|
|
#31 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 893
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Zawsze chciałam być dziennikarką i jestem, choć trochę zboczyłam w stronę copywritingu, redakcji, korekty. Bardzo mnie to satysfakcjonuje. Wszyscy wokół byli zdania, że popełniam straszny błąd, idąc na studia humanistyczne, i potem będę żyła pod mostem.
|
|
|
|
|
#32 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
|
|
|
|
|
#33 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#34 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Co do branży weterynaryjnej, to ja widzę duże braki w specjalistach zajmujących się bardziej egzotycznymi gatunkami. Sama swego czasu zostawiałam niebotyczne pieniądze w jednej z dwóch warszawskich przychodni specjalizujących się w gryzoniach i królikach. Ludzie z egzotycznymi gadami i ptakami jeszcze więcej płacą i trudno się do takiego specjalisty dobić. Ale to pewnie specyfika większych miast, wątpię żeby gdzie indziej było na to zapotrzebowanie. SteveS wybacz niedyskretne pytanie, ale jak Ci finansowo wychodzi redakcja i korekta? Zdarzyło mi się kilka razy robić takie rzeczy i byłam przerażona stawkami. Nie wiem, jak ludzie z tego wyżywają... Chyba że jakoś bardzo szybko pracują. majjkkaa89 do angielskiego jest teraz tyle materiałów i kursów online, że można sporo zrobić nawet bez płacenia z kurs językowy. Wiadomo, że dostępność nauczyciela jest z wielu względów fajniejsza, ale jak się nie ma co się lubi... Edytowane przez megamag Czas edycji: 2019-01-27 o 14:05 |
|
|
|
|
|
#35 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#36 |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Lekarz w ubojni nie zajmuje się "mordowaniem".
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
#37 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2019-01-27 o 14:10 |
|
|
|
|
|
#38 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 6 036
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;86424459]Co innego jak lekarz pomaga w uśpieniu zwierzęcia chorego, starego, cierpiącego, które się męczy, a szanse poprawy są znikome, a co innego udział w masowym mordowaniu zdrowych zwierząt.[/QUOTE]
Jaki procent ludzkości to wegetarianie? Miesozercy biora również czynny udział w masowym mordowaniu zwierząt. Lepiej być prostytutka, niż mięsożerca? Ciekawe podejście, nie powiem... ![]() Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka |
|
|
|
|
#39 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86424499]Jaki procent ludzkości to wegetarianie?
Miesozercy biora również czynny udział w masowym mordowaniu zwierząt. Lepiej być prostytutka, niż mięsożerca? Ciekawe podejście, nie powiem... [/QUOTE]Co ma procent "wyznawców" danej idei do jej oceny moralnej?
|
|
|
|
|
#40 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 893
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#41 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2018-10
Lokalizacja: Jestem z miasta
Wiadomości: 2 643
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
majjkkaa89 po pierwsze to jest cała masa darmowych materiałów, albo materiałów niewiele płatnych (np. czasopisma), ale po drugie i co ważniejsze, nie na każdym stanowisku w korpo wymagają angielskiego, serio. Stanowiska związane ze składem tekstu czy marketingiem często nie mają właśnie takich wymagań.
Nie bój się próbować
__________________
O powodzeniu decydują cztery czynniki. Niestety nikt ich nie zna. |
|
|
Okazje i pomysły na prezent
|
|
#42 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86424499]
Miesozercy biora również czynny udział w masowym mordowaniu zwierząt. [/QUOTE] Fakt, ale ubój przemysłowy tylko pogarsza sprawę i potęguje znieczulicę. Bo pozwala na to nie patrzeć. I potem mamy takie kurioza jak laska płacząca nad kotkiem ze złamaną łapką i jednocześnie zjadająca świnkę, która w chowie przemysłowym miała tak ciężkie życie, że śmierć było najlepszym, co ją spotkało. Cały ten system jest dla mnie naprawdę do bani. Zasmuciło mnie bardzo to "uodparnianie się" weterynarzy na studiach, czyli po prostu znieczulica. Bo dla mnie weterynarz to też lekarz, cenię go równie wysoko, ale podobnie jak od lekarzy oczekuję empatii wobec pacjentów. Primum non nocere i takie tam. ---------- Dopisano o 14:37 ---------- Poprzedni post napisano o 14:36 ---------- [1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86424563]Co ma procent "wyznawców" danej idei do jej oceny moralnej? [/QUOTE]W retoryce to się nazywa dowodem społecznej słuszności. Chodzi generalnie o to, że większość uważa, że większość ma rację i dla wielu ludzi taki argument, że większość coś robi, zamyka dyskusję i dowodzi słuszności takiego postępowania. ---------- Dopisano o 14:40 ---------- Poprzedni post napisano o 14:37 ---------- Cytat:
|
|
|
|
|
|
#43 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Znam ten pozamerytoryczny sposób "argumentowania", ale mimo wszystko jestem ciekawa prywatnej motywacji użytkowniczki, która go przytacza.
|
|
|
|
|
#44 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 896
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
No nie wiem, czy lekarze są tacy empatyczni i czy w ogóle mogą tacy być. Raczej w tym zawodzie musi chodzić o profesjonalizm, dobrze postawioną diagnozę i wyleczenie pacjenta, bez roztkliwianiem się nad każdym pojedynczym przypadkiem. Jeśli ktoś jest wrażliwy i cierpi razem z pacjentem to bardzo szybko się wykończy psychicznie i fizycznie. |
|
|
|
|
|
#45 | ||||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 31
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Bardzo, bardzo ciekawy temat, który skłonił mnie do przemyśleń nad własną sytuacją zawodową, podsumowania swojej kariery i zastanowienia się co dalej z tym wszystkim
Aż niewiadomo od czego zacząć... Na wstępie napiszę, że czytając niektóre Wasze wypowiedzi, to tak jakbym o sobie czytała, np: Cytat:
I tak oto w gimanazjum chciałam być pisarką lub dziennikarką (miałam szóstki z polskiego na świadectwach, byłam w redakcji szkolnej gazetki, nauczyciele uważali, że mam talent i lekkie pióro), ale przeszło wraz z końcem gimnazjum - chyba po części dlatego, że nasłuchałam się, że ciężko się w tym wybić, filologia polska jest bez przyszłości itp. Później na początku liceum była wielka faza na zostanie lekarzem, ale szybko się zniechęciłam - chemia, fizyka, biologia szły mi słabo. Następnie chciałam iść na budownictwo a jeszcze bardziej zostać architektem. I tu proszę się nie śmiać, ale wzięło się to stąd, że uwielbiałam projektować, budować i urządzać domy dla Simów Na budownictwie byłam przez semestr - wymiękłam na pierwszej sesji. Fizyka, matematyka, chemia to był dla mnie horror na tym kierunku, a jednej prowadzącej się panicznie bałam. Wpadłam w nerwicę, nie mogłam spać, podupadłam na zdrowiu. I został mi mój drugi kierunek. Wybrany kompletnie od czapy i pod wpływem chwili. Wtedy chyba zaczynała się moda na te wszystkie polskie komedie romantyczne - dopiero co wchodziły do kin. Bohaterowie - piękni, młodzi, ze wspaniałymi mieszkaniami, super ubrani, pracujący w nowoczesnych, szklanych budynkach korporacji w stolicy, zarabiający super pieniądze. Zagraniczne podróże służbowe i jak ktoś wspomniał - high life. I ja młoda, głupia, naiwna chciałam być taką bohaterką polskiej komedii romantycznej. I poszłam na zarządzanie ![]() Oczywiście nie byłam ani tak przebojowa, jakbym chciała być, swojej firmy otwierać nie zamierzałam, do języków obcych nie miałam talentu i zamiłowania.I tu dochodzimy do dzisiaj. Po licencjacie trochę dorosłam i oprzytomniałam. Wybrałam konkretną specjalizację - finanse i rachunkowość, która da mi szansę na jakiś konkretny zawód. Obecnie jestem księgową w wielkiej korporacji w stolicy (czyli coś tam jednak się spełniło z moich młodzieńczych marzeń - ironia ![]() ) Swoją karierę uważam za średnio udaną, czuję się średnio spełniona pod względem zawodowym i moje życie na pewno nie przypomina moich młodzieńczych marzeń. Księgową w swojej własnej ocenie jestem średnią. Nie pracuję jeszcze na całkowicie samodzielnym stanowisku. Bardzo ciężko zrobić mi ten przeskok, a są w moim zespole osoby młodsze, które zaszły już dalej niż ja. Mam kompleksy z tego powodu, tym bardziej, że już 30 na karku w tym roku. Miałam różne przeboje po drodze. Zanim trafiłam do obecnego miejsca pracy, wszędzie indziej pracowałam średnio przez rok. Te cytaty świetnie odwzorowują atmosferę i warunki panujące w moich poprzednich miejscach pracy: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Pewnie inaczej byłoby, gdyby ta praca była czymś co lubię, moją pasją - pewnie i moja wiedza i zarobki byłyby większe, a tak jest średnio na jeża. Chodzę do pracy właściwie tylko dla pieniędzy. Nie to, że pracuję byle jak i się obijam, co to to nie - pracuję ciężko i staram się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, na jak najwyższym poziomie, ale w głębi duszy nie lubię tego co robię. Pracuję w firmie outsourcingowej i moja praca w dużej mierze polega na codziennym kontakcie z klientem i w mojej ocenie na lizaniu tyłka klientowi, spełnianiu wygórowanych oczekiwań, czego szczerze w głębi duszy nie cierpię. Kiedyś myślałam, że jako księgowa nie będę miała z czymś takim styczności, a tu taka ironia losu. Co najśmieszniejsze dobrze mi to idzie, potrafię zjednać sobie klienta, ale ta praca strasznie wypruwa ze mnie energię i męczy mnie. Ogólnie niby nie jest najgorzaj. Kiedyś marzyłam o takiej pensji, jaką mam obecnie, ale mieszkając w Warszawie od kilku lat widzę, że to słabo na tle znajomych i jak na korporację. Na jako-takie życie na średniej stopie mnie stać, ale nie są to zarobki pozwalające kupić sobie szybko mieszkanie czy dobry samochód, albo pozwalające na realizację mojego marzenia o podróżowaniu po świecie. Ale porównując do ludzi z mojego miasteczka czy z mojego roku na studiach, to jestem jedną z osób, którym dobrze się ułożyło w życiu z pracą. Naprawdę super mają osoby, które piszą tutaj, że robią to co lubią, łączą pasję z pracą, osiem godzin mija im w kilka sekund i przy tym dobrze zarabiają. Czyli jednak da się tak żyć, by chodzić do pracy nie za karę? Albo osoby piszące o tym, że przebranżowiły się z powodzeniem, zamieniły coś, czego nie lubiły na pracę, która dała im szczęście i satysfakcję. Nawet nie wiecie, jak ja marzę o czymś takim. Obecnie cały czas zastanawiam się co dalej począć ze swoim życiem - zostać przy obecnej ciepłej posadce i w pewnym sensie męczyć się tam dalej. Boję się, że może się okazać, że trawa po drugiej stronie jest dla mnie zawsze bardziej zielona i może być tak, że nigdzie nie będzie mi dobrze, bo mam jakieś za bardzo wygórowane oczekiwania od życia. Aby coś więcej osiągnąć w obecnym zawodzie chyba musiałabym pójść na kursy i wreszcie nauczyć się chociaż angielskiego na perfekt, ale ciężko mi się za to zabrać. Wracam wymęczona i tak bardzo nie chcę poświęcać dodatkowego czasu i pieniędzy na coś, co mnie nie kręci. Od kilku lat moją wielką pasją i chyba jedynym zainteresowaniem w życiu, które mi się nie znudziło po kilku miesiącach jest siłownia, bycie fit i zdrowy tryb życia. To moja odskocznia po pracy, coś co sprawia mi dużo radości i satysfakcji. Czasami mam myśli, by jakoś powiązać z tym swoje życie, ale zaraz potem myślę, że teraz jest na to taki bum, że Ci trenerzy personalni, dietetycy i wszelkiej maści eksperci od bycia fit mnożą się jak grzyby po deszczu i nie ma tam dla mnie miejsca, nie mam siły przebicia. Następne zainteresowanie to czytanie książek, lubię też udzielać się na forach, opowiadać ludziom historie. Gdy trzeba napisać jakiegoś trudnego maila do klienta, coś ładnie ubrać w słowa - piszę go ja. Gdzieś tam cały czas siedzi to niespełnione marzenie z dzieciństwa o pisaniu, dziennikarstwie, do czego podobno miałam talent i predyspozycje. Jeszcze inną opcją jest nauczenie się programowania, co nie jest żadną wielką pasją i zainteresowaniem. Po prostu chciałabym dobrze zarabiać, a już całkowite przebranżowienie się z księgowej w programistę wydaje mi się czasami tańsze i łatwiejsze niż skończenie pierdyliona drogich kursów, wyższe zarobki i osiągnięcie czegoś więcej w księgowości. Dzięki jeśli ktoś przeczytał
|
||||
|
|
|
|
#46 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 20 982
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Treść usunięta
|
|
|
|
|
#47 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
https://www.tvn24.pl/superwizjer-w-t...ch,903977.html
Tutaj wyraźnie widać tę opisywaną znieczulicę wśród weterynarzy. Przestrzegam: reportaż dla osób o mocnych nerwach. |
|
|
|
|
#48 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 6 036
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Nie, że większość ma rację tylko, że w tym wypadku, większość przyczynia się do tego mordu.
Jak dla mnie w samym zabijaniu i jedzeniu mięsa nie ma nic złego. Problem jest tylko sposób zabijania i warunki do życia tych zwierząt. No i tak swoją drogą, czy bydło nie podlega ustawie o ochronie zwierząt? Weterynarz widzi spartańskie warunki, ranne zwierzeta i... co z tym robi? Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka |
|
|
|
|
#49 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ---------- [1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86424792] No i tak swoją drogą, czy bydło nie podlega ustawie o ochronie zwierząt? [/QUOTE] Tylko że wg tej ustawy spędzanie całego życia w ciasnym boksie i nieoglądanie słońca jest spoko. Adaline010010 przeczytałam i wcale Ci się nie dziwię. Zawsze sobie myślałam, że jakby mnie jakoś mocno nie ciągnęło w pewne rejony (właśnie związane z językami i pisaniem), tobym najprędzej została księgową. Bo to takie w sumie podobno dobrze opłacany zawód, a do tego nie jakiś nieprzyjemny, no bo się siedzi jednak przy komputerku. Pewnie też byłabym zdziwiona, że warunki jednak nie takie dobre i trzeba się płaszczyć przed klientami. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Edytowane przez megamag Czas edycji: 2019-01-27 o 15:58 |
|
|
|
|
|
#50 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 4 486
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
[1=b937e0c478c7f0bdd9edd1f 55f22ced0e16f646d;8642438 4]Bardzo bym chciała pracować w korpo bo zewsząd słyszę (no bardziej czytam na wizażu
) że są to miejsca z jasnym rozkładem obowiązków i jasną ścieżką kariery (no i dodatki jak karty sportowe, opieka medyczna - tego u mnie w firmie nie ma i nie będzie nigdy) ale...nie znam żadnego języka obcego. Naukę angielskiego zakończyłam wraz z liceum (11 lat temu), nie pamiętam prawie nic, tyle żeby na wakacjach się dogadać. Nie poradziłabym sobie w pracy z angielskim, to w moim przypadku musiałaby być nauka wręcz od podstaw a wiadomo nauka języka obcego do poziomu komunikatywnego nie trwa pół roku a lata. No i też koszty, jeśli po samodzielnych początkach miałabym zainwestować w kurs, to już dla mnie duży wydatek. To mnie blokuje.[/QUOTE]Nie zawsze angielski na poziomie komunikatywnym jest potrzebny w korpo. Zakończyłam jego naukę w liceum (20 lat temu ) i od 12 lat pracuję w korporacji. Zawsze uczciwie wpisuję w cv że język na poziomie podstawowym.Język nawet jeśli jest w ogłoszeniu, to nie zawsze jest potrzebny na danym stanowisku. Jeżeli chcesz pracować w korpo to złóż CV i daj szansę podjąć decyzję rekruterowi. Moja droga zawodowa jest kręta. Maturę zdawałam w czasach kiedy studia (jednostopniowe) były absolutną koniecznością. "Bez tego to tylko rowy kopać" grzmieli dorośli. To poszłam, na takie zgodne z moimi zainteresowaniami, humanistyczne. Zawodu jako takiego nie mam. Pracuję od 4 roku studiów, w miejscach najróżniejszych: budżetówka, obsługa klienta, praca operacyjna w korpo. Tam gdzie chciałam - w muzeum - nigdy nie podjęłam pracy. 10 lat temu wymyśliłam, że będę pracować w DTP. Skończyłam stosowne studia podyplomowe ale okazało się, że nie jestem wystarczająco przebojowa aby szukać pracy w zawodzie. Lepiej mi w korporacji z ustalonymi godzinami pracy i ustalonymi obowiązkami. Pracuję w banku, na back office, nie mam kontaktu z klientami, siedzę i klepię w klawiaturę. Czasami żałuję, że nikt nawet nie podejrzewa, że umiem składać książki i mam talenty plastyczne
__________________
Czasami bywa się gołębiem a czasami pomnikiem. ![]() ---------------------------------------------------------- PRETENSJONALNY nie oznacza "pełen pretensji" Za słownikiem PWN: pretensjonalny to 1. «zachowujący się sztucznie, krygujący się» 2. «zbyt wyszukany, świadczący o złym guście» |
|
|
|
|
#51 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Studia wybrałam trochę z przypadku, trochę z zainteresowania. Planowałam inny kierunek, ale wyszło jak wyszło. Na początku myślałam o zmianie kierunku, ale spodobało mi się i zostałam. Po studiach znalazłam pracę zgodną z moja specjalizacją, właściwie to to staż był. Siedziałam tam rok. O ile na początku byłam pełna energii i zapału, tak z czasem ta praca zaczęła mnie coraz bardziej męczyć. Męczył mnie jej bunkrowaty charakter. Wcześniej nawet nie przypuszczałam, że coś takiego może mi aż tak przeszkadzać. To był staż w budżetówce, a wiadomo, łatwiej skreślić szóstkę w lotka, niż dostać umowę po stażu w budżetówce
Pod koniec tylko czekałam na ten moment, aż wyjdę stamtąd raz na zawsze. Generalnie w tej branży wszędzie praca wygląda dość podobnie, więc odechciało mi się. Nie chciałam już w tym pracować, ani tam, ani nigdzie indziej.Żałuję wyboru specjalizacji. Już na trzecim roku wiedziałam, że to był błąd, ale specjalizację wybierałam na pierwszym roku w połowie grudnia i wtedy pojęcie miałam znikome, jak zresztą wszyscy. Teraz wybrałabym inną, nie wiem, czy pracowałabym po niej w zawodzie, ale przynajmniej dobrze bym się na niej bawiła. Po zakończeniu tamtej pracy nie miałam pracy przez kilka miesięcy. Szukałam pracy dość długo, ale nie mogę powiedzieć, żebym to robiła przez cały ten okres, bo najpierw przeżywałam rozstanie, potem miałam problemy zdrowotne i trochę mi zeszło, zanim się ogarnęłam. Postanowiłam zmienić branżę na finanse, bo mi się wydawało, że w tej branży da się zarobić. Z pewnymi komplikacjami mi się udało. Jednak potem w dość krótkim okresie czasu zmieniałam pracę kilka razy - w pierwszej dali mi minimalną, praca była nijaka, było dość mobbingowo. Nie widziałam powodu, żeby tam siedzieć. Potem szukanie pracy szło mi szybko, albo wysłałam 3 CV, z jednego miejsca się odezwali i od razu zatrudnili, albo praca znajdywała mnie sama. Prace zmieniałam, bo np. w jednej firmie z góry wiedziałam, że to nie dla mnie, ale uznałam to za świetna okazję do zdobycia doświadczenia, które zamierzałam wykorzystać potem w innej firmie. Potem znowu mobbing, w ciągu 4 miesięcy schudłam przez tamtą pracę kilkanaście kg. To był dość trudny okres. Aktualna praca znalazła mnie sama. To była praca z pogranicza finansów i czegoś innego, jednak po drodze w zasadzie odpadły mi obowiązki, które mogłabym podciągnąć pod finanse, więc w sumie wyszło, że znowu niechcący zmieniłam branżę, mimo, że większość obowiązków została taka sama. Nie zarabiam w niej kokosów, nie mam szans na awans, bo nade mną nikogo nie ma, szefa mam czasem ochotę zatłuc. Ale tak naprawdę lubię to, co robię, rozwijam się, dużo się uczę. Chcę tam posiedzieć dłużej. Czasem tylko tęsknię za pieniędzmi, które zarabiałam w banku, ale nie chciałabym już tego robić. ---------- Dopisano o 16:22 ---------- Poprzedni post napisano o 16:16 ---------- A, i jeszcze jedno. Na studiach nie miałam żadnej specjalnej wizji, co będę robić potem. Poszłam na nie, bo chciałam zdobyć wiedzę i poszerzyć horyzonty. Uważam, że to się udało. |
|
|
|
|
#52 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 2 169
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Przeczytałam. Witam koleżankę po fachu i bratnią duszę w słomianym zapale i w ogóle
Jakbym. o sobie czytała. Ja też w księgowości, ale w biurze rachunkowym. I też średnio się w tym widzę. Wszystko potwierdzam, klienci są naprawdę trudni. U mnie w robocie ludzie z 15-20letnim stażem obwiniają właśnie ludzi o swoje wypalenie, bo cyferki lubią, ale użerać się z kretynami już nie. Na Ekonomię poszłam z rozsądku, bo wydawała mi się w miarę "przyszłościowa" i na moje siły. Piszę teraz pracę licencjacką . Żałować nie żałuję, jakieś studia trzeba mieć w tym kraju - błędne koło, ale tak jest. W pracy mam fajny zespół, bardzo specyficzny, pensja niezła, mieszczę się w widełkach warszawskich młodszych księgowych (wg pracujpeel). Liczę, że doznam olśnienia w pewnym momencie, póki co chcę się wziąć za niemiecki i angielski, żeby mieć szansę na korpo w razie w. Przestałam się napinać i zamartwiać z powodu braku pomysłu na siebie, ogólnie to moje postanowienie na 2019 i kolejne lata - żeby oszczędzać nerwy, mieć dystans i rozwijać się w innych aspektach (taniec <3, zero waste), a nie zadręczać się presją kariery i innymi problemami pierwszego świata.
|
|
|
|
|
#53 | |||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 31
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Witaj Brandie Taak, ten kto pracuje jako księgowy w biurze rachunkowym ten dobrze wie jak wygląda użeranie się z klientami w tego typu pracy i jak trzeba im nadskakiwać. I niestety to nie wygląda tak jak wielu ludziom się wydaje... że księgowy siedzi sobie spokojnie, cały dzień nie musi nic mówić i coś tam spokojnie wklepuje przed komputerkiem. Tak to może wyglądać w księgowości wewnętrznej gdzie całe życie księguje się tylko wyciąg bankowy (przy czym zarobki są słabe) lub kiedy jesteś tylko asystentem. Bardziej ambitne stanowiska księgowe wymagają wbrew pozorom nie lada zdolności interpersonalnych według mnie. Ja mam teraz to szczęście, że mam szefów którzy wyznają zasadę "jesteśmy tylko ludźmi, każdemu zdarza się pomylić", więc tylko od klientów mam presję by być nieomylną. I nie świadczymy też żadnych usług doradztwa podatkowego, więc klienci nie zamęczają aż tak pytaniami z księżyca. W pierwszej pracy po studiach miałam presję, by robić wszystko bezbłędnie zarówno ze strony klientów jak i szefów, nerwice i napady lękowe przy tym Kolejna zmora to dostarczanie wszystkiego przez klientów na ostatnią chwilę, brak opisów dokumentów, przy czym księgowy ma wszystko zaksięgować w godzinę najlepiej i bezbłędnie - książkę możnaby o tym wszystkim napisać. Cytat:
Cytat:
Edytowane przez Adaline010010 Czas edycji: 2019-01-27 o 19:44 |
|||
|
|
|
|
#54 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 506
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Interesowała mnie psychologia ale nie stać mnie było na studiowanie dzienne, poszłam więc na socjologię zaocznie. Prace zmieniam regularnie średnio co 2 lata i robię to, co mnie aktualnie interesuje i co mi się wydaje ciekawe. Po latach pracy za kiepskie pensje doszłam do przyzwoitego poziomu choć też daleka jestem od nazywania tego karierą, to czynność którą wykonuję po prostu dla pieniędzy. Pracowałam w firmach o różnej wielkości (od małych rodzinnych po korporacje) i w różnych branżach: hotelarstwo, sprzedaż, produkcja, import, eksport, a ostatnio zakupy. Widząc wasze wpisy to uświadamia sobie, że posiadam łatwość dokonywania zmian i jak mnie męczy jakaś praca to ją rzucam bez zbędnych sentymentow. Wolę poszukać czegoś nowego niż wyhodować sobie chorobę czy popaść w depresję w niesatysfakcjonujacej mnie pracy. Jestem pragmatyczna i elastyczna co powoduje że nie przeżywam jakichś szczególnych rozczarowań związanych ze swoimi wyobrażeniami dotyczącymi pracy z dzieciństwa czy nastolatkosci, które się zresztą u mnie ciągle zmieniaja. Co innego interesowało mnie jak miałam 15,20, 25 lat czy teraz. Poszukiwania pracy dostosowuje do swojego aktualnego stanu: priorytetów, zainteresowań jak i finansowego zabezpieczenia po prostu. Wracając do rzeczywistości to zamierzam teraz poszukać pracy zdalnej aby ograniczyć do minimum męczący mnie ostatnio czynnik ludzki no i czas pokaże co mi z tego wyjdzie
__________________
W życiu musi być dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze
Edytowane przez Amazoniak Czas edycji: 2019-01-27 o 21:00 |
|
|
|
|
|
#55 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 885
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Opowiem i o sobie
![]() Nigdy nie wiedziałam co chcę robić. Szłam za ciosem podpowiedzi innych. Najpierw ktoś zauważył, że nawet nawet idą mi języki więc chciałam zostać filologiem i uczyć angielskiego w przedszkolu. Całe gimnazjum chodziłam do dodatkowej szkoły językowej, więc na lekcjach zawsze byłam najlepsza. Poszłam do liceum na profil językowy. No i okazało się że jestem mocno przeciętna a nawet poniżej średniej. Strasznie mnie to zniechęciło i zaczęłam szukać czegoś nowego. W klasie językowej najlepsza byłam z matematyki więc postanowiłam iść na politechnikę. I to nie na łatwy kierunek tylko na taki który uchodził wtedy za najtrudniejszy - automatykę. Zaczęłam sama uczyć się matematyki do rozszerzenia - no i poszło mi fatalnie. Na uczelnie dostałam się tylko dzięki wynikowi z rozszerzenia z angielskiego. A to i tak na taką na którą nie chciałam zupełnie iść bo na żadną inną się nie dostałam w pierwszych rekrutacjach. Na ostatniej rekrutacji udało mi się załapać na tą automatykę właśnie. Byłam załamana bo bardzo chciałam studiować w Krakowie a wylądowałam na Śląsku. Nienawidziłam miejsca w którym wylądowałam, nie umiałam znaleźć znajomych, nikogo w promieniu 100km nie znałam. Studia jak łatwo się domyślić szły tragicznie. Masakryczne braki w wiedzy i materiale z fizyki i matematyczki sprawiały że siedziałam po nocach i zakuwałam. Pierwszy rok był straszny, marzyłam żeby rzucić to w cholere i wrócić do domu, beczałam po nocach bo nie dawałam sobie rady. Zostałam bo wstydziłam się przyznać przed wszystkimi, że nie dałam rady i w mojej opinii byłam beznadziejna. Nie chciałam zawieźć rodziców którzy inwestowali tyle w moją naukę, utrzymanie. No i zostałam jakimś cudem zdałam pierwsze 3 semestry a później poszło z górki. Zanim skończyłam 1 st studiów znalazłam pracę w zawodzie. Magistra robiłam już zaocznie żeby móc więcej czasu poświęcić pracy. Początki były też ciężkie. Na początku wydawało mi się że do tego się nie nadaję miałam nawet rozmowę dyscyplinarną że idzie mi bardzo źle. Trafiłam na innych ludzi i projekt i zaczęło iść coraz lepiej. Po półtora roku zaczęłam sama prowadzić części projektów i dawałam radę. Dzięki temu kiedy moi znajomi ze studiów zaczynali szukać pracy i trafiali na moją firmę to ja decydowałam o ich zatrudnieniu, szkoliłam ich i rozdzielałam im obowiązki. Niestety przez początki zawsze byłam traktowana jako gorsza i słabsza w dodatku że w firmie byli prawie sami faceci więc zaczęłam się rozglądać za inną firmą. Miałam okazję dostać 2x obecną wypłatę i zostać kierownikiem działu ale zrezygnowałam ze względu na ciężkie dojazdy (ponad 45min w korkach) i bardzo częste delegacje służbowe (potrafią trwać nawet i rok na drugim końcu świata). Pracę zmieniłam, obecnie mam dużo wyższą wypłatę, mniej obowiązków, łatwy dojazd (10-15min drogi) i sporadyczne wyjazdy trwające max 3 miesiące. Chociaż zaczyna mi obecnie brakować obowiązków z wcześniejszej pracy takich jak szkolenia ludzi, kontaktów z klientami i decyzyjności. Pocieszam się że obecna firma się rozwija i może z czasem przejmę też te obowiązki oczywiście za wyższą pensję. Obecnie cenię sobie brak nadgodzin, elastyczne godziny pracy (muszę przepracować 8h dziennie a to czy wyjdę raz po 6 a 2 dni zostanę po 9 to nie problem, mogę wyjść w środku dnia załatwić coś w urzędzie lub iść do lekarza i wrócić o pracy), mało wyjazdów, i szybki dojazd. No i to że w końcu czuję się doceniana za to co robię. |
|
|
|
|
#56 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 1 042
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Pocieszam się tym, że mam 23 lata, więc dopiero zaczynam karierę zawodową i staram się zmienić swoje podejście, póki jest czas.
__________________
Nic tak nie rozpala człowieka, jak gorąca herbata. |
|
|
|
|
|
#57 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
PaniAuto, automatyka to nie jest łatwy kawałek chleba. Wiem, bo wyszłam za automatyka.
Te wyjazdy to niestety norma. Ludzie z zewnątrz czasem ich zazdroszczą, bo nie wiedzą, jak to wygląda. Że czasem się po prostu ląduje na pół roku w fabryce na jakimś indyjskim zadupiu, w elektrowni na środku pustyni albo na statku na Morzy Północnym. I że się tam raczej nie pozwiedza, a do tego pracuje często po 12 godzina na dobę 7 dni w tygodniu. Fakt, że to jeden z lepiej opłacanych zawodów na rynku, ale jednak to ma swoją cenę. Te wyjazdy już niejedną rodzinę rozwaliły. W firmach,w których pracował mój mąż, automatycy to przeważnie byli raczej rozwiedzenie. Zdarzały się też takie historie, że jak któryś miał małe dziecko, to to dziecko go nie poznawało i płakało na jego widok. W ogóle większość osób z roku mojego męża nie pracuje w zawodzie, tylko kilku się załapało. Też z uśmiechem czytałam Twój post, bo jak to się wszystko szybko zmienia. Piszesz o automatyce jako o takim prestiżowym i uznawanym za trudny kierunku. A tak jest dopiero od niedawna, konkretnie od tych rządowych kampanii technicznego sukcesu i utworzenia kierunków dofinansowanych. Mój mąż zdawał jeszcze starą maturę i wtedy wcale tak nie było. Mało kto chciał iść na automatykę i przyjmowali prawie każdego. On poszedł, bo go to interesowało, ale większość ludzi na roku była z przypadku. Akurat na automatykę przyjmowali z konkursu świadectw (co w warunkach starej matury oznaczało: jak leci), więc po prostu lądowało tam dużo osób, które się nie dostały na bardziej oblegane kierunki na politechnice. Mój mąż do dziś wspomina, jakie miał betony na roku, które oczywiście szybko wyleciały. I rzeczywiście jego akademik miał klimat, do dziś pamiętam. Tu przechodził koleś bez zęba na przedzie, tu nawalało disco polo. Ludzie myjący się raz w tygodniu też się zdarzali. Edytowane przez megamag Czas edycji: 2019-01-28 o 12:30 |
|
|
|
|
#58 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 885
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Cytat:
Ja mam 26 lat także stosunkowo niedawno zaczynałam studia Ukierunkowałam się na robotykę więc mogę pracować prze większość czau w biurze no i zwykle delegacje też mam do biura klienta a nie na fabrykę. Tam są głównie młodzi ludzie prosto po studiach którzy chcą szybko zarobić na własne mieszkanie, samochód, przyszłość. Praca w biurze jest zdecydowanie mniej dochodowa ale przynajmniej jest się w domu. Na mój rok przyjęli 220 osób a broniło się 60-70 razem z ludźmi z lat wyżej więc odsiew był niesamowity.
|
|
|
|
|
|
#59 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;86424477]Wyraźnie napisałam: "bierze udział". Sprawdzanie zdrowia zwierząt zanim pójdą na rzeź i wydawanie pieczątek/zgody, to udział, czyż nie?[/QUOTE]Widzę, że średnio znasz się na obowiązkach lekarza w ubojni. Zwierzęta są badane zanim wyruszą transportem. Lekarz w ubojni bada mięso w kontekście zabitego zwierzęcia, czyli sprawdza czy mięso jest bezpieczne dla ludzi. Pomijam fakt, że weterynarze sprawdzają dobrostan zwierząt, które do rzeźni przyjeżdżają.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#60 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: Kariera zawodowa: oczekiwania vs. rzeczywistość
Ale fajny wątek
![]() Ja po 16 latach w zawodzie mam serdecznie dość dorosłych, z którymi pracuję. Robię kolejne studia, bo dumam nad własną praktyką. Może się uda, chociaż obawiam się, że coś własnego to nie dla mnie szalenie mnie przeraża papierologia i finanse.
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:56.



















Jakbym. o sobie czytała. Ja też w księgowości, ale w biurze rachunkowym. I też średnio się w tym widzę. Wszystko potwierdzam, klienci są naprawdę trudni. U mnie w robocie ludzie z 15-20letnim stażem obwiniają właśnie ludzi o swoje wypalenie, bo cyferki lubią, ale użerać się z kretynami już nie. Na Ekonomię poszłam z rozsądku, bo wydawała mi się w miarę "przyszłościowa" i na moje siły. Piszę teraz pracę licencjacką . Żałować nie żałuję, jakieś studia trzeba mieć w tym kraju - błędne koło, ale tak jest. W pracy mam fajny zespół, bardzo specyficzny, pensja niezła, mieszczę się w widełkach warszawskich młodszych księgowych (wg pracujpeel). Liczę, że doznam olśnienia w pewnym momencie, póki co chcę się wziąć za niemiecki i angielski, żeby mieć szansę na korpo w razie w. Przestałam się napinać i zamartwiać z powodu braku pomysłu na siebie, ogólnie to moje postanowienie na 2019 i kolejne lata - żeby oszczędzać nerwy, mieć dystans i rozwijać się w innych aspektach (taniec <3, zero waste), a nie zadręczać się presją kariery i innymi problemami pierwszego świata.

