Jak wyglądały wasze pierwsze makijaże?

[Beata321]

Ja w czasach liceum byłam posiadaczką pudru CC, czarnego tuszu do rzęs Margaret Astor, kilku okropnych pomadek i cieni w niebieskim, zielonym i szarym kolorze, które zupełnie mi nie pasowały patrząc na to, co robię ze sobą teraz. Brrrr...

[anusia-87]

Ja zaczęłam w podstawówce, ale malowałam tylko oczy i tylko na 'okazje'
a na dobre rozbestwiłam się w liceum w ostatniej klasie nie pamiętam dnia, zebym przyszła bez makijażu :P [ale tapety nie stosuję ]

[lee_monka]

Aj tyneczka, też to miałam, ale bardzo skutecznie nad rodziną pracowałam (rozmowy, ale takie na spokojnie, nie w chwili kiedy umalowana chcesz gdzieś wyjść), ale jak będziesz starsza, to po prostu lepiej będzie, bo wiadomo, że jak dziewczyna jest starsza, to więcej może się malować. Osatnio u mnie nawet jest tak, że moja mama się ode mnie uczy, pyta mnie o rady w makijażu itd. I ty też będziesz mogła kiedyś swojej mamie coś doradzić i może polubi makijaż? co więcej, za pare lat to Ty już bedziesz super przeszkolona po wizażu

[mona1978]

Moja przygoda zaczęła się w wieku 16 lat. Czarny tusz , kredka i brązowe pomadki mamy Raczej na weekendy "malowałam" buźkę. W pierwszej klasie Liceum sięgnęłam dodatkowo po podkład Eris'a (tragedia jak dla mnie w tamtych czasach) w celach poznawczych i pomadki ochronne do ust.
W drugiej klasie doszły cienie i róż a w czwartej modelowanie i cała reszta powolotku - na studiach kontynuacja i dokształcanie

[Kachulec]

Oj... ja dość wcześnie zaczęłam bo od gimnazjum. Choć długo stosowałam tylko podkład i pomadki. Podkłądu zaczęłam właściwie stosowac dlatego,że miałam problemy z cerą (trądzik) i oczywiście chciałam to zakryć. Później doszedł tusz. Dopiero w liceum coś mnie anszło i rpzez rok praktycznie codziennie malowałam się cieniami (jasne beże etc). Teraz chyba już z tego wyrosłam (ee choć stara przeciez nie jestem) Ale teraz praktycznie wcale się nie maluję (rzęsy bardzo rzadko jednak sobie odpuszczam bo jestem blondynką i mam bardzo jasne ). Miałyście w ogóle taki okres w swoim życiu że jakby uzależniłyście się od make-up'u? Ja miałam i ciesze się ze mi przeszło

[PannaMigotka]

Ja pamietam ze pierwszy raz to sie wymalowalam w 4 klasie na dyskoteke, podkradlm mamie podklad i wymazalam sie w plamy jak potrafilam.Dopiero w szkole, jaki mnie zaprowadzila na te dyskoteke zauwazyla ze jestem laciata, poszla ze mna do lazienki i musiala mnie wycierac recznikiem Potem przez dluzszy czas mialam awersje do podkladu, natomiast pamietam ze pare razy na sylwestra wymalowalam sie srebrnymi cieniami w kremie na to brokat o jeszcze swiecidlo w zelu na cialo.No i raz majac tez 10 lat nalozylam na oczy niebieskie cienie jak w szokle byl jakis dzien niebieski czy cos takiego w dzien wagarowicza.O ludzie to bylo niezle!Mialam tez fioletowo srebrna szminke z gazety miss ktora lubilam malowac innych.Pierwszy ladny makijaz to bylo mazianie sie delikatnym tuszem do rzes ktory tez nabylam z gazeta w wakacje majac hmm 12 lat.Potem sie raczej malowalam sporadycznie,czasem korektor tylko i roz do szkoly majac 14-15 lat.Z reszta u mnei w szkole nie mozna bylo sie malowac farbowac, krecic wlosow ani nosic bizuterii i mysle ze to dobrze wplynelo na moja cere Podkladu i reszty kosmetykow zacelam uzywac w wakacje rok temu.Teraz mam 16 lat, ide do liceum w ktorym bede sie mogla malowac i mysle ze w zwiazku z tym bede to robic juz na codzien.Uzywam delikatnie brazera i rozu do modelowania twarzy ,skrobi do zmatowienia, troche dermacolu na niedoskonalosci, tusz do rzes, blyszczyk lub balsam ale generalnie mnie denerwuja mazidla na usta i czasami jakis cien , liner czy kredka.Podkladu bardzo rzadko.Koncze swoj wywod hehe nikomu sie nie bedzie chcialo czytac

A zapomnialam!Koniecznie biala kredka w dolnej powiece, mam male oczy a to zawsze costam daje.

[madziunia80]

Napisane przez margitta

o matko, nie wierzę, że wszystkie tak wspaniale zaczynałyście Że nuby naturalnie i coraz mocniej... to skąd te wszystkie koszmarnie wymalowane nastolatki na ulicach?

Już się wypowiadałam w takim samym wątku, ale powtórze. Zaczynałam ciężko, ale nie było wtedy Wizażu Miałam małe problemy z cerą, więc używałam już w podstawówce źle dobranego podkładu. Podbierałam mamie tusz do rzęs. Ale na codzień się nie malowałam. Raczej na dyskoteki czy na wyjazdach.

mi też sie jakos wierzyć nie chce, heheheh

ja nakładałam dermacol na całą twarz, to było straszne, wyglądałam, jak dobrze zaszpachlowana ściana ...zaczęłam wcześnie, w 7 klasie podstawówki już chodziłam w makijażu dosłownie wszędzie - wpływ starszej siostry... każda z nas w tym trudnym wieku chce wyglądać doroślej, oczywiście efekt jest dokładnie odwrotny, bo po naszych nieudolnych makijażach widać, ile to mamy lat, lol

[sylia]

Ja zaczęłam się malować jak miałam 14 albo 15 lat. Pamiętam jaka byłam dumna,teraz mnie to śmieszy :P Malowałam rzęsy, nakładałam róż na policzki,i bezbarwny błyszczyk albo perłową pomadkę, a jak szłam na dwór to dodatkowo różowy cień do powiek. Jak sobie teraz pomyślę o tym no toż to tragedia była Puder zaczęłam stosować w wieku 17 lat, jakoś zimą chyba :P A miałam fazę na niebieski cień po 3 klasie gimnazjum i całe wakacje przechodziłam z niebieskimi oczami,o boże,nigdy więcej! Teraz jak robię makijaż to patrzę sto razy w lustro czy sobie siary nie zrobię :P

aha,co do podkładu,to nie stosuję, jedynie puder,jak już wspomniałam nigdy nie chciałam wyglądać jak te nastolatki, którą mają na sobie tonę tapety, i do tej pory mi sie to udaje :P jedynie oczy mam czasem mocno pomalowane,ale nigdy nie nakładam na siebie niepotrzebnych warstw kosmetyków

[smileofangel]

ja jakos pod oniec gimnazum odkrylam podklad i tusz i blyszczyk :P oczywiscie nie wiedzialam ze podkladu nie trzeba nakladac tonami itp pozniej doszly cienie i wlasciwie od niedawna wiem ze mozna cieniowac rozcierac granice itp :P ale co kiedys trzeba sie nauczyc

[kiniaczeq]

Moje początki były dość wcześnie 6 klasa podstawówki ale zaczełam od samego cieniu do oczu i nic więcej (pamiętam że był taki koloru morelowego ), teraz używam różnie . . . ale cień zawsze

Ps. Był już chyba taki wątek :P

[m.a.r.t.a]

W wieku 12 lat malowałam tylko rzęsy, później stopniowo podkład ...cienie... henne pierwszy raz w życiu zrobiłam w wielu 17 lat..ogólnie delikatnie sie maluje, tylko żeby podkreslic swoja urode, ale wiadomo jak wybieram sie na jakąs uroczystość to juz wtedy inna bajka przepisowo musza byc podkreślone usta i oczy..

[Kadunia]

Hmmm ja pamietam że w 6 klasie raz na jakis czas maźnełam sobie rzesy tuszem byle jak pomadek ochronnych uzywam odkąd pamietam bankowo w podstawówce przetestowałam chyba wszystkie Nivea W 1kl gim malowałam czesciej rzeski i po jakims pol roku przypruszałam twarz pudrem w kamieniu. niestety jak mialam 14 lat zaczełam uzywac podkladu chociaz wcale nie musiałam ot tak o bo raz spróbowałam i mi sie spodobało głupia byłam i teraz sie próbuje odzyzwyczaic pozniej doszła jeszcze czarna kredeczka itp teraz jestem w liceum i maluje sie tak jak mi sie zechce ale tuszem zawsze. czasem pełen makijaz tzn podklad roz tusz cienie kredki itd Teraz jak lato i upały to krem tonujący tusz na rzesy kredka i podwojne cienie oczywiscie obowiazkowo blyszczyk

[apsik9]

Ech, dopiero dzisiaj odkryłam MM. Nie mogę się oderwać ale widzę, jaka ze mnie starucha Pierwszy rfaz umalowałam się w drugiej klasie technikum - na powieki brzoskwiniowy puder Constance Carrol (prezent pod choinke od siostry) oraz diabelnie turkusowa kredka (bueeeee). Innym razem, gdy miałam akurat wysyp trądziku, nałożyłam warstwę kremu Nivea, a na to gruuubo w/w puder. Tak źle się czułam, że na dużej przerwie pognałam do domu na zmywanie A było to wielkie poświęcenie, bo w mojej klasie było 30 chłopa i pryszcze były powodem do zawstydzenia
Podkładu zaczęłam używać dokładnie rok i dwa miesiące temu (dorwałam True Match L'oreal), a latek mam trzydzieści i jeden
Ale włśnie zakochałam się w Giordani Gold z Oriflame Oczka w miarę przyzwoicie zaczęły mi wychodzić w wieku 18 lat - jasnobrązowy cień Constance Carrol, brązowa kreseczka kajalem, albo czarna - linerem Carrola, i do teego tusz - też Carrola (wtdy chyba nic nnego nie było, a jak weszła Margaret Astoe, to można było miesiąc chwalić się koleżankom

[Hosenka*]

zaczełam od pomadki ochronnej do ust. Potem nadszedl czas na tusz (ale to dopiero 7-8 klasa podstawówki), ale tylko na "specjalne okazje" nie na codzień. W liceum zaczęłam częsciej sie malować (tusz+kredka), chyba ze ubrałam akurat coś sportowego (np. bluza...) to wtedy się nie malowałam. Przygodę z pudrem zaczęłam dopiero w 3 klasie LO (od źle dobranego pudru Constance Caroll - brzoswkiniowy ). Cienie tez mamie podkradałam (np. niebieski i zielony Celii - okropne odcienie bleee), a z czasem siostrze (szary i brązowy). W 4 klasie czy 3 kupiłam srebrna kredkę do oczu. Od 4 klasy zaczełam kupować więcej cieni, ale były to jakies fiolety, róże...

Jeszcze na I roku (4 lata temu) rzadko się malowałam, przeważnie na szaro-czarno. Pierwszy podkład kupiłam na I roku - bell nawilżający opalony (koszmar - użyłam raz i wywaliłam ), a potem dopiero rok temu w wakacje (DMM Maybelline, ale nie spodobał mi sie), potem kupiłam Lirene Nature Matte (fajny) - uzywam tylko na jesień i w zimie.

Tak "na poważnie" i "świadomie" zaczęłam się malować tak na przełomie II/III roku (zanim odkryłam Wizaz ;P, tzn odkryłam ale tylko KWC, na forum nie wchodziłam)

Pierwszy eyeliner kupiłam wczoraj

[anett87]

ja również pierwszy eyeliner kupiłam niedawno czyli 2 dni temu bodajze [od razu sie nim upaćkalam - efekt: o matko ]

moja pierwsza przygoda to na koniec 6 kl pdst był 'bal' a rzeczywiście dyskotekę - mialam niebieską elastyczną kiecke taka z placu i do tego rabnełam tuz przed wyjściem mamie takie super niebieskiobłękitne cienie z brokatem. przepiekne były i nigdy potem juz ich nie znalazłam [widocznie sie gdzieś rozsypały bo były połamane] niestety ich piękno nie zakryło braku fachowej ręki bo upackałam nimi nie tylko powieke cała ile poszło prawie aż pod brwi jak weszłam na sale dziewczyny zrobiły teraz juz wiem dlaczego

potem były tylko błyszczyki [takie paskudne oleiste roll-on] i pomadki ochronne w 2 kl gmn bezbarwna odzywka do rzes [taki niby sprytny tusz bo wtenczas nauczyciele kazali co bardziej umalowanym zmywac wszystko woda w lazience], rok później tusz normalny na co wieksze okazje.
LO minęło pod znakiem kompletnego rozkwitu: od czarnej kredki, przez rózniste cienie, podkradany puder i ostatnia klasa - paskudnie źle dobrany podklad [mój wiewczny problem :/]

teraz mam wakacje i zapoznalam sie z wizażem wiec jest coraz lepiej

ale sie rozpisalam...

[Hosenka*]

Właśnie przeglądam Wasze wątki i makijaże od ostatniej strony (70!! ) i wiecie co zauważyłam?? Po pierwsze: komentarze były bardzo "lagodne", podobały się najbardziej proste makijaże (np. tylko czarna kredka i tusz ). Po drugie: Makijaże były bardzo nieskomplikowane, łatwe do wykonania, nie wymagające precyzji czy większych zdolności.

Najnowsze makijaże są natomiast Pokazujecie w nich, że rozwijacie swoje umiejętności, szkolicie technike, eksperymentujecie z kolorami... Stają się one coraz trudniejsze do wykonania, coraz bardziej profesjonalne. Tym samym krytyka i komentarze stają się bardziej konstruktywne, kazdy błąd (nawet najmniejszy) zostaje wyłapany, już nie podoba sie tak "byle co" jak wcześniej.

Jestem naprawde pod wrażeniem wpływu Wizażu (bo to na pewno jego "sprawka") i oczywiście pełna podziwu dla Was!! Chcę tu szczególnie napisać o takim Wizażankach jak: Agabil, manolita (coś jej dawno niebyło ??), dolly (tez jej dawno nei było ??), ryba82, czy Rei które zaczynały od nieskomplikowanych 1-2 kolorowych makijaży oczu a obecnie tworzą prawdziwe dzieła sztuki. Nie zapominam oczywiście o innych Wizażankach, ale te,które tu wymienilam, najbardziej mi utkwiły w pamięci.

Nie wiem, czy taki watek może mieć tu miejsce, ale nie mogłam sie powstrzymać.

[Gothic_Daisy]

Ja w sumie późno (ale z drugiej strony to były inne czasy ) - pierwszy makijaż to była 4 klasa LO i studniówka - do dziś pamietam jak mama z ciotką usiłowały mnie wymalować, żebym ładnie wyglądała - w końcu im się tu udało
Wczesniej nie malowałam się, nie czułam takiej potrzeby - w LO w sumie mało dziewczyn się malowało.
Natomiast od czasu jak poszłam na studia, to już zaczęłam się malować i raczej od razu mocniej, bo tak lubię

[Monicoor]

W 1 klasie gimnazjum nabylam swoj pierwszy puder w kamieniu za bagatela 4zl skrzetnie go ukrywalm przed mama, ktora jest anty pudrowa kolor byl w ogle zle dobrany, nakladalam za duzo tej pomaranczowej mazi, wtedy tez nabylam rozowa szminke esz musialam pieknie wygladac....potem kupowalam kolejne pudry w kamieniu tak przez 3 lata i nigdy nie udalo mi sie dobrac odpowiedniego koloru W liceum sie w ogole nie malowalam dopiero w 3 klasie nabylam tusz, z mejbelin wolium ekspress i jakos tak powoli nabywalam umiejetnosci malarskich Teraz moje makijazxe sa na wysokim poziome ...jak wspomne moje poczatki to byla masakra...o dziwo moim pierwszym cieniem od Carol Constance nie wypackalam sie....wczesniej robilam proby na sucho mamy cieniami: Malowanko i zmywalam Pozdrawiam wizazanki

[mona1978]

Cóż za wazelina nie noo podobny wątek był ale miło poczytać , że zwraca się na takie rzeczy uwagę

[Pomadka]

Nie wiem, czy taki watek może mieć tu miejsce, ale nie mogłam sie powstrzymać.

Generalnie staramy się wystrzegać tematów pobocznych na MM...

Wątki łączę, bo jest już jedne bardzo podobny.

[ijot17]

Hmm... 2 klasa gimnazjum.
Na początku tusz do rzęs [nie mam pojęcia jaki], poźniej cień, pamiętam tylko, że był niebieski, wysuwany. Później doszła czarna kredka, dopiero na samym końcu jakiś podkład itp. Później dochodziły nowe cienie, mocne cienie, ku uciesze mamy a przerażeniu taty . Z pewnością nie maluje się jakoś super, nie potrafię ładnie łączyć kolorów itp, ale na takie sprawy mam jeszcze czas.

[vinca_minor]

moje pierwsze makijaże? pod koniec 1 klasy gimnazjum (nie malowałam się do szkoły, tylko na popołudniowe wyjścia heh...)- mocna czarna kredka i jasny cień... 2 klasa gimnazjum(malowałam się do szkoły i po szkole)- kredka, korektor+ pod koniec klasy doszedł tusz... 3 klasa gimnazjum (nie malowałam się do szkoły w ogóle tylko na popołudniowe wyjścia)- sam tusz+ ewentualnie (bardzo rzadko) kredka i brązowe cienie... wakacje- nie maluję się w ogóle i liceum też nie mam zamiaru (tylko na specjalne okazje).

[Ally83]

W podstawówce po raz pierwszy użyłam tuszu do rzęs (7 klasa??). Nic więcej nie pamiętam hmm, w liceum zaczęłam używać podkładu (Vipera???), ociupinkę tylko. I cienie - niebieskie Nie wiem, jak wpadłam na to, że takie będą najlepsze do niebieskich oczu. Potem zmieniłam podkład na Rimmel. Więcej 'tapety' kładłam dopiero, jak poszłam na studia - od tamtej pory nie rozstaję się z czarną kredką Zaczęłam też eksperymentować z cieniami, łączyć kolory. Ze dwa lata temu dorzuciłam do makijażu róż, rok temu rozświetlacz. Od tego roku używam pudrów brązujących i różnych kulek z Vollare . Poza tym niedawno zaczęłam używać eyelinera i coś czuję, że to mój kolejny niezbędny kosmetyk .
Nie używałam błyszczyków, pomadek - tylko bezbarwne/ochronne, nie lubię maziać ust , a główny akcent kładę na oczy.

Myślę, że teraz mój make up jest bardziej estetyczny i przemyślany, a full make-up w moim wykonaniu to taki jak na avatarze . Nie udało mi się jeszcze przedobrzyć (albo nic o tym nie wiem ).

[gamegirl]

hmm u mnie to bylo tak blyszczyk potem puder tusz do rzes cien i kredka a teraz kredka jak chce mi sie to uzywam jak nie to nie ale zawsze jest puder i tusz do rzes:P

[Aggie125]

Moje pierwsze makijażowe próby to chyba ósma klasa podstawówki. Na topie były wtedy czerwone pazury, no i ja miałam zawsze najdłuższe i najczerwieńsze. Musiałam wyglądać kretyńsko, ale rodzice nie protestowali, dobrze się uczyłam i kłopotów nie sprawiałam, więc jakoś to sie rozeszło "po kościach". Dodam, że uwielbienie do pomalowanych paznokci mam do dzisiaj i cierpię, kiedy muszę obciąć paznokcie, bo jeden mi sie złamał. Na studiach dziewczyny często mi mówiły, że mam bardzo zadbane paznokcie i zawsze pomalowane na inny kolor, moja pierwsza szefowa oddała mi dwa lakiery Chanel, których nie uzywała z komentarzem "bo u Ciebie na pewno się nie zmarnują". A od obecnej szefowej z okazji przyjęcia gwiazdkowego dostałam w prezencie komplet do pielęgnacji paznokci - więc chyba rzuca sie to w oczy.

Za makijaż twarzy wzięłam się chyba w trzeciej klasie liceum. Kupiłam sobie czarny tusz Constance Carroll i brązową kredkę do brwi, która wyjątkowo mi nie pasowała, zwłaszcza, że robiłam sobie nią krechy. Pamiętam, że mimo, iż moja mama tez się nigdy nie malowała, tępiła ostro brązowe tusze do rzęs i twierdziła, że jak już mam uzywac tuszu, to powinnam uzywać czarnego.

[Idril]

Ja zaczynałam od bezbarwnego błyszczyka, potem były błyszczyki w odcieniach rózu itp.
W 2 klasie gim. zaczełam uzywać tuszu, po kilku miesiacach doszły czarne kreski i srebrna kredka... A potem przez kilka miesiecy (o zgrozo!) malowałam sie na niebiesko-srebrno... To była prawdziwa masakra:P W 3 klasie gim zaczelam sie malowac juz troche lepiej, chociaz wstyd się przyznać miałam taką tapetę z pudru, ze hej:P

[Alvesta]

pierwszy makijaż zrobiła mi siostra w kolorkach jadowitej zieleni
a później (już w liceum) namiętnie niebieski lub szary cień do powiek, tusz czarny bądź niebieski - zgroza + błyszczyk

[Vivienne]

Od 13 roku zycia zaczęłam używac pudrów, podkładów itp. Szukałam tego najlepszego. Miałam (i w sumie wciąż mam...) okropną, trądzikową cerę. Na szczęście nie miałam skłonności do przesadzania.
Potem przyszła pora na cienie (najlepiej błękitne ) i tusz do rzęs (najlepiej granatowy). Z czasem nauczyłam się dobierać lepsze kolory, choć i tu zdarzają sie błędy. Lubię ostrzejsze makijaże, szczególnie uwielbiam smoky eyes, ale wciąż staram się pracować nad techniką

[Lil' Hottie]

hmmm ja zaczelam dosc wczesnie a to dlatego ze zawsze wydawalo mi sie ze moja cera ma ziemisty odcien i uzywalam pudru by to jakos "przykryc" w dodatku mialam krostki (korektor)... bez tego czualm sie jak trup... dzis sprawe zalatwia solarium/samoopalacz... pozniej zaczelam miziac sie tuszem wzorujac sie na mojej pieknej kolezance ktora wszystkim sie podobala (mialam ok 14-15 lat)... pozniej doszla konturowka+pomadka (ale naturalne kolory!) bo mialam przerazliwie straszny kompleks malych ust (mam do dzis :/ ale juz nie maluje) kredke dopiero w liceum, zaczynalam od brazowej... pozniej czarna, ale i tak malowalam sie nia bardzo sporadycznie (na imprezy itp) pozniej doszly cienie, blade roze i blekity, ich czasem uzywalam na codzien ale raczej do szkoly nie malowalam sie mocno. teraz razej uzywam tylko brazow no i zdecydowanie czesciej kredki, w wersji codziennej raczej tej brazowej (sephora), na wieksze wyjscia czarnej (rowniez sephora) i eyelinera. co do cieni to na codzien nie uzywam wcale lub mam swoj "staly zestaw" - bez + braz. innych kolorow juz wlasciwie nie stosuje niz odcienie brazow... moze sie zestarzalam aaa i ostatnio lubuje sie w rozach do policzkow... tak jakos hmmm... zdrowiej wygladam po nich a na usta bezbarwna pomadka najczesciej (mam bzika na punkcie pomadek nawilzajacych :/) lub na wieksze wyjscia bezbarwny/perlowy blyszczyk (ale ciagle mi sie marza duze usta ) za to puder towarzyszy mi od zawsze i zawsze juz chyba bedzie nie wyobrazam sobie wyjsc z domu nie przypudrujac sobie buzki :P (bo sie niemilosiernie swiece :/)


aaa no i zapomnialabym o najwazniejszym! NIE RUSZAM SIE Z DOMU BEZ KOREKTORA POD OCZY!! (bo wygladam jak trup )

[Katja-K]

Ja w 6 kasy podstawówki zaczęłam ,,cudować" Zaczęło się od korektora na niedoskonałości, później doszedł bezbarwny błyszczyk i trochę różu na policzki