Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć? - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2007-02-16, 13:46   #31
bezniejniemamnie
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 1
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

chcialem zwrocic sie o porade do wszystkich pan bo moze one potrafia mi to wszystko wyjasnic. jestem zdesperowany probujac zrozumiec.
jakies 2 lata temu w niesamowitych okolicznosciach poznalem milosc swojego zycia moze na poczatku tego nie rozumialem, jesterm od niej sporo mlodszy ale zawsze wydawalo mis ie ze to wlasnie ja patrze na wszystko dojrzalej. wszystko wydarzylo sie predko powiedziala mi ze spotkala ojca swoich dzieci ze kocha szalenie i naprawde okazywala mi to na kazdym kroku, poznalem jej rodzicow, zamieszkalismy razem. na poczatku nie bylo latwo nie mogla znalezc pracy ja zarabialem marne grosze ale pomimo wszysko bylem szczesliwy ze ja mam, niesamowicie jest czuc ze ta osoba jest dla ciebie zdollna do wszystkiego. barzdo wiele zaczalem przy niej rozumiec i wiem ze kocham ja do szalenstwa. barzdzo wiele sie meidzy nami wydarzylo bylo sporo klamstw, niedomowien ale jednoczesnie ogrom milosci z obu stron. nie tak dawno jeszcze ja popelnilem pare bledow poprostu z nudow romansowalem troche z laskami prze internet-nic powaznego ale zdaje sobie sprawe ze moglo ta ja zabolec bo naprawde nie jestesmy typowa para-obiecywalismy sobie ze jedno nigdy nie zostawi drugiego-wybaczyla wszystko zdawalo sie byc na dobrej drodze. pewnego wieczora zapytala czy mam ochote z nia gdzies wyjsc na urodziny znajomej z pracy ktorej ja nawet nie znam- nie bylem w nastroju wychodzilem do pracy i powiedzialem ze nie ale jak chce to mozxe isc sama teraz sam siebie nie rozumiem. poszla, napisala mi smsa zebym sie nie martwil ze jest tylko moja i ze obiecuje ze nie bedzie pic-wie ze ja tego nie lubie-wrocila pozno strasznie pijana,w jej oczach moglem zobaczyc wyrzut, byla ubrana w ubrania ktore kupila specjalnie na ta okazje to wszystko starsznie mna wsztrzasnelo. powiedziala mi ze nie wiem nawet co ona ma w glowie ze barzdo cierpi ale ze kocha i na zawsze to ja bede dla niej jej mezczyzna. wczesniej rzadko wychodzilimy razem prawie wogole, kilka razy proponowalem ale przeczyla ze ma chec. po tej sytuacvji zdalem sobie sparwe ze swoich bledow ze powinnismy znowu spedzac ze soba wiecej czasu ucieszyla sie, przez dwa tygodnie chodzilismy po restauracjach itd. mysallem ze wszystko bedzie dobrze opna utwierdzila mnie w tym przekonaniu. miedzy czasie dowiedzialenm sie ze ma jakiegos znajomego w pracy ktory sle jej smsy zaczalem byc zazddrosny troche sie posprzeczalismy. wyszla do sklepu wrocila z dwiem,a butelkami wina. poprosila zebym choc ten jeden wieczor dal dla niej samej.ok pomyslalem ale naprawde nie umiem bez tej dziewczyny wytrzymac nawet minuty, poprosilem czy mozemy pogadac-zapytala o czym ja cvhcialem zeby powiedziala mi ze to nic powaznego z tym gosciem itd.-wsciekla sie powiedziala ze powinienem jej ufac i juz. byla juz niezle wstawiona znowu chcialem pogadac-wpasdla w szal zaczela mna szarpac rzucac mi sie do oczu, rzucila na mnie lustro, rozbila mi glowe, zaczela ublizac mi oraz calej mojej rodzinie choc nie wszystkich zna. moja matka jest u nas chwilowo mieszka nad nami-od poczatku czulem ze za soba nie przepadaja a raczej ze moja dziewczyna obwinia ja za wszystko co sie miedzy nam,i zmienilo. moja mtka zeszla na dol znalazla mnie calego zalanego krwia i ja w nieopisywalnym szale.nastepnego dnai poszedlem do niej i powiedzialem zeby sie niczym nie martwila ze nic sie nie stalo ze rozumiem. widzialem ze jest przerazona, powiedziala ze po tym co sie wydarzylo potrzebuje czasu zeby pouklaDAC SOBIE WSZYSTKO W GLOWIE, ze kocha i ze chce byc tyljko ze mna, pomyslalem ze nie wszystko starcone.po chwili powiedziala ze szuka mieszkania i ze sie wyprowadza ale ze po jakims czasie \"scvioagnie \" mnie do siebie i zaczniemy wszystko od nowa. powiedziala zebym sie nie martwil, ze wszystko bedzie dobrze, ze nie ma nikogo i ze bedziemy razem ze ona to wie. przerazilo mnie to wszystko nie potrafie sie z nia rozstac pomyslalem i zaczalem ja przekonywac zeby jeszcze to przemyslala-odmowila, poprosila zebysmy ograniczyli kontakty juz teraz. sam nie wiem dlaczego ale instynktownie chodzilem do niej codziennjie i zaczalem myslec ze niekonioecznie jest tak jak mowi bo nie widze zeby naprawde zalowala tego co zrobila. znalazla juz mieszkanie. wiem ze pogorszylem sytuascje chodzac tam do niej i probujac ja przekonac, mowiac jej ze jest dla mnie calym zyciem. zachowuje sie wobec mnie obojetnie ,traktuje jak gowno ale twierdzi ze kocha i ze bedziemy razem. co mam sobie myslec. jeszcze na dobre nie odeszla a ja nie moge przestac o niej myslec. autentycznie schudlem i piostarzalem sie o pare lat w ciagu zaledwie 2 tygodni. moje pytanie jest takie czy to wszystko jest mozliwe. czy faktycznie ona do mnie wroci? czy mam jej zaufac? co amm zrobic??? pomocy! nie wiem czy dam rade....
bezniejniemamnie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-16, 20:28   #32
Asia31
Zakorzenienie
 
Avatar Asia31
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: nad morzem
Wiadomości: 3 827
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Napewno potrzebuje czasu,przemysli wszystko,pouklada sobie i wtedy bedzie wszystko jasne.
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni



MILEGO DNIA
Asia31 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-17, 12:30   #33
Lilolay
Przyczajenie
 
Avatar Lilolay
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 22
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Wiadomo jesli raz zostalismy skrzywdzeni to trudno jest nam zaufac drugiej osobie ,tak tez jest gdy czujemy sie niepewnie bądz niestabilnie w swoim polozeniu.Ja zaufałam i ucze sie tego kazdego dnia a moj zwiazek kwitnie.
CO moge CI poradzic to najbardziej nielubiany wyraz w takich sytuacjachCZAS,CZAS i JESCZE RAZ CZAS! Ona to przemysliu a ty z czasem dowiesz sie co sie tak naprawde dzieje.
Lilolay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-19, 15:22   #34
grzesiek_18
Przyczajenie
 
Avatar grzesiek_18
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 5
GG do grzesiek_18
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Witajcie... sledziłem Wasze wypowiedzi na forum i postanowilem zwrocic sie do Was o pomoc... chodzi o to,ze stracilem zaufanie do dziewczyny,ktora bardzo Kocham i nie widze poza Nia dalszego sensu zycia.. :9 Ona jest dla mnie wszytskim... stalo sie to w Walentynki 5 dni temu.. doszlo do tego w taki sposób,ze byla Ona na dyskotece Walentynkowej w swojej szkole (Gimnazjum) janie moglem z Nia zostac bo sa takie glupie reguly w tej szkole,ze nie wpuszczaja uczniow poza szkoly gimnazjalnej..a ja chodze do 3 klasy liceum i nie moglem wejsc do Niej... moj kolega napisal do Swojej dziewczyny zeby podszedla pod drzwi.. zapytalem sie Jego dziewczyny co robi moja dziewczyna ( ma na imie Ola i ma 16lat)napisala mi,ze sie przytula do jednego chlopaka i caly czas z nim przebywa.. ( jak sie o tym dowiedzialem to od razu cos mi odbilo i zaczolem pisac do mojego kolegi dziewczyny eski takie jak: zapytajs ie Oli czy mnie Kocha,czy chce ze mna nadal byc i czy woli tego chlopaka niz mnie... ( i tu zrobilem blad... !! poniewaz nie zaufalem Oli tylko tej dziewczynie.. Ola mi obiecywala,ze nigdy mnie nie zdradzi z zadnym innym bo bardzo wiele dla Niej znacze i mnie Kocha.. jednym slowem bylem zazdrosny i wszytsko s*******ilem... ( nie zaufalem Oli tylko tej dziewczynie ktora znam jakis tydzien czasu... postapilem tak poniewaz moj kolega,ktorego znam od malego powiedzial mi,ze jego dziewczyna mi pomoze... i tu sie pomylilem...(!! dobrze wiedzialem,ze Ola mnie nie zdradzi..zrozumcie mnie jeslo mozecie.. jak sioe skonczyla dyskoteka to poszedlem po Nia i odprowadzilem do domku... po drodze rozmawialem z Nia i przepraszalem z calego serca.. ( lecz to juz bylo za pozno... Zawiodlem Ja i stracil;em Jej zaufanie po raz drugi.. ( chodzilismy ze soba pół roku.. ) bylismy bardzo szczesliwi.. ) lecz to wszytsko popsulem.. (kupilem Jej na drugi dzien roze i poszedlem ze szczerymi przeprosinami oraz prozba o druga szanse.. ( lecz to nic nie pomoglo... roze przyjela,ale powiedziala mi,ze nie zaufalem Jej tylko dziewczynie,ktora znalem bardzo ktorko.. ( powiedziala mi rowniez,ze nie chce do mnie wrocic bo sie boji ,ze po raz kolejny Ja skrzywdze i bede Ja sprawdzal jak to zrobilem na tej dyskotece... dzis byla w szpitalu rozniwez... napisala mi sms-a,ze jest w szpitalu z tata... od razu do Niej zadzwonilem i sie spytalem co sie stalo... powiedzialem Jej rowniez,ze bardzo sie o Nia martie i boje o Nia... ucieszyla sie z tego,ze zadzwonilem.. ) lecz jak wrocila do domku napisalem do Niej czy moge Ja odwiedzic to mi odpisala,ze lepiej nie i zebym to zrozumial... ( nie wiem co mam teraz robic... (?? prosze Was o pomoc.. wiem,ze bardzo trudno jest odzyskac zaufanie osby,u ktorej po raz drugi stracilem zaufanie... (!! prosze Was o pomoc i rady co mam robic dalej,jak postepowac... ( chcem tearz kupic dla Niej ogromnego misia ze serduszkiem... nic o tym nie wiem.. to ma byc niespodzianka dla Niej.. moze dzieki temu zauwazy,ze naprawde na Niej mi bardzo zalezy... zapomnialem jeszcze wspomniec,ze piszemy ze soba sms-y i rozmawiamy na gadu gadu.... moze mam dac Jej czas zeby to wszytsko Sobie ulozyla i przemyslala... ;/ pisala mi takze,ze zastanawiala sie na tym czy dobrze zrobila,ze ze mna zerwala czy zle.... ( zapytalem sie Jej do jakiego wniosku doszedla...?? odpisala mi,ze zerwala ze mna i,ze tak bedzie dla Nas obojga lepiej... caly czas Ja przepraszalem i prosilem o wybaczenie,ale powiedziala mi,ze tego nie moze mi wybaczyc... ( rozumiem Ja... ( pisala mi wczoraj rano,ze moze zle zrohbila zrywajac ze mna i,ze moze bedzie tego zalowala po dluzszym czasie.. ( napisalem do Niej,ze jak tylko bedzie chciala do mnie wrocic to ja czekam na Nia caly czas... ze moje serce bije tylko dla Niej i tak juz pozostanie... prosze WAS raz jeszcze o porady co mam robic dalej... jak mam Ja odzyskac jesli bardzo Ja Kocham i jest dla mnie wszytskim... Pomocy... (((!!!
grzesiek_18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-19, 17:27   #35
dżastinka23
Raczkowanie
 
Avatar dżastinka23
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 287
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

przyznam bez bicia nie czytałam odpowiedzi innych ale ja powiem po własnymdoświadczeniu ze nie 3arto sie poddac, ja też zaklinałam sie pod koneic roku ze napewno nie bede z moim eksem. jscze w tym roku to mówiłam. a jednak nam wyszło. daj jej czas daj sobie czas daj czasowi czas i jak wyjedzie nie narzucaj sie za bardzo ale czasem odezwqij sie do niej a potem walcz walcz walcz
dżastinka23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-19, 17:31   #36
dżastinka23
Raczkowanie
 
Avatar dżastinka23
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 287
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

no i wyszlo ze nie czytałam całego wątku odpisałam na 1szy post

a tobie grzesiu jednak powiem to samo... niech ona najpierw sobie wsyztko przemysli zobaczy jak to jets bez ciebie niech zateskni itd. a ty cały czas bądz ale nie za duzo. w sumie to oczywiste ze jetses zazdrosny usłyszałes cos tam i w 1szym momencie w to pod wpływem złości i uwierzyłes... teraz niech ona wie ze wierzysz jej... ale wsyztko powoli... moim skromnym zdaniem zaufanie w twojej sytuacji-tego co sie stalo da sie odzyskac!!
dżastinka23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-19, 20:49   #37
grzesiek_18
Przyczajenie
 
Avatar grzesiek_18
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 5
GG do grzesiek_18
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Dziekuje za Twe slowa.. pisze z Ola na gadu gadu ora sms-ki... chyba dobrze robie...??? nie chcem zeby sie odaliła ode mnie... (;/ nie przezyłbym wtedy tego... ;/ a chcem sie dowiedziec czy moge robic Jej niespodzianki,np: jakies maskotki, kwiatki,ktore lubi (czerwone roze) nie czesto,ale od czasu do czasu i czy to moze pomoc mi odzyskac Moja Milosc... ????? czy wrecz przeciwnie... ?? ;/ byla dzis w szpitalu i dzwonilem do Niej 2 razy... i zauwazylem,ze sie ucieszyla,ze zadzwonilem do Niej dzis... ) Prosze o szczere porady... z gory bardzo dziekuje.... )!! bede pisal co dzien jakie sa stosunki miedzy Nami... ) moze tez to w czyms pomoze... ;/
grzesiek_18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-20, 20:06   #38
grzesiek_18
Przyczajenie
 
Avatar grzesiek_18
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 5
GG do grzesiek_18
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Dzis jest 20 luty.. ;/ Ola wcale sie do mnie nie odzywa choc Ja o to prosilem przez sms-ki oraz pisalem do Niej na gadu gadu dzis.. ( ale nic z tego.. (;/ ile to musi trwac..??? czuje w glebi serca,ze Ona sie ode mnie oddala.. ( ze Ja juz trace na zawsze... pomocy... ((!!
grzesiek_18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-02-24, 08:10   #39
grzesiek_18
Przyczajenie
 
Avatar grzesiek_18
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 5
GG do grzesiek_18
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Witajcie.. Co mam robić?? Ola pisze mojej koleżance,która mi pomaga,że ma dosyć związku,w ktorym ciegle sie przeprasza... co mam zrobic zeby mi uwierzyla,ze tak juz nie bedzie... jak mam Jej udowodnic,ze jestem inny... ze sie zmienilem na lepsze... ze juz Jej nie skrzzywdze... jak mam to zrobic...?? pomocy...
Moj adres e-mail: grzesiek.greg17@interia.p l

Prosze wszystkich o pomoc
grzesiek_18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-03-04, 16:25   #40
grzesiek_18
Przyczajenie
 
Avatar grzesiek_18
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 5
GG do grzesiek_18
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Witajcie... !! dziekuje Dżastince23 za pomoc.. za dobre rady.. dziekie Jej radom odzyskalem zaufanie dziewczyny i jestesmy teraz RAZEM.. !! Dziekuje wszytskim... i zycze powodzenie.. papa
grzesiek_18 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-03-19, 17:19   #41
eye candy
Przyczajenie
 
Avatar eye candy
 
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 20
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Cytat:
Napisane przez dyna84 Pokaż wiadomość
eye candy napisz jak ci idzie badz jak poszło czy sie udalo?? Mam bardzo podobny problem tylko u mnie zawinilismy oboje. Znamy sie 10 lat ale cos nas polaczylo rok temu. Bylismy ze soba 13 miesięcy pierwsze 6 bylo bajka (dodam jeszcze ze mieszkalismy ze soba) pozniej cos zaczelo sie psuc bo zauwazylam ze cos jest nie tak miedzy nim a jego byla dziewczna (i nie mylilam sie) pod koniec pazdziernika dowiedzialam sie ze mnie zdradzil chcialam od niego odejsc ale nie odeszlam bo prosil zebym zostala a ja go kochalam. Tylko ze po tym juz nie potrafilam wierzyc w to co mowi wszystko co powiedzial wydawalo mi sie klamstwem ale bylismy ze soba calyas pomimo ciaglych podejrzen,klotni, awantur do rana az ktoregos razu przy kolejnym piciu alkoholu ja sie wscieklam i kolejna awantura krotko przed swietami w swieta nie bylismy razem w wigilie nie moglam nawet zlozyc zyczen bo plakalam i nie dalam rady wypowiedziec slowa z siebie. Ale udalo sie zeszlismy sie 28 grudnia do sylwestra bylo pieknie o 24 skladalismy sobie zyczenia lepszego nowego roku a o 7 rano po zabawie doszlo do kolejnej awantury przez moja zazdrosc zupelnie nie potrzebna. Wtedy on nie wytrzymal im bardziej ja chcialam zeby sie uspokoil tym bardziej on sie wsciekal ale udalo mi sie polozyc go do lozka i myslalam ze rano jak wstanio to wyluzuje ale jemu nie przeszlo dalej byl wsciekly i mowil ze juz nie jestesmy ze soba. Po czym nastepnego dnia wyjechal i nie widzielismy sie poltory tygodnia ja sie moze 2 razy odezwalam wtedy. Po czym sie spotkalismy i jak sie skonczylo oczywiscie lozko mily weekend a pozniej znowu wyjechal i tak pare razy, pozniej zaproponowal uklad ze bedziemy sie widywac itd. i bedziemy potencjalna para ok. Minal tydzien a tu sie nic nie zmienilo to powiedzialam ze mi to nie odpowiada on mial lzy w oczach i myslalam ze moze... ale nie pare dni pozniej poklocilismy sie i od tamtej pory nie umiem i nie wiem jak mam go do siebie przekonac wim ze mnie kocha bo mi to powiedzial ale ja go meczylam smsami i telefonami i to b yl chyba blad!!! a on obstawia przy swoim i mowi ze nie mozna tego zmienic ze tak musialobyc!!! chcialabym z nim porozmawiac przypomniec wspolne piekne chwile ale nie wiem jak to zrobic!!! Wybaczylam ta zdrade tylko troche za pozno mi przeszlo i przez to byly te wszystkie awantury. Blagam pomozcie mi bo umieram z tesknoty nie jestesmy razem 5 tygodni ale przez 4 robil mi nadzieje. Pomocy bo juz nie mam sily plakac i nie wiem skad biore lzy a kocham go bardzo mocno!!!
dyna84 u mnie NIC!!!On jest strasznie wkręcony w pannę,dla której mnie zostawił.Zero kontaktu z jego i mojej strony.Nie było mnie w Polsce 1,5miesiąca i byłam pewna,że już mi przeszło.Często wieczorami łapałam się na tym,że wcale o nim nie myślałam i było mi fajnie,wreszcie.Wczoraj wróciłam do domu i wróciło,znowu wspominam czas ,kiedy tu był ze mną,a przecież się nie wyprowadzę!Dziż ma urodziny i myślałam żeby wysłać mu kartkę zupełnie normalną,bez podtekstów,ale zmieniłam zdanie.Ja miałam urodziny wczoraj(na pewno o tym nie zapomniał)i skoro nic do mnie nie napisał to ja też nie.NAPISZ KONIECZNIE JAK SOBIE RADZISZ,pozdrawiam.
eye candy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2007-03-19, 20:09   #42
dyna84
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: nibylandia :(
Wiadomości: 11
GG do dyna84
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

hmm jak sobie radze myslalam ze mi sie udalo ze ucieklam od tego ze ztlumilam moje uczucia ale sie mocno pomylilam.Ja sie do niego nie odzywam on do mnie tak przyjezdza widujemy sie konczymy w lozku ostatnio nawet spedzilismy 3 dni jak para tak jak kiedys bylo super ale mi to nie pomaga bo caly czas mam jakas nadzieje caly czas na cos licze i wydaje mi sie ze podswiadomie ukladam jakis plan na odsyskanie go mimo wszystko nie wiem co mam robic znajomi mowia ze wroci tylko trzeba czasu tylko ja nie wiem ile wytrzymam jeszcze juz nie placze ale codziennie wieczorem mowie mu dobranoc i ciesze sie jak tylko wiem ze bedzie. Wrocilam do miejsca w ktorym mieszkalismy razem bo z rodzicami nie moglam wytrzymac jest mi tu dobrze tylko szkoda ze go nie ma... ostatnio lezelismy przytuleni godzina 3 w nocy i rozmawialismy o tym co bylo i ze wiem ze to co jest to sie w koncu zmieni ze ktoregos dnia sie obudze i on zniknie na to zaczal calowac mnie po glowie i zapytal czy tego chce ja zamilkalam i co ja mam zrobic?? on mowi ze kocha ja mu ze to gowno prawda a on sie wscieka ale mimo to nie jestesmy razem... tesknie ale co zrobic jak tylko tak moge go miec ... tylko czy wroci to poczekam... bo nadal kocham...
dyna84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-03-20, 16:11   #43
eye candy
Przyczajenie
 
Avatar eye candy
 
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 20
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Dyna84 jak dla mnie Wasza sytuacja jest strasznie zakręcona,bo skoro oboje się kochacie i zachowujecie się jak para to nic tylko się cieszyć,a u Was jest odwrotnie i o co tu chodzi.Ty chcesz być z nim on coś kręci.Jedyne co mogę Ci poradzić to zapomnieć.Bierz sprawy w swoje ręcę-zostaw go.Wiem,że jest ciężko jeśli się kocha,bo zawsze jest nadzieja na lepsze jutro,ale wiesz co?Ja żałuję,że nie zostawiłam pierwsza,kiedy tego chciałam i że to on zrobił.Jeśli czytałaś wszystkie moje posty wiesz o co chodzi.Gdybym to ja go zostawiła czuła bym się lepiej,wiem to.Tylko,że też łudziłam się,że jeszcze wszystko będzie dobrze,kochałam i chciałam z nim być i co?Piękny Sylwester,a tydzień po oznjmia mi,że jest koniec.Nie wiem jak bym się czuła widując go,ale mieszkam w tym samym mikeszkaniu do którego on przychodził i zostawał na weekendy.Ja nawet do Rynku pójść nie mogę,bo on tam pracuje,a ja chodziłam po niego,kiedy kończył pracę i jechaliśmy do niego lub do mnie.Pełno jest miejsc,w których byliśmy razem,ale najgorsze jest mój własny dom,gdzie mimo,że już go nie ma i nie będzie widzę go tu wszędzie.Cieszę się,że minął już ten ciężki czas i mam się trochę lepiej,ale jednak nie jest dobrze.Też mi mówili,że wróci i to jego znajomi,wierzyłam wiedząc,że jest już z inną,wierzyłam-pomyłka,nie wrócił.Co chcesz z tym zrobić?Bardzo chciałabym napisać Ci,że będzie dobrze,naprawdę,bo wiem co czujesz i przez co przechodzisz,ale nie jestem w stanie.Nie wiem,może się mylę i wszystko będzie dobrze czego serdecznie Ci życzę.Pisz co i jak i proszę Cię,TRZYMAJ SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!P s.Mimo,że mój ex zachował się koszmarnie,mimo,że wiem,że nie wróci-kocham go i wiem,że to zle.
eye candy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-03-21, 15:54   #44
eye candy
Przyczajenie
 
Avatar eye candy
 
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 20
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

A wczoraj spotkałam się z dobrymi kumplami i przyjacielem mojego exa.Strasznie się cieszę,bo to fantastyczni ludzie i szkoda było mi tracić z Nimi kontakt,ale znowu go mamy.Impreza do...1O 00 rano!!!Najpierw puby,potem u mnie i kiedy ostatni kumpel wyszedl zostalismy tylko ja i przyjaciel tego d...a,mojego ex.Było gorąco,ale nie zrobiliśmy tego.On zawsze mi się podobał,ale wtedy byłam z moim i byłam na amen zakochana więc wiadomo,ale teraz?Wiem,że ja też mu się podobam i wiecie co?Poczekam i zobaczę jak będzie.Mam gdzieś,żę są przyjaciółmi.W końcu nikt z nas nie jest psem ogrodnika.Nie robię sobie wielkich nadziei,bo są w końcu przyjaciółmi,ale...będzie miło jeśli...Wiem,że ex nie wróci,nie mogę wiecznie czekać i chcę wreszcie przestać go kochać!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
eye candy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-03-21, 23:26   #45
dyna84
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: nibylandia :(
Wiadomości: 11
GG do dyna84
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

zazdroszcze ci ja tez kogos poznalam ale nie chce nic bo wiem ze zrobie to samo co moj ex a ten facet jest dla mnie w stanie zrobic wszystko tylko za zadko bywa w polsce i co i nadal kocham beznadziejnie pozdrawiam
__________________
...Żaden dzień się nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch jednakich pocałunków,
Dwóch tych samych spojrzeń w oczy...
dyna84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-03-22, 15:20   #46
eye candy
Przyczajenie
 
Avatar eye candy
 
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 20
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Nic na siłę,nie śpiesz się.Jak ja chcę kogoś poznać,to nigdy nic nie wychodzi.Zawsze jest,kiedy się tego najmniej spodziewam.A w związki na odległość już nie wierzę.Byłam z chłopakiem,który mieszka w Niemczech byliśmy razem 2 lata,ale częściej dzwoniliśmy do siebie i pisaliśmy maile niż się widywaliśmy,bo ja miałam tu szkołę.Mimo,że miłość była wielka,wszystko było już umówione,że jak skończę szkołę przeprowadzam się do niego i takie tam,związek się rozwalił,właśnie przez odległość.Ale on to już historia,teraz on przeniósł się do Polski,czasem się spotykamy,a kiedy byłam z tym,co tu o nim pisałam powiedział mi,że chciałby ze mną być...Haha,dziwni są ci faceci.Ja już od dawna nie chcę.Wcześniej pisałam o przyjacielu mojego exa i to jego mam na oku,ale nie wierzę,że możemy być razem chociaż pożyjemy zobaczymy.Pozdrawiam
eye candy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-05-02, 14:06   #47
pachu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 1
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Prosze o rade.Poznalem wspaniala dziewczyne.spotkalismy sie zaledwie 7razy.Przez moje glupie zachowanie i sprawdzanie czy jej na mnie zalezy stracilem ja.Raz dala mi szanse ktora zmarnowalem.Ale ja kocham ja bardzo.Sprawdzanie czy jej na mnie zalezy byly spowodowane moim ostatnim zwiazkiem w ktorym laska mnie zdradzila
Stad ten strach i obawy.Ja nie wiem co moge jeszcze zrobic by dala mi ostatnia szanse.Ona stwierdzila iz na 99,9% procent nic juz do mnie nie czuje.Ale ja mam te 0,01% nadziei.Prosze o odpowiedz na forum badz na mojego maila.
maile-pachu_24@o2.pl
pachu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-11-24, 23:43   #48
Bambi2
Raczkowanie
 
Avatar Bambi2
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 210
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

A co zrobić, jesli nigdy nie padły te definitywne słowa? Jeśli nic nie zostało powiedziane wprost? Coś na czym zależało mi najbardziej na świecie rozmyło się a ja nie poznałam przyczyny... Powodów mogło być wiele. Domyślałam się, szukałam ich sama. Tłumaczyłam to sobie na różne sposoby. Nie wiem, czy tak naprawdę nie zależało mu na mnie czy z pewnych względów uznał, że nie możemy być razem. Nigdy nie usłyszałam też prosto w twarz, że nie chce już, aby cokolwiek było między nami. To jest jak niedokończony rozdział i wciąż mnie to dręczy, nie pozwala iść do przodu.
On nie był ideałem, nie był też jakimś super przystojniakiem, w dodatku miał skłonność do pakowania sie w kłopoty. Sam mówił mi o nich, nie wybielał swoich wad, znałam je, podobnie jak zalety i razem z tym wszystkim stał się dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem.
Właściwie nie byliśmy parą, nie zdążyliśmy, tzn. nie w takim normalnym tego słowa znaczeniu. Nie było typowych wyznań czy przyrzeczeń, ale byliśmy ze sobą bardzo blisko, można powiedzieć, że jak Przyjaciele, ale to było coś głębszego. Bardzo mu ufałam, nie potrzebowałam obietnic. Cokolwiek stało sie w jego życiu wiedziałam o tym pierwsza, kiedy odwalił jakąś głupotę, przepraszał mnie, nawet jeśli nie było to bezpośrednio związane ze mną. Powiecie, że dla niego była to tylko przyjaźń - nie, nie tylko. Dawał mi to odczuć bardzo wyraźnie. Od początku oboje dążyliśmy do czegoś więcej, i to nawet bardziej z Jego strony niż z mojej. On to wszystko zaczął, ja początkowo nawet nie zwróciłam na Niego uwagi. (Hmmm... później poczułam się, jakby to wszystko było tylko kłamstwem, zabawą... Jeśli jednak by tak było to jak to się ma do tego wszystkiego o czym pisałam wyżej? Do tych wszystkich rzeczy z jego życia, nie zawsze różowych, o których wiedziałam od niego a których nie mówi się przypadkowej osobie? I nie mówi sie komuś, komu się nie ufa, kogo nie traktuje się poważnie. Poza tym ciężko jest mi wierzyć, że mógłby tak...)
Nie spotykaliśmy się jak typowa para, bo w pewnym sensie hamowało nas nasze otoczenie, coś w rodzaju takiego swoistego mezaliansu- chodziło tutaj o naszą pracę; to nie była jakaś straszna bariera, przynajmniej dla mnie to było do przeskoczenia, ale fakt, że czasem czułam, że dla Niego to jednak poważniejsza rzecz, trochę jakby ze względu na to wszystko przez jakiś czas stało w miejscu... Nie wiem czy on w pewnym momencie uznał, że to zbyt duża przeszkoda, czy chodziło o coś zupełnie innego, o jakieś plotki czy o jego kłopoty. Czy może przestałam mu się podobać, przestało mu na mnie zależeć (jeśli kiedykolwiek zależało - teraz już niczego nie jestem pewna). Nie wiem, nie doszło do rozmowy, o którą poprosiłam i na którą zgodził się od razu bez żadnych wykrętów. Umówiliśmy się, ale do spotkania nie doszło, nie odezwał się nawet, nic nie wyjaśnił. Byłam wtedy w strasznym dołku, napisałam do Niego kilka ostrych słów. Nie było to nic co wskazywałoby na to, ze Go przekreślam - napisałam o tym, jak podle się czuję, że zawiodłam się i jak bardzo mnie to boli. Żadnego odzewu, nie wytłumaczył też nic, kiedy widzieliśmy się po 2 tygodniach w pracy. Było mu głupio, to było widać, ale wogóle nie było wtedy między nami rozmowy.
Tak na serio, jak para, spotkaliśmy się dwa razy, można powiedzieć, że to były randki. Nie spaliśmy ze sobą, ale nie było grzecznie. Hmm...zależało mu tylko na tym? Do niczego mnie nie namawiał, wystarczyło jedno moje słowo i przytulił mnie tylko a potem zasnęliśmy razem w ramionach. Może coś było nie tak później, kiedy spotkaliśmy się znów i popłynęliśmy bardziej? Nie wiem, potem, gdy tak sie odsunął, a właściwie już wcześniej, pomyślałam, ze może tak, że może przestałam mu się podobać albo zawiódł się... Sielanka jeszcze trwała, przez jakiś czas jeszcze było dobrze. Komplementy, ciepłe słowa, jak wcześniej. Ale więcej takich spotkań już nie było. Niby mieliśmy się spotkać, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. A potem zaczął odzywać się coraz rzadziej. Mówił, ze chce się ze mną zobaczyć, ale los nie jest mu przychylny. (??) Nie wiedziałam jak mam to rozumieć. Wiem, że jakiś czas po tym miał problemy, że stracił bliską osobę. Bardzo sie o Niego martwiłam, starałam się jakoś go wspierać nie narzucając się jednocześnie, choć wcześniej zawsze wiedziałam pierwsza, gdy coś się działo. Nie mówiłam o swoich wątpliwościach, nie chciałam dodatkowo Go męczyć, narzucać mu sie jakoś, dokładać mu jeszcze. Poprostu nie mogłam wtedy. Powiedziałam sobie, ze jakkolwiek źle sie będę czuła, nie mogę dopuścić do tego, żeby poczuł sie winny, żeby przeze mnie poczuł się jeszcze gorzej. Ale czas mijał i nic nie zmieniało się na lepsze. Wtedy, gdy w końcu poprosiłam Go o rozmowę było ze mną naprawdę kiepsko. Nie mogłam sobie już poradzić, strach, domysły - to zjadało mnie od środka. Gdy nie przyszedł - niebo spadło mi na głowę. Wszystko straciło sens, świat stracił barwy. Byłam wtedy na krawędzi. Zmuszałam się, żeby wyjść z domu. Był taki czas, że będąc wśród ludzi nie mogłam powstrzymać łez. W pracy zagryzałam wargi, ale głowa w dół i oczy pełne łez. Było naprawdę źle. Nie wiem czy On zdawał sobie sprawę z tego, co mi zrobił.
Czułam się taka malutka, marna, poczułam się jak zabawka... To było tak, jakby uznał, że nie zasługuję na rozmowę, że nie musi mi niczego wyjaśniać. Jestem daleka od wydawania sądów, bo przecież nie wiem jak było. Dla mnie wszystko nie jest tylko czarne albo białe. Ale czuję wielki żal, że nie powiedział mi w twarz jak jest i o co chodzi, że kazał mi się domyślać, sugerował milczeniem, chłodem, obojętnością. No i była jeszcze koleżanka, z którą często Go widywałam. I nadal czasem widuję. Nie byli razem, nie wiem jak wyglądało to z Jego strony, czy to tylko czyste koleżeństwo lub przyjaźń, ale ona miała kogoś i ma nadal. Jednak w moich oczach to wyglądało tak, jakby pod pewnymi względami traktował ja jak kiedyś mnie. Ona prawdopodobnie wie o nim więcej niż ja teraz. Widziałam ich i wszystko we mnie płakało. Musiałam udawać, że jest super, ale tak podle sie czułam, tak marnie. To nadal czasem wraca.
Przez ok 0,5 roku widywałam Go niemal codziennie i czułam się, jakbym każdego dnia dostawała w twarz. Cześć-cześć, chłód, czasem udawanie, ze sie nie widzimy, przelotne rozmowy - koleżeńskie aż do bólu. Ale było też kilka sytuacji, które pozwalały mi mieć nadzieję (lub łudzić sie - nie wiem, które określenie jest bardziej trafne). Jakiś zabłąkany sms na początku roku, w którym pisze, ze u Niego już lepiej i że powie mi co się dzieje. Milczał tyle czasu, że pomyślałam - pomylił numer, może to nie do mnie? Okazało się, ze nie pomylił, pisał do mnie - zapytałam Go o to nazajutrz. To nie był czas ani miejsce na poważną rozmowę, dlatego tego dnia na taką nie liczyłam i o nic więcej nie pytałam. Ale rozmawialiśmy przez chwilę trochę tak jak kiedyś. Powiedział, że zadzwoni i umówimy się na spotkanie. Nie zadzwonił... Potem, co jakiś czas były jeszcze jakieś próby z mojej strony, żeby przypomnieć o swoim istnieniu. Nie nachalne. Nie wiem, może zbyt nieśmiałe, nieudolne. Trudno jest mi samej to ocenić, ale nie wiem- być może czasem wysyłałam tez sprzeczne lub mylne sygnały. Czasem automatycznie się chowam, ukrywam uczucia, nie mówię tego co chciałabym powiedzieć itp. i myślę, że wtedy ludzie też trzymają się na dystans. Czasem dzieje się to zbyt szybko abym mogła to kontrolować.
Później było jeszcze kilka sytuacji, które sugerowały, że jemu też nie jest z tym wszystkim dobrze, że gdzieś tam wciąż mu zależy; sprawiały, że nadzieja rosła. Rozpisałam się już tak bardzo, ze nie będę się już tu wdawać w szczegóły. Ale nic nie zmieniło się na plus.
Co jeszcze? Wiem, że przez ten czas nie miał nikogo. Podczas naszej ostatniej rozmowy, jakieś 2 m-ce temu powiedział mi, że spotykał się z kimś niedawno, przez krótki czas, ale nie było to nic poważnego. Ta nasza rozmowa wtedy nie była taka, o jaką mi chodziło. Nie mówiliśmy o nas ani o tym, co było. Nie wiem czy On chciał powiedzieć mi coś więcej. Ja nie zapytałam o to, co chciałabym od Niego usłyszeć, nie powiedziałam, że wciąż mi na Nim zależy. Miał mało czasu, a ja nie umiem rozmawiać o ważnych sprawach w pośpiechu. Poza tym był między nami jakiś dystans, minęło tyle czasu, nie jest łatwo, gdy jest tyle niedomówień, niedopowiedzeń i gdy jedno nie jest już pewne drugiego. Oddaliliśmy się od siebie... Miałam wrażenie, że chciał mnie pocałować na pożegnanie, zrobił taki gest... ale nie wiem, może wydawało mi się tylko. W każdym razie powiedziałam wtedy tylko "cześć" i odeszłam.
To trwa już 1,5 roku. Tyle się przez ten czas wydarzyło. Zrobiłam wiele głupot w nadziei, że mi przejdzie. Mam za sobą inny związek, w który wplątałam się, żeby zagłuszyć ból. Wiem, że to paskudne, że tak nie można. Ale nie zrobiłam tego prerfidnie, to było podświadome, uczepiłam się pierwszej znajomości, żeby się ratować, żeby zapomnieć i na początku naprawdę wierzyłam, że coś z tego może być. Ale szybko zrozumiałam, że to nie jest takie proste, że nic nie zastąpi tego co było, że to nawet nie jest namiastka. On też nie był pewnie bez winy, bo pod wieloma względami nie było tak jak powinno, ale nie w tym rzecz. Nieistotne co robił on, ważne, że ja raniłam i siebie i jego. Zrozumiałam, że jestem z nim a myślę o... To nie miało sensu i nie mogłam tak dłużej. Teraz żałuję, że wogóle do tego doszło.
Wciąż bardzo mnie to wszystko boli. Tęsknię i nie mogę zapomnieć. Nie mogę przestać o Nim myśleć. Wypłakałam tyle łez, ale wcześniej dzięki Niemu fruwałam kilka cm nad ziemią. Czułam się jak nigdy przedtem. Zasypiałam uśmiechnięta i budziłam sie z uśmiechem na twarzy. Boję się, że coś takiego zdarza sie tylko raz, raz dostaje się szansę od losu. I tyle rzeczy mówiło mi, że to jest to...Choć możliwe, że na pod wieloma względami nie byłby to łatwy związek. Teraz nieustannie próbuję postawić się do pionu. Nadal są chwile, gdy widzę przed sobą tylko otchłań a łzy nie chcą przestać płynąć. Niby wydaje się, ze już jest ok, że jest jakaś równowaga, ale wystarczy, że zobaczę Go, a nawet poczuję podobne perfumy gdzieś na ulicy i znów tracę grunt pod nogami. To jest jak nagłe osłabienie, jak zapaść. To wszystko tkwi we mnie jak drzazga. Jak bumerang wraca do mnie myśl, że gdybym powiedziała coś inaczej, zrobiła inaczej, czegoś nie powiedziała lub nie zrobiła... Już nie śmieję się jak dawniej. Jeśli już, to tylko przez chwilę, tylko przy ludziach, Ale w środku... "Na pozór wszystko gra, ja cały czas uśmiecham się, a słowa bez znaczenia są, bo o czym innym myśle wciąż (...)" To jest mniej więcej właśnie tak. Mój stan teraz można określić jako permanentny smutek. Wiecie jak cholernie ciężko jest się pozbierać po czymś takim... To było coś, czego ja byłam absolutnie pewna. To poprostu nie mogło się stać. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że tak będzie, wyśmiałabym go... Wątpię, ze mogę być jeszcze z kimś szczęśliwa. Nie jest mi łatwo komuś zaufać, być z kimś, nie nawiązuję tak łatwo znajomości. I nie sądzę, żeby cokolwiek mogło dorównać tamtemu uczuciu. Zresztą nie można zaczynać czegoś, gdy wciąż tkwi się w poprzedniej sytuacji, gdy jest tyle niewyjaśnionych spraw. A chyba nie zanosi się na to, żeby coś się pod tym względem zmieniło. Małe są szanse, że mi przejdzie. Byłoby pewnie łatwiej, gdybym potrafiła pomyśleć o nim, że jest tylko dupkiem, znienawidzieć go. Tymczasem najgorsze, że cokolwiek by się stało, nawet jeśli dowiedziałabym się o Nim czegoś złego ja i tak nie uwolnię się od myśli, że byłoby inaczej, gdybyśmy byli razem, że On byłby inny, ja byłabym inna...
Nie mogę wiedzieć, czy na dłuższą metę bylibyśmy razem szczęśliwi, ale wciąż mam to poczucie, ze zmarnowaliśmy naszą szansę, jedną na całe życie, że popsuliśmy coś fajnego.
Teraz sytuacja nieco się zmieniła, od blisko miesiąca nie łączy nas już praca, czyli teoretycznie tej przeszkody już nie ma. Napisałam wtedy do Niego, życzyłam Mu powodzenia, poprosiłam, żeby czasem się odezwał. Napisał mi, że taki jest plus tego wszystkiego, że teraz możemy już pójść gdzieś razem. A więc jednak ... Ale czy tylko o to chodziło, czy to był jedyny powód, czy gdyby zależało Mu naprawdę tak łatwo by odpuścił... A jeśli tak było istotnie, jeśli coś dla Niego znaczyłam to czy jest tak nadal?
Od tamtej pory właściwie nie rozmawialiśmy. Jeśli Go widuję to tylko gdzieś przypadkiem, najczęściej na odległość. Nadal nie szuka ze mną kontaktu. Nie wiem czy zdaje sobie sprawę jak mnie zranił. Ja czuję się jak sie czułam i nadal nie mogę o tym nie myśleć. I nie myśleć o Nim. I wciąż staram się postawić się jakoś do pionu.

Przepraszam, że tak się rozpisałam. Chyba po raz pierwszy udało mi się tak zebrać to wszystko do kupy Nie mogę nabrać do tego dystansu. Może jeśli ktoś z was przebrnie przez tą pisaninę i spojrzy na to z boku...

__________________
Pani mgr inż.
Ręce precz od Tybetu
___________
...Ukrzyżowane wspomnienia nie pozwolą zapomnieć,
nawet wówczas, gdy odkryję wszystkie ścieżki Twojej filozofii
i przesłucham całego Bacha...

W najgłębszą ciemność strącił mnie największy blask (...)

Bambi2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-11-25, 08:06   #49
KoorNelia
Raczkowanie
 
Avatar KoorNelia
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 242
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Cytat:
Napisane przez Bambi2 Pokaż wiadomość
A co zrobić, jesli nigdy nie padły te definitywne słowa? Jeśli nic nie zostało powiedziane wprost? Coś na czym zależało mi najbardziej na świecie rozmyło się a ja nie poznałam przyczyny... Powodów mogło być wiele. Domyślałam się, szukałam ich sama. Tłumaczyłam to sobie na różne sposoby. Nie wiem, czy tak naprawdę nie zależało mu na mnie czy z pewnych względów uznał, że nie możemy być razem. Nigdy nie usłyszałam też prosto w twarz, że nie chce już, aby cokolwiek było między nami. To jest jak niedokończony rozdział i wciąż mnie to dręczy, nie pozwala iść do przodu.
On nie był ideałem, nie był też jakimś super przystojniakiem, w dodatku miał skłonność do pakowania sie w kłopoty. Sam mówił mi o nich, nie wybielał swoich wad, znałam je, podobnie jak zalety i razem z tym wszystkim stał się dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem.
Właściwie nie byliśmy parą, nie zdążyliśmy, tzn. nie w takim normalnym tego słowa znaczeniu. Nie było typowych wyznań czy przyrzeczeń, ale byliśmy ze sobą bardzo blisko, można powiedzieć, że jak Przyjaciele, ale to było coś głębszego. Bardzo mu ufałam, nie potrzebowałam obietnic. Cokolwiek stało sie w jego życiu wiedziałam o tym pierwsza, kiedy odwalił jakąś głupotę, przepraszał mnie, nawet jeśli nie było to bezpośrednio związane ze mną. Powiecie, że dla niego była to tylko przyjaźń - nie, nie tylko. Dawał mi to odczuć bardzo wyraźnie. Od początku oboje dążyliśmy do czegoś więcej, i to nawet bardziej z Jego strony niż z mojej. On to wszystko zaczął, ja początkowo nawet nie zwróciłam na Niego uwagi. (Hmmm... później poczułam się, jakby to wszystko było tylko kłamstwem, zabawą... Jeśli jednak by tak było to jak to się ma do tego wszystkiego o czym pisałam wyżej? Do tych wszystkich rzeczy z jego życia, nie zawsze różowych, o których wiedziałam od niego a których nie mówi się przypadkowej osobie? I nie mówi sie komuś, komu się nie ufa, kogo nie traktuje się poważnie. Poza tym ciężko jest mi wierzyć, że mógłby tak...)
Nie spotykaliśmy się jak typowa para, bo w pewnym sensie hamowało nas nasze otoczenie, coś w rodzaju takiego swoistego mezaliansu- chodziło tutaj o naszą pracę; to nie była jakaś straszna bariera, przynajmniej dla mnie to było do przeskoczenia, ale fakt, że czasem czułam, że dla Niego to jednak poważniejsza rzecz, trochę jakby ze względu na to wszystko przez jakiś czas stało w miejscu... Nie wiem czy on w pewnym momencie uznał, że to zbyt duża przeszkoda, czy chodziło o coś zupełnie innego, o jakieś plotki czy o jego kłopoty. Czy może przestałam mu się podobać, przestało mu na mnie zależeć (jeśli kiedykolwiek zależało - teraz już niczego nie jestem pewna). Nie wiem, nie doszło do rozmowy, o którą poprosiłam i na którą zgodził się od razu bez żadnych wykrętów. Umówiliśmy się, ale do spotkania nie doszło, nie odezwał się nawet, nic nie wyjaśnił. Byłam wtedy w strasznym dołku, napisałam do Niego kilka ostrych słów. Nie było to nic co wskazywałoby na to, ze Go przekreślam - napisałam o tym, jak podle się czuję, że zawiodłam się i jak bardzo mnie to boli. Żadnego odzewu, nie wytłumaczył też nic, kiedy widzieliśmy się po 2 tygodniach w pracy. Było mu głupio, to było widać, ale wogóle nie było wtedy między nami rozmowy.
Tak na serio, jak para, spotkaliśmy się dwa razy, można powiedzieć, że to były randki. Nie spaliśmy ze sobą, ale nie było grzecznie. Hmm...zależało mu tylko na tym? Do niczego mnie nie namawiał, wystarczyło jedno moje słowo i przytulił mnie tylko a potem zasnęliśmy razem w ramionach. Może coś było nie tak później, kiedy spotkaliśmy się znów i popłynęliśmy bardziej? Nie wiem, potem, gdy tak sie odsunął, a właściwie już wcześniej, pomyślałam, ze może tak, że może przestałam mu się podobać albo zawiódł się... Sielanka jeszcze trwała, przez jakiś czas jeszcze było dobrze. Komplementy, ciepłe słowa, jak wcześniej. Ale więcej takich spotkań już nie było. Niby mieliśmy się spotkać, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. A potem zaczął odzywać się coraz rzadziej. Mówił, ze chce się ze mną zobaczyć, ale los nie jest mu przychylny. (??) Nie wiedziałam jak mam to rozumieć. Wiem, że jakiś czas po tym miał problemy, że stracił bliską osobę. Bardzo sie o Niego martwiłam, starałam się jakoś go wspierać nie narzucając się jednocześnie, choć wcześniej zawsze wiedziałam pierwsza, gdy coś się działo. Nie mówiłam o swoich wątpliwościach, nie chciałam dodatkowo Go męczyć, narzucać mu sie jakoś, dokładać mu jeszcze. Poprostu nie mogłam wtedy. Powiedziałam sobie, ze jakkolwiek źle sie będę czuła, nie mogę dopuścić do tego, żeby poczuł sie winny, żeby przeze mnie poczuł się jeszcze gorzej. Ale czas mijał i nic nie zmieniało się na lepsze. Wtedy, gdy w końcu poprosiłam Go o rozmowę było ze mną naprawdę kiepsko. Nie mogłam sobie już poradzić, strach, domysły - to zjadało mnie od środka. Gdy nie przyszedł - niebo spadło mi na głowę. Wszystko straciło sens, świat stracił barwy. Byłam wtedy na krawędzi. Zmuszałam się, żeby wyjść z domu. Był taki czas, że będąc wśród ludzi nie mogłam powstrzymać łez. W pracy zagryzałam wargi, ale głowa w dół i oczy pełne łez. Było naprawdę źle. Nie wiem czy On zdawał sobie sprawę z tego, co mi zrobił.
Czułam się taka malutka, marna, poczułam się jak zabawka... To było tak, jakby uznał, że nie zasługuję na rozmowę, że nie musi mi niczego wyjaśniać. Jestem daleka od wydawania sądów, bo przecież nie wiem jak było. Dla mnie wszystko nie jest tylko czarne albo białe. Ale czuję wielki żal, że nie powiedział mi w twarz jak jest i o co chodzi, że kazał mi się domyślać, sugerował milczeniem, chłodem, obojętnością. No i była jeszcze koleżanka, z którą często Go widywałam. I nadal czasem widuję. Nie byli razem, nie wiem jak wyglądało to z Jego strony, czy to tylko czyste koleżeństwo lub przyjaźń, ale ona miała kogoś i ma nadal. Jednak w moich oczach to wyglądało tak, jakby pod pewnymi względami traktował ja jak kiedyś mnie. Ona prawdopodobnie wie o nim więcej niż ja teraz. Widziałam ich i wszystko we mnie płakało. Musiałam udawać, że jest super, ale tak podle sie czułam, tak marnie. To nadal czasem wraca.
Przez ok 0,5 roku widywałam Go niemal codziennie i czułam się, jakbym każdego dnia dostawała w twarz. Cześć-cześć, chłód, czasem udawanie, ze sie nie widzimy, przelotne rozmowy - koleżeńskie aż do bólu. Ale było też kilka sytuacji, które pozwalały mi mieć nadzieję (lub łudzić sie - nie wiem, które określenie jest bardziej trafne). Jakiś zabłąkany sms na początku roku, w którym pisze, ze u Niego już lepiej i że powie mi co się dzieje. Milczał tyle czasu, że pomyślałam - pomylił numer, może to nie do mnie? Okazało się, ze nie pomylił, pisał do mnie - zapytałam Go o to nazajutrz. To nie był czas ani miejsce na poważną rozmowę, dlatego tego dnia na taką nie liczyłam i o nic więcej nie pytałam. Ale rozmawialiśmy przez chwilę trochę tak jak kiedyś. Powiedział, że zadzwoni i umówimy się na spotkanie. Nie zadzwonił... Potem, co jakiś czas były jeszcze jakieś próby z mojej strony, żeby przypomnieć o swoim istnieniu. Nie nachalne. Nie wiem, może zbyt nieśmiałe, nieudolne. Trudno jest mi samej to ocenić, ale nie wiem- być może czasem wysyłałam tez sprzeczne lub mylne sygnały. Czasem automatycznie się chowam, ukrywam uczucia, nie mówię tego co chciałabym powiedzieć itp. i myślę, że wtedy ludzie też trzymają się na dystans. Czasem dzieje się to zbyt szybko abym mogła to kontrolować.
Później było jeszcze kilka sytuacji, które sugerowały, że jemu też nie jest z tym wszystkim dobrze, że gdzieś tam wciąż mu zależy; sprawiały, że nadzieja rosła. Rozpisałam się już tak bardzo, ze nie będę się już tu wdawać w szczegóły. Ale nic nie zmieniło się na plus.
Co jeszcze? Wiem, że przez ten czas nie miał nikogo. Podczas naszej ostatniej rozmowy, jakieś 2 m-ce temu powiedział mi, że spotykał się z kimś niedawno, przez krótki czas, ale nie było to nic poważnego. Ta nasza rozmowa wtedy nie była taka, o jaką mi chodziło. Nie mówiliśmy o nas ani o tym, co było. Nie wiem czy On chciał powiedzieć mi coś więcej. Ja nie zapytałam o to, co chciałabym od Niego usłyszeć, nie powiedziałam, że wciąż mi na Nim zależy. Miał mało czasu, a ja nie umiem rozmawiać o ważnych sprawach w pośpiechu. Poza tym był między nami jakiś dystans, minęło tyle czasu, nie jest łatwo, gdy jest tyle niedomówień, niedopowiedzeń i gdy jedno nie jest już pewne drugiego. Oddaliliśmy się od siebie... Miałam wrażenie, że chciał mnie pocałować na pożegnanie, zrobił taki gest... ale nie wiem, może wydawało mi się tylko. W każdym razie powiedziałam wtedy tylko "cześć" i odeszłam.
To trwa już 1,5 roku. Tyle się przez ten czas wydarzyło. Zrobiłam wiele głupot w nadziei, że mi przejdzie. Mam za sobą inny związek, w który wplątałam się, żeby zagłuszyć ból. Wiem, że to paskudne, że tak nie można. Ale nie zrobiłam tego prerfidnie, to było podświadome, uczepiłam się pierwszej znajomości, żeby się ratować, żeby zapomnieć i na początku naprawdę wierzyłam, że coś z tego może być. Ale szybko zrozumiałam, że to nie jest takie proste, że nic nie zastąpi tego co było, że to nawet nie jest namiastka. On też nie był pewnie bez winy, bo pod wieloma względami nie było tak jak powinno, ale nie w tym rzecz. Nieistotne co robił on, ważne, że ja raniłam i siebie i jego. Zrozumiałam, że jestem z nim a myślę o... To nie miało sensu i nie mogłam tak dłużej. Teraz żałuję, że wogóle do tego doszło.
Wciąż bardzo mnie to wszystko boli. Tęsknię i nie mogę zapomnieć. Nie mogę przestać o Nim myśleć. Wypłakałam tyle łez, ale wcześniej dzięki Niemu fruwałam kilka cm nad ziemią. Czułam się jak nigdy przedtem. Zasypiałam uśmiechnięta i budziłam sie z uśmiechem na twarzy. Boję się, że coś takiego zdarza sie tylko raz, raz dostaje się szansę od losu. I tyle rzeczy mówiło mi, że to jest to...Choć możliwe, że na pod wieloma względami nie byłby to łatwy związek. Teraz nieustannie próbuję postawić się do pionu. Nadal są chwile, gdy widzę przed sobą tylko otchłań a łzy nie chcą przestać płynąć. Niby wydaje się, ze już jest ok, że jest jakaś równowaga, ale wystarczy, że zobaczę Go, a nawet poczuję podobne perfumy gdzieś na ulicy i znów tracę grunt pod nogami. To jest jak nagłe osłabienie, jak zapaść. To wszystko tkwi we mnie jak drzazga. Jak bumerang wraca do mnie myśl, że gdybym powiedziała coś inaczej, zrobiła inaczej, czegoś nie powiedziała lub nie zrobiła... Już nie śmieję się jak dawniej. Jeśli już, to tylko przez chwilę, tylko przy ludziach, Ale w środku... "Na pozór wszystko gra, ja cały czas uśmiecham się, a słowa bez znaczenia są, bo o czym innym myśle wciąż (...)" To jest mniej więcej właśnie tak. Mój stan teraz można określić jako permanentny smutek. Wiecie jak cholernie ciężko jest się pozbierać po czymś takim... To było coś, czego ja byłam absolutnie pewna. To poprostu nie mogło się stać. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że tak będzie, wyśmiałabym go... Wątpię, ze mogę być jeszcze z kimś szczęśliwa. Nie jest mi łatwo komuś zaufać, być z kimś, nie nawiązuję tak łatwo znajomości. I nie sądzę, żeby cokolwiek mogło dorównać tamtemu uczuciu. Zresztą nie można zaczynać czegoś, gdy wciąż tkwi się w poprzedniej sytuacji, gdy jest tyle niewyjaśnionych spraw. A chyba nie zanosi się na to, żeby coś się pod tym względem zmieniło. Małe są szanse, że mi przejdzie. Byłoby pewnie łatwiej, gdybym potrafiła pomyśleć o nim, że jest tylko dupkiem, znienawidzieć go. Tymczasem najgorsze, że cokolwiek by się stało, nawet jeśli dowiedziałabym się o Nim czegoś złego ja i tak nie uwolnię się od myśli, że byłoby inaczej, gdybyśmy byli razem, że On byłby inny, ja byłabym inna...
Nie mogę wiedzieć, czy na dłuższą metę bylibyśmy razem szczęśliwi, ale wciąż mam to poczucie, ze zmarnowaliśmy naszą szansę, jedną na całe życie, że popsuliśmy coś fajnego.
Teraz sytuacja nieco się zmieniła, od blisko miesiąca nie łączy nas już praca, czyli teoretycznie tej przeszkody już nie ma. Napisałam wtedy do Niego, życzyłam Mu powodzenia, poprosiłam, żeby czasem się odezwał. Napisał mi, że taki jest plus tego wszystkiego, że teraz możemy już pójść gdzieś razem. A więc jednak ... Ale czy tylko o to chodziło, czy to był jedyny powód, czy gdyby zależało Mu naprawdę tak łatwo by odpuścił... A jeśli tak było istotnie, jeśli coś dla Niego znaczyłam to czy jest tak nadal?
Od tamtej pory właściwie nie rozmawialiśmy. Jeśli Go widuję to tylko gdzieś przypadkiem, najczęściej na odległość. Nadal nie szuka ze mną kontaktu. Nie wiem czy zdaje sobie sprawę jak mnie zranił. Ja czuję się jak sie czułam i nadal nie mogę o tym nie myśleć. I nie myśleć o Nim. I wciąż staram się postawić się jakoś do pionu.

Przepraszam, że tak się rozpisałam. Chyba po raz pierwszy udało mi się tak zebrać to wszystko do kupy Nie mogę nabrać do tego dystansu. Może jeśli ktoś z was przebrnie przez tą pisaninę i spojrzy na to z boku...

Bambi 2 przepraszam, ze Ci nie doradze nic.. ale chciałam Ci powiedzieć jedno..jestes fantastyczną wrażliwą dziewczyną. Twój post czytałam z zaciekawieniem co bedzie dalej. Czytając również zrobiło mi sie smutno, historia naprawde wzruszająca.
Wydaje mi sie, ze ciężko Ci o nim nie myslec gdy cały czas jest obecny w Twoim sercu i w głowie. Chociaz cie nieznam moge spokojnie stwierdzic, że łaczyła was naprawde miłość.
Czego Ci moge zyczyc? Przedewszystkim siły ducha- bo to Ci jest najbardziej potrzebne no i..wiary w siebie, wiary w lepsze jutro. Pamietaj że w przyrodzie wszystko sie równoważy..raz jesteś na dnie..a następnego dnia już na samym szczycie. Nie trać nadzieji, nie porzucaj marzeń- bo nigdy nie wiesz co przyniesie Ci jutro.
Napewno w życiu spotka Cie jeszcze wiele dobrego.
__________________
*Więc Spójrz W Moje Oczy One Odbiciem Duszy, Umiesz z Nich Czytac ?? Słuchać Nie Musisz !*



Od 5 Maja 2005r RAZEM z Adasiem..


*Nie Musisz Być Jak Bóstwo, Nie Ważna Jest Okładka
Ale Autorefleksja Tak Samo Jak Ta Gadka*
KoorNelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2007-11-25, 16:40   #50
Bambi2
Raczkowanie
 
Avatar Bambi2
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 210
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

KoorNelia dziękuję
__________________
Pani mgr inż.
Ręce precz od Tybetu
___________
...Ukrzyżowane wspomnienia nie pozwolą zapomnieć,
nawet wówczas, gdy odkryję wszystkie ścieżki Twojej filozofii
i przesłucham całego Bacha...

W najgłębszą ciemność strącił mnie największy blask (...)

Bambi2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-11-25, 17:48   #51
renee_1991
Raczkowanie
 
Avatar renee_1991
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: okolice Cze-wy
Wiadomości: 142
GG do renee_1991
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

może opisze moja historie...
To było pod koniec wakacji 19 sierpnia byłam jakoś miesiąc od zakończenia pewnej znajomości (bliskiej ale nie byliśmy para) z pewnym chłopakiem. no i wtedy miał być koncert w mojej miejscowości a ze względu ze wszyscy domownicy szli i ludzie z osiedla tez to stwierdziłam ze w końcu trzeba wyjść do ludzi. jak postanowiłam tak zrobiłam. na koncercie zauważyłam jego był bardzo przystojny w 100% moj typ nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, chwile później niestety go zgubiłam w tłumie ludzi. "wpadliśmy" na siebie pod koniec koncertu wymieniliśmy sie nr okazało się że szukał mnie przez cały koncert. zaczęliśmy sie spotykać w końcu zaczęliśmy być para. na początku pytał czy rodzice nie maja nic przeciwko niemu ( w końcu ja mam 16 lat on 20) ja odp ze nie bo tak myślałam a jak sie zapytałam a co jakby mieli?? to powiedział bez zastanawiania ze spotykalibyśmy sie po kryjomu. mówił jak bardzo mnie kocha, to był moj najlepszy związek. wszystko układało sie super ale do czasu, zaczęło sie od tego ze jakas jego koleżanka ze studiów zerwała ze swoim chłopakiem "dla niego" jak mu to powiedziała. pytał sie mnie co ma jej powiedzieć. sytuacja sie unormowała i znów zaczęło sie wszystko układać. przyjechał kiedyś po mnie jesteśmy w drodze do kawiarni dzwoni moj telefon patrze moj tata (byłam mocno zdziwiona tym bardziej ze moje stosunki z ojcem nie są za dobre delikatnie mówiąc) i mówi ze mam natychmiast wracać do domu no nic pomyślałam ze stało sie coś no i wróciłam. a ten ze ostatni raz sie spotkałam z Piotrkiem i ze mam sie z nim nie spotykać ja oczywiście przytaknęłam bo co sie z głupim będę kłócić skoro on innego zdania nie przyjmuje niż swoje, a z moim nigdy sie nie liczy. zadzwonił Piotrek powiedziałam mu o co chodzi. spotkaliśmy sie dwa dni później i on mi mówi ze lepiej jak nie będziemy sie spotykać bo on nie chce żebym kłóciła sie z ojcem, ze jestem naprawdę fantastyczna dziewczyna i ze znajdę sobie kogoś odpowiedniejszego. przy tym powiedział mi jeszcze , ze mnie kocha. nawet parę razy sie pocałowaliśmy! przytulił mnie pocieszał. powiedział ze lepiej jak rozstaniemy sie teraz nim jak zaczniemy sie nawzajem krzywdzić. wszyscy mi mówią żebym walczyła o niego. tylko ja sie boje-boje sie tego ze on mnie już nie kocha byliśmy ze sobą trzy miesiące. może dla niektórych to krotko ale dla mnie wystarczająco długo żeby pokochać.
__________________
Gdy w kręgu myśli słodkich, uciszonych,
Sprawy minione wspominać próbuję,
Wzdycham za stratą rzeczy upragnionych
I utracony czas znów opłakuję.







[rock]203525[/rock]
renee_1991 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-11-26, 16:53   #52
Bambi2
Raczkowanie
 
Avatar Bambi2
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 210
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Cytat:
Napisane przez renee_1991 Pokaż wiadomość
może opisze moja historie...
To było pod koniec wakacji 19 sierpnia byłam jakoś miesiąc od zakończenia pewnej znajomości (bliskiej ale nie byliśmy para) z pewnym chłopakiem. no i wtedy miał być koncert w mojej miejscowości a ze względu ze wszyscy domownicy szli i ludzie z osiedla tez to stwierdziłam ze w końcu trzeba wyjść do ludzi. jak postanowiłam tak zrobiłam. na koncercie zauważyłam jego był bardzo przystojny w 100% moj typ nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, chwile później niestety go zgubiłam w tłumie ludzi. "wpadliśmy" na siebie pod koniec koncertu wymieniliśmy sie nr okazało się że szukał mnie przez cały koncert. zaczęliśmy sie spotykać w końcu zaczęliśmy być para. na początku pytał czy rodzice nie maja nic przeciwko niemu ( w końcu ja mam 16 lat on 20) ja odp ze nie bo tak myślałam a jak sie zapytałam a co jakby mieli?? to powiedział bez zastanawiania ze spotykalibyśmy sie po kryjomu. mówił jak bardzo mnie kocha, to był moj najlepszy związek. wszystko układało sie super ale do czasu, zaczęło sie od tego ze jakas jego koleżanka ze studiów zerwała ze swoim chłopakiem "dla niego" jak mu to powiedziała. pytał sie mnie co ma jej powiedzieć. sytuacja sie unormowała i znów zaczęło sie wszystko układać. przyjechał kiedyś po mnie jesteśmy w drodze do kawiarni dzwoni moj telefon patrze moj tata (byłam mocno zdziwiona tym bardziej ze moje stosunki z ojcem nie są za dobre delikatnie mówiąc) i mówi ze mam natychmiast wracać do domu no nic pomyślałam ze stało sie coś no i wróciłam. a ten ze ostatni raz sie spotkałam z Piotrkiem i ze mam sie z nim nie spotykać ja oczywiście przytaknęłam bo co sie z głupim będę kłócić skoro on innego zdania nie przyjmuje niż swoje, a z moim nigdy sie nie liczy. zadzwonił Piotrek powiedziałam mu o co chodzi. spotkaliśmy sie dwa dni później i on mi mówi ze lepiej jak nie będziemy sie spotykać bo on nie chce żebym kłóciła sie z ojcem, ze jestem naprawdę fantastyczna dziewczyna i ze znajdę sobie kogoś odpowiedniejszego. przy tym powiedział mi jeszcze , ze mnie kocha. nawet parę razy sie pocałowaliśmy! przytulił mnie pocieszał. powiedział ze lepiej jak rozstaniemy sie teraz nim jak zaczniemy sie nawzajem krzywdzić. wszyscy mi mówią żebym walczyła o niego. tylko ja sie boje-boje sie tego ze on mnie już nie kocha byliśmy ze sobą trzy miesiące. może dla niektórych to krotko ale dla mnie wystarczająco długo żeby pokochać.
Wiem doskonale co czujesz, Renee .
Wiesz w tym co napisałaś zastanawia mnie jedno zdanie: "lepiej jak rozstaniemy się teraz nim zaczniemy się wzajemnie krzywdzić"... Nie bardzo wiem jak to rozumieć, dlaczego mielibyście się krzywdzić? Czy chodziło mu tylko o konflikt z Twoim tatą?
Może spróbuj porozmawiać z nim jeszcze raz, bo tylko w ten sposób możesz się przekonać czy nadal mu zależy czy tylko szukał pretekstu żeby odejść. Nie wiem z jakiego powodu Twój tata jest przeciwny - czy nie było szans żeby przekonał się do tego chłopaka?
Nie jestem dobrym doradcą, bo sama czuję się jak dziecko we mgle. Ale wiem jedno - czasem warto spróbować. Choćby po to, aby przekonać się, czy jest jakaś szansa. I żeby kiedyś nie żałować, że się tego nie zrobiło.
Trzymam za Ciebie kciuki i z całego serca życzę Ci, żeby wszystko ułożyło się dobrze
__________________
Pani mgr inż.
Ręce precz od Tybetu
___________
...Ukrzyżowane wspomnienia nie pozwolą zapomnieć,
nawet wówczas, gdy odkryję wszystkie ścieżki Twojej filozofii
i przesłucham całego Bacha...

W najgłębszą ciemność strącił mnie największy blask (...)

Bambi2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-11-26, 17:47   #53
renee_1991
Raczkowanie
 
Avatar renee_1991
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: okolice Cze-wy
Wiadomości: 142
GG do renee_1991
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Cytat:
Napisane przez Bambi2 Pokaż wiadomość
Wiem doskonale co czujesz, Renee .
Wiesz w tym co napisałaś zastanawia mnie jedno zdanie: "lepiej jak rozstaniemy się teraz nim zaczniemy się wzajemnie krzywdzić"... Nie bardzo wiem jak to rozumieć, dlaczego mielibyście się krzywdzić? Czy chodziło mu tylko o konflikt z Twoim tatą?
Może spróbuj porozmawiać z nim jeszcze raz, bo tylko w ten sposób możesz się przekonać czy nadal mu zależy czy tylko szukał pretekstu żeby odejść. Nie wiem z jakiego powodu Twój tata jest przeciwny - czy nie było szans żeby przekonał się do tego chłopaka?
Nie jestem dobrym doradcą, bo sama czuję się jak dziecko we mgle. Ale wiem jedno - czasem warto spróbować. Choćby po to, aby przekonać się, czy jest jakaś szansa. I żeby kiedyś nie żałować, że się tego nie zrobiło.
Trzymam za Ciebie kciuki i z całego serca życzę Ci, żeby wszystko ułożyło się dobrze
Też właśnie zastanawia mnie to zdanie. Mieliśmy się spotkać w weekend, ale w sobotę zadzwonił za późno i nie mogłam, to powiedział, że nawet lepiej bo w niedziele bardziej mu pasuje. A na drugi dzień przysłał mi esa, ze jednak nie może bo się nie wyrobi bo ma dwa kolokwia i jeszcze musi zwołać zebranie koła (jest przewodniczącym koła naukowego politologów)

A co do mojego ojca... To hmm... Co tu dużo mówić on ma swoje zdanie a zdanie innych a zwłaszcza moje ma głęboko w poważaniu bo to ON wie i tak najlepiej. Do Piotrka akurat nie ma powodu żeby się przyczepić to powiedział, że teraz powinnam się skupić na nauce a nie na chłopaku! (zapomniał wół jak cielęciem był). Wiem, że moja mama bardzo lubi Piotrka i jest po naszej stronie, ale niestety ojca nie przekonasz;/
__________________
Gdy w kręgu myśli słodkich, uciszonych,
Sprawy minione wspominać próbuję,
Wzdycham za stratą rzeczy upragnionych
I utracony czas znów opłakuję.







[rock]203525[/rock]
renee_1991 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-12-07, 21:42   #54
renee_1991
Raczkowanie
 
Avatar renee_1991
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: okolice Cze-wy
Wiadomości: 142
GG do renee_1991
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

up up
__________________
Gdy w kręgu myśli słodkich, uciszonych,
Sprawy minione wspominać próbuję,
Wzdycham za stratą rzeczy upragnionych
I utracony czas znów opłakuję.







[rock]203525[/rock]
renee_1991 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-12-27, 15:07   #55
principessa 23
Przyczajenie
 
Avatar principessa 23
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Witam wszystkich szukam sposobu jak odzyskac kogos na kim zalezy mi jak na nikim innym... moge chyba stwierdzic nawet ze Kocham go ponad wszystko...szukalam pomocy u przyjaciol i znajomych ale chcialbym poznac rowniez wasza oipinie i moze wy pomozecie mi podpowiecie... a oto moja historia :
od kad pamietam zawsze mialam problemy z chlopakami nie wiem czy to moja 2wina czy poprostu to oni byli nie odpowiedni no coz w sumie chyba nikogo nie kochalam wczesniej az spotkalam JEGO. spotkalismy sie w pracy (1.5 roku pracujemy razem) na poczatku bylismy tylko kolega kolezanka, on mial wtedy dziewczyne z ktora byl 2 lata... ale po 2 miesiacach zaczelismy zblizac sie do siebie spedzalismy w pracy ze soba kazda wolna chwile, jadalismy raze, wychodzilismy razem na papierosa robilismy wszystko razem zachowywalismy sie jak para a wcale nia nie bylismy pisalismy do siebie smsy ja wiedzialm ze on ma dziewczyne... nie wiem kiedy jakos chyba w walentynki stwierdzialm ze ja czuje cos wiecej... zaczelam walczyc o swoje uczucia, udalo mi sie na pewien czas na miesiac chyba, ale pozniej on stwierdzil ze nie bedzie nic miedzy nami wiec przestalismy sie odzywac wiecie jak bylo mi ciezko widywac go w pracy i nie odzywac sie ale przetrwalam miesiac bez smsa nic ...pozniej pogodzil8ismy sie zaczelismy znow sie spotykac zostawil dziewzcyne z ktora byl 2 lata...spotykalismy sie przez 9 miesiecy..zostawil mnie ww listopadzie bez slowa wyjasnienia... ja nie potrafie przestac o nim myslec... zaufalam mu jak nikomu innemu zawsze bylam z nim szczera on o tym wie...ustalilismy ze najwazniejsza jest szczerosc... czekalam na niego gdy wyjechal na miesiac do holandii... powiem jeszcze ze na dzien pisalismy do siebie okolo 100 smsow... i tak bylo codziennie przez 9 miesiecy... bylo mi wspaniale dogadywalismy sie jak nikt chyba spojrzelismy sie na siebie i juz wiedzielismy o co chodzi... ale po zatym ze bylo cudownie byly tez problemy ... a mianowicie jestem od niego starsza o 2 lata (ja urodzialam sie 13 sierpnia on 12 ) ( 12 sierpnia wracal akurat po miesiacu z holandii to byly jego urodziny uprosilam jego mame zeby mu zrobic niespodzianke zgodzila sie pojechalam do niego kupilam mu prezent upieklam torta - bylo wspaniale zobaczyc go po miesiacu)ale niestety nie lubia mnie jego rodzice a wszystko przez "zyczliwych" ktorzy wtracali sie w nasz zwiazek probowali nas rozdzileic... ale nie dawalismy sie zawsze rozmawialismy szczerze o wszystkich watpliwosciach...
no i wszystko pieknie az tu on mnie zostawia nie podajac przyczyny ....
wypisywalam do niego smsy i wogole ale nic nie wytlumaczyl pow ze moze kiedys mi powie... z tego co wiem niby spotyka sie z kims niby nie... zapytalam go ale wyparl sie ze ma dziewczyne nie wiem czemu ale 3 razy pow ze nie ma nie wiem UFAM mu i wierze mimo tego ze mnie tak skrzywdzil, dalej chce z nim byc nie wierze ze on nic nie czuje... poprostu nie wierze... ale nie wiem co sie stalo on mi nie chce powiedziec ... jak mam go odzyskac wiem ze sie martwi o mnie i ze mu zalezy bo gdy milcze i nie odzywam sie sam pisze p[ierwszy do mnie smsy i pyta co u mnie i wogole martwi sie zebym uwazal na siebie i takie tam... i co zrobic zebysmy znow byli razem ?? moze wy macie dla mnie jaks rade powiem ze znajomi mowia mi zebym zapomniala ale ja nie chce zapomniec i chce z nim byc... nie wiem czy mam prosic go o to by do mnie wrocil czy poprostu nie odzywac sie udwac ze nigdy go nie poznalam (co bedzie bardzo ciezkie) nie wiem przez to wszystko nie spie nie jem schudlam i wogole ciagle w stresie... ostatnio pojawil sie ktos komu sie podobam ale uwierzcie mi ja nie potrafie przestac myslec o nim... nie chce wiazac z kims do kogo nie czuje nic nawet nie wyobrazam sobie jak moglabym pocalowac ta osobe a juz nie mowie o czyms wiecej... ale moze to byl by dobry sposob pokazac mu ze stac mnie na kogos i zeby byl zazdrosny zeby zobaczyl co stracil ... prosze pomozcie
__________________
Kobieta kocha albo nienawidzi; trzeciej możliwości brak."

Edytowane przez principessa 23
Czas edycji: 2007-12-27 o 15:17 Powód: błędy
principessa 23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-01-11, 12:56   #56
DlaCiebiePani
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 1
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Ajć... z zaufaniem jest ciężko... nie jest powiedziane że osoba pozwoli nam zacząć od nowa budować zaufanie.. Poznałam to na sobie... Wczoraj mi powiedział, że już sie nie da nic zrobić... bo mi nigdy nie zaufa... a jeśli nawet, to wtedy on będzie już kogoś miał... Tak więc, nigdy nie będziemy już razem... Cóż, dlatego nie nastawiałabym się zbytnio pozytywnie na odzyskanie zaufania...
DlaCiebiePani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-01-31, 13:51   #57
labtec84
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 7
Unhappy Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Oceń ten wpis
Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

labtec84 napisał(a) Wczoraj 13:24
Tagi

Witam! Mam problem i jak nie jeden z was zostawila mnie osoba bez ktorej czuje ze nie dam rady. Wiem ze znacie podobne historie ale ta jest roszke inna. Wiec sprawa wyglada tak ze od jakiegos czasu ponoc sie cos psulo ale bylo duzo rozmow na ten temat czego oczekujemy od siebie,Zostalo wyjasnione czego ona potrzebuje,zaczynalem sie naprawde starac,mowila ze to widzi a po zerwaniu ze nic nie robilem. 2 dni wczesniej mnie kochala bo widzialemn to w jej oczach. Chodzi o to ze ja nie jestem bez winy bo nie do konca mialem taka prace jakby ona chciala,niewazne ze narazie rozwoze pizze,miala pretensje ze nie stac mnie na wiecej,ale wiadomo jak z praca,jest ciezko ale to nie powod zeby zwalac na mnie ze nie mam ambicji. Jej praca to tancerka gogo ;(. Nie pasowalo mi to nigdy ale ona powiedziala to zapewnij mi byt,wolalem to troche przemilczec bo zawsze byly o to klotnie,nie rozumiala ze mnie to boli ze ona musi tak pracowac bo ja nie jestem w stanie na razie zapewnic jej tego czego chce. Ale moje zachowanie jest chyba zrozumiale,skoro ona mowi ze jej nie szanuje a ostatnio bylem an rozmowie z nia w innym klubie. Nie jest to dlamnie latwe. Przed zerwaniem byla zadwolona ze bardziej sie staram,kocha,a potem w momencie wyrzuca mnie. Nie wiem co daej rrobic,dac czasu,wiem ze to dobre,ale jest mi ciezko,bo kiedys mialem z dziewczyna dziecko(mam je do tej pory)ale wlaczylem zeby byc z nimi,ale nie wyszlo niestety. /poznalismy sie w pizzeri i to bylo to,po takim dlugim czasie jak bylem sam ponad poltora roku. Wiadomo jak na poczatku wszystko fajnei. Teraz od wrzesnia wyajmowala mieszkanie obok osiedle. Praktycznie mieszkalismy razem,tylko rzeczy mialem w domu. W sylwestra zerwala ze mna,przez 4 dni nie bylismy razem,ale udalo sie. I wtedy zapytalem zamieszkajmy razem,i czy jest pewna. Po 2 tyg wyrzucila mnie a na 2 dzien stwierdzila ze zle zrobila i przepraszala i oddala klucze,ja powiedzialem ze nie hcce znowu tego. Nie minal tydz jak mowila ze juz nie bedzie zrywac i wogole. Rozmawialismy ze na koniec miesiaca dam pieniadze,niby ok,przenszenie z pracy problemow,i stwierdzenie znowu ze juz koniec i to definitywnie,a dzien wczesniej sie spakowalem bo wiedzialem ze tak bedzie,kazala mi to rozpakowac,przyszlo poludnie,wspolne sniadanie i nagle bach!! zamarlem. Czy ja naprawde zle tak robile czy to moja wina?? Kocham ja ale ona jest zawzieta,nawet jej siostra stiwerdzila ze sie zmienila od czasu kiedy jest w tej pracy. Kasa kasa ale za jaka cene,boje sie ze sie wkreci bardziej. POmocy!!!:p rosi:
labtec84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-24, 20:32   #58
RastaPeace
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 1
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Ja uważam, że warto!

Bo jeśli się kocha, to powinno się walczyć, nie poddawać się. Bo w przeciwnym razie możemy żałować, że nic z tym nie zrobiliśmy. A tak, przynajmniej będziemy wiedzieć, że się staraliśmy, zależało nam. Naprawdę warto. Sama mam problem, ale nie będę o tym pisać, wolę komuś coś doradzić, niż opowiadać o swoich problemach.. Każdy człowiek zasługuję na drugą szansę i każdy powinien ją dawać.
RastaPeace jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-23, 21:05   #59
puzon77
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

czesc szukam pomocy i wieze ze dobrze trafiłem....byłem z moja narzeczona 5lat.byly chwile cudowne ale i chwile ktorych bardzo załuje i nigdy sobie nie wybacze ze przez moje zachowanie ja stracilem.od roku mieszkalismy ze sobą ja bardzo naciskalem na ślub jednak moja wybranka zycia zupelnie nie byla na to gotowa co doprowadzilo nas do ciaglych klutni bardzo zaluje bo wypowiedzialem zbyt wiele slow ktore ja bardzo zranily.wielokrotnie obiecywalem ze sie zmienie ze wszystko naprawie ale nic nie robilem bo myslalem ze to sie jakos samo ulozy.niestety skonczylo sie tym ze wyprowadzilem sie od niej bo tak postanowila.minal nie caly miesiac i ja dopiero teraz zrozumialem jak ja bardzo kocham i rozumiem co jest dla niej wazne nie potrafie bez niej zyc nie moge spac ciagle o niej mysle.ale ona nie chce sie zemna spotykac uwaza ze po rostaniu teraz zaczyna zyc.ja ja rozumiem bo tez nie chce wracac do tego co bylo miedzy nami zmienilem sie ale ona mnie nie chce sluchac juz mi nie ufa.jak to zmienic prosze o pomoc.puzon77@tlen.pl
puzon77 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-08-12, 23:32   #60
ciawares
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 11
Dot.: Jak odzyskac miłość i czy warto jeszcze walczyć?

Hehe sprawdzam sobie google pod kątem mojego nicku i gdzie trafiam? Tutaj!
Moje rozterki miłosne sprzed kilku dobrych lat
Już wyjaśniam jak się to zakończyło - otóż nigdy nie doszło do "powrotu", spotkałem się z panną jeszcze kilka razy, ale jakoś nie widziałem parcia z jej strony, więc jakoś zapomniałem o niej
Dzisiaj jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwojga dzieci (córka i synek) i moge powiedzieć/napisać, że nie żałuję!
Także nie ma co się łamać chłopaki i dziewczęta, tylko korzystać z życia i przeć do przodu, nie oglądać się za siebie!
Rzucił cie chłopak, rzuciła dziewczyna? Ok popłacz chwile i wyjdź z kumplami na jakąś dobrą impreze i szybko zapomnisz o swoich zawodach - najgorsze jest siedzieć samemu i czekać, aż ten ktoś łaskawie napisze ci smsa, bądź zadzwoni - pomyśl sobie tak, KUR*** on/ona się bawi, a ja mam cierpieć, robić z siebie ofiarę, męczennika? NIE!

BTW. Fajnie, że wizaż trzyma takie stare wątki - miło poczytać co się pisało i czuło parę lat wstecz, taki pamiętnik 7 lat - huhu

Edytowane przez ciawares
Czas edycji: 2011-08-12 o 23:37
ciawares jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:19.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.