Aborcja

[favianna]

Napisane przez Elion

To nie przeszkadza.

Hmm?

[201607111003]

przy robieniu badań, a nawet opisywaniu przypadku nie trzeba ujawniać danych.

[favianna]

Napisane przez Elion

przy robieniu badań, a nawet opisywaniu przypadku nie trzeba ujawniać danych.

o,
ale pytanie czy kobiety mimo wszystko ujawniaja takie traumy w badaniach?

[kahoko hino]

Napisane przez favianna

Pierwszy link to strona pro lajf z tendencyjnymi źródła mi.
Druga strona to blog z jakimiś prywatnymi wywodami.

Kiedy prosiłam o źródła to chodziło mi raczej o jakieś opracowanie uniwersyteckie, badawcze, z dziedziny psychologii lub socjologiczne porównanie danych.

dokładnie. bardziej mi się wydaje, że kobiety nie chcą o tym rozmawiać, bo samo wspomnienie tego moze być mega traumatyczne.

[201607111003]

Napisane przez favianna

o,
ale pytanie czy kobiety mimo wszystko ujawniaja takie traumy w badaniach?

Myślę że tak, wiele intymnych i bolących spraw już badano. Tylko co innego kiedy za to się bierze zespół empatycznych lekarzy/antropologów/socjologów a co innego Pospieszalski w wersji "z dyplomem specjalisty"

[ajah]

nawet jeśli strona pro life powołuje się na te badania, to nie oznacza, ze badania są tendencyjne.
Kazde badanie powinno być zatwierdzone przez komisję etyczną.

Napisane przez favianna

o,
ale pytanie czy kobiety mimo wszystko ujawniają takie traumy w badaniach?

ujawniają, ale grupa ofiar przestępstw seksualnych to grupa, do której dostęp jest ograniczony (jeśli chodzi o kwestię badań).

aktualnie pojawia się coraz więcej programów sprawiedliwości naprawczej, dzięki którym ofiary przestępstw seksualnych mają możliwość spotkania/ rozmowy ze swoim agresorem/ gwałcicielem.
Programy powstają ze względu na to potrzeby ofiar, które szukają własnie takie opcji.

[Leszy]

Napisane przez ajah

nawet jeśli strona pro life powołuje się na te badania, to nie oznacza, ze badania są tendencyjne.
Kazde badanie powinno być zatwierdzone przez komisję etyczną.

ujawniają, ale grupa ofiar przestępstw seksualnych to grupa, do której dostęp jest ograniczony (jeśli chodzi o kwestię badań).

aktualnie pojawia się coraz więcej programów sprawiedliwości naprawczej, dzięki którym ofiary przestępstw seksualnych mają możliwość spotkania/ rozmowy ze swoim agresorem/ gwałcicielem.
Programy powstają ze względu na to potrzeby ofiar, które szukają własnie takie opcji.

To jest ciekawe. Mogłabyś więcej napisać o tych programach?

[ajah]

Napisane przez Leszy

To jest ciekawe. Mogłabyś więcej napisać o tych programach?

Sama sprawiedliwośc naprawcza, czyli mediacja ofiara- sprawca stosowane są od dawna.
Tu np. schemat
http://www.academia.edu/2632573/Spra...ctice._Part_I_
Jesli chdozi o przstępstwa seksualne to dośc kontrowersyjny temat

Tutaj znajdziesz info w języku angielski dotyczacym mediacji i przestępstw seksualnych
http://www.vawnet.org/sexual-violenc...pe=web_desc_AR
tu informacja o mediacji w Victorii
http://www.theguardian.com/australia...ustice-program

[OrdynatMichorowski]

Ależ wzorcowa dyskusja prawie jak Parlamencie niemieckim.Tak trzymać

[rudywiking]

Ależ temat meandruje
Przeczytałam tutaj wiele, w tym rzeczy tak strasznych, czy wręcz głupich, że głowa mała.
Stara już jestem, w tym roku stuknie mi czterdziestka. Lubię dzieci, swoje nawet bardzo. Byłam na nie psychicznie gotowa jak miałam dwadzieścia lat. Chciałam, urodziłam i nigdy nie żałowałam tej decyzji. Dwie kreski na teście miały już swoje imię, wszelkie dolegliwości ciążowe znosiłam z bananem na twarzy. Choć lekko nie było.
Teraz mam dużo lat, cukrzycę insulinozależną (która się przyplątała po ciąży, ale tego też nie żałuję, dla mnie mała cena za młodego), policystyczne jajniki i popsuty kręgosłup.
Nie będę ściemniać jak to zabezpieczenie zawiodło, po prostu jeden jedyny w życiu spontan pod wpływem...
Za ten jeden jedyny idiotyzm miałam się narażać na dalszą utratę zdrowia, urodzenie chorego dziecka? Zwłaszcza, że teraz to nawet nie wiem gdzie będę mieszkać za pół roku.
Tego zarodka nie zapraszałam, przykro mi.
Przez dwa tygodnie zdążyłam uslyszeć, że przecież ciąża z cukrzycą to normalna sprawa. Ale już aborcja to taaakie ryzyko, bo cukrzyca...
Że przecież są domy samotnej matki.
Że przecież moge urodzić i oddac kuzynce, która nie może mieć swoich.
Ze mam za słabą psychikę żeby sobie poradzić z traumą.
Od współsprawcy, że jestem morderczynią.
I że "jakoś to będzie" usłyszałam.

Czemu ludziom w takich sytuacjach empatia idzie się kochać i nie widzą już człowieka? Tylko macicę? Ile kobiet tyle historii, często dramatów. Tylko czy obrońcy nienarodzonych są w stanie choć na chwilę przestać krzyczeć? I wysłuchać?
Nie mam traumy. Jestem tym samym człowiekiem co wcześniej. Może tylko mądrzejszym o kolejne ( niezbyt miłe) doświadczenie.

[201803111829]

I co, nadal jesteś z "współsprawcą"?

[katrina1991]

Moja przyjaciółka miała aborcje, gdy chodziła jeszcze do liceum. Później lekko mówiąc ''nie dawała sobie rady z tym co zrobiła''. Czasami naprawdę trudno było z nią wytrzymać, ale wyszła z tego, choć już nigdy nie będzie tą samą osobą. Za każdym razem gdy na nią patrzyłam, okropnie jej współczułam tej decyzji. Zapewne nie spodziewała się, że takie będą konsekwencje.

Osobiście, nigdy nie zrobiłabym tego. Moje sumienie nie dałoby mi żyć.

[favianna]

Napisane przez katrina1991

Moja przyjaciółka miała aborcje, gdy chodziła jeszcze do liceum. Później lekko mówiąc ''nie dawała sobie rady z tym co zrobiła''. Czasami naprawdę trudno było z nią wytrzymać, ale wyszła z tego, choć już nigdy nie będzie tą samą osobą. Za każdym razem gdy na nią patrzyłam, okropnie jej współczułam tej decyzji. Zapewne nie spodziewała się, że takie będą konsekwencje.

Osobiście, nigdy nie zrobiłabym tego. Moje sumienie nie dałoby mi żyć.

A zdajesz sobie sprawę ze sumienie tak jak je opisujesz to coś co jest nabyte i masz wpływ na jego kształt?

[elvegirl]

Napisane przez katrina1991

Osobiście, nigdy nie zrobiłabym tego. Moje sumienie nie dałoby mi żyć.

Oczywiście mogę tylko teoretyzować, ale przypuszczam, że w przypadku śmiertelnie chorego płodu, miałabym większe problemy z sumieniem gdybym pozwoliła temu dziecku się urodzić i męczyć. Ale to wiadomo, teoria.

---------- Dopisano o 20:46 ---------- Poprzedni post napisano o 20:44 ----------

Napisane przez rudywiking

Czemu ludziom w takich sytuacjach empatia idzie się kochać i nie widzą już człowieka? Tylko macicę? Ile kobiet tyle historii, często dramatów. Tylko czy obrońcy nienarodzonych są w stanie choć na chwilę przestać krzyczeć? I wysłuchać?

Ano właśnie.

[kahoko hino]

Napisane przez favianna

A zdajesz sobie sprawę ze sumienie tak jak je opisujesz to coś co jest nabyte i masz wpływ na jego kształt?

do tego dodam pytanie, czy 'już nigdy nie była tym samym człowiekiem' według niej samej, czy tylko w oczach autorki postu?

[katrina1991]

Napisane przez kahoko hino

do tego dodam pytanie, czy 'już nigdy nie była tym samym człowiekiem' według niej samej, czy tylko w oczach autorki postu?

Według autorki postu.

Nie jestem super obrończynią życia. Każdy ma prawo do wyboru i to jego osobista decyzja.

Gdybym potępiała kobiety, które miały aborcję, nie przyjaźniłybyśmy się dzisiaj.

Współczułam jej decyzji (a może bardziej jej matki), bo usunęła dziecko tylko z tego powodu, że była za młoda. Miała kochającego chłopaka, gdzie mieszkać itd. Rozstała się z nim później, gdy on o tym się dowiedział.

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[katrina1991]

Nie powiedziałam, że każdy będzie miał traumę, bo moja kumpela miała. Nie przesadzajmy. Wydaje mi się, że po prostu większość osób jest przewrażliwiona na ten temat i za wszelką cenę próbuje bronić swojego zdania.
Ja tego bym nie zrobiła (nigdy nie mów nigdy). Ale nikomu nie zaglądam w majtki. Każdy ma swój rozum.

[rudywiking]

Napisane przez _Tinkerbell

I co, nadal jesteś z "współsprawcą"?

Nie.
Są takie słowa, po których nie może być wiecej słów.

Może to jest jakieś takie myślenie "jak już zabiła dziecko, to niech choć troche przyzwoitości ma i niech wpadnie w depresję"?
Nie neguję tego, że kobiety różnie reagują. Są na pewno takie, którym wyrzuty sumienia nie dają normalnie żyć.
Ale mam wrażenie, że jest jakaś dzika presja. Na bycie nieszczęsliwą matka nieszczęśliwego dziecka. Albo chociaż na życie z piętnem morderczyni.
A jak komuś żadna z opcji nie pasuje - suka bez uczuć.

[Magiusa]

Napisane przez favianna

A zdajesz sobie sprawę ze sumienie tak jak je opisujesz to coś co jest nabyte i masz wpływ na jego kształt?

Czytam i czytam i sie troche irytuje.
Temat o aborcji ale kompletnie nie mozna miec innego zdania niz bycie za usunieciem ciazy. Ktokolwiek napisze ze jego sumienie by mu na to niepozwolilo, ze uwaza ze to zle , ze dziecko jest od poczecia etc.jest zakrzyczany i zarzucany tona niekoniecznie sympatycznych komentarzy.
No kurcze dziewczyny ( i niektore rodzynki, chlopaki). Rozumiem ze jestescie za usunieciem, ze uwazacie ze dzieckiem jest sie po porodzie a do pewnego momentu niczym nieznaczacym pylkiem, ze wolnosc Waszego ciala to priorytet ale kazdy ma prawo miec swoje zdanie.
Wiec jesli zdarzy sie wyjatek ktory pisze , ze tefo by nie zrobil, ze Ktos w jego otoczeniu przez to cierpi to odpusccie. Bo akurat on nie jest Wami i ma inne uczucia i moze inaczej postrzegac kwestie aborcji.
Watek chyba nie ma byc przepychanka w kierunku " jedynej, wlasxiwej drogi" a sluzyc wymianie pogladow.

Ja sama nie wiem czy jestem pro czy nie. Mam 2ke dzieci i nie wydaje mi sie bym byla gotowa usunac dziecko ale nie zapieram sie. Bo juz np.chore prawie na pewno bym usunela. A kto wie czy w jakiejs okreslonej sytuacji nie szukalabym tefo rozwiazania nawet przy zdrowym.
Nie mniej apeluje byscie pozwolily sie swobodnie wypowiqdac tez osobom ktore maja inne zdanie bo poki co ktokolwiek odezwie sie w sprawie tzw.obrony zycia zostaje zakrzyczany.

[kahoko hino]

Napisane przez katrina1991

Według autorki postu.

Nie jestem super obrończynią życia. Każdy ma prawo do wyboru i to jego osobista decyzja.

Gdybym potępiała kobiety, które miały aborcję, nie przyjaźniłybyśmy się dzisiaj.

Współczułam jej decyzji (a może bardziej jej matki), bo usunęła dziecko tylko z tego powodu, że była za młoda. Miała kochającego chłopaka, gdzie mieszkać itd. Rozstała się z nim później, gdy on o tym się dowiedział.

czyli ona 'miała traumę' (przy takiej nagonce prolajferów kto by nie miał...), ale teraz żyje normalnie.

Napisane przez Magiusa

Czytam i czytam i sie troche irytuje.
Temat o aborcji ale kompletnie nie mozna miec innego zdania niz bycie za usunieciem ciazy. Ktokolwiek napisze ze jego sumienie by mu na to niepozwolilo, ze uwaza ze to zle , ze dziecko jest od poczecia etc.jest zakrzyczany i zarzucany tona niekoniecznie sympatycznych komentarzy.
No kurcze dziewczyny ( i niektore rodzynki, chlopaki). Rozumiem ze jestescie za usunieciem, ze uwazacie ze dzieckiem jest sie po porodzie a do pewnego momentu niczym nieznaczacym pylkiem, ze wolnosc Waszego ciala to priorytet ale kazdy ma prawo miec swoje zdanie.
Wiec jesli zdarzy sie wyjatek ktory pisze , ze tefo by nie zrobil, ze Ktos w jego otoczeniu przez to cierpi to odpusccie. Bo akurat on nie jest Wami i ma inne uczucia i moze inaczej postrzegac kwestie aborcji.
Watek chyba nie ma byc przepychanka w kierunku " jedynej, wlasxiwej drogi" a sluzyc wymianie pogladow.

Ja sama nie wiem czy jestem pro czy nie. Mam 2ke dzieci i nie wydaje mi sie bym byla gotowa usunac dziecko ale nie zapieram sie. Bo juz np.chore prawie na pewno bym usunela. A kto wie czy w jakiejs okreslonej sytuacji nie szukalabym tefo rozwiazania nawet przy zdrowym.
Nie mniej apeluje byscie pozwolily sie swobodnie wypowiqdac tez osobom ktore maja inne zdanie bo poki co ktokolwiek odezwie sie w sprawie tzw.obrony zycia zostaje zakrzyczany.

my się nie przepychamy, gdy ktoś mówi 'nie zrobiłam tego / nie zrobię tego'. ale jak czerwona flaga na byka działa na nas tekst 'wszystkie, które usunęły, to zuo' i o to się rzucamy.

[201607040950]

Napisane przez katrina1991

Współczułam jej decyzji (a może bardziej jej matki), bo usunęła dziecko tylko z tego powodu, że była za młoda. Miała kochającego chłopaka, gdzie mieszkać itd. Rozstała się z nim później, gdy on o tym się dowiedział.

Napisane przez kahoko hino

czyli ona 'miała traumę' (przy takiej nagonce prolajferów kto by nie miał...), ale teraz żyje normalnie.

Albo miała/ma traumę, bo zadecydowano o jej ciele i o jej życiu za nią. Też miałam taką koleżankę. Nie jakąś bliską. Schlała się kiedyś na imprezie i zaczęła płakać, że tak w ogóle to się cieszy, że mogła spokojnie skończyć studia, i że może - mając wybór - też by usunęła, ale nawet nie miała okazji się nad tym zastanowić, bo rodzice zdecydowali, zagrozili wywaleniem z domu, a ona się bała.

Inna koleżanka też miała koszmar. W ciąży nie była, ale zanim sprawdziła, zdążyła powiedzieć o tym facetowi, on powiedział swojej mamusi, a mamusia zaczęła wydzwaniać, wyzywać ją i grozić, że jak tego nie usunie to pożałuje, bo jej synek nie będzie sobie z taką życia marnował. Zaraz się okazało, że nie jest zdążyła się w ekspresowym tempie przekonać co o niej myślą i jak ją traktują (a wcześniej byli milutcy).

I to w sumie jedyne co u mnie zostaje jako argument poniekąd "przeciw" legalizacji - tzn. że summa summarum niewiele by się zmieniło. Zamiast prawa, decydującego za kobiety i zmuszające je do rodzenia byłaby furtka dla rodzinnych i związkowych psychopatów, którzy korzystając z szoku i załamania nieoczekiwaną, ale niekoniecznie niechcianą ciążą zmuszaliby do aborcji kobiety, które nie mają w głowie świadomości, że to "tylko płód czy zarodek", bo przez lata wbijano im do głów coś zupełnie innego (ew. same tak czują) i które by potem cierpiały.
Zmuszenie do aborcji w imię czyjegoś twierdzenia, że tak będzie lepiej to też tragedia.

[kahoko hino]

adeedra, oczywiście masz rację. z tym, że te matki, partnerzy i dziś by zmuszali do aborcji, i dziś to robią, gdy są w takiej sytuacji. a zmiana byłaby ogromna, bo przynajmniej zabieg byłby normalnie przeprowadzony w klinice za rogiem, a nie w obcym kraju lub w piwnicy.

[201607040950]

Napisane przez kahoko hino

adeedra, oczywiście masz rację. z tym, że te matki, partnerzy i dziś by zmuszali do aborcji, i dziś to robią, gdy są w takiej sytuacji. a zmiana byłaby ogromna, bo przynajmniej zabieg byłby normalnie przeprowadzony w klinice za rogiem, a nie w obcym kraju lub w piwnicy.

Ci, którzy robią to robią. I to by się zmieniło na korzyść w kategorii zamiany warunków piwnicznych na szpitalne. Ale doszłoby do tego grono niegramotnych entuzjastów, nieumiejących tego zorganizować teraz, kiedy jest nielegalne.

[kahoko hino]

Napisane przez adeedra

Ci, którzy robią to robią. I to by się zmieniło na korzyść w kategorii zamiany warunków piwnicznych na szpitalne. Ale doszłoby do tego grono niegramotnych entuzjastów, nieumiejących tego zorganizować teraz, kiedy jest nielegalne.

niekoniecznie nie gramotnych, być może takich, którzy po prostu respektują prawo. tacy też są.

[Luba]

Napisane przez kahoko hino

my się nie przepychamy, gdy ktoś mówi 'nie zrobiłam tego / nie zrobię tego'. ale jak czerwona flaga na byka działa na nas tekst 'wszystkie, które usunęły, to zuo' i o to się rzucamy.

To ja w takim razie gdzies przeoczylam takie slowa katariny1991.
Nie pisala tez nigdzie, ze kazda bedzie miala traume a takie slowa juz juz zostaly jej tu wlozone w klawiature.


Zgadzam sie z Magiusia.

[201607040950]

Napisane przez kahoko hino

niekoniecznie nie gramotnych, być może takich, którzy po prostu respektują prawo. tacy też są.

Nadal piszę w kontekście wymuszania na kimś aborcji a nie korzystania z niej w ogóle.

[kahoko hino]

Napisane przez Luba

To ja w takim razie gdzies przeoczylam takie slowa katariny1991.
Nie pisala tez nigdzie, ze kazda bedzie miala traume a takie slowa juz juz zostaly jej tu wlozone w klawiature.


Zgadzam sie z Magiusia.

ale napisała o traumie, która miała miejsce według niej, a nie według straumatyzowanej. i o sumieniu, co zostało wyjaśnione, że to wytwór wtórny, który można zmienić, a nie element stały.

[Luba]

Napisane przez kahoko hino

ale napisała o traumie, która miała miejsce według niej, a nie według straumatyzowanej. i o sumieniu, co zostało wyjaśnione, że to wytwór wtórny, który można zmienić, a nie element stały.

Nie, ona napisala, ze ta jej przyjaciolka "nie byla juz tym samym czlowiekiem" wg niej. Nie pisala o traumie. I jednak jakos to tamta dziewczyna przezywala negatywnie, co wynika z opisu katariny, co nie jest tylko jej zdaniem, ale faktem.

Ludzie zmieniaja sie pod wplywem dobrych i zlych przezyc, ja np tez sadze, ze moja przyjacolka nie jest juz tym samym czlowiekiem co przed rokiem, bo cos tam na nia wplynelo. W tym, ze cos na kogos wplynelo i znajomy, kolezanka, rodzina to widza nie jest nic szczegolnego czy dziwnego, cale zycie sie zmieniamy pod wplywem roznych zdarzen.

A Ty pomylilas dwie rozne rzeczy. Zmiane tej kolezanki katariny, ktora katarina zauwaza, z tym co koleznka przezywa czy nie nie po aborcji. Bo zmiana mogla nastapic nie tylko po aborcji ale i dlatego, ze ktos na dziewczyne naciskal, ze rozstala sie z chlopakiem itd. Tu sie zgadzam z adeedra, aborcja mogla byc tez dla niej az tak negatywnym przezyciem, poniewaz zostala niejako do niej zmuszona. A ona po prostu moze chciala sie bardziej zastanowic, podjac swoja decyzje. Moze wszystko sie to nalozyo na siebie i stad po pierwsze trauma o ktorej pisala katarina a po drugie, i jest to osobna sprawa, zmiana, ktora w kolezance nastapila.

[201607040950]

Napisane przez kahoko hino

ale napisała o traumie, która miała miejsce według niej, a nie według straumatyzowanej. i o sumieniu, co zostało wyjaśnione, że to wytwór wtórny, który można zmienić, a nie element stały.

Twoim zdaniem osoba straumatyzowana jest bardziej wiarygodnym źródłem tego stwierdzenia niż obserwator, który jest blisko?
Wiadomo, że jakby sama o sobie napisała, to dałoby się coś wywnioskować, ale można chyba założyć, że ktoś nie jest na tyle ślepy by zauważyć, że coś po kimś nie spłynęło jak po kaczce ani nie uszczęśliwiło.