on nie płaci za mnie na randkach, czy to normalne?

[stewardesa]

Najśmieszniejsze jest to, że zwolenniczki płacenia za siebie na zmianę (bo chyba każda twierdzi, że tak to ma wyglądać, nie że zawsze on, chyba że nalega ), twierdzą że przecież i tak wychodzi na to samo, co jakby płacili zawsze za siebie (ni uja, ale nie bądźmy małostkowi ), więc po co tak robić To już jest wymaganie od kogoś, żeby dostosował się do naszych zasad dla samej zasady, ale chyba o to chodzi.

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez siarka40

A dlaczego uważasz go za skąpiradło?o_O Przecież on nie wymaga płacenia za siebie.

Nie tylko ja, słownik też uważa go za skąpiradło. Koleś ma też w sobie coś z egoisty twierdząc, że pracuje i zarabia tylko dla swoich przyjemności. Czasami lepiej ugryźć się w język.

(1.1) pejor. niechętnie oddający swoje dobra, pieniądze

1. oszczędny do przesady, żałujący komuś czegoś

Napisane przez siarka40

A jak nazwiesz sytuację, gdy kobieta nie chce płacić za siebie na randce argumentując, że nie zamierza inwestować w niepewną znajomość? Taka wypowiedź w tym wątku się również pojawiła.

Dokładnie tym samym, płeć tu nie jest istotna. Problemem dla mnie jest podejście i przedmiotowe traktowanie ludzi jako inwestycję.

Ci bojący nie muszą za każdym razem iść na homara. Taka kawa czy piwo dla osoby pracującej nie jest przecież niczym ponad stan.

A jeśli kogoś nie stać na randkę, na której trzeba płacić, to zawsze można wykombinować coś za free - spacer, piknik, rower. Wtedy jedyną inwestycją będzie strata czasu.

Napisane przez siarka40

Odwracając sytuację - tak samo może pomyśleć facet, któremu kobieta da do zrozumienia, że oczekuje, że będzie za nią płacił.
Znowu wracamy, widzę, do podejścia, że facet MUSI zapłacić za kobietę, bo inaczej jest skąpy, niewychowany i nie nadaje się do związku. I to właśnie jest generalizowanie.

Ależ ja wcale nie uważam, że facet musi płacić. Nie lubię się po prostu rozliczać by czasami nie przepłacić. Zwłaszcza jeśli chodzi o te kilka złotych.
Oczekuje wyłącznie jednego, by czuć się komfortowo, natomiast takie osobne rozliczanie za każdym razem tego komfortu mi nie daje.

[trzyrazypiec]

Napisane przez olakwiat95

Nie wiem czy normalne, ale jeśli chodzi o mnie to wolałabym na pierwszych randkach by facet za mnie nie płacił. Później już czasem może, ale wolę, żeby jednak tego nie robił :P Podobno na Zachodzie jeśli kobieta godzi się na pierwszej randce żeby facet za nią zapłacił to = tyle co zgodzić się na pójście z nim na seks na pierwszej randce (tak słyszałam, ale nie wiem ile w tym prawdy).

Co to ma być?

[pandemonium4]

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Ależ ja wcale nie uważam, że facet musi płacić. Nie lubię się po prostu rozliczać by czasami nie przepłacić. Zwłaszcza jeśli chodzi o te kilka złotych.
Oczekuje wyłącznie jednego, by czuć się komfortowo, natomiast takie osobne rozliczanie za każdym razem tego komfortu mi nie daje.

Dla mnie takie podejście jest jak najbardziej ok i też nie lubię rozliczania się co do grosza "żeby czasem nie przepłacić".

Też nie chciałabym facetem z podejściem, że moja kasa jest tylko moja i nawet Ci piwa nie kupie. Ale nie płacenie na pierwszych randkach wcale nie musi oznaczać, że tak będzie. I to może dotyczyć obu płci.

[Ava_]

Zawsze mam przy sobie na tyle kasy, zeby za randce zaplacic za oboje w razie czego, ale raczej nie kontynuowalabym znajomosci z facetem, ktory nie zaoferuje placenia. Raz mialam taki przypadek, ze gosc zamowil gore zarcia plus drinki, ja tylko starter i zapytal jak sie dzielimy, 50/50 i zawiesil glos... odpowiedzialam, ze albo pol na pol albo on placi za wszystko, bo nie widze opcji wyliczania co do grosza. Widzialam, ze bylo mu mega wstyd i facet momentalnie stracil na atrakcyjnosci, mimo ze spotkanie bylo udane. Zero klasy. Jak dla kogos wielkim problemem jest zaplacenie za 1 kolacje dla 2 osob, to po prostu mi z taka osoba nie po drodze. Zdarzylo mi sie zaplacic calosc rachunku po nieudanej randce, zeby tylko szybciej wyjsc i miec spokoj.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[siarka40]

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Nie tylko ja, słownik też uważa go za skąpiradło. Koleś ma też w sobie coś z egoisty twierdząc, że pracuje i zarabia tylko dla swoich przyjemności. Czasami lepiej ugryźć się w język.

(1.1) pejor. niechętnie oddający swoje dobra, pieniądze

1. oszczędny do przesady, żałujący komuś czegoś

Idąc tropem tej definicji Autorka też byłaby skąpiradłem przez cztery pierwsze randki - bo przecież do głowy by jej nie przyszło, aby zapłacić za swojego kolegę . Fakt, że ktoś uważa, że każdy płaci za siebie, nie uważam za skąpstwo, jak również nie widzę, aby podchodziło przez cytowaną przez Ciebie definicję .

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Ależ ja wcale nie uważam, że facet musi płacić. Nie lubię się po prostu rozliczać by czasami nie przepłacić. Zwłaszcza jeśli chodzi o te kilka złotych.
Oczekuje wyłącznie jednego, by czuć się komfortowo, natomiast takie osobne rozliczanie za każdym razem tego komfortu mi nie daje.

No i to jest OK, moim zdaniem.

A propos rozliczania - przypomniała mi się moja randka sprzed kilku lat. Poszliśmy do winiarni, mój randkowicz wypił więcej kieliszków wina ode mnie (przyjmijmy, że z 50% więcej), później zamówił deskę serów. Ja na te sery nie miałam ochoty wówczas, co mu komunikowałam jeszcze przed zamówieniem; ostatecznie po namawianiu przez niego kawałek zjadłam. Gdy doszło do płacenia, rachunek do ręki wziął randkowicz i powiedział, że płacimy po połowie. I takie luźne pytanie, zwłaszcza do osób, które deklarują niechęć do rozliczania się co do grosza - jak zapatrujecie się na tę sytuację?

Napisane przez Ava_

Jak dla kogos wielkim problemem jest zaplacenie za 1 kolacje dla 2 osob, to po prostu mi z taka osoba nie po drodze. Zdarzylo mi sie zaplacic calosc rachunku po nieudanej randce, zeby tylko szybciej wyjsc i miec spokoj.

Nie dla "kogoś", tylko dla faceta, bo Ty w takiej sytuacji - gdy w końcu zapłaciłaś za faceta, skreślałaś znajomość z nim. Czyli facet ma zapłacić za Ciebie - bo jaki to niby problem, ale gdyby miało być na odwrót - to jednak Ty masz z tym problem.

[peopeo]

To nie mój problem, bo facet zaprasza, lubię gdy zamawia dla obojga i płaci.

[motyla]

Napisane przez siarka40

Nie dla "kogoś", tylko dla faceta, bo Ty w takiej sytuacji - gdy w końcu zapłaciłaś za faceta, skreślałaś znajomość z nim. Czyli facet ma zapłacić za Ciebie - bo jaki to niby problem, ale gdyby miało być na odwrót - to jednak Ty masz z tym problem.

a co jeśli kobieta zapłaci za faceta i jej siurek między nogami wyrośnie? pomyślałaś o tym?

[siarka40]

Napisane przez peopeo

To nie mój problem, bo facet zaprasza, lubię gdy zamawia dla obojga i płaci.

Do jakiej wypowiedzi to było?

Tak swoją drogą, jeśli chodzi o to całe zapraszanie - w przypadku początkowych randek, zwłaszcza jeśli ludzie się wcześniej nie znali, to panuje trochę stereotypowe podejście, że to facet powinien zaprosić, bo kobiecie nie wypada. Tak zresztą było w przypadku sytuacji Autorki - co zresztą już parę razy podkreślałam - owszem, jej randkowicz był osobą proponującą spotkanie, ale w przeciwnym razie nie doszłoby pewnie do żadnego z tych spotkań, bo Autorka by takiego kroku nie poczyniła. Zatem sytuacja poniekąd wymuszona pewnymi społecznymi schematami. Ale okazuje się, że na tym nie koniec - żeby wszystko było po bożemu, jeszcze musi nastąpić płacenie za obydwie osoby.

[peopeo]

Mnie mój mąż zapraszał na randki i inicjowal przez miesiące i nic mu się nie stało, żyje do dzisiaj. Pokazał mi tym, że naprawdę mu zależało, podejrzewam, że inny by odpuścił już po pierwszej randce, bo nie chciałoby mu się najzwyczajniej w świecie.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez peopeo

Mnie mój mąż zapraszał na randki i inicjowal przez miesiące i nic mu się nie stało, żyje do dzisiaj. Pokazał mi tym, że naprawdę mu zależało, podejrzewam, że inny by odpuścił już po pierwszej randce, bo nie chciałoby mu się najzwyczajniej w świecie.

Ten Twój maz to wyjątkowy. Innym nie zalezy 🤣

[siarka40]

Napisane przez peopeo

Mnie mój mąż zapraszał na randki i inicjowal przez miesiące i nic mu się nie stało, żyje do dzisiaj

Ale my to już wszystko wiemy i w sumie nie wiem, z kim teraz polemizujesz.

Napisane przez peopeo

Pokazał mi tym, że naprawdę mu zależało, podejrzewam, że inny by odpuścił już po pierwszej randce, bo nie chciałoby mu się najzwyczajniej w świecie.

A tego to w ogóle nie rozumiem.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Innym sie nie chce starać.

[peopeo]

Z tego co obserwowalam u innych kobiet, ich rozczarowania milosne, i były to kobiety które randkowaly nawet w wieku 65 lat, wyrobiłam sobie takie zdanie. Facet będzie się starał tylko jeśli naprawdę mu zależy. Przeciętny facet nawet jeśli raz zaprosi kobiete, ale nie zrobi ona na nim większego wrażenia, po czym kobieta się zrewanzuje, mężczyzna najprawdopodobniej tej randki nie odmówi, z wielu powodów. Tymbardziej, jeśli nic go randka nie kosztuje. Kobieta raczej nie będzie ciągnęła znajomości z facetem który niezbyt przypadł jej do gustu, nawet jeśli chodzilby dla niej na rzęsach

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:20 ----------

Chyba mam prawo do własnego zdania?

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Napisane przez peopeo

Mnie mój mąż zapraszał na randki i inicjowal przez miesiące i nic mu się nie stało, żyje do dzisiaj. Pokazał mi tym, że naprawdę mu zależało, podejrzewam, że inny by odpuścił już po pierwszej randce, bo nie chciałoby mu się najzwyczajniej w świecie.

peopeo próbuje zacząć jakąś licytację, kto zrobi ze swojego faceta większą ścierkę, czy coś?
Dziwi mnie to podejście trochę. Mój chłopak nie jest jakimś gorszym człowiekiem niż ja, żeby musiał znosić miesiące olewania i prosić się o coś jak piesek. Przeciwnie, jest takim człowiekiem jak ja, ma uczucia i w równym stopniu zasługuje na uwagę, zainteresowanie i inicjatywę. Nie wyobrażam sobie że mogłabym być dumna z tego, że przez tyle czasu tylko on się starał. Nie marzę o byciu księżniczką, bo uważam, że jednym z najlepszych aspektów mojego związku jest to, że jesteśmy po prostu ludźmi. A że co niektórzy sobie wyobrażają, że to znaczy że rozliczamy się co do grosza a jemu w ogóle nie zależy / mam kompleksy / umieram z zazdrości o to że ktoś dostał 3 zł na kawę to już inna sprawa.
Przykro się patrzy, jak laskę oburza, że miałaby zapłacić, a faceta nie może, bo od razu się nim gardzi. Jak on jej nie kupi kawy to niewychowane skąpiradło, a jak ona mu nie kupi to nic. Jak on nie wyjdzie z inicjatywą szósty raz pod rząd to mu nie zależy, a jak ona wyjdzie z inicjatywą zero razy to nic. Dla mnie to jest takie brzydkie rozumowanie po prostu, niczego od siebie nie wymagać, a od innych wszystkiego.

[Ava_]

Napisane przez siarka40

Nie dla "kogoś", tylko dla faceta, bo Ty w takiej sytuacji - gdy w końcu zapłaciłaś za faceta, skreślałaś znajomość z nim. Czyli facet ma zapłacić za Ciebie - bo jaki to niby problem, ale gdyby miało być na odwrót - to jednak Ty masz z tym problem.

No nie mam problemu, bo facetow chcacych za mnie zaplacic nie brakuje, a ze zwolennikami 50/50 znajomosci nie kontynuuje. Nie wnikam jaka jest ich sytuacja finansowa i motywy, nie probuje zmieniac ani nic takiego. Wszyscy zadowoleni


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[siarka40]

Napisane przez peopeo

Z tego co obserwowalam u innych kobiet, ich rozczarowania milosne, i były to kobiety które randkowaly nawet w wieku 65 lat, wyrobiłam sobie takie zdanie. Facet będzie się starał tylko jeśli naprawdę mu zależy. Przeciętny facet nawet jeśli raz zaprosi kobiete, ale nie zrobi ona na nim większego wrażenia, po czym kobieta się zrewanzuje, mężczyzna najprawdopodobniej tej randki nie odmówi, z wielu powodów. Tymbardziej, jeśli nic go randka nie kosztuje. Kobieta raczej nie będzie ciągnęła znajomości z facetem który niezbyt przypadł jej do gustu, nawet jeśli chodzilby dla niej na rzęsach

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:20 ----------

Chyba mam prawo do własnego zdania?

Masz prawo do własnego zdania, ale mam wrażenie, że Ty próbujesz nas przekonać, że to są pewne ogólne zasady randkowania - to, o czym piszesz.
Ja z kolei obserwuję, że kobiety chadzają na randki nawet jeśli nie są do facetów przekonane. Poza tym znowu wracamy do tego, że wychodzi na to, że facet MUSI płacić za kobietę na pierwszych randkach, aby widać było, że mu zależy. A kobieta ma tylko przychodzić na te randki.

[peopeo]

Jaka scierke robie? To już totalna nadinterpretacja. Któraś uzytkowniczka wcześniej pisała, że polemizuje tylko dlatego, by dac innym facetom do zrozumienia, że jeśli nie płacą na randkach, to jest z nimi wszystko w porządku. To ja mogę pisać po to, by inne kobiety nie czuły się źle z tym, że chciałyby, by mężczyzna zapłacił, bo to naprawdę niewielki wyczyn.

[kalor]

W sumie to dla mnie miłe zaskoczenie, jak facet zapłaci na pierwszej randce. Zupełnie tego nie oczekuję, ale jak się zdarzy, to mi miło, bo nie mam duzo pieniędzy Były tak zrobił, a później płaciliśmy na zmianę, byliśmy studentami, to bylo dla mnie oczywiste rozwiązanie. Traktowaliśmy nasze pieniądze jako wspólne, mimo ze nie mieszkaliśmy razem.

Obecny za to już od 1,5 roku płaci za wszystkie wyjścia, wspólne zakupy itp, dorzuca mi trochę, jeśli mi zabraknie kasy pod koniec miesiąca. Ja oczywiście dzielę się z nim wszystkim, co kupuję, robię sama zakupy kilka razy w tygodniu i tak dalej, ale on ponosi o wiele większe koszty. Było mi głupio na początku, ale kilka razy poruszyłam z nim ten temat i powiedział, żebym już nigdy więcej o tym nie mówiła, bo on tez był kiedyś studentem i wie, jak to jest z pieniędzmi mieszkamy razem i podoba mi się traktowanie finansów jako wspólnych, teraz nie mam za duzo, ale chcę z nim być jeszcze długo, może zawsze i chcę, żeby to, co w przyszłości zarobię, było też jego. On nie podchodzi do tego jako do męskiego obowiązku, nie wymaga tez ode mnie żadnych „kobiecych” (bzdura) obowiązków jak sprzątanie, gotowanie i takie tam.

Żyłam więc w związkach z różnymi modelami finansowymi i nie uważam, żeby któryś był lepszy. Oczywiście, że teraz mi wygodnie ale uważam to jedynie za (ogromnie) dobrą wolę mojego faceta. Uważam, że najwięcej zależy od zarobków i od etapu zażyłości, oraz od tego, jakie ktoś ma podejście do finansów w związku.

[siarka40]

Napisane przez peopeo

Jaka scierke robie? To już totalna nadinterpretacja.

Przestaję z Tobą dyskutować, ponieważ coraz częściej nie rozumiem, o czym piszesz .

[kalor]

A, No i ja się o mojego obecnego faceta też starałam, nie finansowo, ale proponowałam często spotkania (zazwyczaj spotykaliśmy się u niego, bo duzo pracował, wcale nie chciałam, żeby mnie gdzieś zabierał), nie podoba mi się, że to facet ma się prosić o spotkania. To musi być nieprzyjemne, jeśli facet nie widzi inicjatywy do spotkań od kobiety przez kilka dobrych miesięcy.

[peopeo]

Siarka, patrz post SoFanny

[trzyrazypiec]

Napisane przez peopeo

Z tego co obserwowalam u innych kobiet, ich rozczarowania milosne, i były to kobiety które randkowaly nawet w wieku 65 lat, wyrobiłam sobie takie zdanie. Facet będzie się starał tylko jeśli naprawdę mu zależy. Przeciętny facet nawet jeśli raz zaprosi kobiete, ale nie zrobi ona na nim większego wrażenia, po czym kobieta się zrewanzuje, mężczyzna najprawdopodobniej tej randki nie odmówi, z wielu powodów. Tymbardziej, jeśli nic go randka nie kosztuje. Kobieta raczej nie będzie ciągnęła znajomości z facetem który niezbyt przypadł jej do gustu, nawet jeśli chodzilby dla niej na rzęsach

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:20 ----------

Chyba mam prawo do własnego zdania?

Zależy co się rozumie pod pojęciem "starania". Zapraszanie na randki i "stawianie" przez faceta, który kasę ma, to nie są dla mnie żadne "starania". I też imo nie świadczy to o jakimś ogromnym zaangażowaniu. Cóż to za wielkie poświęcenie zaprosić gdzieś kogoś i spędzić z nim miły wieczór

[peopeo]

Kalor, ja nie byłam bierna, on doskonale wiedział, że mi zależy, dużo rozmawialiśmy o naszych uczuciach. Po prostu propozycje spotkań wychodziły od niego, widocznie ma taki charakter, że lubił się starać.

[kalor]

No i nie mogę zgodzić się z tym, że jak facet płaci, to znaczy, ze mu zależy. Na początku mój pitolił mi, że nie będzie z tego poważnego związku, bo jestem za młoda, mimo to za wszystko chętnie płacił. To chyba ja go zdobyłam tym, że okazywałam, że mi zależy i pomimo różnicy wieku chcę z nim żyć na poważnie. Teraz i jemu, i mi bardzo zależy.

---------- Dopisano o 17:01 ---------- Poprzedni post napisano o 16:58 ----------

Napisane przez trzyrazypiec

Zależy co się rozumie pod pojęciem "starania". Zapraszanie na randki i "stawianie" przez faceta, który kasę ma, to nie są dla mnie żadne "starania". I też imo nie świadczy to o jakimś ogromnym zaangażowaniu. Cóż to za wielkie poświęcenie zaprosić gdzieś kogoś i spędzić z nim miły wieczór

Dokładnie, tak u mnie było na początku. Chyba straciłam wtedy całą moją dumę

---------- Dopisano o 17:02 ---------- Poprzedni post napisano o 17:01 ----------

Napisane przez peopeo

Kalor, ja nie byłam bierna, on doskonale wiedział, że mi zależy, dużo rozmawialiśmy o naszych uczuciach. Po prostu propozycje spotkań wychodziły od niego, widocznie ma taki charakter, że lubił się starać.

Hmm, ja jak tylko miałam wolny wieczór, to pytałam, czy się spotkamy. Nie wytrzymałabym tak czekać na inicjatywę

[peopeo]

Trzyrazypiec, no wlasnie, na 10 zł chyba stać każdego, więc każdy w ten sposób może "starać się"... wystarczy chcieć.

Co innego jeśli facet po prostu nie lubi, zupełnie go to nie obchodzi, wtedy najprawdopodobniej znajdzie kobietę której nie zależy by być traktowana jakoś wyjątkowo... I już, wszyscy uszczesliwieni

[siarka40]

Napisane przez kalor

No i nie mogę zgodzić się z tym, że jak facet płaci, to znaczy, ze mu zależy.

No pewnie, że nie można tego uczynić ogólną zasadą. Czasem facet płaci za kobietę dlatego, bo mu na niej zależy "długofalowo", czasem płaci, bo liczy na niezobowiązujący seksik, a czasem płaci, mimo że nie planuje się więcej z daną kobietą spotkać. I na odwrót.

[kalor]

A jako ze z kasą było cienko u mnie, to chętnie wpraszała się po prostu do niego (u mnie nie spędzaliśmy czasu, bo mieszkałam ze współlokatorami), żeby spędzić czas przy butelce wina za 15 zł i chyba ta moja chęć, żeby po prostu być razem mu się spodobała

[siarka40]

Napisane przez peopeo

Kalor, ja nie byłam bierna, on doskonale wiedział, że mi zależy, dużo rozmawialiśmy o naszych uczuciach. Po prostu propozycje spotkań wychodziły od niego, widocznie ma taki charakter, że lubił się starać.

Czyli byłaś bierna, bo on proponował spotkania i płacił za Ciebie - a Ty tylko na nie (spotkania) przychodziłaś.

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Napisane przez peopeo

Trzyrazypiec, no wlasnie, na 10 zł chyba stać każdego, więc każdy w ten sposób może "starać się"... wystarczy chcieć.

Co innego jeśli facet po prostu nie lubi, zupełnie go to nie obchodzi, wtedy najprawdopodobniej znajdzie kobietę której nie zależy by być traktowana jakoś wyjątkowo... I już, wszyscy uszczesliwieni

To tak tani chwyt, że już nie mogę. Słów brakuje.