Podoba mi się DUŻO starszy mężczyzna...

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez edan84

Doczekam się tej odpowiedzi, Norine, czy nie?

Teksty o 'dziadzieniu', przypisywanie autorce pejoratywnych cech zakładając, żę takie ma z automatu, sugerowanie, jakoby była za głupia, z definicji nieodpowiednia do związku z nie-rówieśnikiem.

O czym mielibyście ze sobą rozmawiać? Jesteście zupełnie z innych światów.

[Folgia]

Norine, przykro mi, że tak odebrałaś mój post. Nie chodziło mi o to, żeby pokazać jak to 18letki sięgają podłogi, bo nie ma o czym z nimi rozmawiać, a starsi to są tacy ą, ę. Jestem niewiele starsza od autorki, więc trochę dziwnie gdybym sama siebie dawała na poziom podłogi jak to nazwałaś.



Nie twierdzę, że młode osoby nie dogadają się ze starszymi. Sama mam niektórych znajomych starszych i dobrze się dogadujemy. Tylko największa u mnie różnica to 10 lat, nie wiem jakbym się dogadała z kimś kto jest w wieku moich rodziców, bo to już inne pokolenie (nie gorsze, nie lepsze). Nie ma co się oszukiwać, że jednak różnica wieku jakąś przeszkodą jest, bo to dwa zupełnie inne etapy życia, inne spojrzenie na świat. I ja tutaj nie obrażam nikogo, takie są fakty. On będzie opowiadał o tym co jego szef zrobił w pracy, o np. jakiś swoich zleceniach, a ona będzie mu mówić o przygotowaniach do matury i o tym, że dostała jedynkę z matematyki. Nie mówię, że taki związek może nie przetrwać, ale na pewno ciężko by było.

[elsene]

Napisane przez kalor

Już trzeci raz w ciągu ostatnich dni (nie, nie liczę, mam bardzo dobrą pamięć ) widzę od ciebie w moją stronę dopytywanie, jaki związek ma mój komentarz z twoją wypowiedzią. Tak już jest na forum, dorzucam luźny komentarz, swoje przemyślenia, cytując twój post i tyle niekoniecznie musi to być od razu polemika z twoim postem

No ale jeśli Twoja wypowiedź nie jest polemiką, ani potwierdzeniem mojej wypowiedzi, to po co ją cytujesz?
Czytam Twoja wypowiedź pod moją i się zastanawiam zwyczajnie po co mnie zacytowałaś. Że może coś z mojej wypowiedzi zrozumiałaś w taki sposób, że czułaś potrzebę odnieść się do tego, a ja nie widzę tego powiązania i dlatego dopytuję.
Ale skoro cytujesz moje wypowiedzi ot tak, losowo, to ok, nie będę dopytywać.
Ja naprawdę nie mam zamiaru Ci docinać czy się doczepiać.

[kalor]

Napisane przez Folgia

Norine, przykro mi, że tak odebrałaś mój post. Nie chodziło mi o to, żeby pokazać jak to 18letki sięgają podłogi, bo nie ma o czym z nimi rozmawiać, a starsi to są tacy ą, ę. Jestem niewiele starsza od autorki, więc trochę dziwnie gdybym sama siebie dawała na poziom podłogi jak to nazwałaś.



Nie twierdzę, że młode osoby nie dogadają się ze starszymi. Sama mam niektórych znajomych starszych i dobrze się dogadujemy. Tylko największa u mnie różnica to 10 lat, nie wiem jakbym się dogadała z kimś kto jest w wieku moich rodziców, bo to już inne pokolenie (nie gorsze, nie lepsze). Nie ma co się oszukiwać, że jednak różnica wieku jakąś przeszkodą jest, bo to dwa zupełnie inne etapy życia, inne spojrzenie na świat. I ja tutaj nie obrażam nikogo, takie są fakty. On będzie opowiadał o tym co jego szef zrobił w pracy, o np. jakiś swoich zleceniach, a ona będzie mu mówić o przygotowaniach do matury i o tym, że dostała jedynkę z matematyki. Nie mówię, że taki związek może nie przetrwać, ale na pewno ciężko by było.

Ja mówię mojemu facetowi, ze dostałam dwóję z biochemii, a on mi mówi o swoich kontraktach z firmami kurierskimi i rozwoju nowych biznesów

dodam na wszelki wypadek, ze to luźny komentarz

[Folgia]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8544976 6]Teksty o 'dziadzieniu', przypisywanie autorce pejoratywnych cech zakładając, żę takie ma z automatu, sugerowanie, jakoby była za głupia, z definicji nieodpowiednia do związku z nie-rówieśnikiem.[/QUOTE]


No przykro mi, ale nie uważam Panów po 50stce za młodych. I nic na to nie poradzę, że w tym wieku już bliżej do dziadka niż młodego ducha. I nigdzie nie sugerowałam, że autorka jest zbyt głupia, to już tutaj dopowiadasz.

[kalor]

Napisane przez elsene

No ale jeśli Twoja wypowiedź nie jest polemiką, ani potwierdzeniem mojej wypowiedzi, to po co ją cytujesz?
Czytam Twoja wypowiedź pod moją i się zastanawiam zwyczajnie po co mnie zacytowałaś. Że może coś z mojej wypowiedzi zrozumiałaś w taki sposób, że czułaś potrzebę odnieść się do tego, a ja nie widzę tego powiązania i dlatego dopytuję.
Ale skoro cytujesz moje wypowiedzi ot tak, losowo, to ok, nie będę dopytywać.

Ja powiązanie widzę ale tłumaczyć za każdym razem już potrzeby nie widzę

[Folgia]

Napisane przez kalor

Ja mówię mojemu facetowi, ze dostałam dwóję z biochemii, a on mi mówi o swoich kontraktach z firmami kurierskimi i rozwoju nowych biznesów

dodam na wszelki wypadek, ze to luźny komentarz

Z biochemii, to już studia Ja widzę ogromną różnicę między studiami, a szkołą średnią.

[elsene]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8544976 6]Teksty o 'dziadzieniu', przypisywanie autorce pejoratywnych cech zakładając, żę takie ma z automatu, sugerowanie, jakoby była za głupia, z definicji nieodpowiednia do związku z nie-rówieśnikiem.[/QUOTE]
Ja tego zupełnie tak nie odebrałam. Odebrałam to w ten sposób, że żyją innymi sprawami, po prostu, i że to może się okazać problemem (ale niekoniecznie musi). A "dziadzenie" może nie jest szczytem elegancji, ale to, że ludzie się starzeją wraz z wiekiem jest faktem.

---------- Dopisano o 16:17 ---------- Poprzedni post napisano o 16:16 ----------

Napisane przez Folgia

Z biochemii, to już studia Ja widzę ogromną różnicę między studiami, a szkołą średnią.

Ja też.

[Folgia]

Napisane przez elsene

Ja tego zupełnie tak nie odebrałam. Odebrałam to w ten sposób, że żyją innymi sprawami, po prostu, i że to może się okazać problemem (ale niekoniecznie musi). A "dziadzenie" może nie jest szczytem elegancji, ale to, że ludzie się starzeją wraz z wiekiem jest faktem.

Dokładnie, nie miałam nic złego na myśli. Przecież dałam te "dziadzienie" w cudzysłowie. Chodziło mi o to, że bliżej takiemu człowiekowi do zostania dziadkiem niż do budowania dopiero swojego życia. Nie moja wina, że taka jest biologia.

[kalor]

Napisane przez Folgia

Z biochemii, to już studia Ja widzę ogromną różnicę między studiami, a szkołą średnią.

Szczerze to więcej wspólnych doświadczeń z moim facetem mamy ze szkoły (chociaż zupełnie inne kraje) niż ze studiów bo mamy zupełnie inne

Moim zdaniem najważniejsze w związku jest nie dać się stłamsić, zwracać uwagę na sygnały alarmowe, i wiedzieć, kiedy nie reanimować trupa. Kiedy się wycofać, jak jest nam źle. I z takim nastawieniem można próbować „niestandardowych” relacji, chociaż ważne jest to w każdym związku.

[Folgia]

Napisane przez kalor

Szczerze to więcej wspólnych doświadczeń z moim facetem mamy ze szkoły (chociaż zupełnie inne kraje) niż ze studiów bo mamy zupełnie inne

Moim zdaniem najważniejsze w związku jest nie dać się stłamsić, zwracać uwagę na sygnały alarmowe, i wiedzieć, kiedy nie reanimować trupa. Kiedy się wycofać, jak jest nam źle. I z takim nastawieniem można próbować „niestandardowych” relacji, chociaż ważne jest to w każdym związku.

Racja, chociaż łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Wiele osób po prostu ignoruje nawet nieświadomie sygnały alarmowe.

[kalor]

Napisane przez Folgia

Racja, chociaż łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Wiele osób po prostu ignoruje nawet nieświadomie sygnały alarmowe.

Tak, to prawda. I częste jest „ale przecież ja go kocham, czasami jest dobrze, nie rozstanę się”. W każdym związku może być toksycznie, ale jeśli dochodzi na przykład przewaga ekonomiczna, to może być jeszcze trudniej się z tego wyplątać. Moim zdaniem to powinien być główny punkt przemyśleń przed wejściem w związek - czy dam radę pozostać sobą, czy nie pozwolę przekroczyć swoich granic, czy poradzę sobie sama, jak będzie źle.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Folgia

Nie twierdzę, że młode osoby nie dogadają się ze starszymi. Sama mam niektórych znajomych starszych i dobrze się dogadujemy. Tylko największa u mnie różnica to 10 lat, nie wiem jakbym się dogadała z kimś kto jest w wieku moich rodziców, bo to już inne pokolenie (nie gorsze, nie lepsze). Nie ma co się oszukiwać, że jednak różnica wieku jakąś przeszkodą jest, bo to dwa zupełnie inne etapy życia, inne spojrzenie na świat. I ja tutaj nie obrażam nikogo, takie są fakty.

To nie są fakty, ponieważ jestem ich chodzącym zaprzeczeniem (i bynajmniej nie jestem jedyna), tylko Twoja opinia.

[Nette]

Eeej, ale zdajecie sobie sprawę z tego, że w związku to się chyba najczęściej rozmawia o tym, kto które obowiązki domowe odwali, jak minął dzień, ustawia logistykę dnia codziennego oraz omawia przyjemności, wyjścia, spotkaia z innymi, hobby etc...
A nie rozmawia codziennie o tym, jakiej kto muzy słucha, żeby różnica pokoleń strasznie doskwierała, a tematów brakowało...?

Kolejna rzecz, to doradzanie, że związek z X nie wypali, bo różnych się ma znajomych, z którymi partner może się nie dogadać, nie spodoba się rodzicom, otoczeniu, nie ma bliskiego, wspólnego "backgroundu", etc., to wiecie...
Za X można podstawić faceta o te 20 lat starszego, 5 młodszego, innowiercę, cudzoziemca, osobę o innej rasie czy nawet karnacji, rozwodnika, osobę z dzieckiem z poprzedniego związku, osobę o totalnie innym charakterze czy choćby statusie majątkowym... Każda "inność" może wywoływać kontrowersje w najbliższym otoczeniu.
Pytanie, czy to otoczenie jest z tych, które dają takie rzeczy odczuć, czy też jest tolerancyjne.

I jeszcze jak się samemu do tego podchodzi. Zakładam, że jak ktoś ma parcie na partnera, który jest wręcz kopią tejże osoby, to się nie rozgląda za kimś totalnie odmiennym...

Nie ma wielu prawd uniwersalnych, jeśli chodzi o związki, a przynajmniej dobór partnera. Preferencji jest mnóstwo.

A tak odnośnie tego, czy będzie o czym rozmawiać z osobą starszą... Powiem tak: jako młódka trafiłam do zawodu mocno zdominowanego przez mężczyzn. Moi koledzy z pracy byli wówczas średnio w wieku 45+, ja - 20+. I znacznie więcej miałam do pogadania z nimi, niż z ich dziećmi, które były moimi +/- równolatkami. Także nie ma reguły.

Co do tego, że blisko 50-tki to już dziadek... To taki Brad Pitt jest już dziadkiem, bo jest ładnych parę lat po 50-tce.
Czasem młodzi PESELem są "zdziadziali", zasiedzeni, stacjonarni. Patrzcie na człowieka, a nie jego datę urodzenia.

[truskawa07]

Napisane przez Folgia

Nie twierdzę, że młode osoby nie dogadają się ze starszymi. Sama mam niektórych znajomych starszych i dobrze się dogadujemy. Tylko największa u mnie różnica to 10 lat, nie wiem jakbym się dogadała z kimś kto jest w wieku moich rodziców, bo to już inne pokolenie (nie gorsze, nie lepsze). Nie ma co się oszukiwać, że jednak różnica wieku jakąś przeszkodą jest, bo to dwa zupełnie inne etapy życia, inne spojrzenie na świat. I ja tutaj nie obrażam nikogo, takie są fakty. On będzie opowiadał o tym co jego szef zrobił w pracy, o np. jakiś swoich zleceniach, a ona będzie mu mówić o przygotowaniach do matury i o tym, że dostała jedynkę z matematyki. Nie mówię, że taki związek może nie przetrwać, ale na pewno ciężko by było.

Wszystko zależy od charakteru. Z jednym o 20 lat starszym facetem nadaję na podobnych falach w związku z czym mogłabym z nim rozmawiać godzinami. Nie odczuwam między nami różnicy wieku. Myślę, że to on pozostał młody duchem. Ubolewam, że jest żonaty bo facet do związku niemal idealny .


Niemniej jednak ja już jestem po studiach. 18-nastka i matura to już odległy dla mnie temat. Wówczas nie myślałam o starszych mężczyznach i takie związki były dla mnie dziwne. Teraz myślę nieco inaczej. Gdyby mój znajomy był wolny (i ja również) nie zastanawiałabym się zbyt długo, czy to ma sens czy nie.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Nette

Eeej, ale zdajecie sobie sprawę z tego, że w związku to się chyba najczęściej rozmawia o tym, kto które obowiązki domowe odwali, jak minął dzień, ustawia logistykę dnia codziennego oraz omawia przyjemności, wyjścia, spotkaia z innymi, hobby etc...
A nie rozmawia codziennie o tym, jakiej kto muzy słucha, żeby różnica pokoleń strasznie doskwierała, a tematów brakowało...?

Zresztą jak wiadomo, muzyki należy słuchać wyłącznie z metryką Moja fascynacja rock-popem lat 60-tych jest czymś skrajnie nieprzyzwoitym, a fakt, że perełki wśród tego, co grają obecnie podsuwa mi starszy partner jest chyba wręcz skrajną perwersją.

Napisane przez Nette

Kolejna rzecz, to doradzanie, że związek z X nie wypali, bo różnych się ma znajomych, z którymi partner może się nie dogadać, nie spodoba się rodzicom, otoczeniu, nie ma bliskiego, wspólnego "backgroundu", etc., to wiecie...
Za X można podstawić faceta o te 20 lat starszego, 5 młodszego, innowiercę, cudzoziemca, osobę o innej rasie czy nawet karnacji, rozwodnika, osobę z dzieckiem z poprzedniego związku, osobę o totalnie innym charakterze czy choćby statusie majątkowym... Każda "inność" może wywoływać kontrowersje w najbliższym otoczeniu.
Pytanie, czy to otoczenie jest z tych, które dają takie rzeczy odczuć, czy też jest tolerancyjne.

Już mi się nawet nie chciało tego tłumaczyć... Ile wątków jest na samym wizażu, czy nawet 'regularne' wizażanki w różnych miejscach przy okazji czasem wspominają, że ich partner nie przypadł do gustu rodzicom, albo one same 'teściom'. Bo nie chodzi do kościoła, bo ma pracę taką czy owaką, bo pochodzi z takiej czy innej rodziny, bo za biedny, za niski, zajakiś, nie dość jakiś.

Jeżeli ktoś chce tworzyć związek kierując się tym, jak będzie odbierany w otoczeniu to szczerze życzę powodzenia, bo jeszcze się taki nie urodził, coby każdemu dogodził. Nie mówiąc o tym, że dla mnie to jest dziwne i o dojrzałości raczej nie świadczy.

---------- Dopisano o 07:51 ---------- Poprzedni post napisano o 07:41 ----------

Napisane przez truskawa07

Niemniej jednak ja już jestem po studiach. 18-nastka i matura to już odległy dla mnie temat. Wówczas nie myślałam o starszych mężczyznach i takie związki były dla mnie dziwne. Teraz myślę nieco inaczej. Gdyby mój znajomy był wolny (i ja również) nie zastanawiałabym się zbyt długo, czy to ma sens czy nie.

Mi się zawsze podobali starsi (od zawsze ideałem był 'zdziadziały' już wówczas Harrison Ford ) i tylko czekałam, aż sama stanę się wystarczająco dojrzała, żeby móc wejść w satyfakcjonujący mnie związek. Gdyby trafiło się zaraz po maturze już bym nie miała wątpliwości. Więc tak, jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć, że ktoś chce i może w tym wieku w taki związek wejść.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez kv_jks

Od zawsze podobali mi się starsi mężczyźni, ale różnica nigdy nie była aż tak duża. Szczerze mówiąc przeraża mnie, jak wiele lat nas dzieli.
Otóż mam lat zaledwie 18, a on.. no cóż, on to już grubo jest po 40tce. Wiem - mógłby być moim ojcem. I tak, zapewne chce mnie tylko wykorzystać, a potem zostawi i znajdzie kolejną nawiną. Tak mówią wszyscy.
A jak to wygląda z mojej strony? Jeśli chodzi o wygląd, to na początku w życiu nie powiedziałabym, że mógłby mi się spodobać o tyle lat starszy facet, bo jednak widać, że ma już swoje lata. Aczkolwiek na pewno nie wygląda na powyżej 40... Zachował się w nim jakiś chłopięcy urok, jest szczupły i wysoki. Jeśli chodzi o charakter to jest po prostu moim ideałem. Bije od niego taka dobroć. To bardzo spokojny człowiek, wygadany, uśmiechnięty i żartobliwy. Mamy dużo wspólnego. Gdy z nim rozmawiam, to czuję, jakbyśmy byli bratnimi duszami.

Nie wiem co z tym wszystkim mam począć. Z jednej strony wiem, ze to się nie uda, a z drugiej... serce nie sługa

A co on do ciebie czuje? Jak traktuje waszą relacje?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Magdaaa24]

Przepraszam nie chce być złośliwa. ...ale.


Co mężczyzna po 40 mógłby widzieć w 18-latce? O czym miałby rozmawiać z nastolatką?


Daj sobie spokój Autorko z tym gościem bo dla mnie jego zainteresowanie Twoja osobą jest mocno podejrzane i niezdrowe ,pomijając że niesmaczne ze strony tego Pana .Nie możesz znaleźć sobie chłopca w swoim wieku albo niewiele starszego?


Uciekaj i się nie oglądaj . Bo facet może być ostro zaburzony .

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Boże, śmiać się czy płakać...

[lady666macbeth]

autorko, rób jak serce Ci każe nie masz nic do stracenia. Nawet jeśli.. to będzie na pewno fajnym wspomnieniem!

---------- Dopisano o 12:33 ---------- Poprzedni post napisano o 12:33 ----------

tak w ogóle to skąd się znacie? jak często się widujecie ?

[samotny_t]

Napisane przez Magdaaa24

Przepraszam nie chce być złośliwa. ...ale.


Co mężczyzna po 40 mógłby widzieć w 18-latce? O czym miałby rozmawiać z nastolatką?


Daj sobie spokój Autorko z tym gościem bo dla mnie jego zainteresowanie Twoja osobą jest mocno podejrzane i niezdrowe ,pomijając że niesmaczne ze strony tego Pana .Nie możesz znaleźć sobie chłopca w swoim wieku albo niewiele starszego?


Uciekaj i się nie oglądaj . Bo facet może być ostro zaburzony .

Zgadzam się.

[Centheris]

"Korzystaj z życia, wchodź w to, co tam stracisz" itd.
Zdajecie sobie sprawę, że doradzacie 18-letniej dziewczynie przygodę z ponad 40-letnim mężczyzną? Nie wiem, jak ująć to, o co mi chodzi, ale związek/romans osoby powiedzmy 30-letniej z 50-55-letnią, to co innego i inaczej wpłynie na psychikę, niż osoby 18 z 45. Trochę nieodpowiedzialne jest takie doradzanie. Swojej córce 18-latce, licealistce, też byście na taką informację doradziły: "A szalej, dziecko, romans dobra rzecz, będziesz miała wspomnienia?"
I jeszcze jedno... Przepraszam, ale naprawdę myślicie, że ponad 40 letni mężczyzna jest... hmmm, brzydko mówiąc, ale nie do końca mam to na myśli - normalny, że zwraca uwagę na taką nastolatkę? Rozumiem, że mogą się dogadywać, lubić, ale związek? Może jestem staroświecka, ale dla mnie to podejrzany typ. Albo skrajnie niedojrzały, co też nie świadczy dobrze, bo skrajna niedojrzałość w tym wieku w połączeniu z innym bagażem doświadczeń, innym etapem życia nie tworzy nic dobrego. Albo lubi bajerować młódki...

Znam blisko osobę, która jako 18-letnie dziewczę wyjątkowej urody bardzo szybko zaczęła romansować ze starszymi mężczyznami, "uczącymi ją seksu i życia" mhm. Ostatecznie nie powiodło jej się w związkach w życiu, miała masę romansów, najwięcej z żonatymi facetami, wybierała na stałe związki potem bardzo niedobrych facetów, tak jakby potrzebowała coraz więcej różnic i wrażeń. Obecnie jest sama, w jej przypadku na szczęście, po niesamowicie toksycznym, pełnym przemocy i zdrad związku. Znając historię jej życia myślę, że takie od młodości "przygodowanie" wpłynęło mocno na jej życie i te koszmarne wybory. Dzieci też nie wychowała dobrze.

Ja odradzam, ale wiadomo - w życiu sami decydujemy.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Centheris

Może jestem staroświecka

Może po prostu jesteś ograniczona.

[samotny_t]

Napisane przez Centheris

"Korzystaj z życia, wchodź w to, co tam stracisz" itd.
Zdajecie sobie sprawę, że doradzacie 18-letniej dziewczynie przygodę z ponad 40-letnim mężczyzną? Nie wiem, jak ująć to, o co mi chodzi, ale związek/romans osoby powiedzmy 30-letniej z 50-55-letnią, to co innego i inaczej wpłynie na psychikę, niż osoby 18 z 45. Trochę nieodpowiedzialne jest takie doradzanie. Swojej córce 18-latce, licealistce, też byście na taką informację doradziły: "A szalej, dziecko, romans dobra rzecz, będziesz miała wspomnienia?"
I jeszcze jedno... Przepraszam, ale naprawdę myślicie, że ponad 40 letni mężczyzna jest... hmmm, brzydko mówiąc, ale nie do końca mam to na myśli - normalny, że zwraca uwagę na taką nastolatkę? Rozumiem, że mogą się dogadywać, lubić, ale związek? Może jestem staroświecka, ale dla mnie to podejrzany typ. Albo skrajnie niedojrzały, co też nie świadczy dobrze, bo skrajna niedojrzałość w tym wieku w połączeniu z innym bagażem doświadczeń, innym etapem życia nie tworzy nic dobrego. Albo lubi bajerować młódki...

Znam blisko osobę, która jako 18-letnie dziewczę wyjątkowej urody bardzo szybko zaczęła romansować ze starszymi mężczyznami, "uczącymi ją seksu i życia" mhm. Ostatecznie nie powiodło jej się w związkach w życiu, miała masę romansów, najwięcej z żonatymi facetami, wybierała na stałe związki potem bardzo niedobrych facetów, tak jakby potrzebowała coraz więcej różnic i wrażeń. Obecnie jest sama, w jej przypadku na szczęście, po niesamowicie toksycznym, pełnym przemocy i zdrad związku. Znając historię jej życia myślę, że takie od młodości "przygodowanie" wpłynęło mocno na jej życie i te koszmarne wybory. Dzieci też nie wychowała dobrze.

Ja odradzam, ale wiadomo - w życiu sami decydujemy.

Tutaj Cię wyśmieją, ale zgadzam się z Tobą, że swoim córkom raczej nie radziliby przygody z czterdziestokilkulatkiem "dla spróbowania" czy "dla wspomnień".

[Magdaaa24]

Napisane przez Centheris

"Korzystaj z życia, wchodź w to, co tam stracisz" itd.
Zdajecie sobie sprawę, że doradzacie 18-letniej dziewczynie przygodę z ponad 40-letnim mężczyzną? Nie wiem, jak ująć to, o co mi chodzi, ale związek/romans osoby powiedzmy 30-letniej z 50-55-letnią, to co innego i inaczej wpłynie na psychikę, niż osoby 18 z 45. Trochę nieodpowiedzialne jest takie doradzanie. Swojej córce 18-latce, licealistce, też byście na taką informację doradziły: "A szalej, dziecko, romans dobra rzecz, będziesz miała wspomnienia?"
I jeszcze jedno... Przepraszam, ale naprawdę myślicie, że ponad 40 letni mężczyzna jest... hmmm, brzydko mówiąc, ale nie do końca mam to na myśli - normalny, że zwraca uwagę na taką nastolatkę? Rozumiem, że mogą się dogadywać, lubić, ale związek? Może jestem staroświecka, ale dla mnie to podejrzany typ. Albo skrajnie niedojrzały, co też nie świadczy dobrze, bo skrajna niedojrzałość w tym wieku w połączeniu z innym bagażem doświadczeń, innym etapem życia nie tworzy nic dobrego. Albo lubi bajerować młódki...

Znam blisko osobę, która jako 18-letnie dziewczę wyjątkowej urody bardzo szybko zaczęła romansować ze starszymi mężczyznami, "uczącymi ją seksu i życia" mhm. Ostatecznie nie powiodło jej się w związkach w życiu, miała masę romansów, najwięcej z żonatymi facetami, wybierała na stałe związki potem bardzo niedobrych facetów, tak jakby potrzebowała coraz więcej różnic i wrażeń. Obecnie jest sama, w jej przypadku na szczęście, po niesamowicie toksycznym, pełnym przemocy i zdrad związku. Znając historię jej życia myślę, że takie od młodości "przygodowanie" wpłynęło mocno na jej życie i te koszmarne wybory. Dzieci też nie wychowała dobrze.

Ja odradzam, ale wiadomo - w życiu sami decydujemy.

Facet jest albo mocno zaburzony albo ma zadatki na pedofila i się z tym kryje. Dla mężczyzny w tym wieku 18 latka to jeszcze mentalne dziecko więc powiedziałabym że dla Autorki zadawanie się z tym Panem jest wręcz niebezpieczne . Nie wierzę też w żadne wybitnie dojrzałe i błyskotliwe dziewczynki w tym wieku bez urazy dla Autorki oczywiście ale każdy miał kiedyś naście lat, miał znajomych ..wie jak to wygląda ,pytanie gdzie są rodzice w takich sytuacjach ?Nie rozmawiają z Autorką ?

[Centheris]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8546560 6]Może po prostu jesteś ograniczona.[/QUOTE]

Czemu przyjemność sprawia Ci bycie tak opryskliwą bez powodu i celowanie w intelekt osoby, by obrazić, o której to osobie nie masz pojęcia, tylko dlatego, że widzi problem inaczej, niż Ty? Rzekłabym, że widzę szerzej, bo widzę pewne zagrożenia i niezgodności, jakie niesie ze sobą taka "przygoda", gdy osoby tak bardzo różnią się etapami życia.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Centheris

Musisz mieć pod górkę w życiu, skoro przyjemność sprawia Ci bycie tak opryskliwą bez powodu i celowanie w intelekt osoby, by obrazić, o której to osobie nie masz pojęcia, tylko dlatego, że widzi problem inaczej, niż Ty. Rzekłabym, że widzę szerzej, bo widzę pewne zagrożenia i niezgodności, jakie niesie ze sobą taka "przygoda", gdy osoby tak bardzo różnią się etapami życia.

Już mi się ulało. Bo to nie ja obrażam tutaj innych, przypisując negatywne czy wręcz skrajnie obrzydliwe cechy osobom, których nigdy się na oczy nie widziało, tylko dlatego, że ich pesel zaczyna się na takie czy inne cyferki.

Ciekawa jestem ile osób rzygających na takie związki w takim związku było. Bo złe doświadczenia, jeśli ktoś takie ma jeszcze rozumiem (chociaż też fakt, że komuś nie wyszło w konkretnym związku, albo okazuje się, że komuś dane 'parametry' jednak nie odpowiadają i dla kogoś ta różnica 'etapów życia' była nie do przeskoczenia nie oznacza, że wszyscy inni też tak mają czy powinni mieć). Ale teksty jakie tutaj padają o pedofilii, nienormalności i innych takich są ordynarne i niesprawiedliwe. Niby wiem, że świadczy to tylko i wyłącznie o osobach, które się tak wypowiadają, o ich ograniczeniu, ale i tak jest mi cholernie przykro jak czytam takie rzeczy.

Jest masa związków z dużą różnicą wieku, osób które poznały się, zaczęły ze sobą być, są ze sobą pomimo "różnych etapów w życiu". Jeżeli im, nam, to nie przeszkadza, to dlaczego tak kole to w oczy osoby trzecie? Zazdrość, że ktoś jest w swoim związku spełniony i szczęśliwy? Czym to się różni od wyrzygiwania na związki międzyrasowe, międzynarodowe, między'klasowe', nieheteroseksualne czy jakiekolwiek inne?

Czy wszystkie związki z różnicą wieku większą niż X są fajne, zdrowe i udane? Nie. Czy wszystkie związki rudych, grubych, niskich, wysokich, z niebieskimi oczami, dyplomem czy jego brakiem są udane? Nie.

KAŻDY związek może się nie udać, każdy związek to jakieś ryzyko. Wykorzystać, omotać, zabawić sie może każdy. Dlatego IMHO związki w ogóle są czymś tylko dla osób dojrzałych i poskładanych, bo rówieśnik/blondyn/informatyk/budowlaniec może okazać się lowelasem, przemocowcem czy innym wujem.

[Hanako]

Sarah Paulson ma 43 lata, a Holland Taylor 75. Ja nie rozumiem tego związku, ale z drugiej strony - ja nie muszę go rozumieć.
Dla mnie o wiele większym ryzykiem jest młody wiek autorki, niż sama różnica wieku między nimi. Naiwną, niedoświadczoną dziewczynę zawsze łatwiej zmanipulować i wciągnąć w toksyczny związek, niż dojrzałą już kobietę. Równie dobrze jednak skrzywdzić mógłby ją rówieśnik.
Więc trzeba liczyć, że autorka ma poukładane w głowie, umie stawiać granice, rozpoznawać sygnały ostrzegawcze, a w relacjach kierować się przede wszystkim swoim dobrem oraz zdrowym rozsądkiem. Przy takich warunkach błyskawicznie pozna, czy ten związek jest dla niej wartościowy, czy krzywdzący. Ja przy takim układzie automatycznie wrzuciłabym w głowie dodatkowe kwestie do prześwietlenia - czy nie szuka młodej i podatnej na wpływy, czy nie szuka przelotnego romansu, czy nie próbuje wychować sobie potulnej żony - pewne wytarte już schematy, które jednak pewna grupa gustująca w młodych dziewczynach powtarza.

Swoją drogą, w wieku autorki zaliczyłam przelotną znajomość z nieco starszym ode mnie facetem. Dojście do tego, że facet był nie fair, zajęło mi kilka tygodni, po czym pożegnałam go w żołnierskich słowach.
Mojej matce by się to pewnie nie podobało, gdyby o tym wiedziała - ale ja nie odniosłam poważnych ran na psychice ani życiowej traumy. Naprawdę nie wszystkie licealistki to idiotki, które mają wyłączone wszelki zdrowy rozsądek i pchają się w podejrzane romanse jak ćmy do ognia.

[panna_felicjanna]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8546560 6]Może po prostu jesteś ograniczona.[/QUOTE]
Zejdź proszę trochę z tonu.
Innych użytkowników też proszę o brak przytyków osobistych do innych użytkowników o odmiennym zdaniu.
Kolejne wypowiedzi w tym tonie zostaną potraktowane jako atak na drugą osobę i będą ukarane kartkami.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8546304 1]Boże, śmiać się czy płakać...[/QUOTE]Tylko smiac sie bron boze plakac... tak wiem rece opadaja..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz