Zmieniam cale życie dla miłości?

[Snowdrop_]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89529817]Treść usunięta[/QUOTE]Zgadzam się ze wszystkim co powyżej. Tak szczerze to gdybym miała taką koleżankę jak ty autorko w otoczeniu, to naprawdę brzydziłabym się znajomości z taką osobą mając wiedzę o jej postępowaniu. Odrażające.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[777godmode]

Napisane przez wiekanka

Nie, życie nie jest złudne a jest twardą rzeczywistoscią, walką o każdy dzień aby było jak najlepsze. A jęsli nie ma tej podstawy, to każde uczucie się skończy porażką.
Reszta to jakiś bełkot.

No czyli mam rację z tego co widzę, że piszesz.
Zresztą czy życie to powinna być walka?
Twarda rzeczywistość. Dla kogo?
Czy wiara partnera autorki nie była złudna?
I czy postępowanie i robienie sobie nadziei plus oszukiwanie nie tylko siebie, nie jest złudne?

[chwast]

Zachowujesz się nie fair, postępujesz po prostu źle i nie ma na to wytłumaczenia, żadnego. Po prostu nie chcesz tego przyznać, bo jesteś na to zbyt słaba, niedojrzała.

Ciężar zdrady jest okrutny, ale noszenie go w ukryciu i kontynuowanie tej zdrady, dla własnej wygody - niemoralne.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[kokolins]

Jaki masz na to wszystko plan? Gdzie się zamierzasz podziewać cały ten czas, w którym będziesz myśleć i się zastanawiać? Praktyczna strona tego przedsięwzięcia mnie interesuje, bo wspominałaś, że nie jest zbyt ciekawie..

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Kalashnikov87]

Nie mam chyba jeszcze planu. Do spotkania doszlo niedawno. Wiem, ze to niewiele zmienia i niczego nie usprawiedliwia bo kontakt byl od prawie roku I od wielu juz miesiecy myslalam o nim z konkretnym uczuciem. Ale po tym spotkaniu juz nie potrafie zyc, spac, jesc. Miotam sie miedzy mysla o zyciu z tym drugim a moim obecnym. Ale niczego juz chyba nie da sie naprawic. Bede musiala poszukac mieszkania, pokoju. Znalezc dodatkowa prace. Nie wiem. Musze podniesc konsekwencje. Zmiazdzyly mnie wypowiedzi na tym forum. Ale duzo w nich racji. Zachowuje sie parszywie. I musze nas wszystkich uwolnic.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Kalashnikov87

Nie mam chyba jeszcze planu. Do spotkania doszlo niedawno. Wiem, ze to niewiele zmienia i niczego nie usprawiedliwia bo kontakt byl od prawie roku I od wielu juz miesiecy myslalam o nim z konkretnym uczuciem. Ale po tym spotkaniu juz nie potrafie zyc, spac, jesc. Miotam sie miedzy mysla o zyciu z tym drugim a moim obecnym. Ale niczego juz chyba nie da sie naprawic. Bede musiala poszukac mieszkania, pokoju. Znalezc dodatkowa prace. Nie wiem. Musze podniesc konsekwencje. Zmiazdzyly mnie wypowiedzi na tym forum. Ale duzo w nich racji. Zachowuje sie parszywie. I musze nas wszystkich uwolnic.

jakich wszystkich?
twoj kochanek w zaden sposob nie jest zniewolony
zastanowilas sie przez chwile na czym zbudowalas to przeswiadczenie o milosci zycia i porozumieniu dusz?
jak pomyslisz logicznie tak z boku to nie wydaje ci sie ze to brzmi zenujaco biorac pod uwage ze widzialas sie z tym gosciem w ciagu roku pare razy(?) czy tam raz ,nigdy z nim nie mieszkalas,caly ten zwiazek jest zbudowany na gadkach online nie na realnym byciu ze soba ,zobaczysz jeszcze jak sie na tym wszystkim przejedziesz

[wiekanka]

Napisane przez 777godmode

No czyli mam rację z tego co widzę, że piszesz.
Zresztą czy życie to powinna być walka?
Twarda rzeczywistość. Dla kogo?
Czy wiara partnera autorki nie była złudna?
I czy postępowanie i robienie sobie nadziei plus oszukiwanie nie tylko siebie, nie jest złudne?

Cięzko mi odpowiadać, kiedy ja o chlebie a ty o niebie.
Nie rozumiem o kogo postępowanie ci chodzi i o jakim zludzeniu mowisz.
Autorka szuka porady, podpowiedzi. Ja zadając jej konkretne pytania probuje sklonic do zastanowienia sie, wyciągniecia wnioskow. Nie oceniam jej i nie mam zamiaru. To jej życie i jej decyzje. Ale uważam, ze dobrze, ze tu napisała bo jesli już zdecyduje się na jakiś krok, to zeby zrobila go z pełna swiadomoscią.


Autorko nie tragizuj, ty nic nie musisz.
Jedyne co musisz to umrzeć. I placić podatki.

[Kalashnikov87]

Byc moze niejasno w tej histerii napisalam. Moze Ty nie rozumiesz dokladnie sensu moich wypowiedzi. Nie zamierzam budowac mojego zycia tylko na tym drugim mezczyznie. Skoro jednak sie zaangazowalam emocjonalnie w jakis rodzaj relacji z kims innym niz moj obecny partner to znaczy, ze moj aktualny zwiazek jest prawie skonczony. Zdaje sobie sprawe z tego, ze ten drugi zwiazek ma wiecej niewiadomych niz pewnikow. Wiem tez, ze moze sie skonczyc rownie szybko jak sie zaczal. Nie Bede sie wdawac w szczegoly. Wiem o nim sporo. To jest ktos z mojej przeszlosci. Nie zamierzam wskoczyc w jego swiat od razu. Mysle o zostaniu tu gdzie jestem, conajmniej przez rok. Tylko juz bez mojego obecnego partnera. I tak wobec niego powinnam byc uczciwa duzo wczesniej. Wiem, ze zachowalam sie jak naiwny debil. Jak zla, wyrachowania swinia. Tego akurat nie trzeba mi uswiadamiac. Powiem mu o tym drugim, nie wdrazajac go jednak w szczegoly.

[wiekanka]

Piszesz niejasno, ogólnikami, odpowiadasz tak samo do wszystkich, to i trudno cię zrozumieć. Może odpisuj konkretnej osobie i pisz na początku wypowiedzi jej nazwę/nick.
Jeszcze przed chwilą nie bylaś pewna, ze chcesz odejść. Czy ty sama tego chcesz, czy odpowiedzi wizażanek mają wpływ, żeby zmienić ci zycie ?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

co masz na mysli piszac osoba z przeszlosci?
bylas z tym facetem juz wczesniej?czy tylko poprostu go znalas np z pracy ze szkoly czy studiow?byl twoim przyjacielem od lat dzieciecych?wychowywalisc ie sie w jednym domu ;-)
bo naprawde to ze kiedys twoje drogi z tym facetem juz sie skrzyzowaly i znasz go od lat nie znaczy ze wiesz kim on naprawde jest
od roku siedzisz w jakims chorym ukladzie i sie nakrecasz co pewnie rowniez mialo wplyw na to jak uklada sie twoj terazniejszy zwiazek,poniewaz zaczelas lokowac swoje uczucia poza zwiazkiem i przestalas sie starac
ps,ten od porozumienia dusz nie chce cie wspomoc zebys mogla stanac na nogi ?czy jednak woli tylko popisac i "czekac "?

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez Kalashnikov87

Byc moze niejasno w tej histerii napisalam. Moze Ty nie rozumiesz dokladnie sensu moich wypowiedzi. Nie zamierzam budowac mojego zycia tylko na tym drugim mezczyznie. Skoro jednak sie zaangazowalam emocjonalnie w jakis rodzaj relacji z kims innym niz moj obecny partner to znaczy, ze moj aktualny zwiazek jest prawie skonczony. Zdaje sobie sprawe z tego, ze ten drugi zwiazek ma wiecej niewiadomych niz pewnikow. Wiem tez, ze moze sie skonczyc rownie szybko jak sie zaczal. Nie Bede sie wdawac w szczegoly. Wiem o nim sporo. To jest ktos z mojej przeszlosci. Nie zamierzam wskoczyc w jego swiat od razu. Mysle o zostaniu tu gdzie jestem, conajmniej przez rok. Tylko juz bez mojego obecnego partnera. I tak wobec niego powinnam byc uczciwa duzo wczesniej. Wiem, ze zachowalam sie jak naiwny debil. Jak zla, wyrachowania swinia. Tego akurat nie trzeba mi uswiadamiac. Powiem mu o tym drugim, nie wdrazajac go jednak w szczegoly.

Strasznie jesteś egzaltowana.
Właściwie to dlaczego tak długo ciągnęłaś romans na boku? Dzieci nie masz, a to najczęściej ludzi skłania do takich akcji. Mnie po prostu osłabia jak ktoś tak totalnie nie ma jaj i zamiast się rozstać i odejść do tej wielkiej miłości, to nie - rok kłamstw brzmi lepiej. Szczerze to mam dużo więcej zrozumienia dla ludzi, którzy wprost twierdzą, że zdradzają, bo potrzebują wrażeń a z rodziny nie zrezygnują nigdy. Jest w tym jakaś "konsekwencja". Ale jeśli ktoś twierdzi, że ma zły związek, nie kocha, spotkał wielką miłość szał ciał i porozumienie dusz - to ja się pytam, po co ta farsa, po co żyć w kłamstwie przez ROK skoro można odejść, rozwieść się?

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[DrDoom]

Napisane przez Kalashnikov87

Byc moze niejasno w tej histerii napisalam. Moze Ty nie rozumiesz dokladnie sensu moich wypowiedzi. Nie zamierzam budowac mojego zycia tylko na tym drugim mezczyznie. Skoro jednak sie zaangazowalam emocjonalnie w jakis rodzaj relacji z kims innym niz moj obecny partner to znaczy, ze moj aktualny zwiazek jest prawie skonczony. Zdaje sobie sprawe z tego, ze ten drugi zwiazek ma wiecej niewiadomych niz pewnikow. Wiem tez, ze moze sie skonczyc rownie szybko jak sie zaczal. Nie Bede sie wdawac w szczegoly. Wiem o nim sporo. To jest ktos z mojej przeszlosci. Nie zamierzam wskoczyc w jego swiat od razu. Mysle o zostaniu tu gdzie jestem, conajmniej przez rok. Tylko juz bez mojego obecnego partnera. I tak wobec niego powinnam byc uczciwa duzo wczesniej. Wiem, ze zachowalam sie jak naiwny debil. Jak zla, wyrachowania swinia. Tego akurat nie trzeba mi uswiadamiac. Powiem mu o tym drugim, nie wdrazajac go jednak w szczegoly.

Masa ludzi zdradza i jest w różnych romansach, tylko mało kto się do tego jawnie przyznaje : P
Obecnego partnera przed niczym nie uchronisz, bo jest już "po" i nie ma co sobie wmawiać, że coś jest dla jego dobra, jak już to dla Twojej wygodny i tkwienie w tym na przyszłość dobrze nie wróży.


Co prawda partnerki nigdy nie zdradzałem czy nie wdawałem się w seksualne relacje z "zajętymi", to na koniec nie chciał bym się dowiedzieć, że byłem zdradzany.
Nie wiem co to ma udowodnić czy jak poprawić "życie" 2 stronie.
Siądzie jej zaufanie, samoocena i potencjalnie będzie rokować na przyszłe związki.


Lepiej się rozejść jak ludzie i tyle.
Dla niego i dla siebie.
I nie liczyłbym na 2, seks seksem, hormony mogą szaleć ale udanego związku to nie gwarantuje. Do tego zostaje gdzieś z tyłu "głowy", że tego zdradzałaś, możesz zdradzać i nowego.

Z niektórymi Paniami się fajnie sypia, co nie znaczy, że przełoży się to na związek
Ale niech chłop sobie jakoś życie ułoży, a Ty sobie szukaj nowego który spełni Twoje oczekiwania zarówno w życiu codziennym jak i łóżku.

[CandyShopGirl]

Współczuję Ci, autorko. Znałam bardzo podobną historię, ten sam wiek, ona w związku od wielu, wielu lat, przyjaźń, stare dobre małżeństwo, kręgi znajomych, sposoby spędzania czasu. Relacja z cyklu 'no nie ma mowy żeby oni się rozstali'. Poznała w internecie kogoś, też z innego kraju, obudziły się uśpione emocje, też zbyt długo zbierała się do rozstania, bo niepewność, bo tyle razem lat, zarobki nie te, mieszkanie jego, jednocześnie budując ich wirtualny świat z tym drugim. Rozstali się w końcu, ona postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała do kraju tego nowego, pierwszy raz go przy tym widząc - hardcore - i wynajęli od razu mieszkanie, i relacja się rozwija, już parę lat i z tego co wiem, jest szczęśliwa. Jej ex też sobie z kimś ułożył życie. Historia z cyklu turbo dziwnych i 'no ja to bym nie', ale i takie istnieją. Może trochę ku pokrzepieniu, jasne, że wszystko może się zrąbać na sto sposobów, ale chyba już nie masz pary żeby tkwić w tym co tkwisz, a syfu narobiłaś wystarczająco, już się zlituj nad tym gościem i zrób coś co ma jakąkolwiek szansę, nawet jeśli nikłą, na powodzenie. Bo przechodzony związek z gościem którego nie kochasz i walisz po rogach takiej szansy nie ma i tyle.

Sent from my Pixel 7 Pro using Tapatalk

[mpt]

Wszystko już zostało powiedziane, ja tylko dodam, że warto jednak wspomnieć partnerowi, że coś się odwaliło.
Chłopak po tylu latach będzie się zastanawiał, gdzie zawinił, czy da się to odkręcić, a krótka informacja "nie da się, jest w moim życiu ktoś inny" zamknie ten temat.

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Nie warto, ale im jestem starsza tym bardziej dochodzę do wniosku, że niektórzy ludzie muszą po prostu w☠☠☠ać się w jakieś gówno, przeżyć i zmądrzeć i lepszej drogi na to nie ma.
Kochasz swojego obecnego partnera? Wygląda na to, że nie. Więc w tej kwestii bym najpierw coś zrobiła. Wygląda na bycie z kimś z wygody. Raz się żyje. Wolisz wygodę od życia/przeżywania? To zostań w tym co jesteś. Chcesz poszaleć i doświadczyć emocji? Rozpocznij nowe. Przemyśl wszystkie za i przeciw z konsekwencjami i czy konsekwencje są tego warte.

[kociczka2022]

No to powiem ze swojego doświadczenia: miałam podobie jak Ty. Stagnacja w związku, nie mieszkaliśmy ze sobą ale byliśmy 4 lata. Traktowaliśmy się jak stare małżeństwo. Potem w pracy poznałam Pana X - od emocji aż kipiło. Chcąc być fair - powiedziałam o tym obecnemu partnerowi, że coś się wypaliło, że kogoś poznałam. Po długich rozmowach doszlismy do wniosku, że spróbujemy to posklejać. Ja zerwałam znajomość z Panem X, próbowaliśmy na nowo "rozpalić" ogień. Trwało to rok, nie wyszło. A naprawdę oboje się staraliśmy. Po definitywnym rozstaniu napisał do mnie Pan X. I wiecie co? Zeszliśmy się, byliśmy razem przez dwa lata, ale te dwa lata aż rzygałam od tych "emocji" - non stop kłótnie, sinusoidy, góry i doliny. Po rozstaniu z Panem X długo wspominałam tego poprzedniego i żałowałam, że nam nie wyszło, że nie udało się np. w kwestii seksu, bo był naprawdę dobrą osobą. Tobie też radze najpierw szczerze porozmawiac z partnerem i może spróbować nad sobą pracować. Bo Ty odejdziesz od swojego obecnego partnera, zmienisz życie o 360 stopni, a potem to życie znienawidzisz i będziesz nienawidzić nowego partnera, bo musiałaś w ogólnym rozliczeniu tyle poświęcić, a on nie musiał nic. Może dojść jego brak starań etc. Znacie się na odległość, więc tak naprawdę się nie znacie. Może cię wkurzać nawet jego sposób sprzątania lub brak zainteresowania w tej materii. To może być wszystko. Zazwyczaj relacje, które od razu się odpalają i dla których poświęcasz bardzo dużo, bardzo szybko się kończą i spalają. Rozważ do dwukrotnie, ale na pewno nie ukrywaj zdrady, Twojemu obecnemu partnerowi należy się prawda.

[7ae4e73d4b096fedcc3cca3dacf09e293fa96405_68a3b071c8cd0]

Najlepiej odejdź od obecnego i nie idź w kolejną relację. To wszystko tak źle się czyta, że aż głowa boli.
Daj sobie rok, żeby przemyśleć czego oczekujesz od życia i związku. To, że weszłaś w relację z człowiekiem, z którym kompletnie do siebie nie pasujecie, już wystarczająco świadczy o tym, że coś jest nie tak z twoimi wyborami partnera.
Z tym mówieniem obecnemu o zdradzie to jestem jakoś pomiędzy, sama nie wiem co bym zrobiła i co bym wolała. Z jednej strony brak takiej wiedzy ciągle budzi myśli, że może jeszcze coś da się zrobić, że może jeszcze wróci, a z drugiej strony świadomość że było się oszukiwaną też nie jest miła. Nie wiem, czy lepsza złudna nadzieja, która hamuje w budowaniu kolejnych relacji (bo może będzie chciała wrócić...) czy nienawiść przenikająca całego człowieka kilka razy dziennie i łamiąca zaufanie do bliskich.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz