|
|
#31 | |
|
Wtajemniczenie
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
Panika z powodu tego, że można umrzeć nie pomoże choremu. Wiem coś o tym.
__________________
gdybyś była trochę większa upiekłbym Cię w słodkim cieście Moja wymiana - Parfumerie Generale, L'Artisan, ETRO i inne! |
|
|
|
|
|
#32 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 28 816
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Zaskakujecie mnie, bo ja nie spotkalam sie jeszcze z takimi reakcjami. Zupelnie serio. Oczywiscie na wiesc o chorobie nikt sie nie cieszy, bo nie ma z czego. Jakies totalnie neutralne reakcje typu "nie moj problem, ze Kowalska jest chora" to widzialam, ale zeby odsuwac sie, wysmiewac etc. z tym jeszczze nie mialam stycznosci.
|
|
|
|
|
#33 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 565
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
Mówi się: "głupota ludzka nie zna granic". Nie wiem jak to inaczej nazwać. Cytat:
Cytat:
Czasem należy wesprzeć chorą osobę do walki, ponieważ ona sama nie zawsze ma na to siły. Niekiedy nie jest to możliwe, a wtedy pojawia się bezsilność i uczucie złości. Poddawać się nigdy nie wolno, choć czasem walczy się z chorą osobą, która po prostu rezygnuje. Nie wiem, czy można się dziwić owej rezygnacji. W zależności od leczenia, organizm poddawany jest olbrzymiemu wycieńczaniu i nie każdy jest w stanie to znieść. W dzisiejszych czasach rzadko kiedy ktoś w ogóle nie miał styczności z chorobą, czy to poprzez rodzinę, znajomych, czy własne doświadczenia. W poniedziałek miałam do czynienia z dziećmi z onkologii dziecięcej w moim mieście. Co z tego, że mają wyremontowany oddział, kolorowe ściany, piękne zabawki. Kiedy to nie da im najcenniejszego. Życia... Gdybyście je widziały... ![]() Te dzieci noszą w sobie coś, czego osobiście nie potrafię określić. I kiedy czasem czytam tu absurdalne wątki, dotyczące tego, że ktoś mając potencjał i możliwości nie wie co zrobić ze swoim życiem lub je zwyczajnie marnuje, szlag jasny mnie trafia... Tyle w temacie. Edytowane przez cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3 Czas edycji: 2008-09-20 o 16:43 |
|||
|
|
|
|
#34 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
Po prostu ręce opadają. |
|
|
|
|
|
#35 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 747
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
matko...
__________________
byle do wiosny
|
|
|
|
|
#36 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 1 035
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
wlasnie wrocilam z pogrzebu .. moj 30 letni kuzyn zmarl na raka. podobno, gdyby troche wczesniej wybral sie do lekarza, juz by zmany w ogranizmie u niego wykryli i bylaby spora szansa na wyleczenie .. on jednak poszedl na badania dopiero gdy zaczal sie zle czuc, rok temu. walczyl, ale przegral
.. ehh trzeba sie badac, dbac o siebie i przede wszystkim nie marnowac zycia na narzekanie i wynajdywanie kolejnych problemow, tylko cieszyc sie tym co jest, na prawde.
__________________
never mind... anyway... 雪が歌う夜に君を憶うよ 凍りついたこの部屋で 憧れた未来を待ち望むように 孤独を生きて… |
|
|
|
|
#37 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
|
|
|
|
|
#38 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Jak już pisałam w innym watku u mojego taty wyryto raka płuc z przerzutami na watrobę. Ordynator powiedział,że rak jest złośliwy i dają mu maksymalnie 6 miesięcy życia. Będzie miał radioterapię, dostanie izotop przez oskrzela. Wracam by się nim opiekować. Ale bardzo się boję czy sobie poradzę. I teraz pytanie dziewczyny: czy mówić tacie prawdę? (teraz wie,że ma raka, ale nie wie ,że już w takim stadium,że niewiele da się zrobić). Czy mówić mu,że umiera? Czy lepiej by było ukrywać to przed nim? Jedni mówią,że zasługuje na prawdę i na szansę pożegnania się ze mną. Ale odbierać mu nadzieję?
Jeszcze w zeszłym tygodniu miał siły wspinać się na piąte piętro, a teraz ma duszności, poci się i nie ma siły przejść samodzielnie całego korytarza. Czy któraś z was może mi opisac swoją walkę z rakiem bliskiej osoby? Będę tylko ja i tata, dodam,że mieszkamy na wsi. W co się zaopatrzyć? Czego potrzebuję , by ulżyć mu w cierpieniu? Nie mogę uwierzyć,że odejdzie, tak bardzo chciałam żeby doczekał wnuków. Jest taki młody jeszcze... A co do genów..potwornie się boję: tata, jego ojciec, rodzice mojej mamy i jej siostra- to żniwo raka w mojej rodzinie.
__________________
Kiedy podchodzę do dziecka, wzbudza ono we mnie dwa rodzaje uczuć: czułość wobec tego, kim jest i szacunek dla tego, kim może się stać. Maryniu Niania Ogg zwykle kładła się spać wcześnie. W końcu miała już swoje lata. Czasami szła do łóżka nawet o szóstej rano. |
|
|
|
|
#39 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: dzikie południe
Wiadomości: 13 473
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
moja babcia ma dokladnie to samo: rak pluc, z przerzutami na watrobe i zoladek. rodzina od samego poczatku byla podzielona - jedni chcieli mowic, inni nie. ja, ebdac na jej miejscu, chcialabymw eidziec o mnie czeka, ile mam jeszcze czasu. to jest potwornie trudne budzic sie co rano z mysla, ze byc moze to moj ostatni dzien. moja babcia przyjela to z ogromna sila, zreszta ona ma ogromna zyciowa madrosc i z tego czerpie sile. z tej wiedzy o chorobie tez, bo stara sie zyc pelnia zycia [na tyle na ile moze - sa dni kiedy jest pelna optymizmu a sa dni, kiedy nie wychodzi ze swojego pokoju bo zwija sie z bolu]. moja babcia nie elczy sie - to byla jej wlasna, przmeyslana decyzja, bez naciskow i podpowiedzi. i z tego wzgledu tato moj i jego rodzenstwo podjelo sie tego, by powiedziec jej prawde. nie chcieli decydowac za nia - ona sama zdecydowala, ze nie cche cierpiec po chemioterapii, nie chce zyc od chemii do chemii. zreszta w jej przyapdku chemia byalby tylko przedluzeniem zycia w cierpieniu, bo szans na wyleczenie nie ma. my wszyscy ja wspieramy, jestesmy przy niej i duzo rozmawiamy tez o jej chorobie.
__________________
Przemoknięte serca miast I tylko ty i ja szczęśliwi tym dniem Bo choć zapomniał o nas świat Mokrzy od stóp do głow nie tracimy nadziei |
|
|
|
|
|
#40 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 1 885
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Uważam, że rak to nie wyrok, ale sama nie wiem jak bym się zachowała gdyby to mnie dotknęła ta choroba. Sama mam cukrzycę i wiem jak jest ciężko,a co mówić o raku. Za dużo się naoglądałam,moja mama chorowała 8 lat na raka ... 4 lata temu zmarła, jej dwie siostry też mają raka a w zasadzie jedna bo druga już nie żyje. W dodatku dwa lata temu moja babcia (mama taty) zachorowała na raka jelita grubego, ale po operacji i leczeniu jest dobrze
nie ma przeżutów ani nic, a rok później dziadek zachorował, ale też jest dobrze więc myślę, że trzeba walczyć do końca ... bo przecież mamy dla kogo żyć
__________________
Osiągnięcie szczęścia to kwestia motywacji 09.05.2003 - cukrzyca t.1 26.06.2012 - sarkoidoza 172cm- 53 kg |
|
|
|
|
#41 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
No właśnie nie wiem co robić...sama nie wiem czy chciałabym wiedzieć czy nie na jego miejscu. On się cały czas łudzi, bo wcześniej inny lekarz (o kompletnie innej specjalizacji i do tego "na odczepnego")powiedział mu,że to da się wyciąć- teraz tata się trzyma kurczowo tej myśli. A co robicie żeby ulżyć babci w cierpieniu? DOstaje morfinę? Słyszałam ,że u osób starszych podobno przebieg choroby jest mniej natężony tzn nie przebiega tak błyskawicznie. Ile czasu minęło odkąd babcię zdiagnozowano? Mój tata już po tygodniu poczuł się o wiele gorzej...
__________________
Kiedy podchodzę do dziecka, wzbudza ono we mnie dwa rodzaje uczuć: czułość wobec tego, kim jest i szacunek dla tego, kim może się stać. Maryniu Niania Ogg zwykle kładła się spać wcześnie. W końcu miała już swoje lata. Czasami szła do łóżka nawet o szóstej rano. |
|
|
|
|
|
#42 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: dzikie południe
Wiadomości: 13 473
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
ostatnia zapasc miala trzy tygodnie temu, z bolu gryzla poduszki i jak to mowi, prawie chodzila po suficie. na takie okolicznosci dostala bardzo silny lek przeciwbolowy [nazwy nie podam - babcia mieszka z rodzicami]. nie wiem, szczerze powiedziawszy, jak to sie ma z natezeniem choroby u osob mlodych i starszych. sadze jednak, ze cierpienie jest takie samo. ja wiem, ze bedac chora chcialabym wiedziec. dlatego tez od poczatku bylam za tym, by babci powiedziec prawde. w koncu to jej zycie i to ona pwowinna o sobie decydowac, jest w koncu osoba poczytalna.
__________________
Przemoknięte serca miast I tylko ty i ja szczęśliwi tym dniem Bo choć zapomniał o nas świat Mokrzy od stóp do głow nie tracimy nadziei |
|
|
|
|
|
#43 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Pewnie ,że cierpienie jest takie samo.Słyszałam tylko opinię ,że u młodszych choroba postępuje szybciej. Z tego co wiem to tata nie czuje żadnego bólu, tylko jest coraz słabszy. Właśnie tego cierpienia i bólu się boję najbardziej- tak bardzo bym chciała żeby go uniknął.
Lekarze mi powiedzieli,że nawet jeśli tata podda się chemii, albo naświetlaniom (naświetlania najpierw), to zwiększy to długość jego życia o 10% w stosunku do przewidywanych 6 miesięcy. Teraz robię wszystko żeby się opanować i nie wybuchnąć płaczem jak się z nim spotkam.
__________________
Kiedy podchodzę do dziecka, wzbudza ono we mnie dwa rodzaje uczuć: czułość wobec tego, kim jest i szacunek dla tego, kim może się stać. Maryniu Niania Ogg zwykle kładła się spać wcześnie. W końcu miała już swoje lata. Czasami szła do łóżka nawet o szóstej rano. |
|
|
|
|
#44 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Zachodnia Strona
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
My mamie nie powiedzieliśmy,że zostało jej niewiele czasu(część rodziny była przeciw,część za),ale dziś się domyślam,że ona sama czuła.Na kilka dni przed śmiercią porobiła najbliższym drobne prezenty,poodwiedzała rodzinę,to było takie dziwne,że akurat wtedy tak postąpiła,bo wcześniej nie ruszała sie z domu,więc myślę,że coś czuła.Ja osobiście chciałabym wiedzieć ile mi jeszcze czasu zostało,na co mam się szykować.Ale wiadomo,że to sprawa indywidualna i nie każdemu taka wiedza jest potrzebna.Nie potrafię doradzić komuś,by powiedział czy też nie-może trzeba zdać się na intuicję.
__________________
Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, zrób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą, są policzone. |
|
|
|
|
#45 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 12 521
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Wczoraj dowiedzieliśmy się, że babcia ma raka, przerzuty.
Nie może chodzić. Bardzo cierpi. Ona sama jeszcze o tym nie wie, boimy się, że na tą wieść się załamie. Najbardziej boli mnie to, że cierpi. Teraz czekamy na wyniki dodatkowych badań. |
|
|
|
|
#46 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 747
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
bardzo mi przykro dziewczyny, że i Wóaszą rodzinę musiało to spotkać.
życzę dużo siły bo ona jest teraz najważniejsza.dodam od siebie tylko, jako osoba ze zwiększonym ryzykiem zachorowania, że trochę zaczęłam się orientować w kwestii badań i mam zamiar wybrać się na badania genetyczne co i Wam polecam. Zawsze warto wiedzieć czy jakiś gen nie jest przypadkiem odpowiedzialny za powstanie nowotworu, jeśli tak wiele osób z naszej rodziny zachorowało. Oueen szczególnie do Ciebie ten post, wybierz sie do lekarza i poproś o skierowanie, dzięki czemu być może bedziesz w stanie zapobiec lub przynajmniej wczesniej wykryć chorobę chociaż oczywiście nie każdy nowotwór jest spowodowany dziedziczeniem jak i nie na każdy są obecnie dostępne testy. Przez cały ten tydzień chodziłam jak struta i zamartwiałam się o siebie jednak podejmuję świadomą walkę z własną odwagą i możliwością zachorowania- staram się zapobiegać i chcę wycisnąć ze służby zdrowia jak najwięcej poprzez profilaktykę, która mi się należy Chociaż tyle mogę zrobić dla siebie i swojej przyszłej rodziny (którą niedługo mam zamiar założyć). Anqś- ja bym ojcu powiedziała, zaluję, że moja mama nie wiedziała ani ja (byłam dzieckiem) myślę, że zupełnie inaczej byśmy się pożegnały i niejedne słowa by padły, które teraz chciałabym jeszcze usłyszeć i wypowiedzieć.
__________________
byle do wiosny
|
|
|
|
|
#47 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Miał być wątek z założenia raczej optymistyczny, dający nadzieję, a wyszło, że wiele osób jednak z nowotworem przegrywa. Ale spotkałam się kiedyś z taką opinią, ze dawniej ludzie też umierali na raka, tylko tak rozbudowanej diagnostyki nie było i po prostu umierali "na suchoty".
Trzymajcie się, dziewczyny. Niestety, wiele z nas przechodzi tak straszne rzeczy. |
|
|
|
|
#48 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 660
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Prawda jest dla lekarzy nie dla chorych przynajmniej taka jest moja opinia. Prawda zabija nadzieje.
Bol mozna skutecznie znosic Maro , porozmawiajcie o tym z lekarzem. |
|
|
|
|
#49 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: "zawsze tam gdzie Ty" ;)
Wiadomości: 8 836
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
W przypadku dwóch najbliższych mi osób na świecie w pewnym momencie mojego/naszego życia był to...niestety wyrok
|
|
|
|
|
#50 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Obawiam się ,że nawet nie będę musiała mu mówić...wyczyta to w moich oczach,przecież zna mnie jak nikt.
No wątek może super optymistyczny nie jest, ale nawet nie wiecie jak bardzo mi pomagacie. Już wiem,że nie jestem jedyna, widzę,że sobie poradziłyście (w sensie psychicznego podołania) z chorobą najbliższych, a to mi daje nadzieję,że uda nam się przez to przejść z godnością. Chciałabym tylko żeby nie cierpiał.
__________________
Kiedy podchodzę do dziecka, wzbudza ono we mnie dwa rodzaje uczuć: czułość wobec tego, kim jest i szacunek dla tego, kim może się stać. Maryniu Niania Ogg zwykle kładła się spać wcześnie. W końcu miała już swoje lata. Czasami szła do łóżka nawet o szóstej rano. |
|
|
|
|
#51 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 4 728
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
AnQś
Radzę na razie nie mówić Przykro mi to mówić, ale rak płuc zbiera żniwo dość szybko . Wiem, że to "szybko" brzmi okrutnie - ale pamiętaj, że oznacza też mniej bólu, mniej cierpienia.Poszukaj dobrego hospicjum już teraz - bezcenna pomoc prawdziwych specjalistów [recepty, pomoc psychologiczna, lekarz na zawołanie - a także w trudnych wypadkach pełna opieka].
__________________
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#52 |
|
AGA :)
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 11 802
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Mój tato miał raka
![]() Kiedy lekarz powiedział jakie ma podejrzenia myślałam, że zwariował. Wszyscy - ale nie mój najukochańszy tato. Potem było oczekiwanie na wyniki z pobranego wycinka. Niestety ![]() Operacja się udała. Jednak pozostałości choroby są. Tato ma uszczerbek na zdowiu, który nie pozwala mu w pełni normalnie funkcjonować Mimo to jest radosny taki jaki był! Nie poddał się. W czasie choroby nie dawał po sobie poznać, że coś mu dolega. Ja odchodziłam od zmysłów, było mi strasznie ciężko, nie mogłam uwieżyć. To był koszmar. Najgorsze dni w moim życiu. Jak go zobaczyłam zaraz po operacji to wpadłam w histerię, musieli mnie wyprowadzić z sali bo prawie zemdlałam. Tacie cięzko było z początku się przysotosować do życia 'po'. Pomagałyśmy mu z mamą jak mogłyśmy. Chciałyśmy żeby wiedział, że nic się nie zmieniło. że najwazniejsze że dalej jest z nami. Jest najweselszym człowiekiem jakiego znam! Naprawdę! Nie poddał się, żartował w czaise chorby i po, nic się nie zmienił, wiecznie zadowolony ! Podziwiam go za to, bo wiem że ja bym nie umiała się z czymś takim pogodzić. Napewno było by mi ciężko. Pokazał, że można pokonać raka z uśmiechem na twarzy Po 5 latach badania wykazały kolejnego guza To było jakiś miesiąc temu. Na szczęscie lekarz szybko wyciął wszystko i już jest dobrze. Jednak i tak żyjemy w ciągłym strachu, każdy ból brzucha taty sprawia, że przychodzą do głowy najczarniejsze myśli. Moja babcia 2 lata temu zmarła na raka. Cierpiała strasznie. Urusł jej wielki guz na policzku to było straszne. Ciocia zmarła 2 mce temu. Rak szyjki macicy. Lekarz prowadzący taty kazał mi się przebadać w najbliższym czasie. Bo niestety rodzina z taty strony jest chyba genetycznie obciążona :/
__________________
(...) Przecież to masa podąża za klasą. Klasa nigdy nie podąża za masą. Aga
![]() |
|
|
|
|
#53 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Znam osobę dziedzicznie obciążoną rakiem piersi. Zachorowała też, ale regularnie się badała i szybko guza wykryto, szybko też zoperowano. To bardzo silna kobieta, potrafi nawet żartować z moją mamą, gdzie urnę postawią "jakby co". Wiadomo, że to ciężkie przeżycie, ale warto nawet pożartować okropnie z tej choroby, niż popadać w doły emocjonalne.
I nie unikać rozmowy o śmierci, zbywać słowami "A, wszystko bedzie dobrze", jeżeli - już poważnie chora osoba - chce o tym rozmawiać. |
|
|
|
|
#54 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 660
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Czlowiek to bardzo silna istota, sami nie wiemy na co nas stac. Dacie sobie rade dziewczyny
|
|
|
|
|
#55 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 28 816
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
|
|
|
|
|
#56 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Neverland
Wiadomości: 25 102
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
.ja rowniez w mojej pracy spotkałam się z różnymi przypadkami. w mojej rodzinie na raka zmarł dzadek i babcia.oboje byli już wiekowi.mama ma małe zmiany w pieri,ale nie powiększają się,więc na razie jest ok. boję sie choroby,jak kazdy.z moich obserwaji to prawie w każdej rodzinie był choć jeden przypoadek choroby nowotworowej. czy to nowa choroba cywilizcyjna,czy rozwinęła się jak grypa? być przy tej osobie.rozmawiać,nie omijac tematu. jeśli nie wiesz jak rozmawiać,spytaj się tej osoby.powiedz jej,że nie wiesz jakich słów uzywać,że obawiasz się ja czymś urazić. przede wszystkim trzeba każdą rozmowe naprowadzać na pozytywne myśenie,bo wiara czyni cuda. Cytat:
nie tylko sa szczęśliwe zakończenia. ważne jest,żeby umieć dostrzec tylko pozytywy.negatywne przeżycia pominąć i skupić się na wygranej. wiesz,kiedy człowiek cierpi?-kiedy jest sam.nie ból fizyczny,ale psychiczny jest najgorszy.czasem wystarczy dotyk dłoni,szept pocieszenia i sama obecność.miłość działa kojąco i leczniczo.daje motywację do walki,lub wycisza. |
||
|
|
|
|
#57 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 660
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Najchetniej edytowalabym swoje pierwsze posty z tego watku ale nie mozna. No wiec napisze tylko ze na forum nie poruszam tego tematu. Margo |
|
|
|
|
#58 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 5 485
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
Lekarze mówili do nas w sposób jasny i niekiedy zbyt dobitny,zauwazyłam jednak,że babcia nie rozumie,lub nie chce zrozumieć co się dzieje. Stało się tak,że poprosiłam o rozmowę wszystkie ciocie,wujków i mamę aby to oni zadecydowali czy powiedzieć babci prawdę,czy nie. Było to ważne, bo to ona miała podjąć decyzję co do dalszego leczenia chemioterapią. Niestety oni nie potrafili dogadać się co do tego czy powiedzieć jej ,czy nie Dlatego sama powiedziałam babci,że to rak. Była to spokojna rozmowa.Pokazałam jej w telewizji Kamila Durczoka,mówiąć,że on też chorował a wyszedł z tego. Myślę,że babci dodawało otuchy też to,że rok wcześniej mojej mamie usunięto guza a potem mały zabieg nie ominął również mnie . Mówiłam jej - "no przecież nam się udało...po kimś te dobre geny mamy ". Przeczytałam jej kawałeczej artykułu mówiący o tym,że u ludzi starszych choroba wolniej postępuje....Ból o którym piszesz widziałam bardzo często Wybawieniem była jednak morfina. W pewnym momencie poszłam po prostu po wizycie lekarskiej na oddział onkologii i dowiedziałam się,że jest coś takiego Domowa Opieka Paliatywna. Dostałyśmy numer telefonu i nawet codziennie rano przychodzili do nas pielęgniarka lub dyżurujący lekarz. To nawet uspokojało babcię,że cały czas jest pod opieką lekarską. ![]() Cytat:
![]() Wielokrotnie płakałam w poduszkę, nigdy jednak przy babci. Po prostu,kiedy chciała porozmawiać....rozmawiały śmy, kiedy chciała popłakać...płakała, byle nie dlugo . Ona nie chciała martwić dzieci, dzieci nie chciały słyszeć o jej bólu, bo dla nich samych świadomość,że ich matka cierpi - było najtrudniejszym przezyciem.Uzgodniłyśmy z babcią ,że taka będzie moja rola..wysłchiwanie ![]() Były jednak dni,kiedy cieszyłyśmy się,że babcia np.powolutku umyła się sama bez mojej pomocy (choć pod moim okiem) - to motywowało ją bardzo do dalszej walki. Miałyśmy lepszy dzień,kiedy smakowała jej ugotowana przez mamę ryba,choiaż poprzedniego dnia nie mogła patrzeć na jedzenie... Ag4 - trzymam za Was mocno kciuki.Tata jest szczęściażem,że ma takie kochające kobiety obok siebie |
||
|
|
|
|
#59 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 565
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
Cytat:
Łzy mi stanęły w oczach, kiedy czytałam ten post. Może ze względu na osobiste doświadczenia... Tak, czy inaczej Agatko - wiele siły Wam życzę. ![]() Jeżeli masz możliwość, zapisz się do poradni genetycznej. Profilaktyka i wczesne wykrywanie - to większa szansa na... życie. |
|
|
|
|
|
#60 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: dzikie południe
Wiadomości: 13 473
|
Dot.: Rak to nie wyrok...?
ano roznie. tylko moja babcia nie miala zludzen. rak wyszedl podczas rutynowych przeswietlen w szpitalu, kiedy lezala tam na kardiologii. znajomy lekarz powiedzial, ze w plucach cos jest, nie wiadomo co, byc moze zrosty, blizny czy cos. nam powiedzial juz prawde, ze to rak i podobne plamy sa na watrobie. wiec moja babcia wiedziala, czego sie spodziewac po kolejnych, rutynowych, badaniach.
teraz jest w jeszcze w dobrym stanie, chociaz liczymy sie z tym, ze zapasc moze przyjsc w kazdej chwili. dlatego tez moja babcia mieszka teraz w krakowie, z moimi rodzicami, a nie prawie 100 kilometrow stad. tutaj wszyscy lekarze sa pod reka, z miejscem w szpitalu tez nie bedzie problemu. ja tez pelnie role wysluchiwacza pocieszyciela i pomagaczki. duzo rozmawiamy chociaz i tak wiem, ze kiedys bede sobie plula w brode ze nie powiedzialam jej wielu rzeczy.
__________________
Przemoknięte serca miast I tylko ty i ja szczęśliwi tym dniem Bo choć zapomniał o nas świat Mokrzy od stóp do głow nie tracimy nadziei |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:12.





Z Twoim podejściem to najlepiej by było nic nie robić co najwyżej cieszyć się chwilą. Bardzo wiele zależy od determinacji pacjenta by żyć. Czy bliskiej osobie też byś powiedziała że panikuje bo boi się śmierci i niechce umierać? Przerażasz mnie.


.. ehh trzeba sie badac, dbac o siebie i przede wszystkim nie marnowac zycia na narzekanie i wynajdywanie kolejnych problemow, tylko cieszyc sie tym co jest, na prawde.





nie ma przeżutów ani nic, a rok później dziadek zachorował, ale też jest dobrze 


życzę dużo siły bo ona jest teraz najważniejsza.



. Ona nie chciała martwić dzieci, dzieci nie chciały słyszeć o jej bólu, bo dla nich samych świadomość,że ich matka cierpi - było najtrudniejszym przezyciem.
