wątpliwości- ślub przed seksem?

[hattivatti]

Zastosowałam skrót myślowy. Chodziło mi o to, że to nie jest tak, że jak facet już w kobiecie skończy, to koniec stosunku i można się rozejść, a wydawało mi się, że ktoś to zasugerował.

[Overcooked]

Napisane przez hattivatti

trwanie w czystości w sferze seksualnej jest po prostu unikaniem grzechu. Można więc trwać w czystości, uprawiając seks ze współmałżonkiem (bo taki seks nie jest grzeszny), jak i nie trwać w czystości, kiedy jest się dziewicą, ale np. ogląda się filmy pornograficzne. Często ludzie mylnie utożsamiają czystość z dziewictwem i przez to wydaje im się, że w religii katolickiej seks jest czymś złym.

Taa jakoś tylko do sfery seksualnej kk przyczepił tak okropny przymiotnik jak "czysty" i "czystość". Nie ma trwania w czystości jako uczęszczania co niedzielę do kościoła tylko np. podchodzenie do komunii "w łasce uświęcającej", nie ma trwania w czystości w szanowaniu rodziców. Wszystko inne jest opakowane w wytrwałość czy inne neutralne słowa ale strefa seksualna zwłaszcza w czystość. Jakbyś nie owijała doktryny w pazłotko kk antagonizuje normalną fizjologiczną potrzebę człowieka dzieląc ją na czystą i brudną

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

[/COLOR]

Napisane przez Overcooked

Taa jakoś tylko do sfery seksualnej kk przyczepił tak okropny przymiotnik jak "czysty" i "czystość". Nie ma trwania w czystości jako uczęszczania co niedzielę do kościoła tylko np. podchodzenie do komunii "w łasce uświęcającej", nie ma trwania w czystości w szanowaniu rodziców. Wszystko inne jest opakowane w wytrwałość czy inne neutralne słowa ale strefa seksualna zwłaszcza w czystość. Jakbyś nie owijała doktryny w pazłotko kk antagonizuje normalną fizjologiczną potrzebę człowieka dzieląc ją na czystą i brudną

Dokładnie, tu nie o to chodzi jak definiujesz "czystość" i "brudność" tylko, że taki podział w ogóle istnieje i służy do oceniania i zawstydzania ludzi, którzy robią coś naturalnego i za obopólną zgodą

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[hattivatti]

Overcooked, ależ jak najbardziej, sięgnij chociażby po Pismo Święte, gdzie Chrystus powiedział: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą". Sama niejednokrotnie słyszałaś zapewne, że można np. "mieć czyste sumienie" lub "mieć czyste serce" (choć to pewnie rzadziej), czyli trwać w łasce uświęcającej. Bycie czystym oznacza bycie czystym w myślach, słowach i uczynkach, po prostu o sferze seksualnej mówi się najwięcej.

[chacaos]

Napisane przez hattivatti

chacaos, trwanie w czystości w sferze seksualnej jest po prostu unikaniem grzechu. Można więc trwać w czystości, uprawiając seks ze współmałżonkiem (bo taki seks nie jest grzeszny), jak i nie trwać w czystości, kiedy jest się dziewicą, ale np. ogląda się filmy pornograficzne. Często ludzie mylnie utożsamiają czystość z dziewictwem i przez to wydaje im się, że w religii katolickiej seks jest czymś złym.

W takim razie nie jest to argument na to, co napisała Skczat - fajnie, że seks małżeński się nie liczy, ale każdy inny już jest ,,brudny''. To co napisałaś jest w sumie jeszcze gorsze, bo wychodzi na to, że jakiekolwiek eksplorowanie swojej seksualności jest ,,brudne'' - nie tylko seks, ale też masturbacja, oglądanie porno i domyślam się, że wszystko, co prowadzi do podniecenia również. Czyli człowiek do dnia ślubu musi być rozłączony ze swoją seksualnością, udawać, że jej nie ma, bo mógłby ulec pokusie i przeczytać erotyk albo zbytnio się nakręcić pocałunkiem. Dla mnie to straszne.
Tak z ciekawości, co Twoim zdaniem (Twoim, nie księdza) z osobami homoseksualnymi? Myślisz, że miałabyś takie same poglądy, gdyby pociągały Cię wyłącznie kobiety?

[Ruwi]

Napisane przez hattivatti

Ktoś wspomniał o kwestii braku wyboru. Tak jak wspomniałam wcześniej, wszyscy - bez wyjątku - wychowujemy swoje dzieci w duchu wartości, które są dla nas istotne. Jeżeli więc ktoś jest katolikiem, to oczywistą i całkowicie zrozumiałą rzeczą jest to, iż pragnie wychowywać dzieci w wierze katolickiej (btw w niektórych odłamach protestantyzmu też chrzci się niemowlęta, o innych religiach nie wspominając). Chrzest w religii katolickiej zmywa grzech pierworodny i włącza we wspólnotę Kościoła, stąd nie można dziwić się, iż wierzący rodzice chcą ochrzcić dzieci jak najprędzej.
Jednak jako dorośli możemy już sami decydować o sobie i przyznam szczerze, że nie znam apostaty, który przywiązywałby wagę do faktu, iż z duchowego punktu widzenia chrztu nie da się cofnąć - po prostu idzie własną drogą. Wierzcie mi, że osoba nawrócona w ateistycznej rodzinie też często przez swoje musi przejść i czuje się przez lata wodzona za nos.

Nie trzeba mieć rodziców katolików, żeby zostać zindoktrynowanym, padły inne przykłady, gdzie kościół miesza się w życie ludzi.
A co do chrztu dla mnie nie jest problem żaden duchowy wymiar (dla mnie te rytuału to i tak bajki) natomiast to, że moje dane wiszą w jakichś księgach i nie mogę z tym nic zrobić już tak. Wszystkich w koło obowiązuje RODO, mam prawo do zarządzania swoimi danymi, ale kk oczywiście musi być ponad to

[hattivatti]

chacaos, tak to mniej więcej wygląda, dlatego trudne są związki katolików z ateistami czy osobami innej wiary. Znam małżeństwa, które czekały z seksem do ślubu i wcale nie uważają, by cokolwiek straciły lub też miały nieudane życie seksualne.

Co do Twojego pytania - nie wiem. Ale jako osoba biseksualna zrezygnowałam np. z jakichkolwiek bliskich relacji z kobietami.

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Doktryna kościoła jest świetną strategią psychologiczną i dlatego utrzymuje się w dobrej kondycji już tyle czasu.

Wmawiaj dziecku od urodzenia winę pierworodną, przyzwyczajaj do poczucia, że jest grzeszne i nieczyste -> pogłębiaj poczucie bycia nikim, beznadziejnym, niegodnym (posłuchajcie tekstów liturgii) -> zaoferuj jedyne rozwiązanie na bycie kimś i życie po śmierci (przez łaskę bóstwa) -> tada! Masz pokornego i posłusznego wyznawcę. Taki wyznawca musi produkować kolejnych wyznawców, stąd zafiksowanie na temacie płodności. Dorosłego człowieka ciężej wciągnąć w takie gierki.

Kościół zawsze miał dziwne fiksacje. Poczytajcie sobie żywoty świętych. Tam autorzy dosłownie masturbują się zachowaniami godnymi chorób psychicznych i licytują, który męczennik więcej wycierpiał za wiarę. Serio, tam się takie cuda odwalają, że głowa mała.

Pierwsze przykłady z brzegu:

Święty Szymon Słupnik żył w skrajnej ascezie w Antiochii Syryjskiej, gdzie zamieszkał na zbudowanym przez siebie kamiennym słupie o wysokości 10-60 stóp z małą platformą na szczycie. Nie opuszczał tej platformy przez ok. 40 lat – stąd przydomek Słupnik – i z czasem tylko zwiększał wysokość słupa.

Dominikanin Henrich Seuse biczował się codziennie i przez 8 lat we dnie i w nocy, nosił na plecach krzyż nabity trzydziestoma gwoździami.

Święta Magdalena de Pazzi - jedna (jak twierdzi zakon) z najwybitniejszych mistyczek swego zakonu tarzała się w cierniach,kazała lać na skórę wosk, lżyć, kopać w twarz i chłostać.

Inna zakonnica francuska salezjanka Marguerite Marie Alacoque (XVII w.) wycięła sobie na piersi monogram Jezusa a następnie gdy za szybko się goił przypaliła go płomieniem świecy. Były takie okresy gdy piła jedynie wodę pozostałą po myciu,jadała spleśniały chleb i zgniłe owoce.

Kanonizowana w 1737 r. Katarzyna z Genui żuła brud ze starej odzieży biedaków,łykając przy tym nieczystości i wszy.

Błogosławiona Maria z Oigneies - zakonnica flamandzka żyjąca w XII w. była znana z samookaleczeń,co wynikało z jej przekonania o własnej grzeszności,wskutek czego sama odcinała sobie kawałki ciała i ukrywała rany ze wstydu.

Takich ludzi kościół wynosi na ołtarze i stawia jako wzór do naśladowania.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[hattivatti]

spielmitmir, a o św. Faustynie Kowalskiej, której Jezus powiedział "Milsza mi jest jedna godzina rozważania mej męki niż cały rok umartwień" nie napiszesz? Albo o tym, że bez zgody swojego przewodnika duchowego nie wolno sobie tych umartwień nakładać (np. przez noszenie włosiennicy)?

Wmawianie dziecku, że jest nikim, niegodnym i beznadziejnym, nie ma żadnego związku z katolickim wychowaniem, jest wypaczeniem i nie powinno mieć miejsca. Uczenie dziecka pokory nie polega na wyrabianiu w nim niskiej samooceny - w końcu jest Dzieckiem Króla Królów.

[this_witch]

Napisane przez hattivatti

spielmitmir, a o św. Faustynie Kowalskiej, której Jezus powiedział "Milsza mi jest jedna godzina rozważania mej męki niż cały rok umartwień" nie napiszesz? Albo o tym, że bez zgody swojego przewodnika duchowego nie wolno sobie tych umartwień nakładać (np. przez noszenie włosiennicy)?



Wmawianie dziecku, że jest nikim, niegodnym i beznadziejnym, nie ma żadnego związku z katolickim wychowaniem, jest wypaczeniem i nie powinno mieć miejsca. Uczenie dziecka pokory nie polega na wyrabianiu w nim niskiej samooceny - w końcu jest Dzieckiem Króla Królów.

Tylko czemu ta pokora często jest związana z rzeczami zupełnie normalnymi, naturalnymi, niezależnymi od woli tego dziecka (masturbacja, popęd seksualny, orientacja seksualna itd)...? W jaki sposób ma nas to nauczyć, że jesteśmy wartościowi?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[hattivatti]

Jeśli mam być szczera, to nie zauważyłam nigdy korelacji między jednym i drugim. Pokora jest tutaj przeciwieństwem pychy.

[this_witch]

Napisane przez hattivatti

Jeśli mam być szczera, to nie zauważyłam nigdy korelacji między jednym i drugim. Pokora jest tutaj przeciwieństwem pychy.

To jak myślisz, czemu bóg uczynił Cię biseksualną, żeby Cię testować?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[lubiekielbase]

Napisane przez hattivatti

spielmitmir, a o św. Faustynie Kowalskiej, której Jezus powiedział "Milsza mi jest jedna godzina rozważania mej męki niż cały rok umartwień" nie napiszesz? Albo o tym, że bez zgody swojego przewodnika duchowego nie wolno sobie tych umartwień nakładać (np. przez noszenie włosiennicy)?

Wmawianie dziecku, że jest nikim, niegodnym i beznadziejnym, nie ma żadnego związku z katolickim wychowaniem, jest wypaczeniem i nie powinno mieć miejsca. Uczenie dziecka pokory nie polega na wyrabianiu w nim niskiej samooceny - w końcu jest Dzieckiem Króla Królów.

A błogoslawiona Karolina Kózka? Umarła to umarła. Trudno. Najważniejsze, że jako dziewica.

O trzech małych kłamcach z Fatimy nie wspominając.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Napisane przez hattivatti

spielmitmir, a o św. Faustynie Kowalskiej, której Jezus powiedział "Milsza mi jest jedna godzina rozważania mej męki niż cały rok umartwień" nie napiszesz? Albo o tym, że bez zgody swojego przewodnika duchowego nie wolno sobie tych umartwień nakładać (np. przez noszenie włosiennicy)?

Wmawianie dziecku, że jest nikim, niegodnym i beznadziejnym, nie ma żadnego związku z katolickim wychowaniem, jest wypaczeniem i nie powinno mieć miejsca. Uczenie dziecka pokory nie polega na wyrabianiu w nim niskiej samooceny - w końcu jest Dzieckiem Króla Królów.

Jeśli kobieta twierdzi, że słyszy głosy jakiegoś boga to sorry, powinna się leczyć a nie być wynoszona na ołtarze. O zgodzie na umartwianie się nawet nie będę pisać bo to jakiś kosmos.

W czasie nawet prostej mszy świętej tyle razy dostaje się byciem "niegodnym", że mowa tu o podnoszeniu samooceny to pomyłka. Non stop trzeba prosić o zmiłowanie, mówić, że jest się nikim bez łaski bożej, jak od małego masz tak prany mózg to jest ciężko. Niby jesteś ukochanym dzieckiem Boga, ale jak będziesz mieć w pochwie penisa kochanego mężczyzny bez pierścionków na palcu, to już jesteś niegodna i musisz się kalać i prosić o przebaczenie, bo bóg jest zły. Oczywiście bardzo upraszczam, bo kościół lubi lawirować, kręcić, tłumaczyć i odwracać kota ogonem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[hattivatti]

this_witch, nie sądzę, żeby uczynił mnie biseksualną, tylko że zostało to w jakiś sposób nabyte po drodze.

lubiekielbase, dlaczego kłamcach?
I nie, o ile Karolina Kózkówna jest traktowana jako przykład oddania życia za wierność ideałom, absolutnie NIE oznacza to, że gdyby była zgwałcona i zamordowana (lub tylko zgwałcona, choć strasznie to brzmi), to by zgrzeszyła i nie mogła zostać błogosławioną.

[this_witch]

Napisane przez hattivatti

this_witch, nie sądzę, żeby uczynił mnie biseksualną, tylko że zostało to w jakiś sposób nabyte po drodze.

Uważasz, że orientację seksualną się nabywa po drodze?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[hattivatti]

Nie jestem specjalistą, żeby się wypowiadać w tej kwestii. Odnoszę się do swojego przypadku, bo wiem, że nie od zawsze to miałam.

[Hermiona83]

Nie od zawsze to sobie uświadamiałaś, jeśli już.

[lubiekielbase]

Napisane przez hattivatti

this_witch, nie sądzę, żeby uczynił mnie biseksualną, tylko że zostało to w jakiś sposób nabyte po drodze.

lubiekielbase, dlaczego kłamcach?
I nie, o ile Karolina Kózkówna jest traktowana jako przykład oddania życia za wierność ideałom, absolutnie NIE oznacza to, że gdyby była zgwałcona i zamordowana (lub tylko zgwałcona, choć strasznie to brzmi), to by zgrzeszyła i nie mogła zostać błogosławioną.

W tej historii Karoliny przykłada się większą wagę do JEJ dziewictwa, niż do śmierci i tego, że to potencjalny gwałciciel był zły.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[this_witch]

Napisane przez lubiekielbase

W tej historii Karoliny przykłada się większą wagę do JEJ dziewictwa, niż do śmierci i tego, że to potencjalny gwałciciel był zły.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Pamiętam jak usłyszałam tę historię w kościele, morał był taki, że lepiej być martwą niż zgwałconą (bo *czystość*).
Dla mnie to chore, że opisując tragiczną śmierć kobiety podnosi się w ogóle jej dziewictwo.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[wlosomaniaczkaaa]

Król Królów. Aż mi się przypomniało kazanie księdza, który twierdził, że my do zbawienia lecimy odrzutowcem. Inne wiary jadą taczka. To była moja ostatnia msza, na którą poszlam można powiedzieć z własnej woli. Pokora w wuj.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Napisane przez this_witch

Pamiętam jak usłyszałam tę historię w kościele, morał był taki, że lepiej być martwą niż zgwałconą (bo *czystość*).
Dla mnie to chore, że opisując tragiczną śmierć kobiety podnosi się w ogóle jej dziewictwo.

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Dokładnie. Albo stawianie na piedestał kobiety, która wolała umrzeć niż dokonać aborcji. Taka decyzja należy wyłącznie do kobiety i nikt nie ma prawa jej oceniać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wlosomaniaczkaaa]

Pokorne mają być tylko owieczki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Wiecie co mnie zawsze bawiło? Jak przewijiał się akurat temat o nieumiarkowaniu w jedzeniu i piciu a ksiądz zwykle był żywym zaprzeczeniem tej cnoty xD

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Gravitsappa]

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;89118794]Doktryna kościoła jest świetną strategią psychologiczną i dlatego utrzymuje się w dobrej kondycji już tyle czasu.

Wmawiaj dziecku od urodzenia winę pierworodną, przyzwyczajaj do poczucia, że jest grzeszne i nieczyste -> pogłębiaj poczucie bycia nikim, beznadziejnym, niegodnym (posłuchajcie tekstów liturgii) -> zaoferuj jedyne rozwiązanie na bycie kimś i życie po śmierci (przez łaskę bóstwa) -> tada! Masz pokornego i posłusznego wyznawcę. Taki wyznawca musi produkować kolejnych wyznawców, stąd zafiksowanie na temacie płodności. Dorosłego człowieka ciężej wciągnąć w takie gierki.

Kościół zawsze miał dziwne fiksacje. Poczytajcie sobie żywoty świętych. Tam autorzy dosłownie masturbują się zachowaniami godnymi chorób psychicznych i licytują, który męczennik więcej wycierpiał za wiarę. Serio, tam się takie cuda odwalają, że głowa mała.

Pierwsze przykłady z brzegu:

Święty Szymon Słupnik żył w skrajnej ascezie w Antiochii Syryjskiej, gdzie zamieszkał na zbudowanym przez siebie kamiennym słupie o wysokości 10-60 stóp z małą platformą na szczycie. Nie opuszczał tej platformy przez ok. 40 lat – stąd przydomek Słupnik – i z czasem tylko zwiększał wysokość słupa.

Dominikanin Henrich Seuse biczował się codziennie i przez 8 lat we dnie i w nocy, nosił na plecach krzyż nabity trzydziestoma gwoździami.

Święta Magdalena de Pazzi - jedna (jak twierdzi zakon) z najwybitniejszych mistyczek swego zakonu tarzała się w cierniach,kazała lać na skórę wosk, lżyć, kopać w twarz i chłostać.

Inna zakonnica francuska salezjanka Marguerite Marie Alacoque (XVII w.) wycięła sobie na piersi monogram Jezusa a następnie gdy za szybko się goił przypaliła go płomieniem świecy. Były takie okresy gdy piła jedynie wodę pozostałą po myciu,jadała spleśniały chleb i zgniłe owoce.

Kanonizowana w 1737 r. Katarzyna z Genui żuła brud ze starej odzieży biedaków,łykając przy tym nieczystości i wszy.

Błogosławiona Maria z Oigneies - zakonnica flamandzka żyjąca w XII w. była znana z samookaleczeń,co wynikało z jej przekonania o własnej grzeszności,wskutek czego sama odcinała sobie kawałki ciała i ukrywała rany ze wstydu.

Takich ludzi kościół wynosi na ołtarze i stawia jako wzór do naśladowania.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Nigdy nie zrozumiem, jak to wszystko się ma do szanowania własnego ciała i zdrowia? przecież to jedno z przykazań kościelnych. Palić fajki - grzech, żuć wszy i okaleczać się - świętość.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Hermiona83]

Napisane przez Gravitsappa

Nigdy nie zrozumiem, jak to wszystko się ma do szanowania własnego ciała i zdrowia? przecież to jedno z przykazań kościelnych. Palić fajki - grzech, żuć wszy i okaleczać się - świętość.

Nie zauważyłam, by to było przykazanie kościelne. No i też weźmy poprawkę na to, że żucie wszy to jednak było w średniowieczu modne, troszkę inna epoka. To tak gwoli sprawiedliwości.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Hermiona83]

No świętość to dawało, to chyba jest to zaleta, jak ktoś zainteresowany? Też się dowiedziałam o tej rozrywce dzisiaj, z postu gdzieś wyżej.

[Gravitsappa]

Napisane przez Hermiona83

Nie zauważyłam, by to było przykazanie kościelne. No i też weźmy poprawkę na to, że żucie wszy to jednak było w średniowieczu modne, troszkę inna epoka. To tak gwoli sprawiedliwości.

Sorry ale CO?
Przykazaniem było, jak ja chodziłam do szkoły, a przynajmniej tak mnie z katechizmu uczono. Zresztą nawet jak już nie jest, to zdaje się nadal jest grzechem szkodzenie danemu przez Boga zdrowiu, nie? No to jak wyrzynanie sobie na ciele ran i celowe narażanie się na choroby jest drogą do świętości?