Napiwki w restauracji

[Limonka2738]

Napisane przez Mijanou

Normy społeczne (jak to ktoś kilkanascie postów temu określił) to chyba za wielkie określenie w kontekscie dawania napiwkow

Jeden daje, inny nie. Ja daję, bo tak mnie nauczono w domu. U innych mogło nie być tego zwyczaju. Myślę, że tego "napiwkowania" nie da się rozpatrywać w kategorii: dobrze/źle. Można się pośmiać, jak w sytuacji którą opisałam, ale nie ma co na siłę dorabiac ideologii do czyichś zwyczajów w tej kwestii.

Myślę, że oszustwa podatkowe (którymi de facto napiwki są) można jak najbardziej rozpatrywać w kategorii złe.

[ruda_beksa]

Napisane przez nelciak

To jeszcze mozna powiedzieć: nie stać mnie na marnowanie pieniędzy

O - też można!

---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:15 ----------

Napisane przez Limonka2738

Myślę, że oszustwa podatkowe (którymi de facto napiwki są) można jak najbardziej rozpatrywać w kategorii złe.

Napiwki są tylko wtedy oszustwem podatkowym, jeśli kelner ich nie zgłasza. A czy je zgłasza, czy nie, to już nie moja sprawa. Tak samo jak kupując coś od pani na Etsy nie wiem, czy ta pani zgłosi ten zarobek czy nie. To nie znaczy, że Etsy sprzyja przestępcom podatkowym.

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Napiwki są tylko wtedy oszustwem podatkowym, jeśli kelner ich nie zgłasza. A czy je zgłasza, czy nie, to już nie moja sprawa. Tak samo jak kupując coś od pani na Etsy nie wiem, czy ta pani zgłosi ten zarobek czy nie. To nie znaczy, że Etsy sprzyja przestępcom podatkowym.

Etsy i napiwki sprzyjają oszustwom podatkowy, bo je umożliwiają. Jeśli usługa ma swoją cenę, po zapłacie dostajesz paragon to oszustwo jest niemożliwe.

Nie znam wielu kelnerów, którzy rozliczają się z napiwków.

[ruda_beksa]

Napisane przez Limonka2738

Etsy i napiwki sprzyjają oszustwom podatkowy, bo je umożliwiają. Jeśli usługa ma swoją cenę, po zapłacie dostajesz paragon to oszustwo jest niemożliwe.

Czy uważasz w takim razie, że Etsy jest złe?

Jest sporo sytuacji, w których przestępstwo podatkowe jest możliwe, co moim zdaniem nie sprawia, że sama sytuacja w sobie jest zła. Tak naprawdę nie wiem, czy pan sprzedający oscypki w Zakopanem odprowadza podatek, bo paragonów nie daje. To samo dotyczy sprzedawców na osiedlowych stoiskach typu "pani z truskawkami", osób zatrudnionych do sprzątania w domu, korepetytorów.

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Czy uważasz w takim razie, że Etsy jest złe?

Jest sporo sytuacji, w których przestępstwo podatkowe jest możliwe, co moim zdaniem nie sprawia, że sama sytuacja w sobie jest zła. Tak naprawdę nie wiem, czy pan sprzedający oscypki w Zakopanem odprowadza podatek, bo paragonów nie daje. To samo dotyczy sprzedawców na osiedlowych stoiskach typu "pani z truskawkami", osób zatrudnionych do sprzątania w domu, korepetytorów.

W życiu nie kupuję u takich osób, ale nie o tym wątek.

Nie uważam, żeby Etsy czy dawanie napiwków było złe do szpiku kości, ale na pewno tworzy okazję do oszustw podatkowych oraz, w przypadku napiwków, podtrzymuje patologiczny system płac w środowiskach gastronomicznych.

[ruda_beksa]

Napisane przez Limonka2738

W życiu nie kupuję u takich osób, ale nie o tym wątek.

Nie uważam, żeby Etsy czy dawanie napiwków było złe do szpiku kości, ale na pewno tworzy okazję do oszustw podatkowych oraz, w przypadku napiwków, podtrzymuje patologiczny system płac w środowiskach gastronomicznych.

Tutaj jestem skłonna się zgodzić.

Swoją drogą jestem bardzo ciekawa, czemu nie kupujesz od tego typu drobnych sprzedawców, ale faktycznie nie o tym wątek

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Tutaj jestem skłonna się zgodzić.

Swoją drogą jestem bardzo ciekawa, czemu nie kupujesz od tego typu drobnych sprzedawców, ale faktycznie nie o tym wątek

Bo jestem bardzo "higieniczną" osobą. Boję się jedzenia z miejsc, co do których nie mam pewności, że jest czyste. Wiem, że nigdzie tej pewności nie mam, ale jednak w fast foodach przychodzi raz na jakiś czas sanepid, pobiera próbki, sprawdza wszystko, czy jest ok. Do tego jak jest 10 pracowników, to jeden drugiemu uwagę zwraca, jak się ktoś zapatrzy i na kuchni zrobi coś wątpliwie higienicznego A takiej pani w Zakopanem z oscypkami nie sprawdza nikt, ona nawet nie ma toalety w pobliżu, tylko dłubnie w nosie, wytrze i ci poda oscypka. A jeszcze często obliże woreczek, w którym ci go poda. Nie, dziękuję za wrażenia.

EDIT. Tak, budki i mniejsze restauracje też omijam. Jadam tylko w sieciach, które są na tyle duże, że nie mogłyby sobie pozwolić na syf.

[ruda_beksa]

Rozumiem, dzięki za wyjaśnienie

Mąż jest z kolegą w Mumbaju, kolega kilka godzin temu kupił sobie od ulicznego sprzedawcy jakiś mleczny napój. W chwili obecnej czuje się... nienajlepiej.

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Rozumiem, dzięki za wyjaśnienie

Mąż jest z kolegą w Mumbaju, kolega kilka godzin temu kupił sobie od ulicznego sprzedawcy jakiś mleczny napój. W chwili obecnej czuje się... nienajlepiej.

Ja w takie miejsca to chyba bym własne lembasy przywiozła i nic więcej nie jadła.

[siarka40]

Napisane przez ruda_beksa

Uważam że "nielogiczne" tradycje czynią świat ciekawszym. Uważam też, że w zarządzaniu finansami dobrze jest kierować się logiką. Jeśli usiłujesz wytknąć mi tu hipokryzję, to słabo ci to idzie.

Czyli brak logiki i tym samym" ciekawszy świat" jest dozwolony tam, gdzie Ty wskazujesz. Słabe.
BTW zarządzanie finansami w ten sposób, że po 5 wyjściach do restauracji miałabym szóste wyjście gratis, gdybym nie dała napiwków, chyba nie jest nielogiczne.

Napisane przez ruda_beksa

Nie w moim miejscu zamieszkania, gdzie do ceny dolicza się 8.82% podatku od sprzedaży.
Odniesiesz się do sedna mojej wypowiedzi czy będziemy teraz wałkować przepisy podatkowe w różnych krajach?

Zastanów się, kto jest bardziej śmieszny - Ty odwołując się do przepisów kraju Twojego zamieszkania (nawet nie wiem jakiego, bo nie napisałaś, jedyne odniesienia, które zanotowałam, są do Krakowa znajdującego się w Polsce) czy ja odwołując się do przepisów kraju, w którym mieszka większość użytkowniczek tego forum?
Swoją drogą, mniemam, że te niecałe 9% doliczane do kosztów produktu nie jest jakąś wiedzą tajemną i nikt nie jest zaskoczony - zatem jest to cena produktu, a nie, jak próbujesz udowodnić - coś na kształt napiwku.

Napisane przez 0f4d7eb2e6c93082f74e89ef7 f138a13b7c455c0

Treść usunięta

[ruda_beksa]

Napisane przez siarka40

Czyli brak logiki i tym samym" ciekawszy świat" jest dozwolony tam, gdzie Ty wskazujesz. Słabe.

Słabe jest to, że ktoś w jednych sytuacjach kieruje się logiką, a w drugich emocjami? W takim razie większość świata jest słaba. O "dozwoleniu" to już dopisałaś sobie ty sama. Wielokrotnie pisałam w tym wątku, że niech ludzie robią jak chcą, mnie to po prostu dziwi. Nie mam zamiaru dalej odpowiadać na twoją licencję poetycką.

Zastanów się, kto jest bardziej śmieszny - Ty odwołując się do przepisów kraju Twojego zamieszkania (nawet nie wiem jakiego, bo nie napisałaś, jedyne odniesienia, które zanotowałam, są do Krakowa znajdującego się w Polsce) czy ja odwołując się przepisów kraju, w którym mieszka większość użytkowniczek tego forum?

Jedna z nas jest w stanie dyskutować bez wyzywania interlokutorki od śmiesznych, a druga to ty. Podatek ten jest przykładem naliczonego drobnego procentu całej kwoty. Jeśli nie rozumiesz, czemu służył ten przykład i wolisz czepiać się, że w Polsce nie ma takiego podatku, cóż, twój wybór. Osobiście wolałabym podyskutować o meritum sprawy bez obrażania się wzajemnie, ale co kto lubi.

Swoją drogą, mniemam, że te niecałe 9% doliczane do kosztów produktu nie jest jakąś wiedzą tajemną i nikt nie jest zaskoczony - zatem jest to cena produktu, a nie, jak próbujesz udowodnić - coś na kształt napiwku.

Co to ma do rzeczy? Do tego, czy to, że w restauracjach niektórzy ludzie dają napiwki, jest wiedzą tajemną? Podejrzewam, że większość osób idąc do restauracji zdaje sobie sprawę, że mogą napiwek zostawić lub że może on zostać naliczony.

Źródło: gazetaprawna.pl:

"Zwyczajowa wysokość napiwków w Polsce to około 10 procent rachunku. W naszym kraju ich dawanie jest dobrowolne, choć w niektórych lokalach wyższej klasy możemy się jest on doliczony do ceny."

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Jedna z nas jest w stanie dyskutować bez wyzywania interlokutorki od śmiesznych, a druga to ty. Podatek ten jest przykładem naliczonego drobnego procentu całej kwoty. Jeśli nie rozumiesz, czemu służył ten przykład i wolisz czepiać się, że w Polsce nie ma takiego podatku, cóż, twój wybór. Osobiście wolałabym podyskutować o meritum sprawy bez obrażania się wzajemnie, ale co kto lubi.

Ruda, podatek to nie jest napiwek i te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego, więc nie świruj jarząbka, bo w tym przykładzie nie masz racji na całej linii.

[ruda_beksa]

Napisane przez Limonka2738

Ruda, podatek to nie jest napiwek i te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego, więc nie świruj jarząbka, bo w tym przykładzie nie masz racji na całej linii.

Słuchaj, ale ja wiem, że podatek to nie napiwek. I cena wysyłki to nie napiwek. Chodzi mi o - moim zdaniem - absurdalne stwierdzenie, że ktoś może wydać kwotę X na zbytek, ale "nie stać go" na dodatkowy 10% X, czy to na napiwek, podatek, wysyłkę, cokolwiek.

[siarka40]

Napisane przez ruda_beksa

Jedna z nas jest w stanie dyskutować bez wyzywania interlokutorki od śmiesznych, a druga to ty. Podatek ten jest przykładem naliczonego drobnego procentu całej kwoty. Jeśli nie rozumiesz, czemu służył ten przykład i wolisz czepiać się, że w Polsce nie ma takiego podatku, cóż, twój wybór. Osobiście wolałabym podyskutować o meritum sprawy bez obrażania się wzajemnie, ale co kto lubi.

Ale ja Cię nie obrażam. Słowo "śmieszny" napisałam nieprzypadkowo kursywą - i odniosłam się wyłącznie w tym względzie do Twojej wypowiedzi zakończonej emotką "", która nie jest niczym innym a wyśmianiem (chyba mnie, prawda?). I ja wiem, że to był przykład, tylko zwróciłam uwagę, że totalnie nietrafiony.

[Limonka2738]

Napisane przez ruda_beksa

Słuchaj, ale ja wiem, że podatek to nie napiwek. I cena wysyłki to nie napiwek. Chodzi mi o - moim zdaniem - absurdalne stwierdzenie, że ktoś może wydać kwotę X na zbytek, ale "nie stać go" na dodatkowy 10% X, czy to na napiwek, podatek, wysyłkę, cokolwiek.

Ale podatek jest dodany do ceny towaru. Wysyłka to samo, jeśli chcemy ten towar dostać. to konieczność.

Napiwek to dobra wola klienta, nie trzeba go zostawiać, żaden kelner nie powinien kręcić nosem, jeśli napiwku nie dostanie (co, jak wiem z autopsji nie jest prawdą). Natomiast firma przewozowa, która nie dostanie zapłaty za usługę ma prawo się jej domagać, nawet sądownie. O podatku, za który może ścigać US nie wspomnę.

To nie ma nic wspólnego jedno z drugim.

[Pani_Mada]

Napisane przez ruda_beksa

Może. W takim razie może powiedzieć, nie chcę marnować pieniędzy na napiwki, tak samo jak ja mówię, że nie chcę marnować pieniędzy na wysyłkę. Zauważ, że nie mówię, że mnie nie stać - tylko że nie chcę wydawać pieniędzy na coś, co dla mnie jest zbędne.

a powiedzenie, że "nie stać mnie na marnowanie pieniędzy" jest już bardziej przekonujące dla Ciebie? (przy założeniu, że napiwek to dla mnie pieniądze zmarnowane). bo tak naprawdę to dokładnie to samo co "nie stać mnie na napiwek"

[I ona]

Za dużo tu chyba słowa "zbytek". Dla każdego człowieka zbytkiem może być co innego, bo tak dokładnie na to patrząc to tylko zaspakajanie naprawdę podstawowych czynności życiowych jest koniecznością, a nie zbytkiem.
Mam ochotę dać napiwek to daje, nie to nie. W danej chwili mogę nie dać bo nie mam na to - może nie dosłownie, ale wole za to kupić sobie coś innego, bo jestem oszczędna, zbieram na coś i każda kwota jest dla mnie ważna. No ale dla innej osoby to objaw skąpstwa, ok. Znam osoby, które nie dają napiwków nigdy z zasady, argumentując to tym, że im nikt w pracy ekstra nie płaci. I mają do tego świete prawo.
A zupełnie serio jakiekolwiek porównywanie napiwków do podatku doliczanego czy kosztów przesyłki to jakaś abstrakcja.
Dodatkowo zupełnie szczerze bardzo nie podoba mi się jak w lodziarniach, barach samoobsługowych itp stoją kubeczki na tipy. Bo tutaj to już zupełnie nie rozumiem ich zasadności. Dla mnie to to samo jakby kieowca autobusu czy babka w kiosku wystawili takie kubki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez Pani_Mada

a powiedzenie, że "nie stać mnie na marnowanie pieniędzy" jest już bardziej przekonujące dla Ciebie? (przy założeniu, że napiwek to dla mnie pieniądze zmarnowane). bo tak naprawdę to dokładnie to samo co "nie stać mnie na napiwek"

Wiesz co - tak Wszystko tutaj rozbija się o argumentację. Bo jeśli uważasz napiwek za marnowanie pieniędzy, to jest to kwestia ideologiczna. Mnie też na marnowanie pieniędzy nie stać, stąd moja dzika awersja do np. opłaty za wysyłkę* Ale nigdy nie powiedziałabym "nie kupiłam tych perfum, bo nie stać mnie na opłacenie wysyłki", bo to tak naprawdę nie jest zgodne z prawdą. Stać mnie na wydanie tej kwoty, ale ja nie chcę

* - i znowu jest to bardzo subiektywne, bo dla innej osoby pieniądze wydane na wysyłkę nie są zmarnowane.

---------- Dopisano o 21:42 ---------- Poprzedni post napisano o 21:40 ----------

Napisane przez I ona

A zupełnie serio jakiekolwiek porównywanie napiwków do podatku doliczanego czy kosztów przesyłki to jakaś abstrakcja.
]

Po raz kolejny - nie porównuję. Ale zauważ, że niektóre restauracje absolutnie doliczają napiwki tak samo jak podatek.

[I ona]

Ruda, ale czy Ty musisz być do bólu dosłowna? Wiesz ilu ludzi mówi "nie stać mnie na to" nie dlatego, że faktycznie na to nie ma tylko woli kupić coś innego lub myśli, że nie jest to warte swojej ceny i nie chce marnować kasy itp I tyczy się to wszystkiego. Czy w życiu wszystko jest u Ciebie tak dosłowne?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[siarka40]

Napisane przez ruda_beksa

Ale nigdy nie powiedziałabym "nie kupiłam tych perfum, bo nie stać mnie na opłacenie wysyłki", bo to tak naprawdę nie jest zgodne z prawdą. Stać mnie na wydanie tej kwoty, ale ja nie chcę

Ruda, ale tak szczerze - nie wierzę, że nie widzisz znów różnicy pomiędzy napiwkiem a kosztem wysyłki perfum. Koszt wysyłki perfum dla kupującego jest de facto częścią (obowiązkową) kosztów perfum (dlatego czasem warto kupić perfumy w sklepie X za kwotę trochę wyższą niż w sklepie Y, ponieważ w tym pierwszym sklepie wysyłka jest dużo tańsza), a napiwek jest co do zasady* dobrowolny. Szybciej zastosowywałabym analogię do rzucania datków osobom je zbierającym na ulicy.

* bo i owszem, tak jak pisałaś przed chwilą (a ja chyba parę dni temu), czasem napiwek jest automatycznie doliczany do rachunku.

[ruda_beksa]

Nie jestem we wszystkim dosłowna. Natomiast istnieją sformułowania które mnie dziwią / drażnią, i akurat to o czym dyskutujemy jest jednym z nich.

siarka40, ja tą różnicę widzę. Chodzi mi tylko o wytknięcie, że sformułowanie "stać mnie na X, ale nie stać mnie na doliczenie 10% X" jest dziwne. Jeśli ktoś uważa, że te 10% to wyrzucone pieniądze, to inna sprawa.

Piszesz o datkach dla ludzi na ulicy - to akurat dobry przykład, chociaż też nie kompletnie analogiczny, bo ta osoba nie jest w żadnej mierze usługodawcą. Jeśli ktoś o przeciętnych zarobkach powie, że nie stać go, żeby dać takiej osobie 50gr - mnie by to zdziwiło. Ale jeśli ktoś powie, że nie chce (przyczyn tu jest morze) to rozumiem.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez nelciak

Po zmianie ustawy ceny w wielu lokalach wzrosły. Znam jeden, gdzie wlasciciel sie wlasciwie oficjalnie przyznal dlaczego podnosi ceny.
A gdy kiedys zarabiali 3-4zł/h - to dawanie napiwków było wspieraniem patologicznej sytuacji przyzwalającej na uzyskiwanie większej części pensji na czarno. Nie powiem, sama też często dawałam Ale jak o tym myślę z perspektywy czasu, to mi glupio. Jakby nikt nie dawał napiwków, to wlasciciel musialby dawac kasę dającą przeżycie, inaczej nikt by u niego nie pracował za 3zł. Tak przeciez cały czas jest w Macu/KFC, gdzie napiwki są marginalne - dość szybko dają umowę o pracę, sporo osób pracuje tam latami, nie tylko młodzi studenci.

Pisałam o ochroniarzach.

[motyla]

e tam, gdyby do restauracji chodzili tylko ci, co zostawiają napiwki i to tylko w wysokości co najmniej 10% rachunku, to ciekawe ile restauracji musieliby zamknąć.

[nelciak]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;83558401]Pisałam o ochroniarzach.[/QUOTE]

No wiem, a ja odnioslam sie do kelnerow, za niescislosc przepraszam. Wprowadzenie stawki minimalnej na zleceniu dotknelo jednych i drugich.

[senioritta19]

Zawsze zostawiamy napiwek czy to w restauracji czy np u kosmetyczki, w Stanach to jest 10% od rachunku . Kazdy zostawia tips i nie ma problemu i zozmyslan nad tym czy powinno sie dawac czy nie.

[Limonka2738]

Napisane przez senioritta19

Zawsze zostawiamy napiwek czy to w restauracji czy np u kosmetyczki, w Stanach to jest 10% od rachunku . Kazdy zostawia tips i nie ma problemu i zozmyslan nad tym czy powinno sie dawac czy nie.

No to czemu nie zrezygnują z tipów i nie doliczą tego 10% do regularnej ceny usługi?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[motyla]

wczoraj gadałam ze znajomym na temat napiwków i zwrócił mi uwagę na ciekawą rzecz. on w ciągu tygodnia stołuje się na mieście, chodzi na jakieś bizneslancze, łotewa. z jego obserwacji wynika, że ludzie coraz częściej płacą kartą i coraz rzadziej noszą przy sobie gotówkę, więc jak przychodzi do płacenia rachunku, to nigdy nie mają tych kilkunastu złotych. owszem, proszą kelnera, żeby doliczył XX zł napiwku do całej kwoty opłacanej kartą, ale już w paru miejscach, gdy pytali kelnerów, czy ten napiwek do nich trafia, to potrząsali głową, że nie. no i niby to nie jest jakiś nadludzki wyczyn nosić przy sobie tych kilka zł, ale z drugiej strony nigdy nie ma do tego głowy i zwyczajnie zapomina.

[ridja devojka]

Takie obowiązkowe napiwki jak w USA mi się akurat nie podobają bo uważam, że to powinno zależeć od klienta. Zdarzyło mi się kilka razy zobaczyć tak absurdalnie kiepska obsługę kelnerska ze nie zostawiłam napiwku i wyszłam wkurzona. W takiej sytuacji gdyby ten napiwek był doliczonym z automatu chyba bym się poszła awanturowac do jakiegoś ich menadżera.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 08:36 ---------- Poprzedni post napisano o 08:33 ----------

Apropos tego wątku, wczoraj pan przywiózł mi pizze i musiał gdzieś jechać rozmienic bo dałam mu gruby banknot. Wrócił z reszta a ja zupełnie zapomniałam o napiwku, a zawsze mu zostawiamy. Mój mąż strasznie to przeżył i robił mi wyrzuty byłby gotów wręcz zamówić druga pizze żeby dać napiwek temu panu. Taka postawa tez mnie wkurza. Ja zwyczajnie zapomniałam bo byłam chora i miałam spowolnione myślenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez ridja devojka

Takie obowiązkowe napiwki jak w USA mi się akurat nie podobają bo uważam, że to powinno zależeć od klienta. Zdarzyło mi się kilka razy zobaczyć tak absurdalnie kiepska obsługę kelnerska ze nie zostawiłam napiwku i wyszłam wkurzona. W takiej sytuacji gdyby ten napiwek był doliczonym z automatu chyba bym się poszła awanturowac do jakiegoś ich menadżera.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 08:36 ---------- Poprzedni post napisano o 08:33 ----------

Apropos tego wątku, wczoraj pan przywiózł mi pizze i musiał gdzieś jechać rozmienic bo dałam mu gruby banknot. Wrócił z reszta a ja zupełnie zapomniałam o napiwku, a zawsze mu zostawiamy. Mój mąż strasznie to przeżył i robił mi wyrzuty byłby gotów wręcz zamówić druga pizze żeby dać napiwek temu panu. Taka postawa tez mnie wkurza. Ja zwyczajnie zapomniałam bo byłam chora i miałam spowolnione myślenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale wiesz, to wtedy nie byłaby dobrowolna opłata za to, że kelner był miły, tylko rzeczywiście dodatkowa opłata za usługę, którą restauracja by przeznaczyła na godne płace kelnera.

A przy kiepskiej obsłudze i tak powinnaś się wybrać i zgłosić to managerowi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz