Zazdrosna o "koleżanki" TŻ

[Marwari]

Napisane przez Alvesta

no to mnie TŻ musiałby mnie już dawno rzucić
wyrazy współczucia dla Waszych TŻ-tów do tego chyba dochodzi niskie poczucie własnej wartości, skoro tak się boicie że ktoś wam faceta odbije.

mnie też musiałby rzucić i ja jego też
studiujemy na różnych kierunkach i różnych uczelniach wiec wspolnych znajomych nie bardzo mamy...
ja chodze z kolegami albo z przyjacielem na kawe/piwo/spacer czy co tam sie nawinie, TŻ z koleżankami z pracy na pizze/piwo...
najczęsciej się spotykamy tylko we dwoje, ale każde z nas ma tez swoich znajomych i dlatego ja nie rozumiem takiego ograniczania (bo nie wiem jak to inaczej nazwać)
piszecie, że im ufacie a jednocześnie jesteście strasznie zazdrosne...

[hryzotemis]

Dziewczyny po co już ta dyskusja?
Ja nikomu nie napisałam, że ktoś ma kogoś rzucać. Napisałam ze swojego punktu widzenia. Taka jestem i trudno Jeśli tż byłby ze mną nieszczęśliwy to zostawiłby mnie, albo przynajmniej powiedział, że nie pasuje mu brak spotkań z płcią przeciwna A o to akurat nigdy nie mial pretensji

[Alvesta]

Napisane przez hryzotemis

Przekaże

ale mi naprawdę szkoda takich ograniczanych partnerów - oczywiście w sytuacji kiedy jedna strona ma ochotę zobaczyć się z kolegą/koleżanką a druga mu zabrania, żeby było jasne

Napisane przez Marwari

mnie też musiałby rzucić i ja jego też
studiujemy na różnych kierunkach i różnych uczelniach wiec wspolnych znajomych nie bardzo mamy...
ja chodze z kolegami albo z przyjacielem na kawe/piwo/spacer czy co tam sie nawinie, TŻ z koleżankami z pracy na pizze/piwo...
najczęsciej się spotykamy tylko we dwoje, ale każde z nas ma tez swoich znajomych i dlatego ja nie rozumiem takiego ograniczania (bo nie wiem jak to inaczej nazwać)
piszecie, że im ufacie a jednocześnie jesteście strasznie zazdrosne...

na spotkaniach z moimi kolegami z pracy typu wyskok na obiad albo wyjście na kawę/piwo na plotki mój TŻ tylko by się nudził. Na imprezy staramy się wychodzić razem, ale często jest tak że TŻ pracuje i nie może, więc mam siedzieć w domu?
Na spotkania typu piwo z jego kolegami i koleżankami z pracy tez nie chodzę. I tak rozmawiają głównie o pracy, a ja nic nie kumam

[nri]

Napisane przez hryzotemis

I nie uważam, żeby nasz związek się nie rozwijał a do tego na pewno nie potrzeba kontaktów z płcią przeciewna.

Zobaczymy za 5 lat

[hryzotemis]

I własnie napisałam, że mój tż się na to nie skarży. Nigdy nie było na ten temat rozmowy. Nigdy nie czuł takiej potrzeby. Ograniczenie wydaje mi się to nie jest,j eśli on, ani ja tego nie potrzebujemy.

Jesteśmy juz ponad 4 lata więc mogę coś powiedzieć

[kiiiciiia]

Ludzie sa rozni jednym wystarcza tak drudzy maja inne zasady i nikomu nic do tego.. Co ta klotnia zmieni? Ktos nagle stwierdzi ze druga strona ma racje? Napewno nie..Lepiej skupic sie na problemie autorki i jej cos poradzic-biorac pod uwage jej poglady

[misia8801]

Napisane przez kiiiciiia

Ludzie sa rozni jednym wystarcza tak drudzy maja inne zasady i nikomu nic do tego.. Co ta klotnia zmieni? Ktos nagle stwierdzi ze druga strona ma racje? Napewno nie..Lepiej skupic sie na problemie autorki i jej cos poradzic-biorac pod uwage jej poglady

Dzieki kiiiciiia za wstawiennictwo ;-) hi hi hi....

Chciałabym jeszcze uściślić bo chyba część osób nienajlepiej mnie zrozumiała. To nie jest tak że ja przeżywam wyjścia TŻ ze zwykłą koleżanką na kawe, czy znajomymi na piwo... tylko zauważcie, że on wybiera sie na te spotkania z laskami z którymi kiedyś go coś łączyło.... I obie strony NIE BYŁY sobie obojętne jeszcze kilka miesięcy temu.... a od tej pory np. nie mieli kontaktu....

Może mój TŻ jest troszke inny (czas pokaże) niż ja.... Ale osobiście jeśli coś mnie kiedyś z kimś łączyło i nie skończyło się to aferą, kłótnią itp tylko z innych powodów to mam sentyment...

Co więcej ta laska którą zaprosił na kawe (po stracie faceta) zgodziła się najpierw...a jak się dowiedziała że moj TŻ jest nadal w związku to powiedziała "Nie...to nie.... jak Ty to sobie wyobrażasz". On jej powiedział "koleżeńsko"... a ona "E...nie to lepiej nie"... I ma teraz sie odezwać czy jednak sie spotkają czy nie. Dla mnie czarno na białym widać że nadal jej zależy. I nawet jeśli ona jest mu teraz obojętna to ktoś ucierpi. Albo ja, bo go "przekabaci", albo on, bo będzie w głupiej sytuacji, albo ona bo rozbudzi w sobie znów uczucie....

I po co?

[irie18*]

No wlasnie ta sytuacja to jest jednak co innego. Autorka nie zabrania przeciezTZtowi spotykac sie ze znajomymi a nie podoba jej sie to ze idze sam na sam na kawe ze swoja byla. Ja w takiej sytuacji zasugerowalabym mu chyba ze nie chce zeby tam szedl. Jasne jesli jest uczciwy to nic zlego nie zrobi ale po co ma robic tamtej dziewczynie nadzieje na cokolwiek. A skoro ona tak zareagowala na to ze on jest w zwiazku to chyba nie chodzilo jej o czysto kolezenskie spotkanie.

[Marwari]

Napisane przez irie18*

No wlasnie ta sytuacja to jest jednak co innego. Autorka nie zabrania przeciezTZtowi spotykac sie ze znajonymi a nie podoba jej sie to ze idze sam na sam na kawe ze swoja byla. Ja w takiej sytuacji zasugerowalabym mu chyba ze nie chce zeby tam szedl. Jasne jesli jest uczciwy to nic zlego nie zrobi ale po co ma robic tamtej dziewczynie nadzieje na cokolwiek. A skoro ona tak zareagowala na to ze on jest w zwiazku to chyba nie chodzilo jej o czysto kolezenskie spotkanie.

ja akurat sie odniosłam bardziej do tego co pisała mariposa91 niż autorka wątku i nie zamierzam się z nikim kłócić

[irie18*]

rozumiem i nie zamierzalam sie klocic poprostu przeczytalam caly watek i zdziwilam sie tym w jakim kierunku poszedl

[Marwari]

Napisane przez irie18*

rozumiem i nie zamierzalam sie klocic poprostu przeczytalam caly watek i zdziwilam sie tym w jakim kierunku poszedl

bo kiiiciiia coś o kłótni pisała

a co do ostatniego postu autorki:
tutaj mi chyba tez by sie zapalila czerwona lampka i bym go nie puściła
albo bym poszła z nim

[irie18*]

No zachowanie tej jego bylej jest troche podejrzane. ale za to fajnie ze Tż od razy uprzedzil ja ze ma kobietę. Swoja droga ciekawe czy ona dalej bedzie chciala isc na to spotkanie skoro ma byc tylko kolezenskie

[misia8801]

No narazie cisza na morzu ;-) MAM NADZIEJE że się nie odezwie. I tak jak mówię, ja nie mam nic przeciwko jego spotkaniom ze znajomymi. On ma swoich znajomych z uczelni (wiekszość z nich juz znam), ja mam swoich (też ich zna, a przynajmniej kojarzy) i jest ok. Może isć sobie na piwo z kolegami czy jak w przerwach z koleżankami wypadaja na jedzonko.... To normalne. Ja też tak robie, bo nie będę się alienować.... Oboje ustaliliśmy że wychodzenie do klubu na noc z jakąś popijawą "samotnie" nie wchodzi w grę.... I ani ja, ani TŻ nie mamy w tym temacie wątpliwości...

Tak jak już mówiłam, mi tylko chodzi o te spotkania z "byłymi" które sobie o nim przypominają po pół roku czy roku.....

;-)

Ale pozatym układa nam sie na prawde dobrze, więc mam nadzieje że takie "problemiki" nie zburzą tego co budujemy.... Aczkolwiek nie ukrywam, siedzi mi to w główce jak idzie na takie spotkanko,choć nie są one bardzo częste.

[mariposa91]

Napisane przez Alvesta

skąd wam się takie coś bierze na litość boską



dobrze prawisz



no to mnie TŻ musiałby mnie już dawno rzucić
wyrazy współczucia dla Waszych TŻ-tów do tego chyba dochodzi niskie poczucie własnej wartości, skoro tak się boicie że ktoś wam faceta odbije.

Boże... kazdy ma inne poglądy na swoje zycie!!!!!!!!!! u was jest tak a u mnie tak! Mi odpowiada jak jest i wam jak jest u was. po co to rozwijać ?? : /


i nie mam niskiego poczucia wartości . i nie pisałam że się boje no nie ? no tak. wiec nie wiem do czego miało do być.

[mariposa91]

Napisane przez Marwari

mnie też musiałby rzucić i ja jego też
studiujemy na różnych kierunkach i różnych uczelniach wiec wspolnych znajomych nie bardzo mamy...
ja chodze z kolegami albo z przyjacielem na kawe/piwo/spacer czy co tam sie nawinie, TŻ z koleżankami z pracy na pizze/piwo...
najczęsciej się spotykamy tylko we dwoje, ale każde z nas ma tez swoich znajomych i dlatego ja nie rozumiem takiego ograniczania (bo nie wiem jak to inaczej nazwać)
piszecie, że im ufacie a jednocześnie jesteście strasznie zazdrosne...

No ale kobieto :P przecież nawet jeżeli się ufa to i się zazdrości :P takie już życie.
No i ja szanuję to ze macie takie zycie ze chodzicie tez oddzielnie.. Rozumiem. Ale nam odpowiada bardziej to co robimy.