tylko o tym mysli, a o rodzine bedzie sie martwil jak juz do czegos dojdzie......chcial utrzymywac kontakt ze mna jak z przyjaciolka....powiedzia lam ze za takie cos dziekuje, dla mnie to za wczesnie. i mam zamiar o nim szybko zapomniec. myslalam ze to bedzie ten, ze zawsze bedziemy razem... no coz....znioslam to lepiej niz myslalam.... zaluje tylko jednego - ze tak badzo sie zmienil...
|
|
|
|
#4532 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: WROCŁAW ;]
Wiadomości: 63
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
czesc dziewczyny
chcialam sie z wami pozegnac. moj koszmar miejmy nadzieje dobiega juz konca. bardzo wam za wszystko dziekuje. trzymajcie sie cieplutko i nie dajcie sie facetom |
|
|
|
#4533 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 4 950
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
marzynka,nie będziesz do nas zaglądać?Choćby powiedzieć nam,ze uwolniłas się od niego!
|
|
|
|
#4534 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 17 829
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Cytat:
![]() Cytat:
Powiedz,ze poznaliscie sie przez net i nie widzialas zadnego dowodu,ktory by poswiadczal o jego stanie cywilnym. No chyba,ze to uczciwy rozwodnik Generalnie mnie by sie zapaliła wielka czerwona żarówa biorac pod uwage rozne historie ktore mialam okazje widziecPS i wcalemi nie zalezy ,zebym miala racje.Wrecz przeciwnie
|
||
|
|
|
#4535 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
bess, nie wiem czemu tak o mnie myślisz...
Znaliśmy sie rok wczesniej zanim zaczeliśmy być razem. I nie ma ani nie mial żony...
__________________
-= Float like a butterfly sting like a bee =- Muhammad Ali |
|
|
|
#4536 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 17 829
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
anie wiem czemu myslisz,ze mysle o Tobie
o nimNaogladalam sie zbyt wielu facetów "z fantazja" nie chowaj urazy ,bo nie bylo moim zamiarem zrobienie Ci przykrosci |
|
|
|
#4537 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Kielce
Wiadomości: 116
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Witajcie dziewczynki!!!
Strasznie dawno nie pisalam.Nadrobilam wszystkie zaleglosci w czytaniu. u mnie generalnie sie nic nie zmienilo. Tkwie w tym samym punkcie co rok temu. Zaczynam miec wrazenie ze mimo wielu prob nie potrafie ulozyc sobie zycia, nie potrafie zyc w stabilizacji i kochac. alez smece, prawda??? A tak w skrocie moj ex zaatakowal po raz kolejny. Prawie padl przezde mna na kolana proszac o jeszcze jedna szanse, bo nie potrafi beze mnie zyc. A ja??? A ja juz sie chyba wypalilam. kocham go nadal ale ja juz nie potrafie byc z nim po tym wszystkim, nie chce mi sie przerabiac tego od nowa. Chyba stracilam wiare w zwiazki. |
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#4538 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: L/J/W
Wiadomości: 6 351
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
ja jestem na etapie powrotu do przeszłości...ja już nie mam siły by walczyć z tym człowiekiem...prowadzi głupia "walke" na opisy, udaje że mnie nie zna a jak już nie może udać że mnie nie widzi to robi niezadowolone miny, jakbym kiedykolwiek po rozstaniu coś od niego chciała. Minęło 9miesiecy jak razem nei jesteśmy, to on mnie zostawił a zachowuje sie jak dziecko. Obrzydza mi każdy dzień. Kiedy to sie skończy to nie wiem...może w czerwcu po ślubie z tą dziewczyna. Mam nadzieje bo przez niego nie mogę soie życia ułożyć..
![]() Mofi cieżko mi cokolwiek napisac...bo nie byłam nigdy w takiej sytuacji...ale wydaje mi się, że skoro nie jesteś pewna tego co do niego czujesz to nie powinnaś do niego wracać nawet jeżeli on tego tak bardzo chce...ty bedziesz sie meczyć a on będzie cierpiał jeśli zdecydujesz sie na rozstanie.
__________________
"Miłość...Wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić"
Nasz skarb ![]() |
|
|
|
#4539 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 287
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Cytat:
jak bym czytała o sobie, tak jak gdzies napsiali roztsania i powroty niuszczą bliskośc i u mnie to chyba sprawi ło plus to ze tyle razy wybijałam go sobie z główjk\wki ze tak samo czuje się wypalona czuję że już ten związek tylko mnie męczył, nie znam powodów waszego rozstania ale jelsi był konkretny powód to raczej znów on wróci jak wrócicie do siebvbie mimo że moze teraz deklarować ze wsyztko się zmieni. moim zdaniem w 80% nie warto wracac |
|
|
|
|
#4540 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Edinburgh/Lbn
Wiadomości: 3 641
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
hej dziewczyny .Przypadkowo znalazlam ten watek,ale skoro juz tu jestem postanowilam sie Was poradzic.. Otoz mam problem z chlopakiem.Jestesmy juz razem 2 lata ... Kiedys przyznal mi sie ze ma problemy z mariuhuana,ze sie uzalenznil,ze nie ma dnia zeby nie zapalil...
chcial zebym mu pomogla...udalo sie,przez pewienie okres czasu nie palil (a moze tylko tak mowil ? )... jednak znowu do tego wrocil..eh juz sam nie wiem co robic...Stal sie jakis drazliwy na tym punkcie,niemily w stosunku do mnie,czuje ze przez to oddalamy sie od siebie...co bardzo mnie bolli...chcialabym mu pomoc ale niestety nie wiem w jaki sposob..Moze ktoras z Was miala podobny problem i potrafiilaby mi pomoc ... Przepraszam ze zale sie tutaj ,ale musialam to z siebie wyrzucic.. Wierze ze dacie mi jakas wskazowke co robic ...
|
|
|
|
#4541 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 17 829
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Mialam ale nie umiem pomóc.Jesli ma takich fajnych kolesi,jest podatny na wplywy to nic nieporadzisz.
Ja gadałam gadałam,wbijałam wielkie szpile i co z tego i tak mnie oszukiwal i tak.Potakujac przy tym i kłamiac do dzis jak bardzo mu pomoglam.Taaa,srały muchy bedzie wiosna ![]() Nawet policja ich złapała i ..nie moge powiedziec,ale to tez go nie nauczylo. Sam musi zmadrzec |
|
|
|
#4542 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 287
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Cytat:
ja miałam poodbnie tyle że mój nie szukał pomocy u mnie, bo uważał że to zdrowsze niż piwo i że napewno jeszce duuuuużo lat będzie palił bo to lubi i takie tam. u mnie ejst milion powodów roztsania ale nie wierze że jeśłi ktoś pali codziennie jak mój i twój i to pewnie u ciebie podobnie juz sporo lat, że to nie wywołuje zmian, wywołuje. Nie będe tearz pisać o co mi chodzi bo to terraz nie istotne a zresztą sama wiesz... niewiem czy to oddalanie sie od siebie ejst u was tlytko tym spoowodowane, może sa inne powody, ale ja bym zrobiła na twoim miejscu to samo co tearz bym zrobiła gdybym tfu tfu wróciła do mojego. umowa prosta nie jarasz. owszem arz na jakiś czas inna sprawa. ale tak jak do tej pory nie. niewiem co ci poradzic spróbuj jeszce raz z nim przez to przebrnąć wiem że warto bo mimo że mój pali dużo i pare dobrych lat to miał okresy że nie palił wcale miesiąc, dwa, trzy, więc się da. a potem tlyko nie można wrócic by to znów sie nie stalo codziennoscią ale w sumie fakt ty możesz go wspierac jakos tam ale jak mówi besss 90 % tylko w jego rękach i głowie |
|
|
|
|
#4543 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 12
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
tez mam jakos problemy z facetami ale to chyba dlatego ze jestem za bardzo rozrywkowa osoba i moze na pierwszy rzut oka wydaje sie fajna laska co potem szybko mija...sama juz nie wiem...nigdy nie udalo mi sie utzrymac przy sobie dlugo faceta...zawsze na poczatku bylo fajnie...codzienne sms, wspolnie spedzony czas...jednak z juz po 2 miesiacach wszystko zaczynalo sie chrzanic... sms nie przychodzily juz do mnie codziennie az pewnego dnia po prsostu albo slyszlam masakryczne zdanie:juz nie chce byc z toba albo poprostu po paru miesiacach nieodzywania sie drugiej strony sama dochodzilam do wniosku ze to juz koniec. teraz mialo byc inaczej. w styczniu poznalam fantastycznego chlopaka...bylo fajnie..wrecz cudownie...nigdy nie czulam siie tak przy zadnym facecie.. a teraz...od miesiaca sie nie widzielismy bo on nie ma czasu... nie odzywa sie do mnie bo tez nie ma czasu...nie odbiera moich telefonow bo jest zajety...tak wiec chyba znow wszystko sie psuje...ale najgorsze jest to ze kiedy w koncu odbierze mowi mi ze nic sie nie dzieje ze ma poprostu duzo pracy i ze mnie kocha...ale ja jakos nie jestem pewna tej jego milosci...w dodatku przez ten ostatni miesiac dowiedzialam sie ze moj najlepszy przyjaciel mnie kocha... a ja szczerze mowiac nie wiem co mam o tym myslec. w sumie jest mi bardzo bliski codziennie rozmawiamy o wszystkim i o niczym... on nie chce we mnie nic zmieniac...nawet mi ostatnio powiedzial ze chcialby ze mna zostawic rodzine... a ja nie wiem czy to mozliwe...zalezy mi na nim lubie z nim przebywac...ale moj facet...to jego kocham... z reszta ten moj przyjaciel mieszka w usa i musialabym zostawic wszystko co tu mam i do niego poleciec...na zawsze..nie zrobilalbym mu takiej krzywdy mowiac zeby zamieszkal w Polsce...On jest typowym Amerykaninem kochajacym wielkomiejkie jungle... Wiem ze gdyby nie bylo mojego faceta(gdybym go nie poznala) juz teraz lecialabym do New York.... ale jest on..i choc calkowicie mnie olewa jestem w stanie siedziec na tylku i czekac jak to sie wszystko potoczy...a moze nnie warto?
|
|
|
|
#4544 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 17 829
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
co rozumiesz przez to
Cytat:
|
|
|
|
|
#4545 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
ja też mam zawsze problemy z facetami ... poprostu problemy to chyba moje drugie imię, zawsze pakuję się w jakies chore sytuacje, a potem nie umiem sobie z nimi poradzic... myslałam, że to się zmieni .. poznalam fajnego faceta , i dobrze było nam razem, aż do momentu mojego wyprowadzenia się do wrocławia, na studia... wtedy wszystko zaczeło się psuc..odległosc zrobila swoje i on doszedł do wniosku że chyba bedzie lepiej jak się rozstaniemy, żeby sie nawzajem nie krzywdzic ...wtedy nie miałam nawet siły protestowac ostro. Od tamtego czasu mineło 6 miesięcy ... a ja ciagle o nim mysle
nie wiem co robic ...moze byloby mi latwiej jakbym z nim o tym pogadala , ale on jak zwykle nie ma na nic czasu i nawet jak sie umowimy to wszystko przeklada, a potem przeprasza ... wszystko byloby ok , ale co jakis czas dostaje od niego sms , zwyklego sms i nic mnie tak nie boli jak słowo "słonko " które zawsze dodaje ..kurcze słonkiem to ja byłam jak bylismy razem,, tak bardzo mnie to boli ... poznałam go na weselu mojej kuzynki , a on jest bratem pana młodego ( czyli męzem mojej kuzynki ) i cała rodzina była w to wplątana ...i wiem że jak się przez przypadek kiedyś spotkamy to wlasnie bedzie też częśc mojej lub jego rodziny :| i chyba się pod ziemię prędzej zapadnę niż odezwę do niego w takiej sytuacji , już nie wiem co mam zrobi...może powinnam powiedziec mu jak bardzo za nim tesknię próbowałam sie związac z kims innym, ale nie potrafię bo i tak ciągle mysle o nim ... co ja mam robi...;/
__________________
Jeśli chce się być szczęśliwym, nie wolno gmerać w pamięci...
|
|
|
|
#4546 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Edinburgh/Lbn
Wiadomości: 3 641
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Cytat:
wiem ze musze jakos do niego dotrzec,sprobowac do niego dotrzec...ale majac juz prawie 24 lata na karku sam powinien to zrozumiec ..Na pewno duzy wplyw ma tu otoczenie..koledzy z ktorymi siie spotyka pala ... raz postawilam mu juz takie ultimatum..albo trawa albo ja ... potem przyszedl zaczal mnie przepraszac,rzucil to na 2 miechy i teraz znowu sie zaczelo .. Tez mi wmawia ze to nie szkodzi itd,ale ja glupia nie jetsem ,pokazywalam mu artykuly czym to rozi , ale on jak zwykle byl madrzejszy .. Czuje sie taka bezsilna.... Kocham go,chce mu pomoc,ale czasem czuje sie taka bezradna ze lzy same mi ciekna
|
|
|
|
|
#4547 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Cytat:
wiesz co ..chłopak z którym kiedyś kręciłam miał problemy z alkoholem ... nie umiałam mu pomóc , nie dało się nikogo nie słuchał a ja tylko traciłam przy tym nerwy i siły (bo zawsze odwalał jakies numery :|) Tacy potrzebują specjalistów , ja nie umiałam pomóc, bo wiem że jesli on sam tego mało chce to to guzik da, ja mogę mu nie pozwalac a on i tak swoje ... myslałam , że się zmieni ... ale gdzie tam, widziałam go ostatnio oczywiscie w barze pijanego jak nie wiem co ... i tylko się ciagle pyta czy ciagle jestem zła na niego .. żadnego nałogu nie mozna od tak rzucic ...
__________________
Jeśli chce się być szczęśliwym, nie wolno gmerać w pamięci...
|
|
|
|
|
#4548 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 173
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
bylam z nim krotko, bo 4 miesce, zle bylo przez ostatni miesiac, juz nie wytrzymalam dluzej i powiedzialam ze to koniec, wiekszosc z was pisze, ze "wasi" wracali, przepraszali, klekali na kolanach - u mnie nie bylo takich scen i nie powiem jest mi przykro, to tak jakbym nie byla dla niego wazna, mam nadzieje, ze szybko zapomne..chociaz bedzie ciezko
|
|
|
|
#4549 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Czesc dziewczyny
![]() w sumie to nikt mnie tu nie zna, wiec nie wiem czy bedziecie mialy ochote odpisac, ale chociaz sie wygadam... ![]() co prawda nie przeczytalam wszystkich 150 stron ( ) watku, ale duzo duzo, naczytalam sie tych waszych historii i stwierdzilam ze musze opisac swoja, bo tez jestem w kropce ![]() Jestem ze swoim chlopakiem 4,5 roku. Zwiazek jak zwiazek, na poczatku motyle, potem normalka, po jakims czasie czlowiek widzi wady. NIBY nic wielkiego sie nie dzieje, ale od jakiegos miesiaca czuje ze to juz nie ma sensu, chce sie z nim rozstac, podpytuje czy moze nie wolalby zebysmy byli przyjaciolmi (wiem ze to wredne, ale juz kiedys sie rozstalismy na takiej zasadzie, tylko ze ja przeplakalam caly tydzien i wrocilismy do siebie jednak ;/). On twierdzi ze jemu jest dobrze i nie chce sie rozstawac, nie wiem czy to na serio czy nie, bo jego wypowiedzi skladaja sie chyba z 90% z zartow, ale raczej chce ze mna byc. Nie bede sie tak bardzo rozpisywac, tylko moze tak wypisze te rzeczy ktore mnie w nim denerwuja... i tak to nie bedzie wszystko, bo ciezko tak za jednym razem ogarnac rzeczy z tylu lat.. ale postaram sie: po pierwsze... ja zawsze bylam taka wesola, radosna i pelna zycia i pomyslow dziewczyna... on jest idealem domatora i czlowieka nie-lubie-wychodzic-z-domu. najpierw mi to odpowiadalo, bo on mnie troche "uspokajal", ale teraz to juz dziala jak plachta na byka. nasze wyjscia - spotykamy sie gdzies w centrum, lazimy po sklepach albo idziemy do niego i gramy w nintendo albo ogladamy tv :/ WSZELKIE moje proby typu "pojdzmy na to, pojedzmy tam" koncza sie fiaskiem. Ewentualnie on moze powiedziec "zobaczymy" - i nic z tego nie wychodzi. ZERO spontanicznosci, zero takiego dzialania bez przemyslenia. On w ogole nie lubi dzialac pod wplywem chwili, wszystko musi byc ulozone itp. Najlepiej nigdzie nie wyjezdzac i siedziec w domu, jak nam sie uda raz na rok na tydzien gdzies pojechac to i tak po 3 dniach marudzi ze w domu jest lepiej. Nie wychodzimy razem do zadnych klubow, nigdy nie bylismy razem np na piwie. On mi wtedy mowi ze nie lubi pic (jak z uczelni jest jakies spotkanie z jego znajomymi tp pojdzie). po drugie.. on twierdzi ze my nie mamy juz o czym rozmawiac. kiedy juz sobie idziemy ulica, bo to nasza jedyna forma spotkania, to milczymy. rozmawiamy o czyms przez chwile i na tym sie konczy. rozumiem - telefon, gg itd. mozna juz sobie caly dzien opowiedziec. ale czasami chce zebysmy usiedli gdzies i porozmawiali, np o nas, moze o jakis planach, o czyms. Zero, milczymy. Albo lezymy w domu na lozku przytuleni i on oglada tv... po trzecie... jego "obsesja" na punkcie wygladu. Moze tak.. od poczatku jak ze mna jest to mowil mi ze jest ze mna dla charakteru (ktora dziewczyna chcialaby to uslyszec???) i ze jestem "no, taka przecietna". Wtedy myslalam: po cholere jestem z takim facetem, skoro znam wielu ktorym sie naprawde podobam???? no ale ok, jakos poszlo.... on woli czarnowlose, ja bylam blondynka - przefarbowalam sie na braz. nawet mi sie spodobalo. ale on? "no, fajnie". jesli chodzi o ubrania.... kiedy ide z nim na zakupy to zwykle NIC nie kupie, bo nic mu sie nie podoba. Czasami, dla zabawy mowie: to pokaz mi cos w tym sklepie co Ci sie podoba. Nic. Kiedy kupie cos sama, to w 90% nic nie powie, a kiedy juz sama zapytam "i jak? i jak?" to "ee.. nie podoba mi sie" .... moze to okrutne, egoistyczne i straszne.... ale chcialabym zeby mi powiedzial ze ladnie wygladam..... (zdarzylo sie pare raz - przez tyle lat) on ma jakas obsesje.... kiedy ulozy sam sobie wlosy to np po godzinie patrzy w lustro i mowi juz "ale mam rozwalone wlosy" a ja wtedy nie widze zadnej roznicy kiedy czasem sie wyglupiamy itp, to po "zabawie" on sie zawsze na mnie patrzy i albo mi zaczyna przygladzac wlosy zeby nic nie odstawalo albo mowi: idz sie doprowadz do porzadku bo wygladasz jak (....) - rozne rzeczy tu wstawia (ale nie, nie obrazliwe).po czwarte.... przepraszam jesli to zabrzmi zbyt materialistycznie, ale.... przez nasz caly zwiazek nie kupil mi nic tak bez okazji.... NIC... ja czasami mu cos kupie, zeby bylo milo, ale nigdy sie nie odwdzieczy. na urodziny itp zdarzylo mu sie raz kupic mi cos naprawde fajnego, taki lancuszek - to do tej pory mi wypomina (niby w zartach) ile to kosztowalo... a tak to na urodzimy najlepiej zebym sobie sama wymyslila prezent i w ogole te wszystkie swieta i walentynki itp to po co prezenty, jak on to mowi "no po co tak wydziwiac?" to mnie wlasnie denerwuje w kwestii pieniedzy... jest okropna sknera... ile razy mu np powtarzalam "kocham stokrotki, zobacz tutaj sa takie bukieciki po 2 zlote, kupisz mi?" NIGDY sie nie doczekalam. Tak samo w kwesti jakis wyjsc ("zabierzesz mnie kiedys na ...? do zoo? do teatru na cos tam?" - "zobaczymy." i temat sie urywa.) dodam, ze sam kupuje sobie np konsole za 1,5 tys a mi tych cholernych stokrotek nawet nie chce ;/ kiedy ja jade na zakupy to on mi pisze caly dzien smsy "kup mi cos, prezencik, prezencik". a sam od siebie nic... po piate... jego "zarty". on potrafi mi powiedziec wszystko, a potem twierdzi ze to zart. ze jestem gruba, glupia i nic nie rozumiem. "zarty". zdarzylo mu sie tez np pokaza mi w necie jakas dziewczyne i powiedziec "o, gdybys mi znalazla taka dziewczyne to bym Cie kochal. ale bym z Toba nie byl oczywiscie tylko z nia". poplakalam sie wtedy. to stwierdzil ze to byl "zarcik przeciez" (akurat w kwestii mojego placzu to mu to CHYBA nie przeszkadza, przynajmniej nigdy mi tego nie wypominal, bo tez taka beksa jestem). aha, co do zartow - on potrafi mi powiedziec np takie rzeczy ze by nie plakal gdybym umarla.. a ja potem sie pytam 10 razy specjalnie zeby uslyszec ze to zart, czy to prawda.. to w koncu mowi ze to zart, ale sama nie wiem... rodzicow swoich w ogole nie szanuje, wiec dlaczego mialby mnie szanowac? po szoste.... jego samouwielbienie. on jest najmadrzejszy, najladniejszy i wszystko robi najlepiej. prosty przyklad z ostatniego miesiaca - napisalam kolokwium najlepiej z calej grupy. on mowi "pewnie bylo latwe, tez bym sie umial tego nauczyc" ... kiedy on zdal cos najlepiej z calej grupy... to musialam go 3 razy pochwalic zeby skonczyl temat a i tak byl z siebie tak dumny i musial mi opowiadac jakie to bylo nieziemsko trudne.... dobija mnie to, to ze na kazdym kroku mi udowadnia czego to on nie wiem. na wszystko ma jakas teorie. czasami juz nie wytrzymuje i mowie ZAMKNIJ SIE! bo nawet jak mu powiem ze ktos sie z kims rozstal, to on juz wie dlaczego i kto tam jest glupi. wlasnie... jesto ocenianie innych ludzi.... moja przyjaciolka jest z wlochem (on mowi "wlosi to idioci, bo czytalem cos tam cos tam, to debile, on sie nigdy nie nauczy polskiego itp). przykladow takich osob jest MNOSTWO... wszyscy sa debilami... a jak to wyglada? to on nie ma przyjaciol. Jego znajomi tak naprawde w wiekszosci sa moimi znajomymi i zna ich przeze mnie. nikt do niego prawie nie pisze na gg, nikt prawie nie dzwoni, nie pisze sms-ow. CZY TO CZEGOS NIE DOWODZI? ale on twierdzi ze to jemu sie nie chce z innymi rozmawiac, on odrzuca propozycje spotkania itp... (to fakt, duzo odrzuca, ale zostaje sam...) po siodme.... on uwaza ze skoro on nie wychodzi nigdzie to ja tez nie moge i nie powinnam, a przynajmniej nie za duzo.. przyznajde ze sie temu poddalam, przez tyle lat... stwierdzilam ze wcale nie lubie tyle wychodzic.... ale teraz mysle... ZE TO NIEPRAWDA... uwielbiam ludzi i uwielbiam sie z nimi spotykac.... a zrobilam sie taka a-towarzyska jak on.... po osme... przez caly zwiazek to praktycznie ja bylam strona inicjujaca spotkania. to ja pisalam na gg kiedy sie spotkamy (wczesniej chodzilismy razem do szkoly wiec jakoby "z przymusu" widzielismy sie 5 razy w tygodniu) .... i to zawsze on robil cos innego (super wazny mecz w tv, albo na gieldzie musial posiedziec) a ja zawsze mialam czas. co wiecej - nie umiem sie do tej pory tego wyzbyc. przychodzi mi to z wielka trudnoscia odmowic mu spotkania, potrafie przerzucic wszystkie plany o 180 stopni zeby sie z nim zobaczyc. a on nic sobie z tego nie robi.... tak jak teraz... caly tydzien on sie uczyc, ja robilam rozne rzecyz, mielismy spotkac sie dzisiaj.... on on mi wczoraj na moje pytanie czy sie widzimy napisal "przeciez jutro jest niedziela! a w niedziele sie nie spotykamy bo taka tradycja" aha proponowalam mu piwo wczoraj czy cos... to nie, bo on "nie lubi pic" i zobaczymy sie w niedziele na dlugo. tak, wlasnie, zobaczylismy sie.....po dziewiate.... moje uczucia. przez CALY ZWIAZEK mialam jakies wzloty i upadki. niby normalne, ale bylo to z czestotliwoscia np tak raz na pol roku chcialam z nim zerwac. potem bylo fajnie w miare, chociaz duzo sie nie zmienialo i potem znowu dol... znalam 2-3 najprawde bardzo fajnych chlopakow, moich przyjaciol, ktorzy (to wredne, ale) tylko czekali az sie rozstaniemy bo chcieliby byc ze mna. nawet dostawalam wyznania milosci.... ale bylam Z NIM. teraz oni sa z innymi dziewczynami (szczegolnie jeden) a ja CHYBA zaluje... wlasnie - moje uczucia. mozna je nazwac: NIE WIEM. ja nie wiem czy go kocham. potrafie przez tydzien, dwa, byc w niego zapatrzona a potem mnie denerwuje. scenariusz naszych spotkan jest taki sam - ja przed jestem wniebowzieta i ciesze sie na spotkanie, a kiedy tylko go zobacze, po 10 minutach juz mnie denerwuje swoimi glupimi tekstami..... to chore.... po dziesiate..... sex. jest monotonny, mimo, ze jest go malo. nie ma wielkich uniesien. kiedy jestesmy sami w domu, nie mam ochoty sie na niego rzucic i kochac w kazdym miejscu (kiedy go nie ma, wyobrazam sobie to, kiedy juz jest, wszystko mi przechodzi....). mam zreszta chyba jakis uraz. on jest moim "pierwszym" i wszystko chcial robic bardzo szybko, ja sie godzilam, bo go kochalam, ale jakos tak mi nie gra od tamtego czasu do konca wszystko, wydaje mi sie ze powinno byc inaczej... sama nie wiem.... to tyle.... okropnie duzo ![]() jesli ktos bedzie na tyle wytrwaly zeby przeczytac - powodzenia pewnie nikomu sie nie zechce, ale.... "wygadalam sie" przynajmniej. I to na pewno nie jest wszystko co mialam do powiedzenia, to tylko tyle, co przyszlo mi teraz do glowy.... i to wszystko jest przeplatane wesolymi momentami, kiedy sie smieje.... dlatego tez jest mi ciezej ;/ dziewczyny... CO ROBIC? czy z nim byc? czuje ze nie chce, bardzo czuje ze nie chce, ale NIE UMIEM sie z tym czlowiekiem rozstac.... rozmowa w stylu "co musimy zrobic zebysmy byli szczesliwi" nie ma sensu, bo bylo ich juz duzo.. jest ciezko, bo nasze rodziny to juz nam chyba slub planuja i mysla ze bedziemy razem zawsze ;/ no i on mysli ze wszystko jest ok,, tzn cos mu ostatnio przebakiwalam o rozstaniu, ale on pewnie mysli ze marudze i wszystko sie ulozy... a ja chyba nie chce "wszystko sie ulozy", bo to beda odgrzewane, przez chwile tylko cieple, kotlety - jak zawsze.... a moze ja naprawde marudze? moze tak wlasnie wygladaja zwiazki tylko mi wydaje sie ze powinno byc jak z bajki? bo czuje sie okropnie, np piszac teraz u o tym jaki jest i odpowiadajac mu slodko na gg, na to co on do mnie pisze... czuje sie podle. i wiem, ze jesli z nim zerwe to go bardzo zranie.. ale do cholery... byc nieszczesliwym zeby go nie zranic tylko? co za beznadzieja... napiszcie, cokolwiek.... |
|
|
|
#4550 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 17 829
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Sabinka "pogratulowac"ja bym wytrzymala gora 2lata
|
|
|
|
#4551 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 10 022
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Sabinki związek ciut przypomina mój były związek(5letni) bo wiele razy/no pod koniec zwązku tak się dzialo przełom 4-5),spazmów dostawałam,jak chciałam z nim iśc na spacer,czy mielismy jechać np na imprezke,a w dniu wyjazdu usłyszalam,nie chce mi się/jestem zmęczony,pojedziemy za tydzień.Myślałam,że mnie szlag trafi,miałam czasem dość tego,że ostatnio ciągle w domu siedzimy,ze nawet na spacer mu bylo ciezko isc ze mna.
![]() Tak wogole,Sabinko,dlaczego ty robisz to co on chce.Zmieniasz się dla niego/pofarbowałaś wlosy/ kazał by Ci się rzucić z mostu,tez byś to zrobiła???Nie możesz,aż tak poświęcać się facetowi,który ma Cię gdzieś. Jego głupie żarty są poniżej pasa,a ty się na to wszystko godzisz,,booo go kochasz. Nie wiem,zastanów się bo wasz związek,chyba jest przyzwyczajeniem. |
|
|
|
#4552 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
tak no te wlosy to bylo typowo pod niego :/
z mostu oczywiscie nie ![]() ja jestem teraz na etapie takiego jakby "szukania czegos" to by mi pozwolilo zerwac, nie wiem, jakas wieksza klotnia, czy zeby mnie czyms zranil mocno :| glupie to, ale nie wiem, nie chce tak z mostu po prostu mu powiedziec: koniec? najgorsze ze on twierdzi ze kocha... i tak dalej... ale to twierdzil chyba facet kazdej wypowiadajacej sie dziewczyny tutaj "na skraju rozstania" hehe i co najsmieszniejsze, wieeeeeeele razy slyszalam "jak Ty z nim wytrzymujesz" "jeszcze z nim jestes? ja bym nie dala rady" ale przyznam wam sie szczerze, ze nigdy nikomu jeszcze tak duzo nie powiedzialam o naszym zwiazku hehe, ta stronka jest pierwsza
|
|
|
|
#4553 |
|
BAN stały
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
SABINKA zostaw tego szowinistycznego, egoistycznego, narcyzowatego, beznadziejnego w łóżku śmiecia czym prędzej !!!!
![]() NIe szukaj żadnego preteksu powiedz po prostu zgodnie z prawdą ,że nie jestes z nim szczęsliwa i odejdz. Jasna cholera aż mnie zagotowało jak to przeczytałam.
|
|
|
|
#4554 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Sama czytajac mojego posta (i wiedzac ze nie opisalam wszystkiego) wiem, co powinnam zrobic. ale wiecie jak to jest.... latwo powiedziec - trudno zrobic..
ale tak w kwestii samego zerwania.... jak to zrobilyscie? chcialabym tak najmniej bolesnie :/ powiedziec pewnego pieknego dnia ot tak: koniec? czy moze np dlugo tak dawac do zrozumienia ze cos nie tak..... ograniczyc spotkania, nie miec na nie ochoty... nie usmiechac sie bez potrzeby..... moze to bedzie mniej bolesne dla niego i sam zrozumie co sie dzieje? chociaz.... chyba juz wyczul, bo zaczyna miec jakies dziwne "slodziusie" teksty o tym jak mnie kocha i chce ze mna sie spotykac...... no i co??? czy to nie jest jakies pranie mozgu dla mnie? po co
|
|
|
|
#4555 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-01
Wiadomości: 2 361
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
EH...
Chłopak zerwał ze mną niecały tydzień temu, 2 dni przed maturką.. Dzis był u mnei się pouczyc. Były łzy- moje i jego, tulenie, i jego zapewnienia że nie możemy byc razem.. Nie wiem co mam myslec Nie wiem co mam czuc |
|
|
|
#4556 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 287
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
był się pouczy ć?? z własnego doświadczenia wiem ze takie spotkania nie są dobre dla niczego ani dla nikogo. wiem że cieżko to przenieśc na praktyke mi tego nie trzeba mówic ale rdze tobie zebys tak zrobiła... ale dlaczego mówi zenie mzoecie być razem???
|
|
|
|
#4557 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-01
Wiadomości: 2 361
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
noo że nie możeby byc razem, bo kłutnie, bo czuł sie nie doceniany itp itd..
Wysłał wieczorem sms" miłości sie nie zapomina..kocha się do konca.dobranoc" mam rebusa. Trzymajcie za mnie kciuki- dzis maturka! |
|
|
|
#4558 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 560
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Cytat:
|
|
|
|
|
#4559 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 11
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
dzieki za wszystkie odpowiedzi
czyli ogolnie... uwazacie.... ze to co napisalam juz sie kwalifikuje na pewno do tego zeby sie rozstac ?? |
|
|
|
#4560 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 64
|
Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Sabinka, Twój tekst, wszystko co opisałam o swoim związku, wydało mi sie jakieś znajome... a to dlatego,że jestem z tym samym typem faceta. Fakt, że nasz związek jest trochę krótszy (2,5), ale też juz zaczyna mnie to wszystko przerastać. Mój tak samo całymi dniami by tylko grał albo oglądał TV. Ze znajomymi owszem, zdarza mu się czasem wyjść na piwo itp. A ze mną? jeden jedyny raz byliśmy w restauracji (oczywiście z mojej inicjatywy). A co do prezentów, dostaje tylko z jakiejś okazji, oczywiście wcześniej musi ponarzekać (niby w żartach), że "znów musi mi cos kupić..." .
Zawsze był narcyzem, uważa ,że jest przystojny, pięknie zbudowany i poprostu kazda dziewczyna chciałaby z nim być:/ Mnie potrafi tylko krytykować, a gdy widzi,że się sie obraziłam, momentalnie obraca wszystko w żart. Tylko,że oprócz tych swoich wad, posiada też zalety, które ciągle trzymają mnie przy nim. I mam teraz te same wątpliwości co Ty, ale juz się przyzwyczaiłam do tego, nieraz myslę, czy zerwać... ale zaraz jak mój TŻ widzi,że coś jest nie tak, przybiega do mnie i udaje kochanego, a wtedy myslę,że nie potrafię tego skończyć, gdy on jest taki czuły, zabawny, troskliwy... Uważam ,że zarówno Ty, jak i ja, powinnyśmy powiedzieć DOŚĆ, bo gdyby było inaczej, te wątki by nie powstały... Jednak ciężko pogodzic serce z rozumem... |
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:47.








wiem ze musze jakos do niego dotrzec,sprobowac do niego dotrzec...ale majac juz prawie 24 lata na karku sam powinien to zrozumiec ..Na pewno duzy wplyw ma tu otoczenie..koledzy z ktorymi siie spotyka pala ... raz postawilam mu juz takie ultimatum..albo trawa albo ja ... potem przyszedl zaczal mnie przepraszac,rzucil to na 2 miechy i teraz znowu sie zaczelo .. Tez mi wmawia ze to nie szkodzi itd,ale ja glupia nie jetsem ,pokazywalam mu artykuly czym to rozi , ale on jak zwykle byl madrzejszy .. Czuje sie taka bezsilna.... Kocham go,chce mu pomoc




