Hejsterskie filolożki

[seductivee]

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41213107]Opowiem wam coś asesyjnego i astudyjnego, ale coś, co mnie tak dobiło, że masakra. Zmieniam w tym roku mieszkanie, razem z TŻ po prawie miesięcznych poszukiwaniach znaleźliśmy śliczne, niedrogie mieszkanko w centrum. Od razu szalenie mi się spodobało, umówiliśmy się za 3 dni na podpisanie umowy, bo musieliśmy zebrać pieniądze. I co? I godzinę przed podpisaniem dzwoni do nas kobieta, że wynajęła komuś innemu, bo ta para nie chciała, by wstawiali lodówkę do kuchni. Ja nie mogę, mam dość. Co za ludziska!

---------- Dopisano o 22:00 ---------- Poprzedni post napisano o 21:51 ----------

Niderlandzka, zdecydowanie.[/QUOTE]


Miałam to samo!! A żeby było śmieszniej, to kobieta sama do nas zadzwoniła odpowiadając na nasze ogłoszenie. Wysłała fotki, umówiła się z nami na oglądanie ( na 2 dzień od telefonu!). A cena była rewelacyjna i lokalizacja świetna. Już zakładałam buty żeby wychodzić, a tu babka dzwoni (ok 20 minut przed spotkaniem), że już wynajęła Myślałam, że mnie szlag trafi! Zwłaszcza, że poszukiwałam mieszkania długo, a potrzebne mi było od zaraz. Widocznie nie tylko do mnie zadzwoniła i umówiła się z kilkoma osobami Dla mnie to jest żenujące....

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez seductivee

Miałam to samo!! A żeby było śmieszniej, to kobieta sama do nas zadzwoniła odpowiadając na nasze ogłoszenie. Wysłała fotki, umówiła się z nami na oglądanie ( na 2 dzień od telefonu!). A cena była rewelacyjna i lokalizacja świetna. Już zakładałam buty żeby wychodzić, a tu babka dzwoni (ok 20 minut przed spotkaniem), że już wynajęła Myślałam, że mnie szlag trafi! Zwłaszcza, że poszukiwałam mieszkania długo, a potrzebne mi było od zaraz. Widocznie nie tylko do mnie zadzwoniła i umówiła się z kilkoma osobami Dla mnie to jest żenujące....

Naprawdę tego nie rozumiem. Wiem, że ludziom zależy na kasie,czasie i w ogóle, ale dlaczego w takim wypadku robią innym nadzieje, dostosowują pod nas umowy a gdy do nich dzwoniłam, przedwczoraj, wszystko było w 100% porządku i umawialiśmy się, jak dostaną pieniądze. Kobieta zadzwoniła w ostatniej chwili, a my zdążyliśmy już wziąć pożyczkę bo kaucja była trochę wyższa, niż zazwyczaj, ale za taki fajny standard.... ale nie ma co, nie będę się dołować, mam nauczkę, że do czasu podpisania umowy właściwej nic nie jest pewne.

[seductivee]

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41216971] Naprawdę tego nie rozumiem. Wiem, że ludziom zależy na kasie,czasie i w ogóle, ale dlaczego w takim wypadku robią innym nadzieje, dostosowują pod nas umowy a gdy do nich dzwoniłam, przedwczoraj, wszystko było w 100% porządku i umawialiśmy się, jak dostaną pieniądze. Kobieta zadzwoniła w ostatniej chwili, a my zdążyliśmy już wziąć pożyczkę bo kaucja była trochę wyższa, niż zazwyczaj, ale za taki fajny standard.... ale nie ma co, nie będę się dołować, mam nauczkę, że do czasu podpisania umowy właściwej nic nie jest pewne.[/QUOTE]

No to faktycznie lipa...
Ja kiedyś dzwoniłam w sprawie ogłoszenia chcąc się umówić, ale jak kobieta powiedziała mi, że przed nami są 3 pary umówione na ten sam dzień to zrezygnowałam. Dla mnie jak ktoś dzwoni i się umawia na oglądanie mieszkania, to powinna być chwilowa rezerwacja, aż dana osoba nie powie, czy wynajmuje czy nie.

[mell002]

Przynajmniej zadzwoniła. Rok temu ostro polowałam na pokój w mieszkaniu studenckim, znalazłam taki kilka przystanków od wydziału, w ładnej okolicy. Zadzwoniłam jako pierwsza, 30 min po dodaniu ogłoszenia. Mogłam przyjść dopiero o 14, bo wcześniej miałam egzamin. Zaczęło lać, całkiem przemoczona, ociekająca wodą dotarłam na miejsce, nie mogłam znaleźć tego bloku, nikt nie umiał mi pomóc. Jakimś cudem zdążyłam dobiec na czas, a facet mówi, że właśnie wynajęte. Nawet cholernego SMSa nie raczył napisać, żebym nie biegała mokra po mieście prosto z egzaminu.

[seductivee]

Napisane przez mell002

Przynajmniej zadzwoniła. Rok temu ostro polowałam na pokój w mieszkaniu studenckim, znalazłam taki kilka przystanków od wydziału, w ładnej okolicy. Zadzwoniłam jako pierwsza, 30 min po dodaniu ogłoszenia. Mogłam przyjść dopiero o 14, bo wcześniej miałam egzamin. Zaczęło lać, całkiem przemoczona, ociekająca wodą dotarłam na miejsce, nie mogłam znaleźć tego bloku, nikt nie umiał mi pomóc. Jakimś cudem zdążyłam dobiec na czas, a facet mówi, że właśnie wynajęte. Nawet cholernego SMSa nie raczył napisać, żebym nie biegała mokra po mieście prosto z egzaminu.

Ludzie to są... Ja np. bardzo lubię kontakt mailowy. Nic nie kosztuje, można napisać parę zdań, wysłać zdjęcia, podać szczegóły. Ale niestety większość ludzi nie uznaje tej formy komunikacji... Tak mi się przypomniało, jak kiedyś zadzwoniłam na z pozoru niewinne ogłoszenie. Okazło się, że odebrała jakaś starsza pani, i po uzyskaniu przez nią ode mnie odpowiedzi, że w mieszkaniu będę mieszkała ja z TŻ, dostałam niezłą wiązankę za to, że to nie po bożemu i jak tak można, i ona sobie nie życzy takich lokatorów. Ale najlepsze jest to, że jakbyśmy się chcieli wprowadzić, to byśmy musieli 200zł drożej jej płacić, za to że to my mieszkamy, a nie jakieś 2 dziewczyny "zakonnice"

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez seductivee

Ludzie to są... Ja np. bardzo lubię kontakt mailowy. Nic nie kosztuje, można napisać parę zdań, wysłać zdjęcia, podać szczegóły. Ale niestety większość ludzi nie uznaje tej formy komunikacji... Tak mi się przypomniało, jak kiedyś zadzwoniłam na z pozoru niewinne ogłoszenie. Okazło się, że odebrała jakaś starsza pani, i po uzyskaniu przez nią ode mnie odpowiedzi, że w mieszkaniu będę mieszkała ja z TŻ, dostałam niezłą wiązankę za to, że to nie po bożemu i jak tak można, i ona sobie nie życzy takich lokatorów. Ale najlepsze jest to, że jakbyśmy się chcieli wprowadzić, to byśmy musieli 200zł drożej jej płacić, za to że to my mieszkamy, a nie jakieś 2 dziewczyny "zakonnice"

Wszystko można kupić, nawet zmianę światopoglądu czy przymknięcie oka na "nie po bożemu" Dzisiaj już mi lepiej i dzwonię, piszę, kontaktuję się, bo mamy 3 tygodnie do wyprowadzki Trzymajcie kciuki!

[seductivee]

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41220234]Wszystko można kupić, nawet zmianę światopoglądu czy przymknięcie oka na "nie po bożemu" Dzisiaj już mi lepiej i dzwonię, piszę, kontaktuję się, bo mamy 3 tygodnie do wyprowadzki Trzymajcie kciuki![/QUOTE]

Trzymamy

Ja to mam taką stancję, no cóż, nie za drogą, nie za brzydką, i w sumie chcialabym zmienić mieszkanie. Ale jak sobie pomyślę o tym długotrwałym szukaniu nowej stancji, oglądaniu i przeprowadzce to mi się odechciewa

A tak w ogóle - skończyłam pisać pracę i wysłałam do poprawki

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez seductivee

Trzymamy

A tak w ogóle - skończyłam pisać pracę i wysłałam do poprawki

Super, oby wszystko było w porządku i jak najmniej poprawek U mnie na razie wszystko na poprawkach, ale i w pierwszych terminach zaliczam na 4 i 5, więc się cieszę. Widzę, że jak chcę i mogę, to bez problemu daję radę. Tylko żeby zawsze tak mi się chciało...

---------- Dopisano o 14:36 ---------- Poprzedni post napisano o 14:34 ----------

Napisane przez mell002

Przynajmniej zadzwoniła. Rok temu ostro polowałam na pokój w mieszkaniu studenckim, znalazłam taki kilka przystanków od wydziału, w ładnej okolicy. Zadzwoniłam jako pierwsza, 30 min po dodaniu ogłoszenia. Mogłam przyjść dopiero o 14, bo wcześniej miałam egzamin. Zaczęło lać, całkiem przemoczona, ociekająca wodą dotarłam na miejsce, nie mogłam znaleźć tego bloku, nikt nie umiał mi pomóc. Jakimś cudem zdążyłam dobiec na czas, a facet mówi, że właśnie wynajęte. Nawet cholernego SMSa nie raczył napisać, żebym nie biegała mokra po mieście prosto z egzaminu.

Ale wiesz, ty chciałaś mieszkanie obejrzeć, choć rozumiem twoją złość, a my już byliśmy umówieni na wynajęcie i wpłatę kaucji. Nie rozumiem jak to możliwe, że kobieta mówiąc nam, że podpisuje, udostępnia mieszkanie do ogladania innym.

[mell002]

Napisane przez seductivee

Ludzie to są... Ja np. bardzo lubię kontakt mailowy. Nic nie kosztuje, można napisać parę zdań, wysłać zdjęcia, podać szczegóły. Ale niestety większość ludzi nie uznaje tej formy komunikacji... Tak mi się przypomniało, jak kiedyś zadzwoniłam na z pozoru niewinne ogłoszenie. Okazło się, że odebrała jakaś starsza pani, i po uzyskaniu przez nią ode mnie odpowiedzi, że w mieszkaniu będę mieszkała ja z TŻ, dostałam niezłą wiązankę za to, że to nie po bożemu i jak tak można, i ona sobie nie życzy takich lokatorów. Ale najlepsze jest to, że jakbyśmy się chcieli wprowadzić, to byśmy musieli 200zł drożej jej płacić, za to że to my mieszkamy, a nie jakieś 2 dziewczyny "zakonnice"

Nie lubię maili, bo albo ktoś odpisuje po 2 tygodniach, że nieaktualne, albo nie odpisuje wcale.

Matko, jaka hipokryzja i dulszczyzna. Rozłączyłabym się od razu, nie pozwoliłabym żadnej prukwie się obrażać. Mnie jedna taka agentka dopytywała, czy mam jakieś kolczyki i tatuaże. A najlepsze w tym jest to, że mieszkanie było samodzielne, oprócz mieszkałyby tam 2 studentki, więc nie musiałaby na te ewentualne straszne tatuaże i kolczyki patrzeć (mojemu prowadzącemu pewnie by nie wynajęła, kolczyk w uchu ma, skubaniec!). Potem koniecznie chciała wiedzieć, co studiuję, po długim kręceniu nosem uznała, że "może być" . Sama pewnie ledwie podstawówkę skończyła, ale ona wie najlepiej, na jakich studiach ludzie się dużo uczą.
[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41220528]Super, oby wszystko było w porządku i jak najmniej poprawek U mnie na razie wszystko na poprawkach, ale i w pierwszych terminach zaliczam na 4 i 5, więc się cieszę. Widzę, że jak chcę i mogę, to bez problemu daję radę. Tylko żeby zawsze tak mi się chciało...

---------- Dopisano o 14:36 ---------- Poprzedni post napisano o 14:34 ----------


Ale wiesz, ty chciałaś mieszkanie obejrzeć, choć rozumiem twoją złość, a my już byliśmy umówieni na wynajęcie i wpłatę kaucji. Nie rozumiem jak to możliwe, że kobieta mówiąc nam, że podpisuje, udostępnia mieszkanie do ogladania innym.[/QUOTE]
Rozumiem, że byłaś już "napalona" na to mieszkanie, ale dopóki nie masz niczego na papierku, to jakby niczego nie było. Wiem, co mówię, moją mamę tak wyrolowano z kupnem mieszkania. W pewnym sensie wyszło nam to na dobre.

[seductivee]

Napisane przez mell002

Nie lubię maili, bo albo ktoś odpisuje po 2 tygodniach, że nieaktualne, albo nie odpisuje wcale.

Matko, jaka hipokryzja i dulszczyzna. Rozłączyłabym się od razu, nie pozwoliłabym żadnej prukwie się obrażać. Mnie jedna taka agentka dopytywała, czy mam jakieś kolczyki i tatuaże. A najlepsze w tym jest to, że mieszkanie było samodzielne, oprócz mieszkałyby tam 2 studentki, więc nie musiałaby na te ewentualne straszne tatuaże i kolczyki patrzeć (mojemu prowadzącemu pewnie by nie wynajęła, kolczyk w uchu ma, skubaniec!). Potem koniecznie chciała wiedzieć, co studiuję, po długim kręceniu nosem uznała, że "może być" . Sama pewnie ledwie podstawówkę skończyła, ale ona wie najlepiej, na jakich studiach ludzie się dużo uczą.

Rozumiem, że byłaś już "napalona" na to mieszkanie, ale dopóki nie masz niczego na papierku, to jakby niczego nie było. Wiem, co mówię, moją mamę tak wyrolowano z kupnem mieszkania. W pewnym sensie wyszło nam to na dobre.

Ja lubię maile, bo mi ułatwiają życie - np. obecnie z promotorem Ale widzisz, jakby wszyscy byli do przodu z techniką (chociaż obsługi poczty) to by było o wiele łatwiej, bo na każdego twojego maila ktoś by w ciągu dnia-dwóch by odpisał.

Ja nie rozłączyłam się, bo jednak liczyłam, że to żart Bo cena i lokalizacja była bardzo fajna.


Uwaga, hejtuję! Sesja za chwilę, trzeba się uczyć bo wszystkie egzaminy są jeden po drugim i do tego obrona. Ale nieeeee, oczywiście trzeba w ostatni tydzień przed sesją wrzucić wszystkie możliwe kolokwia z całego semestru, zadawać najdłuższe i najtrudniejsze na świecie prace domowe, wypracowania i inne syfy. Boże, chciałam się wziąć za naukę, ale zwątpiłam... Do tego jeszcze nie znalazłam kilku streszczeń z lektur na egzamin, i jestem w kropce
Muszę się napić, bo nie zdzierżę ciśnienia

[201604181004]

Dochodzę do wniosku że "wypaliłam się zawodowo", zaraz egzamin z pnjr a ja nic nie otworzyłam. W ogóle gdzieś to mam.

[seductivee]

Napisane przez drabineczka

Dochodzę do wniosku że "wypaliłam się zawodowo", zaraz egzamin z pnjr a ja nic nie otworzyłam. W ogóle gdzieś to mam.

Ja też. Ale żebym to ja jeszcze umiała to słownictwo Bezsens.

[201604181004]

Ja w ogóle leje na to.
Muszę się zresetować

[seductivee]

Napisane przez drabineczka

Ja w ogóle leje na to.
Muszę się zresetować

.

[201604181004]

piwo lej, barmanie piwo lej

[linka_12]

Napisane przez seductivee

Uwaga, hejtuję! Sesja za chwilę, trzeba się uczyć bo wszystkie egzaminy są jeden po drugim i do tego obrona. Ale nieeeee, oczywiście trzeba w ostatni tydzień przed sesją wrzucić wszystkie możliwe kolokwia z całego semestru, zadawać najdłuższe i najtrudniejsze na świecie prace domowe, wypracowania i inne syfy. Boże, chciałam się wziąć za naukę, ale zwątpiłam... Do tego jeszcze nie znalazłam kilku streszczeń z lektur na egzamin, i jestem w kropce
Muszę się napić, bo nie zdzierżę ciśnienia

Ja nie jestem w stanie zrozumieć prowadzących, którzy przez cały semestr 'sobie bimbają', jezeli chodzi o oceny, a potem tydzień, czy dwa przed sesją nagle zostają olśnieni, że nie mają ocen, robią wszystko w ostatnim tygodniu, a potem jest wielkie zdziwienie, że oceny marne. Czy oni sami nie byli kiedyś studentami i nie pamiętają jakie to wkurzajace, kiedy wszystkie kolokwia, zadania, projekty i kartkówki są w ostatnim tygodniu??? Szczególnie mam tu na myśli tych 35-. I potem człowiek też sie zniechęca do nauki, bo: "skoro nie mogę się porządnie nauczyć (bo bym chciała 5, albo przynajmniej 4), to po co w ogóle sie uczyć?".

Napisane przez drabineczka

Dochodzę do wniosku że "wypaliłam się zawodowo", zaraz egzamin z pnjr a ja nic nie otworzyłam. W ogóle gdzieś to mam.

Miałam tak w zeszłym roku przy literaturze - materiału było niesamowicie dużo i się po prostu zniechęciłam/ Miałam wrzesień ale nie powiem, żebym do tego września się coś bardziej nauczyła.

Napisane przez drabineczka

piwo lej, barmanie piwo lej

Ja już po drugim - całkiem na trzeźwo nie można się licencjacić

A teraz pytanie do ogółu (stwierdziłam, że tu też zadam, bo w koncu na temat): jak w Open Office zaznaczyć za jednym zamachem wszystkie przypisy?

Muszę sformatować wszystkie 70+ przypisów za jednym zamachem, a to pierwszy raz, jak edytuję coś w Open Office i nie jestem w stanie rozgryźć, jak to zrobić.

[seductivee]

Napisane przez linka_12

Ja nie jestem w stanie zrozumieć prowadzących, którzy przez cały semestr 'sobie bimbają', jezeli chodzi o oceny, a potem tydzień, czy dwa przed sesją nagle zostają olśnieni, że nie mają ocen, robią wszystko w ostatnim tygodniu, a potem jest wielkie zdziwienie, że oceny marne. Czy oni sami nie byli kiedyś studentami i nie pamiętają jakie to wkurzajace, kiedy wszystkie kolokwia, zadania, projekty i kartkówki są w ostatnim tygodniu??? Szczególnie mam tu na myśli tych 35-. I potem człowiek też sie zniechęca do nauki, bo: "skoro nie mogę się porządnie nauczyć (bo bym chciała 5, albo przynajmniej 4), to po co w ogóle sie uczyć?".



Miałam tak w zeszłym roku przy literaturze - materiału było niesamowicie dużo i się po prostu zniechęciłam/ Miałam wrzesień ale nie powiem, żebym do tego września się coś bardziej nauczyła.



Ja już po drugim - całkiem na trzeźwo nie można się licencjacić

A teraz pytanie do ogółu (stwierdziłam, że tu też zadam, bo w koncu na temat): jak w Open Office zaznaczyć za jednym zamachem wszystkie przypisy?

Muszę sformatować wszystkie 70+ przypisów za jednym zamachem, a to pierwszy raz, jak edytuję coś w Open Office i nie jestem w stanie rozgryźć, jak to zrobić.

U nas jest taki paradoks, że my ocen mamy wystarczająco dużo, a i tak trzeba te kolokwia pisać No ludzie.

Ja mam tak, że im mniej zagadnień mam do ogarnięcia, tym bardziej mi się nie chce. W tamtym roku miałam z lit. chyba ze 120. Nie ogarnęłam, ale ryłam dzień i noc. Jakoś zaliczyłam. Teraz mam chyba 10 i nie dam rady przemóc się żeby do tego przysiąść. Paranoja.

Co do przypisów - nie mam pojęcia, nie korzystam z Open Office. A co musisz zedytować - styl, numerację?

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez linka_12

Ja już po drugim - całkiem na trzeźwo nie można się licencjacić

Pozdrawiam, ja też po dwóch, znacznie lepiej wchodzi tłumaczenie pisemne U nas to samo, wszystkie kolokwia zaliczeniowe w ostatnim tygodniu, pomimo usilnych błagań, że chcemy wcześniej, później (czyli w trakcie sesji)- nie było mowy. Dlatego przyznaję (o filologio! przebacz!) że na jednym z ostatnich kolokwiów ściągałam (o filologio!), ale materiału po prostu NIE DAŁO SIĘ opanować w przeciągu 2 dni

[seductivee]

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41226727]Pozdrawiam, ja też po dwóch, znacznie lepiej wchodzi tłumaczenie pisemne[/QUOTE]

Przyłączam się

[201604181004]

Ja też ściągałam ostatnio, bo u mnie panuje paranoja. Egzaminy mam - przed rozpoczęciem sesji. W ostatnim tygodniu 6 egzaminów i to kilka jednego dnia.
Reszta jest w przyszłym tygodniu. Potem 2 tygodnie przerwy i literatura.
Z....ana ta sesja, bez sensu skoro sobie szanowni wykładowcy układają terminy tak żeby mieć sesję wolną i sobie wyjechać.
Bo ostatni tydzień miałam jazdę bez trzymanki, codziennie pobudka o 6 rano i na uczelnie na zajęcia, kolokwia normalne, dodatkowo egzaminy i zaliczenia - paranoja

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Za to w ramach piwnej przerwy postanowiłam obejrzeć odcinek Mad Mena (po prostu jestem zakochana w tym serialu, a jego estetyka, scenografia, kostiumy dosłownie powalają mnie na kolana; jestem prawdziwą retromaniaczką ). Oczywistym jest, że z jednego odcinku zrobiły się 3, a następnie postanowiłam "zaopatrzyć się" w kolejny sezon

[linka_12]

Napisane przez seductivee

U nas jest taki paradoks, że my ocen mamy wystarczająco dużo, a i tak trzeba te kolokwia pisać No ludzie.

A to rzeczywiscie dziwne. U nas zazwyczaj jest tak, że ocen niet, zajęć niet, a potem ktoś chce to wszystko odrabiać w ostatnim tygodniu i jest wielkie zdziwienie, że n.p. nie ma kiedy tego wcisnąć, bo każdy cos innego juz ma do roboty

Ja mam tak, że im mniej zagadnień mam do ogarnięcia, tym bardziej mi się nie chce. W tamtym roku miałam z lit. chyba ze 120. Nie ogarnęłam, ale ryłam dzień i noc. Jakoś zaliczyłam. Teraz mam chyba 10 i nie dam rady przemóc się żeby do tego przysiąść. Paranoja.

U mnie to własciwie tez jest podobnie. Mam 100 zagadnień: "Musze zacząć ogarniać już teraz, bo tylko 2 tygodnie do egzaminu zostały" i w efekcie umiem gdzieś z 80%. Mam do opracowania 20 zagadnień: "E tam... Nie chce mi się, tego jest tak mało, że się w dwa dni wyrobię" - i się nie wyrabiam

Co do przypisów - nie mam pojęcia, nie korzystam z Open Office. A co musisz zedytować - styl, numerację?

No właśnie styl - numeracja jest w porządku, bo mi się automatycznie robi, ale ze stylem problemy: tu 12, tam 11, tu odstep, tam nie, tu interlinia 1,5, a tam 1. A mi się nie chce tego robić ręcznie przy kazdym przypisie z osobna.

[seductivee]

Napisane przez drabineczka

Ja też ściągałam ostatnio, bo u mnie panuje paranoja. Egzaminy mam - przed rozpoczęciem sesji. W ostatnim tygodniu 6 egzaminów i to kilka jednego dnia.
Reszta jest w przyszłym tygodniu. Potem 2 tygodnie przerwy i literatura.
Z....ana ta sesja, bez sensu skoro sobie szanowni wykładowcy układają terminy tak żeby mieć sesję wolną i sobie wyjechać.
Bo ostatni tydzień miałam jazdę bez trzymanki, codziennie pobudka o 6 rano i na uczelnie na zajęcia, kolokwia normalne, dodatkowo egzaminy i zaliczenia - paranoja

Oho, to u was w ogóle psycho
U nas zawalona była letnia na 2 roku. Jak sobie pomyślę, co to była za masakra to aż zastanawiam się, jak ja to wszystko pozaliczałam

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41226849]Za to w ramach piwnej przerwy postanowiłam obejrzeć odcinek Mad Mena (po prostu jestem zakochana w tym serialu, a jego estetyka, scenografia, kostiumy dosłownie powalają mnie na kolana; jestem prawdziwą retromaniaczką ). Oczywistym jest, że z jednego odcinku zrobiły się 3, a następnie postanowiłam "zaopatrzyć się" w kolejny sezon [/QUOTE]

Dlatego ja nie oglądam seriali. Jedyny wyjątek zrobiłam dla Gry o tron i dzięki wszelkim bóstwom - kończy się w poniedziałek, tuż przed sesją

Napisane przez linka_12

A to rzeczywiscie dziwne. U nas zazwyczaj jest tak, że ocen niet, zajęć niet, a potem ktoś chce to wszystko odrabiać w ostatnim tygodniu i jest wielkie zdziwienie, że n.p. nie ma kiedy tego wcisnąć, bo każdy cos innego juz ma do roboty



U mnie to własciwie tez jest podobnie. Mam 100 zagadnień: "Musze zacząć ogarniać już teraz, bo tylko 2 tygodnie do egzaminu zostały" i w efekcie umiem gdzieś z 80%. Mam do opracowania 20 zagadnień: "E tam... Nie chce mi się, tego jest tak mało, że się w dwa dni wyrobię" - i się nie wyrabiam



No właśnie styl - numeracja jest w porządku, bo mi się automatycznie robi, ale ze stylem problemy: tu 12, tam 11, tu odstep, tam nie, tu interlinia 1,5, a tam 1. A mi się nie chce tego robić ręcznie przy kazdym przypisie z osobna.

E tam, rób ręcznie Szkoda poświęcać czas na kombinowanie.
Wyobraź sobie, że ja z tych ponad 100 pytań dostalam na egzaminie te co nie opracowałam Ale udało się wyjść z opresji

[tamtaglista]

To całkiem jak akcja w Anglii- szukaliśmy mieszkania/ pokoju na jakiś czas i mieliśmy wszystko zaklepane a tu sms "jednak nie mam już mieszkania na wynajem bo już znalazłam inną parę, powodzenia w szukaniu!" No, dzięki, taki chyba zwyczaj angielski bo takich smsów/ maili było od groma... Masakra.

[seductivee]

Napisane przez tamtaglista

To całkiem jak akcja w Anglii- szukaliśmy mieszkania/ pokoju na jakiś czas i mieliśmy wszystko zaklepane a tu sms "jednak nie mam już mieszkania na wynajem bo już znalazłam inną parę, powodzenia w szukaniu!" No, dzięki, taki chyba zwyczaj angielski bo takich smsów/ maili było od groma... Masakra.

Eh, szkoda słów z tymi mieszkaniami.

Raz zadzwoniłam na stancję. Kobietka miła, przez telefon opisuje mi uroki mieszkania, w którym miałabym mieszkać. Wszystko świetne, piękne i tak dalej. Cena, no cóż, nie była najniższa, ale myślę sobie, że taki standard to i w sumie mogę zapłacić. Jakie było moje zdziwienie, gdy je obejrzałam... Szczena mi opadła. W samej łazience wanna stała luzem - żadnej fugi, obudowy czy czegokolwiek innego. W kuchni - brak lodówki i zlewu (!!) o czym w ogóle nas nie poinformowano. Natomiast w pokoju jedna malutka szafeczka i stara wersalka. Właścicielka natomiast zbyła nas jednym stwierdzeniem "mieszkanie jest w stanie dobrym, ale jaki balkon - pełnowymiarowa loggia!" Fakt, na balkonie to mogłabym zamieszkać...
Denerwuje mnie zawsze w ogłoszeniach to, że biorą studentów za takich, co to wszystko demolują, nie dbają o porządek i uciekają nie płacąc rachunków. Owszem, są tacy, ale większość takimi nie jest. Ale ludzie mają jakieś głupie wyobrażenia i piszą w ogłoszeniach "Wynajmę mieszkanie pracującej parze. Nie studentom"

[tamtaglista]

Pomijając fakt, że w obcym mieście w środku nocy w dodatku piątek zostałam bez dachu nad głową a wszystkie b&b i inne takie były zawalone i spędziłam kilka godzin praktycznie nie śpiąc w holiday inn z TŻ a nawet nie byłam w stanie oczu zamknąć na chwilę ze stresu mimo długiej jazdy autobusem (bałam się samolotów= 38 h w autokarze z Pl + w Anglii 3,5 h docelowo). Najdroższe chwile w naszym życiu :P Potem żałowałam, że byliśmy zmęczeni, takie ładne wygodne łóżko za tyle kasy ?Trzeba było wykorzystać :P

[seductivee]

ale mi się nic nie chce . . . . .

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez seductivee

ale mi się nic nie chce . . . . .

Przybij piątkę. Pogoda iście cudowna, przewspaniała, przepiękna, a ja siedzę nad tłumaczeniem pisemnym

[seductivee]

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;41232227]Przybij piątkę. Pogoda iście cudowna, przewspaniała, przepiękna, a ja siedzę nad tłumaczeniem pisemnym [/QUOTE]

U mnie leje, a i tak nie mogę się za nic zabrać. Za dużo tego, a wcale nie odkładałam na ostatnią chwilę..

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

A widzisz, ja gdy wczoraj zapoznałam się z harmonogramem dyżurów podczas sesji stwierdziłam, że więcej czasu spędzę w tygodniu na uczelni, niż podczas regularnych zajęć. Co prawda to prawda, zaległości są moją winą, ale gdy czuję ciśnienie, działam, a nie zwlekam.