Czy TŻ po Was przyjeżdża?

[side85]

nie smutaj. po prostu jest mi przykro jak słucham opowieści dziewczyn, których TŻ nie dbają o nie tak jak one na to zasługują...

[yedanna]

Zawsze. albo przyjeżdża po mnie i jedziemy autkiem albo ja jadę samochodem. Raz w życiu jechałam do niego autobusem i wyjechał po mnie na przystanek.

A tak w ogóle nie ma to dla mnie zbyt wielkiego znaczenia. Tzn. cenię wygodę i oszczędność czasu no i nie cierpię autobusów ale i bez tego dałabym radę

[ghola]

Napisane przez Wisienki

Zawsze kiedy przyjeżdzam doo niego busikiem, to czeka na mnie na przystanku, nie przyjeżdża tylko przychodzi, a czasem kiedy bus przyjedzie zbyt wcześnie spotykamy sie po drodze

identycznie a że rozkłady jazdy pks-ów w Polsce są porąbane, to w 8 przypadkach na 10 przyjeżdzam o 15 min przed czasem, a potem słyszę tekst "Ty to chyba lubisz łazić sama po moim mieście" jak spotykamy się tuż pod jego domem

[pyska06]

to zalezy od dnia , bo kiedy ma jak i może to sam przyjedzie samochodem po mnie
A tak to sama pakuje sie w autobus i jade..jade do niego z niecierpliwoscia

[g.o.s.i.a]

jak jeszcze nie mieszkalismy razem moj TŻ zawsze przyjezdzal po mnie i oczywiscie odwozil do domku( nie zawsze byla to przyzwojta pora):P

[zawszeboska]

Mieszkam z TŻtem w jednym mieście, dosłownie 5 minut drogi od siebie. M. raczej po mnie nie przychodzi (a tym bardziej nie przyjeżdża ), ale odprowadza- zawsze.

[spray]

Pewnie. Rozpuścił mnie pod tym względem strasznie. Nie tylko po mnie zawsze przyjeżdża, ale i wozi mnie wszędzie, gdzie tylko chcę. Nigdy mi nie odmowił i zawsze stara się na to znaleźć czas. Kochany.

[coccinelle]

moj tz nie ma prawa jazdy hehehe i wcale nie czuje, zeby o mnie przez to nie dbal.

[olka_222]

Napisane przez 4n3t4

Czy jak TŻ Was zaprasza do siebie, to przyjeżdża po Was, czy same jedziecie np. autobusem, pociągiem?? Proszę napiszcie jak to u Was jest.

jak mieszkaliśmy osobno to on po mnie przyjezdzal bo autobusy do wioski chodzily trzy razy dziennie

[lacrimaa]

Hehe teraz już mieszkamy razem ale "za starych, dobrych czasów" zawsze po mnie przyjeżdżał i zawsze mnie odwoził. Codziennie był pod uczelnią i odwoził mnie do domku

[Roxette]

Kiedy my mieszkaliśmy osobno też zawsze po mnie przyjeżdzał a później odwoził do domu. Później najczęściej zostawał do późna, a jeszcze póxniej niestety sam musiał wracać do domu samochodem.
Raz tylko zdarzyło sie, ze zabrał mnie do siebie a później się okazało, ze biedak nie mógł samochodu odpalic i odprowadził mnie na nogach - dwie godziny szliśmy. A później na moim rowerku wrócił do siebie do domu. Ale też wiedziałam, ze nie zasne, jak on tam jechał w nocy na tym rowerze, wiec zadzwonił zaraz jak dotarł do domu.
Tak w ogóle to wydaje mi się, ze odprowadzenie dziewczyny do domu jest obowiazkiem chłopaka. W ten sposób okazuje jej, ze martwi się o nią i troszczy o jej bazpieczeństwo. Jakoś nigdy nie musiałam wymagać tego od mojego TZ, ngdy nie rozmwailismy na ten temat, po prostu było to naturalne.

[myShaczeQ]

moj TZ mieszka od 2 lat na wsi 25 km od Słupska, wiec jade do niego najczesciej PKSem i czeka na mnie na przystanku i idziemy do niego, do domku wracam sama, bo najczescie jade ostatnim PKSem, wiec TZ nie mialby jak wrocic do domu potem jak do mnie przyjezdza to czekam na niego w domku oczywiscie odprowadza mnie po imprezach pod same drzwi, zeby nic mi sie nie stalo

[4n3t4]

Ja mam taką sytuację, że mój TŻ mieszka ode mnie 60 km i chce żebym jezdziła do niego pociągiem albo pks'em, poza tym na te pociągi i pks'y muszę jeszcze dojechać ze swojej miejscowości autobusem i jeszcze na dworcu muszę czekać ponad godzine sama, bo rozklady nie sa skoordynowane. Jak wracam to tez muszę prosić kogoś żeby po mnie jechał 15 km na dworzec, żebym nie siedziala tam sama czekajac późnym wieczorem godzine na moj ostatni autobus. Chciałabym żeby mój TZ bardziej o mnie dbał, czy za wiele wymagam?

[atka83]

Napisane przez Roxette

Tak w ogóle to wydaje mi się, ze odprowadzenie dziewczyny do domu jest obowiazkiem chłopaka. W ten sposób okazuje jej, ze martwi się o nią i troszczy o jej bazpieczeństwo. Jakoś nigdy nie musiałam wymagać tego od mojego TZ, ngdy nie rozmwailismy na ten temat, po prostu było to naturalne.

Też mi się tak zdaje,że to wynika poprostu z ich opiekuńczości, troskliwości. Ja również,nie musze go o to prosić by mnie odprowadził,robi to sam z siebie,z własnej nieprzymuszonej woli
Czasami nawet lubie jak mi tak tatuśkuje

[giraffe]

Napisane przez 4n3t4

Ja mam taką sytuację, że mój TŻ mieszka ode mnie 60 km i chce żebym jezdziła do niego pociągiem albo pks'em, poza tym na te pociągi i pks'y muszę jeszcze dojechać ze swojej miejscowości autobusem i jeszcze na dworcu muszę czekać ponad godzine sama, bo rozklady nie sa skoordynowane. Jak wracam to tez muszę prosić kogoś żeby po mnie jechał 15 km na dworzec, żebym nie siedziala tam sama czekajac późnym wieczorem godzine na moj ostatni autobus. Chciałabym żeby mój TZ bardziej o mnie dbał, czy za wiele wymagam?

Wiesz ... to zależy jak na to spojrzeć. Czy Twój Partner ma samochód?? Czy pracuje i zarabia wystarczająco aby płacić za benzynkę. Należy to rozpatrzeć w różnych aspektach.
Ja mieszkam od swojego Partnera 160 km i jeżdże do niego zazwyczaj sama. I też: autobus na dworzec, busik nr 1 (ewentualnie pociąg), czekanie na dworcu RDA w Krakowie, bus nr 2 (półtorej godzinki) i jestem u Niego. I nie śmiałabym go prosić, żeby mnie odwiózł do domu samochodem - bo to strata jego pieniędzy i czasu (ponad 2 h w jedną stonę).

A tak na marginesie ... to jednak częściej przyjmuje się, że to chłopak jeździ do dziewczyny. U Ciebie jest na odwrót??

[kootek_mamrotek]

zawsze i wszedzie jezeli sie tylko dowie ze mam potrzebe przemieszczenia sie to zawsze sam sie oferuje a ja prawie nigdy nie odmawiam

[Ptysio5]

Napisane przez Roxette

Kiedy my mieszkaliśmy osobno też zawsze po mnie przyjeżdzał a później odwoził do domu. Później najczęściej zostawał do późna, a jeszcze póxniej niestety sam musiał wracać do domu samochodem.
Raz tylko zdarzyło sie, ze zabrał mnie do siebie a później się okazało, ze biedak nie mógł samochodu odpalic i odprowadził mnie na nogach - dwie godziny szliśmy. A później na moim rowerku wrócił do siebie do domu. Ale też wiedziałam, ze nie zasne, jak on tam jechał w nocy na tym rowerze, wiec zadzwonił zaraz jak dotarł do domu.
Tak w ogóle to wydaje mi się, ze odprowadzenie dziewczyny do domu jest obowiazkiem chłopaka. W ten sposób okazuje jej, ze martwi się o nią i troszczy o jej bazpieczeństwo. Jakoś nigdy nie musiałam wymagać tego od mojego TZ, ngdy nie rozmwailismy na ten temat, po prostu było to naturalne.

tak. obowiązek nie obowiązek, ale miło jest, kiedy czuję, że się o mnie troszczy.. jak potem wraca sam do domu (szczególnie naprawdę późno w nocy, w stanie "różnym") to się martwię i czekam, aż da znać, że bezpiecznie wrócił.. ale naprawdę zdziwilabym się, gdybym miala sama wrócić.

[Jadeitea]

Jak to napisała już jedna wizażanka - "księżniczką nie jestem". Z reguły albo TŻ przychodzi do mnie (jak dzisiaj), albo spotykamy się w połowie drogi - mieszkamy jakieś pół kilometra od siebie, pełna wygoda (chociaż zazdroszczę dziewczynie, która ma chłopaka w bloku obok). Nie zawsze po mnie przychodzi, ale często się zdarza, że po mnie przyjeżdża na Stare Miasto, kiedy mam zajęcia na kampusie Uniwerku. I prawie zawsze odprowadza mnie do domu - ja tam o bezpieczeństwo swoje się nie lękam zbytnio, a kiedy widzę, że Misio chory i grozi mu "dorobienie się", to odpuszczam. Heterą nie jestem. Ale to prawda, że chłopak powinien troszczyć się o dziewczynę, a nie wymagać nie wiadomo czego.

[4n3t4]

Napisane przez giraffe

Wiesz ... to zależy jak na to spojrzeć. Czy Twój Partner ma samochód?? Czy pracuje i zarabia wystarczająco aby płacić za benzynkę. Należy to rozpatrzeć w różnych aspektach.
Ja mieszkam od swojego Partnera 160 km i jeżdże do niego zazwyczaj sama. I też: autobus na dworzec, busik nr 1 (ewentualnie pociąg), czekanie na dworcu RDA w Krakowie, bus nr 2 (półtorej godzinki) i jestem u Niego. I nie śmiałabym go prosić, żeby mnie odwiózł do domu samochodem - bo to strata jego pieniędzy i czasu (ponad 2 h w jedną stonę).

A tak na marginesie ... to jednak częściej przyjmuje się, że to chłopak jeździ do dziewczyny. U Ciebie jest na odwrót??

Ma samochód, wiem że to koszt i doceniam to jak do mnie przyjeżdża.

[koKOro]

nie rozumiem dlaczego od razu przyjezdza, czy kazdy facet musi miec samochod

[kariera85]

Napisane przez koKOro

nie rozumiem dlaczego od razu przyjezdza, czy kazdy facet musi miec samochod

ale moze tez przyjechac autobusem

odnośnie bycia/nie bycia księżniczką(nie lubie takiego kategoryzowania)to kwestia lezy w facecie,tylko w facecie,bynajmniej nie w hardości dziewczyny,wiec to nie dziewczyny sa księżniczkowate tylko ich TŻ robia za krolewiczow i albo mianuja kobiete swoją królową albo czekają w domach,ciesząc sie ze sama przyjdzie:P:

jesli on powie"Ty nie bedziesz sie ruszala w domu,tylko siedz w cieple i czekaj na mnie" to naprawde nie ma sensu dyskutowanie"ale ja naprawde >>chcę<< wyjść w ten deszcz!!"
tak samo kłótnia o godzinie 2 w nocy,gdy wracamy pieszo,że "ja wezme samochod ojca i Cie Rafciu odwioze,nie bedziesz wracal na piechote 20 km nocą!!" zdaje sie na nic,bo akurat moj TŻ wie,ze gdy biore samochod to potem mam kilka tyg wymowek

zatem dystans 40 km,pokonanych pieszo (łącznie)w obie strony,to dla mojego TŻ nieistotne
i faktem jest,że gdy ja u niego jestem to po mnie stara sie przyjechac,busem czy samochodem,bez znaczenia,ale regułą jest,że on przyjezdza/przychodzi do mnie
a chodził tak do mnie z buta,kilkanaście razy tylko w tym roku,gdy paliwo bylo dla nas(nas) za drogie

mozna?można-i nie jest to kwestia charakteru dziewczyny(ksiezniczkowat a czy nie),tylko chlopaka ot co!

[kariera85]

Napisane przez 4n3t4

Ja mam taką sytuację, że mój TŻ mieszka ode mnie 60 km i chce żebym jezdziła do niego pociągiem albo pks'em, poza tym na te pociągi i pks'y muszę jeszcze dojechać ze swojej miejscowości autobusem i jeszcze na dworcu muszę czekać ponad godzine sama, bo rozklady nie sa skoordynowane. Jak wracam to tez muszę prosić kogoś żeby po mnie jechał 15 km na dworzec, żebym nie siedziala tam sama czekajac późnym wieczorem godzine na moj ostatni autobus. Chciałabym żeby mój TZ bardziej o mnie dbał, czy za wiele wymagam?

nie,nie sądze że wymagasz zbyt wiele
nieciekawy bardzo układ, gdy Ty fatygujesz sie do niego

moja starsza siostra zawsze wolała sie podkładać i to ona ganiała za facetami i kiepsko na tym wychodziła,bo gdy trzeba niańczyć TZ to cos jest nie tak
teraz tez,akcja z wczoraj-wioze ja na busa i dzwoni do swojego,ze jedzie a jemu sie nie chcialo wyjsc po nia na przystanek nawet bo leżał w łóżeczku
masakra, powiedzialam jej zeby on "sp&$#@^" jak jest taki mądry i że moge zawrocic,ale ona "niee.."z usmiechem
jak sobie poscielisz,tak sie wyśpisz,ot co

moze na początek raz Ty przyjedz do niego,a potem niech on przyjezdza do Ciebie, zrob fajny posiłek, zorganizuj film,niech zobaczy jak to fajnie jest u Ciebie
a jak bedzie wolał zostac w domu,bo wizja tłuczenia sie autobusem go przerazi, to postaw ultimatum, bo na ile lekceważenia sobie pozwolisz teraz,to zwróci Ci sie z nawiązką po czasie

bo powie,tak jak to slyszala moja siostra niekiedy "to przeciez ty latałaś za mną" a to nie jest miłe
niech sie stara,leń patentowany!! wrr..

[blue.mandolin]

..

[kariera85]

Napisane przez blue.mandolin

Przecież benzyna kosztuje, dorzucacie się do tych kosztów? Czy macie taki podział: on mnie wozi wszedzię gdzie tylko mam ochote się ruszyć i za to ja płacę jak idziemy do kina/na impreze itd.? To jest waszym zdaniem partnerstwo: on za wszystko płaci i mnie wozi..no a przecież całkiem normalne, że jak wraca ode mnie to idzie 40 km sam pieszo..? Jak nie ma samochodu to ma podjechać autobusem... a wy też tak "podjeżdżacie" po niego i wychodzicie na przystanek jak do was przychodzi?

nie histeryzuj
1.taak-ja dorzucam sie do paliwka,jak jedziemy zalatwic moja sprawe jego wozem..
2.partnerstwo myslę wykracza poza podział wydatkow,ale skoro chcesz argumentow to : tak,zwiazek w ktorym mężczyzna dba o kobietę,nawet kosztem 30min spaceru to rowniez partnerski zwiazek
3.rozumiem,ze nikt nie postawil Cie w takiej sytuacji,jak np moj TZ stawia mnie,wiec rozumiem rozgoryczenie,mi tez jest przykro

[blue.mandolin]

Napisane przez kariera85

nie histeryzuj
1.taak-ja dorzucam sie do paliwka,jak jedziemy zalatwic moja sprawe jego wozem..
2.partnerstwo myslę wykracza poza podział wydatkow,ale skoro chcesz argumentow to : tak,zwiazek w ktorym mężczyzna dba o kobietę,nawet kosztem 30min spaceru to rowniez partnerski zwiazek
3.rozumiem,ze nikt nie postawil Cie w takiej sytuacji,jak np moj TZ stawia mnie,wiec rozumiem rozgoryczenie,mi tez jest przykro

Nie histeryzuje. To po pierwsze. Po drugie nie pisałam tylko o kwestiach finansów, aczkolwiek to jest jeden z punktów. Ty się dorzucasz do paliwa, super. A uważasz, że związek pt: "on mnie wszędzie wozi i za wszystko płaci" jest związkiem partnerskim? bo ja nie. Dlatego o to pytałam.

A czy ja pisze, że związek, w którym jak to nazywasz "mężczyzna dba o kobietę nawet kosztem 30 minutowego spaceru" to nie jest związek partnerski?? Partnerstwo działa w dwie strony, więc ja nie mówie "och jesteście księżniczki, że on was wozi itd" tylko pytam: "czy też wychodzicie po swojego partnera na przystanek, też podjeżdżacie po niego autobusem jak ma do was przyjść?" I nie mówię tu o wracaniu ciemną nocą.

Nie bardzo rozumiem w jakiej to "sytuacji nikt mnie nie postawił w jakiej to Twój TZ stawia Ciebie??? To taka złośliwość miała być jak rozumiem?

[stokrotka_to_ja]

Mój TŻ tez mieszka w bloku obok
Kiedyś,daaaawno temu ( ) jesli planowalismy wieczor u niego to przychodzil do mnie na chwilke i zabierał do siebie. (tak sobie mysle,ze to trochę smieszne było )Teraz ja sama ide do niego,albo on do mnie,zaleznie od sytuacji Zawsze mnie odprowadza,czy to po imprezie,czy po prostu od niego do mnie. To tylko jakies 50 m,ale mimo to miło mi,ze to robi Podobnie kiedy kończe prace póżniej (ok 22) przychodzi po mnie,mimo,że mam 10 minut spacerkiem do domu. Nigdy tego nie wymagałam,nie uważam,że to jego obowiązek.

[kariera85]

Napisane przez blue.mandolin

Nie histeryzuje. To po pierwsze. Po drugie nie pisałam tylko o kwestiach finansów, aczkolwiek to jest jeden z punktów. Ty się dorzucasz do paliwa, super. A uważasz, że związek pt: "on mnie wszędzie wozi i za wszystko płaci" jest związkiem partnerskim? bo ja nie. Dlatego o to pytałam.

A czy ja pisze, że związek, w którym jak to nazywasz "mężczyzna dba o kobietę nawet kosztem 30 minutowego spaceru" to nie jest związek partnerski?? Partnerstwo działa w dwie strony, więc ja nie mówie "och jesteście księżniczki, że on was wozi itd" tylko pytam: "czy też wychodzicie po swojego partnera na przystanek, też podjeżdżacie po niego autobusem jak ma do was przyjść?" I nie mówię tu o wracaniu ciemną nocą.

Nie bardzo rozumiem w jakiej to "sytuacji nikt mnie nie postawił w jakiej to Twój TZ stawia Ciebie??? To taka złośliwość miała być jak rozumiem?

blue,pisząc

To jest waszym zdaniem partnerstwo: on za wszystko płaci i mnie wozi..no a przecież całkiem normalne, że jak wraca ode mnie to idzie 40 km sam pieszo..?

cóż innego chciałaś wyrazić,niż powątpiewanie w partnerski charakter takiego związku?


pytasz:

czy też wychodzicie po swojego partnera na przystanek, też podjeżdżacie po niego autobusem jak ma do was przyjść

ja odpowiadam:nie,bo moj TŻ sobie tego nie wyobraża
po prostu to nie jest kwestia mojego chcenia,tylko jego zasady:ja czekam bezpiecznie w ciepłym domu,bo dla niego widać wystarczy gdy on sam sie tłucze busem albo idzie w mróz
od początku to podkreslam-tak są niektórzy mężczyźni wychowani i dla nich wyjście/podjechanie po ich kobiete to nie poświęcenie czy ostateczność,ale naturalna kolej rzeczy

Nie bardzo rozumiem w jakiej to "sytuacji nikt mnie nie postawił w jakiej to Twój TZ stawia Ciebie??? To taka złośliwość miała być jak rozumiem

bo nie rozumiesz tego,że dla niektorych facetów dbanie/wychodzenie/odprowadzanie to cos tak naturalnego,że jakikolwiek opór staje sie bezsensowny
myslisz,ze ja sobie wchodze na wizaz,jak on drepcze do domu?albo że mi to sprawia przyjemność,że on musi iść potem?nie,to nic przyjemnego,zapewniam Cie
ale moje chcenie nie ma znaczenia,serio, bo TŻ sie keiruje swoimi zasadami wg ktorych
-chlopak odwiedza dziewczyne
-gdy jest samochod,trzeba wyjechac
-gdy pada deszcz,trzeba zadzwonic czy ma autobus i nie moknie gdzieś
-po imprezie sie odprowadza dziewczyne pod dom
taki już jest i dziekuję mu za to z całego serca

[blue.mandolin]

..

[stokrotka_to_ja]

Blue ma rację,partnerstwo działa "obustronnie" . Jasne,że nie ma sensu odprowadzanie jego,kiedy on mnie odprowadzi,bo tak mozna sie odprowadzac do konca swiata Ale np. kiedy ja jestm w domu a pada,biorę parasol i wychodze po niego,kiedy wraca z pracy.

[_Novotna_]

A pomyslcie sobie czy Wasz TZ odebralby Was z lotniska?
Jade do niego tyle km a on teraz mi napisal ze ma prace i nie moze sie wyrwac i wysyla po mnie rodzicow. Co byscie zrobily?