Poużalajmy Się Nad Sobą....

[Andriotti]

Napisane przez bnnk

eh... wrażliwość to zaleta! a że ktoś inny nie umie tego docenić to jego pech, kiedyś bedzie szukał takiej wrazliwej i okaze sie ze jedną juz stracił bo był głupi...
głowa do góry i patrz na chmury... a siły się znajdą zawsze się znajdują;*
a co do pogubienia się... to to akurat doskonale rozumiem... ale jakoś narazie zawsze udawało mi sie siebie samą odnaleść... Tobie tez sie uda musi

[bnnk]

Napisane przez Andriotti

[$Luna$]

Napisane przez Andriotti

jestem za wrażliwa, za bardzo się we wszystko angazuje, a potem są takie efekty jak teraz.
Nie mam już siły.
Wszystko mi się pieprzy.
Pogubiłam się już sama.

doskonale Cie rozumiem ja przez swoją wrażliwość i emocjonalność nie raz ucierpiałam a nie wspomne o sercu ( stan fizyczny )

[benito_mruffkolini]

Napisane przez $Luna$

ehh cham czy nie cham ale jak sprawić żeby go wymazać z pamięci jak powiedzieć sercu żeby przestało bić na jego widok

mnie już wykańczają

no pewnie tak szybko to on się nie da wymazać

ale uświadomienie sobie, że jest pacanem, chamem, wieśniakiem, bucem, niedorozwojem (i co tam jeszcze chcesz )
nie wartym nawet Twojego spojrzenia

może trochę pomóc

Napisane przez nANcY:*

a ja nienawidze mojego zycia. przez mojego starego... nawet nie będe pisała w czym rzecz,bo to az szkoda słow. ma problemy z psychiką no i alkoholem. wyzywa się na mnie. moja stara się go boi i nic nie reaguje. całą noc przeryczałam i siedze... i dalje łzy mi lecą. nie moge wyjść z domu,a jestem prawie pełnoletnia. zabronił mi jechać do kuzynki, do rodziny. a tak bardzo chciałam, bo przynajmniej odpoczełabym od niego. czuję się jak w więzieniu. nie pozwala mi widywać się z przyjaciółkami i chłopakiem. a ja się staram, jestem miła... chce zebym posprzatała to sprzątam... mam kosić trawe, to kosze. nie mam siły się buntować, bo kiedy to robie dochodzi do rękoczynów.
aż dziwie się sama sobie, że napisałam to na forum. w skrócie ale napisałam.
najchętniej uciekłabym stąd, nie mam siły... ale chyba jestem tchorzem bo tak bardzo się boję.

nie jesteś tchórzem, każdy się boi
może jakiś psycholog by Ci pomógł? tudzież Twojemu ojcu?
nawet jeśli nie uda Ci się go wyciągnąć do specjalisty, to Tobie pewnie też by się przydało jakaś pomoc i wsparcie w rozwiązywaniu takich kłopotów

Napisane przez Nemezja

Straaasznie chce mi się spać,ale kot mi zajął łóżko,a ja nie mam sumienia go budzić i chyba będę musiała pościelić sobie na podłodze...

też bym chciała mieć taki problem

[blaque]

Napisane przez Andriotti

jestem za wrażliwa, za bardzo się we wszystko angazuje, a potem są takie efekty jak teraz.
Nie mam już siły.
Wszystko mi się pieprzy.
Pogubiłam się już sama.

Noo, to witaj w klubie..

Ale dzisiaj jeśli chcesz, mogę przekazać Ci trochę mojej pozytywnej energii..

[SoYa]

Napisane przez $Luna$

ehh cham czy nie cham ale jak sprawić żeby go wymazać z pamięci jak powiedzieć sercu żeby przestało bić na jego widok

Podaj tylko jego adres, załatwi się ekipę do negocjacji, a jak go zobaczysz kolejnym razem, to jeśli serce Ci zabije mocniej na jego widok, to tylko z współczucia

[blaque]

Napisane przez SoYa

Podaj tylko jego adres, załatwi się ekipę do negocjacji, a jak go zobaczysz kolejnym razem, to jeśli serce Ci zabije mocniej na jego widok, to tylko z współczucia

Aaaaa jestem za!
I piszę się na ekipę!!!!

[SoYa]

Napisane przez blaque

Aaaaa jestem za!
I piszę się na ekipę!!!!

[$Luna$]

Napisane przez benito_mruffkolini

no pewnie tak szybko to on się nie da wymazać

ale uświadomienie sobie, że jest pacanem, chamem, wieśniakiem, bucem, niedorozwojem (i co tam jeszcze chcesz )
nie wartym nawet Twojego spojrzenia

może trochę pomóc

dziękuje juz mi troche przeszło

Napisane przez SoYa

Podaj tylko jego adres, załatwi się ekipę do negocjacji, a jak go zobaczysz kolejnym razem, to jeśli serce Ci zabije mocniej na jego widok, to tylko z współczucia

dzięki za pomysł

Napisane przez blaque

Aaaaa jestem za!
I piszę się na ekipę!!!!

ja też jestem za

[n89]

To może i ja poużalam się trochę nad sobą...
Chodzi tutaj o samotność. Dookoła wszyscy szczęśliwi, znajomi za jakiś czas pozakladają rodziny i będą żyć w szczęściu, a ja...
W wieku 18 lat mam pierwszą milośc przed sobą. Nie miałam jeszcze nikogo. Jest w tym 100% mojej winy- zawsze byłam i jestem nieśmiała.
W ogóle mam wrazenie, jakbym była z innej epoki- nie chodzę do klubów i dyskotek, wolę np. wyjście do teartu, nie akceptuję np. wspóżycia przed slubem. I do czego doszło? Do tego, że resztę życia będę zmuszona przeżyć sama, bo jakbym miała kogoś poznać, to już bym poznała. Niestety w internecie nie widzę dla siebie szans na znalezienie miłości, już próbowałam, ale zainteresowani byli tylko tacy np. 20 lat starsi ode mnie, i to w wiadomym celu
Próbowalam wmawiać sobie, że mam jeszcze czas, że teraz najważniejsza jest dla mnie matura, ale bardzo mi z tym źle. Raczej juz nikogo nie poznam w moim wieku, na to miałam czas wcześniej.
Eh, czasami wręcz nienawidzę siebie za tą moją nieśmiałość. Zniszczyłam sobie życie i już nic nie zmienię

[SoYa]

Napisane przez $Luna$

ja też jestem za

To jest nas już trzy

[SoYa]

Napisane przez n89

To może i ja poużalam się trochę nad sobą...
Chodzi tutaj o samotność. Dookoła wszyscy szczęśliwi, znajomi za jakiś czas pozakladają rodziny i będą żyć w szczęściu, a ja...
W wieku 18 lat mam pierwszą milośc przed sobą. Nie miałam jeszcze nikogo. Jest w tym 100% mojej winy- zawsze byłam i jestem nieśmiała.
W ogóle mam wrazenie, jakbym była z innej epoki- nie chodzę do klubów i dyskotek, wolę np. wyjście do teartu, nie akceptuję np. wspóżycia przed slubem. I do czego doszło? Do tego, że resztę życia będę zmuszona przeżyć sama, bo jakbym miała kogoś poznać, to już bym poznała. Niestety w internecie nie widzę dla siebie szans na znalezienie miłości, już próbowałam, ale zainteresowani byli tylko tacy np. 20 lat starsi ode mnie, i to w wiadomym celu
Próbowalam wmawiać sobie, że mam jeszcze czas, że teraz najważniejsza jest dla mnie matura, ale bardzo mi z tym źle. Raczej juz nikogo nie poznam w moim wieku, na to miałam czas wcześniej.
Eh, czasami wręcz nienawidzę siebie za tą moją nieśmiałość. Zniszczyłam sobie życie i już nic nie zmienię

Nie łam się, moja siostra poznała aktualnego chłopaka w wieku 20 kilku lat i jest dobrze. Więcej wiary!

[Andriotti]

Napisane przez n89

To może i ja poużalam się trochę nad sobą...
Chodzi tutaj o samotność. Dookoła wszyscy szczęśliwi, znajomi za jakiś czas pozakladają rodziny i będą żyć w szczęściu, a ja...
W wieku 18 lat mam pierwszą milośc przed sobą. Nie miałam jeszcze nikogo. Jest w tym 100% mojej winy- zawsze byłam i jestem nieśmiała.
W ogóle mam wrazenie, jakbym była z innej epoki- nie chodzę do klubów i dyskotek, wolę np. wyjście do teartu, nie akceptuję np. wspóżycia przed slubem. I do czego doszło? Do tego, że resztę życia będę zmuszona przeżyć sama, bo jakbym miała kogoś poznać, to już bym poznała. Niestety w internecie nie widzę dla siebie szans na znalezienie miłości, już próbowałam, ale zainteresowani byli tylko tacy np. 20 lat starsi ode mnie, i to w wiadomym celu
Próbowalam wmawiać sobie, że mam jeszcze czas, że teraz najważniejsza jest dla mnie matura, ale bardzo mi z tym źle. Raczej juz nikogo nie poznam w moim wieku, na to miałam czas wcześniej.
Eh, czasami wręcz nienawidzę siebie za tą moją nieśmiałość. Zniszczyłam sobie życie i już nic nie zmienię

skąd ja to znam



w dodatku dowiedziałam się, że źle zrozumiałam tekst "podobasz mi się.... naprawdę..." heh bo chodziło o moje wiersze nie o mnie <??>
fuck ta moja naiwność
zreszta za bardzo biore wszystko do siebie

najgorsze że chyba trace nadzieje

ehhh jak mi cieżko ostatnio ;(

[benito_mruffkolini]

Napisane przez SoYa

Podaj tylko jego adres, załatwi się ekipę do negocjacji, a jak go zobaczysz kolejnym razem, to jeśli serce Ci zabije mocniej na jego widok, to tylko z współczucia

boskie

Napisane przez SoYa

To jest nas już trzy

cztery

[noseknosek]

pięć!

[SoYa]

Napisane przez noseknosek

pięć!

No widziasz Luna, jak dobrze pójdzie, to bedziesz mogła zmieniać chamowi opatrunki- może wtedy Cię doceni

[$Luna$]

Napisane przez SoYa

No widziasz Luna, jak dobrze pójdzie, to bedziesz mogła zmieniać chamowi opatrunki- może wtedy Cię doceni

hehe zobaczymy ale wątpie czy by docenił

[sloneckoo]

beznadziejny weekend - brzydka pogoda , mialam wczoraj wypadek - koles we mnie wjechal autem :/ naszescie nic sie nikomu nie stalo ale autem nie da sie wogule jezdzic ;(

[SoYa]

Napisane przez $Luna$

hehe zobaczymy ale wątpie czy by docenił

Hmmm... Po spotkaniu z moją pięścią doceniłby każdą dziewczynę, która by na niego spojrzała A już na pewno Ciebie

[kasia.antalek]

ech...a ja mam problem z moim chlopakiem... a raczej z klotniami z nim... to jest okropne...on nie krzyczy, jego klocenie sie polega na milczeniu, traktowaniu mnie jak powietrze i pojedynczych, nic mi nie mowiacych zdaniach. twierdzi ze jestem krotkowzroczna i gdybym pomyslala to bym sie domyslila o co mu chodzi. i dlatego on nie ma zamiaru nic mi tlumaczyc. zebym sie nauczyla siegac glebiej w problem. tyle ze nawet jak ja cos tam wymysle to on nie potwierdza czy dobrze czy nie. wiec skad mam wiedziec czy dobrze mysle? koniec koncow nasze klotnie zazwyczaj wygladaja tak:
ktores z nas cos powie/zrobi nie tak
on milczy
ja probuje nawiazac kontakt, dzwonie, pisze na gg, maile,esy
wylewam swoje przemyslenia i zale
w koncu dochodze do wniosku ze to wszystko moja wina
zaczynam go przepraszac
mija jakis czas(pare godz, dzien)
on odzywa sie jakby sie nic nie stalo
znowu jest normalnie

echh....i co tu z takim zrobic?;/ czasami juz nie mam sily...;/

[$Luna$]

Napisane przez SoYa

Hmmm... Po spotkaniu z moją pięścią doceniłby każdą dziewczynę, która by na niego spojrzała A już na pewno Ciebie

pewnie tak
ale to już historia, poznałam kogoś nowego

Napisane przez kasia.antalek

ech...a ja mam problem z moim chlopakiem... a raczej z klotniami z nim... to jest okropne...on nie krzyczy, jego klocenie sie polega na milczeniu, traktowaniu mnie jak powietrze i pojedynczych, nic mi nie mowiacych zdaniach. twierdzi ze jestem krotkowzroczna i gdybym pomyslala to bym sie domyslila o co mu chodzi. i dlatego on nie ma zamiaru nic mi tlumaczyc. zebym sie nauczyla siegac glebiej w problem. tyle ze nawet jak ja cos tam wymysle to on nie potwierdza czy dobrze czy nie. wiec skad mam wiedziec czy dobrze mysle? koniec koncow nasze klotnie zazwyczaj wygladaja tak:
ktores z nas cos powie/zrobi nie tak
on milczy
ja probuje nawiazac kontakt, dzwonie, pisze na gg, maile,esy
wylewam swoje przemyslenia i zale
w koncu dochodze do wniosku ze to wszystko moja wina
zaczynam go przepraszac
mija jakis czas(pare godz, dzien)
on odzywa sie jakby sie nic nie stalo
znowu jest normalnie

echh....i co tu z takim zrobic?;/ czasami juz nie mam sily...;/

hm, trudna sprawa może taki związek nie ma szans ?

[meri99]

do autorki...fajny watek,chcialam zalozyc podobny

[kasia.antalek]

ech....luna, nie ma szans powiadasz?;/
no tyle ze poza tym jest po prostu swietnie... kocham go, wiem ze on mnie kocha...i tak jakos sie kreci 1,5 roku... sporo juz razem przeszlismy...ale jak tak teraz mysle to glownie dlatego ze pierwsza wyciagalam reke.
zostawic go? nie, to by bylo za trudne. tym bardziej ze juz sobie nie wyobrazam zycia bez niego...
z nim jest tak ze przez jakis czas(pare dni, tygodni) jest po prostu cudownie.... czuje sie wtedy kochana, doceniana, pozadana i ogolnie to chce sie zyc
ale potem przychodzi taki czas ze przez pare dni z rzedu klade sie spac zaplakana. on mowi ze za bardzo sie przejmuje. i pewnie ma racje. nieraz robie z igly widly, przezywam wszystko.... a przeciez potem wszystko znowu wraca do normy i jestem szczesliwa...mam takie straszne wachania nastroju
ale no taka juz jestem a on mi niezbyt ulatwia sprawe...echh...
ci faceci;p zyc sie bez nich nie da ale z nimi tez nie

[meri99]

Napisane przez kasia.antalek

ech....luna, nie ma szans powiadasz?;/
no tyle ze poza tym jest po prostu swietnie... kocham go, wiem ze on mnie kocha...i tak jakos sie kreci 1,5 roku... sporo juz razem przeszlismy...ale jak tak teraz mysle to glownie dlatego ze pierwsza wyciagalam reke.
zostawic go? nie, to by bylo za trudne. tym bardziej ze juz sobie nie wyobrazam zycia bez niego...
z nim jest tak ze przez jakis czas(pare dni, tygodni) jest po prostu cudownie.... czuje sie wtedy kochana, doceniana, pozadana i ogolnie to chce sie zyc
ale potem przychodzi taki czas ze przez pare dni z rzedu klade sie spac zaplakana. on mowi ze za bardzo sie przejmuje. i pewnie ma racje. nieraz robie z igly widly, przezywam wszystko.... a przeciez potem wszystko znowu wraca do normy i jestem szczesliwa...mam takie straszne wachania nastroju
ale no taka juz jestem a on mi niezbyt ulatwia sprawe...echh...
ci faceci;p zyc sie bez nich nie da ale z nimi tez nie

wiesz co mysle ze ten twoj TZ to ma chyba dosyc twojego postepowania(zwlaszcza jesli robisz klotnie o byle co)...uzalanie sie,przepraszanie... ja ci powiem tak..z facetami trzeba krotko.
wasze klotnie niemoga polegac na milczeniu...bo wtedy nigdy niczego nierozwiazecie...musisz z nim usiasc,na spokojnie i powiedziec mu wszystko dokladnie o co ci chodzi...i zmusic go aby powiedzial ci tez to co jemu niepasuje...musisz powiedziec jemu wszystko co cie trapi...nie boj sie
meska strategia jest zawsze taka: wala glupa,i czekaja az kobieta o wszystkim zapomni...tylko ze to wlasnie MY kobiety zawsze pamietamy dluzej i wszystko ciezej znosimy...
niezalamuj sie tylko, wszystko da sie rozwiazac ale tylko wtedy gdy obie strony beda chcialy wspolpracowac...trzymam za ciebie kciuki...

[blaque]

Napisane przez $Luna$

ale to już historia, poznałam kogoś nowego

[kasia.antalek]

Napisane przez meri99

wiesz co mysle ze ten twoj TZ to ma chyba dosyc twojego postepowania(zwlaszcza jesli robisz klotnie o byle co)...uzalanie sie,przepraszanie... ja ci powiem tak..z facetami trzeba krotko.
wasze klotnie niemoga polegac na milczeniu...bo wtedy nigdy niczego nierozwiazecie...musisz z nim usiasc,na spokojnie i powiedziec mu wszystko dokladnie o co ci chodzi...i zmusic go aby powiedzial ci tez to co jemu niepasuje...musisz powiedziec jemu wszystko co cie trapi...nie boj sie
meska strategia jest zawsze taka: wala glupa,i czekaja az kobieta o wszystkim zapomni...tylko ze to wlasnie MY kobiety zawsze pamietamy dluzej i wszystko ciezej znosimy...
niezalamuj sie tylko, wszystko da sie rozwiazac ale tylko wtedy gdy obie strony beda chcialy wspolpracowac...trzymam za ciebie kciuki...

po przemysleniu sprawy stwierdzam ze masz racje nie mysl ze nie probowalam juz z nim rozmawiac...probowalam. ale widocznie za malo sie staralam.
sprobuje jeszcze raz.
w sumie mnie nie dziwi ze moze miec dosyc tych moich humorkow bo sama czasem mam;/ staram sie nad tym panowac...w kazdym razie pracuje nad tym;p
dzieki za rady i za wsparcie

[meri99]

Napisane przez kasia.antalek

po przemysleniu sprawy stwierdzam ze masz racje nie mysl ze nie probowalam juz z nim rozmawiac...probowalam. ale widocznie za malo sie staralam.
sprobuje jeszcze raz.
w sumie mnie nie dziwi ze moze miec dosyc tych moich humorkow bo sama czasem mam;/ staram sie nad tym panowac...w kazdym razie pracuje nad tym;p
dzieki za rady i za wsparcie

ja zawsze wychodze z zalozenia ze rozmowa mozna bardzo duzo zdzialac...sama zbieram sie do pogadanki ze swoim TZ ale jakos niemoge a tez mam przez niego dola...

[SoYa]

Napisane przez $Luna$

poznałam kogoś nowego

To życzę Wam wszystkiego najlepszego na nowej... a nie, to przy innej okazji Dzisiaj najlepszego xD

[Dorotka <3]

Napisane przez meri99

ja zawsze wychodze z zalozenia ze rozmowa mozna bardzo duzo zdzialac...sama zbieram sie do pogadanki ze swoim TZ ale jakos niemoge a tez mam przez niego dola...

meri99 czasem warto spróbować, bo jeśli uda się Wam porozumieć na tej płaszczyźnie, to wszystko staje się łatwiejsze Przynajmniej ja tak robiłam z moim byłym TŻ ...
a to właśnie przez niego postanowiłam tu dziś coś napisać .. Zerwałam z nim 2 miesiące temu .. po prostu stwierdziłam,że to nie ma żadnego sensu,że go nie kocham i tak dalej .. podjęłam męską decyzję i powiedziałam mu prawdę . Przeżył to strasznie .. próbował mnie zatrzymywać przeróżnymi sposobami.. najlpierw starał się być niemiły( chciał wzbudzić zazdrość ) , potem był cudowny i kochany .. i chciał zatrzymać chociaż przyjaźń.. We mnie zbierała się straszna litość.. myślałam nawet,czy do niego nie wrócić,ale to chyba największa krzywda : być z kimś z litości ..
A teraz jest strasznie jak rozmawiamy to strasznie mną pomiata , a wczoraj powiedział mi,że nie może mnie szanować po tym wszystkim .. jest mi przykro i źle .. i w ogóle beznadziejnie . Wiem,że go skrzywdziłam i ,że to wszystko moja wina,ale te wyrzuty sumienia mnie dobijają..
NO! musiałam się wyżalić . Teraz mi lepiej

[$Luna$]

Napisane przez kasia.antalek

ech....luna, nie ma szans powiadasz?;/
no tyle ze poza tym jest po prostu swietnie... kocham go, wiem ze on mnie kocha...i tak jakos sie kreci 1,5 roku... sporo juz razem przeszlismy...ale jak tak teraz mysle to glownie dlatego ze pierwsza wyciagalam reke.
zostawic go? nie, to by bylo za trudne. tym bardziej ze juz sobie nie wyobrazam zycia bez niego...
z nim jest tak ze przez jakis czas(pare dni, tygodni) jest po prostu cudownie.... czuje sie wtedy kochana, doceniana, pozadana i ogolnie to chce sie zyc
ale potem przychodzi taki czas ze przez pare dni z rzedu klade sie spac zaplakana. on mowi ze za bardzo sie przejmuje. i pewnie ma racje. nieraz robie z igly widly, przezywam wszystko.... a przeciez potem wszystko znowu wraca do normy i jestem szczesliwa...mam takie straszne wachania nastroju
ale no taka juz jestem a on mi niezbyt ulatwia sprawe...echh...
ci faceci;p zyc sie bez nich nie da ale z nimi tez nie

będzie ciężko

Napisane przez blaque

Napisane przez SoYa

To życzę Wam wszystkiego najlepszego na nowej... a nie, to przy innej okazji Dzisiaj najlepszego xD

hehe co prawda jeszcze nie jesteśmy razem ale kto wie