Konkurs na najkrótsze zdanie, które najbardziej boli..

[Brook]

Nie wiem, może ja źle to rozegrałam, może niepotrzebnie tak mu odpowiedziałam na odwołanie spotkania,

czy dobrze zrozumialam- powiedzialas mu na odwolanie spotkania slowo tylko spoko? zero zlosci , tylko zrozumialas go?a on tak ci powiedzial?( napisal)?

[sad_story]

Brook - powiedziałam, że ok, że nawet lepiej (uprzedniej nocy nie spałam i dodatkowo siedzenie do późna na studiach sprawiło, że nie miałam na nic siły) i że są ważniejsze sprawy niż spotkanie ze mną, że się przyzwyczaiłam (to miało mu dać do zrozumienia, że rozumiem, ale jest mi trochę przykro), a on właśnie zareagował tak jak zareagował, bo stwierdził, że takie stwierdzenia jak te "ważniejsze sprawy" strasznie go wkurzają.

[Alisse]

- Nie żyje.
- Nie kocham Cię już

[noimasz]

Napisane przez mala19881

już Cię nie kocham

popieram
w połączeniu "to koniec"
i "nie wyobrażam sobie życia bez Cciebie, ale..."

[Brook]

sad i to sa wlasnie bledy w komunikacji na gg - zle sie czasem interpretuje czyjes slowa i intencje dlatego lepiej juz na telefonie zalatwiac to- jego tutaj tez zrozumiec mozna- myslal ze jestes zla na niego, ze uwazasz sie za pepek swiata i jak to on moze sie nie spotkac z toba a kolezanka, i troche wyzyl sie na tobie przez to...
sama widzisz pnkt widzenia zalezy od pnkt siedzenia dlatego na gg czesto takie kwaitki wychodza
ja na gg staram sie z Tz nie zalatwiac waznych spraw bo za czesto sie klocilismy przez neidomowienia i jest tak o wiele lepiej

[sad_story]

Brook, to nie było gadu, tylko telefonik - innej możliwości nie ma jak się siedzi na zajęciach, czy co gorsza (w moim przypadku tak było) pisze się kolokwium... No a że nie chciałam by czekał na odpowiedź odpisałam od razu. Powinien wiedzieć, że nie uważam się za pępuszek - trochę mnie zna, a tym bardziej nie robiłabym mu awantury o przyjaciółkę, bo ją znam i nie mam nic przeciwko niej, a jeśli dochodzi do tego problem, to już w ogóle.
Pocieszeniem jest Twoje zdanie - dziękuję bo jakikolwiek sposób porozumiewania się niż w cztery oczy nie jest ekstra rozwiązaniem, ale czasem nie ma wyjścia. W każdym razie wie, że przesadził, można powiedzieć, że mi to wynagrodził, ale wtedy gdy to pisałam bolało jak cholera (do momentu kiedy sobie nie wyjaśniliśmy) i teraz jest troszkę lepiej.

[Brook]

to dobrze ze juz jest lepiej
ja tez podobnie jak ty bym nie miala nic przeciw w takim wyadku by przesunac spotkanie dla kogos w potrzebie
twoj Tz musial zle odebrac twoje zdanie poprostu i chyba dlatego tak ostro zareagowal

[Ivi 1988]

"Co? Wcale ci nie wierze. Nie musze wierzyc w nic,co mowisz".

Jak dostalam wymarzona prace i troche mnie ponioslo z radosci:
"i czego sie tak cieszysz jak idiotka? Tak chyba wlasnie beda cie tam traktowali"

"tylko jakis budowlaniec cie zechce"

"jestes beznadziejna"

"do niczego sie nie nadajesz"

"jak nie chce ci sie uczyc,to idz za rog" (mialam 13 lat)

Wszystko autorstwa mojej matki. Przeczytalam caly watek i mysle,ze majac 3 partnerow zaden mnie tak nie zranil slowami jak ona

[Classic]

Napisane przez Ivi 1988

"Co? Wcale ci nie wierze. Nie musze wierzyc w nic,co mowisz".

Jak dostalam wymarzona prace i troche mnie ponioslo z radosci:
"i czego sie tak cieszysz jak idiotka? Tak chyba wlasnie beda cie tam traktowali"

"tylko jakis budowlaniec cie zechce"

"jestes beznadziejna"

"do niczego sie nie nadajesz"

"jak nie chce ci sie uczyc,to idz za rog" (mialam 13 lat)

Wszystko autorstwa mojej matki. Przeczytalam caly watek i mysle,ze majac 3 partnerow zaden mnie tak nie zranil slowami jak ona

Rozumiem Cię. Przykre słowa od matki bolą i siedzą w głowie do końca życia. Moja też mi trochę tego powiedziała, jakieś wyzwiska itp, ale najbardziej pamiętam:
"Żałuję, że cię urodziłam"
Także pocieszę Cię (choć to marne pocieszenie), nie jesteś sama

[beaata]

"pier dolnąć Ci? " usłyszane od byłego Tz kiedy to usłyszałam zaniemówiłam

[ToxicCherry]

od mojej ex:
-'Właściwie, spotykałam się z Tobą tylko po to, by wzbudzić zazdrość w P'
-Ona miała o sto razy lepsze ciało niż Ty, no zobacz, jak Ty wyglądasz!'

Pamiętam jeszcze sytuacje, kiedy wraz z moją ex byłam u jej rodziców. Zaczęła się kłótnia. Stanęłam w jej obronie, po czym usłyszałam- Zamknij się ****a. Wszyscy wiedzą, że to wszystko Twoja wina.

Mama:
-Spójrz L(ja) , wciąż tylko jesz, przy tych dziewczynach jesteś tłusta jak świnia' - (ważyłam wówczas 56 kg przy 170 cm)

od siostry, kilka lat temu: ' następnym razem, gdy coś Ci zrobi O. (kolega który mnie wyzywał w podstawówce), to nie przychodź już do mnie. Mam to w dupie, nic nie zrobię nawet wtedy, gdy kur**a będzie chciał Cię zgwałcić'

Bolą do dziś..

[noimasz]

i jeszcze "nic dla mnie nie znaczysz"

[794f4f7fd0b0868ccd574eb97c8ebd94d2e43545_60bea4f1edd75]

.

[delhi]

"nigdy cię nie kochałem"
"nie byłem w 100% sobą"
"jestem gotów to rozwiązać" (o małżeństwie)
"przepraszam"
(cisza)
...w tej kolejności.

[anna_paulina]

Dziewczyny, zdaję sobie sprawę, że to bardzo boli, usłyszeć, że "to koniec", "nie kocham cię", zostańmy przyjaciółmi itd itp.
Ale, z drugiej strony, co innego można powiedzieć w takiej sytuacji? czy może, wbrew uczuciom, nie rozstawać się? kilka stron wcześniej dziewczyna pisała, ze sama powiedziała facetowi, że są jak rodzeństwo i jakoś nikt nie uznał tego za szczyt chamstwa (i słusznie, jak byli, to trudno).
te słowa, owszem, bolą, ale są niezbędne. Fakt, że ktoś kogoś zostawia po półtora roku nie jest niczym niezwykłym czy niespotykanym.

Poza tą uwagą, jest w tym wątku z tysiąc tekstów, które mnie zszokowały.

jak się kłócę z TŻtem to mu nie szczędzę, ale jestem dość impulsywna (i w zasadzie mówię co mi ślina na język przyniesie). Np. że jest będzie gruby jak jego ojciec, albo że jego matka jest infantylna/ograniczona/bezwolna i niech się nie łudzi, że ja kiedykolwiek taka będę, albo (jak pomylił moje imię z imieniem siostry po raz tysięczny), że ma jakieś zboczenie na tle własnych sióstr... Albo że jest nieudaczny, głupi, żeby spierr na drzewo, albo wręcz żeby wynosił się z mojego domu... a teraz, jak mieszkamy razem, czasem walnę mu tekstem żeby wypierr z mojej kanapy często mu mówię, że jak mu nie pasuje, to ja go nie trzymam, a potem koniec konców i tak go trzymam, bo jak to inaczej;D
najgrosze, co mu powiedziałam to chyba kocham cię, ale wolałabym przestać, bo nie widzę cię w roli mojego męża i ojca moich dzieci, po czym rozpłakałam się. chodziło mi o to, że nagle uświadomiłam sobie, że jestem z kimś, kogo bardzo kocham, ale nigdy nie zaakceptuję pewnych wad, które ma. no i raz mu powiedziałam, że nie chcę z nim być, bo on nie jest tym, czego chcę. ale potem uświadomiłam sobie stary banał, razem źle, ale bez siebie nie da rady, co też zawsze sprawia, że płaczę. czasem czuję, że jestem o krok od nieszczęśliwego związku z którego nie sposób się wydostać. chociaz on nie robi nic złego, po prostu jest niedoskonały jak każdy (ja jestem trylion razy gorsza)


AAaaa raz powiedziałam mojemu byłemu, (10 lat różnicy, ja baardzo młoda), że jest zboczeńcem i pedofilem, który mnie wykorzystał (co prawda małam 16/17 lat i nigdy nie uprawialismy seksu, za co do dzisiaj go podziwiam i szanuję, z resztą przyjaźnimy się)

jestem ciekawa, co WY dziewuszki macie na sumieniach pochwalcie się No chyba, że tylko ja jestem taką zołzą?


jezeli chodzi o TŻta, to on raczej milczy. czasem walnie jakimś tekstem, ale to rzadko. ostatnio darłam się na niego w samochodzie że przejechał po raz kolejny zjazd (miałam racje, ale mogłam się inaczej wyrazić) a on do mnie (uwierzcie mi, nigdy mu się to nie zdarza, nigdy nie usłyszałam od niego nic gorszego od "Zamknij się", że o sukach czy dziwkach nie wspomnę!!, za to ja dość często do niego per ty CH*ju mówię, ale to raczej w żartach^^)
- ZAMKNIJ MORDĘ i ciesz się że cię wożę... - wysiadłam z samochodu

namiętnie wykorzystuje fakt, że miewam epizody depresyjne i mówi żebym wzięła swoje tabletki, albo zadzwoniła do mojego doktora, albo że coś ta terapia nie dziala, bo ja nadal mam coś z głową
kiedyś przy seksie oralnym powiedział mi, że on już nie chce tego robić, bo też chce mieć coś z seksu (ludzie, uwierzcie mi, że dbam o niego!!) chociaż zawsze zapewniał, że uwielbia mnie pieścić w ten sposób.
często też na różne sposoby daje mi do zrozumienia, że się opierniczam i umniejsza moim zajęciom np. JA TEŻ mółgbym siedzieć na dupie z laptopem, ale mam ambicje, chcę coś osiągnąć itp itd

piszę książkę, do diabła!!!!!!!!!!!!!!! po 15 godzin dziennie, w pracy, w domu, w aucie, bez przerwy piszę!! flaki sobie wypruwam nad tym, a on takie rzeczy...





ale, jak widać, to są zdania, które raczej wkurzają, a nie bolą.
to, co najboleśniejsze to oczywiście śmierć i moje rozstania czy kłótnie tego nie przebijają.

[Irisfeal]

Napisane przez anna_paulina

Dziewczyny, zdaję sobie sprawę, że to bardzo boli, usłyszeć, że "to koniec", "nie kocham cię", zostańmy przyjaciółmi itd itp.
Ale, z drugiej strony, co innego można powiedzieć w takiej sytuacji? czy może, wbrew uczuciom, nie rozstawać się? kilka stron wcześniej dziewczyna pisała, ze sama powiedziała facetowi, że są jak rodzeństwo i jakoś nikt nie uznał tego za szczyt chamstwa (i słusznie, jak byli, to trudno).
te słowa, owszem, bolą, ale są niezbędne. Fakt, że ktoś kogoś zostawia po półtora roku nie jest niczym niezwykłym czy niespotykanym.

Poza tą uwagą, jest w tym wątku z tysiąc tekstów, które mnie zszokowały.

jak się kłócę z TŻtem to mu nie szczędzę, ale jestem dość impulsywna (i w zasadzie mówię co mi ślina na język przyniesie). Np. że jest będzie gruby jak jego ojciec, albo że jego matka jest infantylna/ograniczona/bezwolna i niech się nie łudzi, że ja kiedykolwiek taka będę, albo (jak pomylił moje imię z imieniem siostry po raz tysięczny), że ma jakieś zboczenie na tle własnych sióstr...Albo że jest nieudaczny, głupi, żeby spierr na drzewo, albo wręcz żeby w ynosił się z mojego domu... a teraz, jak mieszkamy razem, czasem walnę mu tekstem żeby wypierr z mojej kanapy często mu mówię, że jak mu nie pasuje, to ja go nie trzymam, a potem koniec konców i tak go trzymam, bo jak to inaczej;D
najgrosze, co mu powiedziałam to chyba kocham cię, ale wolałabym przestać, bo nie widzę cię w roli mojego męża i ojca moich dzieci, po czym rozpłakałam się. chodziło mi o to, że nagle uświadomiłam sobie, że jestem z kimś, kogo bardzo kocham, ale nigdy nie zaakceptuję pewnych wad, które ma. no i raz mu powiedziałam, że nie chcę z nim być, bo on nie jest tym, czego chcę. ale potem uświadomiłam sobie stary banał, razem źle, ale bez siebie nie da rady, co też zawsze sprawia, że płaczę. czasem czuję, że jestem o krok od nieszczęśliwego związku z którego nie sposób się wydostać. chociaz on nie robi nic złego, po prostu jest niedoskonały jak każdy (ja jestem trylion razy gorsza)


AAaaa raz powiedziałam mojemu byłemu, (10 lat różnicy, ja baardzo młoda), że jest zboczeńcem i pedofilem, który mnie wykorzystał (co prawda małam 16/17 lat i nigdy nie uprawialismy seksu, za co do dzisiaj go podziwiam i szanuję, z resztą przyjaźnimy się)

jestem ciekawa, co WY dziewuszki macie na sumieniach pochwalcie się No chyba, że tylko ja jestem taką zołzą?


jezeli chodzi o TŻta, to on raczej milczy. czasem walnie jakimś tekstem, ale to rzadko. ostatnio darłam się na niego w samochodzie że przejechał po raz kolejny zjazd (miałam racje, ale mogłam się inaczej wyrazić) a on do mnie (uwierzcie mi, nigdy mu się to nie zdarza, nigdy nie usłyszałam od niego nic gorszego od "Zamknij się", że o sukach czy dziwkach nie wspomnę!!, za to ja dość często do niego per ty CH*ju mówię, ale to raczej w żartach^^)
- ZAMKNIJ MORDĘ i ciesz się że cię wożę... - wysiadłam z samochodu

namiętnie wykorzystuje fakt, że miewam epizody depresyjne i mówi żebym wzięła swoje tabletki, albo zadzwoniła do mojego doktora, albo że coś ta terapia nie dziala, bo ja nadal mam coś z głową
kiedyś przy seksie oralnym powiedział mi, że on już nie chce tego robić, bo też chce mieć coś z seksu (ludzie, uwierzcie mi, że dbam o niego!!) chociaż zawsze zapewniał, że uwielbia mnie pieścić w ten sposób.
często też na różne sposoby daje mi do zrozumienia, że się opierniczam i umniejsza moim zajęciom np. JA TEŻ mółgbym siedzieć na dupie z laptopem, ale mam ambicje, chcę coś osiągnąć itp itd

piszę książkę, do diabła!!!!!!!!!!!!!!! po 15 godzin dziennie, w pracy, w domu, w aucie, bez przerwy piszę!! flaki sobie wypruwam nad tym, a on takie rzeczy...





ale, jak widać, to są zdania, które raczej wkurzają, a nie bolą.
to, co najboleśniejsze to oczywiście śmierć i moje rozstania czy kłótnie tego nie przebijają.

....brak słów. No wybacz ale mogę się przyznać co mam na sumieniu ale przy tym jak ty zwracasz/ałaś się do swojego TŻa to to pikuś jest...nie wyobrażam sobie byc z kimś i mówić mu takie rzeczy.. To jak Ty i Twój partner zwracacie się do siebie choćby i w kłótniach to jakaś 'patologia' w życiu bym nie pomyślała żeby tak powiedzieć do osoby którą kocham...Nawet w kłótni pewne rzeczy by mi przez gardło nie przeszły.
Dla ciebie są to zdania które 'tylko' wkurzają. Mnie by usłyszane cholernie bolały..

[PinkPanterr]

Napisane przez anna_paulina

Poza tą uwagą, jest w tym wątku z tysiąc tekstów, które mnie zszokowały.

jak się kłócę z TŻtem to mu nie szczędzę, ale jestem dość impulsywna (i w zasadzie mówię co mi ślina na język przyniesie). Np. że jest będzie gruby jak jego ojciec, albo że jego matka jest infantylna/ograniczona/bezwolna i niech się nie łudzi, że ja kiedykolwiek taka będę, albo (jak pomylił moje imię z imieniem siostry po raz tysięczny), że ma jakieś zboczenie na tle własnych sióstr... Albo że jest nieudaczny, głupi, żeby spierr na drzewo, albo wręcz żeby wynosił się z mojego domu... a teraz, jak mieszkamy razem, czasem walnę mu tekstem żeby wypierr z mojej kanapy często mu mówię, że jak mu nie pasuje, to ja go nie trzymam, a potem koniec konców i tak go trzymam, bo jak to inaczej;D
najgrosze, co mu powiedziałam to chyba kocham cię, ale wolałabym przestać, bo nie widzę cię w roli mojego męża i ojca moich dzieci, po czym rozpłakałam się. chodziło mi o to, że nagle uświadomiłam sobie, że jestem z kimś, kogo bardzo kocham, ale nigdy nie zaakceptuję pewnych wad, które ma. no i raz mu powiedziałam, że nie chcę z nim być, bo on nie jest tym, czego chcę. ale potem uświadomiłam sobie stary banał, razem źle, ale bez siebie nie da rady, co też zawsze sprawia, że płaczę. czasem czuję, że jestem o krok od nieszczęśliwego związku z którego nie sposób się wydostać. chociaz on nie robi nic złego, po prostu jest niedoskonały jak każdy (ja jestem trylion razy gorsza)

jezeli chodzi o TŻta, to on raczej milczy. czasem walnie jakimś tekstem, ale to rzadko. ostatnio darłam się na niego w samochodzie że przejechał po raz kolejny zjazd (miałam racje, ale mogłam się inaczej wyrazić) a on do mnie (uwierzcie mi, nigdy mu się to nie zdarza, nigdy nie usłyszałam od niego nic gorszego od "Zamknij się", że o sukach czy dziwkach nie wspomnę!!, za to ja dość często do niego per ty CH*ju mówię, ale to raczej w żartach^^)
- ZAMKNIJ MORDĘ i ciesz się że cię wożę... - wysiadłam z samochodu

Żartujesz?

Nie wyobrażam sobie zwracać się tak do swojego Tżta mimo, że jestem również bardzo impulsywną osobą i potrafię baaaardzo szybko się zdenerwować, ale mi by przez gardło nie przeszło do Tż takie teksty sadzić.
Mam do niego ogromny szacunek, i darze go wielkim uczuciem i nawet w żartach bym nie potrafiła powiedzieć do niego np. Ty chu.. no bez jaj.
No i jego rodziny też nie obrażam...
I nie wyobrażam sobie, aby on do mnie się tak odzywał...

A co do bycia jak to nazwałaś "zołzą"- tak bywam czasem, ale nie w taki sposób jak Ty..

[Irmina9891]

Napisane przez anna_paulina

Dziewczyny, zdaję sobie sprawę, że to bardzo boli, usłyszeć, że "to koniec", "nie kocham cię", zostańmy przyjaciółmi itd itp.
Ale, z drugiej strony, co innego można powiedzieć w takiej sytuacji? czy może, wbrew uczuciom, nie rozstawać się? kilka stron wcześniej dziewczyna pisała, ze sama powiedziała facetowi, że są jak rodzeństwo i jakoś nikt nie uznał tego za szczyt chamstwa (i słusznie, jak byli, to trudno).
te słowa, owszem, bolą, ale są niezbędne. Fakt, że ktoś kogoś zostawia po półtora roku nie jest niczym niezwykłym czy niespotykanym.

Ja to już zauważyłam dawno. Przez to, że na tym forum jest przewaga kobiet, ma ono pewną prawidłowość - kiedy kobiecie jest źle, wszystkie się z nią solidaryzują, pocieszają, mówią ile to ona z siebie dawała w związku, a jakim facet okazał się chamem...
A kiedy sporadycznie pojawi się tu facet z problemami, wszystkie mu prują

Napisane przez Irisfeal

....brak słów. No wybacz ale mogę się przyznać co mam na sumieniu ale przy tym jak ty zwracasz/ałaś się do swojego TŻa to to pikuś jest...nie wyobrażam sobie byc z kimś i mówić mu takie rzeczy.. To jak Ty i Twój partner zwracacie się do siebie choćby i w kłótniach to jakaś 'patologia' w życiu bym nie pomyślała żeby tak powiedzieć do osoby którą kocham...Nawet w kłótni pewne rzeczy by mi przez gardło nie przeszły.
Dla ciebie są to zdania które 'tylko' wkurzają. Mnie by usłyszane cholernie bolały..

Osobiście też nie zaakceptowałaby takiego zwracania się do siebie (zdarza nam się bardzo, bardzo rzadko, w żartach i zazwyczaj pod wpływem), ale chyba trochę za ostro potraktowałaś autorkę posta. Nie mierz innych swoją miarą. Znam parę, która nie szczędzi sobie epitetów, bywa wobec siebie niesamowicie chamska, a jakoś są szczęśliwi. Każdy jest inny, każdy ma inne granice akceptacji i każdy ma swój styl.

[Asik_]

zawiodłaś mnie

[Irisfeal]

Napisane przez Irmina9891

Ja to już zauważyłam dawno. Przez to, że na tym forum jest przewaga kobiet, ma ono pewną prawidłowość - kiedy kobiecie jest źle, wszystkie się z nią solidaryzują, pocieszają, mówią ile to ona z siebie dawała w związku, a jakim facet okazał się chamem...
A kiedy sporadycznie pojawi się tu facet z problemami, wszystkie mu prują


Osobiście też nie zaakceptowałaby takiego zwracania się do siebie (zdarza nam się bardzo, bardzo rzadko, w żartach i zazwyczaj pod wpływem), ale chyba trochę za ostro potraktowałaś autorkę posta. Nie mierz innych swoją miarą. Znam parę, która nie szczędzi sobie epitetów, bywa wobec siebie niesamowicie chamska, a jakoś są szczęśliwi. Każdy jest inny, każdy ma inne granice akceptacji i każdy ma swój styl.

Za ostro? Napisałam że według mnie, ja bym nie potrafiła powiedzieć tak do mojego faceta bo nawet w kłótni staram się nie mówić czegoś co będzie boleć długo po tym jak sie kłótnia skończy. Nie, nawet w żartach i po alkoholu nie powiedziałabym do mojego faceta per "Ch*ju" bo to dla mnie szczyt chamstwa i brak szacunku. No jak widać anna_paulina w jakiś mnie obcy i dziwny dla mnie sposób jest szczęśliwa w związku ale ja sobie takich sytuacji jak ona opisuje nie wyobrażam...

[Brook]

zgadzam sie z Irisfeal
coz jedni maja kulture i szacunek wzgledem drugiej osoby -i to ukochanej...inni nie
kwestia wychowania i priorytetow w zyciu

[de lafayette]

Witam Was.
Najbardziej w życiu zraniły mnie słowa osoby którą uważałam, jeśli nie za przyjaciela to za osobe bardzo zaufaną(najwyjmy go X).
Nakreślę troszkę sytuację:
Impreza. Facet w łazience mnie... Wybiegam z toalety, wystraszona, potargana za mną wychodzi facet, który szybko opuszcza klub. Łapię X za rękę i krzyczę, że on sie do mnie dobieral. X na to:
- Co ty panikujesz, przecież niezły jest.

[Karsa Orlong]

Rodzic do dziecka: Nie kocham cię.

Człowiek dorosły może sobie poradzić s drugim dorosłym w ten czy inny sposób. Dziecko jest bezbronne.

[Magdallen]

No to moja TOP-lista:
"Przeszło mi"
"Pocałunek? Jaki pocałunek? Nic nie pamiętam"
"Jesteś dla mnie za dobra"
"Jeszcze znajdziesz kogoś lepszego"
"Zostańmy przyjaciółmi"

[Morfina123]

Napisane przez Karsa Orlong

Rodzic do dziecka: Nie kocham cię.

Człowiek dorosły może sobie poradzić s drugim dorosłym w ten czy inny sposób. Dziecko jest bezbronne.

Albo dziecko do rodzica:
nienawidzę Cię. [w formie pisemnej]

wiem, zostanę potępiona i moze wstyd się przyznać, ale zdarzyło mi sie cos takiego pół roku temu. do mojego Taty. żałuję jak cholera. może byśmy się nadal kłócili, gdybym tego wtedy nie napisała. żadne emocje nie tłumaczą tych słów. tymbardziej, że nie miałam powodu. człowiek robi dla mnie wszytsko, a ja mu wylatuje z takim tekstem.

[lily92920]

OSTATNIO WYPOWIEDZIANE PRZEZ MOJEGO EX:
- nie kocham cię już
- mam cię dosyć
- najpierw musiałby cię ktokolwiek chcieć (to bolało jak cholera... w końcu po 2 latach związku powiedział mi to ex)
- patrze się, bo czekam kiedy się rozryczysz
- lepiej chodź to psychologa po to, żeby pomógł ci sie pozbierac, a nie po to, żeby sluchac rad jak odbudowac zwiazek
- podoba mi się też wiele innych dziewczyn (przez 2 lata sluchalam tylko, ze ja go pociagam, ze o mnie zawsze mysli, ze tylko ja sie licze, nie ma dla niego innych kobiet)
- nie chcę tego naprawić, daj już spokój
- co cie obchodzi z kim i kiedy się spotykam
- ten związek już mi się przeżarł

[takapusta]

Po 3 letnim zwiazku:
- przecież i tak nie będę o ciebie zazdrosny...
-wolę być z nią...
-jak jej nie pokocham to z nią nie będę... (po 2 miesiacach bycia z nia)
- kocham ją (po 3 miesiacach bycia z nia)

[Karsa Orlong]

Napisane przez Morfina123

Albo dziecko do rodzica:
nienawidzę Cię. [w formie pisemnej]

wiem, zostanę potępiona i moze wstyd się przyznać, ale zdarzyło mi sie cos takiego pół roku temu. do mojego Taty. żałuję jak cholera. może byśmy się nadal kłócili, gdybym tego wtedy nie napisała. żadne emocje nie tłumaczą tych słów. tymbardziej, że nie miałam powodu. człowiek robi dla mnie wszytsko, a ja mu wylatuje z takim tekstem.

Widocznie nie wszystko gra. Coś rodzic gdzieś skopał skoro dostaje taki zwrot. Uporządkuj w sobie swój stosuek do ojca. Potem możesz z nim o tym prozmawiać o ile będzie miał na to ochotę.

[Vivee]

Nadajesz się tylko do łóżka.

[Morfina123]

Napisane przez Karsa Orlong

Widocznie nie wszystko gra. Coś rodzic gdzieś skopał skoro dostaje taki zwrot. Uporządkuj w sobie swój stosuek do ojca. Potem możesz z nim o tym prozmawiać o ile będzie miał na to ochotę.

hm, powiem Ci, że na dzień dzisiejszy wszystko gra i nie licząc tamtego okresu (który trwał jakis rok) grało wszytsko wcześniej. właśnie tak jak zauważyłaś - rozmowa jest tu najważniejsza.
dzisiaj komentuję to jako idiotyczny wybryk małolaty, która pozjadała wszystkie rozumy - choć wiem, że to mało powiedziane. analizując nasze relacje nie wydaje mi się, żeby to on coś skopał, jestem tego pewna. sam fakt, że potrafił wybaczyć i zapomnieć sprawia, że jest mi jeszcze bardziej głupio.