Która z dziewcząt ma "doła" przez faceta? Część 3

[kosheen]

Napisane przez kociak1605

też mam problem przez faceta... bylam z nim ponad rok czasu, mieszkalismy ze soba.. poznalismy sie bardzo przez ten okres... wydarzylo sie miedzy nami bardzo duzo zlych rzeczy.. on jest strasznie wybuchowy... nie stronil od alkoholu... gdy zabronilam mu pic piwka kilka razy w tygodniu to zaczal kupowac mi wino i pil ze mna.... na to tez sie nie zgadzalam i kazalam nie kupowac... klocilismy sie bardzo czesto i podczas tycch klotni rozne rzeczy sie dzialy ... czasem takie ktore nie powinny sie wogole wydarzyc.. przeciez w pierwszym roku zwiazku dziewczyna powinna byc najszczesliwsza na swiecie, a tym czasem ja wiekszosc tego roku przeplakalm i sie wyprowadzalam, nie mowiac o tym ze raz nawet on mi powiedzial wypierd.... stad... i wyrzucil mnie w nocy z mieszkania, ale wybaczylam i trwalam dalej w tym zwiazku az nadszedl koniec.. rozstalismy sie, a teraz on nagle zaczal sie starac, dzwonic do mnie i przyjezdzac z kwiatkami i czekoladkami, stwierdzil ze wszytsko przemyslal i ze chce sie zmienic... czy to mozliwe???? nie wiem co mam robic, bo ciagnie mnie do niego jakas sila ale nie chce cale zycie przeplakac i sie tylko klocic.... czy mozliwe ze on sie zmieni?????

Ciezko powiedziec w koncu to ty znasz go najlepiej i tylko ty mozesz ocenic jakie sa szanse ze sie zmienil. Mozesz sprobowac dac mu szanse, ale trzymaj go na dystans i sama sie w to zbyt mocno nie angazuj. Jezeli czujesz ze nie dasz rady tego zrobic, to radzilabym nie probowac. Powiem tak: musisz byc na tyle silna, zeby w razie potrzeby odejsc od niego znowu- na zawsze. trzymaj sie

[pearpearl]

Ja mam znowu

Ale to taki troche mily dol

Wyjechal, a ja sobie tesknie


P.S.
Wru, Ah, niedlugo nawiedze Wasze Trojsiti Strzezcie sie

[nice6irl]

Napisane przez syntagma

nice6irl - a Ty sie zastanawialas czy ten zwiazek ma sens jednak? Stosuje przemoc, jest agresywny, ostatnio Cie kopnal, zdradzil Cie, naduzywa alkoholu, ma w nosie to co mowisz (mimo prosb schlal sie na tych poprawinach). Zastanow sie czy warto i czy nie mialabys mniej problemow bez niego.

Raz się zastanawiałam poważnie nad sensem mojego związku. Ale z tego myślenia problemy same się nie rozwiązały, niestety.

Rozmawiałam wczoraj z tż o tym wszystkim i chyba, o dziwo, zrozumiał, co mnie trapi i w czym rzecz. Zobaczymy tylko czy jego słowa będą miały odzwierciedlenie w czynach.

Mówił, że znów miałam rację; że nasze relacje są niszczone przez alkohol; że 90% kłótni jest właśnie z tego względu. Powiedział, że się tym zajmie dla naszego związku, bo wie, że się źle zachowuje, kiedy jest bardzo pijany; że chciałby móc panować nad sobą nawet po 'grubej imprezie %'.

Zobaczymy. Chciałabym być dobrej myśli. W końcu miłość wszystko przetrzyma...

[kosheen]

Napisane przez nice6irl

Raz się zastanawiałam poważnie nad sensem mojego związku. Ale z tego myślenia problemy same się nie rozwiązały, niestety.

Rozmawiałam wczoraj z tż o tym wszystkim i chyba, o dziwo, zrozumiał, co mnie trapi i w czym rzecz. Zobaczymy tylko czy jego słowa będą miały odzwierciedlenie w czynach.

Mówił, że znów miałam rację; że nasze relacje są niszczone przez alkohol; że 90% kłótni jest właśnie z tego względu. Powiedział, że się tym zajmie dla naszego związku, bo wie, że się źle zachowuje, kiedy jest bardzo pijany; że chciałby móc panować nad sobą nawet po 'grubej imprezie %'.

Zobaczymy. Chciałabym być dobrej myśli. W końcu miłość wszystko przetrzyma...

Z przykrością musze stwierdzić, że jeżeli Twój TŻ ma naprawde problem z alkoholem - nie wiem czy jest on poważny, bo tego nie określiłaś. Ale jeśli jest to już "chorobliwe", to szczerze wątpie w jego poprawę- mówię to z doświadczenia rodzinnego. Bedzie dobrze, ale do najbliższej okazji do wypicia. I wiem, że Twoje rozmowy będą się ciągle powtarzać, bo każdej grubszej imprezie. Jeśli uważasz, że Twój facet jest uzależniony od alkoholu, pomoże tylko terapie. Wiem, że łatwo się mówi, ale ja bym się nie wiązała z człowiekiem, który ma spory "pociąg" do alkoholu- moja mama do dziś żałuje... Ale serce nie sługa i głupsze od rozsądku jest...

[nice6irl]

Napisane przez kosheen

Z przykrością musze stwierdzić, że jeżeli Twój TŻ ma naprawde problem z alkoholem - nie wiem czy jest on poważny, bo tego nie określiłaś. Ale jeśli jest to już "chorobliwe", to szczerze wątpie w jego poprawę- mówię to z doświadczenia rodzinnego. Bedzie dobrze, ale do najbliższej okazji do wypicia. I wiem, że Twoje rozmowy będą się ciągle powtarzać, bo każdej grubszej imprezie. Jeśli uważasz, że Twój facet jest uzależniony od alkoholu, pomoże tylko terapie. Wiem, że łatwo się mówi, ale ja bym się nie wiązała z człowiekiem, który ma spory "pociąg" do alkoholu- moja mama do dziś żałuje... Ale serce nie sługa i głupsze od rozsądku jest...

Nie, nie uważam, by był alkoholikiem.

Ja też lubię alkohol, ale od kiedy go poznałam, jakby mniej.
Mój chłopak raczej wódki nie pija, teraz wesele było taką okazją, bo prócz wódki nic innego z % na stole nie stało. On woli sobie piwkować. Wypije sobie te 3 piwka i ma dobry humor, jest wesoły, w gronie znajomych dla towarzystwa, to nic wielkiego wypić sobie kilka browarów. Sama też wtedy pijam.
Schody zaczynają się właśnie, gdy sięga po wódkę lub wymiesza trunki. Moim zdaniem on wtedy po prostu głupieje. Na poprawinach przez te jego ogłupienie doszło do awantury, ale wcześniej, gdy byliśmy u znajomych- pił wódkę- i zwariował całkowicie. Krzyczał na nas, że traktujemy go jak więźnia i inne bzdury.

Moim zdaniem po prostu przestawia mu się w głowie. Chyba ostatecznie to zrozumiał, bo dla mnie były to przykre wydarzenia.

No zobaczymy. Nie powiedziałam mu, że ma przestać pić całkowicie, ale, że może wypić taką ilość, żeby nad sobą panował. Wiadomo nie od dziś, że jednemu starczą 2 piwka, a inny może wypić i z 10, ale czuje się dobrze.

Jeśli będzie okazja to zobaczę, czy coś zmieni w tej kwestii. Jeśli nie, to będę musiała odejść, bo nie chcę takiego życia, w strachu, że znów zgłupieje.

[kosheen]

Napisane przez nice6irl

Nie, nie uważam, by był alkoholikiem.

Ja też lubię alkohol, ale od kiedy go poznałam, jakby mniej.
Mój chłopak raczej wódki nie pija, teraz wesele było taką okazją, bo prócz wódki nic innego z % na stole nie stało. On woli sobie piwkować. Wypije sobie te 3 piwka i ma dobry humor, jest wesoły, w gronie znajomych dla towarzystwa, to nic wielkiego wypić sobie kilka browarów. Sama też wtedy pijam.
Schody zaczynają się właśnie, gdy sięga po wódkę lub wymiesza trunki. Moim zdaniem on wtedy po prostu głupieje. Na poprawinach przez te jego ogłupienie doszło do awantury, ale wcześniej, gdy byliśmy u znajomych- pił wódkę- i zwariował całkowicie. Krzyczał na nas, że traktujemy go jak więźnia i inne bzdury.

Moim zdaniem po prostu przestawia mu się w głowie. Chyba ostatecznie to zrozumiał, bo dla mnie były to przykre wydarzenia.

No zobaczymy. Nie powiedziałam mu, że ma przestać pić całkowicie, ale, że może wypić taką ilość, żeby nad sobą panował. Wiadomo nie od dziś, że jednemu starczą 2 piwka, a inny może wypić i z 10, ale czuje się dobrze.

Jeśli będzie okazja to zobaczę, czy coś zmieni w tej kwestii. Jeśli nie, to będę musiała odejść, bo nie chcę takiego życia, w strachu, że znów zgłupieje.

W takim razie zgadzam się z Tobą, że musisz poczekać. Trzeba znać swój umiar, a Twój TŻ się czasami zapomina. Poczekaj jak się sprawy potoczą. Może rzeczywiście zrozumiał i będzie panował nad sobą. Tego Ci życze. Powodzenia

[wika89]

Czuje sie okropnie i nie wiem co mam robic rozmawiam wlasnie z TZ o tym co dalej. Nadal twierdzi ze wie ze mnie rani, nie chce tego. Pisze ze mnie kocha ale nie jest chyba gotowy na zwiazek, wiec napisalam aby bylo tak jak do tej pory spotkania itp on mi na to ze z mojej strony to bedzie pod katem zwiazku a nie tak po kolzensku bo np do tej pory zachowywalismy sie jak para... Ze niby moze tak byc jak do te pory ale wie ze musi mi poswiecic wiecej czasu a nie wie jak z tym bedzie bo jest ciagle zalatany...dziewczyny co ja mam robic??

[kosheen]

Napisane przez wika89

Czuje sie okropnie i nie wiem co mam robic rozmawiam wlasnie z TZ o tym co dalej. Nadal twierdzi ze wie ze mnie rani, nie chce tego. Pisze ze mnie kocha ale nie jest chyba gotowy na zwiazek, wiec napisalam aby bylo tak jak do tej pory spotkania itp on mi na to ze z mojej strony to bedzie pod katem zwiazku a nie tak po kolzensku bo np do tej pory zachowywalismy sie jak para... Ze niby moze tak byc jak do te pory ale wie ze musi mi poswiecic wiecej czasu a nie wie jak z tym bedzie bo jest ciagle zalatany...dziewczyny co ja mam robic??

Kurcze ile on ma lat, ze twierdzi ze nie jest gotowy do zwiazku?? Bez przesady do tego nie trzeba sie przygotowyac, jak jest uczucie to to samo przychodzi. Mi sie po prostu wydaje, ze on nie chce z Toba byc i probuje to zakonczyc tak, zeby to nie byla jego wina, tylko ze niby ty jestes nieszczesliwa i takie tam. Powiedz mu, zeby nie byl tchorzem i jak po prostu nie chce z Toba byc to niech Ci powie, a nie kreci. Jak Cie kocha to dla mnie jest to rownoznaczne, ze chce z Toba byc. Nie ma czegos takiego,ze cie kocha ale nie jest gotowy na zwiazek- dla mnie to brednie. Zazadaj, zeby powiedzial Ci jednoznacznie, bo przez taka niepewnosc jeszcze bardziej cierpisz. I powiedz mu, ze przeciez niedlugo sie przeprowadza do tego samego miasta, to bedziecie sie czesciej widywac i bedzie ci mogl poswiecic wiecej czasu i ze na niego poczekasz. Niech sie w koncu okresli, bo taka niepewnosc jest najgorsza. Albo woz albo przewoz. Musisz od niego wyciagnac konkretna odpowiedz. Powodzenia.

[wika89]

Napisane przez kosheen

Kurcze ile on ma lat, ze twierdzi ze nie jest gotowy do zwiazku?? Bez przesady do tego nie trzeba sie przygotowyac, jak jest uczucie to to samo przychodzi. Mi sie po prostu wydaje, ze on nie chce z Toba byc i probuje to zakonczyc tak, zeby to nie byla jego wina, tylko ze niby ty jestes nieszczesliwa i takie tam. Powiedz mu, zeby nie byl tchorzem i jak po prostu nie chce z Toba byc to niech Ci powie, a nie kreci. Jak Cie kocha to dla mnie jest to rownoznaczne, ze chce z Toba byc. Nie ma czegos takiego,ze cie kocha ale nie jest gotowy na zwiazek- dla mnie to brednie. Zazadaj, zeby powiedzial Ci jednoznacznie, bo przez taka niepewnosc jeszcze bardziej cierpisz. I powiedz mu, ze przeciez niedlugo sie przeprowadza do tego samego miasta, to bedziecie sie czesciej widywac i bedzie ci mogl poswiecic wiecej czasu i ze na niego poczekasz. Niech sie w koncu okresli, bo taka niepewnosc jest najgorsza. Albo woz albo przewoz. Musisz od niego wyciagnac konkretna odpowiedz. Powodzenia.

Wiem ale to nie jest takie latwe. My juz bylismy ze soba 1,5 roku z malymi przerwami. Teraz rzeczywiscie przez ta odleglosc troszke bylo wiecej klotni bo ja oczekiwalam ze bedziemy sie czesciej widywac. Nasza znajomosc teraz wygladala jak zwiazek chodzilismy za reke przytuleni kochalismy sie. Ale nie bylismy ze soba pomimo to. On chce bez zobowiazan na luzie ale wie ze tak nie wytrzyma. Mi to z jednej strony odpowiada bo chce byc blisko niego ale z drugiej strony nie bo to takie dziwne... Nie chce konczyc tego bo wiem ze ide do jego miasta na studia przed wszystkim ze wzgledu na niego. Nie mam tam praktycznie nikogo. Myslalam ze on bedzie blisko wiec zawsze bede mogla na niego liczyc, jak bede miala wolne to bede z nim. Teraz przeraza mnie mysl ze bede sama w wielkim miescie

[dagirll]

Mi tez nie jest wesoło... ON cały czas pracuje, pracuje w dodatku mieszkamy jakieś 60km od siebie Problem w tym ,ze mam wrażenie ,ze gdyby chciał znalazłby trochę czasu ...A widzimy sie raz na tydzien ,jak dobrze pojdzie.. Mam tego tak dosyc.. ehh.ON mowi ,zebym znalazla sobie zajecie ,poszla do pracy czy cos.Bo jak tak siedze ,to wiadomo ,ze sie denerwuje ,bo sie nudze itd.Tyle,ze chyba nie ma ,to nic do tesknoty No ,bo czy bede pracowala czy nie , tak czy siak bede chciala sie z nim widziec ..KŁócimy sie przez ,to ciagle ,ja juz do glowy dostaje ,tez sie czepiam caly czas.On teraz "rozkreca" firme i nie wiadomo ile ,to jeszcze potrwa ,kiedy bedzie normalnie Ehh...Problem wlasnie ,ze nie wiem czy On naprawde tak nie ma czasu... Ja zawsze bylam zdania ,ze dla chcącego..nic trudnego.. Mam go wspierać i rozumieć ?Czy może jednak troche wiecej czasu powinien znaleźć ..Tak mi sie biją myśli..

[irie18*]

tez mam dola Tz oznajmil mi dzisiaj ze mysli o tym zeby zrobic rok magisterki w Londynie. fakt ze to dopiero za 3,4 lata ale zabolalo mnie to ze ma taki pomysl. pozniej powiedzial ze chcialby ze mna itp ale nie wiem na ile to szczere a na ile po prostu zobaczyl jak mnie to zabolalo. mam wrazenie ze jakby mnie naprawde kochal to nie chcialby wyjezdzac. bo ja w zwiazki na odleglosc nie wierze i taki wyjazd na rok automatycznie oznaczal by koniec

[sensual21]

Hm...A mój? Szkoda gadać...tak dawno nie bylismy razem, myslałam,ze chociaż spacerek sie uda. Ale nieee....Wolał spotkać się z ojcem! jakie to dziwne!
jego ojciec nie mieszka razem z nim, spotykają się ostatnio dosyć rzadko....ale on tak silnie potrzebuje jego akceptacji, że odwołał spotkanie ze mną i poszedł do tatusia...ja tego w ogóle nie rozumiem.
i dzisiaj sobie zdałam sprawe, ze nigdy nie zrozumiem...jego zycie jest inne...niepełna rodzina..-wciąż to jest tematem numer jeden. A ja?
JA NA KONCU... pozatym w ogole nie jest zazdrosny o innych facetów...(przynajmniej tego nie okazuje,a moze gdzies tam w srodku no ja nie wiem)...
Ciagle mówi,ze kocha, że zalezy mu...ale jednak ja walcze jak lwica o swoje...a on? godzi sie na to wszystko bez słów nie umie facet o mnie zawalczyc...o jak mi MEEEGAAA przykro dzisiaj

[kosheen]

Napisane przez irie18*

tez mam dola Tz oznajmil mi dzisiaj ze mysli o tym zeby zrobic rok magisterki w Londynie. fakt ze to dopiero za 3,4 lata ale zabolalo mnie to ze ma taki pomysl. pozniej powiedzial ze chcialby ze mna itp ale nie wiem na ile to szczere a na ile po prostu zobaczyl jak mnie to zabolalo. mam wrazenie ze jakby mnie naprawde kochal to nie chcialby wyjezdzac. bo ja w zwiazki na odleglosc nie wierze i taki wyjazd na rok automatycznie oznaczal by koniec

Dokładnie wiem jak się czujesz, mój TŻ też miewał czasem takie pomysły, zeby gdzies wyjezdzac itp. Ja przezywalam, tez myslalam ze mnie nie kocha skoro chce jechac, panikowalam, bylam zla, smutna i chcialo mi sie plakac. Jednak okazalo sie, ze w wiekszosci niepotrzebnie. Duzo tych pomyslow konczylo sie tylko gadaniem. A jak wyjezdzal do pracy niby na 3 miesiace, to w ostatecznosci wyszlo 6 tygodni. Teraz jak miewa takie dalekobieżne plany, to w ogole sie tym nie przejmuje, a zawdzieczam to glownie mojemu facetowi, ktory na spokojnie mi wszystko dokladnie wytlumaczyl. Mowil, ze to tylko takie plany (moze marzenia), ktore niekoniecznie musza sie sprawdzic. Przeciez jak Ci mowi, ze chce wyjechac i to w dodatku za 3,4 lata, to nie bedzie Ci opowiadal ze szczegolami tego wyjazdu, bo sam ich nie zna!! Moze za 2,5 roku powie Ci, ze jedziesz z nim, albo ze bedzie przyjezdzal czesto lub ze jednak w ogole nigdzie nie jedzie. Napisalam Ci to podobnie, jak tlumaczyl mi moj TZ. Juz dokladnie tez tego nie pamietam, bo to dosc dawno bylo.

Nie przejmuj sie na zapas. Jak Ci zle, powiedz to swojemu facetowi, niech Ci rowniez wytlumaczy jak to wyglada z jego punktu widzenia. Uwierz mi, ze myslenie kobiet i mezczyzn jest zupelnie odmienne, sama sie nieraz dziwie jak bardzo!!

Glowa do gory, bo na pewno wszystko bedzie dobrze. Nie ma co przezywac, tylko trzeba zyc chwila obecna, a nie myslec co bedzie za 3 czy 4 lata
Trzymaj sie.

[kosheen]

Napisane przez sensual21

Hm...A mój? Szkoda gadać...tak dawno nie bylismy razem, myslałam,ze chociaż spacerek sie uda. Ale nieee....Wolał spotkać się z ojcem! jakie to dziwne!
jego ojciec nie mieszka razem z nim, spotykają się ostatnio dosyć rzadko....ale on tak silnie potrzebuje jego akceptacji, że odwołał spotkanie ze mną i poszedł do tatusia...ja tego w ogóle nie rozumiem.
i dzisiaj sobie zdałam sprawe, ze nigdy nie zrozumiem...jego zycie jest inne...niepełna rodzina..-wciąż to jest tematem numer jeden. A ja?
JA NA KONCU... pozatym w ogole nie jest zazdrosny o innych facetów...(przynajmniej tego nie okazuje,a moze gdzies tam w srodku no ja nie wiem)...
Ciagle mówi,ze kocha, że zalezy mu...ale jednak ja walcze jak lwica o swoje...a on? godzi sie na to wszystko bez słów nie umie facet o mnie zawalczyc...o jak mi MEEEGAAA przykro dzisiaj

Niestety tacy sa mezczyzni. Wiem jakie to okropne uczucie, ze nie jestesmy najwazniejsze. Tez czesto czuje, ze najpierw jest cos tam cos tam, a potem dopiero ja. Ja jestem ze swoim TŻ 4 lata i dopiero po malutku zaczynam pojmowac rozumowanie facetow. Jezeli mowi, ze kocha i ze mu zalezy, to znaczy, ze tak faktycznie jest.

Wiesz, moze tak sie z ojcem dogadal, ze nie bylo mozliwosci spotkac sie z nim w inny dzien. Z Toba jeszcze sie zobaczy, a moze ojciec nie ma czasu, albo gdzies wyjezdza..? A moze zwyczajnie mial potrzebe, zeby sie z nim spotkac. Wiem, ciezko to zrozumiec, bo Ty nigdy w zyciu nie odwolalabys spotkania z nim, na rzecz spotkania z kimkolwiek innym!! Aleee to tylko facet, inczej nie umiem Ci tego wytlumaczyc. Jednak jezeli zapewnia Cie, ze kocha, to tak jest.

Co do zazdrosci, to moj facet tez rzadko ja okazuje. Nie ma co prawda ku temu wiekszych powodow, ale czasami moglby snuc jakies przypuszczenia przynajmniej. Ale to ja zawsze jestem ta dociekliwa i we wszystkim potrafie znalezc powod do zazdrosci. Teraz postanowilam byc bardziej tajemnicza, nie mowic mu o wszystkim, jesli sam nie zapyta. Wychodzic jak zadzwoni telefon, zawsze ladnie wygladac. Sprobuj u mnie zadzialalo

[Wróżka_Dzyńdzyńdzyń]

Napisane przez pearpearl

Ja mam znowu

Ale to taki troche mily dol

Wyjechal, a ja sobie tesknie


P.S.
Wru, Ah, niedlugo nawiedze Wasze Trojsiti Strzezcie sie

OO jaka cudowna wiadomość a cóż niewiasta będzie robiła u nas
Czy mam zaopatrzyć barek w odpowiednie trunki?

Tęsknij, tęsknij. Będziesz bardziej kochać i może już nie będziesz taką zołzą

[irie18*]

Napisane przez kosheen

Dokładnie wiem jak się czujesz, mój TŻ też miewał czasem takie pomysły, zeby gdzies wyjezdzac itp. Ja przezywalam, tez myslalam ze mnie nie kocha skoro chce jechac, panikowalam, bylam zla, smutna i chcialo mi sie plakac. Jednak okazalo sie, ze w wiekszosci niepotrzebnie. Duzo tych pomyslow konczylo sie tylko gadaniem. A jak wyjezdzal do pracy niby na 3 miesiace, to w ostatecznosci wyszlo 6 tygodni. Teraz jak miewa takie dalekobieżne plany, to w ogole sie tym nie przejmuje, a zawdzieczam to glownie mojemu facetowi, ktory na spokojnie mi wszystko dokladnie wytlumaczyl. Mowil, ze to tylko takie plany (moze marzenia), ktore niekoniecznie musza sie sprawdzic. Przeciez jak Ci mowi, ze chce wyjechac i to w dodatku za 3,4 lata, to nie bedzie Ci opowiadal ze szczegolami tego wyjazdu, bo sam ich nie zna!! Moze za 2,5 roku powie Ci, ze jedziesz z nim, albo ze bedzie przyjezdzal czesto lub ze jednak w ogole nigdzie nie jedzie. Napisalam Ci to podobnie, jak tlumaczyl mi moj TZ. Juz dokladnie tez tego nie pamietam, bo to dosc dawno bylo.

Nie przejmuj sie na zapas. Jak Ci zle, powiedz to swojemu facetowi, niech Ci rowniez wytlumaczy jak to wyglada z jego punktu widzenia. Uwierz mi, ze myslenie kobiet i mezczyzn jest zupelnie odmienne, sama sie nieraz dziwie jak bardzo!!

Glowa do gory, bo na pewno wszystko bedzie dobrze. Nie ma co przezywac, tylko trzeba zyc chwila obecna, a nie myslec co bedzie za 3 czy 4 lata
Trzymaj sie.

dzieki za slowa otuchy powiedzialam mu co sadze o tym pomysle i generalnie wynikla z tego lekka awantura. Tzn TZ wkurzyl sie ze on rzucil tylko luzny pomysl i czemu ja wyciagam z tego wniosek ze mu nie zalezy i to bedzie koniec. ale pogadalismy jeszcz troche wczoraj i sytuacja sie zalagodzila

[sensual21]

Kosheen... dzieki za zrozumienie!

Może ja faktycznie potrzebuję duzo uwagi, moze mało rozumiem facetów, bo w poprzednich zwiazkach nie miałam takich problemów.?!

Ale wczoraj się jeszcze gorzej porobiło...musiałam powiedzieć co jest nie tak między Nami...a dzisiaj już czuję chłód w smsach...

Ehh... ;/
Boję się, że ja go po prostu nie rozumiem i nie wiem czy te sprawy rodzine zrozumiem kiedykolwiek..może to kwestia czasu?

No nic...trzeba zaplanować coś miłego razem..moze koazja albo kino? Bo jak to mówią : LOL I DO PRZODU!!!!

Pozdrawiam kobietki!

[morelle]

Napisane przez wika89

Jest mi zle... Rozmawialismy z TZ i on chce sie rozstac... Bardzo mnie kocha chce byc przy mnie ale widzi z nie jestem szczesliwa z nim. To prawda ze ostatnio troszke sie klocilismy ale glownie o to ze rzadko sie spotykamy ze wzgledu na odleglosc a mi to nie odpowiadalo teraz sie to zmieni bo bedziemy mieszkac w tym samym miescie ale TZ nadal uwaza ze nie jestem szczesliwa. Powtarzam mu ciagle ze tak nie jest i on jest moim szczesciem ale on i tak mowi swoje. Jest malo wylewny o czym tez czesto mu mowilam ze potrzebuje czulosci i to tez stawia jako argument ze nie sptosta moim wymaganiom naprawde kochamy sie ale nie wiem co mam juz robic i jak go przekonac...

Dziewczyno, sądzę, że on gra na twoich emocjach i myśli głownie o sobie a nie o tobie. Gdybyście byli na stałe razem, to jeszcze można zrozumieć, że mogliście się sobą zmęczyć. Ale tak nie jest. To, ze się kłócicie, to znaczy, że w waszym związku jest coś nie tak i on chce poluzować więzi między wami. Ale faceci nie powiedzą, przynajmniej większość, tego wprost. Nie chcą się obciążać winą za zerwanie. A tak, to wychodzi na to, że on się o ciebie troszczy, tylko ty tego nie doceniasz i jesteś nieszczęśliwa z własnej nieprzymuszonej woli. Jest niedojrzały po prostu i sam jeszcze nie bardzo wie, czego chce. Dam ci dobrą radę, sprawdzoną na własnej skórze, nie zapewniaj go o swoich uczuciach na każdym kroku, bo on to swoją postawą wymusza na tobie. I zobacz, co wtedy zrobi. Jesteś tu tak samo ważna jak on, zobacz, czy on też tak uważa. Jeśli nie, to daj mu kopa, bo "tego kwiatu jest pół światu". Nie warto się dręczyć, bo faceci bardzo późno dorastają. Nawet po trzydziestce w dzisiejszych czasach bywają niejdojrzali.

[ruda2506]

Napisane przez wika89

Mozliwe ze on chce sie rozstalc dlatego ze juz mieslismy kilka kryzysow i zawsze mowilismy ze teraz bedzie lepiej postaramy sie... zawsze bylo lepiej ale zawsze tez byly sprzeczki. Zawsze gdy dajemy sobie troche czasu od razu piszemy bo nie wytrymujemy bez siebie... boje sie ze teraz tak nie bedzie. On naprawde uwaza ze ja niejestem szczesliwa. Nie wiem jak mu udowodnic ze tak nie jest. Tym bardziej nie wiem co robic bo w sobote mielismy isc razem na wesele z mojej strony i nie wiem co mam zrobic...

Mój też tak mówił,że nie jestem z nim szczęśliwa. Później się okazało że łączyło nas już tylko przywiązanie. Ale rozstaliśmy się w przyjaźni.

[Kotzielony]

dagirl ja mam bardzo podobnie, tylko ,że w wakacje miał bardzo duzo czasu dla nas, a teraz praca go tak absorbuje , że widujemy sie 2 razy w tygodniu chociaz ze mieszkamy w jednym mieście... koszmar. ja sie zaczynam denerwowac i irytowac i wykłocac o wszytsko. On ma dość mnie takiej, zastanawia sie czy chce być ze mna... ja sie juz tak przestraszylam... Postanowiłam znaleźć prace! wtedy bede zajeta, nie bede miala czasu myslec o głupotach. nie wiem skad to sie bierze w ogole...

Ale zauwazylam , ze nie mozna robic problemow bez powodu, bo tym bardziej nie bedzie chciał sie spotykac jak bedzie sie robić fochy o wszytsko.

postanowiłam poprawe i przestac sie tym przejmować
jesteśmy młode , zdbane, jak nie ten to inny na pewno! musimy MUSIMY wrzucic na luz .
Czemu my mamy sie przejmować jak oni tego nie robią!

[Trusmilk]

Dziewczyny doradźcie.

Jestem z chłopakiem od pół roku. On dwa miesiące wcześniej zerwał ze swoją dziewczyną, z która był ponad 2 lata. Do dzisiaj się spotykają, bo "przecież się przyjaźnią". Jakieś dwa tygodnie temu, zapytałam go o nią. Czy mu zależy jeszcze na niej, czy chciał do niej wrócić, albo ona do niego. Zdenerwował się na te pytania, powiedział, że nie chce wracać do przeszłości. W końcu odpowiedział negująco. Ok, uwierzyłam. Następnego dnia obudził mnie sms od niego, że jedzie z nią do Wrocławia po odbiór dokumentów. Zdenerwowałam się, napisałam, że mam dość trójkątów, że są niekomfortowe, że jest o jedną osobę za dużo. Że powiedział, że nie chce wracać do przeszłości, a ja uważam, żeby dalej w niej tkwił. Bolało mnie, że mi to oznajmił, nie spytał co myśle o tym wyjeździe. On naprawdę nie widział w tym problemu, stwierdził, że przy okazji załatwiał swoje sprawy, to że z nią pojechał to o niczym nie świadczy. Nie odzywaliśmy się do siebie kilka dni. W końcu przyjechał, porozmawialiśmy na spokojnie. Było przez tydzień ok. Wczoraj wieczorem napisałam do niego, czy się z nią widział(tak czułam...). Oznajmił, że tak, że dała mu komputer do naprawy i w sumie tylko po to się widzieli. Bolało mnie, że mi o tym nie powiedział, bo kilka dni wcześniej stwierdził, że mamy sobie mówić takie rzeczy(kiedy ja np. spotykam się z kolegami, kiedy on z nią). Ja się z tego wywiązywałam, on nie. Powiedział, że wiedział, że będę zła, że podanie przez nią tego komputera nie było warte tego, abym się niepokoiła. Ja mu napisałam, że pier....taką szczerość. Że czuje się niepewnie. I teraz on się nie odzywa, bo stwierdził, że nie ma związku bez zaufania.

Czy ja robie coś źle? Pytam was, bo wy spojrzycie na to obiektywnie...ja nie potrafię. Nie wiem, czy przesadzam, może moja zazdrość jest rzeczywiście nieuzasadniona. Nie wiem...
__________________

[kosheen]

Napisane przez Trusmilk

Dziewczyny doradźcie.

Jestem z chłopakiem od pół roku. On dwa miesiące wcześniej zerwał ze swoją dziewczyną, z która był ponad 2 lata. Do dzisiaj się spotykają, bo "przecież się przyjaźnią". Jakieś dwa tygodnie temu, zapytałam go o nią. Czy mu zależy jeszcze na niej, czy chciał do niej wrócić, albo ona do niego. Zdenerwował się na te pytania, powiedział, że nie chce wracać do przeszłości. W końcu odpowiedział negująco. Ok, uwierzyłam. Następnego dnia obudził mnie sms od niego, że jedzie z nią do Wrocławia po odbiór dokumentów. Zdenerwowałam się, napisałam, że mam dość trójkątów, że są niekomfortowe, że jest o jedną osobę za dużo. Że powiedział, że nie chce wracać do przeszłości, a ja uważam, żeby dalej w niej tkwił. Bolało mnie, że mi to oznajmił, nie spytał co myśle o tym wyjeździe. On naprawdę nie widział w tym problemu, stwierdził, że przy okazji załatwiał swoje sprawy, to że z nią pojechał to o niczym nie świadczy. Nie odzywaliśmy się do siebie kilka dni. W końcu przyjechał, porozmawialiśmy na spokojnie. Było przez tydzień ok. Wczoraj wieczorem napisałam do niego, czy się z nią widział(tak czułam...). Oznajmił, że tak, że dała mu komputer do naprawy i w sumie tylko po to się widzieli. Bolało mnie, że mi o tym nie powiedział, bo kilka dni wcześniej stwierdził, że mamy sobie mówić takie rzeczy(kiedy ja np. spotykam się z kolegami, kiedy on z nią). Ja się z tego wywiązywałam, on nie. Powiedział, że wiedział, że będę zła, że podanie przez nią tego komputera nie było warte tego, abym się niepokoiła. Ja mu napisałam, że pier....taką szczerość. Że czuje się niepewnie. I teraz on się nie odzywa, bo stwierdził, że nie ma związku bez zaufania.

Czy ja robie coś źle? Pytam was, bo wy spojrzycie na to obiektywnie...ja nie potrafię. Nie wiem, czy przesadzam, może moja zazdrość jest rzeczywiście nieuzasadniona. Nie wiem...
__________________

Ciezko tutaj cokolwiek doradzic... Mysle, ze kazda dziewczyna bylaby zazdrosna, gdyby jej chlopak "przyjaznil" sie ze swoja ex.. I Twoj facet powinien to zrozumiec... Ciezko powiedziec czy przesadzasz, to zalezy czy sie czesto spotykaja i w jakim celu. Powinnas wyczuc czy on Cie kocha czy jeszcze cos go ciagnie do bylej.

Jednak z tym ich wyjazdem do Wroclawia mialas zupelna racje. Tez bym sie zdenerwowala jak nie wiem co, przeciez mogl Ciebie tez zabrac. A jakie masz relacje z jego ex? Moze warto byloby z nia pogadac... Wiadomo, ze obawiasz sie czy ich nie ciagnie do siebie, to zrozumiale. Ale nie wiem co Ci doradzic. Jak ta jego ex jest fajna dziewczyna i masz tam jakis kontakt z nia, to ja bym chyba sprobowala pogadac z nia. Ale ze swoim TZtem tez musisz pogadac, ze jestes zazdrosna i zeby Ci mowil nawet jak ona przyjdzie pozyczyc szklane cukru!! I zebys chciala, aby troche ograniczyl kontakty ze swoja byla...

Tyle moge Ci poradzic, sama nie wiem co bym na Twoim miejscu zrobila.... Mam nadzieje ze wszystko sie jakos ulozy. Powodzenia

[myilussion]

mnie za chwile chyba z nerwow rozsadzi napisalam TZowi kolo 13 SMS'a czy pojdzie ze mna o 16 na spacer... no nic nie odpisal, pomyslalam, ze zaczekam troszke... zeby nie wyjsc na natreta wzielam ksiazke i poszlam sama do parku czyms sie zajac i poczytac... w koncu o 16.20 zadzwonilam do niego, spytalam sie co robi i czy dostal mojego SMS'a... okazalo sie, ze go nie zauwazyl ale powiedzial, ze za chwile przyjdzie i mnie znajdzie w parku... wszystko fajnie i w ogole... minelo 30 minut, 60 minut, 80 minut i zadzwonilam i wiecie co? on robi obiad i jeszcze z pretensjami do mnie, ze teraz akurat dzwonie i miesko sobie przypali pozniej napisal SMS'a ze jak zje obiad to zadzwoni... gdybym nie zadzwonila do niego to czekam tam jak idiotka

[~Olya~]

Trusmilk... jestem w podobnej sytuacji. W prawdzie mój Tż rozstał sie ponad pół roku wczesneij zanim zaczelismy byc razem. Ale jego ex nadal przewija sie w jego życiu, a od jakiegoś czasu w naszym...

troche mnie to boli, nie ukrywam.

Jednocześnie wiem, że nie sprawia mu przyjemności słuchanie o moim byłym. Unikam tego tematu. Uważam, że przeszłośc trezba czasem za sobą zamknąć. I to samo mu powiedziałam ("było minęło') bo czuję z jego strony w jakiś sposób zazdrość i niepewność. Czasem wydaje mi się, że TŻ obawia się tego, że nie zajmie miejsca i nie będzie tak samo wazny dla mnie jak mój ex. Oczywiście to nieprawda. Nigdy nie dałam mu powodów do zazdrości, obaw i tak naprawdę nie mam sobie nic w tej kwestii do zarzucenia.
Co raz częściej zauważam też, że dla niego wspominanie o swojej ex, opowieści, anegdotki, spotykanie się, imprezowanie z nią (mamy tych samych znajomych), wspólne wyjazdy na wakacje, gadanie przez telefon, gadanie przez gg to całkiem normalna rzecz. A przecież dla mnie też jest to troche krępujące i niestety nie najmilsze.
Ostatnio siedzieliśmy u jego znajomych i oglądalismy film z ich wesela. Był to okres, w którym mój TŻ był jeszcze ze swoją byłą. Ciężko było mi robić dobrą minę do złej gry kiedy widziałm ich maszerujących za rączkę, przytulających sie i całujących (!), Zagryzałam usta i sie sztucznie usmiechałam bo co mogłam innego robic. Urządził mi wtedy chyba 'najmilszy' seans w życiu. Ale nic nie wspomniałam...

A najciekawsze jest to, ze w tą sobotę znowu idą razem na wesela. A raczej jadą, bo impreza odbedzie sie jakies 200km od naszego miasta. Niby zapytał sie mnie czy moze. Zszokowałam się trochę, ale z racji tego, że ufamy sobie, mamy raczej luźny związek (w sensie takim, że powinnismy wiedziec co mozna a czego nie, nie tłumaczymy sie sobie, nie robimy awantur o każde wyjscie, spotkanie... nie zamykamy sie w klatce ale przy tym duzo z sobą gadamy i nie mamy tajemnic przed sobą) powiedziałam, żeby jechał. Żeby się dobrze bawił. () Miał się jeszcze zastanowić, bo niby mu się nie chcialo... a tydzień później jakoś przy okazji pokazywał mi nowy garnitur jaki kupił na tę okazję (!!!).
Wiem, że on nie bylkby zadowolony jakbym poszła ze swoim ex na jaką kolwiek impreze (powiedział mi to wprost).

...i tak naprawdę miałam jeszcze nadzieję, że zrezygnuje, że wymyśli jakis głupi powód, zeby z nią tam nie jechać. no ale cóż...

Wiem, że zalezy mu na mnie, że mnie kocha, że jest nam razem dobrze i że on chce przede wszystkim dla mnei jak najlepiej. Ufam mu. Myśle, że niepowinnam się na nim zawieść. Ale troche boli mnie jego zachowanie, wracanie do przeszłości (od tak sobie przy pierwszej lepszej okazji)...
Jednocześnie ze strony jego ex czuję pewną hm... zazdrość/ tęsknotę... Czuje to w jej zachowaniu kiedy widzi nas razem. Widze to w jej opisach na gg (), w sposobie w jakim sie czasem do mnie zwraca... w tym, że zdażyło ejj się wypytywac o mnie moje koleżanki.
Wiem, że mój TŻ nie inicjuje tych spotkań, nie proponuje jej wyjsc na ta samą impreze, na która my idziemy... wszytsko jakoś samo tak wychodzi, mamy wspólnych znajomych - to chyba najbardziej o tym zaważa. Aczkolwiek czuję pewną obawę. Może nieuzasadnioną. Może jestem przewrażliwiona. Może zbyt zazdrosna (i przy okazji tłumię to wsztsko w sobie - bo przeciez nie chce ograniczać go w żaden sposób)...

Trochę sie tego powoli zaczynam obawiać. Chyba najbardziej tego, że jego przeszłośc bedzie cały czas za nami wędrować..

[~Olya~]

myilussion... co tu duzo gadać, pewnie żadna z nas by szczęsliwa z powodu takiego zachowanai nie była. mnie by już po 30 minutach rozsadziło, ale pewne po 20 juz bym zwątpiła i odwróciła się na pięcie. (brawo za cierpliwość!!!)

Myślę, że Twój facet zachował się co najmniej niepoważnie. Jesli sie dogadaliście przez telefon i dobrze zrozumieliście to nie powinien byc konsekwentny w tym co mówił. ehhh

Myśle, że żadne foszki nie pomogę . tylko i wyłacznie rozmowa... powiedz mu wprost, że nie pasuje Ci takie traktowanie Ciebie...

[morelle]

Napisane przez myilussion

mnie za chwile chyba z nerwow rozsadzi napisalam TZowi kolo 13 SMS'a czy pojdzie ze mna o 16 na spacer... no nic nie odpisal, pomyslalam, ze zaczekam troszke... zeby nie wyjsc na natreta wzielam ksiazke i poszlam sama do parku czyms sie zajac i poczytac... w koncu o 16.20 zadzwonilam do niego, spytalam sie co robi i czy dostal mojego SMS'a... okazalo sie, ze go nie zauwazyl ale powiedzial, ze za chwile przyjdzie i mnie znajdzie w parku... wszystko fajnie i w ogole... minelo 30 minut, 60 minut, 80 minut i zadzwonilam i wiecie co? on robi obiad i jeszcze z pretensjami do mnie, ze teraz akurat dzwonie i miesko sobie przypali pozniej napisal SMS'a ze jak zje obiad to zadzwoni... gdybym nie zadzwonila do niego to czekam tam jak idiotka

Może jesteś warta kogoś lepszego niż on, bo zahcował się jak ostatni bęcwał, to znaczy lekceważy cię. Może już zauważył, że bardzo go kochasz, a jest zbyt niedojrzały, żeby ci się odwzajemnić. Wydaje mu się, że trzyma lejce. Pokaż mu, że tak nie jest. Faceci lubią wbrew pozorom babki z jajami.

[myilussion]

Morelle wiem dobrze, ze to nie bylo fair z jego strony i sam to pozniej przyznal i przeprosil, ze zje***... zadzwonil wczoraj przed meczem i zapytal sie czy moze do mnie nadejsc, odpowiedzialam 'jak chcesz' (przyszedl), zadzwonil po meczu i zapytal sie czy sie widzimy jutro (dzis), odpowiedzialam 'nie wiem' na to on, ze jak zrobi wszystko to do mnie wpadnie... i moze to durne co powiem ale wiem, ze mnie kocha, bo mimo tego zachowania praktycznie na kazdym kroku mi to okazuje, nigdy wobec mnie nie byl obojetny, zawsze gdziekolwiek idziemy obejmuje mnie, trzyma za reke a jak lezymy i ogladamy film to co chwile daje mi cmoka... i rowniez wie o tym, ze ja go kocham i mimo swoich czasem durnych zachowan i zachowywania sie jak dziecko chyba nigdy nie pomyslal o znalezieniu sobie kogos innego
~Olya~ tak na prawde nie wiedzialam co mam wczoraj o tym myslec, czy smiac czy plakac, bylam w takim szoku, ze po prostu nie moge nawet nie chcialo mi sie zbytnio plakac ani focha strzelic bo bylam tak wsciekla na niego... po 'rozmowie' przez telefon nie mialam ochoty wiecej z nim gadac (na ten dzien) i potem on sam zadzwonil...

[morelle]

Morelle wiem dobrze, ze to nie bylo fair z jego strony i sam to pozniej przyznal i przeprosil, ze zje***... zadzwonil wczoraj przed meczem i zapytal sie czy moze do mnie nadejsc, odpowiedzialam 'jak chcesz' (przyszedl), zadzwonil po meczu i zapytal sie czy sie widzimy jutro (dzis), odpowiedzialam 'nie wiem' na to on, ze jak zrobi wszystko to do mnie wpadnie... i moze to durne co powiem ale wiem, ze mnie kocha, bo mimo tego zachowania praktycznie na kazdym kroku mi to okazuje, nigdy wobec mnie nie byl obojetny, zawsze gdziekolwiek idziemy obejmuje mnie, trzyma za reke a jak lezymy i ogladamy film to co chwile daje mi cmoka... i rowniez wie o tym, ze ja go kocham i mimo swoich czasem durnych zachowan i zachowywania sie jak dziecko chyba nigdy nie pomyslal o znalezieniu sobie kogos innego
Pocieszyłaś mnie. Cieszę się, że to tak wygląda. Mój też czasem strzela focha ostatnio i nieraz mam niedobre myśli. Możliwe, że po prostu czasem to się zdarza i tyle. Pozdrawiam!

[myilussion]

Pocieszyłaś mnie. Cieszę się, że to tak wygląda. Mój też czasem strzela focha ostatnio i nieraz mam niedobre myśli. Możliwe, że po prostu czasem to się zdarza i tyle. Pozdrawiam!

zrobil co zrobil i sie nie odstanie... teraz jest dla mnie wazne, ze stara sie jakos to naprawic, ale niech sobie nie mysli, ze raz da buzi, przytuli i juz zapomne (nie wiem, moze powinnam) ale teraz go sobie poobserwuje i niech troszke sam pozabiega o moje wzgledy niech wie co ma do stracenia

[dziewczyna z ambicjami]

Teraz to i ja niestety muszę dołączyć do grona owych wizażystek