|
|
#31 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-02
Lokalizacja: Wilkowice
Wiadomości: 633
|
Dot.: zniszczyłam sobie życie idąc na studia
Cytat:
Chłopak, który po 1 studiach, które okazały się niewypałem, po licencjacie zaczął drugi kierunek w wieku 22 lat. Jeszcze jedna dziewczyna, która na 2 lata rzuciła studia i wróciła. Czy wszystkim tym ludziom powiedziałabyś, że są zdesperowani? Bo ja tego nie widzę. Studiują sobie i tyle. Nikt nawet na nich dziwnie nie patrzy. Taki wiek to dopiero start życia. Lepiej w tym momencie rzucić studia, które nas nie satysfakcjonują i spełniać sie w czymś, co sprawia nam przyjemność, czy całe życie męczyć się w zawodzie, którego nienawidzimy? Człowiek nie jest nieomylny. A z tym, że matura była lajtowa w porównaniu ze studiami, to się nie do końca zgodzę Zależy od kierunku studiów.
|
|
|
|
|
|
#32 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2016-11
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 577
|
Dot.: zniszczyłam sobie życie idąc na studia
Cytat:
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
||
|
|
|
|
#33 | |
|
Femme fatale
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 259
|
Dot.: zniszczyłam sobie życie idąc na studia
Cytat:
Masz 3 lata obsuwy bo poprawiałaś maturę aby dostać się na studia, na które się koniec końców dostałaś. Szkoda, że tak późno sobie uświadomiłaś ten fakt (4 rok), że medycyna to jednak nie to w czym siebie życiowo widzisz i po prostu nie podołasz jako lekarz, ale Twoje życie nie jest stracone. Mówi się trudno, masz za sobą jakieś doświadczenie i cenne lekcje na przyszłość. Ja zawsze uważałam, że nawet jako pielęgniarka (już nawet nie lekarz) nie byłabym w stanie, nie miałabym odwagi, prawdopodobnie bym się bała pobrać pacjentowi krew do badania dla przykładu, a co dopiero być lekarzem, leczyć ludzi, a co najważniejsze ratować zdrowie i życie! operować! To jest dopiero odpowiedzialność (nie tylko dla mnie). Także bycie pielęgniarką w stosunku do lekarza, myślę, że nieporównywalne. Ale z drugiej strony jak teraz wspominam o lekarzu to po pierwsze pobranie krwi u pacjenta to musi być pryszcz (w porównaniu z tym co wykonuje i robi LEKARZ), a po drugie może to głupio zabrzmi, ale nawet do pobrania krwi chyba trzeba... dojrzeć (mam na myśli to, żeby przestać się na przykład to robić). Nie jesteś przegrywem życiowym, przegrańcem, zerem, leszczem, typowym frajerem. Dlaczego o sobie tak mówisz Dlaczego się tak traktujesz/nazywasz? Masz niskie mniemanie o sobie, a co za tym idzie, niską samoocenę i kompleksy. Mniemam, że utrzymują Cię rodzice bo studiujesz dziennie, ale powinnaś iść do psychologa na poczatek. Jeśli prywatnie rodzice nie daliby Ci kasy na wizytę (wątpię, że jedna coś da, Chic może...kto wie)/wizyty to musiałabyś albo zapracować sobie na to, albo poczekać i zapisać się na NFZ. Ze studiów oczywiście nie rezygnuj bo jesteś na 5 roku, został Ci jeszcze tylko rok do ukończenia studiów, a po za tym gdybyś to zrobiła to popełilabyś wielki błąd. Tyle czasu wykorzystane na studia aby finalnie skończyć ze średnim? Po 5 latach? Ok, męczysz się zapewne, ale rok jeszcze się możesz chyba przemęczyć i dotrwać. Po studiach nie musisz pracować nawet w żadnym zawodzie związanym z kitlem, medycyną i środowiskiem medycznym. Nawet nie musisz pracować w zawodzie około medycznym jeśli ta medycyna tak Ci się źle kojarzy, doprowadza Cię do napadów białej gorączki i źle się czujesz. A po za tym powinnaś skorzystać z pomocy doradcy zawodowego, który wykonuje testy predyspozycji zawodowych i dzięki takiemu doradcy, dzięki takim testom dowiesz się kim oo za lekarzem możesz być w życiu, do czego masz smykałkę, predyspozycje. Sama możesz powiedzieć co lubisz robić w życiu, na pewno są jakieś kwestie czy dziedziny, którymi się interesujesz. Przecież nie jesteś kanapowcem, który sączy browara i ogląda kolejny odcinek "Świata wg Kiepskich". Bez jaj. Studiujesz medycynę i twierdzisz, że nie masz żadnych zainteresowań? Nie wierzę. Piszesz, że od dziecka chciałaś być lekarzem, ale u takiego doradcy zawodowego dowiedziałabyś się czy w ogóle słusznie nim chciałaś zostać w dzieciństwie bo może do tego smykałki nie masz. Ale jak widać po coś powstał ten wątek, a on nie powstał bez przyczyny więc musi być dużo prawdy w tym co piszesz i w tym jak się czujesz, co czujesz. Dzięki takiemu spotkaniu wiedziałabyś w jaką stronę iść zawodowo bo miałabyś już wiedzę nt. tego jakie są Twoje mocne i słabe strony, predyspozycje zawodowe, czy jesteś umysłem językowym, humanistą czy ścisłowcem. Potem byś uznała czy jednak inne studia odpowiednie do zainteresowań i umysłu, predyspozycji czy jednak może konkretną praca/dziedzina/branża. Na pewno powinnaś sobie zrobić taki hm, "gap test", ale to po studiach. Ja nie mówię, że przez rok, ale może pół roku, ewentualnie kilka msc na zastanowienie się co dalej czy praca czy jednak inne konkretne pod Ciebie studia. Może tym razem już zaoczne? By pogodzić studia z pracą i w jakiejś pierwszej pracy zdobywać doświadczenie? Studia niestacjonarne tj. zaoczne wcale nie są gorsze od studiów w trybie stacjonarnym po prostu zazwyczaj są stworzone dla ludzi pracujących, tak aby mogli połączyć pracę zawodową z nauką, by się dalej rozwijać, kształcić, poszerzać swoją wiedzę i horyzonty, rozwijać się intelektualnie. Na Twoim miejscu bym nie rezygnowała że studiów bo został Ci dosłownie rok, 5 lat to jest sporo na rzucanie tego, po za tym zostałabyś tylko ze średnim i to wszystko na nic. Chyba, że gdybyś chciała po "x" czasu zacząć nowe studia wiedząc to wszystko co napisałam wyżej o doradcy zawodowym zacząć wszystko od początku to wtedy mogłabyś rzucić, ale szkoda lat. To moje zdanie. To nie są normalne objawy (nerwica naprawy leku, stres czy trauma) bo to co piszesz w wątku to może być objaw stresu silnego, nerwicy, napadów lęku itd. Dziewczyny o tym piszą więc warto wybrać się do psychologa, do psychiatry w tej dobrej wierze, chcąc dla Ciebie dobrze. Wielu ludzi na studiach po 1-2 roku zdaje sobie sprawę, że dany kierunek, który studiują nie jest dla nich, nie dają sobie rady, tego nie lubią, nie widzą się w tym, rezygnują, przenoszą się na inny, albo całkowicie rezygnują ze studiów. Ok, Ty zdałaś sobie z tego sprawę późno, powiedzmy na 4 roku, ale nic straconego. Teraz tak uważasz bo masz 26 lat zaczęte studia dociągnięte do 5 roku stacjonarnie i brak doświadczenia w jakiekolwiek pracy zawodowej skoro dziś już wiesz, że te studia to nie są dla Ciebie, ale brak doświadczenia zawodowego w wieku 26 lat nie jest końcem świata tylko początkiem.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś. 2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają. |
|
|
|
|
|
#34 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: stara syrena bez kół w stodole
Wiadomości: 1 123
|
Dot.: zniszczyłam sobie życie idąc na studia
O matko, przykro się czyta takie rzeczy. Na tym wątku dziewczyna która zaraz skończy medycynę pisze że jest przegrywem i chce się zabić a na innym 40 letni facet bez wykształcenia i słabo zarabiający narzeka że te kobiety takie straszne, dlaczego żadna go nie chce?
Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Autorko: tak jak dziewczyny piszą, tylko terapia. Wykształcenie (czy raczej dyplom) nie mają wiele wspólnego z samooceną a Ty masz ją bardzo zaniżoną. Myśli samobójcze to wręcz książkowy sygnał że trzeba jak najszybciej skonsultować się ze specjalistą. Walcz o siebie. |
|
|
|
|
#35 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 1 301
|
Dot.: zniszczyłam sobie życie idąc na studia
Cytat:
Iskry bożej też na razie nie uświadczyłam, rozejrzę się, może mi gdzieś umknęła |
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:41.







