jak kot palił fajkę?

[Senija]

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:05 ----------

A pamięta któraś z was koniec tego wierszyka? Nie mogę sobie za nic przypomnieć, a uwielbiałam tę rymowankę:

Pan Kotek był chory
i leżał w łóżeczku.
I przyszedł Pan Doktor:
"Jak się masz, Koteczku?"
Źle bardzo...

No i dalej czarna dziura Coś tam jeszcze chyba było o jakiejś kiełbasie czy salcesonie...

I był jeszcze piosenka o kocie

Wlazł kotek na płotek
i mruga,
ładna to piosenka,
niedługa,
niedługa, niekrótka,
lecz w sam raz,
zaśpiewaj koteczku jeszcze raz

W gimnazjum nauczyłam się wersji niecenzuralnej ale jej szczerze nienawidziłam. To było jak zbeszczeszczenie moich wspomnień z dzieciństwa.

[Neciak89]

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo...” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu prawi: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!”
— „A myszki nie można? — zapyta koteczek —
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"
— „Broń Boże! Pijawki i dyjeta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
Nie tknięte, zdaleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;
Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
Tak się i z wami dziateczki stać może;
Od łakomstwa strzeż was Boże!

[Senija]

Dzięki Coś dużo tych kotów w wierszykach dla dzieci.

Pzypomniała mi się jeszcze jedna "opowiadanka", ale znowu niekompletna, może ktoś kojarzy:

"Mała Isia swego misia na ślizgawkę wzięła dzisiaj,
Na lód stawia i tak woła: Spójrz Misiulku dookoła!"
... ???

[Neciak89]

O tego to nie znam. Googluj :p

[lusesita23]

Napisane przez Ofelia

hihihi, a mi babcia inne zakończenie opowiadała.
Prędko, prędko po doktora,
bo kocica bardzo chora.
A ten doktor był pijany
i przylepił się do ściany,
a że ściana była mokra
więc przylepił się do okna,
a że okno było duże,
to wyleciał na podwórze...
Jeszcze było coś o śmietniku, ale nie pamiętam.
No, no, dopiero teraz do mnie dotarło jaką mam dowcipną babcię [img]icons/icon10.gif[/img] [img]icons/icon41.gif[/img]

tez znam ta wersje-opowiadamv tak chrzesniakowi

przy slowach:upalila kawał...robie pauze, a mały kończy pokazujac na swój nos: "nonia" rozplywam sie wtedy