Ile wydajecie na jedzenie miesięcznie? - temat ekonomiczno-społeczny ;)

[vasilicum]

Wmieszam się trochę w temat wątku, bo jestem załamana...
z tż mamy mniej więcej z góry podzielone, ile możemy wydawać, bo mamy silne postanowienie, żeby co miesiąc odkładać 2-3 tysiące na remont do przyszłego domu.
Ale nie potrafię zejść z pułapu 1200-1500zł/ jedzenie i 400zł/inne wydatki (chemia, książki, komiksy, etc.)

i kompletnie tego nie rozumiem, robimy zakupy za 150zł, za dwa dni ich nie ma.
Zazwyczaj na zakupach kupuję jajka, dużo wody źródlanej w 5litrowych butlach, sezonowe warzywa, mięso lub rybę raz w tygodniu, trochę ziaren, raz na miesiąc pakę orzechów, poluję na promocję na avocado, szparagi czy borówki.
Mam IBS, więc żadnego chleba, alkoholu, gotowego żarcia nie kupujemy, a tż obiady je w pracy, więc to osobny wydatek.

Rozmawiałam ze swoją znajomą, zeszło na tematy żywieniowe i dowiedziałam się, że oni wydają na jedzenie 500zł, na dwójkę, w tym alkohol i podłamałam się.

[Veredise]

Napisane przez vasilicum

Rozmawiałam ze swoją znajomą, zeszło na tematy żywieniowe i dowiedziałam się, że oni wydają na jedzenie 500zł, na dwójkę, w tym alkohol i podłamałam się.

Ciekawe jakim cudem To że ktoś tak mówi, to nie znaczy, że tak jest. No chyba, że ktoś je bułki za 13 gr z dżemem i popija "Leśnym dzbanem", wtedy jestem skłonna przyznać, że można wydawać 500 zł na dwie osoby.

Może spróbuj spisywać przez dwa, trzy miesiące wszystko co kupujesz. I zobaczysz na co najwięcej schodzi. Ja też byłam załamana jak zobaczyłam ile wydaję na jedzenie, ale zaczęłam używać aplikacji i okazało się, że te 700-800 zł idzie mi głównie na mięso i ryby (bo drogie) i na owoce i warzywa (bo dużo). Na słodycze, alkohol, gotowe jedzenie czy na mieście nie idzie aż tak dużo, więc odpuściłam i się przestałam stresować, bo to znaczy, że wydaję dużo, ale przynajmniej mądrze.

[201803290936]

Napisane przez vasilicum

(...)
Rozmawiałam ze swoją znajomą, zeszło na tematy żywieniowe i dowiedziałam się, że oni wydają na jedzenie 500zł, na dwójkę, w tym alkohol i podłamałam się.

Nie chce mi się w to wierzyć. Może "zapomniała" dodać, że obiady w weekendy u mamy plus wałówka brana z domu rodzinnego. Było zapytać ją o szczegółowe tygodniowe menu, że takie cuda.

---------- Dopisano o 13:24 ---------- Poprzedni post napisano o 13:23 ----------

Napisane przez Veredise

Ciekawe jakim cudem To że ktoś tak mówi, to nie znaczy, że tak jest. No chyba, że ktoś je bułki za 13 gr z dżemem i popija "Leśnym dzbanem", wtedy jestem skłonna przyznać, że można wydawać 500 zł na dwie osoby.
(...)

A obiad to zupa kartoflana gotowana na 5 dni.

[jaksy]

Ten alkohol to chyba po Harnasiu raz w tygodniu (albo i więcej, bo jak się dużo pije, to nie chce się tak jeść :P ). Ale serio, może i tyle wydają, ale nie chcę wiedzieć co jedzą

[201803290936]

Napisane przez vasilicum

Wmieszam się trochę w temat wątku, bo jestem załamana...
z tż mamy mniej więcej z góry podzielone, ile możemy wydawać, bo mamy silne postanowienie, żeby co miesiąc odkładać 2-3 tysiące na remont do przyszłego domu.
Ale nie potrafię zejść z pułapu 1200-1500zł/ jedzenie i 400zł/inne wydatki (chemia, książki, komiksy, etc.)
(...)

Macie już ten dom, czy jest dopiero w planach? Dom jako dom, czy mieszkanie? Nie wydajecie wcale jakiś straszliwych sum - to, co opisujesz to zwykłe życie. Zarzynanie się w imię "będzie domek" nie ma sensu, to ile więcej uzbieracie w skali roku tak naprawdę?

Ograniczyłabym się z książkami, bo jednak istnieje coś takiego, jak biblioteka, są antykwariaty - tu można jednak przyoszczędzić te 200 zł. Ale to nadal są w skali roku i późniejszych wydatków związanych z remontem tak naprawdę psie pieniądze.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez vasilicum

Wmieszam się trochę w temat wątku, bo jestem załamana...
z tż mamy mniej więcej z góry podzielone, ile możemy wydawać, bo mamy silne postanowienie, żeby co miesiąc odkładać 2-3 tysiące na remont do przyszłego domu.
Ale nie potrafię zejść z pułapu 1200-1500zł/ jedzenie i 400zł/inne wydatki (chemia, książki, komiksy, etc.)

i kompletnie tego nie rozumiem, robimy zakupy za 150zł, za dwa dni ich nie ma.
Zazwyczaj na zakupach kupuję jajka, dużo wody źródlanej w 5litrowych butlach, sezonowe warzywa, mięso lub rybę raz w tygodniu, trochę ziaren, raz na miesiąc pakę orzechów, poluję na promocję na avocado, szparagi czy borówki.
Mam IBS, więc żadnego chleba, alkoholu, gotowego żarcia nie kupujemy, a tż obiady je w pracy, więc to osobny wydatek.

Rozmawiałam ze swoją znajomą, zeszło na tematy żywieniowe i dowiedziałam się, że oni wydają na jedzenie 500zł, na dwójkę, w tym alkohol i podłamałam się.

Jeżeli to woda niegazowana to może bardziej opłacałoby się kupić dzbanek filtrujący i filtr?

[201803290936]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;74995391]Jeżeli to woda niegazowana to może bardziej opłacałoby się kupić dzbanek filtrujący i filtr?[/QUOTE]

W przypadku źródlanej w sumie na jedno wyjdzie. Mogą sobie przekalkulować ile kosztuje woda, ale dzbanek i filtr wymieniany co około 2-3 miesiące.

[jaksy]

O tak, kiedyś zgrzewkami kupowaliśmy wodę, ale poczytałam trochę o kranówie i teraz pijemy tylko taką (też mam dzbanek filtrujący).

[vasilicum]

Pytałam, widziałam, co kupują, bo często u nich nocujemy. Zazwyczaj jedzą bułki z dowolnym serkiem topionym albo masłem, zwykłe płatki, jajka mają od babci, przetwory od rodziców, na obiady zupa albo typowy schabowy. Prawie wcale nie jedzą owoców i warzyw, z alkoholu to w tygodniu po parę piw im idzie.

Dorris, dom mamy, jako dom, bez kredytu, ale chcemy dobudować tam biuro dla mnie i pokój dla dziecka + koniecznie nowy dach i założenie ogrzewania. Chcemy nazbierać jak najszybciej część kwoty, resztę dobrać kredytem, bo inaczej kolejną zimę przesiedzimy na wynajmowanym, gdzie płacimy 1300zł. Nie odejmujemy sobie od ust, ale chciałabym chociaż te dwie stówy z jedzenia uszczknąć, a z innych wydatków chociaż stówkę. Ale nie potrafię się przemóc i nie będę się zmuszać do kupowania mięsa w biedronce czy jajek trójek, żeby na tym sobie zaoszczędzić.
W skali roku, przy dobrych wiatrach jesteśmy w stanie zaoszczędzić ok 25 tysięcy złotych. Podejrzewam, że kredytu większego niż 80 tysięcy nie dostaniemy, bo ja jestem freelancerem, a mamy wspólnotę majątkową i po wstępnej rozmowie w banku wiemy, na co się przygotować. Chociaż i tak myślimy o rozdzielności majątkowej, tylko muszę podyskutować, ile to nam da.

Co do innych wydatków, to fakt, potrafimy polecieć. Tż to kolekcjoner komiksów i tak udało się iść na kompromis, bo potrafił miesięcznie wydać na to 500-600zł, teraz ogranicza się do 150zł. Książki kupuję okazjonalnie, ale mam listę białych kruków i również nie chcę tracić okazji na ich kupno.

Nie narzekam jakoś szczególnie na to, ile wydajemy, ale najpierw ci znajomi, którzy twierdzą, że żyją za 500zł, okazjonalnie teściowa, która dziwi się, że kupujemy aż tyle i gada, że jak my chcemy dom budować, jakoś człowiek czuje się jak burżuj, ale to chwilowe.

Dziennik wydatków na próbę mamy założony, na słodycze idzie mało, bo ok 50zł, mięso też niewiele, bo jak kupię pół kilograma wołowiny za 25zł raz w tygodniu albo karmazyna za 30zł, to nie majątek w skali miesiąca.
Najwięcej chyba na warzywa idzie, bo w tygodniu kilka kilogramów zjadamy. I jajka.
Standardowo to kilogram pomidorów, kilogram ogórków, awokado (w polo często mają promocje za 1.99zł), trzy kilogramy marchewki, z kilogram buraków, po kilogramie pietruszek i selerów, no i sezonowo, powoli cukinia i bakłażan robią się tańsze, to jak widzę gdzieś 2.99zł/kg to biorę po dwa kilogramy każdego. I zjadamy co do okruszka. Jajka też są zjadane w ilości ok 20 sztuk na tydzień.

Dzbanek mamy, daje z niego zwierzakom wodę do picia, sama nie lubię tego posmaku (w każdym filtrze to czuję), a woda to chyba 2 zł za 6l w Lidlu. W tygodniu kupujemy ok 5-6 takich butli.

Ogólnie jestem taka rozciapana w tej kwestii, bo w tym miesiącu zdążyliśmy wydać już jakieś 4 tysiące, z czego tysiąc poszło na psa, bo okazało się, że ma nowotwór. I wiecie, tu zastrzyk 100zł, tu biopsja 150zł, badania krwi 200zł, teraz czekamy jeszcze na wycięcie guza, potem leki. Najbardziej martwię się o niego i oczywiste, że wydamy ile trzeba, żeby był zdrowy, ale po kieszeni trochę trzepnęło.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Doris1981

W przypadku źródlanej w sumie na jedno wyjdzie. Mogą sobie przekalkulować ile kosztuje woda, ale dzbanek i filtr wymieniany co około 2-3 miesiące.

Filtr oczywiście co kilka tygodni, ale cały dzbanek?

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7500217 1]Filtr oczywiście co kilka tygodni, ale cały dzbanek?[/QUOTE]

Ja przeliczalam i i tak wychodzi taniej (no chyba ze ktos kupuje najnajnajnajnajtansza wode).

---------- Dopisano o 16:36 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------

Ale szczerze mowiac ja pije sporo wody przegotowanej. Jak juz raz zagotuje wode w czajniku na np. herbate, to reszte w8dy wlewam do duzej szklanki i ipo jakims czasie ja wypijam. Nie powinno sie 2 razy zagotowywac tej samej wody, a wyrzucac szkoda.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Hiiro

Ale szczerze mowiac ja pije sporo wody przegotowanej. Jak juz raz zagotuje wode w czajniku na np. herbate, to reszte w8dy wlewam do duzej szklanki i ipo jakims czasie ja wypijam. Nie powinno sie 2 razy zagotowywac tej samej wody, a wyrzucac szkoda.

Dlaczego?

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75002621]Dlaczego?[/QUOTE]

Z tego co slyszalam wytwarza sie arsen i inne szkodliwe zwiazki. Myle sie?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Hiiro

Z tego co slyszalam wytwarza sie arsen i inne szkodliwe zwiazki. Myle sie?

Brzmi jak bzdura. Pierwiastki nie powstają z niczego, a już na pewno nie z faktu podgrzewania wody do 100 stopni dwa razy. Gotowanie kranówy też zazwyczaj nie ma sensu o ile ta nie jest skażona biologicznie.

[beatiska]

Spotkałam się z tym zapisem w instrukcji czajnika

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[jaksy]

Nigdy nie zwracam uwagi na wodę w czajniku - tzn. zwracam sprawdzając jej poziom, ale zagotowuję drugi raz bez problemu. Nie słyszałam, żeby było coś w tym złego.
Tak się jeszcze zastanawiam, czy filtrowanie kranówki do picia ma w ogóle sens? Tzn. kupiłam dzbanek jeszcze za czasów picia wody mineralnej, żeby uniknąć kamienia w czajniku. Tylko ten kamień to są właśnie minerały, a kranówka i tak ma ich mniej niż woda mineralna. Filtrować czy nie?
Wrzucam link do filmu Polimaty jak ktoś nie widział.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez jaksy

Nigdy nie zwracam uwagi na wodę w czajniku - tzn. zwracam sprawdzając jej poziom, ale zagotowuję drugi raz bez problemu. Nie słyszałam, żeby było coś w tym złego.
Tak się jeszcze zastanawiam, czy filtrowanie kranówki do picia ma w ogóle sens? Tzn. kupiłam dzbanek jeszcze za czasów picia wody mineralnej, żeby uniknąć kamienia w czajniku. Tylko ten kamień to są właśnie minerały, a kranówka i tak ma ich mniej niż woda mineralna. Filtrować czy nie?
Wrzucam link do filmu Polimaty jak ktoś nie widział.

Zależy od rur. Jak masz w miarę nowe to nie. Jak pamiętają PRL to lepiej tak.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[stokrotenka18]

Napisane przez jaksy

Nigdy nie zwracam uwagi na wodę w czajniku - tzn. zwracam sprawdzając jej poziom, ale zagotowuję drugi raz bez problemu. Nie słyszałam, żeby było coś w tym złego.
Tak się jeszcze zastanawiam, czy filtrowanie kranówki do picia ma w ogóle sens? Tzn. kupiłam dzbanek jeszcze za czasów picia wody mineralnej, żeby uniknąć kamienia w czajniku. Tylko ten kamień to są właśnie minerały, a kranówka i tak ma ich mniej niż woda mineralna. Filtrować czy nie?
Wrzucam link do filmu Polimaty jak ktoś nie widział.

Ja filtruje, psychicznie mi lepiej 😛

https://player.pl/programy-online/wi...E11,59733.html


______________
Zrobiłam pomidorowa ze świeżych pomidorów. Pycha !! DZIĘKUJĘ !!

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

[201803290936]

Napisane przez vasilicum

Pytałam, widziałam, co kupują, bo często u nich nocujemy. Zazwyczaj jedzą bułki z dowolnym serkiem topionym albo masłem, zwykłe płatki, jajka mają od babci, przetwory od rodziców, na obiady zupa albo typowy schabowy. Prawie wcale nie jedzą owoców i warzyw, z alkoholu to w tygodniu po parę piw im idzie.
(...)

No to sama widzisz skąd to rzekome 500 zł na 2 osoby.

[siarka40]

Napisane przez cava

No więc cały czas kupuję (zielone) i nie są zwłókniałe.
Tez się trochę dziwię.

z drugiej strony, w tym roku wszytko jakoś nie tak jak zwykle.

Mała prywata: Tyle dobrego napisałaś o cukinii, że zrobiłam wczoraj placuszki z cukinii, a do tego sos a la tzatziki. Wyszło pysznie całkiem, a Twój nick odtąd kojarzyć mi się będzie z cukinią, a nie winem .

[jaksy]

Też zakupiłam cukinię teraz zastanawiam się co z niej zrobić. Chyba też placki będą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wika82]

Cukinia to chyba najbardziej uniwersalne z warzyw.
Można dodać do każdego jednogarnkowca, albo wrzucić samą cukinię do gara, dodać suszonych pomidorów, pesto, śmietankę i mamy idealny sos do makaronu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[carmen_20]

Cukinię jem ciągle, a w sezonie to juz prawie do kazdego posilku Grillowaną do kanapek, sałatek, robie z niej leczo, różne warzywne curry. A ostatnio moim hitem jest makaron z warzywami podsmażam na mocnym ogniu cukinię, paprykę i pieczarki, dodaje sos sojowy i makaron, posypuję sezamem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[jaksy]

Napisane przez wika82

Cukinia to chyba najbardziej uniwersalne z warzyw.
Można dodać do każdego jednogarnkowca, albo wrzucić samą cukinię do gara, dodać suszonych pomidorów, pesto, śmietankę i mamy idealny sos do makaronu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

O, to z pesto wygląda dobrze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wika82]

Napisane przez jaksy

O, to z pesto wygląda dobrze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Przepyszne.
W oryginale z piersią z kurczaka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez wika82

Cukinia to chyba najbardziej uniwersalne z warzyw.
Można dodać do każdego jednogarnkowca, albo wrzucić samą cukinię do gara, dodać suszonych pomidorów, pesto, śmietankę i mamy idealny sos do makaronu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja takie robię w wersji bez śmietanki:
- podsmażam pierś z kurczaka pokrojoną w kostkę i przyprawioną majerankiem i chili, potem na tym cebulę w piórka i cukinię w ćwiartki krążków, wrzucam oliwki, i tu 2 wersje:
- dodaję czerwone pesto
- albo pomidory krojone z czosnkiem i bazylią
doprawiam czosnkiem, świeżą bazylią
i do makaronu

Pewnik jak się nie narobić a skutecznie zatkać po korek wiecznie głodne gęby mojej rodziny.

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Napisane przez cava

Ja takie robię w wersji bez śmietanki:
- podsmażam pierś z kurczaka pokrojoną w kostkę i przyprawioną majerankiem i chili, potem na tym cebulę w piórka i cukinię w ćwiartki krążków, wrzucam oliwki, i tu 2 wersje:
- dodaję czerwone pesto
- albo pomidory krojone z czosnkiem i bazylią
doprawiam czosnkiem, świeżą bazylią
i do makaronu

Pewnik jak się nie narobić a skutecznie zatkać po korek wiecznie głodne gęby mojej rodziny.

Dzięki za pomysł na obiad, wszystko mam w lodówce

[jaksy]

Bosz, dziewczyny, ile super przepisów. W ogóle ostatnio mi brakuje weny na obiady. Idę do sklepu na zakupy i pustka w głowie. Muszę zacząć spisywać pomysły.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Luba]

Napisane przez cava

Ja takie robię w wersji bez śmietanki:
- podsmażam pierś z kurczaka pokrojoną w kostkę i przyprawioną majerankiem i chili, potem na tym cebulę w piórka i cukinię w ćwiartki krążków, wrzucam oliwki, i tu 2 wersje:
- dodaję czerwone pesto
- albo pomidory krojone z czosnkiem i bazylią
doprawiam czosnkiem, świeżą bazylią
i do makaronu

Pewnik jak się nie narobić a skutecznie zatkać po korek wiecznie głodne gęby mojej rodziny.

Dodaje jeszcze brokuly i kalafior i jem z kasza W roznych wariacjach moge to jesc na okraglo. Bo np z azjatyckimi warzywami i ryzowym makaronem i curry wychodzi cos niby chinskie danie

[cava]

Napisane przez Luba

Dodaje jeszcze brokuly i kalafior i jem z kasza W roznych wariacjach moge to jesc na okraglo. Bo np z azjatyckimi warzywami i ryzowym makaronem i curry wychodzi cos niby chinskie danie

U mnie "chińskie danie" to już jest szczyt lenistwa.
Najpierw podsmażam w kostkę kurczak w ostrych przyprawach i sezamie i odkłądam
Na tej samej patelni podsmażam warzywa, wrzucam na nie ryż, doprawiam sosem terijaki i jasnym sojowym, na koniec dodaję kurczaka, wybełtać i koniec.
Na talerzach posypuję kolendrą albo/i szczypiorem.
I oni to jedzą na tony i chwalą.

W ogóle czasami mnie załamują, mam wrażenie ze jakbym im nagotowała ziemniaków/ryżu/makaronu z mydłem , posypała chili az morde wypala i polała sosem sojowym albo pomidorowym, to by zjedli ze smakiem, i jedyny wymóg to żeby tylko było dużo. :/