Idiotyczne zachowania klientów ;)

[meesha]

Napisane przez TmargoT

ja nie umiem tego zrozumieć.przecież od tego jest lustro.
czy ona inaczej wygląda w małym aparacie,niż w dużym lustrze?

ja czasem robie sobie zdjecie w przymierzalni, gdy nie jestem przekonana do zakupu, wtedy moge pomyslec, obejrzec nastepnego dnia zdjecie i zdecydowac czy kupic ta rzecz czy nie takie spojrzenie "na swiezo"

[201710291909]

Też często robie sobie fotki i np wysyłam TŻ gdy go nie ma obok żeby ocenił albo doradził. Zawsze mogę się w domu zastanowić i przemyśleć zakup. W USA zrobili nawet opcje że stoisz przed lustrem z kamerka internetową a znajomi z całego swiata mogą Ci doradzać pisząc na czacie

Kiedyś stałam w kolejce w H&M i przyszła dziewczyna że chce zwrócić ciuch, wcyiąga paragon a potem sweter -> zmechacony, w kłakach i paprochach...oniemiałam. Sprzedajaca miło tłumaczy że nie może przyjąć bez metek i w takim stanie na co dziewczyna sie wsciekła że przeciez jest możliwość zwrotu.

[Malla]

Co innego przymierzyć oprawki okularów czy suknię ślubną i zrobić zdjęcie, a co innego perukę...

[TmargoT]

Napisane przez Klarissa

Ja jak jestem sama to wypraszam klienta na zewnątrz i niech tam stoi i czeka na resztę. Większość ludzi znajduje wtedy w cudowny sposób drobne w swoich kieszeniach/portfelu...

---------------------------
Co do przymierzalni to też mi się nie podobają te ograniczenia, ale zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz normalnych klientek przychodzą też małolaty, które nie zamierzają niczego kupić, za to mogło by zmierzyć i tonę ciuchów. A przecież ktoś to musi poskładać...

Jeszcze co do tego odwieszania - dziewczyny jak miałabym latać po całym sklepie o pow. kilkudziesięciu metrów i odwieszać zmierzone ubrania to wolę ich nie mierzyć i nie kupić. Szkoda mi na to czasu. Jeśli się w sklepie tego ode mnie wymaga to rezygnuję z zakupów w takich sklepie. Niestety, ale w sklepach sieciowych "samoobsługowych" od tego są panie na sklepie żeby po mnie składać.

TmargoT ja się z tobą zgadzam. Też uważam, że robienie sobie zdjęć to przesada. Na twoim miejscu pytałabym klientek chętnych na mierzenie czy chciała by sobie kupić taką rzecz przez 100 osób mierzoną, z których każda np. ma żel, piankę lub inną klejącą substancję na włosach, do tego pewnie co poniektóre z rzadka myją włosy... Może wtedy zrozumieją, że takie mierzenie ma drugą stronę medalu.

Moja mama sprzedaje w kosemtycznym. Tam to dopiero są cuda. Są i klientki chętne na wymalowanie i wyperfumowanie się za friko... włącznie z malowaniem paznokci! Czasem też się śmiejmy - nieraz przychodzą na prawdę zaniedbane kobiety, brudne i śmierdzące z tłustymi włosami po czym pooglądają kosmetyki i skomentują np. "eeee, po co mi to trzeba się myć a nie smarować" ewentualnie powybrzydzają na zapachy perfum. Natomiast hitem była opowieść jak kobieta chciała bardzo mocne perfumy, matka się jej pyta czy jakieś wieczorowe itp., a pani na to, że nie, ona chce takie żeby nie było czuć jej krową jak wyjdzie z obory... Jako studentka czasem dorabiałam sobie u mamy i pamiętam dziewczynę, która chciała "tłuszcz na oczy" (tusz do rzęs) i "jakieś błyszczące mazidło" (błyszczyk do ust).

klariso,mówiłam w ten sposób,ale po 10-tej klientce nie chce mi się już tego samego powtarzać.
ludzie nie szanują cudzej własności i zdarzało mi się wysłuchać reprymendy.
nie jestem złosliwa,ale jeśli słysze rozmowę pań,że sobie poprzymierzają,bo chcą zobaczyć się w różnych kolorach wtedy mówię,że za przymierzanie się płaci.

jeśli chodzi o fotki to moimi klientkami w 40% sa kobiety chore,a 60% to zdrowe panie,ktore chcą coś w sobie zmienić.
specjalnie sprowadzam namodniejsze fryzury w najciekawszych kolorach,zeby zachwycić stałą klientelę,oraz pozyskać nową.
na nowościach zawsze najlepiej się zarabia.(począwszy od hurtownika,skończywszy na sprzedawcy)
gdybym pozwoliła przymierzac i robić fotki pewnie zginęłabym z głodu.pani poszłaby z fotką do fryzjera i kazałaby się tak obciąć.a tak?kupi u mnie perukę.

[tipsiara]

Biedronka , wózki na zakupy ,w które trzeba wcisnac 1zł lub 2zł,
Zrobiłam zakupy, wychodze ze sklepu i pcham wózek do innych...zeby odebrac swoje 2 zł, a tu nagle starsza pani w moherku, łapie za mój wózek i jak gdyby nigdy nic, bez słowa...kieruje sie z nim do sklepu., wiec ja jej cap ten wózek i mówie "proszę Pani, jesli chce pani ten wózek, prosze mi oddać 2 zł" Ona na to "cooo? jakie 2 zł, za co? "
Wiec ja jej tłumacze, że żeby wziac sobie wózek , trzeba za niego zapłacic "kaucje" Ona na to " aaaa zawracanie głowy i cos tam od siebie dodała, ze jetem niemiła itd. " i wyszarpuje mi z ręki wózek. Pomyslałam sobie o NIE!!!! tak nie bedzie! i całą siłą pchnełam wózek z panią , która kurczowo nadal sie go trzymała i odzyskałm sobie te 2 zł i poszłam.

Niektórzy ludzie są
ale najważniesze to nie dawać się!!!

Ps: dodam że owa Pani silna była

[TmargoT]

Napisane przez tipsiara

Biedronka , wózki na zakupy ,w które trzeba wcisnac 1zł lub 2zł,
Zrobiłam zakupy, wychodze ze sklepu i pcham wózek do innych...zeby odebrac swoje 2 zł, a tu nagle starsza pani w moherku, łapie za mój wózek i jak gdyby nigdy nic, bez słowa...kieruje sie z nim do sklepu., wiec ja jej cap ten wózek i mówie "proszę Pani, jesli chce pani ten wózek, prosze mi oddać 2 zł" Ona na to "cooo? jakie 2 zł, za co? "
Wiec ja jej tłumacze, że żeby wziac sobie wózek , trzeba za niego zapłacic "kaucje" Ona na to " aaaa zawracanie głowy i cos tam od siebie dodała, ze jetem niemiła itd. " i wyszarpuje mi z ręki wózek. Pomyslałam sobie o NIE!!!! tak nie bedzie! i całą siłą pchnełam wózek z panią , która kurczowo nadal sie go trzymała i odzyskałm sobie te 2 zł i poszłam.

Niektórzy ludzie są
ale najważniesze to nie dawać się!!!

Ps: dodam że owa Pani silna była

niezłe.ja nie miałam jeszcze takiej przygody.
fakt ,na poczatku kariery hipermarketowej zdarzały się kradzierze wózków "na kasę",ale wiele hiper. wyprodukowało żetony i dawali ludziom gratis.od tamtej pory kończyły się kombinacje.

[Koffee]

Jeśli chodzi o biedronkę, to jeszcze taka sytuacja mi się przypomniała (chociaż niekoniecznie jest to zachowanie klienta) - wracałam z zakupów, a wyjście z parkingu zablokowane przez samochód. Koffee szczupła, to się bokiem jakoś przecisnęła ale że w samochodzie siedział sobie najspokojniej kierowca, to pukam w szybkę (on otworzył) i mówię mu, że to nie jest miejsce parkingowe. Grzecznie i spokojnie mówiłam, nawet z miłym uśmiechem. Zostałam zwyzywana od k... O_o

[iwona200]

Napisane przez tipsiara

Biedronka , wózki na zakupy ,w które trzeba wcisnac 1zł lub 2zł,
Zrobiłam zakupy, wychodze ze sklepu i pcham wózek do innych...zeby odebrac swoje 2 zł, a tu nagle starsza pani w moherku, łapie za mój wózek i jak gdyby nigdy nic, bez słowa...kieruje sie z nim do sklepu., wiec ja jej cap ten wózek i mówie "proszę Pani, jesli chce pani ten wózek, prosze mi oddać 2 zł" Ona na to "cooo? jakie 2 zł, za co? "
Wiec ja jej tłumacze, że żeby wziac sobie wózek , trzeba za niego zapłacic "kaucje" Ona na to " aaaa zawracanie głowy i cos tam od siebie dodała, ze jetem niemiła itd. " i wyszarpuje mi z ręki wózek. Pomyslałam sobie o NIE!!!! tak nie bedzie! i całą siłą pchnełam wózek z panią , która kurczowo nadal sie go trzymała i odzyskałm sobie te 2 zł i poszłam.

Niektórzy ludzie są
ale najważniesze to nie dawać się!!!

Ps: dodam że owa Pani silna była

ja tez miałam taką sytuacje bardzo podobną w KAUFLANDZIE

Też starsza Pani mi zabierała ten wózek, choc koleżanka która była z nią mówi jej, że pieniądze moje tam są. MB - moherowy beret

MB - Możemy wziąć ten wózek?
Ja: tak, ale jak odbiorę swoja złotówkę =]
I chcę wepchnąć wózek na miejsce
MB (chwyta wózek) - Zostaw Pani!
Ja: Ale chcę odebrać moją złotówkę
MB (bardzo podniesionym tonem) - No zostaw PANI!
Po czym sięga do torebki, myślałam, że chce mi dać tą 1 zł, ale po chwili:
- A zreszta wsadź se PANI!




Nawet bym jej zostawiła tą złotówkę gdyby nie to, że była bardzo niemiła i miała minę jakbym jej nie wiadomo co zrobiła :/


No i dziś byłam świadkiem smiesznej sytacji w kiosku ruchu w Centrum Handlowym (od razu przypomniał mi sie ten wątek ).
Wchodzi babka, widać, że bogata, ubrana w futro. Ja czekam przy ladzie na doładowanie, aż się wydrukuje.
Babka: Macie takie reklamówki takie małe, takie, takie...Bo potrzebowałabym dwie... I cos tam pokazuje.
Sprzedająca podaje jej takie zwykłe przezroczyste jednorazówki, a ona:
- To jeszcze nie takie, ja chciałam takie z EMPIK'u
Na co sprzedająca: Ale my nie jesteśmy EMPIK.
Na co ta babka "Aha" i wyszła =)

[Gorzałka]

Napisane przez aha

Obecnie mieszkam w Anglii. Tutaj w marketach obowiązkiem kasjera jest spytać czy nie potrzebujemy pomocy przy pakowaniu zakupów. Jak nie zdązysz, to kasjer czeka aż sie pozbierasz ze wszystkim. Tutaj sie ludzie nie spieszą i nikt na ciebie krzywo nie popatrzy, że sie z lekka guzdrzesz. A i tak pakuję jak szalona, bo został mi nawyk z Polski, gdzie trzeba być w pogotowiu, bo jak ci za długo zejdzie, to wszyscy wywalają oczami ;P W czasie, gdy pakujesz kasjer miło gawędzi o pogodzie
W tesco jest jedna pani, która mówi dziękuję przy każdym 'biip'. Masło 'biip' thank you, ser 'biip' thank you indeed...Płacisz-thank u, wydaje kasę-thank u itd

Ano mam to samo.
Ogolnie uwielbiam zakupy w Anglii.
A co do odwieszania ciuchow spowrotem na miejsce..
Uch w UK to masakra wrecz, moze w jakis mniejszych markowych sklepach nie jest az tak zle... ale np. w Primarku ubrania ludzie poprostu rzucaja na ziemie... Az mnie oczy bola jak na to patrze. Ach i jeszcze pracuje tam taka pani z baardzo szeroka miotla/szczotka i sobie tak jezdzi po podlodze przez caly ogromny sklep (3 pietra ) i zgarnia te porzucone ciuchy jak jakies smieci...

[kiiko]

ja pracuje w sklepie z ubraniami (dodam, ze to duuzy sklep
i systematycznie kilka razy w tygodniu znajdzie sie pani, ktora mowi : (przykladowo)
Przepraszam, czy moglaby mi pani powiedziec gdzie znajde takie bluzeczki z dekoltem, w kolorze czarnym?
wiec ja latam po calym sklepie, pokazuje wszystko co mozliwe ( czarnych bluzek jest pewnie z 50)
po czym pani mowi :
Ale przeciez ja mowilam, ze to ma byc koszula elegancka! Pani to nawet nie wie, co ma Pani na sklepie!

I tu zawsze smiejemy sie z kolezankami
JAKO DOBRY SPRZEDAWCA ZAWSZE POWINIENES ZNAC MYSLI KLIENTOW!

[Klarissa]

Napisane przez kiiko

I tu zawsze smiejemy sie z kolezankami
JAKO DOBRY SPRZEDAWCA ZAWSZE POWINIENES ZNAC MYSLI KLIENTOW!

Tak się dzieje w każdej pracy
Ja mam czasem nawet parę razy dziennie takich klientów, którzy nie wiedzą co chcą albo nie potrafią tego nazwać i ja muszę się domyślać o czym oni mówią, a czasem jest na prawdę ciężko Nie napiszę przykładów, bo dla kogoś spoza mojej branży to nie jest śmieszne, zresztą nie wymagam od klientów znajomości fachowego słownictwa... ale... bardzo częsta sytuacja: obca osoba, widzę ją pierwszy raz w życiu na oczy i słyszę "ja bym chciał/a to samo co ma mój sąsiad"

[Aggie125]

Napisane przez Koffee

Jeśli chodzi o biedronkę, to jeszcze taka sytuacja mi się przypomniała (chociaż niekoniecznie jest to zachowanie klienta) - wracałam z zakupów, a wyjście z parkingu zablokowane przez samochód. Koffee szczupła, to się bokiem jakoś przecisnęła ale że w samochodzie siedział sobie najspokojniej kierowca, to pukam w szybkę (on otworzył) i mówię mu, że to nie jest miejsce parkingowe. Grzecznie i spokojnie mówiłam, nawet z miłym uśmiechem. Zostałam zwyzywana od k... O_o

Ja akurat takiej sytuacji nie miałam, ale parę razy zwyzywano mnie na przejściu dla pieszych - przechodze na pasach, jestem już na środku, a nadjeżdżający samochód hamuje mi z piskiem opon prawie na moich nogach po czym lecę epitety. Jeden szczeniak nawet sie wychylił i powiedział, że jak wyjdzie z samochodu i mi lunie, to...

W takich przypadkach mówię: "W porządku, w takim razie wezwę policję i zobaczymy, kto ma rację, Pan czy ja". Zwykle w momencie wyjęcia przeze mnie komórki z kieszeni po kierowcy tylko ślady na asfalcie pozostają...

Napisane przez Klarissa

Tak się dzieje w każdej pracy
Ja mam czasem nawet parę razy dziennie takich klientów, którzy nie wiedzą co chcą albo nie potrafią tego nazwać i ja muszę się domyślać o czym oni mówią, a czasem jest na prawdę ciężko Nie napiszę przykładów, bo dla kogoś spoza mojej branży to nie jest śmieszne, zresztą nie wymagam od klientów znajomości fachowego słownictwa... ale... bardzo częsta sytuacja: obca osoba, widzę ją pierwszy raz w życiu na oczy i słyszę "ja bym chciał/a to samo co ma mój sąsiad"

W biurze podrózy też czasem mamy klientów, którzy przychodzą i pytają o "tą promocję". Pytam o jaką promocje im chodzi. No bo coś slyszeli, że jakies biuro daje super promocje, np. obnizka wyjazdów o 15 %. I teraz problem, bo nie jestem w stanie spamiętac i być nie bieżąco ze wszystkimi promocjami, jak nie wiem o jakie biuro chodzi.

Albo pytanie o "ofertę, która tu wisiała jakies dwa tygodnie temu". Klient nie pamięta jakiego biura to oferta, dokąd, na jaki hotel, itp. I weź teraz przypomnij sobie, co wisiało na samej górze szyby środkowej od lewej strony dwa tygodnie temu...

[Klarissa]

Aggie w pełni cię rozumiem. Uwielbiam np. telefony w stylu "dzień dobry, byłem u pani rok temu, pamięta mnie pani?"... taaa, z pewnością i jeszcze po głosie poznaję...

[Koffee]

dzisiejsze:

1. Wchodzi pan, pytam "w czym mogę pomóc?". Odpowiedź - "w niczym, tak sobie tylko patrze co tu jest interesującego, poza panią oczywiście".

2. Typowy przykład samoobsługi - dziewczyna ściągnęła kurtkę z wieszaka przed sklepem, pomaszerowała dziarskim krokiem do przymierzalni bez słowa(oczywiście na moje "dzień dobry" zero reakcji")... No chyba bym się wkurzyła, ale kupiła tę kurtkę

3. Klientka w starszym wieku - "e, pani, cho no tu..."

4. Ludzie się nie myją... O matko, przecież to czuć - stary pot wymieszany z tanim dezodorantem, noooo!!!

[Malla]

Koffe - to pierwsze to fajne

[MoniX24]

Kiedys do gabinaetu kosmetycznego gdzie pracowalam przyszla Pani z dziecmi i sie pytala czy moga isc na pare minut do solarium bo im sie bedzie nudzic podczas jej zabiegu,dzieci mialy gora 10 lat!

[sexy body]

Nie znoszę jednej baby, która ciągle przychodzi do sekretariatu szkoły, w której pracuję a ona sie uczy, i uważa, że jest najważniejsza: ja rozmawiam przez telefon, a ona mi wchodzi za biurko, bierze jakieś rzeczy z biurka, szafek i przegląda. Ja przez telefon gadam, a ona patrzy na mnie i chyba nie rejestruje tego faktu, bo nachyla się i mówi, żeby jej dać to i to bo ona chce sobie zobaczyć. Na przykład książkę, z której się uczy. Ma taką samą swoja, ale jej sie z torby wyciągnąć nie chce, więc przyłazi do sekretariatu i DAJ!
Nie zwraca uwagi na kolejkę, na to że ktoś jest zajety - tylko podchodzi i gada i ona jest najważniejsza i jej prośba ma być teraz spełniona. I będzie stała lub nachylała się nad człowiekim gapiąc się prosto w oczy i czekajac aż sie weźmie za usługiwanie jej!
Nie znoszę jej!!!

Inna: z rozwydrzonymi bachorami, które zachowują się tak jak pani opisana powyżej tylko o wiele głośniej. Mieliśmy cukierki dla klientów na biurku - po jej wizycie nie zostawało NIC, bo nabrały dzieci i ona w kieszenie bo "dzieciakom na później".
Skończyły się cukierki, wsypaliśmy do naczynia niebieskie szklane kulki - to kulki też ładuje w kieszenie i zabiera!!!
Ja sie pytam po co komu takie kulki???

Na Targach to już masakra z ludźmi, którzy przychodzą tylko "po gadżety". Kulki szklane idą jak ciepłe bułeczki. Ale nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie po co mu ta kulka!!!

[sine.ira]

Napisane przez Koffee

4. Ludzie się nie myją... O matko, przecież to czuć - stary pot wymieszany z tanim dezodorantem, noooo!!!

Mnie powala smród z butów jaki zastaję w przymierzalni po poprzedniczkach/poprzedniczce. Najgorzej z tego potem wyjść...osoba wchodząca jako następna pewnie myśli, że to moje smrodki...bleee...Często jak mocno wali i nie jestem zdesperowana (a na zakupach rzadko mi się to zdarza ), rezygnuję i czekam aż zwolni się następna przymierzalnia. Masakra.

[MoniX24]

Inna: z rozwydrzonymi bachorami, które zachowują się tak jak pani opisana powyżej tylko o wiele głośniej. Mieliśmy cukierki dla klientów na biurku - po jej wizycie nie zostawało NIC, bo nabrały dzieci i ona w kieszenie bo "dzieciakom na później".
Skończyły się cukierki, wsypaliśmy do naczynia niebieskie szklane kulki - to kulki też ładuje w kieszenie i zabiera!!!
Ja sie pytam po co komu takie kulki???

Na Targach to już masakra z ludźmi, którzy przychodzą tylko "po gadżety". Kulki szklane idą jak ciepłe bułeczki. Ale nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie po co mu ta kulka!!![/quote]

moze w mysl zasady;"Jak daja to bierz,bija-uciekaj"

---------- Dopisano o 21:23 ---------- Poprzedni post napisano o 21:21 ----------

Przepraszam Sexy body-Twoja odpowiedz miala byc cytowana,ale cos mi nie wyszlo tym razem...

[Elfia4]

Napisane przez Klarissa

Aggie w pełni cię rozumiem. Uwielbiam np. telefony w stylu "dzień dobry, byłem u pani rok temu, pamięta mnie pani?"... taaa, z pewnością i jeszcze po głosie poznaję...

Ludziom dzwoniącym albo przychodzącym do urzędu też się wydaje, że są jedynymi osobami i że cały urząd na nich czeka, a każdy urzędnik pamięta, że kiedyś byli i coś załatwili. A teraz też chcą coś, tylko sami nie wiedzą co, albo nie potrafią tego nazwać, więc zanim przejdą do sedna opowiedzą historię życia.
Najbardziej mnie wkurzają ludzie, którzy nie mają pojęcia w temacie, wypełniają dokumenty źle, ale oburzają się, że podpowiadam co jest nie tak i co mają uzupełnić, bo w końcu oni wiedzą lepiej. A potem wracają z pretensjami, że zostali wezwani do uzupełnienia dokumentów i muszą chodzić tyle czasu z jedną sprawą. Cóż na siłę nikomu nie pomogę...

[arktyczna]

To było jakieś dwa lata temu w Mac'u, godziny późno popołudniowe.
Siedzę sobie z chłopakiem pijemy kawę i nagle dzieją się na naszych oczach przedziwne rzeczy.
Dwóch chłopaków po dwudziestce (trochę wstawionych) siedziało przy stoliku na wprost kas. Nagle jeden wstał i przeskoczył przez kasy i nie zwracając uwagi na pracowników, którzy wystraszeni uciekali z drogi, podszedł do stanowiska z frytkami i wziął jedną z nich. Z wielkim uśmiechem na twarzy, trzymając w palcach frytkę jak zdobyte trofeum przeszedł się powoli po restauracji i wrócił na swoje miejsce. Wręczył zdobycz koledze i powiedział: "Masz to dla Ciebie".
Nagle kolega-widocznie mało zadowolony z prezentu, rzucił butelką z piwem w blaty kas. Szkło się roztrzaskało i chyba trafiło w klientów bo jeden dość niski facet, który przyszedł z dziewczyną, mocno się zdenerwował. Szybko włożył do ust czarny ochraniacz na zęby i zaatakował tego faceta, który rzucał butelką. Okładał go pięściami po twarzy i ciele, mężczyzna od butelki zaczął uciekać, tamten go gonił i kopnął faceta z wyskoku (taki prawie półobrót) jednak chłopak był za niski i nie trafił, upadł na podłogę. Szybko wstał i powrócił do ataku, wybiegł za sprawcą z maca.
Pracownicy wezwali policję, jednak miotacz butelek i złodziej frytki uciekli, zanim zjawili się mundurowi.
Nie mogłam wyjść z szoku z 10 minut, na początku to było zabawne, później zrobiło się niebezpiecznie.

[Brook]

o matko- masakra
wsumie " fajnie" ze jakis typek byl przyszykowany do bojki majac ochraniacz na zeby pewnie ci podpici nawet nie przewidzilisci scanariusza takiego ze to nie oni beda góra tylko ktos ponad nimi

smieszna sytuacja a zarazem niebezpieczna... coz dal im nauczke moze...

[wiolkaa85]

Ja sie ostatnio idiotycznie zachowalam w sklepie, ale dlatego, ze sprzedawczyni mnie wkurzyla.
Bylam w sklepie z ubraniami, gdzie bylo 15(slownie: pietnascie) przymierzalni.
To bylo ok.19.30, sklep czynny do 21.
Wchodze, mierze kurtki.
Sprzedawczyni zaczyala odkurzanie przymierzalni.
Po chwili slysze, ze mam wyjsc, bo Ona chce poodkurzac moja przymierzalnie
Poszlam do 2 przymierzalni i za chwile slyszze, ze moge juz wrocic, bo odkurzyla i teraz chce ta druga odkurzyc
Jak dal mnie szok w ciapki - gdzie Ci ludzie sie chowaja??
Odkurzyla 4 przymierzalnie przede mna i zamiast odkurzyc reszte przymierzalni, nim skoncze przymierzac, to wyrzuca mnie z mojej.
Tak mnie wkurzyla, ze po przymierzeniu zostawilam te kurtki - niech sobie poodwiesza, jak tak dba o porzadek

[żurawinka]

Sklep z żywnością, także wędliny : -A świeże te wędliny?- A która wędlina jest świeża? -Poproszę jakiejś dobrej.
- Wszystkie są dobre - ja z uśmiechem
- Jakiejś suchej/wilgotnej/cienko/grubo/żeby się rwało/ żeby się nie rwała/co tak grubo to dla dziecka/co tak cienko to dla dziecka/itd. itd.

Ostatnio - dlaczego u was tak drogo?- a co, ja odpowiadam za ceny? Tak, bo jestem przedstawicielem sklepu! i jeszcze żebym "przekazała szefowi że musi..." tak, już widzę jak mówię szefowi że coś musi

[emfaza1989]

Latem pracowałam w komisie z podręcznikami. Wielu ludzi się bulwersowało, że skupujemy za 1,2,3 zł a sprzedajemy za średnio od 8 do 30 (!) zł te same książki i np. ktoś kupił jakąś, potem chciał zwrócić, czego nie można było zrobić, więc chciał oddać na skup i nagle okazywało się, że kupił książkę za 20 zł a dostanie... 2 zł. No ale nic, trafiła mi się raz furiatka. Miała na spisie książkę do 1. klasy gimnazjum, taką jej wydałam. Wróciła ze spisem i reklamacją, że wydałam złą książkę. Na spisie poprawiła długopisem część I na II, ale tytuł nadal był owego podręcznika z części I. Kiedy zwróciłam jej uwagę, że poprawiła spis, zaczęła mi wmawiać, że obiecałam jej, że wymienię książkę na inną jak się nie będzie zgadzało, co było absurdem - nie było nam wolno dokonywać takich zmian, jeżeli pomyłka zaszła nie z naszej winy. Baba się wściekła i zaczęła awanturować przy klientach, zwłaszcza, jak się dowiedziała, że dostanie za nią 2 zł a 5 minut wcześniej dała 18 zł. Ja nie mogłam nic zrobić, to nie ja ustalałam ceny skupu i sprzedaży. Baba krzyczała jak głupia, groziła, że stracę pracę, cuda niewidy, ja stoicki spokój, ona furia. Najśmieszniejsze, że wmawiała mi, że to ja na nią krzyczę (!), jestem niekulturalna i w ogóle. No to powiedziałam jej, że "bardzo przepraszam, ale to pani zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie i ubliża mi przy klientach". Ostatecznie sobie poszła, ale myślałam, że mnie pobije! Rzuciła książkę na blat i poszła, i po co cała kłótnia skoro i tak 0ddała ją za darmo??

Ludzie często nie myślą o tym, że sprzedawca nie ustala cen ani zasad, czasami zachowują się jak zwierzęta, albo gorzej.

[żurawinka]

Odkąd pracuje w handlu zawsze solidaryzuję się ze sprzedawcami, kiedyś stojąc w kolejce jako klientka usłyszałam jak klient za mną stojący wsiadł na sprzedającą że za wolo pracuje czy coś takiego. Zaraz mu powiedziałam żeby nie krzyczał. - To nie pani interes! - Mój bo psuje mi pan krzykiem dzień a ja nie muszę tego wysłuchiwać.

[Dagusiac]

Napisane przez emfaza1989

Latem pracowałam w komisie z podręcznikami. Wielu ludzi się bulwersowało, że skupujemy za 1,2,3 zł a sprzedajemy za średnio od 8 do 30 (!) zł te same książki i np. ktoś kupił jakąś, potem chciał zwrócić, czego nie można było zrobić, więc chciał oddać na skup i nagle okazywało się, że kupił książkę za 20 zł a dostanie... 2 zł. No ale nic, trafiła mi się raz furiatka. Miała na spisie książkę do 1. klasy gimnazjum, taką jej wydałam. Wróciła ze spisem i reklamacją, że wydałam złą książkę. Na spisie poprawiła długopisem część I na II, ale tytuł nadal był owego podręcznika z części I. Kiedy zwróciłam jej uwagę, że poprawiła spis, zaczęła mi wmawiać, że obiecałam jej, że wymienię książkę na inną jak się nie będzie zgadzało, co było absurdem - nie było nam wolno dokonywać takich zmian, jeżeli pomyłka zaszła nie z naszej winy. Baba się wściekła i zaczęła awanturować przy klientach, zwłaszcza, jak się dowiedziała, że dostanie za nią 2 zł a 5 minut wcześniej dała 18 zł. Ja nie mogłam nic zrobić, to nie ja ustalałam ceny skupu i sprzedaży. Baba krzyczała jak głupia, groziła, że stracę pracę, cuda niewidy, ja stoicki spokój, ona furia. Najśmieszniejsze, że wmawiała mi, że to ja na nią krzyczę (!), jestem niekulturalna i w ogóle. No to powiedziałam jej, że "bardzo przepraszam, ale to pani zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie i ubliża mi przy klientach". Ostatecznie sobie poszła, ale myślałam, że mnie pobije! Rzuciła książkę na blat i poszła, i po co cała kłótnia skoro i tak 0ddała ją za darmo??

Ludzie często nie myślą o tym, że sprzedawca nie ustala cen ani zasad, czasami zachowują się jak zwierzęta, albo gorzej.

Nieźle współczuję.
Mnie się aż takie jazdy nie zdarzały, ale niejednokrotnie przychodziły panie z krzykiem, że garnitur się pogniótł na weselu albo, że się mąż spocił w koszuli Jakby to moja wina była.

Całkiem niedawno Pani kupowała krawat i pyta czy dam jej "to" pudełeczko, więc tłumaczę, że w te pudełeczka nie są na sprzedaż, można je kupić z konkretnym krawatem, "aha, to ja poproszę jakieś pudełko na prezent" Pakuję Pani w kartonik, a ona "ale przecież ja kupiłam krawat z firmy X, a na pudełku jest firma Y" tłumaczę, że akurat ta firma nie przysyła nam ozdobnych opakowań. Z wielką fochą wzięła to pudełko i poszła

[Brook]

emfaza- furiatka niezla Ci sie trafila
ale ja osobiscie jakby babka przyszla tylko jedna ksiazke wymienic na inna- zgodzilabym sie chyba,wsumie najwaznijesze ze za nia zaplacila

[panierrka]

No tak, tylko baba pomazała książkę, więc troszkę sama sobie jest winna

[Lynn]

Napisane przez żurawinka

Sklep z żywnością, także wędliny : -A świeże te wędliny?- A która wędlina jest świeża? -Poproszę jakiejś dobrej.
- Wszystkie są dobre - ja z uśmiechem
- Jakiejś suchej/wilgotnej/cienko/grubo/żeby się rwało/ żeby się nie rwała/co tak grubo to dla dziecka/co tak cienko to dla dziecka/itd. itd.

Ostatnio - dlaczego u was tak drogo?- a co, ja odpowiadam za ceny? Tak, bo jestem przedstawicielem sklepu! i jeszcze żebym "przekazała szefowi że musi..." tak, już widzę jak mówię szefowi że coś musi

Hehe. SKąd ja to znam Sklep w którym pracuje (sieciowy, bardzo znany, ale nie będę nazwy podawać) jest przeznaczony dla młodych kobiet głównie.I rozmiarówka tez taka jest- osoba otyła nic dla siebie raczej nie znajdzie. Ostatnio przyszła babcia po 70 i mi truła o jedną bluzkę, w koncu znalazlam jej najwiekszy rozmiar, przymierzyła i z pretensjami wystartowała do mnie- CO to ma być?jak to jest uszyte , że się w to nie mieszczę?

Napisane przez Dagusiac

Nieźle współczuję.
Mnie się aż takie jazdy nie zdarzały, ale niejednokrotnie przychodziły panie z krzykiem, że garnitur się pogniótł na weselu albo, że się mąż spocił w koszuli Jakby to moja wina była.

Nie znosze takich klientek