Wykładowca. Zbytnie spoufalanie się? Żenujący mail

[Sodalite]

Napisane przez chacaos

Ach nie, gdybym się umówiła, to bym nawet nie dzwoniła, tylko na nogach popylała przez pół województwa z pracą w zębach, żeby nie zawieść wykładowcy, co tam jakieś rozkrzaczone auto i brak transportu. Bo może wprowadzał poprawki NA SZYBKO, bo przecież mam świetnie pojęcie o organizacji pracy innych ludzi. Kurde, żeby do mnie przez lata studiów choć raz zadzwoniono z sekretariatu, że zajęcia odwołane na ostatnią chwilę albo że egzamin odbędzie się o 11, a nie o 8, bo wykładowca nie ogarnął, że xero może być nieczynne. Tymczasem dostanie maila na ten temat czasem zakrawało o łaskę pańską.

Poprawki się nie zmarnują, dziewczyna od razu o nie zapytała, zaproponowała kolejny termin. Nie było powodu do agresywnego tonu, jemu popuściły nerwy, jej też, co tu maglować i po co pouczać ją, jak ma załatwiać sprawy na uczelni, o której funkcjonowaniu nic nie wiecie?

a nie wiedziałam, że na wątkach założonych na wizażu można tylko głaskać po główce i pocieszać jak to wszyscy źli poza autorem

wiesz jest coś takiego jak kultura osobista. i jeśli się z kimś na coś umawia to wypadałoby skutecznie poinformować o zmianie planów. a nie obrażać się, bo "a mnie na studiach to..."


a idąc Twoim tokiem rozumowania, żeby równać w dół , to teraz promotor powinien mieć takie samo podejście jak autorka. jak ona robi minimum to promotor też minimum, jak ona nie oddaje prac w terminie w terminie, to promotor też nie oddaje prac w terminie. a potem będzie płacz i promotor taki zły, bo na obronę w licpu się nie zdąży

[studentka23x]

Właśnie tutaj rozchodzi się o to, że doszło do nieporozumienia i niedomówień, albo to ja jestem jakaś głupia.

Jak otrzymałam ostatnie info o poprawkach to dostałam informację, że mam to poprawić do dnia seminarium.

Poprawiłam to wcześniej i w związku z tym przekazałam kilka dni przed moją pracę.

Od niego dostałam informacje, że sprawdzi mi to NA SEMINARIUM, ale dostałam maila o szybszym sprawdzeniu.

Nie miałam świadomości, że robił to na szybko. Myślałam, że po prostu sobie wcześniej znalazł czas.

Też nigdy nie powiedziałam, że tego dnia będę na seminarium, bezpośrednio się nie umawiałam. Wszyscy dostaliśmy maila o zaproponowanym terminie, że prosiłby aby zjawiły się osoby którym ma oddać pracę.

Dlatego ja nie sądziłam, że on tak liczy na to, że koniecznie ja przyjdę i specjalnie na speed runie tą pracę sprawdzał

Promotor mi odpisał w skrócie, że rozumie sytuacje, że nie każdy ma idealne warunki do nauki. Przeprosił mnie też za pretensjonalny ton, faktycznie nikt się nie zjawił. Zapytał czy kolejny termin seminarium nie będzie dla mnie problemem, jak ewenualnie skończę szybciej to zaprasza na konsultacje albo mam mu wysłać drogą elektroniczną

[chacaos]

Napisane przez Sodalite

a idąc Twoim tokiem rozumowania, żeby równać w dół , to teraz promotor powinien mieć takie samo podejście jak autorka. jak ona robi minimum to promotor też minimum, jak ona nie oddaje prac w terminie w terminie, to promotor też nie oddaje prac w terminie. a potem będzie płacz i promotor taki zły, bo na obronę w licpu się nie zdąży

No to akurat nie ja uważam, żeby za jednorazowy kwas się trzeba było nadymać i zmieniać nastawienie. Przy wielomiesięcznej współpracy małe szanse, że nie będzie choć raz obsuwy czy odwołania spotkania, zarówno ze strony promotora, jak i studenta. Przeprasza się, wyjaśnia sytuację i idzie dalej, a nie bije w pierś ,,o boże, mogłam zadzwonić do sekretariatu, mogłam gołębia pocztowego wysłać, na Facebooku go zaczepić, patronusa wyczarować'' tak jak żąda się tego na wizażu.

[Sodalite]

Napisane przez chacaos

No to akurat nie ja uważam, żeby za jednorazowy kwas się trzeba było nadymać i zmieniać nastawienie. Przy wielomiesięcznej współpracy małe szanse, że nie będzie choć raz obsuwy czy odwołania spotkania, zarówno ze strony promotora, jak i studenta. Przeprasza się, wyjaśnia sytuację i idzie dalej, a nie bije w pierś ,,o boże, mogłam zadzwonić do sekretariatu, mogłam gołębia pocztowego wysłać, na Facebooku go zaczepić, patronusa wyczarować'' tak jak żąda się tego na wizażu.

nikt nie każe jej się bić w pierś, tylko W PRZYSZŁOŚCI lepiej rozwiązać sprawę

[studentka23x]

sodalite ja oddawałam w terminie tylko problem był taki, że jestem po prostu głupia, nie umiem pisać tej pracy i miałam co chwilę jakieś poprawki , dlatego jestem w tyle

[Sodalite]

Napisane przez studentka23x

Właśnie tutaj rozchodzi się o to, że doszło do nieporozumienia i niedomówień, albo to ja jestem jakaś głupia.

Jak otrzymałam ostatnie info o poprawkach to dostałam informację, że mam to poprawić do dnia seminarium.

Poprawiłam to wcześniej i w związku z tym przekazałam kilka dni przed moją pracę.

Od niego dostałam informacje, że sprawdzi mi to NA SEMINARIUM, ale dostałam maila o szybszym sprawdzeniu.

Nie miałam świadomości, że robił to na szybko. Myślałam, że po prostu sobie wcześniej znalazł czas.

Też nigdy nie powiedziałam, że tego dnia będę na seminarium, bezpośrednio się nie umawiałam. Wszyscy dostaliśmy maila o zaproponowanym terminie, że prosiłby aby zjawiły się osoby którym ma oddać pracę.

Dlatego ja nie sądziłam, że on tak liczy na to, że koniecznie ja przyjdę i specjalnie na speed runie tą pracę sprawdzał

Promotor mi odpisał w skrócie, że rozumie sytuacje, że nie każdy ma idealne warunki do nauki. Przeprosił mnie też za pretensjonalny ton, faktycznie nikt się nie zjawił. Zapytał czy kolejny termin seminarium nie będzie dla mnie problemem, jak ewenualnie skończę szybciej to zaprasza na konsultacje albo mam mu wysłać drogą elektroniczną

strasznie to zagmatwanie wszystko brzmi. nie wiem jak porozumiewasz się z promotorem, ale może warto rozważyć czemu dochodzi do nieporozumień i niedomówień. piszesz raczej chaotycznie i niejasno. warto nad tym popracować, bo umiejętność skutecznej komunikacji będzie potrzeba na każdym etapie życia i warto zacząć nad tym pracować jak najwcześniej

---------- Dopisano o 12:04 ---------- Poprzedni post napisano o 12:02 ----------

Napisane przez studentka23x

sodalite ja oddawałam w terminie tylko problem był taki, że jestem po prostu głupia, nie umiem pisać tej pracy i miałam co chwilę jakieś poprawki , dlatego jestem w tyle

to że miałaś jakieś poprawki to nie znaczy, że jesteś głupia. ale znowu... nawiązując do powyższego postu. Ty w ogóle rozumiesz co i jak masz pisać? dobrze to obgadaliście? czy w waszej komunikacji pełno jest niedopowiedzeń i jak coś nie wiesz to się nie dopytujesz tylko sama wymyślasz o co może chodzić? może Twoje problemy z pisaniem wynikają z tego, że nie do końca rozumiesz co masz robić

[gryx82]

Napisane przez chacaos

Spokojnie, promotorzy są zazwyczaj mniej lub bardziej przyzwyczajeni do wchodzenia w rolę terapeutyczną.

Nie zawsze. Moja wchodziła w rolę kata

[CytrynkaCytrynka]

Napisane przez chacaos

No to akurat nie ja uważam, żeby za jednorazowy kwas się trzeba było nadymać i zmieniać nastawienie. Przy wielomiesięcznej współpracy małe szanse, że nie będzie choć raz obsuwy czy odwołania spotkania, zarówno ze strony promotora, jak i studenta. Przeprasza się, wyjaśnia sytuację i idzie dalej, a nie bije w pierś ,,o boże, mogłam zadzwonić do sekretariatu, mogłam gołębia pocztowego wysłać, na Facebooku go zaczepić, patronusa wyczarować'' tak jak żąda się tego na wizażu.

Ale wysyłanie całe litanii na temat swoich problemów jest nieprofesjonalne i nie na miejscu.

[chacaos]

Napisane przez CytrynkaCytrynka

Ale wysyłanie całe litanii na temat swoich problemów jest nieprofesjonalne i nie na miejscu.

Ale autorka o tym wie, bo inaczej nie byłoby tego wątku.

[Stysia21]

Ale Wy w ogóle mielibyście możliwość dzwonić do dziekanatu? U mnie dziekanat jest czynny do 13:00 4 dni w tygodniu, bo w poniedziałki bodajże nieczynny. Jak to seminarium było później, to zakładam, że nie o 12. To gdzie ona miała zadzwonić? Przecież na portiernię nie ma nigdzie podanego numeru, a zresztą skąd portier znałby wszystkich wykładowców?

[mpt]

Napisane przez studentka23x

sodalite ja oddawałam w terminie tylko problem był taki, że jestem po prostu głupia, nie umiem pisać tej pracy i miałam co chwilę jakieś poprawki , dlatego jestem w tyle

"Jestem głupia" to jest zrzucanie z siebie winy
Jeśli serio uważasz, że jesteś głupia, to nie wiem, skąd pomysł, że należy Ci się ukończenie studiów. A jeśli tylko tak się ze sobą pieścisz, to jest ten moment, żeby się spiąć i wziąć się za robotę.

[Sodalite]

Napisane przez Stysia21

Ale Wy w ogóle mielibyście możliwość dzwonić do dziekanatu? U mnie dziekanat jest czynny do 13:00 4 dni w tygodniu, bo w poniedziałki bodajże nieczynny. Jak to seminarium było później, to zakładam, że nie o 12. To gdzie ona miała zadzwonić? Przecież na portiernię nie ma nigdzie podanego numeru, a zresztą skąd portier znałby wszystkich wykładowców?

a te godziny to nie były przypadkiem godziny kiedy dziekanat jest dostępny dla studentów? wtedy kiedy można sobie przyjść i coś ogarnąć? bo oprócz tych godzin dziekanaty mają zwykle również godziny w których pracują ale studentów nie przyjmują, tylko ogarniają wszystkie inne sprawy.

u mnie dziekanat niby też był czynny przez tylko kilka godzin i nie codziennie. ale ludzie pracowali tam normalnie po 8 godzin codziennie. i zadzwonić można było w trakcie pracy, a czy sprawę się załatwiło czy nie, to zależy od tego czego ona dotyczyła. niemniej jednak w dziekanacie pracownicy byli dużo dłużej niżby wynikało z godzin otwarcia dla studentów.



a poza tym... na waszych uczelniach prowadzący nie mają wewnętrznych telefonów służbowych (stacjonarnych)? nie ma żadnego spisu pracowników z ich danymi pracowniczymi?

ja w ramach swojej pracy często kontaktuję się z różnymi parownikami różnych uczelni. począwszy od administracji po 80-letnich profesorów. znalezienie numeru telefonu to zwykle nie jest żaden wyczyn, a kilka kliknięć w google

[chacaos]

Napisane przez Sodalite

a te godziny to nie były przypadkiem godziny kiedy dziekanat jest dostępny dla studentów? wtedy kiedy można sobie przyjść i coś ogarnąć? bo oprócz tych godzin dziekanaty mają zwykle również godziny w których pracują ale studentów nie przyjmują, tylko ogarniają wszystkie inne sprawy.

u mnie dziekanat niby też był czynny przez tylko kilka godzin i nie codziennie. ale ludzie pracowali tam normalnie po 8 godzin codziennie. i zadzwonić można było w trakcie pracy, a czy sprawę się załatwiło czy nie, to zależy od tego czego ona dotyczyła. niemniej jednak w dziekanacie pracownicy byli dużo dłużej niżby wynikało z godzin otwarcia dla studentów.



a poza tym... na waszych uczelniach prowadzący nie mają wewnętrznych telefonów służbowych (stacjonarnych)? nie ma żadnego spisu pracowników z ich danymi pracowniczymi?

ja w ramach swojej pracy często kontaktuję się z różnymi parownikami różnych uczelni. począwszy od administracji po 80-letnich profesorów. znalezienie numeru telefonu to zwykle nie jest żaden wyczyn, a kilka kliknięć w google

Odpływasz coraz dalej. Wieczorami dziekanaty na pewno nie pracują, a masa wykładowców na bank by sobie nie życzyła kontaktu przez telefon, bo Basia i Jarek nie przyjdą dzisiaj na seminarium, w przeciwnym razie numer byłby podawany na pierwszych zajęciach razem z mailem jako dopuszczalna forma kontaktu. Myślę, że wręcz mogłaby być niezła chała z wystalkowania tak kogoś jeśli trafiłoby na osobę, która ceni work life balance i swoją prywatność.

[Sodalite]

Napisane przez chacaos

Odpływasz coraz dalej. Wieczorami dziekanaty na pewno nie pracują, a masa wykładowców na bank by sobie nie życzyła kontaktu przez telefon, bo Basia i Jarek nie przyjdą dzisiaj na seminarium, w przeciwnym razie numer byłby podawany na pierwszych zajęciach razem z mailem jako dopuszczalna forma kontaktu. Myślę, że wręcz mogłaby być niezła chała z wystalkowania tak kogoś jeśli trafiłoby na osobę, która ceni work life balance i swoją prywatność.

stalking za znalezienie sobie numeru SŁUŻBOWEGO, STACJONARNEGO telefonu i użycie go w celach służbowych? serio? i to ja odpływam?

---------- Dopisano o 14:38 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------

swoją drogą polecam sobie wpisać w google "skład osobowy ur" (bo akurat uniwersytet rolniczy ma fajną stronę), a potem dowolne imię w wyszukiwarkę. można zobaczyć jak strasznie tajne są te numery telefonów do pracowników

[chacaos]

Napisane przez Sodalite

stalking za znalezienie sobie numeru SŁUŻBOWEGO, STACJONARNEGO telefonu i użycie go w celach służbowych? serio? i to ja odpływam?

nie wiem czy Ty masz jakiekolwiek pojęcie jak działają uczelnie i w jakim trybie pracują wykładowcy (to tak odnosząc się do zakłócania work life balance telefonem służbowym), ale mam wrażenie, że żadne.

Używam czasownika wystalkować żeby określić znalezienie czyichś danych w internecie, kiedy nie podał ci ich sam z siebie, nie nazwałam tego stalkingiem w znaczeniu z prawa karnego.
Co do trybu pracy wykładowców, co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie, to, że można znaleźć ich numer telefonu i że kontaktują się z nimi wydawnictwa, organizatorzy konferencji, dziekanat itd nie oznacza, że setka studentów również może. Dlatego studentom podaje się maila, a wymiana numerów co najwyżej zachodzi ze starostą w razie czegoś bardzo pilnego, na pewno nie tego, że jedna studentka nie pojawi się na seminarium.

[Sodalite]

Napisane przez chacaos

Używam czasownika wystalkować żeby określić znalezienie czyichś danych w internecie, kiedy nie podał ci ich sam z siebie, nie nazwałam tego stalkingiem w znaczeniu z prawa karnego.
Co do trybu pracy wykładowców, co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie, to, że można znaleźć ich numer telefonu i że kontaktują się z nimi wydawnictwa, organizatorzy konferencji, dziekanat itd nie oznacza, że setka studentów również może. Dlatego studentom podaje się maila, a wymiana numerów co najwyżej zachodzi ze starostą w razie czegoś bardzo pilnego, na pewno nie tego, że jedna studentka nie pojawi się na seminarium.

polecam sobie wpisać w google "skład osobowy ur" (bo akurat uniwersytet rolniczy ma fajną stronę), a potem dowolne imię w wyszukiwarkę. można zobaczyć jak strasznie tajne są te numery telefonów do pracowników.

a skąd Ty wiesz czy ktoś sobie życzy, żeby student zadzwonił czy nie? z resztą podejście "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie" odchodzi już z użytku i dziwi mnie, że się na nie powołujesz. jeśli numer telefonu do prowadzącego jest podany na oficjalnej stronie uczelni to student ma święte prawo z niego skorzystać. tak samo jak każda inna osoba i nie ważne czy to rektor czy sprzątaczka.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Stysia21

Ale Wy w ogóle mielibyście możliwość dzwonić do dziekanatu? U mnie dziekanat jest czynny do 13:00 4 dni w tygodniu, bo w poniedziałki bodajże nieczynny. Jak to seminarium było później, to zakładam, że nie o 12. To gdzie ona miała zadzwonić? Przecież na portiernię nie ma nigdzie podanego numeru, a zresztą skąd portier znałby wszystkich wykładowców?

Na uczelni podejrzewam, że funkcjonuje coś takiego jak centrala telefoniczna, gdzie nawet jeżeli po godzinach się zadzwoni, to nagrany głos powie, że proszę wybrać numer wewnętrzny. I zapewne taki pan doktor, profesor ma w swoim gabinecie telefon stacjonarny z takim numerem. Wykaz numerów zdarza się, że ma u siebie portier i może przełączyć nawet, a jeżeli nie to pewnie są na stronie uczelni.

[chacaos]

Napisane przez Sodalite

a skąd Ty wiesz czy ktoś sobie życzy, żeby student zadzwonił czy nie? z resztą podejście "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie" odchodzi już z użytku i dziwi mnie, że się na nie powołujesz. jeśli numer telefonu do prowadzącego jest podany na oficjalnej stronie uczelni to student ma święte prawo z niego skorzystać. tak samo jak każda inna osoba i nie ważne czy to rektor czy sprzątaczka.

Jeśli nie podał numeru studentowi, to łatwiej założyć, że sobie nie życzy. Może w niektórych miejscach lub w mentalności niektórych pracowników takie podejście odchodzi do lamusa, ja bym nie ryzykowała, bo większe dziwy już widziałam w kwestii tego, co może odpalić wykładowcę.

[Stysia21]

Napisane przez Sodalite

a te godziny to nie były przypadkiem godziny kiedy dziekanat jest dostępny dla studentów? wtedy kiedy można sobie przyjść i coś ogarnąć? bo oprócz tych godzin dziekanaty mają zwykle również godziny w których pracują ale studentów nie przyjmują, tylko ogarniają wszystkie inne sprawy.

u mnie dziekanat niby też był czynny przez tylko kilka godzin i nie codziennie. ale ludzie pracowali tam normalnie po 8 godzin codziennie. i zadzwonić można było w trakcie pracy, a czy sprawę się załatwiło czy nie, to zależy od tego czego ona dotyczyła. niemniej jednak w dziekanacie pracownicy byli dużo dłużej niżby wynikało z godzin otwarcia dla studentów.



a poza tym... na waszych uczelniach prowadzący nie mają wewnętrznych telefonów służbowych (stacjonarnych)? nie ma żadnego spisu pracowników z ich danymi pracowniczymi?

ja w ramach swojej pracy często kontaktuję się z różnymi parownikami różnych uczelni. począwszy od administracji po 80-letnich profesorów. znalezienie numeru telefonu to zwykle nie jest żaden wyczyn, a kilka kliknięć w google

No raczej nie, przynajmniej nie u mnie, bo nieraz próbowałam dodzwonić się do dziekanatu po godzinach, NIGDY nikt tam wtedy nie odebrał, jak raz przyszłam do dziekanatu o 12:55, bo w korku stałam, a potrzebowałam pilnie pieczątkę, to nikogo już w tym dziekanacie nie było. Szukałam tej babeczki, to od osoby z gabinetu obok usłyszałam, że już do domu poszła. Wiele moich kolegów, koleżanek mówiło, że jak się przyjdzie ok 12:50 to już nikogo tam nie ma, to co dopiero po tej 13. Gdzie tam liczyć, że ktoś by telefon tam odebrał...

[niemanicka]

Kilka myśli od starszej o kilka lat kolezanki.

Wiadomość o nie przyjsciu na seminarium na 2 h przed terminem na maila właściwej osoby jest wystarczająca. 2 h to mnostwo czasu aby otworzyc pocztę, juz nie przesadzajmy. W pracy biurowej tez nikt przez 2h nie zaglada do poczty, czy tylko wykładowcy maja taki przywilej ze nie musza?

Czy brak transportu to stały problem, czy to jednorazowa akcja? Jesli stały - to trzeba ten problem rozwiazac. Poszukać mieszkania na wynajem, akademika lub przenocować ten jeden raz u kolezanki. Jesli chcesz skonczyc studia w terminie, musisz postarać sie na nie chodzic.

Skończenie studiow w I terminie nie czyni cie lepsza studentka, naprawde nie ma różnicy, czy prace obronisz w czerwcu czy październiku.

Przy nastepnym przypływie emocji polecam wylać je na papier, zamiast pisać maila do kogokolwiek. Wyrzucisz je tym samym z siebie, ale nie bedziesz potem żałować ze moze niepotrzebnie cos napisalas. W profesjonalnej komunikacji nie podajemy prywatnych pobudek jako usprawiedliwienie, bo to nie jest sprawa wykładowcy, jakie masz problemy. Kazdy ma. Nie musisz sie otwierać przed kazdym. Lepiej wypłakać sie do telefonu chłopakowi a potem na spokojnie odpisać, ze z powodów osobistych nie mogłaś sie pojawić, o czym poinformowałaś z wyprzedzeniem.

Ja bym uznała wysłany mail za niebyły, zapomniała o nim i naprawde dała z siebie 200% aby przesłać poprawiona wersje pracy i zjawić sie na nastepnym spotkaniu. To pokaże ze ci zalezy. Trzymam kciuki

[Stysia21]

Sprawdziłam teraz z ciekawości - nie ma NIGDZIE podanego numeru telefonu do mojego promotora. Na żadnej stronie. Służbowego, prywatnego, żadnego. Ja nie mam do niego telefonu, nigdy nie podał. Nie wiem, czy portier ma, ale przecież tego człowieka w tym gabinecie nie ma tez 24 h na dobę. On w tym gabinecie jest sporadycznie, nawet jak prowadzi zajęcia, to jest w innej sali, więc w jaki sposób się do niego dodzwonić na ten wewnętrzny numer? Jeśli w ogóle go ma, przecież nie każdy wykładowca ma własny gabinet.

[chacaos]

Napisane przez Ellen_Ripley

Na uczelni podejrzewam, że funkcjonuje coś takiego jak centrala telefoniczna, gdzie nawet jeżeli po godzinach się zadzwoni, to nagrany głos powie, że proszę wybrać numer wewnętrzny. I zapewne taki pan doktor, profesor ma w swoim gabinecie telefon stacjonarny z takim numerem. Wykaz numerów zdarza się, że ma u siebie portier i może przełączyć nawet, a jeżeli nie to pewnie są na stronie uczelni.

Centrala telefoniczna podająca nry wewnętrzne? Gdzie studiowałaś?

[Sodalite]

Napisane przez chacaos

Jeśli nie podał numeru studentowi, to łatwiej założyć, że sobie nie życzy. Może w niektórych miejscach lub w mentalności niektórych pracowników takie podejście odchodzi do lamusa, ja bym nie ryzykowała, bo większe dziwy już widziałam w kwestii tego, co może odpalić wykładowcę.

nie, łatwiej założyć, że jest numer jest ogólnodostępny to po to, żeby go używać jak to jest potrzebne

[Stysia21]

Napisane przez chacaos

Centrala telefoniczna podająca nry wewnętrzne? Gdzie studiowałaś?

Tez mnie to zszokowało

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:59 ----------

Napisane przez Sodalite

nie, łatwiej założyć, że jest numer jest ogólnodostępny to po to, żeby go używać jak to jest potrzebne

Ale jak często masz podany jakikolwiek numer do wykładowcy? ja teraz szukam numerów do moich i ani jednego nie mogę znaleźć na necie.

[Sodalite]

Napisane przez niemanicka

Kilka myśli od starszej o kilka lat kolezanki.

Wiadomość o nie przyjsciu na seminarium na 2 h przed terminem na maila właściwej osoby jest wystarczająca. 2 h to mnostwo czasu aby otworzyc pocztę, juz nie przesadzajmy. W pracy biurowej tez nikt przez 2h nie zaglada do poczty, czy tylko wykładowcy maja taki przywilej ze nie musza?

Czy brak transportu to stały problem, czy to jednorazowa akcja? Jesli stały - to trzeba ten problem rozwiazac. Poszukać mieszkania na wynajem, akademika lub przenocować ten jeden raz u kolezanki. Jesli chcesz skonczyc studia w terminie, musisz postarać sie na nie chodzic.

Skończenie studiow w I terminie nie czyni cie lepsza studentka, naprawde nie ma różnicy, czy prace obronisz w czerwcu czy październiku.

Przy nastepnym przypływie emocji polecam wylać je na papier, zamiast pisać maila do kogokolwiek. Wyrzucisz je tym samym z siebie, ale nie bedziesz potem żałować ze moze niepotrzebnie cos napisalas. W profesjonalnej komunikacji nie podajemy prywatnych pobudek jako usprawiedliwienie, bo to nie jest sprawa wykładowcy, jakie masz problemy. Kazdy ma. Nie musisz sie otwierać przed kazdym. Lepiej wypłakać sie do telefonu chłopakowi a potem na spokojnie odpisać, ze z powodów osobistych nie mogłaś sie pojawić, o czym poinformowałaś z wyprzedzeniem.

Ja bym uznała wysłany mail za niebyły, zapomniała o nim i naprawde dała z siebie 200% aby przesłać poprawiona wersje pracy i zjawić sie na nastepnym spotkaniu. To pokaże ze ci zalezy. Trzymam kciuki

wykładowcy nie pracują od - do. przez te 2 godziny mógł prowadzić inny wykład i iść z jednego na drugi. mógł prowadzić zajęcia od 8 rano i mieć przerwę przed akurat tymi zajęciami, w której wcale nie musi maili sprawdzać.

praca wykładowcy to nie jest praca biurowa gdzie się siedzi 8 godzin za biurkiem od 8 do 16 i jest się przyspawanym do komputera, bo 1) na zajęciach to się raczej maili nie sprawdza, 2) godziny pracy są nieregularne

[niemanicka]

Napisane przez Sodalite

nie, łatwiej założyć, że jest numer jest ogólnodostępny to po to, żeby go używać jak to jest potrzebne

Na poczatku semestru na kazdych zajęciach wykładowcy podawali studentom swoje dane do kontaktu - mail lub telefon i z tego należy korzystac. Jesli podano tylko mail - to on służy do komunikacji. Oczywiscie mozna próbować przez dziekanat, ale zgadzam sie z przedmówczyniami, ze dziekanaty sa czynne do 13-14 i to niekoniecznie codziennie Na studiach niestacjonarnych to juz w ogole cyrk, bo nie ma nawet do kogo dzwonic ani podejść.

[Sodalite]

Napisane przez Stysia21

Tez mnie to zszokowało

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:59 ----------


Ale jak często masz podany jakikolwiek numer do wykładowcy? ja teraz szukam numerów do moich i ani jednego nie mogę znaleźć na necie.

no ja się nie spotkałam z tym żeby nie było a jak pisałam... w ramach pracy kontaktuję się z różnymi pracownikami różnych uczelni wyższych

[niemanicka]

Napisane przez Sodalite

wykładowcy nie pracują od - do. przez te 2 godziny mógł prowadzić inny wykład i iść z jednego na drugi. mógł prowadzić zajęcia od 8 rano i mieć przerwę przed akurat tymi zajęciami, w której wcale nie musi maili sprawdzać.

praca wykładowcy to nie jest praca biurowa gdzie się siedzi 8 godzin za biurkiem od 8 do 16 i jest się przyspawanym do komputera, bo 1) na zajęciach to się raczej maili nie sprawdza, 2) godziny pracy są nieregularne

I to jest problem studenta czy wykładowcy?

[Stysia21]

Napisane przez Sodalite

no ja się nie spotkałam z tym żeby nie było a jak pisałam... w ramach pracy kontaktuję się z różnymi pracownikami różnych uczelni wyższych

Może kontaktujesz się z innymi uczelniami, nie z tą, na której studiuję lub nawet z innymi wydziałami, ja nie jestem w stanie znaleźć żadnego numeru

[chacaos]

Napisane przez Sodalite

no ja się nie spotkałam z tym żeby nie było a jak pisałam... w ramach pracy kontaktuję się z różnymi pracownikami różnych uczelni wyższych

Stysia, zostaje Ci dzwonienie do portiera, ewidentnie tytana zdolnego puścić w ruch tę świetnie naoliwioną maszynerię jaką jest Twoja uczelnia i przełączyć Cię na nieistniejącą centralę telefoniczną.