dlaczego niektore dziewczyny zaklocaja szczescie udanym zwiazkom???

[lady karen]

Napisane przez Gwiazdeczka1978

Mowimy raczej o sytuacji kiedy osoba sie narzuca, tak przynajmniej zrozumiałam post nr 1.

Ja też tak zrozumiałam, ale jednak można się narzucać mniej ("czy mógłbyś mi pomóc przy tym projekcie", "och, zepsuła mi się pralka, czy mógłbyś mi pomóc", "potrzebuję, żeby ktoś mnie podwiózł" - i tak raz w tygodniu) lub bardziej ewidentnie ("olej tą nudziarę i bądź ze mną"). Jedno i drugie jest narzucaniem się, ma ten sam cel, ale koleżance, która prosi o pomoc, jest trudniej powiedzieć wypchaj się, niż osobie, która wyjeżdża z jakimś ewidentnym tekstem. To znaczy może być trudniej, mi by było wszystko jedno i TŻ też, ale są ludzie nieco od nas subtelniejsi, i jest ich w sumie sporo

[Sondrina]

Pewnie kieruje nimi to samo co facetami, którzy startują do kobiet dopiero wtedy, kiedy się dowiadują, ze zależy im na innym facecie. Sama mam podobną sytuację i mam dosyć telefonów, maili, wiadomości na NK i GG. Ja po prostu na nie nie odpowiadam i myślę, ze się w końcu odczepi... Jak się jasno rysuje granice, to jest spora szansa, że delikwent/delikwentka w koncu da swiety spokój.

[lea88]

Napisane przez Gwiazdeczka1978

Zdarzają sie upierdliwe panny, ale zdecydowanie czesciej takie sytuacje sa wywołuje niezdecydownie chłopaka. Moim zdaniem jesli chłopak jest stanowczy, to tylko psychopatka tak sie go uczepi, a sorry, nie wierze, ze az tyle jest psychopatek na swiecie, uwazam, ze czesciej jest to myslenie zyczeniowe dziewczyny, która za nic nie chce winic swojego misia, a woli winic inne dziewczyny, rywalki.

Zgadzam sie niestety.. ja bylam w takiej sytuacji i po prostu zmienila sie w dramat (a ostrzegalam, ze moze sie tak skonczyc).

Co do tego czy laski wole winic rywalki..hmm.. cos w tym jest. Ja osobiscie winie oboje. Jednak mimo wszystko faceta moglam ukarac i dac mu nauczke- jej nie ma jak- to sprawia ze do niej ma wieksze obrzydzenie. Poza tym laska w ogole nie kumala, ze pakujac lapy w cudzy zwiazek zrobila cos zlego . W ogole nie czula wyrzutow sumienia wobec mnie, gorzej, uwazala sie za najwieksza "ofiare" tez sytuacji (podkreslam, ze od poczatku wiedziala w co sie pakuje i miala nadzieje, ze ma szanse go mi odebrac).
Jeszcze byla na tyle bezczelna, ze stwierdzila, ze nie rozumie, czemu jej nie lubie teraz! Normalnie beton!
Dopiero gdy posunela sie o jeden krok za daleko wszyscy nasi znajomi i TZet przejrzeli na oczy co to za typ.. Szkoda, ze tak pozno!

Nie wiem w ogole jak mozna pchac lapy w cudzy zwiazek! Trzeba wg mnie nie miec rozumu i wstydu.

Co do facetow to tez znam takich co potrafia wydzwaniac, jeszcze po pare lat i truc tylek, nawet jak im sie mowi, grozi itp. Jednak mimo wszystko oni sie tak nie "upakarzaja" przy tym.. Raczej po prostu sa bezczelni.

[gosiaczek6]

przezylam to...
do tz pisala panna która latała za nim przez 1.5 roku w liceum, pisala na poczatek co tam? co slychac? jak nauka? bo wiesz u mnie to, pstro, siamto...gdy tz napisał jej po tyg takiego pisania ze nie widzi sensu zeby do niego pisala i ze ma sie odczepic, to ona wtedy ustawila sobie na kilka dni taki opis na gg: xy(imie i nazwisko mojego tz) ŻALLLL! JESZCZE POZAŁUJESZ!

smiechu warte

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Zdarzają sie upierdliwe panny, ale zdecydowanie czesciej takie sytuacje sa wywołuje niezdecydownie chłopaka.

Na szczęście w wypadku mojego faceta i jego eks tak nie było. On jest zdecydowanym człowiekiem, wyraźnie zwracał jej uwagę, że nie życzy sobie, żeby pisała mu o swojej wielkiej miłości, bo tylko go to irytowało (zważywszy też na to, że jej wcześniejsze czyny na to nie wskazywały). Jeśli nie rozumiała, to rozmowa przestawała być koleżeńska i potrafił być niemiły, dopóki się nie opamiętała, lub kończył pogawędkę. Gdy zachowywała się w stosunku do niego jak znajoma, to wszystko było w porządku i nie miałam nic przeciwko ich rozmowom (na gg, czy przez telefon, bo nie spotkali się od dłuższego czasu). Tym bardziej, że nie męczyła go co krok. Pisała kilka razy na miesiąc (max. 2, 3) i nie zawsze robiła z siebie biedną ofiarę, która kocha go najmocniej na Świecie, itp.

[Caroline1920]

ja stwierdzilam ze ta laska ma duzy problem z glowa, smiem nawet twiedzic ze ma problemy psychiczne, bo nikt normalny sie tak nie zachowuje, a gdyby nawet, to w koncu zrozumialby ze ma dac sobie spokoj i nie zadreczac ludzi swoimi smsami i telefonami, a ta nic... zero reakcji... moj TZ jest gentelman'em ale nie wytrzymal wczoraj, odebral ten telefon od niej i powiedzial jej kilka nieprzyjemnych slow, nawet wspomnial, tak jak tu radzila jedna dziewczyna, o policji... a ona go wysmiala i dalej swoje... ale mam nadzieje ze to podzialalo, bo od tego telefonu sie juz narazie nie odezwala...

wogole ja to mam chyba jakiegos pecha do takich panien... wczesniej po ponad 2 latach od zerwania kontaktu z moim TZ (spotykali sie tylko przez miesiac) dzwoni panna do mojego TZ z tekstem ze chce sie z nim spotkac, chce mu wszystko wytlumaczyc, ze go kocha, ze kochala tylko jego i ze chce z nim byc (panna ktora ma meza i male dziecko i wie ze TZ jest ze mna), nagle sie obudzila po ponad 2 latach, wogole jej maz dzwonil do mojego TZ ze jak chce byc z jego zona ze jak sie kochaja to on wezmie z nia rozwod bo nie chce takiego zycia, paranoja jakas, ale tu poszlo duzo latwiej, moj TZ wytlumaczyl wszytsko mezowi tej panny, ze nie wie co sie stalo tej jego zonie, ze oni sie nawet nie zdazyli dobrze poznac bo co to jest 1 miesiac, ze on nawet o niej zapomnial, nie mieli kontaktu od ponad 2 lat, (przed tym wszystkim odnalazla mojego TZ na naszej klasie, zaprosila go do znajomych i wtedy sie zaczelo) TZ powiedzial jej ze nic do niej nie czuje,ze zyczy im szczescia, zeby sie zajela swoja rodzina, nie niszczyla jej, a nam zeby dala spokoj, ze co ona sobie wogole mysli, ze takie rzeczy wyprawia no i na szczescie poskutkowalo... dala nam spokoj i z tego co sie orientuje to nadal jest z tym swoim mezem i spodziewaja sie drugiego dziecka...

dlatego wlasnie ze to nie jest pierwszy raz gdy cos takiego mnie spotyka zalozylam ten watek...

[lea88]

Caroline1920- Niektore laski tak maja, ze im bardziej je sie olewa tym bardziej one lgna (z reszta to stary sposob, jak zwykly podryw nie dziala, to mala olewka dziala potem bardzo skutecznie zazwyczaj).
Tej "mojej" odechcialo sie dopiero jak odwinela niezly numer i po prostu poszlo wiele niecenzuralnych slow pod jej adresem oraz miala zapowiedziane, ze nie ma tu czego szukac. Ale i tak potem nasylala kolezanki, rodzicow itp, ktorzy opowiadali jaka to ona jest nieszczesliwa i zeby to teraz jakos naprawic.. Nie udalo im sie cale szczescie, bo by nas meczyla pewnie 100 lat jakby sie jej darowalo. Niby poskutkowalo, bo zniknela na pare miesiecy, ale potem znow mimo zakazu przyszla i udawala ze nic sie nie stalo- poczatkowo sie ja olewalo, ale jak kolejne raz sie pojawila to juz nerwy poszlo i znow byl dym i znow latala na skarge.. zenada..
Dorosli ludzie, a zachowuja sie jak dzieci

[nunny]

Napisane przez Caroline1920

tak sobie mysle wlasnie dlaczego tak sie dzieje, ze gdy chlopak znajduje sobie nowa dziewczyne, jest im razem dobrze, sa szczesliwi, zawsze znajdzie sie jakas panna ktora chce to szczescie zniszczyc...? gdy panna widzi ze chlopak ktorego olala (nawet nigdy ze soba nie byli, chlopakowi sie ona kiedys podobala ale ona nie chciala z nim nic, wiec chlopak dal sobie spokoj) ukalda sobie zycie bez niej, jest szczesliwy, nagle panna dostaje olsnienia i zaczyna wydzwaniac, pisac smsy, wiadomosci na nk proszac o szanse o spotkanie, dlaczego gdy nawet chlpak od razu powie wyraznie NIE, nie ma szans, jestem szczesliwy i nie psuj tego, one tego nie rozumieja.. dalej nekaja tych chopakow smsami (bo telefony juz dawno przestali od ich odbierac) nieraz placza, zdaza sie ze nawet groza...pytam dlaczego sa takie zalosne, co one godnosci nie maja...? to jest upokarzajace... Ja bylam nie raz w takiej sytuacji (bylam dziewczyna tajkiego chlopaka), moje znajome tez borykaja sie z takimi wlasnie problemami... czasem ciezko jest juz zniesc cos takiego... dlaczego panny sa tak glupie, uwazam ze sa nawet czasami glupsze od facetow pod tym wzgledem (nie wszystkie oczywiscie), dlaczego nie daja im zyc wlasnym zyciem, przeciez to one ich kiedys odtracily, a teraz chca zniszczyc ich szczescie, a nic takim zachowaniem nie zyskuja, jedynie pogarde ze strony facetow (przynajmniej ze strony mojego TZ)

czasem mam ochote powiedziec im wszystkim zeby sie wszystkie raz na zawsze odp********y i daly nam zyc, ale nie chce sie znizac do ich poziomu...

Desperacja...? i głupota...