Droga do ołtarza

[medeline]

Napisane przez butterfly20

To,że widzą to na filmach nie oznacza,że w rzeczywistości jest to obciachowe,bzdurne i niewłaściwe.

Dla Ciebie nie oznacza, ale dla niektórych tak może być i nie przekonasz za Chiny takiego do swojego zdania, nawet własnym przykładem, że czujesz się urażona, bo coś tam. Poza tym nie każdy ma obowiązek znać od podszewki śluby w KEA (czy tradycje polskie sprzed xxxx lat - choć akurat ten zwyczaj był i w Polsce kiedyś powszechny), bo mniej się to rzuca w oczy (bądź wcale) niż te amerykańskie filmy i nie ma czemu się dziwić (a tym bardziej oburzać), że uważają odprowadzanie panny młodej za amerykański, filmowy zwyczaj, który być może stał się przez to obciachowy (bo amerykański).

Mnie się takie odprowadzanie podoba, ale nie widzę tego w ogromnym kościele lub klasztorze Nie wiem dlaczego, ale tak mi pasuje bardziej do kameralnych ślubów.
Osobiście, mimo podobania się, nie chcę być odprowadzana do ołtarza przez ojca. Wolę iść tam z narzeczonym, bo dla mnie to taki symbol, że idę z nim ku nowemu wspólnemu życiu. A rodzice niech tylko błogosławią w domu, coby za bardzo się w trakcie ceremonii nie porozklejali z emocji

[Taverney]

mnie prowadził ojciec i było to jedno z większych wzruszeń na ślubie. Nigdy nie zapomnę tej chwili, bo bardzo nas do siebie zbliżyła. Wrażenie - bezcenne. Przy ołtarzu czekał mój narzeczony i to on podał mi rękę przed ołtarzem. I chyba bym tego nie zmieniała. Cieszę się, że mogłam tak oddać hołd mojemu ojcu, bo wiem jakie to było dla niego ważne.

[kaasiia]

Napisane przez Taverney

mnie prowadził ojciec i było to jedno z większych wzruszeń na ślubie. Nigdy nie zapomnę tej chwili, bo bardzo nas do siebie zbliżyła. Wrażenie - bezcenne. Przy ołtarzu czekał mój narzeczony i to on podał mi rękę przed ołtarzem. I chyba bym tego nie zmieniała. Cieszę się, że mogłam tak oddać hołd mojemu ojcu, bo wiem jakie to było dla niego ważne.

marzę o tym samym i tak będzie

[butterfly20]

Medeline oczywiście,że ktoś mógł nie znać tej tradycji z KEA.Pierwszy post jaki tu napisałam miał właśnie o tym uświadamiać.Że to nie tylko w Ameryce,ale w Pl się kultywuje,że nie musi to być wymysł zaczerpnięty z filmu.Nie wiem czy nikt go nie przeczytał,ale wiele Dziewczyn nadal pisało,że to bzdura i z Ameryki itp.Dlatego już potem napisałam,że to może kogoś urazić. I tyle

Chilanes tak,jest Ewangelikiem. W Naszym regionie jest najwięcej Ewangelików w Pl.

[T'ai]

Napisane przez Stysik

P.S> Czemu nie zaglądasz do PM 2011

właśnie, zajrzyj do nas

[butterfly20]

Napisane przez T'ai

właśnie, zajrzyj do nas

Zaglądać to zaglądam,ale tyle produkujecie,ze nigdy nie umiem być na bieżąco i nie wiem jak się wbić

[T'ai]

Napisane przez butterfly20

Zaglądać to zaglądam,ale tyle produkujecie,ze nigdy nie umiem być na bieżąco i nie wiem jak się wbić

to chociaż pokaż się raz na jakiś czas i napisz co u ciebie i jak przygotowania

[karolinusienka]

ja tez chce, zeby moj tata prowadzil mnie do oltarza juz za 1,5 roku

[aniielica]

Mnie też mój tata będzie wprowadzał. Dla mnie i mojego TŻ-a to oczywiste, dlatego że u nas w kościele (jesteśmy protestantami) jest to tradycja i zwyczaj. Mi sie bardzo podoba. Wiem, że mój tata będzie się czuł bardzo zaszczycony i dumny i że to dla niego też ważne. No i kolejna strona medalu - mój TŻ ma mnie zobaczyć dopiero w momencie kiedy będę szła przez kościół. Ubraną na biało, z welonem idącą do niego. I tyle.

Każdy robi jak chce i jak mu się podoba.

[pati1920]

Hej dziewczynki. a mnie się bardzo podoba ten zwyczaj. tylko, ze ja nie mam ojca, więc mnie jest nawet na rękę to, że pójdę do ołtarza z TŻ. ale latem byliśmy na ślubie mojej kuzynki w Niemczech i tam też ojciec prowadzi PM do ołtarza. Bardzo fajnie to wyglądało- Pan Młody wypatrujący swojej wybranki spod ołtarza Moja kuzynka powiedziała że nie wyobraża sobie, żeby mąż widział ją wcześniej niż w kościele (żeby przyjechała po nią do domu, na błogosławieństwo itd). Co kraj to obyczaj

[maggie123]

moją koleżankę tata odprowadzał do ołtarza, tzn prawie do ołtarza
bo mniej więcej w połowie drogi (niesamowicie długi kościół) czekał tż ze świadkami i tam nastąpiło "przekazanie"
następnie młodzi ze starszymi podeszli do ołtarza, gdzie podszedł do nich ksiądz, dał krzyż do ucałowania itp.

moim zdaniem blado to wszystko wyszło przede wszystkim dlatego, że jak ojciec "przekazał" córkę tż, zamiast poczekać, czy po prostu zniknąć szedł tuż za nimi (między nimi a świadkami),
a później jak już podchodzili do swoich miejsc przecisnął się przed nich,
mi się to zupełnie nie podobało i szczerze powiem nie widzę tego zupelnie.
ale wszystko jest kwestią gustu

[Madzialenka12344321]

miałam slub 4,5 miesiąca temu. do ołtarza odprowadzał mnie tata. kiedys sie go zapytałam czy by chciał, ale on sie stresował. wiec pogodziłam sie z tym. dopiero dwa dni wczesniej mi oznajmił, ze jakbym chciała, to on sie zgodzi. aż sie popłakłam, bo zawsze o tym marzyłam.

pamietam jak szlam z tata pod ręke a na koncu drogi tuz pod ołtarzem stał TZ. tata musiał mnie trzymac, po podobno tak grzałam bo sie doczekac nie mogłam.

Przekazał moje rękę TZ, a ten ją pocałowa tata od razu się "rozpynął" i usiadł na swoim miejscu

potem juz z koscioła wyszlismy jak maż i żona.

Napisane przez kaasiia

można to rozumieć dwojako:
idziesz do ołtarza razem z Młodym - początek wspólnej drogi
odprowadza Cię tata - symboliczny koniec panieństwa, zgoda Ojca na ślub i przekazanie Młodej pod opiekę męża

zgadzam się. idziesz do ołtarza z tatą, on przekazuje cie męzowi. a dopiero po slubie (jako małzenstwo) wychodzicie na wspólną drogę

Napisane przez kaasiia

na pewno wzruszający jest moment, gdy Ojciec oddaje rękę Córki Młodemu przed samym ołtarzem

baaaardzo

[juzerka]

mi się ten zwyczaj podoba, jeżeli jest potwierdzony dobrym kontaktem córki z ojcem.

[Taverney]

Napisane przez juzerka

mi się ten zwyczaj podoba, jeżeli jest potwierdzony dobrym kontaktem córki z ojcem.

masz rację, bo to takie swoiste okazanie sobie bliskiej więzi, ważna i dla ojca i dla córki,
ale z drugiej strony to okazja chyba niepowtarzalna, żeby jeśli ten kontakt nie jest zbyt dobry, spróbować go naprawić, jeśli tylko obojgu na tym zależy.

[ciri15]

Napisane przez aniielica

No i kolejna strona medalu - mój TŻ ma mnie zobaczyć dopiero w momencie kiedy będę szła przez kościół. Ubraną na biało, z welonem idącą do niego. I tyle.

Każdy robi jak chce i jak mu się podoba.

Też mi się wydaje, że tak najlepiej. Bez błogosławieństwa. Wiem, że to tradycja, ale ja jej trochę nie rozumiem i mi się nie podoba. Bo chyba rodzicie, w czasie oficjalnych zaręczyn już zgodzili się na ślub i tym samym dali niejako "swoje błogosławieństwo". Ale to ja tak myślę, dla innych może być to bardzo ważne.

[lasoa]

a ja chcę iść z TŻ do ołtarza

[kasienka.b]

Napisane przez Taverney

masz rację, bo to takie swoiste okazanie sobie bliskiej więzi, ważna i dla ojca i dla córki,
ale z drugiej strony to okazja chyba niepowtarzalna, żeby jeśli ten kontakt nie jest zbyt dobry, spróbować go naprawić, jeśli tylko obojgu na tym zależy.

I dlatego, gdy kiedyś będę brała ślub, ten wariant w moim wypadku odpada. Ojcu nie zalezy na naszych relacjach więc nie widzę powodu, dla którego miałby mnie prowadzić do ołtarza. W Twoim wypadku musiało to być niezapomniane przeżycie - zazdroszczę

[MdM]

Ja bym wolala isc z TZtem niz z tata, ale bylam juz na dwoch slubach, gdzie to tato prowadzil panne mloda do oltarza (oba sluby byly za granica). Musze przyznac, ze podobalo mi sie, ale wszystko zalezy od tego jaki jest ojciec. Juz mam przed oczami mine mojego taty, gdybym mu w ogole zaproponowala cos takiego Wytrzeszczylby na mnie oczy i powiedzial, ze chyba zwariowalam

[catttt]

Napisane przez MdM

Ja bym wolala isc z TZtem niz z tata, ale bylam juz na dwoch slubach, gdzie to tato prowadzil panne mloda do oltarza (oba sluby byly za granica). Musze przyznac, ze podobalo mi sie, ale wszystko zalezy od tego jaki jest ojciec. Juz mam przed oczami mine mojego taty, gdybym mu w ogole zaproponowala cos takiego Wytrzeszczylby na mnie oczy i powiedzial, ze chyba zwariowalam

mój tak samo. dlatego też mój tż bedzie mnie odprowadzał...

[butterfly20]

Napisane przez catttt

mój tak samo. dlatego też mój tż bedzie mnie odprowadzał...

TŻ będzie Cię odprowadzał?I może zostawi Cię samą przy tym ołtarzu?

[Agata1983]

Ja tez bede szla z TZ do oltarza. I tak on przyjezdza po mnie do domu mojej mamy, tam bedzie blogoslawienstwo i razem do kosciola pojedziemy. Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie, zeby moglo sie to odbyc inaczej.

Poza tym mialam i tak ulatwiony wybor, poniewaz nigdy w zyciu nie pozwolilabym mojemu ojcu prowadzic mnie do oltarza. Raz, ze on jest niewierzacy, a dwa, ze nigdy mnie nie wychowywal, nie zajmowal sie mna wiec nie ma mowy o zaszczycenie go tak wazna funkcja!

Bylam na wielu ceremoniach slubnych i widzialam obie formy - kazda ma swoj urok. Mysle, ze dla kazdej najlepsza jest ta, o ktorej zawsze marzyla i ktorej chce. To w koncu nasz dzien - a nie np. ksiedza

[catttt]

oj ciiii, wiecie o co mi chodziło

[Kasia2706]

To ja chyba wzbudzę największe kontrowersje haha Mnie do ołtarza prowadził... brat i to młodszy ode mnie o całe 6 lat Jestem bardzo z bratem zżyta, ale nie mógł być świadkiem bo nie miał jeszcze 18 lat. Ojca na ślubie nie było, więc też odpadł. Poza tym nie chciałabym żeby to on mnie prowadził. Chciałam zaznaczyć jak ważną rolę w moim życiu mój brachol spełniał,więc i poprowadził. Przeżywał to wejście chyba nawet bardziej niż ja, nerwówka go trzymała z 2 dni przed ceremonią. A na końcu przed ołtarzem i tak musiał siostrę swoją jedyną oddać w łapy szwagra - i to na całe życie

[monikkad]

Mnie się ten zwyczaj bardzo podoba. Przypuszczam, że gdybym w ogóle miała ojca (a nie jedynie dawcę plemników, bo mój "dawca" to skończone dno) to baaardzo bym chciała, żeby mnie odprowadził do ołtarza i symbolicznie "oddał" narzeczonemu. Też mi się to wydaje takie piękne

Niestety, ja człowieka, który mnie spłodził nigdy nie nazwę ojcem za krzywdy jakie wyrządził mojej matce i mnie, więc opcja ta odpada. Pragnęłam całe życie, aby to dziadek, który mnie wychował, odprowadził mnie do ołtarza, ale teraz to już niestety niemożliwe, jest niepełnosprawy po dwóch wylewach i udarze, ledwo kontaktuje

[czarny flamaster]

My zdecydowaliśmy się, że do ołtarza pójdziemy razem, sami. To początek naszego wspólnego życia i pomimo tego, że kocham mojego ojca, to jednak czułabym się bardzo niekomfortowo, że prowadzi mnie do ołtarza. Byłoby to dla mnie sztuczne i nie podoba mi sie niestety ten zwyczaj. Dlatego postawiliśmy na tym, że wejdziemy sami, pewnie za księdzem

[queen_a]

Według mnie to piękny zwyczaj. Ojciec odprowadza pannę młodą i "przekazuje" panu młodemu dopiero pod ołtarzem. Żadnego błogosławieństwa nie chcę, ale taki gest na pewno na moim ślubie się odbędzie. Poza tym, sam widok narzeczonego, stojącego przy duchownym, czekającego na Ciebie. Piękne.

[LadyObstinate]

A ja tam bym chciała, żeby mój tata prowadził mnie do ołtarza.
A co do " nowej, wspólnej drogi" to przecież po ślubie para młody wychodzi RAZEM z kościoła.

[paula2911]

Ja też chcę żeby to właśnie mój tata zaprowadził mnie do ołtarza to bardzo piękny i wzruszający moment, nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej

[cukraktywna]

Ja nie mam taty, chciałabym żeby mój brat zaprowadził mnie do ołtarza (; To kochany chłopak, najbliższa mi osoba po Mamie i TŻ (:
Smarkacz jest młodszy ode mnie, ale od dawna o paręnaście(dziesiąt?) cm wyższy i przystoojny

[karolkao89]

ja idę z TŻ, tata będzie mnie błogosławił w domu.

Nie zniosłabym tego napięcia jak TŻ by na mnie patrzył, nie dość, że on, to i reszta gości, w czasie, gdy bym szła z tatą. Poza tym tata jest o głowe niższy ode mnie, jak potknę się o suknię to polecimy razem.
No i tylko na filmach widziałam wersje z ojcem. Dlatego jest to dla mnie takie no obce, a dopiero z tego wątku dowiedziałam się, że w różnych Kościołach różnie jest.

Mi się podoba jak wszyscy goście siedzą w ławkach, młodzi podjeżdżają, ksiądz na nich czeka, wita, idzie pod ołtarz a oni w pewnej odległosci za nim.