dlaczego nie lubi seksu???

[vretka]

Wiem, że to nieco naciągana teoria, ale przyszła mi do głowy i może warto byłoby się nad nią zastanowić. Być może chłopak poczuł parcie na ślub z jakiegoś powodu i pochopnie zdecydował się na małżeństwo z osobą, której nie jest pewien. To w jakiś posób mogłoby tłumaczyć brak czułości. Może uznał, że w tym wieku nie ma szans na znalezienie kogoś lepszego, a lata lecą? Wbrew pozorom może to być całkiem prawodopodobne, biorąc pod uwagę to, jak wiele dwudziestolatek wypowiadających się na forum "nie chce zaprzepaścić całych kilkunastu miesięcy bycia razem". Nie chcę się bawić w psychologa, tym bardziej na odległość, ale uważam, że istnieje pewne prawdopodobieństwo, że facet traktuje partnerkę jak przyjaciółkę. Uważa, że dobrze się dogadują w kwestii spraw codziennych, libido już nie to samo co 10 lat temu, że wypadałoby się ustatkować, więc po co zmieniać cokolwiek, skoro nie jest źle?

[zawszeboska]

Napisane przez monaa01

nie wierzę że boli go tak, że mu się kochać nie chce!!!
(...)

Ja też nie.

[lasoa]

Napisane przez arrabbiata

Droga autorko, szczere wyrazy współczucia. Nie wiem, jak i dlaczego można nie lubić seksu.

Może jest ukrytym gejem?

Nie, zemozna nie lubic. moze nie ma ochoty? Libido spadlo?

Uwierz że są takie przypadki, ja mam zerowe libido i latam po lekarzach jak glupia i marne sa szanse ze cos sie zmieni.

[alkaxy]

Zerowe libido to jedno, ale drugie to, że nic chce nawet przytulić, pocałować. Nie wiem czy to się wiąże z brakiem libido? Jak dla mnie to dwie osobne sprawy.

[lasoa]

oczywiście ze sie wiąże. Wiem przez co przeszłam, więc wiem co mówię.

[alkaxy]

Napisane przez lasoa

oczywiście ze sie wiąże. Wiem przez co przeszłam, więc wiem co mówię.

Właśnie liczyłam na Twoją odpowiedź. Ale dlaczego? Bo bałaś się, że będzie chciał czegoś wiecej?
Czy brak libido wpływa też na brak ochoty choćby na czułe przywitanie, kilka buziaków rano itp?

Przepraszam, że dopytuję, ale miałam kiedyś podobną sytuację jak autorka, tyle, że sporo mniej poważną, bo to krótka znajomość była, ale właśnie tej kwestii nie potrafiłam zrozumieć.

[85beata]

Hej dziewczyny
Dziękuje za wszystkie odpowiedzi.
Teraz kolej na mnie, żebym odpowiedziała wam na pytania, które Wy mi zadałyście...
Otóż po 1. Nie jest gejem, zresztą nawet nie ma wielu kolegów, nie chodzi nigdzie na imprezy, jest takim trochę sztywniakiem - to mi się w nim podoba, bo chciałam mieć takiego faceta.Nie chodzi na piwo, woli wypić w domu, odwiedza tylko rodzinę, żadnych kumpli, jedynie szwagier, kuzyn, brat.
Po 2. - Filmów porno nie ogląda, mogę powiedzieć to bo mieszkamy razem, mamy jeden komputer, zresztą wszystko robimy razem, jedziemy do pracy, wracamy, potem obiad, wszystko razem, tylko razem się nie kochamy Zresztą kiedyś mi powiedział, że nie lubi takich filmów. W kompie siedzi często, ale jak zauważyłam robi jakieś wykresy, obliczenia - nic ciekawego jednym słowem
Po 3. Kochanki nie ma bo jak wspomniałam- robimy wszystko razem - zresztą to on chciał, żebyśmy zamieszkali razem żebyśmy byli blisko.
Po 4. Wczoraj trochę z nim porozmawiałam. Biedak prawie się popłakał, jak stwierdziłam, że mu na mnie nie zależy i że ma wątpliwości przed ślubem - Także wychodzi na to, że jest lojalny, uczciwy, nie ma wątpliwości, ja też ich nie widzę, bo czuję to, że mnie kocha, mimo braku seksu.
Po 5. Jeśli chodzi o kręgosłup, to on się leczy, ale niewiele z tego wychodzi, lekarze przepisują tylko tabletki, rehabilitacje ma po to, żeby gorzej nie było, ale czy będzie lepiej to nie wiem
Po 6. Nie chce wyjść na jakąś seksoholiczkę, ja tylko potrzebuję trochę bliskości i czułości, nie wiem może macie jakieś propozycje co do pozycji nie obciążającej kręgosłupa mojego TŻ- może rzeczywiście w tym leży problem.
Po 7. Nie zauważyłam u niego braku libido, bo zawsze jak się nim trochę pobawię to zaraz mu staje na baczność, ale zaraz mówi, że kręgosłup, to mi już odchodzi ochota
Po 8. Kocham go i nie chcę odwoływać ślubu, bo chcę z nim być, zresztą widzę, że wszystko jest w porządku, oprócz seksu właśnie.
Po 9. Nie jest typem faceta, który żeni się bo lata lecą- raczej on sam wszystko potrafi zrobić, ja jestem taka trochę niedouczona

Po 10. Po szczerej rozmowie z nim dowiedziałam się, że ten brak seksu wynika z bólu kręgosłupa, Tż miał jakieś 5 lat temu poważny wypadek samochodowy, twierdzi, że mnie kocha i nie myślał, że na "stare lata" przytrafi mu się coś tak pięknego. Zresztą jestem jedyną dziewczyną, która wprowadził do rodziny, z jego mamą sobie troszkę pogadałam i nawet ona stwierdziła, że go zaczarowałam

[m@rtynka]

Nom to sprawa się po częśći wyjaśniła Musicie poszukać dobrego lakarza , który nie spocznie jedynie na tabletkach na kręgosłup

[lc0ne]

No więc to zmienia całkowicie postać rzeczy Co do pozycji odciążającej partnera to najlepsza jaka mi przychodzi do głowy: na podłodze (bo jest twardo i kręgosłup odpoczywa) on na plecach, a Ty na nim... Bóle kręgosłupa to faktycznie nic ciekawego... a same wiece, jak ból potrafi do wszystkiego zniechęcić i biedaczek jak sobie pomyśli przed wszystkim z czym się to wiąże to odechciewa mu się na samą myśl.

[85beata]

mam nadzieję, że to sprawa kręgosłupa, a nie tego, że już go nie pociągam. Zresztą powiedział, mi że gadam od rzeczy, jak się zapytałam, czy lubi się ze mną kochać. Tylko jak ja mam go namówić do tego, żeby się kochał ze mną częściej??? O tym, że można to zrobić na podłodze, żeby go nie bolało nie pomyślałam- dzięki wielkie lc0ne - dziś jak będzie ćwiczył to się skradnę do niego
macie jeszcze pomysły na jakieś pozycje nie obciążające kręgosłupa???
Tż powiedział mi, że po pracy jest już tak wykończony i tak go boli, że naprawdę nie ma już siły na seks, nie wiem czy można to zmienić...

---------- Dopisano o 14:27 ---------- Poprzedni post napisano o 14:12 ----------

Chciałam się zapytać was jak postrzegacie sprawę, taką jak w naszym przypadku - to że kobieta jest inicjatorką seksu, a facet nigdy. Mój Tż to jak ja nic nie zrobię to sam nic nie zrobi. Teraz ja się nie dopominam i mamy przez to prawie 2-miesięczny celibat. Jemu jest wszystko jedno, jak go namówię, podniecę, to się już kocha ze mną, ale brakuje mi tego, żeby sam mnie czasem nakręcił. No i te ciągłe narzkania na kręgosłup. Może i jest trochę egoistą- ale ja myśle tak, że on myśli, że skoro ja się nie dopominam to nie chcę, więc jemu na ręke, a jak się dopomnę to się kocha, czasem ponarzeka, ale niejako spełnia swój obowiązek(jeśli tak można napisać) - wtedy się stara, więc może i takim egoistą nie jest. Nie wiem, czy wypada mi się dopominać go o ten seks, i jak długo??? pewnie do końca

[m@rtynka]

[QUOTE=85beata;12801592]mam nadzieję, że to sprawa kręgosłupa, a nie tego, że już go nie pociągam. Zresztą powiedział, mi że gadam od rzeczy, jak się zapytałam, czy lubi się ze mną kochać. Tylko jak ja mam go namówić do tego, żeby się kochał ze mną częściej??? O tym, że można to zrobić na podłodze, żeby go nie bolało nie pomyślałam- dzięki wielkie lc0ne - dziś jak będzie ćwiczył to się skradnę do niego
macie jeszcze pomysły na jakieś pozycje nie obciążające kręgosłupa???
Tż powiedział mi, że po pracy jest już tak wykończony i tak go boli, że naprawdę nie ma już siły na seks, nie wiem czy można to zmienić...[/QUOTE]

Ja rozumiem to że kręgosłup boli , ale zmienić to raczej się powinno bo chyba nie chcecie tracić przyjemnośći z kochania się ze sobą, pozatym proponuje żebyście się oby dwoje wybrali do lekarza z tym kręgosłupem i Ty powinnaś nalegac na wizyte.Bo facet jak pójdzie sam to jeszcze nie wiadomo czy tam trafi.Jeśli chodzi o to czy go nie pociągasz-(wątpie ,pewnie ma ochote tylko ból go zniechęca) możesz poczytać jest wątek na ten temat jakie metody zastosować żeby partner miał więszka ochote na seks.

[kuzyneczka]

Jasne, ze kontuzja i zwiazany z nia bol moze byc przyczyna ..lecz proponuje prosty test zeby sie przekonac czy to faktycznie klopoty z kregoslupem sa przyczyna braku seksu- czy Twoj chlopak zaspokaja Cie w inny sposob??? Seks oralny, piesczoty typu petting? To nie wymaga wysilku ani nadwyrezania miesni czy kosci -a tez jest satysfakcjonujace.
Jesli tego nie robi to moim zdaniem nie kregoslup jest przyczyna tylko wymowka skrywajaca...-no wlasnie co?

[m@rtynka]

Napisane przez kuzyneczka

Jasne, ze kontuzja i zwiazany z nia bol moze byc przyczyna ..lecz proponuje prosty test zeby sie przekonac czy to faktycznie klopoty z kregoslupem sa przyczyna braku seksu- czy Twoj chlopak zaspokaja Cie w inny sposob??? Seks oralny, piesczoty typu petting? To nie wymaga wysilku ani nadwyrezania miesni czy kosci -a tez jest satysfakcjonujace.
Jesli tego nie robi to moim zdaniem nie kregoslup jest przyczyna tylko wymowka skrywajaca...-no wlasnie co?

Szczerze powiedziawszy też zaczełam się zastanawiać czy kręgosłup nie jest wymówką , ale przemawia do mnie argument ze facet miał kiedyś wypadek.

[85beata]

Powiem wam dziewczyny, że ja z moim Tż byłam juz kilka razu u lekarza. czasem było lepiej, czasem nic się nie zmieniało po wizytach, a po lekarzach chodzimy razem nie wiedziałam tylko, że aż tak mocno go boli, nie przypuszczałam, bo mnie boli często glowa a seks mi wręcz pomagał, dlatego nie przyjmowałam do wiadomości tego, że mojemu Tz może to sprawiać ból. Jesli chodzi o inne przyjemności to raczej ich nie ma jak ja coś zainicjuje to owszem, stara sie na prawo i lewo, żeby było mi dobrze. jak ja nie dojde do orgazmu to kocha się ze mną do oporu, byle bym miała przyjemność, nieważne ile po drodze on ma orgazmów. (więc libido u niego jest ok). jednak on sam się do mnie nie dobierze, nawet mnie nie pocałuję jak się nie dopomnę (wyjatkiem jest jak się żegnamy i witamy po pracy).
nie wiem czy się przyzwyczajać czy nie... Czasem mam wątpliwości, czy coś do mnie czuje, skoro mnie nie przytuli, ale w głebi serca wiem że mnie kocha. Powiedział mi, że mam mu powiedzieć jak mam potrzebę , to mnie przytuli, ale ja chciałabym czasem, żeby tak od siebie to zrobił, a nie jak ja chcę.

---------- Dopisano o 15:06 ---------- Poprzedni post napisano o 14:56 ----------

Napisane przez M@rtynka

możesz poczytać jest wątek na ten temat jakie metody zastosować żeby partner miał więszka ochote na seks.

Możesz mi podać link to tego wątku bo jakoś nie mogę takiego znaleść. Byłabym Ci bardzo wdzięczna

[lc0ne]

Niektórzy faceci już tak mają Jedni są romantyczni do przesady, kolacje, świece, wiersze, posenki, po bożemu itd itd. Inni zaś zatwardziali, nie okazują uczuć, chodzą ciągle naburmuszeni, choć kochają bardzo mocno, ale poprostu uczuć okazać nie potrafią... a jeszcze inni są zwyczajni... przytulą, pocałują, pogawędzą... wszystko zależy od charakteru Wymuszanie uczuć skutkuje tym, że partner się zamyka jeszcze bardziej. Wymuszanie czego kolwiek zazwyczaj skutkuje kompletnym zniechęceniem. Inna sprawa to taka, że duża część facetów to faceci bardzo "niedomyślni" Jak się mu nie powie wprost, albo nie zasugeruje to sam nie wpadnie na pomysł, że może partnerka ma na coś ochotę. Chyba, że sam ma na coś ochotę i aktualnie o tym myśli

[diamentowa]

Przecież jest mnóstwo sposobów wzajemnego zaspokajania się bez obciążania kręgosłupa . Chociażby pozycja na jeźdźca, seks oralny itd. I szczerze mówiąc dziwię się, że np on tego nie proponuje. Gdyby miał potrzeby to chyba by mu zależało na jakimś rozwiązaniu, nie trzeba być znawcą kamasutry.
Ja bym nie wytrzymała w związku gdzie facet nie potrafi przejąć inicjatywy, nie przytula mnie, brakuje tego kontaktu... Bliskośc zarówno seksualna jak i w ogóle czułość jest wg mnie bardzo ważna w związku, jeśli jej brakuje to coś jest nie tak.

[85beata]

Napisane przez lc0ne

Niektórzy faceci już tak mają Jedni są romantyczni do przesady, kolacje, świece, wiersze, posenki, po bożemu itd itd. Inni zaś zatwardziali, nie okazują uczuć, chodzą ciągle naburmuszeni, choć kochają bardzo mocno, ale poprostu uczuć okazać nie potrafią...

- Świeta prawda, co tu zrobić...

Napisane przez diamentowa

Przecież jest mnóstwo sposobów wzajemnego zaspokajania się bez obciążania kręgosłupa . Chociażby pozycja na jeźdźca, seks oralny itd. I szczerze mówiąc dziwię się, że np on tego nie proponuje. Gdyby miał potrzeby to chyba by mu zależało na jakimś rozwiązaniu, nie trzeba być znawcą kamasutry.

-
na jeźdźca go boli, nie próbowaliśmy jeszcze na podłodze, wtedy może będzie lepiej a Sam mi seksu nie zaproponuje, to ja muszę go nakręcić, wtedy wszystko ładnie idzie, jak po maśle, myślę, że może rzeczywiście go boli, a jak sie juz kochamy to zapomina o bólu, jest super, a potem znów to samo- ból znów przychodzi a on mi marudzi

---------- Dopisano o 15:26 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

Staram się go zrozumieć i postawić w jego sytuacji. ja też pewnie nie miałabym ochoty na nic, gdyby mnie coś tak bardzo bolało, może w głębi gdzieś tam właśnie liczyłabym na tą drugą osobę, żeby coś tam zainicjowała... Nie wiem, przed nami jeszcze wiele rozmów mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie... jak na razie czekamy na wizytę u neurologa, ale to dopiero za dwa miesiace

[lasoa]

Napisane przez alkaxy

Właśnie liczyłam na Twoją odpowiedź. Ale dlaczego? Bo bałaś się, że będzie chciał czegoś wiecej?
Czy brak libido wpływa też na brak ochoty choćby na czułe przywitanie, kilka buziaków rano itp?

Przepraszam, że dopytuję, ale miałam kiedyś podobną sytuację jak autorka, tyle, że sporo mniej poważną, bo to krótka znajomość była, ale właśnie tej kwestii nie potrafiłam zrozumieć.

Przez moje ujemne libido mialam wstret do jakiegokolwiek dotyku, nie lubialam jak TZ mnie piescil, nie lubialam sie calowac. A co wiazało sie z seksem bylo dla mnie okropne Kazdy pocałunek, dotyk kojarzyl mi sie z seksem ktory sprawiał mi straszna PRZYKROSC...
teraz chodze po lekarzach, zapisałam sie do najlepszego seksuologa w PL u ktorego wizyta kosztuje tyle... Mam nadzieje ze on pomoze. Choc jest juz ciut lepiej po tabletkach....

Napisane przez 85beata

Po 10. Po szczerej rozmowie z nim dowiedziałam się, że ten brak seksu wynika z bólu kręgosłupa, Tż miał jakieś 5 lat temu poważny wypadek samochodowy, twierdzi, że mnie kocha i nie myślał, że na "stare lata" przytrafi mu się coś tak pięknego. Zresztą jestem jedyną dziewczyną, która wprowadził do rodziny, z jego mamą sobie troszkę pogadałam i nawet ona stwierdziła, że go zaczarowałam

Moj TZ tez ma problemy z kregosłupem, na ktore nie ma rady. Ale bierze codziennie tabletki przeciwbolowe.

Ale wierze ze to moze byc przyczyna. Ja nie lubialam sie kiedys kochac jak cos mnie bolalo, bo potem bolalo mnie jeszcze bardziehj.

[diamentowa]

Napisane przez 85beata

Napisane przez diamentowa
-
na jeźdźca go boli, nie próbowaliśmy jeszcze na podłodze, wtedy może będzie lepiej a Sam mi seksu nie zaproponuje, to ja muszę go nakręcić, wtedy wszystko ładnie idzie, jak po maśle, myślę, że może rzeczywiście go boli, a jak sie juz kochamy to zapomina o bólu, jest super, a potem znów to samo- ból znów przychodzi a on mi marudzi

---------- Dopisano o 15:26 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

Staram się go zrozumieć i postawić w jego sytuacji. ja też pewnie nie miałabym ochoty na nic, gdyby mnie coś tak bardzo bolało, może w głębi gdzieś tam właśnie liczyłabym na tą drugą osobę, żeby coś tam zainicjowała... Nie wiem, przed nami jeszcze wiele rozmów mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie... jak na razie czekamy na wizytę u neurologa, ale to dopiero za dwa miesiace

Znaczy się, że to poważniejsza sprawa z tym kręgosłupem...
mam nadzieję, że ta wizyta okaże się pomocna, wszystko się ułoży jak najlepiej

[m@rtynka]

Albo to taki typ faceta że nie bardzo lubi okazywać uczucie i tulić się , że tak to powiem , albo coś mu jest tylko boi się powiedzieć...Szczerze ja bym go w dalszym ciągu męczyła rozmową i mówiła że brakuje mi tego że sam od siebie nie przyjdzie i się nie przytuli.Skoro mówi że mnie kocha to czemu widzi coś strasznego w tym żeby przyjść przytulić się , lub zaprowdzić miły wieczór do łóżka...Caly czas zmęczony też pewnie nie jest bo są weekendy w , które się wypoczywa.



Coś znalazłam czym możesz się zasugerować:

http://www.wizaz.pl/forum/showthread...ghlight=muzyka



Jak coś jeszcze znajde to wyśle.

[alkaxy]

Napisane przez lasoa

Przez moje ujemne libido mialam wstret do jakiegokolwiek dotyku, nie lubialam jak TZ mnie piescil, nie lubialam sie calowac. A co wiazało sie z seksem bylo dla mnie okropne Kazdy pocałunek, dotyk kojarzyl mi sie z seksem ktory sprawiał mi straszna PRZYKROSC...
teraz chodze po lekarzach, zapisałam sie do najlepszego seksuologa w PL u ktorego wizyta kosztuje tyle... Mam nadzieje ze on pomoze. Choc jest juz ciut lepiej po tabletkach....


Moj TZ tez ma problemy z kregosłupem, na ktore nie ma rady. Ale bierze codziennie tabletki przeciwbolowe.

Ale wierze ze to moze byc przyczyna. Ja nie lubialam sie kiedys kochac jak cos mnie bolalo, bo potem bolalo mnie jeszcze bardziehj.

Dzięki bardzo za odpowiedź, nie sądziłam, że libido ma aż taki wpływ. Dużo mi to wyjaśniło.
Ciężkie to dla Ciebie musi być.
Trzymam kciuki żeby ten seksuolog ci pomógł

[shockwaves]

Pomijając już te problemy z kręgosłupem...

Wszystko robicie razem, razem jedziecie/wracacie z pracy, razem jecie, razem siedzicie przy kompie, razem chodzicie do lekarza, on nie ma znajomych, piwo pije w domu... yyy może on się znudził Tobą i dlatego nie chce seksu uprawiać? Co to za związek, gdzie spędza się ze sobą 24/7 ? każdy człowiek potrzebuje oddechu.

[sweetpinky]

Napisane przez shockwaves

Pomijając już te problemy z kręgosłupem...

Wszystko robicie razem, razem jedziecie/wracacie z pracy, razem jecie, razem siedzicie przy kompie, razem chodzicie do lekarza, on nie ma znajomych, piwo pije w domu... yyy może on się znudził Tobą i dlatego nie chce seksu uprawiać? Co to za związek, gdzie spędza się ze sobą 24/7 ? każdy człowiek potrzebuje oddechu.

niestety ale muszę się zgodzić.
Ja sama mam ogromne problemy z kręgosłupem, jestem po poważnym wypadku, czasem ból jest nie do zniesienia ale ja z seksu z mężem nie zrezygnowałam, kombinuję jak koń pod górę by dobrać tak pozycje by było dobrze i dla mnie i dla niego.

[shockwaves]

Napisane przez sweetpinky

niestety ale muszę się zgodzić.
Ja sama mam ogromne problemy z kręgosłupem, jestem po poważnym wypadku, czasem ból jest nie do zniesienia ale ja z seksu z mężem nie zrezygnowałam, kombinuję jak koń pod górę by dobrać tak pozycje by było dobrze i dla mnie i dla niego.

Rozumiem i współczuję
Ja nie zaprzeczam, że ten kręgosłup ma wpływ - bo oczywiście zapewne tak jest. Ale tak jak mówisz - Ty kombinujesz, żeby ten seks mimo wszystko istniał w związku, a facet autorki nawet nie próbuje tego robić. Dlatego pomyślałam, że oprócz jego problemów zdrowotnych przyczyna może leżeć w ich wzajemnych relacjach.

[vretka]

Mnie również nie bardzo przekonuje ten kręgosłup...

Napisane przez 85beata

Długo się zastanawiałam by opisać mój problem, ale nie mogę już tak dalej sama tego dusić. Otóż chodzi o to, że mój narzeczony w ogóle nie chce się ze mną kochać. jesteśmy dwa lata, za dwa miesiące ślub, a tutaj jedna wielka rozterka z mojej strony... Kocham go bardzo, wiem że jemu zależy na mnie, ale brakuje mi seksu. Mój Tż ciągle się skarży na bóle kręgosłupa, że po seksie go boli itd. Ale przecież pracuje fizycznie, godzinami ćwiczy, siedzi przed komputerem i wtedy jest wszystko ok, problem przychodzi wtedy, gdy idziemy spać. Kiedy przychodzę z łazienki po 10 minutach on udaje że śpi, albo mówi że go boli, nie ma ochoty Kochamy się rzadko, a jak już się kochamy to zawsze jest to moja inicjatywa, Nie przytula mnie, nie całuje, bo jak to ujął - jest inny i nie potrzebuje. Kiedy z nim rozmawiałam szczerze doszedł do wniosku, że twierdze, że on jest beznadziejny i do niczego się nie nadaje, co jeszcze zaostrzyło tą sprawę bo teraz to już w ogóle dałam mu spokój, wchodzę do łóżka i się odwracam, tak już leci drugi miesiąc, a ja nawet buziaka na dobranoc nie dostałam (bo zawsze się upominałam, a teraz nie). Nie wiem jak mam z nim rozmawiać, żeby mnie zaczął zauważać, że ja mam też jakieś potrzeby.
wiem, że takie wątki już były, ale prosiłabym o nie przenoszenie mojego, bo to sprawa indywidualna i chciałabym by ktos coś mi poradził, bo jestem już załamana...

Być może to dosyć niefortunny dobór słów, jednak z pierwszej wypowiedzi wynika, że TŻ autorki wątku nie jest zainteresowany seksem ani żadną formą czułości po zaledwie dwóch latach związku, nie potrafi normalnie porozmawiać na ten temat, a co więcej, odwraca kota ogonem, tak, żeby wzbudzić poczucie winy w partnerce. Mimo to potrafi normalnie funkcjonować i sprawić, że dziewczyna nie ma nic przeciwko zamknięciu się z nim w czterech ścianach i znoszeniu z pokorą braku jednego z podstawowych elementów związku, czyli budowaniu wzajemnych relacji dzięki czułościom i pieszczotom.

Być może niektórym odpowiada taka forma relacji partnerskich. Ja bym nie wytrzymała

[m@rtynka]

Napisane przez vretka

Mnie również nie bardzo przekonuje ten kręgosłup...
Być może to dosyć niefortunny dobór słów, jednak z pierwszej wypowiedzi wynika, że TŻ autorki wątku nie jest zainteresowany seksem ani żadną formą czułości po zaledwie dwóch latach związku, nie potrafi normalnie porozmawiać na ten temat, a co więcej, odwraca kota ogonem, tak, żeby wzbudzić poczucie winy w partnerce. Mimo to potrafi normalnie funkcjonować i sprawić, że dziewczyna nie ma nic przeciwko zamknięciu się z nim w czterech ścianach i znoszeniu z pokorą braku jednego z podstawowych elementów związku, czyli budowaniu wzajemnych relacji dzięki czułościom i pieszczotom.

Być może niektórym odpowiada taka forma relacji partnerskich. Ja bym nie wytrzymała

Zgodze się z Tobą po częśći(tutaj źle doczytałam , jeśłi chodzi o ten fakt.) .Do Mnie przemówił argument chłopaka autorki.Ale w ogóle nic nie jest wspomniane na temat tego że jej partner chce bliskości z nia-i ten fakt mnie dziwi.Natomiast co do pogrubionego wydaje mi się że każda cierpliwość się gdzieś kończy i autorka tez będzie miała dośc tej sytuacji.

[85beata]

napisane przez shockwaves

Wszystko robicie razem, razem jedziecie/wracacie z pracy, razem jecie, razem siedzicie przy kompie, razem chodzicie do lekarza, on nie ma znajomych, piwo pije w domu... yyy może on się znudził Tobą i dlatego nie chce seksu uprawiać? Co to za związek, gdzie spędza się ze sobą 24/7 ? każdy człowiek potrzebuje oddechu.

- Przecież to nie jest tak, że siedzimy ze sobą 24 na dobę, tż pracuje, ja też na 1/2 etatu, studiuję dziennie, a to, że jedziemy razem do pracy, a on po mnie przyjeżdża to chyba nic złego. Kazdy z nas ma swoje obowiązki, a jest ich sporo, w domu, w ogrodzie, ja sobie siędzę na kompie, Tż teraz coś przy samochodzie robi... Nie wiem ile macie lat, ale ja się już wyszalałam, przecież jak przyjdzie czas na dziecko i stabilizacje to co powiecie, że nie możecie złapać oddechu bo mąż z wami mieszka, bo nie czas wtedy będzie na piwo z kumplami czy dyskotekę??? Ja też szukałam stabilizacji i faceta, który by mi mógł tą stabilizację zapewnić. Oboje jesteśmy domatorami, i nie widze nic złego w tym, że nie lata po imprezach.... ja wręcz nie mogłam złapać oddechu z moim poprzednim partnerem, choć z nim nie mieszkałam, mój Tz tez miał taką dziewczynę, która mu spokoju nie dawała. Także mieszkanie i przebywanie ze sobą jest czasem niewspółmierne do niemożności złapania oddechu - tak myśle

Po za tym rozmawiam na bierząco z Tż, o czym będe was informować jak mi idzie. Na razie zadałam mu pytanie czemu partnerzy się zdradzają- sam odpowiedział sobie na pytanie, że kiedy im czegoś brakuje. Teraz widzę że zaczął nad tym myśleć. Dostałam nawet buziaka, nie dopominajac sie
Zobaczymy jak będzie później, może przy tym samochodzie trochę w tej główce mu się ułoży

[m@rtynka]

Napisane przez 85beata

napisane przez shockwaves

- Przecież to nie jest tak, że siedzimy ze sobą 24 na dobę, tż pracuje, ja też na 1/2 etatu, studiuję dziennie, a to, że jedziemy razem do pracy, a on po mnie przyjeżdża to chyba nic złego. Kazdy z nas ma swoje obowiązki, a jest ich sporo, w domu, w ogrodzie, ja sobie siędzę na kompie, Tż teraz coś przy samochodzie robi... Nie wiem ile macie lat, ale ja się już wyszalałam, przecież jak przyjdzie czas na dziecko i stabilizacje to co powiecie, że nie możecie złapać oddechu bo mąż z wami mieszka, bo nie czas wtedy będzie na piwo z kumplami czy dyskotekę??? Ja też szukałam stabilizacji i faceta, który by mi mógł tą stabilizację zapewnić. Oboje jesteśmy domatorami, i nie widze nic złego w tym, że nie lata po imprezach.... ja wręcz nie mogłam złapać oddechu z moim poprzednim partnerem, choć z nim nie mieszkałam, mój Tz tez miał taką dziewczynę, która mu spokoju nie dawała. Także mieszkanie i przebywanie ze sobą jest czasem niewspółmierne do niemożności złapania oddechu - tak myśle

Po za tym rozmawiam na bierząco z Tż, o czym będe was informować jak mi idzie. Na razie zadałam mu pytanie czemu partnerzy się zdradzają- sam odpowiedział sobie na pytanie, że kiedy im czegoś brakuje. Teraz widzę że zaczął nad tym myśleć. Dostałam nawet buziaka, nie dopominajac sie
Zobaczymy jak będzie później, może przy tym samochodzie trochę w tej główce mu się ułoży

Bardzo dobrze , rozmawiajcie dużo mów mu wszystko co czujesz a napewno sytaacja się będzie wyjaśniać

[lc0ne]

To, że ktoś spędza ze sobą większość czasu nie przeszkadza w niczym Ja np. z moją niewiastką spędzam całe dnie, nie nudzimy się ze sobą, zawsze jest o czym pogadać, co zrobić A seks? Aż nad to i za każdym razem jest super. Tak więc przebywanie ze sobą 24/7 to nic złego, a tym bardziej nie ma negatywnego wpływu na ludzi, którzy się ze sobą dobrze czują i dogadują Miałyście kiedyś ból w krzyżu ? Jak się kochać gdy boli kręgosłup? Przecież to paraliżujący i nieprzyjemny ból... Może to jedyny, acz kolwiek trudny do zaakceptowania i zrozumienia powód...

[BJean]

Napisane przez lasoa

Przez moje ujemne libido mialam wstret do jakiegokolwiek dotyku, nie lubialam jak TZ mnie piescil, nie lubialam sie calowac. A co wiazało sie z seksem bylo dla mnie okropne Kazdy pocałunek, dotyk kojarzyl mi sie z seksem ktory sprawiał mi straszna PRZYKROSC...

przepraszam, że wtrącam się do wątku i nie zabieram głosu w głównej sprawie, ale zaintrygował mnie ten problem.
Na czym polega wizyta u seksuologa, czy wiąże się po prostu z rozmową ? Nie bardzo rozumiem jak np.. tabletki czy przedstawienie problemu może pomóc, skoro problem tkwi w psychice?