Koledzy męża

[Eri_Sa]

Napisane przez rejczeI

Gdyby na forum kobieta powiedziała, że została 4 lata temu zdradzona, a teraz znowu pewne zachowania ją niepokoją, nie byłoby tylko odpowiedzi, że przesadza. Byłyby także, żeby słuchała intuicji i nie dała z siebie robić idiotki.

Moze dlatego, że jest różnica skali pomiędzy jawna zdradą a tym, że ktoś w małżeństwie ma też znajomych tej samej płci i komuś nie podobała się intensywność tej znajomości? Podobnie jak robienie małzonkowi afery o "zadzwonienie raz na dwa tygodnie" do jakiegoś kolejnego znajomego jest po prostu lekko nienormalne. Jezeli ktoś ma obawy z tym związane to powinien iść na terapię a nie jeszcze mieć walidację, że robienie drugiej stronie jazd o takie cos jest w porządku.

[Aelora]

Napisane przez rejczeI

Zależy jak odczytywać.

Ona się pyta, czy przesadza, ale praktycznie cały post poświęciła zachowaniu męża. I wprost mówi, że boi się powtórki z tego co było.
Czy ja przesadzam? Czy on ma za uszami a ja tylko przeczuwam, że robi mnie w balona?

Gdyby na forum kobieta powiedziała, że została 4 lata temu zdradzona, a teraz znowu pewne zachowania ją niepokoją, nie byłoby tylko odpowiedzi, że przesadza. Byłyby także, żeby słuchała intuicji i nie dała z siebie robić idiotki.

Ty widzisz control freaka i bluszcza. Zaborczą gospodynię domową która chce by jej maz nie miał nikogo poza nią.

Ja widzę kobietę, która 4 lata temu będąc w związku miała dość, że jej mąż więcej czasu spędza z kumplami niż z rodziną/nią. Do tego wynosił ich wewnętrzne intymne sprawy do kumpli. W końcu nie owijając w bawełnę jak bardzo jej się to nie podoba zrobiła afere przy koledze. Nawet nie temu koledze. Zatem męzowi. Co zrobił mąż? Czy rzucił kobietę bluszcza? Czy przejął się tym czego w związku nie akceptuje jego partnerka, więc nie chcąc się rozstawać powinien coś zmienić ale w swoim postępowaniu?
Znalazł sobie kolejnego takiego kolegę.

A potem jakoś tak magicznie on przestał mieć tylu kolegów i poświęcać im tyle czasu.
Przestał się spotykać na spontaniczne kawy w ciągu dnia. Ale przecież ma pracę mobilną i dużo czasu go nie ma, to jak ona ma takie rzeczy wiedzieć?
Przestali z kolegami dzwonić do siebie non stop. Tylko, że połączenia kasuje, co ona widzi czasem, przypadkiem. Gdy dzwonią, nie odbiera i pali głupa, że nie wie, po co się odzywają. Jasne, jak nie utrzymujesz z kimś kontaktu to ta osoba wydzwania do ciebie od tak, z nudów.
Ma kolegów którzy zapraszają na grilla, ale jej mówi, że ich nie zapozna. Bo raz już wypyskowała co jej się nie podoba, kilka lat temu, więc kara musi być. Taka do końca życia.

I na koniec, czy ona faktycznie mu czegoś zakazała?
On dalej ma kumpli i swoje życie towarzyskie. Które prawie skutecznie separuje od niej.

Może i ja dla ciebie czy kogoś odlatuję.
A ja po prostu uważam, że czasem nie trzeba pytać wprost. Pewnych rzeczy mozna się domyślić. A która jest bliżej prawdy, nie wiemy.

Ja w sumie rozumiem i mam podobne przemyślenia. Nie wybielam autorki, bo zareagowała impulsywnie przeganiając kolegów męża, ale też dostrzegam dziwne rysy w jego zachowaniu. Na własne oczy widziałam sytuacje, gdzie koledzy byli najważniejsi, zdanie kolegów najistotniejsze, tylko z kolegami można fajnie spędzić czas, więc rozumiem że jest taki typ facetów i może być to uciążliwe dla partnerki.
W tej chwili zachowują się jak małżeństwa z dowcipów o Januszach i Grażynach - on ukrywa się przed żoną, żeby po kryjomu wyskoczyć z kolegami na piwko i żeby ona nie czekała z wałkiem w ręku jak wróci. Trochę śmieszne, trochę straszne, ale widać te dowcipy nie wzięły się znikąd i sporo ludzi ma takie myślenie zamiast rozmawiać ze sobą.

[LoveBuyLowBuy]

Nie wydaje mi się, aby autorka była zaborcza czy próbowała ograniczać męża "bo tak". Mam wrażenie, że po doświadczeniach z jego brakiem umiejętności czy chęci ustawienia priorytetów dziewczyna ma już uraz do tych znajomości, czemu się nie dziwię. Zwłaszcza że partner zachowuje się dziwnie - jakieś kasowanie wiadomości/połączeń, ukrywanie, dziwna akcja z grillem (rzeczywiście wielki problem normalnie zaprosić żonę, aby poznała jego kolegów).

A co do awantury, nie sądzę, aby autorka zrobiła scenę, bo tak lubi, to raczej bezsilność, a na niektórych rozmowy, prośby czy tłumaczenie nie działają. Miałam podobną sytuację z dawnym partnerem, rozmawiałam, mówiłam, że coś mi się nie podoba - spływało jak po kaczce. Pomogło dopiero huknięcie, że mam tego dosyć, ale wtedy już miałam dość ostrą alergię na konkretne grono znajomych. Oczywiście obraza była nieziemska plus komentarze, jaka to baba zaborcza, no ale halo, grill co drugą niedzielę ze znajomymi i znajomymi znajomych, na żaden z których nie byłam zaproszona...

[Eri_Sa]

Napisane przez LoveBuyLowBuy

Nie wydaje mi się, aby autorka była zaborcza czy próbowała ograniczać męża "bo tak". Mam wrażenie, że po doświadczeniach z jego brakiem umiejętności czy chęci ustawienia priorytetów dziewczyna ma już uraz do tych znajomości, czemu się nie dziwię. Zwłaszcza że partner zachowuje się dziwnie - jakieś kasowanie wiadomości/połączeń, ukrywanie, dziwna akcja z grillem (rzeczywiście wielki problem normalnie zaprosić żonę, aby poznała jego kolegów).

A co do awantury, nie sądzę, aby autorka zrobiła scenę, bo tak lubi, to raczej bezsilność

To nadal brzmi co najwyżej jak dobry powód do pójścia na terapię a nie usprawiedliwienie zachowania.

[wikaat]

dlatego najważniejsze, zeby wszystko przepracować. jeżeli ją kiedyś zdradził, to wiadomo że zaufanie leży. tego się łatwo nie odpracuje, a on nie ułatwia sytuacji np. kasując wiadomości czy traktując kolegów priorytetowo. terapia albo rozstanie..

[Eri_Sa]

Napisane przez wikaat

dlatego najważniejsze, zeby wszystko przepracować. jeżeli ją kiedyś zdradził, to wiadomo że zaufanie leży.

Tylko, że on jej nie zdradził.

[ikoniecikropka]

Za mało danych, żeby ocenić. Bo pojawia się pytanie, w czym jego znajomości przeszkadzają Tobie, na ile wpływają na Waszą relację. Tego negatywnego wpływu nie widać w Twoim wątku, więc może sądzić, że oplatasz jak bluszcz albo może po prostu żadnej Waszej relacji nie ma.

[gurzynskaaa]

Napisane przez ikoniecikropka

Za mało danych, żeby ocenić. Bo pojawia się pytanie, w czym jego znajomości przeszkadzają Tobie, na ile wpływają na Waszą relację. Tego negatywnego wpływu nie widać w Twoim wątku, więc może sądzić, że oplatasz jak bluszcz albo może po prostu żadnej Waszej relacji nie ma.

No może być też tak, że to przywiązanie lękowe...
Ale za mało informacji, a my psychologami nie jesteśmy.
Lepiej porozmawiać ze specjalistą.

[Pati_Hr]

Z opisu autorki mam wrażenie mocnego bluszczu, wiec albo pomija jakieś ważne informacje albo zwyczajnie ma toksyczne podejście.