![]() |
#31 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 422
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Ja w październiku rozstałam sie z chłopakiem z którym byłam 2,5 roku. Było ciężko, bo on był pierwszą miłością, idealizowałam go i wybaczałam wszystko. Gdy zerwaliśmy miałam jakiś tydzień na rozpaczanie, potem moja przyjaciółka wzięla sprawy swoje ręce i przez 4 miesiące chodziłam na imprezy, poznawałam mnóstwo facetów, słowem bawilam sie bez niego tak cudownie że w ogóle tego nie żałowałam. Nie miałam nawet czasu na rozpaczanie, stwierdziłam że zycie bez niego jest o niebo lepsze.
I potem nagle poznałam mojego M. i zakochałam się jak głupia. Jesteśmy ze soba pół roku ale juz wiem że to coś bardzo bardzo poważnego. Nigdy nie pomyślałabym że z kims może byc tak cudnie ![]() ![]()
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#32 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 2
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
A ja się dopiero leczę.
U mnie to bardzo trudna sytuacja. Koleś zostawił mnie smsem, ja bylam zrozpaczona, to byla histeria, coś okropnego. On był częścią mnie. Wiem, że to zła relacja, ale tak wlasnie bylo. Doslownie stopilam sie z nim. Ciagle smsy, spotkania. Bez niego mnie nie bylo. To był koszmar. Doslownie bicie glowa w sciane. Tablety uspokajajace. Błagałam go o powrot. Nie chciał. Błagałam znów. Nie chciał. Traktował mnie jak gówno. Karmil sie moim cierpieniem. Ja tego nie widziałam. Byłam zaslepiona maksymalnie. Musielismy sie widywac, bo razem studiujemy na jednym roku. Niechcacy i nieswiadomie osaczyłam go. Byłam w całkowitej rozsypce. Potem kiedy dałam sobie spokoj (w domu wciaz wyłam ale na uczelni starałam sie nie patrzec w jego strone) zaczelam dostawac smsy typu "żałuj bo byłbym najlepszy". Nieswiadomie sprowokował mnie tym do wygarniecia mu wszystkiego, polecialo bardzo duzo zlych slow, przykrych, bardzo niemilych. I to w sposob bardzo niefajny z mojej strony. On od tego czasu nie mogl patrzec na mnie, czul do mnie odraze, wstret i strach. Ale wciaz musielismy sie widywac. Na ostatnim spotkaniu przed wakacjami dowiedzialam sie ze zaluje ze sie ze mna zadawał i chcialby zapomniec ze istnialam. Zabiło mnie to. A wczoraj znow sie widzielismy, na uczelni. Wciaz traktuje mnie jak gowno i smiecia, nawet kiedy wyciaga reke po pomoc, a ja mu tej pomocy udzielam, z ludzkiej zyczliwosci, mimo ze potraktowal mnie tak a nie inaczej. Lecze sie, lecze sie, lecze. Choc od zerwania minelo juz prawie 5 miesiecy. Boli mnie moje upokorzenie, osmieszenie, utrata godnosci, ponizenie. I wciaz musze go widywac. Boli swiadomosc, ze jest sie dla kogos przykrym wspomnieniem, ktore wolaloby sie wymazac z pamieci. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#33 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 33
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
mam nadzieję, że wpiszę się tu więcej osób, aby dac nadzieję tym, którzy właśnie ją stracili. Że da się znaleźć swoją drugą połówkę, choć na początku było się załamanym rozstaniem z innym.
__________________
Człowiek nie jest okręgiem z jednym środkiem – jest elipsą z dwoma ogniskami. Jedno to fakty, a drugie, poglądy. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#34 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 24
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Kiedy tak czytam Wasze historie, coraz bardziej upewniam się że nie jestem jedyna i nie tylko mi takie "cuda " się zdarzają.
Byliśmy parą 5 ,5 roku. Moja pierwsza miłośc, wspolne plany, do momentu gdy od jakiegos roku zaczelismy popadac w rutyne, on rzadziej spotykal sie ze mna wymyslalajac coraz to nowsze wymowki, a ja chyba wcale nie tesknilam za nim tak jak dawniej, zdalam sobie sprawe ze to rutyna, ze trzeba cos z tym zrobic . On postanowil wyjechac na dluzej do pracy za granice, pomyslalam ze to da nam odpoczac od siebie, i umocni nasz zwiazek kiedy za soba zatesknimy, stalo sie jednak odwrotnie ja z braku czasu nie pisalam tak czesto on rowniez odzywal sie bardzo rzadko. Kilka miesiecy przed powrotem napisal ze to nie ma sensu, i podziekował za jak to nazwał "wspolprace". Było mi ciezko,nasze rodziny sie znaja i to nie tylko rodzice .Nie wiedzialam jak mam im o tym powiedziec , on wrocil a ja nadal jestem w kropce.Najwiekszym problemem jest to ze moi rodzice nie dopuszczaja tej mysli do siebie" bo przeciez tyle lat itp ", ze to napewno moja wina. Jak sobie sama z tym radze? duze oparcie mam w przyjacielach , mimo ze o tym nie rozmawiamy, zawsze moge sie z nimi spotkac a to juz cos. Pochlonela mnie praca , atmosfera tam pozwala zapomniec choc na chwile . Mimo wszystko sama uwazam ze dobrze sie stalo, teraz jestem szczesliwa, mam czas dla siebie, nie musze nic udawac , wiem ze wszystko jest ok a skoro sie tak stalo znaczy ze gdzies tam czeka na mnie ktos przy kim zapomne o wszystkim. Czego pragne w tym wszystkim? Zrozumienia od mamy, żebym mogla jej powiedziec o wszystkim a nie uslyszec " co ludzie powiedza, tyle lat, taki fajny chlopak. Tylko jak? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#35 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 7
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Oj dokładnie tak! Na początku wydaje się, że zawalił się cały świat. Boli, cholernie mocno boli. Nie jesz, nie śpisz, marzysz że może jednak napisze, zadzwoni, odezwie się do Ciebie. Tak bardzo chcesz żeby przyszedł, przeprosił, powiedział że kocha. Wszędzie go widzisz, wspomnienia doprowadzają czasami aż do fizycznego bólu.. To chyba najgorszy etap rozstania. I pewnie, był strach przed życiem bez niego widzianym jako najgorszy scenariusz niczym pomieszanie horroru z dramatem
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#36 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Dołączam do tematu
![]() Oczywiście też po rozstaniu sądziłam, że już nic dobrego mnie nie czeka, czego wyraz można znaleźć w moich postach na rozstaniowym... Ale teraz naprawdę nie żałuję niczego. To był najwyższy czas na taką decyzję.
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#37 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Syreni gród
Wiadomości: 10 256
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
No i ja śmiało mogę się dopisać.
Źle działo się od wakacji 2011, ale ja głupia w tym trwałam i nawet zamieszkaliśmy razem. W listopadzie oddałam mu pierścionek, a w grudniu bez słowa się wyprowadził. Ile ja nocy przepłakałam, czekałam na telefon, zastanawiałam się, czy o mnie myśli itd itp. Okazało się, że nie myśli ![]() Pewnego dnia tak po prostu poszłam spać spokojnie i poczułam lekko na sercu, tak jakby wszystko minęło. Tym bardziej, że miałam okazję spotkać go z nową panną pod swoim blokiem i wygarnęłam mu wszystko to co dusiłam w sobie przez kilka miesięcy. Pan usunął mnie ze znajomych, jego panna dodała niedawno zdjęcia wspólne znad morza, ale na mnie to już wrażenia nie zrobiło. Jestem szczęśliwa, bez niego, już nie potrafię sobie przypomnieć tych pięknych słów, które mi mówił. Wiem, że był, ale o szczegółach nie myślę. Myślałam, że już na nikogo innego się nie otworzę, los zweryfikował inaczej,choć i z nowym miałam pewien problem, tak go już rozwiązaliśmy i na razie jest dobrze. Teraz skupiłam się na sesji, od lipca zamierzam iść do pracy, a od października podjąć drugi kierunek studiów. I zauważyłam, że bez exa mogę łatwiej osiągać swoje cele.....
__________________
czasem mniej znaczy więcej, taka szczypta ironii. |
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
![]() |
#38 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Mandy - no, to jest jeden z większych sukcesów na tym forum, jeśli TY się tutaj pojawiasz...
![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#39 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: south
Wiadomości: 10
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
.
Edytowane przez xxxbedeliciousxxx Czas edycji: 2025-05-16 o 12:02 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#40 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: Dziki zachód
Wiadomości: 1 105
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cytat:
![]() Za kilka dni minie 7mcy odkąd jestem sama. Jakieś 2 tyg temu stuknęłaby nam pierwsza rocznica. W skrócie -Ex zostawił mnie dla innej (oczywiście się nie przyznał) wmawiając mi, że jestem beznadziejna i wszystko to moja wina. Powiem tak-Zmieniłam się niesamowicie.Swoje przeżyłam, ale wyniosłam z tego związku dużą lekcję- o tym, że nie wolno odkładać siebie na później, że nie wolno rezygnować ze swoich pasji i marzeń ,zaniedbywać przyjaciół...dla nikogo. Pewne rzeczy chciałam zrobić dla niego- np nauczyć się gotować, ale wszystko to co chciałam zrobiłam dla siebie. Być może pomogło mi to, że za chwilę był Nowy Rok i dobra motywacja do tego, by coś zmienić. Nie jestem już tą szarą myszką. Zaczęłam odważniej się ubierać, dzięki koledze uwierzyłam w to, że jestem atrakcyjna (a przy ex nigdy tak sie nie czułam, nigdy mi nawet nie powiedział, że jestem ładna), zaczęłam kombinować z fryzurą, makijażem, uczę się piec i gotować ![]() ![]() Nie myślę o sobie w kategoriach ofiary- że straciłam Misia...wiem, że to on stracił wspaniałą dziewczynę jaką jestem. Na dobrą sprawę, jestem mu wdzięczna- ja mimo, że było źle nie umiałabym go zostawić, a dzięki temu, że on to zrobił ja mam szansę, by związać sie z kimś, z kim będę naprawdę szczęśliwa. Mogę powiedzieć, że odżyłam. Aktualnie spotykam się z kimś, co z tego wyjdzie, nie wiem. Ale podoba mi się, że ten facet ceni we mnie wiele cech, których ex nigdy nie dostrzegł. Wiem, że zasługuję na więcej niż dostałam w poprzednim związku. Jestem też pewna, że nie jestem tym kim byłam rok temu, gdy zaczęło się wszystko z ex, jestem mądrzejsza i silniejsza o wszystko to, co się stało między nami. ---------- Dopisano o 19:50 ---------- Poprzedni post napisano o 19:36 ---------- Cytat:
![]()
__________________
Miał ochotę wyjść ze swego życia tak, jak się wychodzi z domu na ulicę. M.Kundera Edytowane przez magda88 Czas edycji: 2012-07-02 o 20:45 |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#41 | |||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cytat:
![]() Magda - cieszę się, że u Ciebie już też lepiej... ![]() ![]()
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
|||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#42 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: Dziki zachód
Wiadomości: 1 105
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cytat:
![]() ![]() Fajnie, że takie wątki są, pamiętam, że gdy na rozstaniowym pojawiały się takie historie, to od razu było lżej.
__________________
Miał ochotę wyjść ze swego życia tak, jak się wychodzi z domu na ulicę. M.Kundera |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#43 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Też nie dziękuję
![]()
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#44 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 308
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Zglasza sie sama od dwoch tygodni. Bylismy ze soba prawie rok, ex poznajac mnie (przez internet) nie przyznal sie,ze ma dziewczyne. Powiedzial mi po paru tygodniach codziennego dzwonienia i pisania. Juz wtedy powinna zapalic mi sie lampka,ale pierwszy raz w zyciu czulam cos takiego. Zerwal z nia przed pierwszym spotkaniem, twierdzil,ze nie mogl wczesniej bo miala problemy itp.
Zawsze powtarzalam sobie,ze nie mozna budowac czyjegos szczescia na nieszczesciu innych, ja wyszlam na ta zla. Bo dziewczyna exa uwazala,ze on mnie z nia zdradza... Bylam skreslona u jego rodzicow, ona mieszkala u nich, rodzice mieli nadzieje,ze sie niedlugo pobiora. Tlumaczylam sobie to wszystko tym,ze to wielka milosc,ze wszystko sie ulozy. On mowil mi ,ze jestem kobieta jego zycia,ze chcialby sie oswiadczyc, caly czas bylismy nierozlaczni,praktycznie zamieszkalam u niego, okazywanie uczuc na kazdym kroku,planowanie przyszlosci. Ex mial duze wahania nastrojow, pozniej pare miesiecy przed rozstaniem pokazal swoja prawdziwa twarz. Raz potrafil powiedziec,ze nie wie czy ze mna bedzie ot tak w klotni, pozniej sie wypieral i wmawial,ze mnie kocha i teskni. Wierzylam w ta jego milosc, bo z jego inicjatywy widywalismy sie codziennie. Mnostwo rzeczy mowil. Pozniej zauwazylam,zel iczy sie tylko on, ze probuje mnie zmienic, a kiedy robie cos dla niego on tego nie docenia. Nie wspieral mnie w chorobie,zaczal byc oschly momentami, a pozniej znowu zachowywal sie normalnie. Kiedy wyjechalam do pracy na 2 tyg, zalozyl sobie konto na portalu randkowym, a pozniej przyjechal poznac moich rodzicow. Kiedy znalazlam to konto spotkalam sie z nim i wygarnelam wszystko, chcialam zerwac. Przestraszyl sie, przepraszal , mowil,ze bedziemy pracowac nad zwiazkiem. Bylismy miesiac nierozlaczni, mialam wrazenie,ze jest coraz lepiej, nie klocilismy sie , on bardziej sie interesowal,ale konta nie usunal. Jakos tydzien przed rozstaniem zaczal unikac seksu, jak probowalam go zachecac fajnymi smsami lub innymi rzeczami to mnie zbywal (ze niby sms nie dotarl i takie tam) dwa dni postanowil spedzic z kolegami, pisal ze mna normalnie,ale od 21 milczal. mielismy sie po dwoch dniach spotkac i isc na kolacje. Jeszcze dzien przed rozstaniem pisal mi mile smsy, ale dziwilo mnie,ze milczal od 21. Tlumaczyl sie,ze spal,albo nie dostal smsa(mialam raporty, wiec wiedzialam,ze klamie) Rano umawialismy sie na konkretna godzine i juz mial dziwny, obcy glos. Pozniej godzine przed zadzwonil,ze przed wyjsciem na kolacje chce wrocic do naszej rozmowy. Nastepnie napisal mi smsa " Spoznie sie 20 minut ![]() Niestety,ale mysle,ze ma kogos. Komputer na haslo, telefon na haslo, konto na portalu. Nagle dwie noce u kolegow spedzone i postanowil,ze nie chce ze mna byc.. Wmawial mi,ze zawsze przyznalby sie gdyby mnie oszukal, mowil,ze bede zona, ze nigdy czegos takiego nie czul ,a skonczylam tak samo jak dziewczyna przede mna. A byl pierwsza osoba ,ktora tak pokochalam. Pare dni przed rozstaniem powiedzial mi ze jestem jedyna osoba ktorej moze ufac i dodal " kochanie jakie to szczescie miec kogos takiego" Super, nie ? ![]() Jakos sie trzymam, wspieraja mnie na rozstaniowym, pisze z facetami, ale jak sa mili, szczerzy to wesze podstep. Myslalam,ze juz jest lepiej,ale przypominam sobie dobre chwile z exem i to jaka bylam zaangazowana w ten zwiazek i wpatrzona w mojego jedynego, wysnionego mezczyzne.. Dzis obudzilam sie zaplakana, bo w snie wpadlam na niego na ulicy i przyznal mi sie z kim mnie zdradza.. to takie realistyczne ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#45 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
laperla, wróć więc do tematu jak będziesz szczęśliwa, że się rozstałaś z takim krętaczem
![]()
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#46 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 308
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cytat:
Ale ja jestem szczesliwa, kocham go, ale mniej niz dwa tygodnie temu. Juz nie placze.. nie mam wielu chwil na rozmyslenia, duzo pracuje, rozmawiam z innymi mezczyznami.. Nie jestem ufna i poki co raczej nie gotowa na nowy zwiazek,ale powtarzam sobie,ze mam ogromne szczescie,ze ze mna zerwal. Nie wyobrazam sobie bycia jego zona i rodzenia mu dzieci, pozniej byloby jeszcze gorzej ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#47 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Uff to dobrze, bo tamta wypowiedź brzmiała trochę tak, jakbyś jeszcze nie odczuwała tej radości
![]()
__________________
Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#48 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 308
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cytat:
Boli mnie to,ze tak mnie z dnia na dzien odstawil na polke, ze nie przeprosil. W koncu bylam jego przyjacielem..Baa pewnie uwaza,ze zakonczyl to z klasa ![]() Teraz dziekuje Bogu,ze tak sie stalo. Jestem mloda, mam czas na nowe znajomosci. Wiem,ze nie bylabym z nim szczesliwa pomimo tego silnego uczucia ktorym go darze. Wiele razy przez niego plakalam... Ponoc prawdziwa twarz mezczyzny poznajemy nie po tym jak zaczyna,ale jak konczy.. Dzieki temu opadly mi rozowe okulary i w koncu zdalam sobie sprawe jakim jest klamca i nie wartym mnie czlowiekiem. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#49 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 212
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
20 czerwca minął rok, odkąd jestem sama. Po długiej znajomości i 9 miesiącach oficjalnego bycia razem, zostawił mnie dla innej, młodszej. Przeżyłam to okropnie, płakałam, pół dnia spędzałam w łóżku, brałam tabletki uspokajające, które pozwalały mi się dystansować do sprawy i przetrwać. Dużo pomógł mi moj kolega studiujący psychologię, który dużo ze mną rozmawiał i zapraszał mnie do siebie na domówki i przyjaciółki.
Wyniki z matury, udana rekrutacja na studia podniosły mnei na duchu i planowanie przeprowadzki trochę zaprzątało mi głowę. Mieszkałam razem z wyżej wspomnianym kolegą i dwoma super dziewczynami, pomogli przetrwać mi ten czas, pilnowali bym nie odbierała telefonów i nie dała się zmanipulować. Dziś wiem, że miałam klapki na oczach i dziwię się sama sobie, jak mogłam tak długo być z facetem, który jest tak ograniczony... Tą przepaść intelektualną zobaczyłam dopiero na studiach, gdy poznałam inteligentne osoby, tak inne od jego i jego kumpli. Jestem z niego uleczona ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#50 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z brzucha :)
Wiadomości: 1 153
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Mam nadzieję, że najgorszy etap za mną, że będzie tylko lepiej.
![]() Edytowane przez JakKazdaInna Czas edycji: 2012-07-22 o 09:41 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#51 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 414
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
To i ja się wypowiem. Rozstaliśmy się w grudniu 2010r. po zaledwie pół roku związku. Kolejne pół roku przepłakałam za nim. Oczywiście było to głupotą z mojej strony. Nie widziałam że facet jest kompletnym idiotą,nieodpowiedzialnym smarkaczem,który jeszcze 2 dni przed rozstaniem wysyłał mi smsy w których opowiadał jak bardzo mnie kocha,a 3 dni później powiedział z uśmiechem: "mówię ci prosto w oczy ze cię nie kocham".Później dowiedziałam się że będąc jeszcze ze mną latał za inną panną.Miałam depresję,nie jadłam,albo jadłam wszystko i wymiotowałam.Miałam gdzieś maturę i wszystko inne.Na dodatek wystawił mnie,zniszczył mi studniówkę.Cały wieczór przepłakałam w toalecie w restauracji.Mojego obecnego Tżta znałam jeszcze przed exem,ale wybrałam exa.Na szczęście D. był cierpliwy i nie przestał mnie kochać.Po paru miesiącach od rozstania zakochałam sie w nim i zrozumiałam ze tamto uczucie do exa to był jakiś zwykły bzdet.Nie wiem jak mogłam być tak głupia.Jestem ogromnie szczęśliwa z Tż,ale mam jeszcze jedno małe marzenie,chociaż nie powinnam go mieć,bo nie powinno się patrzeć w przeszłość.Chciałabym wygarnąć exowi wszystko co o nim myślę i żeby do niego dotarło jak bardzo mnie skrzywdził niszcząc moją studniówkę.
__________________
D. ![]() Blanka mój Aniołek ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#52 |
Przyczajenie
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cześć! Może ja opowiem całą moją historię od początku
![]() Był 25 czerwca 2011 roku. Planowałam z dobrym znajomym jakąś wycieczkę by się coś ruszyć z domu. Okazało się, że tam, gdzie mieliśmy jechać będzie jechał jego najlepszy przyjaciel. Jestem wyjątkowo kontaktowa, więc poprosiłam by dał Mu moje GG. Po godzinie napisał On. Co tu dużo mówić... Byłam zauroczona, pisałam praktycznie od rana do późnej nocy, gdy moje powieki przestały odmawiać posłuszeństwa. Nie widziałam go, pół roku pisaliśmy. Zaczęłam coś czuć, on zresztą też. Dziwne, bo przecież internet i te sprawy, ale zaczęliśmy być ze sobą. Strasznie się cieszył! Ja zresztą też... Pamiętam, że gdy pierwszy raz mnie przytulił i powiedział mi do ucha "Nareszcie" to z emocji zemdlałam. ![]() ![]() I tak od 07.01.2012 roku zaczęliśmy swoją drogę. Na początku jak zawsze - było cudownie. Potem zaczęło się stopniowo psuć. Mu przestało tak jakby zależeć... Kłóciliśmy się o błahostki. Wyobraźcie sobie, że potrafił mi zrobić wyrzuty o ilość zdjęć na facebook'u. Bo dla niego nie było logiczne to. A ja lubiłam być zwyczajnie na zdjęciach. Przynosi mi to frajdę. Pewnego razu kupiłam sobie fajny żakiecik w odcieniu różu. Gdy przyjechałam do niego zareagował : ''O boże... tego się obawiałem". Nie było to miłe. Przeszkadzało mu to, że farbuje włosy. Ale do tego wrócę później. Powinna mi się lampka zapalić w czerwcu... Miałam urodziny, wyprawiałam razem z nim. Nie dostałam od niego symbolicznej różyczki. Nie wymagam nie wiem jakiego prezentu, ale to już coś znaczyło. Do tego nie złożył mi życzeń! Wyobrażacie sobie? Urodziny miałam 11 czerwca, a już 22 czerwca zerwał ze mną... przez GG... Byłam zrozpaczona. Uzasadnił rozstanie tym, że nie jestem dziewczęca ![]() ![]() ![]() Ale już teraz nie chcę go wpuścić ponownie do mojego życia, pomimo tego, że kocham... Nie chcę przechodzić tego piekła, pomimo tego, że tęsknię... 2 dni płakałam, dziś wyjątkowo mam dobry humor. TO, ŻE TU PISZĘ TO DLA MNIE TEŻ JAKAŚ FORMA OCZYSZCZENIA SIĘ. 3majcie za mnie kciuki Wizażanki! ![]() ![]() Edytowane przez lubieszorty Czas edycji: 2013-04-07 o 14:07 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#53 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Cytat:
![]() PS - masz urodziny dzień przede mną ![]() Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2013-04-09 o 16:22 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#54 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Weszłam na wątek zachęcona pozytywnym tytułem. Przeczytałam kilka wypowiedzi i ręce mi opadły. Zamiast o pozytywach wyciągacie znowu brudy, żale, wałkujecie nie tyle rozstania co związki. Mało dziewczyn pisze o okresie pomiędzy rozstaniem a teraźniejszością, większość o związku i rozstaniu.
Jej, dziewczyny, czy trzeba się aż tak użalać nad sobą? Po co na nowo odtwarzać smutne i bolesne wspomnienia? Ani to mądre ani konstruktywne. Jest czas "żałoby", (który po nieudanym związku nie powinien trwać zbyt długo), czas wyciągania wniosków i wreszcie życia! Jeśli chodzi o mnie to rozstanie było ciężkie, zarówno decyzja jak i wytrwanie w niej, poradzenie sobie z tym emocjonalnie i formalnie. Przeżyłam swoją żałobę, wyciągnęłam wnioski i... "upijałam" się wolnością. Od tego hucznego rozstania minęło już kilka lat, nie wiem ile, nie liczę, nie celebruję rocznic. Mniej więcej przez dwa lata byłam singielką, choć pisząc "singielką" mijam się z prawdą, bo w moim życiu pojawiali się mężczyźni. Jedni na krócej, inni troszkę dłużej - nie przywiązywałam się mino, że bywałam w tzw. związkach, korzystałam z życia, wolności. Miałam przysłowiowe rybki i akwarium. Nie zamieniłabym tego okresu na żadną piękną miłość. Nauczyłam się być szczęśliwa SAMA ZE SOBĄ, nauczyłam się, że facet i związek nie są wyznacznikiem mojej wartości społecznej a "spodniami w szafie" nie liczy się zadowolenia z życia. Polecam każdemu taki okres, przydaje się, zmienia optykę. Po dwóch latach radosnego życia poznałam kogoś z kim postanowiłam zostać na dłużej. I jest więcej niż świetnie. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#55 |
Przyczajenie
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Jakoś sobie radzę. Nie jest źle. Stwierdzam po kilku dniach, że chyba też byłam z nim z przyzwyczajenia i z takiej "chęci naprawienia błędu" jaką mi wyorbił. Czuje oddech. Popłakałam kilka dni, a raz się obudziłam i jakoś mi to wisiało. Moja mama mówi, że żal mi wspomnień, stąd łzy. Raczej ma kobieta racje. Czuje ze nowe uczucie przyjdzie niebawem. To jest tak, jak zbijesz szklaną figurkę, gdy skleisz nie będzie już taka sama, lecz gdy przyjdzie nowy żar, stopi ją i uformuje nowy kształt.
/ Must be good. Kobiety są silne, nic nam nie jest straszne. Każda zasługuje na godne traktowanie. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#56 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Rozstaliśmy się z końcem drugiej klasy liceum. Taka szczeniacka miłość. Odszedł do swojej przyjaciółki. Kiedyś zabiegał o nią ciągle, Ona nie chciała ale jak ja się pojawiłam to zabolało ją, że nie ma kogoś kogo dalej by wykorzystywała i powiedziała mu, że chce z nim być a On jak na skrzydłach poleciał... Płakałam to fakt ale trwało to jakieś 2 dni, otrząsnęłam się i powiedziałam sobie dość!! Do mojej przyjaciółki po samym zerwaniu powiedziałam, że "pożałuje tego i wróci do mnie". Na szczęście był początek wakacji, więc pełno chłopców w mieście
![]() ![]() Wychodzę z założenia, że nie ma co opłakiwać chłopaka. Jak nie ten to inny. Trzeba korzystać z życia i czerpać z niego jak najwięcej. "Tego kwiatu jest pół światu"-jak to powiadają ![]()
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt". ![]() ![]() I picture you in the sun wondering what went wrong... ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#57 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 786
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Pozwolę sobie odświeżyć wątek.
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#58 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 103
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
No to i trochę będzie o mnie.
Po 2latach związku bach! rozpadło się. Przed samymi wakacjami na złość;/ Bolało bardzo więc nie myślić wypełniałam cały swój czas. Znalazłam prace wakacyjną, wieczory upływały mi na spotkaniach z przyjaciółmi (zamieszkałam w akaemiku więc poznałam multum nowych ludzi), dużo imprezowałam. Gdy zaczynała doskwierać mi samotnoś zabierałam się na jazdy na motocyklu, na kursie który postanowiłam zrobić. Do tego wyjechałam na fajne choć krótkie wakacje. To były bardzo owocne wakacje. Czasami doskwierała mi samotność ale nie był to czas kiedy chciałam się z kimś spotykać. W roku akademickim zaczełam wracać do normalności. Najważniejsze nauczyłam się był sama i być naprawdę szczęsliwa sama ze sobą. Po raz pierwszy w życiu czułam, że niczego mi nie brakuje. Będąc w związku uzależniałam swoją samoocenę od tego co myślał mój chłopak, a że był głupi i nie doceniał co miał, to często czułam się jak niedowartościowana sierota życiowa!!! Minął rok. Kończe studia, już czuje się jak kobieta sukcesu, niezależna, pewna siebie, zdecydowana co do dalszego życia. Od jakiegoś czasu jestem z kimś, teraz moje podejście jest zupełnie inne. Już nigdy nie zatrace swojego życia dla mężczyzny. Mogę kochać kogoś mocno ale mam swoje własne ja, które jest najważniejsze. ---------- Dopisano o 22:38 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ---------- No to i trochę będzie o mnie. Po 2latach związku bach! rozpadło się. Przed samymi wakacjami na złość;/ Bolało bardzo więc nie myślić wypełniałam cały swój czas. Znalazłam prace wakacyjną, wieczory upływały mi na spotkaniach z przyjaciółmi (zamieszkałam w akaemiku więc poznałam multum nowych ludzi), dużo imprezowałam. Gdy zaczynała doskwierać mi samotnoś zabierałam się na jazdy na motocyklu, na kursie który postanowiłam zrobić. Do tego wyjechałam na fajne choć krótkie wakacje. To były bardzo owocne wakacje. Czasami doskwierała mi samotność ale nie był to czas kiedy chciałam się z kimś spotykać. W roku akademickim zaczełam wracać do normalności. Najważniejsze nauczyłam się był sama i być naprawdę szczęsliwa sama ze sobą. Po raz pierwszy w życiu czułam, że niczego mi nie brakuje. Będąc w związku uzależniałam swoją samoocenę od tego co myślał mój chłopak, a że był głupi i nie doceniał co miał, to często czułam się jak niedowartościowana sierota życiowa!!! Minął rok. Kończe studia, już czuje się jak kobieta sukcesu, niezależna, pewna siebie, zdecydowana co do dalszego życia. Od jakiegoś czasu jestem z kimś, teraz moje podejście jest zupełnie inne. Już nigdy nie zatrace swojego życia dla mężczyzny. Mogę kochać kogoś mocno ale mam swoje własne ja! Te wnioski są najważniejsze ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#59 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 798
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
Bardzo chętnie tutaj opowiem swoją historię.
Byłam z chłopakiem krótko, teraz jak na to patrzę z perspektywy czasu to było na prawdę bardzo bardzo krótko - 3 miesiące, ale zakochałam się w nim jak głupia, a on mnie zostawił. Płakałam, myślałam że już nigdy nie spotkam takiego chłopaka jak on. I spotykaliśmy się jeszcze przez następne 2 lata - już jako nie para, ale to było wracanie do przeszłości, byłam w niej "zawieszona", z każdego spotkania wracałam albo zadowolona że coś z tego będzie albo zawiedziona, że nic z tego nie będzie, że nie ma sensu w tym trwać..nie potrafiłam sobie tego przetłumaczyć aż po tych 2 latach moje życie odmieniło się o 180 stopni. Będąc w klubie z koleżankami poznałam tam chłopaka z którym teraz jestem już 2,5 roku. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, nagle tamten poprzedni chłopak stał się "nikim", już nie myślałam o nim cały dzień, a zapominałam na minutę - było odwrotnie! ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#60 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 9
|
Dot.: A mi się udało!!! :) / po rozstaniu
a ja cierpię dalej, rozstalismy się prawie 2 miesiace temu a dla mnie to wciąż jak wczoraj... nie mamy kontaktu od 2 tygodni... cały czas mam nadzieję, że wróci. Nie potrafię nic ze sobą zrobic, czuję taką wewnętrzną pustkę, bezsilność, brak ochoty do czegokolwiek... czasami chciałabym coś zrobić, ale jestem zbyt słaba
![]() Ponad dwa lata temu na studiach zagranicznych poznałam chłopaka. Był on wtedy w 8 letnim związku o, o którym na początku nie wiedziałam. Zaczelismy się spotykać, rozmawiać, spędzać razem czas. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, on strasznie do mnie lgnął, ja do niego zreszta tez, jednak nie tolerowałam faktu ze ma on dziewczynę. Nie chciałam psuć tego co jest między nimi, nie chciałam wchodziś w czyjeś życie. Po kilku miesiącach nadszedł czas powrotu, on pisał mi ze chce z nią skonczyc i chce byc ze mna, ze jej juz nie kocha, ze to miłość siostrzana. Ja nie wierzyłam jednak w te bajki, każdy poszedł w swoją stronę. Strasznie go polubiłam a nawet zauroczyłam, ale wiedziałam ze nie ma to przyszłosci pozatym nie chciałabym być na miejscu jego dziewczyny. Mijały miesiace on wciaż pisał, a ja dalej o nim myslałam. W głębi duszy zawsze liczyłam ze moze kiedyś coś jakimś cudem bedziemy kiedys razem. Po 9 misiacach od zaczecia znajomosci napisał mi ze jest wolny i ze chce mnie zobaczyc, ze teskni... no i wszystko się zaczęło... Zaczelismy sie widywac, przyjezdzac do siebie gdziekolwiek bylismy w europie, codzienne rozmowy, pisanie, sama nie wiedziałam po co w to brnę ale zakochałam się w nim... Po prawie roku stwierdziłam, ze wyjadę do miasta, w którym on mieszka, że spróbuję, teraz albo nigdy, jeśli nie spróbuję nigdy nie bede widziała... bylam juz w nim strasznie zakochana. Wraz z przeprowadzka przyszły moje oczekiwania, które zawsze miałam w głębi duszy. Myslałam, ze w koncu teraz kiedy w koncu mieszkamy w jednym miejscu wszystko będzie idealnie. On jednak nie był gotowy na zwiazek. Mowił ze ja chce wszystko na szybko, ze po 8 latach zwiazku on nie jest gotowy na drugi związek, ze nigdy nie miał czasu myslec tylko o sobie. Bardzo chciał ze mną być ale nie potrafil dać mi tego czego ja chciałam. Była między nami ogromna przepaść w uczuciach, ja byłam gotowa na związek z nim, on chciał, zalezało mu ale nie był gotowy, moze bał się, potrzebował czasu. Ja zawsze kierowałam, a on miał dystans. Robiłam wszystko aby nam się ułożylo, czasem nawet przesadnie. Był dla mnie bardzo dobry, wspieralismy się nawzajem, zależało nam na sobie, z miesiąca na miesiac widziałam, ze wszystko zmienia się na lepsze, byliśmy szczesliwi... byłam zaskoczona ze tak się zmienil w stosunku do mnie, zaangażował się, każdą wolna chwile spedzalismy razem, było fantastycznie. Chociaz poza zyciem osobistym nie było zbyt kolorowo, Pomimo masy problemów które mielismy w międzyczasie potrafilismy zbudowac zwiazek. Byłam go bardzo pewna, chociaz nigdy nie powiedzial, ze mnie kocha to czulam to, w sposób jaki zaczal sie angazowac. Wyznałam mu miłość, zreszta on zawsze wiedzial ze jestem w nim zakochana, ze jestem go pewna w 100% i gotowa na zwiazek, liczyłam, ze odwzajemni moje oczucie jednak przeliczyłam się, rozczarowałam, bylam smutna poniewaz czułam to, myslałam ze mnie kocha. Byl ze mna szczery powiedzial ze bardzo mu na mnie zalezy, ze bardzo duzo do mnie czuje ze to jest duzo wiecej niz przyjazn ale nie moze powiedziec ze mnie kocha bo nie jest zakochany a dla niego kochac kogos to znaczy bardzo wiele. Zawsze był ze mna szczery co do uczuc, wiedzial ze mnie to boli, zawsze powtarzal ze daje 100% z siebie chociaz wie ze nie daje mi tego czego chcialam i marzy abu kiedys dac mi 1% mojej miłosci do niego. Nie wiedzial czy mnie pokocha. Po poł roku planowalam wrococ do kraju na jakis czas rozwijac sie, planowalismy ze bedzimy sie odwiedzac conajmniej raz w miesiacu, sprawdzalismy bilety, daty, wszystko było zaplanowane. Strasznie bałam się wyjazdu, ze nasz zwiazek nie przetrwa, bałam sie zmian, robiłam ciagłe pretensje, wyrzuty, ze jedna osoba nie zbuduje zwiazku za dwóch, on mowił ze nie planuje ze mna przyszłosci, myslał o sobie był strasznie samolubny ale chciał ze mna byc. Nie wytrzymałam, Postanowiłam to skonczyc, powiedziałam mu ze mnie nigdy nie pokocha, ze nic ze mna nie planuje i jedna osoba nie moze budowac wszystkiego za dwie. Po tym zaczal mnie błagac abym zostala, ze chodz nie mamy podstawy i prawda ze mnie nie kocha to tyle nas łaczy i chce ze mna byc nie chce mnie stracic i bardzo mu na mnie zalezy ze moze ta rozloka nas zblizy, ze planuje do mnie przyjezdzac i nasza najblizsza przyszłosc. Wróciłam do niego... kolejne tygodnie kolejne wyrzuty z mojej strony. Przed jego wyjazdem w delegację wszystko było fantastycznie do ostatniego dnia, znowu kolejny pomysł aby zostac tam dluzej dla niego, kolejna kłótnia wypominanie ze mnie nie kocha, ze mam robic cos dla siebie, patrzec na swoja przyszłosc i nie planowac z nim. Zaczał mowic jak moge byc z osoba która mnie nie kocha... (ale przeciez jak chciałam odejsc to nie chciał). Wyjechał... powiedziałam ze ma czas to wszystko przemyslec. Po tygodniu napisał... ze przeciez to nie powod tak to konczyc i ze mialam czas to przemyslec, jednak ja postawilam sie dumą... stwierdzilam ze nie bedzie mnie tak traktowal... i ze albo oboje chcemy byc razem albo to nie ma sensu... nagle zmienil zdanie o 180 stopni ze on mnie nie kocha i nigdzi enas to nie zaprowadzi... nie chciał nawet sie spotkac aby porozmawiac twarza w twarz. Bardzo mnie to zabolalo, i przekonałam go do spotkania... Strasznie plakałam, w ciągu tych 2 tygodniu kiedy czkałam na spotkanie przemyslałam bardzo duzo i widziałam ile błędów popełniłam, w głebi duszy żałowalam swojej dumy, żałowałam każdej kłótni kazdego wyrzutu, cokolwiek powiedzial zawsze widxialam problem i tak bardzo tego żałowałam. On nie chciał juz zmienic zdania... prosilam, błagałam, nic nie dało... Wyjechałam, zostawiłam wszystko... odezwałam sie do niego po 2 tygodniach, nie odpisał... ukrywal przede mna informacje na fb. Po miesiacu napisalam znowu, brakowalo mi go jako przyjaciela, jako osoby, jako bratniej duszy, chciałam chociaz utrzymać naszą przyjazn. rozmawialismy, powiedzial mi ze ma kogos, i sie zakochal, ze 2 tygodnie temu spotkał swoja stara kolezanke ze ja kocha i jest zakochany po 2 tygodniach, ze ona ma cos czego mu brakowało. Mowil ze byl ze mna szczesliwy, nasz zwiazek był ok ale mnie nie kochal... ze ciagle o mni emysli i go bardzo to boli ze tak to wyszło... ze mam myslec o sobie i ze on nie chce słyszec ze go kochałam i go kocham... zablokowal mnie...mowi ze mam to zrozumiec ze to koniec, minely 2 tygodnie, nie odzywam sie sie do niego.... cały czas mam nadzieje, ze wroci... nie potrafie zrozumiec dlaczego nie pozwolil mi odejsc kiedy chcialam... pisal ze to nie powod tak to konczyc a kiedy postawilam sie dumą zmienil zdanie w kilak godzin... Wiem, ze powinnam o nim zapomniec... ale nie ptrafię, zrobilabym wszystko aby wrócil, moze powinnam dac mu czas, jak mogł zakochac się w 2 tygodnie... co o tym myślicie? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:39.