|
|||||||
| Notka |
|
| Forum ślubne Forum ślubne - zanim staniecie na ślubnym kobiercu, możecie tutaj podyskutować na tematy jak: suknie, stroje dla świadków, wybór wizażystki i fryzjerki itd. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#4741 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 12 213
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
|
|
|
|
#4742 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 17 265
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
ehh powiem wam, ze ryczeć mi się chce. Byłam dziś na piwie z moją przyjaciółką. Gdaka - szmatka i pytam sie jej gdzie jedzie na wczasy, a ona że nad morze w tym tygodniu co będzie. A ja do niej: no jak w tym tygodniu jak mój panieński jest w sobotę . A ona, że jej przykro ale jej nie będzie bo jej koleżanka co z nimi jedzie nie miała kiedy wziąć urlopu i bierze w tym tygodniu. No zaj***** ale teraz wychodzi, że dla mojej druhenki ważniejszy jest wyjazd niż ja. Nawet się już złożyła na panieński. Przecież ona ma swoją firmę i może wziąć urlop kiedy chce ale co tam bierze w tym czasie co ja mam panieński
![]() teraz wychodzi na kogo mogę liczyć, a na kogo nie ![]()
Edytowane przez pati0090 Czas edycji: 2015-07-02 o 21:40 |
|
|
|
#4743 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 12 213
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Cytat:
coś te PM2015 mają pecha do świadkowych ![]() mogła to rzeczywiście inaczej rozegrać |
|
|
|
|
#4744 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 17 265
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Cytat:
bardzo mnie to zabolało
|
|
|
|
|
#4745 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Kuj-Pom
Wiadomości: 909
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
:-( ciężki temat....
|
|
|
|
#4746 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 278
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Cytat:
|
|
|
|
|
#4747 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 17 265
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Cytat:
|
|
|
|
|
#4748 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Kuj-Pom
Wiadomości: 909
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Niestety w takich chwilach widzimy kto chce naszego szczęścia
|
|
|
|
#4749 |
|
... choć nie Westwood
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Polska B
Wiadomości: 27 798
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Ja zawiodłam się na tak bliskiej osobie, że chyba już nic mnie nie zdziwi. Dałabym sobie za nią rękę uciąć... a teraz nie miałabym ręki. Zycie weryfikuje.
__________________
Dopóki nie skorzystałem z Internetu,
nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów Stanisław Lem |
|
|
|
#4750 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 12 213
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Cytat:
![]() moja świadkową miała być przyjaciółka. ale za często juz dawała ciała no i się posypało. nawet nie wiem czy na ślub i wesele przyjdzie |
|
|
|
|
#4751 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Lokalizacja: Seattle, WA
Wiadomości: 9 866
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Pati, bardzo mi przykro.
__________________
|
|
|
|
#4752 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 5 594
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Pati nie przejmuj się
![]() Ja też się przejechałam na znajomych. Od roku wiedzą o ślubie, tyle gadania jak to przyjadą itp. I co się okazało? ważniejsze są miesięczne wakacje w Polsce w sierpniu :/ Ich wymówki że wszyscy tak biorą urlopy itp są dla mnie śmieszne bo pracują w normalnych firmach bez pośredników tak jak ja, i w 99,99% nie ma z tym żadnych problemów (ten 0,01% to firmy, które są zamykane na 3-4 tygodnie i wtedy wszyscy muszą brać urlop - ale oni w takich nie pracują)... A teraz gadka o kosztach itp... szczerze? wolałabym tego nie słuchać, bo koszty nie są aż tak duże gdyby przylecieli np w srode. no ale... TŻ zdecydował że jeśli oni nie przyleca to my nie lecimy na ich wesele w przyszłym roku |
|
|
|
#4753 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 5 552
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Pati tak już bywa, nie jest to miłe ale przez to stajesz się ostrożniejsza wobec tej osoby co potem wychodzi Ci na lepsze. Miałam to samo ostatnio. Spłakałam się jak głupia - psychicznie poczułam się lepiej tylko głowa bolała .
__________________
26.08.2007 15.08.2015 |
|
|
|
#4754 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 11 728
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Polecam facetów w tym dniu. I przed też.
|
|
|
|
#4755 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 5 552
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Cytat:
__________________
26.08.2007 15.08.2015 |
|
|
|
|
#4756 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Kuj-Pom
Wiadomości: 909
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Uciekam juz dzisiaj ;-) Dobranoc piękne
|
|
|
|
#4757 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 5 594
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
No ma ma
I ja to wiem, co nie przeszkadza, aby to ich całe gadanie było dla mnie smutne. Gdyby chociaż powiedzieli, przepraszamy nie da rady, a oni gadaja o tym jak nie wiem, a że jeszcze samoloty posprawdzaja, a moze, a drogie, a cos tam, a cos tam... samo to gadanie wkurza :/ |
|
|
|
#4758 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 8 604
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Pati
rzytul: Przyszła płyta z wesela do Londynu, musiałam oczywiście obejrzeć drugi raz. O mamooooo, uśmiałam się i upłakałam jednocześnie, chyba dzisiaj nie zasnę, znów to wszystko odżyło
__________________
11.04.2015 |
|
|
|
#4759 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Lokalizacja: Seattle, WA
Wiadomości: 9 866
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Przygotowania
Wyspałam się i obudziłam w świetnym humorze. Miałam mnóstwo czasu, więc z niczym się nie spieszyłam. Włosy wyszły super, makijaż też, chociaż kilka razy musiałam poprawiać. Bardzo się cieszyłyśmy z mamą, że nie ma fotografa w czasie przygotowań, łaziłam sobie na luzaka w dresie. :P O 14 zjadłam obiad - ale z emocji nie byłam w stanie dużo zjeść, raczej wszystko podziubałam. O 15 przyszła świadkowa. Wyglądała pięknie. Kilka minut gadania i bierzemy się za suknię. No i pierwsze poważne problemy... Suknia spada. W żaden sposób nie chciała się trzymać i była za długa, nie byłam w stanie zrobić kroku nie depcząc jej (buty miałam oczywiście te same co w czasie przymiarek). Leżała zupełnie inaczej niż w salonie. Byłam na siebie wściekła, że kupiłam suknię bez ramiączek. Świadkowa wiązała mi ją 4 razy, panikowałam już ostro, ostatecznie trzymałam suknię pod samą szyją, a świadkowa ścisnęła mi gorset już prawie do granic możliwości (aż pętelki po obu stronach na siebie nachodziły). Trochę lepiej. Czyżbym tak schudła w ciągu 5 dni od ostatniej przymiarki??:O Dodatkowo już wtedy zaczęło mi koszmarnie burczeć w brzuchu. Co za wstyd. :/ Byłam też cała spocona, na szczęście miałam gołe nogi, bo bym się zupełnie ugotowała. I zdeptałam świadkową szpilką, tak że zalała się krwią, musiała się ratować plastrem. :/ :/ :/ Mój stres sięgał zenitu. Założyłyśmy bolerko i welon, i w tym momencie wszedł Młody z rodzicami. Wyglądał cudownie w smokingu, ale chyba jeszcze młodziej niż zwykle, bo smoking bardzo go wyszczuplał. Nie przywitaliśmy się w żaden specjalny sposób, ja byłam kłębkiem nerwów po sukni, więc zupełnie nie miałam ochoty na czułości. Zapytałam go, gdzie bukiet dla mnie, oczywiście nie wiedział, że ma mi przynieść, więc jeszcze raz zszedł na dół, żeby zrobić dobre wejście. :P W tym czasie świadkowa po raz kolejny poprawiała mi wiązanie sukni. xD Łukasz przyszedł z bukietem, świadek wręczył bukiet świadkowej. Bukiety niestety wyszły bardzo słabo. Nie dość, że zupełnie inaczej niż chciałam, to jeszcze kwiaty były jakieś zdechłe. Mówi się trudno... Zebrali się nasi rodzice, świadkowie i mój brat z żoną, i zaczęły się zdjęcia. Czułam się potwornie. Ledwo byłam w stanie uśmiechnąć się do zdjęcia. Nie docierało do mnie, co wszyscy mówili. Po ostatnim zdjęciu, gdy rodzice Młodego wyszli z mojego pokoju, stało się - dostałam ataku paniki. Nie mogłam złapać oddechu, zalałam się łzami. Przerażony Łukasz próbował żartować, że to nie on ma wątpliwości przed ślubem, ale szybko przestał i uciekł, moja mama ze świadkową rzuciły się na pomoc, zaczęły mnie wachlować, głaskać, mówić do mnie spokojnie, dały mi wody. Dość szybko udało mi się uspokoić, kazały mi wyjść z mojego pokoju, bo było tam faktycznie bardzo duszno. Potem błogosławieństwo. Nie klękaliśmy, żeby się nie wybrudzić. Moi rodzice powiedzieli kilka słów od serca, potem wszyscy pobłogosławili nas krzyżem. Znowu zaczęłam tracić świadomość. Na koniec błogosławieństwa powiedziałam tylko: "Świadkowa, musisz mi poluzować suknię..." No i znowu przewiązywanie gorsetu. xD W końcu udało nam się zebrać, rodzice wcisnęli we mnie herbatnika i poszliśmy do samochodu. Rewelacyjnie wyglądał, kierowca również. Kilka fotek i pojechaliśmy, wywołując wielkie poruszenie na ulicach i wśród przechodniów. ;D Ślub Musieliśmy sporo czekać pod kościołem, bo wcześniejszy ślub się opóźniał. Gadaliśmy sobie z rodziną i znajomymi, wszyscy się nami zachwycali. Trochę się uspokoiłam, ale za chwilę znowu na maxa się zestresowałam. A to dlatego, że gdy przyszli po nas księża (2 nam udzielało ślubu - wujek Łukasza i ksiądz, który nam pomagał dopełnić wszystkich formalności), walnęłam gafę. Ksiądz wujek przywitał nas słowami "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", ja radosna odpowiedziałam to samo, a on na to z kamienną twarzą: "Odpowiada się "Na wieki wieków amen", ale co tam". Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. I w takim stanie ducha przeszliśmy pod ołtarz. xD Oczywiście nie mieściłam się z suknią między krzesłem i klęcznikiem, za każdym razem musiałam ją układać. Sama Msza ok, kazanie spoko, chociaż ksiądz mówił o rozwodach. :P W czasie przysięgi głos mi się łamał, ale nie popłakałam się. Za to skleiły mi się rzęsy górne z dolnymi i nie byłam w stanie otworzyć prawego oka. xD Panicznie dotknęłam ich lewą ręką (prawe musieliśmy trzymać złączone), starałam się, żeby to wyglądało jak otarcie łez i na szczęście udało mi się rozdzielić rzęsy. xD Mocno ściskaliśmy się za ręce, cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Byłam pewna, że to ten jedyny. Potem obrączki. Oczywiście moja nie chciała wejść, ale Łukasz miał przykazane, żeby mi ją w razie czego włożyć tylko do połowy, tak zrobił i już dalej sama sobie ją przesunęłam. A potem tekst księdza wujka: "To teraz panna młoda uklęknie i pocałuje męża w obrączkę." Moja mina musiała być bezcenna, ksiądz się zaśmiał (to typ człowieka, który dużo żartuje, ale zawsze z kamienną twarzą), ja wybuchłam śmiechem, a za mną cały kościół. xDDDD Łukasz, gdy usiedliśmy, powiedział: "Challenge completed. Zaśmiałaś się na ślubie." :P Dalsza część Mszy już bez większych problemów, chociaż przy znaku pokoju zrobiłam kilka obrotów przy krześle, bo nie wiedzieliśmy, czy mamy iść do rodziców, czy nie, już mieliśmy iść, ale się wróciliśmy. xD Miałam łzy w oczach w trakcie "Ave Maria", dotarło wtedy do mnie, że całe życie marzyłam o tej chwili. Ale spełnił się też mój koszmar - katar mnie męczył pół Mszy. Musiałam brać od Młodego chusteczki, a po wytarciu nosa było jeszcze gorzej. xD Co gorsza, próbuję jakoś niewidocznie wytrzeć nos, a tu obok mnie fotograf co sekundę strzela mi fotki. xD Masakra. xD Oczywiście też cały czas mi burczało w brzuchu. Na koniec Mszy gdy księża wyszli, my już chcemy stanąć na środku (Młody świadomie poszedł za mną, będę rządzić, haha xD), a rodzice do nas krzyczą, że jeszcze nie. xD No i tak stoimy z boku i nie wiemy co zrobić, stwierdziliśmy, że to jeszcze głupiej wygląda, więc stanęliśmy na środku i czekaliśmy na marsz weselny. Gdy wreszcie organista zagrał marsza, rodzice znów do nas krzyczą, żebyśmy jeszcze nie szli, no to czekamy na koniec pierwszej frazy muzycznej i w końcu ruszamy. xD Goście się do nas uśmiechali, niektórzy płakali. Przed kościołem czekali na nas fotograf i kamerzysta oraz nasi kumple, którzy wystrzelili tuby z płatkami kwiatów. Mieliśmy w sumie 3 fotografów (jedna pani z rodziny) i 2 kamerzystów, ostrzał był nieustanny. xD Goście wyszli z kościoła, tłumy ludzi i zaczęło się składanie życzeń od gości, którzy przyszli na sam ślub. Dużo osób na to narzeka, a dla mnie było cudownie. Tak miło było zobaczyć te osoby i usłyszeć od nich tyle wspaniałych słów. Organizacja udała nam się świetnie, przekazywanie kwiatów, prezentów i od nas krówek szło super płynnie. Mimo to życzenia trwały bardzo długo. A kto pierwszy złożył nam życzenia? Nasza kochana Kimitri z forum PM2015! I wręczyła nam przepiękny bukiet słoneczników - bardzo Wam dziękujemy!!!! Po życzeniach druhny koniecznie musiały zrobić sobie ze mną selfie pod kościołem, wszyscy się śmiali. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę na salę. Podróż była świetna. Cadillakiem jedzie się czadersko, wszyscy na nas patrzyli, machali nam. Świadkowie siedzieli na przednim siedzeniu z kierowcą, dużo gadaliśmy i porobiliśmy trochę zdjęć. Stres nareszcie nas opuścił.
__________________
Edytowane przez krolewna_smieszka Czas edycji: 2015-07-03 o 00:41 |
|
|
|
#4760 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Lokalizacja: Seattle, WA
Wiadomości: 9 866
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Wesele
Zajechaliśmy pod salę razem z gośćmi, przepuściliśmy ich na podjeździe, kazali nam poczekać na sygnał. W końcu podjechaliśmy pod wejście i podeszliśmy do rodziców. Dostaliśmy od taty Młodego 2 małe kieliszki, przed samym podaniem jeszcze przekręcił tacę. Wypiliśmy. Oczywiście to ja dostałam wódkę, więc teraz to już na 100% będę rządzić w tym związku. xD Rzuciliśmy kieliszki, pięknie się rozbiły. Odpowiedziałam na pytanie, co wybieram, tekstem: „Pana Młodego, a chleba i soli dorobimy się powoli.”, robiąc zadziorną minę, wszyscy się znowu śmiali. Weszliśmy na salę. Dopiero po weselu zorientowaliśmy się, że wszyscy zapomnieli o przenoszeniu przez próg. xD Na sali powitał nas zespół, dostaliśmy kieliszki z szampanem i zaczęło się nie kończące się „Sto lat!”. W końcu jednak udało się wypić szampana i rozpoczęła się kolejna tura życzeń. Łzom i radości nie było końca. Uwielbiam tych ludzi całym sercem, nawet rodzinę Łukasza, której w ogóle nie znałam, a wyściskali mnie jak ukochaną kuzynkę. Potem zaprosiliśmy wszystkich na obiad. W czasie jedzenia zupy, wymknęliśmy się na kilka minut, żeby zrobić zdjęcia z samochodem. Mieliśmy bardzo mało czasu, bo zaraz obsługa sali zaczęła nas szukać, bo nie podadzą drugiego dania, póki nie zjemy swoich zup. Ale fotki i tak będą genialne. *-* Wróciliśmy, wsunęliśmy swoje zupy (ja – krem brokułowy, Łukasz – swoje wymarzone flaki, które podobno cieszyły się największym powodzeniem) i kelnerzy zrobili show w rytm muzyki, uroczyście podając nam drugie danie. Było przezabawnie. Jedzenie było pyszne, niestety przez bardzo mocno ściśniętą suknię nie byłam w stanie nic zjeść praktycznie przez całe wesele, mimo że strasznie mi burczało w brzuchu. Każde ciepłe danie tylko dziubałam, żeby spróbować. Ze stołu wiejskiego zjadłam tylko małego ogórka kiszonego. Nie spróbowałam ani jednej przystawki czy ciasta. Za to piłam dużo wody, a pod koniec wesela wypiłam 3 czerwone barszcze (uratowały mi życie). W czasie obiadu świadek wzniósł niesamowity toast, nie spodziewaliśmy się po nim czegoś takiego, totalnie się wzruszyłam, wyściskaliśmy go mocno, cała sala była zachwycona. Potem standardowym toastom nie było końca. Piliśmy sporo, ale nie na tyle, żeby się upić. Ja praktycznie nie poczułam wpływu alkoholu, nasze kolejki z rodziną i znajomymi były mocno rozłożone w czasie. W czasie obiadu szybko się wymknęłam ze świadkową do łazienki, żeby znowu wyżej mi zawiązała suknię. Ciągle ją sobie przydeptywałam i potwornie się bałam pierwszego tańca. :/Po deserze (lody – znowu wielka radość gości xD) pierwszy taniec. Oczywiście poszło nam średnio, kilka razy przydepnęłam suknię, raz chyba ją porwałam, wpadaliśmy też trochę na siebie, ale że lubimy ze sobą tańczyć, to po prostu popłynęliśmy. Wszyscy nam potem gratulowali pięknego pierwszego tańca. xD No i zaczęła się zabawa!! JAKIŚ KOSMOS!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!! To co się działo na tym weselu, przechodziło wszelkie pojęcie!! Non stop był pełny parkiet, zespół nie zrobił ani jednej tanecznej zabawy integracyjnej, bo ludzie sami się świetnie integrowali. Nasi koledzy obtańcowali wszystkie ciotki. ;D Ja tańczyłam non stop ze wszystkimi. Z moim mężem również się natańczyłam. Byłam zachwycona! Po rewelacyjnym, zupełnie spontanicznym układzie z naszymi znajomymi do „Wannabe” (wszyscy znali tekst i śpiewali, najpierw ja tańczyłam w środku kółka, odwracając się do każdej osoby po kolei i śpiewając i tańcząc z nią, potem koledzy dokoła mnie skakali w kuckach, a reszta znajomych tańczyła w większym kółku <3 wyszło BOSKO!!) stwierdziłam, że ludzie są gotowi na nasz układ. Zagadałam do druhen, zrobiłyśmy szybką próbę na piętrze, no i się zaczęło. Goście się zebrali, ustawiłyśmy się, powiedziałam, że teraz specjalna niespodzianka dla Pana Młodego. Gra muzyka, zaczynamy. Oczywiście przez chorobę i emocje, nie weszłam w dobrą tonację, 2 pierwsze wersy strasznie zafałszowałam, ale szybko się poprawiłam i dalej poszło już świetnie. Młody patrzył zahipnotyzowany i kompletnie zaskoczony. Układ wyszedł rewelacyjnie, goście gorąco bili brawa i krzyczeli z entuzjazmem. Młody chciał się na mnie rzucić. ;D Ale go na chwilę powstrzymałam i powiedziałam do mikrofonu: „Chciałabym wyjaśnić. Dokładnie 13 lipca minie 9 lat odkąd z Łukaszem jesteśmy parą.” Kolejna salwa braw, w tym momencie Młody już się do mnie dorwał i nie mógł się odkleić, dziękowałam mu, że tyle lat ze mną wytrzymuje. Miałam oczy pełne łez, widziałam też w nim wielkie wzruszenie. Zaczęło się śpiewanie „gorzkiej wódki” i tak chyba z pół godziny. xD Nie wiedziałam, ze istnieje aż tyle przyśpiewek, ale jedna z moich druhen znała chyba wszystkie. xD Oczywiście była przyśpiewka o stole. No to mówię Łukaszowi, że na sali stoi pusty stół, na którym były prezenty. Zaciągnął mnie tam, wskoczyliśmy na górę i znowu całowanie. A potem całowanie w udo. ;D Przy schodzeniu zaliczyliśmy glebę, bo straciłam równowagę i pociągnęłam Młodego za sobą, ale nikomu nic się nie stało. Do końca wesela goście do mnie podchodzili i zachwycali się moim śpiewem i układem tanecznym z druhnami. Wszyscy mnie tulili i podziwiali, że nonstop jestem na parkiecie (aż do rana!) i się uśmiecham. Nie mogłam przestać się uśmiechać!!! Oczywiście robiliśmy mnóóóóóstwo zdjęć z gośćmi, wszyscy koniecznie chcieli mieć z nami fotkę. Pan Młody tańczył ze wszystkimi ciotkami, podchodziliśmy też do stołów, żeby porozmawiać ze wszystkimi gośćmi (i się z nimi napić, bo nam nie odpuszczali ).Tort był dokładnie taki, o jakim marzyłam. Co więcej – przepyszny!! Nawet ja go jadłam. Oczepiny były niesamowicie udane. Najpierw rzut welonem i muszką. Welon złapała dość nowa dziewczyna naszego kolegi. Potem Młody rzucał muszką. Jako że zasłaniałam mu oczy, cicho mu podpowiadałam, gdzie jest nasz kolega i udało się – kolega złapał muchę! Haha xD Pan z zespołu powiedział: „Teraz nowa para młoda się zapozna”, a dziewczyna rzuca się na naszego kolegę i zaczynają się gorąco całować. Wszyscy szok. xD A my w śmiech. Goście podłapali i zaczęli im śpiewać „gorzką wódkę” i liczyć w czasie pocałunku. Potem nowi młodzi musieli tańczyć różne style taneczne, zrobili to przekomicznie. Idealnie wybrana nowa młoda para. Potem był dla nas test zgodności. Ponownie mnóstwo śmiechu i braw od gości. W szczególności goście się śmiali, gdy na pytanie „kto będzie rządził w kuchni?” zgodnie pokazaliśmy, że Młody. :P Następnie zabawa „krzesła” i znów mnóstwo śmiechu. Kolejny punkt programu: podziękowanie rodzicom i świadkom. Najpierw podziękowaliśmy świadkom, bo tata Młodego gdzieś się zapodział. Wręczyliśmy kosze i mocno wyściskaliśmy świadkową i świadka. Następnie podziękowania dla rodziców, również wręczyliśmy im kosze. Łukasz złośliwie wysłał mnie z koszem do swoich rodziców, a sam poszedł do moich. Zapomniałam wziąć z Kanady tekst, który sobie przygotowałam dla rodziców, w ogóle zapomniałam, że coś muszę powiedzieć, więc mówiłam prosto z serca. Wyściskali mnie bardzo serdecznie, potem jeszcze moi rodzice mnie wycałowali. Następnie nasi rodzice ustawili się w kółeczku i złapali nas za ręce, czekając na jakiegoś smęta z dedykacją dla nich. A tu niespodzianka – zespół zaczyna grać pierwsze dźwięki piosenki „Mamma Mia” Abby i na twarzach wszystkich pojawiają się wielkie uśmiechy. Goście zrobili dokoła nas drugie, duże koło i synchronicznie tańczyliśmy w rytm muzyki, kręcąc się w różne strony, ściaśniając i powiększając kółka, wszyscy śpiewali, uśmiechali się, radość biła z twarzy naszych rodziców, my z Łukaszem też wymienialiśmy się uśmiechami. Wyszło to niesamowicie!! Poczułam się dokładnie jak w filmie „Mamma Mia”. Cudowne uczucie!!!!!!!!!!!I dalej kolejne szalone tańce. Koło 2 w nocy zespół zrobił karaoke, średnio wyszło, bo goście byli już trochę zrobieni i strasznie wyli, ale to nie przeszkadzało reszcie w tym czasie tańczyć, parkiet był pełen. ;D Nad ranem goście nadal mieli siłę na Zorbę, która w sumie była tańczona jak kankan, dzikie szaleństwo. xD Parkiet był zatłoczony aż do czasu przyjazdu autokaru o 5 rano. Pożegnaniom nie było końca. Goście nie mogli się od nas odkleić, bo wiedzieli, że to nasze ostatnie spotkanie w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Wszyscy się zachwycali weselem, dużo osób mówiło, że to najlepsze wesele, na jakim byli. Zespół się spisał, główna wokalistka śpiewała przepięknie. Wykazywali może małą inwencję, sporo rzeczy musieliśmy im podpowiadać, ale zabawa i tak była super. Gdy już została tylko najbliższa rodzina i zaczęło się pakowanie jedzenia do pudełek, usiedliśmy wykończeni. Na maxa poczułam, jak bardzo mam zdarte i obolałe stopy. Buty obcierały mnie już od wyjścia z domu do kościoła, na palcach miałam odciski po wieczorze panieńskim, więc od razu miałam plastry, ale dodatkowo strasznie mi buty obtarły pięty. Naklejałam plastry w trakcie wesela, ale niestety spadały. Pożegnaliśmy się krótko ze wszystkimi (wszyscy szli na poprawiny następnego dnia) i zmyliśmy się do naszego królewskiego apartamentu. Ze szczęścia nie mogłam zasnąć. Leżałam długo uśmiechnięta, patrząc na swojego cudownego Męża i wspominając niezwykłe chwile, które właśnie przeżyliśmy, aż w końcu przyszedł słodki sen. p.s. Noc poślubna była bardzo udana. : > Poranek poślubny również. : >
__________________
|
|
|
|
#4761 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 11 728
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Dzień dobry.
Wracam do rzeczywistości-pobudka o 5.30, mąż śpi. Królewna z chęcią przecztałam raz jeszcze relację. I Lezka mi pociekła jak pisała o podziękowaniu rodzicom. Teściowa składajac mi życzenia po ślubie zakończyła córko. Mi mamo nie przeszło przez gardło. |
|
|
|
#4762 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: mazowieckie
Wiadomości: 8 054
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Pati głowa do góry! Wiesz, że parę z nas już przechodziło coś takiego i powiem Ci... lepiej, że teraz się dowiedziałaś o tym niż w dniu panienskiego. No niestety tak jest, że czasem ludzie nie są tymi za których ich uważamy...
Ja się dowiedziałam, że mój przyjaciel wrócił do po roku czasu do swojej byłej i teraz 99% szans, że ona będzie na naszym ślubie i weselu... Ja tej dziewczyny nie cierpię :/ jak się dowiedziałam, że wrócili do siebie i wyobrazilam sobie ją na naszym weselu to rozbolal mnie żołądek. Teraz muszę się pogodzić z tą myślą w jakiś sposób bo nie wyobrażam sobie zęby Jego zabrakło na naszym ślubie czy weselu wiec musze zaakceptować jej widok :/ Mam jednak nadzieję, że weźmie kogoś innego bo wie jaki mam do niej stosunek. To moja jedyna iskierka nadziei xD
__________________
03.10.2015 żonka 26.04.2017 mamusia ❤ 02.08.2018 mamusia ❤ |
|
|
|
#4763 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 5 594
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Mam do was prośbę a szczególnie do krolewny.
Krolewna wrzucala kiedyś taki przepis na ciasto z coca cola. Oczywiście Zgubilam ten przepis. Ktoś coś? |
|
|
|
#4765 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Lokalizacja: Kozieheady
Wiadomości: 4 096
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
a mi sie niby 3 dzien spoznia @. mam za sobą tydzień choroby z gorączką, podróż lacznie 8 godzinną, troche stresiku z weselnym przygotowaniem przez ktore niedosypialam po nocach.. no i upaly. wkurz amnie to strasznie nie chce dostac @ na weselu na ktore idziemy, a na swoim tez nie chce
moze wypije wino i sie przyspieszy?xD ale tak mysle, bo w niedziele tak mocno blalo mnie w okol. jajnikow, ze az wyprostowac sie nie umialam. hmm
|
|
|
|
#4766 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 282
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Przyszedł sms, że nasze obrączki są do odbioru
__________________
Gdzieś tu chyba zakpił los. Ona brzydka, brzydki on... A taka ładna miłość... |
|
|
|
#4767 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 4 668
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
ojej Pati
ja po panieński przejechałam się "na szczęście" na tylko koleżance....nie wiem co Ci ludzie sobie wyobrażają, naprawdę. Czasami mi się wydaje, że niektórzy traktują ślub i wesele jak zwykłą impreze, a nie taką co jest raz....
__________________
"Kobieta musi mieć dwie rzeczy: klasę i bajeczny urok."
~Coco Chanel |
|
|
|
#4768 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-06
Lokalizacja: Kozieheady
Wiadomości: 4 096
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
no niestety u mnie slyszalam ze panienski dziewczyny, ktore wg mnie powinni byc bo bardzo dobrze sie znamy od malego itp kategoryzuja panienski =wesele. czyli nie zapraszam na wesele nie przychodza na panienski...
|
|
|
|
#4769 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 12 213
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
|
|
|
|
#4770 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 8 183
|
Dot.: Żony i Panny Młode 2015 część 46- nasz sezon!
Wpadłam się tylko przywitać i lecę spędzić wolny dzień na załatwianiu miliona spraw. Kiedy tu odpocząć
![]() Miłego dnia
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum ślubne
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:47.













rzytul:
Potem obrączki. Oczywiście moja nie chciała wejść, ale Łukasz miał przykazane, żeby mi ją w razie czego włożyć tylko do połowy, tak zrobił i już dalej sama sobie ją przesunęłam. A potem tekst księdza wujka: "To teraz panna młoda uklęknie i pocałuje męża w obrączkę." Moja mina musiała być bezcenna, ksiądz się zaśmiał (to typ człowieka, który dużo żartuje, ale zawsze z kamienną twarzą), ja wybuchłam śmiechem, a za mną cały kościół. xDDDD Łukasz, gdy usiedliśmy, powiedział: "Challenge completed. Zaśmiałaś się na ślubie." :P Dalsza część Mszy już bez większych problemów, chociaż przy znaku pokoju zrobiłam kilka obrotów przy krześle, bo nie wiedzieliśmy, czy mamy iść do rodziców, czy nie, już mieliśmy iść, ale się wróciliśmy. xD Miałam łzy w oczach w trakcie "Ave Maria", dotarło wtedy do mnie, że całe życie marzyłam o tej chwili. Ale spełnił się też mój koszmar - katar mnie męczył pół Mszy. Musiałam brać od Młodego chusteczki, a po wytarciu nosa było jeszcze gorzej. xD Co gorsza, próbuję jakoś niewidocznie wytrzeć nos, a tu obok mnie fotograf co sekundę strzela mi fotki. xD Masakra. xD Oczywiście też cały czas mi burczało w brzuchu. Na koniec Mszy gdy księża wyszli, my już chcemy stanąć na środku (Młody świadomie poszedł za mną, będę rządzić, haha xD), a rodzice do nas krzyczą, że jeszcze nie. xD No i tak stoimy z boku i nie wiemy co zrobić, stwierdziliśmy, że to jeszcze głupiej wygląda, więc stanęliśmy na środku i czekaliśmy na marsz weselny. Gdy wreszcie organista zagrał marsza, rodzice znów do nas krzyczą, żebyśmy jeszcze nie szli, no to czekamy na koniec pierwszej frazy muzycznej i w końcu ruszamy. xD Goście się do nas uśmiechali, niektórzy płakali. Przed kościołem czekali na nas fotograf i kamerzysta oraz nasi kumple, którzy wystrzelili tuby z płatkami kwiatów. Mieliśmy w sumie 3 fotografów (jedna pani z rodziny) i 2 kamerzystów, ostrzał był nieustanny. xD Goście wyszli z kościoła, tłumy ludzi i zaczęło się składanie życzeń od gości, którzy przyszli na sam ślub. Dużo osób na to narzeka, a dla mnie było cudownie. Tak miło było zobaczyć te osoby i usłyszeć od nich tyle wspaniałych słów. Organizacja udała nam się świetnie, przekazywanie kwiatów, prezentów i od nas krówek szło super płynnie. Mimo to życzenia trwały bardzo długo. A kto pierwszy złożył nam życzenia? Nasza kochana Kimitri z forum PM2015!
Cadillakiem jedzie się czadersko, wszyscy na nas patrzyli, machali nam. Świadkowie siedzieli na przednim siedzeniu z kierowcą, dużo gadaliśmy i porobiliśmy trochę zdjęć. Stres nareszcie nas opuścił. 

