Studia zaczynamy, ale o wizażowaniu nie zapominamy! - cz. IX :)

[Bziu]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Miszia, na inżynierię biomedyczną to trzeba znać fizykę, bo to jest sama fizyka :P no ale cóż...

oj biedna nasza koleżanka nieświadoma tego na co się porywa
jak to moja babcia mawia : z drabiną na truskawki

[Oh Peggy Brown]

Kaja, ja nic nie zabieram, czasami tylko brałam ogórki do zupy lub szczaw, teraz też wezmę, trochę konserw rybnych, herbat, kaw. Nic gotowego nie zabieram, bo słoiki mogłyby mi się pobić (jednak nie zawsze da się nieść walizkę, a to zleci, a to coś ), a poza tym za długo jadę by wieźć coś.

[misziaaa18]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Miszia, na inżynierię biomedyczną to trzeba znać fizykę, bo to jest sama fizyka :P no ale cóż...

nie sprawdzałam czego potrzeba na inż. biomedyczną więc przepraszam, tak mi się napisało o chemi
zresztą w sumie zobaczymy, pewnie będzie wszędzie o tym pisać

[alice333]

Napisane przez misziaaa18

zdawała biologię, polski, angielski, matme i chyba tyle??? ktoś kiedyś pisał co zdawała

Może ta inżynieria biomedyczna wymyśliła się jej z tego, że marzyła o czymś medycznym na AGH Pisała o tym gdzieś chyba, Ona wybiera te kierunki na podstawie tego że jakaś nazwa się jej spodoba.

Ja mam zamiar z domu brać dżemy, może będę smażyć sobie kotlety, tylko że ja planuję przyjeżdżać bardzo rzadko(święta i ferie i może coś jeszcze) więc jedzenia się nie nabiorę.

[misziaaa18]

Napisane przez Bziu

oj biedna nasza koleżanka nieświadoma tego na co się porywa
jak to moja babcia mawia : z drabiną na truskawki

dobrze twoja babcia mówi, zresztą za rok jak poprawi ta maturę to pewnie znowu bedzie rozważanie wszystkich kierunków studiów

[GirlOfDeath]

Napisane przez oluniaaa172

pycha

Ps. jaki to smak?

Ser, cebula.

Ale mnie wciągnął wątek Rady dla studentek.

[plesiunia]

Napisane przez kaja_92

Dziewczyny- a jakie jedzenie macie zamiar zabierać z domu??

Ja powiem ci co mój brat zabierał. Wszystko co się dało, mama zawsze powtarzała ''tylko przywieź słoiki z powrotem. Brał takie rzeczy jak herbata kawa, słoiki z sosami makarony, kotlety, zupki.

[Bziu]

jezu ja nie zamierzam wgl gotować, chyba będę żyła na płatkach z mlekiem, sałatkach i kanapkach. Zresztą już widzę tą akademikową kuchnię aaa za leniwa jestem

[Oh Peggy Brown]

Łeee ;( muszę wykupić receptę, a nie mam tyle kasy ;(

[yasminuuum]

Dziewczyny znalazłam dwa wątki które z pewnością się przydadzą :
wyprowadzka na studia https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=278680

i rady dla studentek (głównie notatki, pomoce naukowe itd) https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=271957

[alice333]

Napisane przez GirlOfDeath

Ser, cebula.

Ale mnie wciągnął wątek Rady dla studentek.

Mnie też, tylko szkoda, że mało osób pisze, które studiują ścisłe kierunki (fizyka, matma, czy budownictwo)

[Bziu]

mama mnie rozwaliła wczoraj, od kilku mies słyszałam że do Kato to blisko do jazdy by mieli, a jak ostatnio obczaiła że do Wro się jedzie tylko ok3h autem a wczoraj ja się śmieję że będzie częściej przyjeżdżać a ta do mnie : a po co ja tam będę jeździć? na dwie godziny? chyba lepiej jak Ci kasę z benzyny na konto przelej

nie wierzę w końcu jej się myślenie włączyło

[rosiek]

Napisane przez GirlOfDeath

Też od dłuższego czasu się nad tym zastanawiam. I o jakich sumach myślisz ?



A proszę bardzo <podaje miskę z chipsami>



Z tego co wiem to wyjechała.

Jak szperałam w necie to ludzie wydają mniej więcej 200-500 zł, czyli rozbieżność spora, ponad dwukrotna. Osobiście mam nadzieję zamknąć się w ok. 50 zł tygodniowo, biorąc pod uwagę, że raz na dwa tygodnie będę w domu - przywiozę pewnie sporo zamrożonych przez mamę produktów, to kilka obiadów będzie (:
właśnie robię sobie analizę tygodniowego jadłospisu ;D

Napisane przez kaja_92

Dziewczyny- a jakie jedzenie macie zamiar zabierać z domu??

Moja mama często robi dużo na zapas i później się mrozi, więc jakieś pierogi, bigos, krokiety, gołąbki i inne konserw i innych nie przewiduję, to sobie mogę w Krakowie kupić

[plesiunia]

Ależ mnie komary gryzą. Wczoraj kierownik mi groził że wstawi mi naganę w pracy

[Flossy15]

Ja pewnie jakieś kotlety będę w zimie woziła, bo kucharka to ze mnie słabiutka i leń ogromny. Mogę siedzieć głodna przez pół dnia jak mi się nie chce nic zrobić do jedzenia. Jak już będzie cieplej to taka forma odpada, bo mi się to wszystko popsuje zanim to dowiozę.

[GirlOfDeath]

Napisane przez Bziu

jezu ja nie zamierzam wgl gotować, chyba będę żyła na płatkach z mlekiem, sałatkach i kanapkach. Zresztą już widzę tą akademikową kuchnię aaa za leniwa jestem

A ja właśnie mam zamiar nauczyć się gotować. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Napisane przez alice333

Mnie też, tylko szkoda, że mało osób pisze, które studiują ścisłe kierunki (fizyka, matma, czy budownictwo)

Racja, ale a propos tych notatek to pare sposobów zapisałam.

[Oh Peggy Brown]

http://biznes.onet.pl/my-ofiary-uniw...9,1,news-detal Jeju, po co ludzie piszą takie artykuły?

prywatnych szkół w Poznaniu, gdzie jedynym warunkiem zaliczenia semestru jest wpłata czesnego

i propagują przekonania, że prywatne= złe

[oluniaaa172]

Napisane przez plesiunia

Ależ mnie komary gryzą. Wczoraj kierownik mi groził że wstawi mi naganę w pracy

Co zrobiłaś ?

[GirlOfDeath]

Napisane przez rosiek

Jak szperałam w necie to ludzie wydają mniej więcej 200-500 zł, czyli rozbieżność spora, ponad dwukrotna. Osobiście mam nadzieję zamknąć się w ok. 50 zł tygodniowo, biorąc pod uwagę, że raz na dwa tygodnie będę w domu - przywiozę pewnie sporo zamrożonych przez mamę produktów, to kilka obiadów będzie (:
właśnie robię sobie analizę tygodniowego jadłospisu ;D

Taaa, też czytałam w Interecie tą rozbieżność. Ale chyba najczęściej pojawiało się 200-300 zł. 500 zł na jedzenie ?! Bez przesady.

[Smarfetka]

voila!

SAM_0844.jpg SAM_0846.jpg SAM_0849.jpg SAM_0851.jpg SAM_0853.jpg

[alice333]

Napisane przez GirlOfDeath

A ja właśnie mam zamiar nauczyć się gotować. Zobaczymy co z tego wyjdzie.



Racja, ale a propos tych notatek to pare sposobów zapisałam.

Też czytam dokładnie, może mi się przyda. Ogólnie w liceum prowadziłam dokładne notatki bo później służyły mi do uczenia. (Teraz mam kupkę kartek A$ na wysokość 20 cm, którą szkoda mi wyrzucać)

Ja bardzo lubię gotować, ale na studiach może nie będę miała dużo czasu więc będę robić jakieś proste potrawy.

[Oh Peggy Brown]

Ja miałam właśnie kołonotatnik/notatnik z wyrywanymi kartkami, potem wyrywałam kartki i przekładałam do koszulek z danym przedmiotem... Ale nie polecam tego sposobu. Może i wygodnie, ale później mi ciężko było zabrać się to uporządkować, a potem w trakcie nauki myliły się kartki... W drugim semestrze jak z analizy prowadziłam normalny zeszyt to było o wiele lepiej. Mimo że dość dużo nosiłam to przynajmniej nic nie gubiłam i miałam wszystko w jednym miejscu.

[Smarfetka]

Napisane przez Bziu

jezu ja nie zamierzam wgl gotować, chyba będę żyła na płatkach z mlekiem, sałatkach i kanapkach. Zresztą już widzę tą akademikową kuchnię aaa za leniwa jestem

chyba bym umarła bez schabowego, gołąbków, flaczków i innych domowych przysmaków

[Karolllka7]

Ja marzę, żeby w 200 złotych się zmieścić
Ja umiem gotować (oprócz zup)

[Bziu]

Napisane przez GirlOfDeath

Taaa, też czytałam w Interecie tą rozbieżność. Ale chyba najczęściej pojawiało się 200-300 zł. 500 zł na jedzenie ?! Bez przesady.

jak czytałam wątek w którym pisały dziewczyny że wystarcza im 600zł mniej więcej razem z mieszkaniem...
wiadomo że więcej się wyda jak przyjdzie kupić kawę, herbatę, płatki itp wtedy wyda się więcej ale to wydatek raz na jakiś czas

[oluniaaa172]

Smarfetka fajne rozwiązanie i kolorowe

To Twoje pazury?

[kaja_92]

Napisane przez alice333

Może ta inżynieria biomedyczna wymyśliła się jej z tego, że marzyła o czymś medycznym na AGH Pisała o tym gdzieś chyba, Ona wybiera te kierunki na podstawie tego że jakaś nazwa się jej spodoba.

Ja mam zamiar z domu brać dżemy, może będę smażyć sobie kotlety, tylko że ja planuję przyjeżdżać bardzo rzadko(święta i ferie i może coś jeszcze) więc jedzenia się nie nabiorę.

Ja na Wszystkich Świętych, potem może początek grudnia, święta, ferie, święta, maj. Pewnie tak raz na miesiąc bd w domu. Do tego na pewno odwiedzą mnie rodzice, dziadkowie...

Napisane przez GirlOfDeath

Ser, cebula.

Ale mnie wciągnął wątek Rady dla studentek.

Mnie też

Napisane przez plesiunia

Ja powiem ci co mój brat zabierał. Wszystko co się dało, mama zawsze powtarzała ''tylko przywieź słoiki z powrotem. Brał takie rzeczy jak herbata kawa, słoiki z sosami makarony, kotlety, zupki.

sosów pewnie brać nie będę, ale dżem, ogórki, jakieś warzywa, pewnie konserwy

Napisane przez Bziu

jezu ja nie zamierzam wgl gotować, chyba będę żyła na płatkach z mlekiem, sałatkach i kanapkach. Zresztą już widzę tą akademikową kuchnię aaa za leniwa jestem

Ja: płatki z mlekiem, serki wiejskie, makarony, ciastka owsiane, kanapki, konserwy, jakieś słoiki pulpetów/flaków itp.

Napisane przez rosiek

Jak szperałam w necie to ludzie wydają mniej więcej 200-500 zł, czyli rozbieżność spora, ponad dwukrotna. Osobiście mam nadzieję zamknąć się w ok. 50 zł tygodniowo, biorąc pod uwagę, że raz na dwa tygodnie będę w domu - przywiozę pewnie sporo zamrożonych przez mamę produktów, to kilka obiadów będzie (:
właśnie robię sobie analizę tygodniowego jadłospisu ;D

Moja mama często robi dużo na zapas i później się mrozi, więc jakieś pierogi, bigos, krokiety, gołąbki i inne konserw i innych nie przewiduję, to sobie mogę w Krakowie kupić

Możesz nam tu później wrzucić

[Oh Peggy Brown]

Girl, 500 to nie przesada. Jak miałam zajęcia od 7.30 do 20.30 lub 21.30 to wyjeżdżałam z mieszkania o 6.09, przyjeżdżałam o 22.20 i nie mogłam iść do sklepu po chleb, po jogurt, bo był nieczynny. Musiałam jeść na uczelni obiad i coś po obiedzie. A taki obiad na uczelni kosztował mnie ok. 12 zł, do tego jakaś kanapka ok. 5 zł i tak 4 dni w tygodniu... W dodatku sporo jedzenia wyrzucałam, bo nie miałam zamrażarki, a lodówka ledwo co chłodziła -.- Ogórek psuł się po 2 dniach, wędlina też.

[Bziu]

a właśnie, tam u Was w aka są lodówki?

[plesiunia]

Napisane przez oluniaaa172

Co zrobiłaś ?

Za nie przyjście do pracy 3 dni po kolei, chociaż byłam tyle że nie u kierownika który jest moim bezpośrednim przełożonym tylko u szefa całego działu, tak mi kazał więc tak robiłam. A wczoraj mnie wezwał i juz pretensje i grozi że jeszcze raz tak zrobię to mnie zwolni. Później mnie przeprosił