rozstanie, przyjazn z exem i nadzieja na powrot

[geisha111]

Nie , nic sie nie stalo.
Widzielismy sie wczoraj tak jak zwykle , bylo bardzo fajnie, ale do tej decyzji chyba dojzewalam caly czas, od rozstania. Stad tez zalozenie watku na wizazu. Jest to rzecz ktorej nie chce, jest mi okropnie zle. Ale czuje sie jakbym krecila sie wokol wlasnego ogona. Mielismy sie dzisiaj znowy spotkac, ma zadzwonic po pracy, ale zeby wyprzedzic wszystko , napisalam mu maila, bo wiem ze przez telefon bede sie lamac, on mnie bedzie przekonywac ze nie, ze zobaczmy , a ja bede zyc wciaz w poczuciu odrzucenia jednoczesnie podtrzymujac dobre stosunki. Dlatego jak zadzwoni to nie odbiore. Smutne to wszystko Wlasciwie to juz powinnam sie przeniesc na watek p.t. nie moge sobie poradzic z rozstaniem

[sirgunia]

kochana moim zdaniem podjelas sluszna decyzje.
ja rozumiem ze uwazasz ze on jest dobry, kochany, pomaga ci, przychodzi do ciebie e.t.c ale jakby taki naprawde byl to by nie zostawil ciebie od tak. moj mozg nie jest w stanie objac twojej sytuacji. z jednej strony nie chce byc z toba a z drugiej strony widzicie sie codziennie, piszecie, dzwonicie jak normalna para. dziewczyno to jest chore! jaki sens ma zerwanie skoro po nim nic sie nie zmienia? a moze on chce pobyc sam zeby zobaczyc czy nie spotka kogos innego, ciekawszego, bardziej intrygujacego a bedac z toba "formalnie" te mozliwosc ma w pewnym sensie ograniczona. a zdrugiej strony nie chce urywac kontaktu bo nie bedzie mial kontroli nad tym co sie z toba dzieje i nie daj Bog jeszcze kogos spotkasz...? przepraszam za moja teorie spiskowa ale ja juz taka jestem

[geisha111]

Ja wiem - w moim mozgu tez sie to wszystko nie miescilo. Odnosnie zwracania uwage na innych facetow , to nie dalej jak wczoraj, wyskoczylam do piekarni , on zostal w samochodzie, ale widzial co sie dzieje w srodku - jacys faceci zaczeli ze mna flirtowac - to pozniej popoludniu zawalil mnie masa pytan - a czemu rozmawialas z nimi, a o czym, a co ci proponowali itp.
Masz absolutna racje co do tego ze "a moze on chce pobyc sam zeby zobaczyc czy nie spotka kogos innego, ciekawszego, bardziej intrygujacego" Dlatego to tak boli. Bo wydaje mi sie jak bym byla dla niego "za malo" Mimo ze wiem ze jestem najblizsza kobieta w jego zyciu, ze z nikim go nie laczyla taka wiez jak ze mna (to wiem nie tylko od niego, ale od jego przyjaciela tez i innych ludzi co go znaja dluzej) ale to marne pocieszenie , ze moze dalej chce szukac kogos innego Aj znowu mi zle

[sirgunia]

ale dlaczego spedza z toba kazda chwile skoro sie rozstaliscie??
to naprawde dziwne...
ja bym nie potrafila zyc w czyms takim ale niestety znam wiele kobiet ktore tkwia w takich niby zwiazkach dlatego ze ludza sie ze przerodzi sie to w wielka milosc do grobowej deski. natomiast dla facetow taki uklad jest idealny. sa wolni, moga robic co im sie podoba a na zawolanie zawsze maja kogos kto na nich czeka z utesknieniem - zwykla meska wygoda. nie powinnas pozwalac na cos takiego. skoro nie chce byc z toba to nie bedziesz poswiecala mu swojego czasu, swojej uwagi i swoich emocji. woz albo przewoz. ja tak to rozumiem.

[geisha111]

Czemu sie zawsze spotykamu? Bo jestesmy sobie bliscy. Bo nie ma pomiedzy nami nienawisci (moze to by ulatwilo sprawe) Wiem - dziwaczne to, nie jest tak ze ja jestem na kazde zawolanie - po prostu mamy wspolne zycie, wspolne zainteresowania, wspolny swiat, i zwykle on jest na moje kazde zawolanie tez. Wiem jest to nienormalne. Roznica pomiedzy tym jak bylismy razem a tym co jest teraz ,ze absolutnie nie laczy nas nic w sensie fizycznym (nawet nie mam argumentu, ze spotykamy sie np tylko dla sexu) no i oczywiscie nie mamy wspolnych planow na przyszlosc. Tzn do dzisiaj . Bo tak jak pisalam wczesniej - postanowilam zerwac to wszystko , bo mimo ze caly czas sie bardzo dobrze czuje w jego towarzystwie, pozniej targaja mna sprzeczne uczucia. Ze czemu - jesli jest tak fajnie , to czemu nie mozemy byc razem? Dziwne to i wierz mi ze gdyby nie ta historia i fakt ze sama w niej uczestnicze, to jakby mi ktos to opowiedzial to wydawaloby mi sie ze takie rzeczy nie istnieja . Stad te moje wszystkie wynurzenia - nie zawsze logiczne. Tak jak pisalam wczesniej - w zyciu nikt nie byl mi tak bliski , tak jak on, i odwrotnie, poza tym jak na przyjacielu zawsze w srodku dnia i nocy moglam na niego liczyc. Moze za kilka miesiecy z innej perspektywy bede wiedziala jak bylo naprawde. Jesli chodzi o ty czy byc razemna cale zycie , moj przypadek jest o tyle skomplikowany ze pochodzimy z roznych religii - teoretycznie on nigdy nie powinien sie ozenic ze mna jego rodzice niezaleznie od tego jak bardzo mnie lubia jako osobe nigdy by sie nie pogodzily z naszym slubem, bedac ze mna juz dostawal komentarze , ale twardo sie trzymal. Ale to temat na osobny watek. Poza tym - wychodze z zalozenia , ze milosc jest w stanie wiele przejsc. W kazdym razie ja bedac z nim nic bym nie stracila ( w sensie np slubu) on natomiast prawdopodobnie musialby sie wyprzec wszystkiego w czym wyrastal, a byc moze rowniez zerwac raz na zawsze kontakt ze swoimi rodzicami. Rowniez dochodzi kwestia dzieci - o tym tez rozmawialismy , byloby to strasznie trudne. Ale mnie to wszystko nie przerazilo , moze jego?

[geisha111]

oczywiscie znowu go usprawiedliwiam

[cerisecerise]

troche to toskyczne
przekombinowane w sumie mnie sie widzi.

dobrze zrobilas. trzymaj sie tylko teraz mocno, bo teraz bedzie pod gorke

[geisha111]

Wogole dziekuje wszystkim dziewczyna co maja sile czytac to co tu pisze, i tym bardziej tym co poswiecaja troche swojego czasu i energii na to zeby cos napisac. Ja wiem ze moze czasami jak pisze to wydawac by sie moglo ze nic do mnie nie dociera - ale ja probuje sobie ulozycpewne rzeczy w glowie. Np . bez was nie zdecydowalabym sie na taki krok zeby przerwac wszystko , chyba byloby to ponad moje sily. Nadal jest , ale moze chociaz odrobine pojde do przodu
Caluje Was

[sirgunia]

Napisane przez geisha111

jego rodzice niezaleznie od tego jak bardzo mnie lubia jako osobe nigdy by sie nie pogodzily z naszym slubem, bedac ze mna juz dostawal komentarze , ale twardo sie trzymal [...]
on natomiast prawdopodobnie musialby sie wyprzec wszystkiego w czym wyrastal, a byc moze rowniez zerwac raz na zawsze kontakt ze swoimi rodzicami.

i tu jest pies pogrzebany. wlasnie tak mi cos nie pasowalo. z jednej strony sielanka, wielka milosc, ogromna przyjazn, z drugiej strony zerwanie ale takie ...jakby wbrew sobie.
mysle ze od tego powinnas byla zaczac w swoim watku bo to wiele rzeczy wyjasnia.
ja oczywiscie nadal nie wiem co jest grane bo piszesz bardzo zagadkowo ale widze ze tam jest jakis ciezszy problem ...

[cerisecerise]

Napisane przez geisha111

Wogole dziekuje wszystkim dziewczyna co maja sile czytac to co tu pisze, i tym bardziej tym co poswiecaja troche swojego czasu i energii na to zeby cos napisac. Ja wiem ze moze czasami jak pisze to wydawac by sie moglo ze nic do mnie nie dociera - ale ja probuje sobie ulozycpewne rzeczy w glowie. Np . bez was nie zdecydowalabym sie na taki krok zeby przerwac wszystko , chyba byloby to ponad moje sily. Nadal jest , ale moze chociaz odrobine pojde do przodu
Caluje Was

zawsze mozna na nas wine zwalic jak cos sie spieprzy

[geisha111]

sirgunia

Nie zaczelam od tego tematu, bo wydawalo mi sie ze kwestia religii , rodziny ktora sie nie chce zgodzic np na slub itp. ze jak sie kocha to wszystko jest do przejscia. Mamy znajomych ktorzy to przeszli i sa szczesliwi , maja dzieci i im sie udalo. Jesli to jest glowny probem, to ta milosc moze z jego strony nie jest wcale taka silna dla mnie te wszystkie problemy byly mozliwe do przejscia , ale ja tak jak pisalam - nic w swoim zyciu bym nie stracila, on ma duzo do stracenia wiem , ze jakas czesc jego bylaby nie do konca szczesliwa - musialby sie z tym pogodzic i wydawalo mi sie ze juz sie pogodzil , ze zrozumial ze nie religia, pochodzenie, rodzina itp jest najwazniejszym wyznacznikiem jak sie chce z kims byc. Rozmawialismy jakby mialo wygladac nasze zycie w tej kwestii, czesto bronil tego zwiazku , jak ktos z zewnatrz byl zdziwiony ze my jestesmy razem i ze wierzymy ze sie uda. Moze rzeczywiscie na tym polega problem caly czas, moze on wierzy ze znajdzie podobna osobe do mnie , ale swojego wyznania, a ja tego nie widzialam. Chociaz jak go sie spytalam przy rozstaniu - czy to wlasnie o to chodzi to powiedzial , ze nie - uwierzylam, ze mowi prawde.

[sirgunia]

ja tez uwazam ze jak sie kocha to wszystkie przeciwnosci sie pokona ale to ze i ty i ja tak uwazamy wcale nie znaczy ze twoj ukochany tez. moze to siedzi w nim i on zdaje sobie sprawe z tego ze wasz zwiazek nie ma przyszlosci bo on jednak nie jest gotowy na takie poswiecenie, a jednoczesnie cie kocha i uwielbia i dlatego nie potrafi zerwac z toba kontaktu. zanim napisalas ten post myslalam ze on poprostu chce sie pobawic, poszalec a ciebie trzyma w odwodzie jakby co... ale nie pasowalo mi to ze jak sama mowisz spedzaliscie czas tak jak para czyli zamiast szalec i sie bawic siedzial z toba teraz to wszystko troszke nabralo dla mnie ksztaltu. a mozesz powiedziec jakie sa wasze wyznania ze to taka przeszkoda? ty jestes pewnie katoliczka a on? (jezeli nie chcesz mowic to zrozumiem)

[geisha111]

Ja wiem ,ze on nie chcial sie mna pobawic , nic z tych rzeczy. Odonosnie wyznan , ja bylam ochrzczona, ale katoliczka nazwac siebie niestety nie moge. U bierzmowania nie bylam - z wlasnej decyzji. Ogolnie mozna powiedziec , ze jestem osoba ktrora wyrosla w kregu kultury chrzescijanskiej, ale nie czuje sie zakorzeniona w zadnej religii. Z przekonan blizsza jest mi jest jego religia niz katolicyzm, chociaz obie maja podobne zrodlo. On natomiast wyznaje judaizm. Nie jest czlowiekiem wielce religijnym , ale jago rodzina jest bardzo zwiazana ze swoimi korzeniami , nie tylko religijnymi. Ja doskonale znam i ta kulture i religie, znam tez bardzo dobrze Izrael, ale oczywiscie np jako zona - nie bylabym nigdy uznana przez czesc ludzi z jego otoczenia . Poza tym np w przypadku dzieci - niestety z powodu tego ze sama nie jestem zydowka , dzieci niebylyby uznane przez duza czesc jego srodowiska za zydow. Ale tak jak wczesniej pisalam - te wszystkie problemy (teraz dotknelam temat baaaaaaardzo ogolnie, bo detali jest nieskonczonosc i wlasciwie moznaby zalozyc osobny watek na temat zwiazkow miedzywyznaniowych) wydawaly mi sie do przejscia. Jak sie poznalismy , on mial watpliwosci co do przyszlosci tego zwiazku, pozniej mu przeszlo - tak w kazdym razie mi sie wydawalo. Wrecz sam zaczal przytaczac przyklady par ktorym sie udalo i bronic nas przed niektorymi ludzmi. Moze jednak zmienil zdanie z jakiegos powodu i mi o tym nie powiedzial

[sirgunia]

Kurcze... strasznie ciezko... wsrod judaistow jest niestety tak ze sie dobieraja w pary miedzy soba, dotyczy to nawet tych ktorzy nie sa jakos strasznie konserwatywni (wiem bo przyjaciele moich rodzicow sa taka wlasnie para) a skoro dla twojego mezczyzny wiara jest wazna to to naprawde jest duzy problem. mysle ze mogl to byc powod jego decyzji ale ja wnioskuje tylko z tego co piszesz. nie znam was i nie wiem jak sie ukladalo miedzy wami w zwiazku. jezeli byla sielanka to jakis powod byc musi a ten jest jakis taki w miare logiczny, a jezeli bylo srednio to nie ma co dorabiac jakiejs wielkiej filozofii bo moze to bylo rozstanie jak kazde inne np z powodu nie dogrania charakterow. ale jezeli nadal jestescie najlepszymi przyjaciolmi to niedogranie raczej nie wchodzi w gre. moze poprostu zaczal cie traktowac jak siostre nie jak dziewczyne i sie przestraszyl. strasznie chcialabym ci pomoc ale ... nie umiem

[geisha111]

Sirgunia
Kochana jestes
Niestety ten problem przerabialam wzdloz i wszerz i wydawalo mi sie, ze jednak on pogodzil sie ze wszystkimi konsekwencjami bycia ze mna. Jesli chodzi o jakies problemy innego rodzaju - nic takiego nie bylo, naprawde swietnie sie dogadywalismy, zawsze umielismy wypracowac kompromisy w sprawach trudniejszych, jesli chodzi o sprawy fizyczne - swietnie wszystko sie ukladalo, zylo nam sie razem bardzo dobrze nie bylo momentu znudzenia, cala reszta byla ok. Jedyny temat , ale to bylo na samym poczatku , byl wlasnie ten o ktorym piszemy teraz, i wydawaloby sie ze to temat zamkniety. Moze przez moment byl zamkniety dla niego, a pozniej cos w nim znowu sie ruszylo , moze mi o tym nie powiedzial. Albo moze nawet ani przed soba ani przede mna nie potrafil sie przyznac ze to o to chodzi, a wszystko zwalil na tzw. niemoznosc bycia w zwiazku z kimkolwiek i rzekome problemy ze soba (w co ja uwierzylam , bo znam go na tyle dobrze ze wiem ze pod tym wzgledem jest to trudny czlowiek - ale mi to wcale tak strasznie nie przeszkadzalo) Teraz wlasciwie juz i tak napisalam tego maila , ze koniec kontaktu, ze koniec wszystkiego i jest mi ciezko, i naprawde nie chce sie teraz odzywac, moze mi przejdzie , ale musze chyba pewne rzeczy sobie tez ulozyc w glowie i nawet jak taka cisza bedzie na sile , to moze bedzie lepiej I to nie chodzi o to ze chce cisza wymusic zeby nagle sie zorientowal ,ze mu mnie brakuje, po prostu potrzebuje juz teraz ja tej ciszy - bo czuje sie zle, bardzo zle

[sirgunia]

biedactwo bardzo dobrze zrobilas z tym mailem. teraz postaraj sie troszke od tego oderwac i nie analizowac bo oszalejesz. tak naprawde nic nie mozesz w obecnej sytuacji zrobic wiec poprostu daj sie poniesc fali i niech sie dzieje co ma byc. ja wierze ze w zyciu nic sie nie dzieje bez przyczyny i ze wszystko ma jakis pozniejszy cel i dzieje sie tak dla naszego dobra. jestem z toba moim serduszkiem

[geisha111]

Dzieki
No bede musiala sie jakos oderwac. Musi byc dobrze kiedys. Ah, ile czlowiek sie musi nameczyc maila pewnie przeczytal bo nie zadzwonil. Znajac zycie mysli , a pozniej znajdzie jakas wymowke ,zeby sie odezwac. Cale szczescie ze mam duzo pracy - niestety pracuje w domu i komputer mam wlaczony non stop. Stad moj ciagly pobyt na wizazu, ale i tak jakos udaje mi sie prace pchnac do przodu. Musze sie na tym skoncentrowac. Dziwnie tak bez niego . Pusto i smutno

[geisha111]

No i prosze. Wszystko tak jak przewidzialam. Po moim mailu ze nie chce sie spotykac, wytrzymal cztery dni od czwartku. Dzisiaj , jak gdyby nigdy nic dzwoni , nie odebralam. Nagral sie na sekretarke , zupelnie ni w piec ni w dziesiec - Hej , dzwonie tylko powiedziec little hallo, mam nadzieje ze wszystko u Ciebie w porzadku (!) poza tym cos gadal o swojej stonie interneteowej ze jest juz gotowa (conajmniej tak jakby to byl powod tego ze nic sie nie odzywal - bo ja przygotowywal, nawet podal mi adres tej strony , chociaz przeciez ja ja doskonale znam , bo razem ja robilismy na poczatku) Dziewczyny , ratujcie co mam robic?

[sirgunia]

Napisane przez geisha111

No i prosze. Wszystko tak jak przewidzialam. Po moim mailu ze nie chce sie spotykac, wytrzymal cztery dni od czwartku. Dzisiaj , jak gdyby nigdy nic dzwoni , nie odebralam. Nagral sie na sekretarke , zupelnie ni w piec ni w dziesiec - Hej , dzwonie tylko powiedziec little hallo, mam nadzieje ze wszystko u Ciebie w porzadku (!) poza tym cos gadal o swojej stonie interneteowej ze jest juz gotowa (conajmniej tak jakby to byl powod tego ze nic sie nie odzywal - bo ja przygotowywal, nawet podal mi adres tej strony , chociaz przeciez ja ja doskonale znam , bo razem ja robilismy na poczatku) Dziewczyny , ratujcie co mam robic?

ja bym odebrala i jasno powiedziala ze skoro sie rozstaliscie to nie chcesz z nim utrzymywac stosunkow kolezenskich bo nie jest gotowa i tym podobne i w zwiazku z tym lepiej bedzie jezeli nie bedzie juz dzwonil. generalnie chodzi o to zeby zrozumial ze albo sie zdecyduje by byc z toba albo nic. nie ma nic posrodku. to (jezeli naprawde kocha) moze zmobilizuje go do jakis decyzji bo jak bedziesz sie z nim nadal spotykac jak nigdy ni to ten uklad tak mu sie zakorzeni i stanie sie dla niego wygodny ze juz z tego nie wybrniesz.

[geisha111]

Nie czuje sie na silach zeby odebrac u mu tak powiedziec mysle, ze jestem w stanie sie zdobyc na dlugie nie odbieranie, jesli nie da spokoju to napisze mu kolejnego maila zeby do mnie nie dzwonil. Sama nie wiem. A moze masz racje ze nastepnym razem jak zadzwoni powinnam stanowczo powiedziec ze ma przestac - nie wiem skad ja wezme sile do tego

[geisha111]

No nic, jakos sie zebralam. Zadzwonilam , na szczescie wlaczyla sie sekretarka. Powiedzialam ze odsluchalam jego wiadomosc, i ze chyba nie przeczytal uwaznie mojego maila i ze prosze go zeby do mnie nie dzwonil

[sirgunia]

geisha tylko zeby on wiedzial ze ma nie dzwonic nie dla tego ze nie chcesz go znac ale dlatego ze nie potrafisz byc z nim na stopie kolezenskiej a skoro on podjal decyzje ze nie chce ztoba byc to musi poniesc konsekwencje tej decyzji...

[geisha111]

mam nadzieje , ze zrozumie ze o to chodzi. Sama nie wiem czy dobrze zrobilam , troche wbrew sobie. ale i tak bez sensu byloby teraz prowadzic rozmowy jak dobrzy przyjaciele, ktos musisal to przerwac

[zebra89]

Jestem w podobnej sytuacji..tzn. rozstałam sie z chłopakiem z ktorym bylam 1,5 roku. Znamy sie od kilku lat. On stwierdzil ze juz mnie chyba nie kocha. Jednak zawsze gdy sie widzimy (wspolni znajomi wiec wspolne imprezy) ciagnie nas do siebie. Nadal sie spotykamy, nie codziennie ale raz na tydzien. Praktycznie codziennie lub co dwa dni piszemy na gg. Gdy juz jestesmy razem zawsze sa jakies przytulanki, buziaki. Jednak nie potrafie powiedziec nie nadal go kocham

[geisha111]

Kochana Zebro
Doskanale Cie rozumiem i nie znam odpowiedzi jeszcze na pytanie co trzeba robic. Jedno wiem , ze przyjazn mnie meczy, chociaz bylo naprawde fajnie jak sie spotykalismy ale i tak to meczylo. I wiem tez , ze moja relacja z nim - w takim ksztalcie nie daje mi 100% satysfakcji. Chyba lepsze jest jakies ochlodzenie na jakis czas, bo napiecie i tak wisi w powietrzu i nawet jesli on nie chce Cie ranic to bedzie to robic tak czy inaczej.

[zebra89]

Napisane przez geisha111

Kochana Zebro
Doskanale Cie rozumiem i nie znam odpowiedzi jeszcze na pytanie co trzeba robic. Jedno wiem , ze przyjazn mnie meczy, chociaz bylo naprawde fajnie jak sie spotykalismy ale i tak to meczylo. I wiem tez , ze moja relacja z nim - w takim ksztalcie nie daje mi 100% satysfakcji. Chyba lepsze jest jakies ochlodzenie na jakis czas, bo napiecie i tak wisi w powietrzu i nawet jesli on nie chce Cie ranic to bedzie to robic tak czy inaczej.

Wiem to..ale gdy nie pisze do mnie tez mnie rani. Nie potrafie tak poprostu sie nie odzywac.

[geisha111]

Napisane przez zebra89

Wiem to..ale gdy nie pisze do mnie tez mnie rani. Nie potrafie tak poprostu sie nie odzywac.

Kochana! przejzalam sobie Twoje posty na innych watkach. Jestesmy chyba w takiej samej sytuacji - moze powody sa inne tylko. Wiem , ze potrzebujesz jego obecnosci, ze sie przyjaznicie, ze jest fajnie, ale niestety mi sie wydaje ze mimo wszystko nie mozna dawac z siebie wszystkiego w takiej sytuacji. Wiesz - on juz zyje swoim zyciem , bo tak zadecydowal. To , ze nie pisze Ciebie nie rani, rani Ciebie tylko strach przed tym ze to koniec - a jak nie pisze to sie tylko w tym utwierdzasz. Jak pisze i jestescie razem to masz nadzieje.Powiem Ci ze ja z moim ex nawet razem doszlismy do wniosku , ze moze kiedys jeszcze bedziemy razem - ale to przeciez jest gdybanie tylko. To nie usuwa problemu. Poza tym zeby , z kims byc kiedys jeszcze razem - to musza zniknac problemy , ktore doprowadzily do wygasniecia tej milosci , trzebaby bylo pokochac od nowa. Zarowno z Twojej jak i z jego strony. Ale jak sie czlowiek trzyma tak razem ciagle to wlasciwie nie masz mozliwosci zyskac nowego spojzenia na ta sprawe. Zalozmy nawet - dobra zejdziecie sie - i co z tego. Pozostana stare problemy, a z Twojej strony pozostanie wieczny strach ze to sie moze skonczyc z dnia na dzien , bo juz tak bylo. Dlatego mysle , ze lepiej chociaz ograniczyc kontakt. Po to , zebys mogla ktoregs dnia wstac rano i pomyslec - moge z kims byc , moge byc z kims zupelnie innym. I zebys mogla pomyslec to bez zalu , ze nie z nim. Zebys poczula na tyle swoja wartosc, zebys nie patrzala na siebie przz pryzmat jego osoby. Moze kiedys sie zejdziecie - kto wie , ale nie to jest teraz najwazniejsze. Najwazniejsze , zebys mogla sie pozbyc tego przywiazania, nawet na poczatku wbrew sobie. O niego sie nie martw - on sobie poradzi bez Ciebie, bo w koncu majac Ciebie zadecydowal , ze nie. Lepiej zrobic takie ciecie teraz, a nie w przypadku jak np on znajdzie sobie nowa dziewczyne (teoretycznie jest o mozliwe w kazdej chwili , nawet jak w to nie wierzysz) i Ciebie odstawi na bok. Lepiej teraz zmien cos. Jesli nie jestes w stanie zyc totalnie bez niego to staraj sie chociaz oganiczyc kontakt. Nie dzwon, nie zawsze odbieraj, nie badz na zawolanie jak chce spotkania, zadnych przytulanek , caluskow itp. Wszystko po to zebys poczula ze tak mozesz i najwazniejsze - bez zalu zrezygnowac z tego i prowadzic swoje zycie.

[geisha111]

To znowu ja - juz po dwoch miesiacach. A wiec wlasnie sie przekonalam ze wszystkie zabiegi typu - utrzymac przyjazn , jak sie jeszcze ma nadzieje sa bez sensu. Przez te dwa miesiace nawet byl okres ze jakos sie dalo to przezyc, ale teraz to juz jest dolina totalna. Ja go strasznie kocham , on mnie nie - jedyne wyjscie zerwac kontakt na amen zeby sie "odkochac" ale jak to zrobic

[moniczorek]

Napisane przez geisha111

To znowu ja - juz po dwoch miesiacach. A wiec wlasnie sie przekonalam ze wszystkie zabiegi typu - utrzymac przyjazn , jak sie jeszcze ma nadzieje sa bez sensu. Przez te dwa miesiace nawet byl okres ze jakos sie dalo to przezyc, ale teraz to juz jest dolina totalna. Ja go strasznie kocham , on mnie nie - jedyne wyjscie zerwac kontakt na amen zeby sie "odkochac" ale jak to zrobic

Niestety to jedyne wyjscie, ale do zrobienia.
Bo inaczej się bedziesz tylko męczyc.

też tak miałam i było mi trudno, ale to najlepsze co można zrobić
zerwać kontakt, odciąc sie i życ dalej ....w przeciwnym razie będzie potwornie ciezko.

[asvr]

Napisane przez moniczorek

Niestety to jedyne wyjscie, ale do zrobienia.
Bo inaczej się bedziesz tylko męczyc.

też tak miałam i było mi trudno, ale to najlepsze co można zrobić
zerwać kontakt, odciąc sie i życ dalej ....w przeciwnym razie będzie potwornie ciezko.

Nie mówcie ze trzeba zerwać kontakt itp ja sie chce ze swoim ex przyjaźnić.
geisha czemu Wam przyjaźń nie wyszla?