Scent Bar VIII

[madziczka]

Ale mi dziś dzień zleciał, nie mogę uwierzyć, że jest prawie 17.30

W przyszłym tygodniu chcemu się wybrać z mamą na Lektora.

[gryx82]

Napisane przez winter76

Więc Ty też masz prawo być dumnym

Się robi --->

A cm nie są takie ważne

Nieee?

Napisane przez BigMama

Gryksie - jacyś zmutowani u Was ci gimnazjaliści , u nas nie ma aż tylu tych "pierwszych lepszych" - zwłaszcza w klasach I

No... z tymi "pierwszymi lepszymi" to trochę przesadziłem

Btw - Czy BigM nie jest przypadkiem ciałem pedagogicznym?

[winter76]

Hmm...czy my myślimy o tych samych centymetrach "schudnięty" Gryxie?


174 cm to słuszny wzrost Gimnazjaliści są jednak niżsi w/g mnie

No właśnie BigMamo-cóż porabiasz na codzień jesli można wiedzieć?

[gryx82]

Napisane przez winter76

Hmm...czy my myślimy o tych samych centymetrach "schudnięty" Gryxie?

Ja od samego początku myślę o centymetrach odnoszących się do wzrostu A co Tobie w głowie siedzi, to nie moja sprawa

174 cm to słuszny wzrost

No... mógłbym przecież być niższy, więc kończę narzekanie

[hecate]

Alez mialam rozkoszny weekend.

Cudowny wrecz. Tak penisowo to sie od miesiecy nie czulam.
Dzis plakalam tak, ze oddychac juz nie moglam. Pech, ze na ulicy. Pech... ze sama.

i w zawieszeniu jestem... Sama nie wiem czy kopnac Simona w dupe czy dac szanse.
Jak ja nienawidze dawac szans... To jest taka oznaka slabosci. Chcialabym moc mu powiedziec 'wy.... z mojego zycia' ale chciec to powiedziec a nie, ze prawie mysl o tym mnie zabija.

Limit rzucania fakami na ten miesiac mam wykonczony...

No i moja autoagresja.

[Polly_]

Napisane przez hecate

Alez mialam rozkoszny weekend.

Cudowny wrecz. Tak penisowo to sie od miesiecy nie czulam.
Dzis plakalam tak, ze oddychac juz nie moglam. Pech, ze na ulicy. Pech... ze sama.

i w zawieszeniu jestem... Sama nie wiem czy kopnac Simona w dupe czy dac szanse.
Jak ja nienawidze dawac szans... To jest taka oznaka slabosci. Chcialabym moc mu powiedziec 'wy.... z mojego zycia' ale chciec to powiedziec a nie, ze prawie mysl o tym mnie zabija.

Limit rzucania fakami na ten miesiac mam wykonczony...

No i moja autoagresja.

ale co się stało
przecież wszystko szło jak po masełku

[hecate]

Napisane przez Polly_

ale co się stało
przecież wszystko szło jak po masełku

Stalo niestety...

Ale narazie nie dam rady tego opisac.
Ot - nikomu ufac nie mozna.

Tzn - stukac na boku chyba nie stuka ale i tak czuje sie jak naiwny kretyn.
I czy mozna sie do kogos za bardzo przywiazac?
Czy z takiej kretynskiej milosci czy innego debilnego uczucia nieszanowane kobiety zostaja ze swoimi mezczyznami?

Ja sie powinnam umiec zawinac, wyprostowac palec srodkowy i pojsc w strone slonca...

[Aragonte]

Napisane przez hecate

Alez mialam rozkoszny weekend.

Cudowny wrecz. Tak penisowo to sie od miesiecy nie czulam.
Dzis plakalam tak, ze oddychac juz nie moglam. Pech, ze na ulicy. Pech... ze sama.

i w zawieszeniu jestem... Sama nie wiem czy kopnac Simona w dupe czy dac szanse.
Jak ja nienawidze dawac szans... To jest taka oznaka slabosci. Chcialabym moc mu powiedziec 'wy.... z mojego zycia' ale chciec to powiedziec a nie, ze prawie mysl o tym mnie zabija.

Limit rzucania fakami na ten miesiac mam wykonczony...

No i moja autoagresja.

O kurczę, Hecate
Co się stało?
Może - jak troszkę ochłoniesz - spróbuj to opisać, może przynajmniej dasz upust emocjom... Tak czy siak

[hecate]

Napisane przez Aragonte

Może - jak troszkę ochłoniesz -

Pewnie to zrobie...ale dzis nie dam rady.
Bo chce mi sie wyc...

[Aragonte]

Zrób to, co Ci pomoże, Hecate
Mam nadzieję, że to się wyprostuje

[hecate]

dziekuje...

Ja zwyczajnie nie lubie jak ktos zachowuje sie jak idiota. I jak ktos bierze mnie za idiotke...

Wczoraj bylo kiepsko ale jakos myslalam, ze jak jest zle to musi byc lepiej. No lepiej nie bylo.

Eh - analizuje to sobie caly czas... niby nie jestemy razem, niby jestesmy. Ja sie musze przespac z tym... Byc moze dac sobie kilka dni.

Z tym, ze nie potrafie myslec o nikim innym... I nikogo innego nie chce.
Jak rozstawalam sie z mezem to perspektywa bycia Singlem byla kuszaca, cudowna.

Teraz?

[winter76]

Napisane przez hecate

dziekuje...

Ja zwyczajnie nie lubie jak ktos zachowuje sie jak idiota. I jak ktos bierze mnie za idiotke...

Wczoraj bylo kiepsko ale jakos myslalam, ze jak jest zle to musi byc lepiej. No lepiej nie bylo.

Eh - analizuje to sobie caly czas... niby nie jestemy razem, niby jestesmy. Ja sie musze przespac z tym... Byc moze dac sobie kilka dni.

Z tym, ze nie potrafie myslec o nikim innym... I nikogo innego nie chce.
Jak rozstawalam sie z mezem to perspektywa bycia Singlem byla kuszaca, cudowna.

Teraz?

Może ja coś dodam,mogę? -byłam kiedyś w podobnym związku. Niby byliśmy razem,niby nie,niby łączyło nas uczucie i super seks,ale jednak on pragnął wolności.Nie wiem jak z tym u Ciebie,więc nie zgaduję
Też nikogo innego nie chciałam i myślałam tylko i nim.
Ale taki związek wyczerpał mnie totalnie psychicznie,fizycznie też i odeszłam I w sumie nie żałuję

Nic Ci nie sugeruję,sama musisz podjąć decyzję,ale trzymam kciuki za mądrą decyzję Pamietaj,myśl przede wszystkim o sobie

[Sabbath]

Winter, Gryx, gratuluję wrzucania wagi... Wasz wynik jest imponujący.
I... Przerażający. Myślę, że 15 kilo mogłabym nie przeżyć... Chociaż.... Ważyłam kiedyś poniżej 35. Ale na kroplówkach byłam, właśnie po to, żeby nie kopnąć w kalendarz...

Napisane przez winter76

A w temacie-moja połówka ma raptem 6 cm więcej i tak jak Sabb też mu nie mierzę męskości w cm.Fajnie to brzmi

Napisane przez madziczka

Nasi sąsiedzi nas nienawidzą Bez ceregieli zwracamy uwagę na głośną muzykę, wiercenie po 22.00 ( zdarza się nagminnie), kolesi, którzy zajeżdzają o 2.00 w nocy pod blok, po czym otwierają drzwi od aut i na full radio ( na tych wezwałyśmy policję, po usłyszeniu tesktu, że mamy się pier...olić. Na zakłócanie ciszy nocnej, a nawet nie tej nocnej, w sposób rażący, reagujemy jak płachta na byka.

Madzik, a nie myślisz, że trochę dlatego oni nie lubią Was i Waszych kotów? Nie mówię, że mają rację, ale może to jest trochę tak, że jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie...?
Bo mnie, tak szczerze, jak ktoś pohałasuje po 22 to wcale nie przeszkadza. Podobnie jak sąsiedzi nie czepiają się nas. W razie imprezy jeszcze krzeseł pożyczą, albo dodatkowe szklanki zaproponują.

Napisane przez hecate

Stalo niestety...

Ale narazie nie dam rady tego opisac.
Ot - nikomu ufac nie mozna.

Tzn - stukac na boku chyba nie stuka ale i tak czuje sie jak naiwny kretyn.
I czy mozna sie do kogos za bardzo przywiazac?
Czy z takiej kretynskiej milosci czy innego debilnego uczucia nieszanowane kobiety zostaja ze swoimi mezczyznami?

Ja sie powinnam umiec zawinac, wyprostowac palec srodkowy i pojsc w strone slonca...

Hecate, przemyśl sprawę, przespij się z nią rzeczywiście i... staraj się nie postąpić pochopnie. Łatwo jest spalić za sobą mosty, ale odbudować związek trudno jest.
Cokolwiek postanowisz...

Napisane przez winter76

Może ja coś dodam,mogę? -byłam kiedyś w podobnym związku. Niby byliśmy razem,niby nie,niby łączyło nas uczucie i super seks,ale jednak on pragnął wolności.Nie wiem jak z tym u Ciebie,więc nie zgaduję
Też nikogo innego nie chciałam i myślałam tylko i nim.
Ale taki związek wyczerpał mnie totalnie psychicznie,fizycznie też i odeszłam I w sumie nie żałuję

Nic Ci nie sugeruję,sama musisz podjąć decyzję,ale trzymam kciuki za mądrą decyzję Pamietaj,myśl przede wszystkim o sobie

No cóż... Masz bardzo wiele racji... Niestety.
Ja zwykle bywałam w związkach tą stroną, która nie chciała się ograniczać, potrzebowała wolności i unikała deklaracji i z tej własnie strony muszę napisać, że oznacza to zwykle, że to nie do końca to, że ciągle mam nadzieję na spotkanie kogoś... bardziej dla mnie. Ale widzę to (albo potrafię przyznać raczej ) dopiero teraz, kiedy już nie szukam...

[winter76]

Sabbath-bo ja właśnie w pewnej chwili doszłam do tego samego wniosku-że on nadal szuka,że dla niego to nie jest związek aż do "grobowej deski" I dlatego postanowiłam to zakończyć,bo miłość miłością,ale ciągnąć coś bez przyszłości mnie nie zadowalało.Zresztą stwierdziłam,że jak najbardziej zasługuję na coś więcej Nie było łatwo,bo parę razy wracaliśmy do siebie i się rozstawaliśmy tzn ja zrywałam,on chciał wrócić,ja dawałam szansę i tak się szarpaliśmy ze 2 lata Chyba to mnie najbardziej wyczerpało psychicznie i w końcu postanowiłam być twarda i zakończyłam to na amen.
Ależ się rozpisałam

[hecate]

Winter - napisalam, ze niby jestesmy a niby nie jestesmy w razem w chwili obecnej. Bo ja teraz nie wiem czy powinnismy.

To jest/byl zwiazek gdzie oboje checmy byc tylko ze soba. Nie pragne ani ja ani on wolnosci rozumianej jako osoby trzecie lub niechec do ustatkowania.

Z tym, ze jego brak doswiadczen zwiazkowych oraz to, ze czasem wylacza mozg, w imie jakiejs chorej pojetej troski o moje uczucia zachowuje sie tak, ze ja sama nie wiem co mam myslec.

Jest taka czesc mnie, ktora wierzy, ze on poprostu porusza sie w tym zwiazku jak slon w skladzie porcelany ale jest czesc mnie, ktora uwaza, ze to wyrachowanie.

Nie wiem - slonce dzis wstalo rano, swiat sie nie zawalil.

W sumie chyba powinnam poobserwowac a wiem, ze z biegiem czasu mniej mnie boli i latwiej podjac decyzje.

[winter76]

Napisane przez hecate

Winter - napisalam, ze niby jestesmy a niby nie jestesmy w razem w chwili obecnej. Bo ja teraz nie wiem czy powinnismy.

To jest/byl zwiazek gdzie oboje checmy byc tylko ze soba. Nie pragne ani ja ani on wolnosci rozumianej jako osoby trzecie lub niechec do ustatkowania.

Z tym, ze jego brak doswiadczen zwiazkowych oraz to, ze czasem wylacza mozg, w imie jakiejs chorej pojetej troski o moje uczucia zachowuje sie tak, ze ja sama nie wiem co mam myslec.

Jest taka czesc mnie, ktora wierzy, ze on poprostu porusza sie w tym zwiazku jak slon w skladzie porcelany ale jest czesc mnie, ktora uwaza, ze to wyrachowanie.

Nie wiem - slonce dzis wstalo rano, swiat sie nie zawalil.

W sumie chyba powinnam poobserwowac a wiem, ze z biegiem czasu mniej mnie boli i latwiej podjac decyzje.

Rozumiem Dlatego napisałam,że nie wiem dokładnie jak u Ciebie wygląda sytuacja.Zgadywać nie chciałam,dlatego napisałam bardziej o sobie

[madziczka]

Sabbath - może i tak. Nie lubią nas, kotów, które dokarmiamy. Czasem mam wrażenie, że oni nienawidzą wszystkiego, łącznie ze sobą.

Co do hałasowania- miałam na myśli naprawdę ostentacyjne i natężone zakłócanie ciszy. To, że ktoś szura po 22.00 bo ma imprę - spoko Chdziło mi np. o takie podkręcanie muzyki, że ściany drżą, zapuszczanie wiertary po 22.00, gdzie naprawdę uważam, że akurat po 22.00 to nie jest czas na wiercenie ( i nie chodzi też o 3 sekundowe, krótkie wiercenie, bo ktoś musi sobie powiesić jeden obrazek, ale o fakt, że ktoś zaplanował sobie godzinną pracę z użyciem wiertary).



Niedawno wstałam Kurczę znowu po nocy spać nie mogę, a potem śpię do oporu

[Sabbath]

Napisane przez winter76

Sabbath-bo ja właśnie w pewnej chwili doszłam do tego samego wniosku-że on nadal szuka,że dla niego to nie jest związek aż do "grobowej deski" I dlatego postanowiłam to zakończyć,bo miłość miłością,ale ciągnąć coś bez przyszłości mnie nie zadowalało.Zresztą stwierdziłam,że jak najbardziej zasługuję na coś więcej Nie było łatwo,bo parę razy wracaliśmy do siebie i się rozstawaliśmy tzn ja zrywałam,on chciał wrócić,ja dawałam szansę i tak się szarpaliśmy ze 2 lata Chyba to mnie najbardziej wyczerpało psychicznie i w końcu postanowiłam być twarda i zakończyłam to na amen.
Ależ się rozpisałam

Dobrze, że się rozpisałaś, bo to mądre jest, co piszesz. Może ktoś przeczyta, może mu się przyda...?
W to, że taki związek wyczerpuje psychicznie i odbiera chęc do życia wierzę jak najbardziej. Z drugiej strony... Strasznie trudne musi być dobrowolne zrezygnowanie z tej złudnej być może, ale przecież słodkiej nadziei na to, że wszystko się ulozy, on (ona) przejrzy na oczy, zmieni się, dojrzeje... Heh... Podziwiam Cię za to, że potrafiłaś podjąć tę trudną decyzję.

Napisane przez hecate

Z tym, ze jego brak doswiadczen zwiazkowych oraz to, ze czasem wylacza mozg, w imie jakiejs chorej pojetej troski o moje uczucia zachowuje sie tak, ze ja sama nie wiem co mam myslec.

Hecate, czytam co piszesz i moją uwage zwrócilo to, co powyżej.
Może po rpostu komunikuj mu jasno, co czujesz, czego oczekujesz, jakie zachowania sa niewłasciwe. Może jemuy naprawde wydaje się, że Cię chroni?
Wiesz... Tez poruszam się w ciemności, bo nie napisałas o co chodzi, ale dopuszczam możliwośc, że on popełnia te błędy i nezręczności ze szczerej troski o Twoje uczucia.
Wal wprost , czego chcesz i to może da rezultaty? A przynajmniej następnym razem nie będzie mógł się tłumaczyć niewiedza albo troską...

Napisane przez madziczka

Sabbath - może i tak. Nie lubią nas, kotów, które dokarmiamy. Czasem mam wrażenie, że oni nienawidzą wszystkiego, łącznie ze sobą.

Biedni ludzie... Okropne musi być takie życie...

Napisane przez madziczka

Co do hałasowania- miałam na myśli naprawdę ostentacyjne i natężone zakłócanie ciszy. To, że ktoś szura po 22.00 bo ma imprę - spoko Chdziło mi np. o takie podkręcanie muzyki, że ściany drżą, zapuszczanie wiertary po 22.00, gdzie naprawdę uważam, że akurat po 22.00 to nie jest czas na wiercenie ( i nie chodzi też o 3 sekundowe, krótkie wiercenie, bo ktoś musi sobie powiesić jeden obrazek, ale o fakt, że ktoś zaplanował sobie godzinną pracę z użyciem wiertary).

Madzik, ja na serio nie podejrzewam Cię (Was) o to, że awanturujecie się o byle co. Po prostu zastanawiałam się, czy to może mieć związek.
A zastanawiam się, bo mnie jeszcze nie zdarzyło się interweniować, choć jak sama wiesz, w bloku bywa różnie.

Napisane przez madziczka

Niedawno wstałam Kurczę znowu po nocy spać nie mogę, a potem śpię do oporu

Heh...
Potrzebne Ci kolejne spotkanie.

[madziczka]

Napisane przez Sabbath

Madzik, ja na serio nie podejrzewam Cię (Was) o to, że awanturujecie się o byle co. Po prostu zastanawiałam się, czy to może mieć związek.

Pewnie ma. Pamiętam jak robiliśmy my z kolei remont w przepisowych godzinach, to jeden sąsiad przyszedł zapytać, kiedy skończymy, bo do niego przyjechała wnuczka a jest hałas Mama mu odparowała, że chyba już sam zapomniał, że sam robił remont parę miesięcy temu

Napisane przez Sabbath

Heh...
Potrzebne Ci kolejne spotkanie.

Stanowczo

[Zuziunia]

Napisane przez Sabbath

Ważyłam kiedyś poniżej 35. Ale na kroplówkach byłam, właśnie po to, żeby nie kopnąć w kalendarz...

OMG tak malutko...ja najmniej chyba 47 i wygladałam jak anoreksja...ludzie mnie pytali czy przypadkiem nie choruje.
A ja po prostu stres przechodziłam.
Teraz waże chyba 52 bo wagi nie mam w domu ale z 3kg by się przydało, w każdym razie apetyt mi dopisuje.

W środę ide do kosmetyczki na kwasy..to teraz już niestety będę musiała się filtrować. Bo słoneczka coraz więcej.

[hecate]

Napisane przez Sabbath

Hecate, czytam co piszesz i moją uwage zwrócilo to, co powyżej.
Może po rpostu komunikuj mu jasno, co czujesz, czego oczekujesz, jakie zachowania sa niewłasciwe. Może jemuy naprawde wydaje się, że Cię chroni?
.

Sama nie wiem...
Ale ja nie jestem z tych bab co to welne w bawelne owijaja. Ja mowie jasno i klarownie. Z tym, ze o jednym powiem a drugie wyskoczy.

Grunt, ze zadzwonil dzis, przyznal sie do bledu. Przeprosil. Jestem w stanie do tego nie wracac ale bede bardzo ostrozna.

Mowie mu - postaw sie w mojej sytuacji i pomysl jakbys sie poczul.

Zreszta caly wknd byl taki, ze wczoraj ja juz stracilam cierpliwosc.

Moze to smieszne ale do tego dolozyla sie jego/nasza znajoma.
Dziewczyna dorosla, ze swoim facet 4-5 lat, razem kupili dom. Rozstali sie jakis czas temu a potem zeszli. Wyznaje mu milosc poprzez fejsbukowe statusy niczym 13latka. Az mnie czasem mdli od slodyczy.
No ale w sobote sie z nim poklocila wiec wyszla z nami 'odreagowac'. Spoko.
Ale ja myslalam, ze ona chce potanczyc, nawet sie napic a nie przelizac swojego kumpla. W obliczu takiej obludy rzygac mi sie zachcialo i zaczelam sie zastanawiac (wiem, ze niesprawiedliwe) ze moze ta angielska nacja tak ma...

O jego akcjach znicz narazie dalej mi sie nie chce pisac ale doceniam fakt przyznania sie do bledu.
Ja jednak wciaz zdystansowana i widziec mi sie go nawet nie chce.

[cheer]

Napisane przez madziczka

Zerkam sobie na Gladiatora - Joaquin Phoenix rzondzi

Oj, on rzondzi strasznie.
Madziczko, nie wiem czy widziałaś ostatni look Joaquina?
(genialnie skomentowany na jednym z zachodnich portali plotkarskich jako "warewolf edition")
Osobiście, jako jego zwolenniczka od lat pewnie już ponad 10...wierzę, że to jeden wielki performance, czy jak zwał, który jest reżyserowany przez Joaquina i jego szwagra C. Afflecka na potrzeby filmu, no i świadczy tylko i wyłącznie o jego geniuszu

[Zuziunia]

Napisane przez hecate

Ale ja myslalam, ze ona chce potanczyc, nawet sie napic a nie przelizac swojego kumpla. W obliczu takiej obludy rzygac mi sie zachcialo i zaczelam sie zastanawiac (wiem, ze niesprawiedliwe) ze moze ta angielska nacja tak ma...

Sama widzisz jak rożni są ludzie, jak płytkie uczucia... i nie chodzi tu o to jak zresztą sama wiesz czy to taka nacja czy inna, w każdej są ludzie godni zaufania, posiadający wartości..
boję się że nadchodzą takie czasy że wszystkie związki będą płytkie, pozbawione szacunku dla drugiej osoby..
jak przypomnę opowieści babć to były zupełnie inne czasy...choć też bywało różnie, bo przecież tyko ludźmi jesteśmy..

idę pic herbatkę...

wieczorem jestem umówiona..

[madziczka]

Napisane przez cheer

Oj, on rzondzi strasznie.
Madziczko, nie wiem czy widziałaś ostatni look Joaquina?
(genialnie skomentowany na jednym z zachodnich portali plotkarskich jako "warewolf edition")
Osobiście, jako jego zwolenniczka od lat pewnie już ponad 10...wierzę, że to jeden wielki performance, czy jak zwał, który jest reżyserowany przez Joaquina i jego szwagra C. Afflecka na potrzeby filmu, no i świadczy tylko i wyłącznie o jego geniuszu

Tak, widziałam jego look i ten sławetny wywiad I nie wiem, czy on się zgrywał, czy rzeczywiście coś "wziewa", ale przykro na to patrzeć. A jego orędzie, jakoby rzucił aktorstwo...No nie wierzę, no... Niech się ogoli i wraca do grania

O już wiem, kogo rzucę w ava

Kurczę, nie lubię Gladiatora - a za każdym razem oglądam - ze względu na Joaquina i na muzykę. A Russel mnie wnerwia...

[Aggie125]

Napisane przez hecate

Zreszta caly wknd byl taki, ze wczoraj ja juz stracilam cierpliwosc.

Moze to smieszne ale do tego dolozyla sie jego/nasza znajoma.
Dziewczyna dorosla, ze swoim facet 4-5 lat, razem kupili dom. Rozstali sie jakis czas temu a potem zeszli. Wyznaje mu milosc poprzez fejsbukowe statusy niczym 13latka. Az mnie czasem mdli od slodyczy.
No ale w sobote sie z nim poklocila wiec wyszla z nami 'odreagowac'. Spoko.
Ale ja myslalam, ze ona chce potanczyc, nawet sie napic a nie przelizac swojego kumpla. W obliczu takiej obludy rzygac mi sie zachcialo i zaczelam sie zastanawiac (wiem, ze niesprawiedliwe) ze moze ta angielska nacja tak ma...

Poczekaj, czy ja dobrze rozumiem? Panienka jest w gronie Waszych znajomych i wyznaje Twojemu facetowi miłośc, a potem próbuje obłapianem i całusków?
Hecate, dlaczego Ty na to pozwalasz? Od razu powinnaś jasno zażądać ucięcia kontaktow z ta jego znajomą - niechby jej facet napisał "mam kogos, więc odwal się z tymi wyznaniami".

To nie jest kwestia nagielskiej nacji czy jakiejkolwiek innej, mam wrażenie, że Ty po prostu nie potrafisz ustalic jasnych zasad i pozwalasz najpierw na wiele, a potem zbierasz tego owoce.

[hecate]

Napisane przez Zuziunia

Sama widzisz jak rożni są ludzie, jak płytkie uczucia....

Wiesz ...

Ale jak widzisz u siebie, ze cos w zwiazku nie tak, podobaja ci sie inni to rozwazasz zakonczenie zwiazku lub o niego walke.


Ona sobie bedzie wracala do chlopaczka bo dom i za duzo klopotow z kredytem itp a gdzie indziej szukala podniet. W sumie jej sprawa...
ale niech mnie nie stawia w takiej sytuacji. Ja nie musze tego ogladac bo jej faceta znam i nawet lubie.

A co to za randka Zuziuniu?


Aggie - nie

Ona mietowa na jej kumpla. Nie mojego faceta
Tu sprawa bylaby jasna...

Tzn ona miestowa w pewien sposob jest na kazdego, do tej pory bralam to za zwykle bycie sympatycznym ale po tym ostentacyjnym masazu czlonka tamtego chlpaka w mojej, Simona i kilku innych osob obecnosci pewna nie jestem...

A wyznania miloscne ma do swojego wlasnego faceta, tego wieloletniego.

[Zuziunia]

Napisane przez hecate

A co to za randka Zuziuniu?

Nie randka...a spotkanie kumpelskie

[hecate]

Napisane przez Zuziunia

Nie randka...a spotkanie kumpelskie

Tez milo.

[agnyska81]

Melduję się, zmęczona weekendem.
Najpierw piątek mnie przybił (byliśmy u babci męża, która jest podłamana samotnością, starością i nie-do-końca-sprawnością i ogólnie ciężko coś konstruktywnego w tej sytuacji wymyślić ), sobota wykończyła (długaśne zakupy, na których wydałam kupę kasy i właściwie z zakupionych rzeczy tylko spodnie były planowane), a niedziela dobiła tylko wieko trumny (byliśmy na urodzinach siostry TŻ, po których doszłam do wniosku, że jestem aspołecznym dziwakiem, z problemami psychicznymi, który nie powinien mieć dzieci, bo nie radzi sobie ze sobą; poza tym prawie musiałam się tłumaczyć z tego, dlaczego to alkoholu nie chcę pić [sugeracja była jakobym zapewne prawdopodobnie nieomal w ciąży była, tylko się nie przyznaję ] i do tego spięłam się z panem domu [nie po raz pierwszy zresztą; najpierw się gryzłam tym, że za poważnie podeszłam do pewnego "żartu", ale dziś, po przemyśleniu całej kwestii stwierdziłam, że to nie ja się powinnam wstydzić swoich słów]).
Generalnie niefajnie, ale już mi przeszło i walczę dalej z wiatrakami. Ja sama chyba jestem największym wiatrakiem w tym towarzystwie

[madziczka]

Agnyś Nie jesteś żadnym dziwakiem, ani największym wiatrakiem
Nie daj się, tak jest

Co do imprez rodzinnych - szykuje mi się jedna poważna i już kombinuję jak się wyłgać. Impreza z serii tych poważniejszych, ale przy odrobinie pecha znowu trafię na gadki i szpile na tematy wiadome ( brak faceta, dzieci, pracy, o tym, co kobieta w moim wieku "powinna" mieć, robić, posiadać.... Pffffffffff.....