Napiwki w restauracji

[ruda_beksa]

Dobrze wiesz, że twoje pytanie jest absurdalne, bo obowiązują nas pewne konwencje społeczne, które mówią nam, że w sklepach napiwku się nie zostawia.

Dentysta też się namęczy, a jednak napiwku nie dostaje. Co tak naprawdę chcesz tu udowodnić?

[motyla]

Napisane przez ruda_beksa

motyla - faktycznie ciekawe, szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałam się nad tym Należę do "napiwkujących", ale np. baristom nie wyliczam konkretnej kwoty napiwku (w przeciwieństwie do restauracji), zwykle po prostu wrzucam do słoika resztę.

obstawiam, że tak właśnie robią osoby, które decydują się coś tam do takiej puszki wrzucić (pewnie dlatego tyle tam miedziaków zawsze jest). no ale na bank bariści nie wyciągają tyle z napiwków, co kelnerzy, a szkoda, moim zdaniem powinni wyciągać co najmniej tyle samo, jak nie więcej.

Założyłam, najwyraźniej błędnie, że idąc na kolację do restauracji większość ludzi zamawia jakiś napój, główne danie i deser, ewentualnie jeszcze przystawkę.

o wow, mój żołądek by tego nie wytrzymał, z reguły starcza mi napój i dane główne, ewentualnie przystawka na pół z kimś w takim fridaysie np. po daniu głównym i napoju dosłownie pękam. ale mam też koleżankę, która na raz zjada dwa dania główne i jeszcze dopycha się ciastem na koniec, więc ludzie są bardzo różni

---------- Dopisano o 23:17 ---------- Poprzedni post napisano o 23:16 ----------

Napisane przez ruda_beksa

Dobrze wiesz, że twoje pytanie jest absurdalne, bo obowiązują nas pewne konwencje społeczne, które mówią nam, że w sklepach napiwku się nie zostawia.

konwencje społeczne, fujka, ludzie to lubią sobie zakładać kajdany

[ruda_beksa]

Napisane przez motyla

o wow, mój żołądek by tego nie wytrzymał, z reguły starcza mi napój i dane główne, ewentualnie przystawka na pół z kimś w takim fridaysie np. po daniu głównym i napoju dosłownie pękam. ale mam też koleżankę, która na raz zjada dwa dania główne i jeszcze dopycha się ciastem na koniec, więc ludzie są bardzo różni

Rozumiem twoją koleżankę We Fridaysie są swoją drogą dość spore porcje.

[siarka40]

Napisane przez ruda_beksa

invisible01, ja nie twierdzę, że takie miejsca nie istnieją. I nie, nie mówię tylko o ekskluzywnych restauracjach. Założyłam, najwyraźniej błędnie, że idąc na kolację do restauracji większość ludzi zamawia jakiś napój, główne danie i deser, ewentualnie jeszcze przystawkę. Więc jeśli samo główne danie kosztuje 20-30zł, to rachunek będzie spory - nie trzeba być restauracją Michelin. Lunchów w restauracjach z obsługą kelnerską raczej nie jadam, chyba że jest to wyjątkowa okazja.

Jeśli główne danie kosztuje 20 zł, to razem z napojem i deserem wyjdzie pewnie około 35 zł; w wersji droższej, tj. danie główne za 30 zł, pewnie byłby to koszt koło 50 zł. Zatem nadal jest to dużo mniej niż wspomniana przez Ciebie (i to chyba więcej niż raz) kwota 100 zł.

[ruda_beksa]

Napisane przez motyla

obstawiam, że tak właśnie robią osoby, które decydują się coś tam do takiej puszki wrzucić (pewnie dlatego tyle tam miedziaków zawsze jest). no ale na bank bariści nie wyciągają tyle z napiwków, co kelnerzy, a szkoda, moim zdaniem powinni wyciągać co najmniej tyle samo, jak nie więcej.





o wow, mój żołądek by tego nie wytrzymał, z reguły starcza mi napój i dane główne, ewentualnie przystawka na pół z kimś w takim fridaysie np. po daniu głównym i napoju dosłownie pękam. ale mam też koleżankę, która na raz zjada dwa dania główne i jeszcze dopycha się ciastem na koniec, więc ludzie są bardzo różni

---------- Dopisano o 23:17 ---------- Poprzedni post napisano o 23:16 ----------




konwencje społeczne, fujka, ludzie to lubią sobie zakładać kajdany

Następnym razem wetknę dentyście dychę

---------- Dopisano o 22:20 ---------- Poprzedni post napisano o 22:19 ----------

Napisane przez siarka40

jeśli główne danie kosztuje 20 zł, to razem z napojem i deserem wyjdzie pewnie około 35 zł; w wersji droższej, tj. Danie główne za 30 zł, pewnie byłby to koszt koło 50 zł. Zatem nadal jest to dużo mniej niż wspomniana przez ciebie (i to chyba więcej niż raz) kwota 100 zł.

i?

[motyla]

Napisane przez ruda_beksa

Rozumiem twoją koleżankę We Fridaysie są swoją drogą dość spore porcje.

noo, nie żałują gościom, za każdym razem tak bardzo chcę spróbować jakiegoś ich deseru, bo aż ślina cieknie, jak się ogląda zdjęcia w karcie, ale na koniec zawsze okazuje się, że nie mam już miejsca...

[siarka40]

Napisane przez ruda_beksa

Dobrze wiesz, że twoje pytanie jest absurdalne, bo obowiązują nas pewne konwencje społeczne, które mówią nam, że w sklepach napiwku się nie zostawia.

Dla mnie absurdalne jest to, co pogrubiłam. Nie wychowałam się w buszu, a jednak żadnych konwencji społecznych jak wyżej mi nie wpojono.

[ruda_beksa]

Napisane przez motyla

noo, nie żałują gościom, za każdym razem tak bardzo chcę spróbować jakiegoś ich deseru, bo aż ślina cieknie, jak się ogląda zdjęcia w karcie, ale na koniec zawsze okazuje się, że nie mam już miejsca...

Ja mam chyba na desery drugi żołądek. Muszę zmieścić

Napisane przez siarka40

Dla mnie absurdalne jest to, co pogrubiłam. Nie wychowałam się w buszu, a jednak żadnych konwencji społecznych jak wyżej mi nie wpojono.

Ciekawe. Mnie wpojono.

[siarka40]

Napisane przez ruda_beksa

i?

To, że nie wiem, skąd zatem wzięłaś taką luksusową kwotę za zamówienie.
Inna rzecz, że ja nie biorę napoju do obiadu (chyba że zostaję po obiedzie na piwo), a deser zjem raz na ruski rok - i nie uważam, że wydanie w takiej sytuacji przeze mnie 20-30 zł jest zbytkiem.

---------- Dopisano o 23:26 ---------- Poprzedni post napisano o 23:26 ----------

Napisane przez ruda_beksa

Ciekawe. Mnie wpojono.

A dlaczego ciekawe?

[motyla]

Napisane przez ruda_beksa

Następnym razem wetknę dentyście dychę

to wtykanie aż mi przypomniało o dawaniu napiwków bojom hotelowym. nie wiem dlaczego, ale jest mi zawsze tak potwornie niezręcznie, jak mam im dać napiwek. zresztą mi to jest już nawet niezręcznie, jak chcą zanieść moje bagaże do pokoju, bo ja naprawdę wolę sama się nimi zająć, ale nim się obejrzę, to oni już wnoszą moje rzeczy do windy.

[invisible_01]

Napisane przez ruda_beksa

Ciekawe. Mnie wpojono.

Mnie nie wpojono, że napiwki się daje w restauracji, ale w sklepie już nie i nie uważam tego za elementarne podstawy obycia i kultury. No bez przesady, bo zaraz wyjdzie, że jeśli nie "wyniosło się z domu" przekonania o tym, gdzie i w jakiej wysokości i sytuacji daje się napiwki, to jest się mentalnym niewychowanym plebsem.

[ruda_beksa]

Napisane przez motyla

to wtykanie aż mi przypomniało o dawaniu napiwków bojom hotelowym. nie wiem dlaczego, ale jest mi zawsze tak potwornie niezręcznie, jak mam im dać napiwek. zresztą mi to jest już nawet niezręcznie, jak chcą zanieść moje bagaże do pokoju, bo ja naprawdę wolę sama się nimi zająć, ale nim się obejrzę, to oni już wnoszą moje rzeczy do windy.

Boże, jak ja tego nie lubię. Zawsze mi to jakoś głupio wychodzi. To samo w miejscach, gdzie przymusowo jest ktoś kto odprowadza twój samochód na parking, nie można zaparkować samemu.

Napisane przez siarka40

To, że nie wiem, skąd zatem wzięłaś taką luksusową kwotę za zamówienie.

Bo to okrągła, przykładowa kwota. Nie pisałam, że to kwota na jedną osobę, nie pisałam, że to kwota standardowa, nie pisałam, że za mniej nie da się zjeść.

A dlaczego ciekawe?

Bo niezgodne z realiami świata, w którym żyjemy. W naszej kulturze w sklepach nie daje się napiwków.

[siarka40]

Napisane przez invisible_01

Mnie nie wpojono, że napiwki się daje w restauracji, ale w sklepie już nie i nie uważam tego za elementarne podstawy obycia i kultury.

Mnie bardzo zdziwiło, że istnieje jakaś konwencja społeczna, która zabrania zostawiać napiwków w sklepie. W szczególności w kontekście posta Finlory:

A co sądzicie o puszkach na napiwki przy kasie? Widuję je ostatnio w przeróżnych miejscach, np w Manufakturze na stoisku z czekoladkami albo w sklepie z serami.

[ruda_beksa]

Napisane przez invisible_01

Mnie nie wpojono, że napiwki się daje w restauracji, ale w sklepie już nie i nie uważam tego za elementarne podstawy obycia i kultury. No bez przesady, bo zaraz wyjdzie, że jeśli nie "wyniosło się z domu" przekonania o tym, gdzie i w jakiej wysokości i sytuacji daje się napiwki, to jest się mentalnym niewychowanym plebsem.

Przepraszam, że co? O jakim plebsie my mówimy? Czy tobie wpojono, że w sklepach daje się napiwki?

W naszej kulturze są miejsca, gdzie można, chociaż nie musi się, dać komuś napiwek. Te miejsca to restauracje, bary, punkty gastronomiczne, fryzjer, salon kosmetyczny, hotel. Są miejsca, gdzie napiwków się nigdy nie daje, mimo że są to w pewnym sensie punkty usługowe (sklep, gabinet lekarski).

[motyla]

a jeszcze odnośnie do tych standardowych 10%, to ja pochodzę z miejscowości średniomniejszych rozmiarów i te 10% to widziałam jedynie w serialach amerykańskich, potem poszłam na studia do dużego miasta i przez jakiś czas też nie widziałam, żeby 10% było normą (ale nie mogę powiedzieć, żebym na pierwszych latach studiów jakoś namiętnie stołowała się w restauracjach). w mojej mieścinie standardowe 10% widuję od jakichś 10 lat. (tak to dawało się u mnie z reguły 3-4zł, niezależnie od kwoty rachunku)

[invisible_01]

Napisane przez ruda_beksa

Przepraszam, że co? O jakim plebsie my mówimy? Czy tobie wpojono, że w sklepach daje się napiwki?

Mnie w ogóle nie wpojono, że gdziegolwiek trzeba dać napiwek. Wiedziałam, że można, ale nigdy nikt nie przedstawił mi tego jako mój obowiązek albo coś określającego to, czy mnie na daną usługę stać czy nie. Moi rodzice napiwków nie dawali. Nie uważam, żeby był to podstawowy element funkcjonowania w społeczeństwie.

[ruda_beksa]

Napisane przez invisible_01

Mnie w ogóle nie wpojono, że gdziegolwiek trzeba dać napiwek. Wiedziałam, że można, ale nigdy nikt nie przedstawił mi tego jako mój obowiązek albo coś określającego to, czy mnie na daną usługę stać czy nie. Moi rodzice napiwków nie dawali. Nie uważam, żeby był to podstawowy element funkcjonowania w społeczeństwie.

Nie jest i nigdzie nie napisałam, że jest. Moi rodzice do restauracji nie chodzili i w kwestii napiwków nie wpoili mi nic.

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Dobrze wiesz, że twoje pytanie jest absurdalne, bo obowiązują nas pewne konwencje społeczne, które mówią nam, że w sklepach napiwku się nie zostawia.

Dentysta też się namęczy, a jednak napiwku nie dostaje. Co tak naprawdę chcesz tu udowodnić?

Problem jest taki, że jak człowiek zostawi na przykłąd napiwek lekarzowi - to wygląda jak korupcja.

A jak kelnerowi, to jest spoko.

Nie ma żadnego logicznego uzasadnienia, a jednak żaden lekarz czy prawnik nie śmie wziąć napiwku.

Ja tam chcę udowodnić, że "dobrze wykonana praca" to żadna podstawa do zostawienia napiwku. A jeśli taką podstawę uznamy, to nagle okazuje się, że nie stać nas na napiwki, bo trzeba każdemu coś dać. Więc takie uzasadnienie jest nielogiczne i kupy się nie trzyma.

[Pani_Mada]

Napisane przez ruda_beksa

Luksus nie, zbytek - tak. I dalej uważam - zaznaczam po raz kolejny, że to jest subiektywne - że jeśli mnie stać na wydanie 20zł, to stać mnie na wydanie 22zł.

Zresztą uściślijmy, o jakich "knajpach" mówimy, bo ja mówię o restauracjach z obsługą kelnerską, gdzie, przynajmniej z tego co widziałam w Krakowie w tym roku, za 20zł najeść się ciężko. Ceny głupich kebabów sięgają 20zł.

spokojnie można w krakowie zjeść za 25-30 zł za osobę w miejscu z obsługą kelnerską. co nadal nie ma nic do rzeczy. bo wyjście raz na jakiś czas na obiad nie powoduje od razu, że ktoś nie musi oszczędzać.
załóżmy, że ktoś ma wyjątkowo zawalony tydzień i nie ma czasu gotować, a jakieś obiady jeść musi. więc pójdzie na obiad 5x w tygodniu po 20 zł. jak za każdym razem zostawi 5 zł napiwku, to mu się kolejny obiad uskłada.

Napisane przez ruda_beksa

(...)
Dentysta też się namęczy, a jednak napiwku nie dostaje. Co tak naprawdę chcesz tu udowodnić?

nie do mnie pytanie, ale między innymi to, że zostawianie napiwków kelnerom nie ma żadnego logicznego podłoża.


dalsza rozmowa mi przypomniała, ale już nie chcę cytować...
ciekawe że wręczanie nadprogramowej kasy lekarzowi to łapówkarstwo, ale kenerowi, to już zasłużony, wypracowany ciężko napiwek

[ruda_beksa]

Wiele rzeczy w naszej kulturze się kupy nie trzyma jeśli chodzi o logikę

Dla mnie kwestia napiwków jest prosta. Chcesz, to dawaj. Nie chcesz, nie dawaj. Ja osobiście lubię dawać w sytuacjach, gdzie jest możliwość dania - tzn. w sytuacjach gdzie inni dają. I po raz kolejny - rozumiem też podejście "azjatyckie". Jedyne, co mnie dziwi, i o co rozpętała się tutaj burza, to stwierdzenie że kogoś na napiwek autentycznie nie stać.

Napisane przez Pani_Mada

załóżmy, że ktoś ma wyjątkowo zawalony tydzień i nie ma czasu gotować, a jakieś obiady jeść musi. więc pójdzie na obiad 5x w tygodniu po 20 zł. jak za każdym razem zostawi 5 zł napiwku, to mu się kolejny obiad uskłada.

Rozumiem o co ci chodzi, choć to chyba dość wyjątkowa sytuacja.

[Pani_Mada]

Napisane przez ruda_beksa

(...)
Rozumiem o co ci chodzi, choć to chyba dość wyjątkowa sytuacja.

niekoniecznie. ja np mam bardzo nieregularne godziny pracy i często zdarza się, że jeden tydzień nie muszę pojawiać się w ogóle w pracy, a w następnym siedzę 8-20 przez np 9 dni z rzędu. a coś jeść muszę. i to więcej niż raz dziennie a akurat najbliżej i najlepiej karmią w miejscu z obsługą

[ruda_beksa]

W twojej sytuacji faktycznie ten argument ma sens, bo napiwki +7x w tygodniu składają się na znaczną kwotę.

[ridja devojka]

Nie wszystko co jest zwyczajem musi być do bólu logiczne. Pytanie tylko czy chce nam się podważać wszystko co nas w życiu spotyka i robić na opak dla zasady.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez siarka40

BTW dzisiaj przejeżdżałam koło budki z ochroniarzem na budowie. Pomyślałam sobie, jaka to kijowa robota siedzieć w takiej klitce, a pieniądze na pewno psie.

Nie chcesz wiedzieć, jakie to są kwoty..
Przed zmianą tych wszystkich ustaw to były stawki rzędu 3-4 zł/h. I nie, nie żartuję.

[Limonka2738]

Napisane przez ridja devojka

Nie wszystko co jest zwyczajem musi być do bólu logiczne. Pytanie tylko czy chce nam się podważać wszystko co nas w życiu spotyka i robić na opak dla zasady.

Dla mnie prawo, zwyczaje, wszystko powinno być logiczne.

[ridja devojka]

Gdyby tak było to na całym świecie byłoby jedno prawo, jedna kultura i takie same zwyczaje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez ridja devojka

Gdyby tak było to na całym świecie byłoby jedno prawo, jedna kultura i takie same zwyczaje.

Nie mogę się zgodzić, ale nawet gdyby - gdzie jest w tym problem?

[nelciak]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;83544501]Nie chcesz wiedzieć, jakie to są kwoty..
Przed zmianą tych wszystkich ustaw to były stawki rzędu 3-4 zł/h. I nie, nie żartuję.[/QUOTE]

Po zmianie ustawy ceny w wielu lokalach wzrosły. Znam jeden, gdzie wlasciciel sie wlasciwie oficjalnie przyznal dlaczego podnosi ceny.
A gdy kiedys zarabiali 3-4zł/h - to dawanie napiwków było wspieraniem patologicznej sytuacji przyzwalającej na uzyskiwanie większej części pensji na czarno. Nie powiem, sama też często dawałam Ale jak o tym myślę z perspektywy czasu, to mi glupio. Jakby nikt nie dawał napiwków, to wlasciciel musialby dawac kasę dającą przeżycie, inaczej nikt by u niego nie pracował za 3zł. Tak przeciez cały czas jest w Macu/KFC, gdzie napiwki są marginalne - dość szybko dają umowę o pracę, sporo osób pracuje tam latami, nie tylko młodzi studenci.

[siarka40]

Napisane przez nelciak

Po zmianie ustawy ceny w wielu lokalach wzrosły. Znam jeden, gdzie wlasciciel sie wlasciwie oficjalnie przyznal dlaczego podnosi ceny.
A gdy kiedys zarabiali 3-4zł/h - to dawanie napiwków było wspieraniem patologicznej sytuacji przyzwalającej na uzyskiwaniu większej części pensji na czarno.

Ty masz cały czas na myśli ochroniarzy na budowie?

[ruda_beksa]

Napisane przez Limonka2738

Nie mogę się zgodzić, ale nawet gdyby - gdzie jest w tym problem?

Byłoby na świecie mniej ciekawie?