Jak wygląda podział obowiązków w Waszym domu?

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

ja - dom , dzieci, zakupy

mąż - praca, remonty, samochód, łyżwy z dziećmi

[Hultaj]

mężczyzny też nie

hm, , jak dla mnie to jest jakaś tam forma ''sztuki'' (inna sprawa, że co materiał to inna podatność... ) tak sobie urobić drugiego, że z kapetkami biegnie po drodze mieszając łyżeczką trzymaną kucykiem herbatkę.

[agabil1]

u mnie jest tak:
w zasadzie obojemy pracujemy z tym że ja jestem na prawie już rocznym zwolnieniu (kręgosłup) ale oprócz posady na etacie mam inne zobowiązania (umowy o dzieło) które realizuję wciąż.
Przyznam że mój mąż za dużo w domu nie robi. Przyczyny są dwie: wychowała go mama i babcia które niemal mu usługiwały, do tej pory jak nie wpadnie do babci przez 2 dni to wydzwania do niego by przyjechał bo ma paczkę żywieniową dla niego (obiadki, słodycze itp). Cud że nie wyrósł całkiem na jakiegoś maminsynka.
Druga przyczyna to ja a raczej mój charakter lubię mieć wszystko pod kontrolą choć staram się z tym walczyć. Ok, koniec z tłumaczeniami, przejdźmy do rzeczy.

Co robię ja:
codzienne i weekendowe zakupy ( no chyba że planujemy imprezę i wtedy zakupy sa spore to mi pomaga)
opłacanie rachunków,
dysponowanie cała naszą gotówką,
pranie,
sprzątanie,
gotowanie,
wstawianie zmywania (mamy zmywarkę),
wychodzenie z psem

mąż:
czasem robimy wspólnie większe zakupy,
co niedziela mam śniadanie do łóżka,
pomaga mi w niedzielnym obiedzie,
bez problemu wyskoczy do sklepu gdy czegoś zabraknie,
wyrzucanie śmieci,
wychodzenie z psem,
do czasu gdy nie było zmywarki on zmywał,
czasem wywiesi pranie (choć pralki nie potrafi uruchomić, zmywarki też nie)
obieranie ziemniaków
pomaga mi w dużych porządkach

Chyba nie jest tak źle

[rapifen]

Mieszkam z rodzicami. Tata pracuje co 3 dni na 24, mama od poniedziałku do piątku wychodzi koło 7 wraca koło 17, plus w soboty mają swoją dodatkową pracę:P
Każdy sprząta po sobie, każdy myje swój kubek, po sobie zostawia taki porządek jaki zastał. Śmieci wyrzuca ten kto akurat wychodzi z domu. Kuwetę się sprząta jak jest brudno. Obiad robi ten kto jest najbardziej głodny :P

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

A propos zakupów.

Nie mam prawa jazdy, nie wyobrażam sobie robienia dużych zakupów i dźwigania w rękach w sytuacji, gdy partner ma prawko, auto jest.

Muszę przyznać, że małż robi zakupy lepiej ode mnie = szybciej, rozsądniej, taniej :d

[agabil1]

mój nie wszystko mu muszę na kartce napisac a i tak kupi albo najdroższy a wcale nie najlepszy produkt albo coś pokręci.
Auta nie mamy, mąż uznaje tylko rower.

Pożycz chłopa na zakupy Szaja nie bądź taka

[dobrarada]

u nas - pracujemy w domu, oboje w rodzinnej firmie - więc jestesmy w domu zawsze , dwoje duzych chłopaków w domu (synowie 19 i 16) + mała 4,5 roku

gotowanie obiadów, ciepłych dań, ciast, urządzanie domowych przyjęć - zawsze tylko ja, czasami synowie coś pomogą ale rzadko
śniadania i kolacje - raczej każdy sobie, chociaż Tż mi czasami zrobi kanapki - jak najbardziej
moje śniadanie w tygodniu zawsze mam robione przez nianię ale zawsze grzecznie proszę i serdecznie dziękuję
pranie (czyli nastawianie pralki) - zawsze tylko ja
prasowanie - na szczęście już chyba od roku niania nam prasuje
mycie okien - Tż rzadko lub jeszcze inna pani (akurat specjalizuje się w oknach)
mycie podłóg - najczęściej ja lub najstarszy syn
odkurzanie - nienawidzę hałasu i wychodzę z pokoju! więc tylko Tż lub środkowy syn
mycie wanny, zlewów i sanitariatów - najczęsciej ja
załadunek zmywarki i sprzątanie kuchni - środkowy syn, czasami ja, czasami (bardzo rzadko) tż, niania ogarnie rano jak jest masakra
rozładunek zmywarki - najstarszy syn
zmiana pościeli - moja, tżeta i córki - tylko ja, chłopcy sami sobie zmieniają
podlewanie kwiatów - ja lub niania
sprzatanie zabawek i gratów małej - niania w tygodniu, ja i Tż w weekendy (wiem, że nie pedagogicznie ale nie mam siły się z nią uzerać )
mycie małej, zabawy, usypianie hrabiny (a jakże - sama w życiu nie uśnie), chodzenie z nia do WC (sama nie pójdzie bo jej smutno) , robienie dziesiątek kanapek i picia - na spółkę ja i Tż
ale zawożenie do przedszkola i odbieranie jej, zabawa rano przed przedszkolem i godzinkę po przedszkolu, zabawy i zajmowanie się małą jak jest chora, w wakacje etc... - niania
zakupy - tż
zakupy generalne świateczne - razem
praca w ogrodzie - niania lub ktokolwiek z łapanki , ja nigdy bo nie cierpię
reszta prac - bez przydziału osobowego, kto się napatoczy i da się wykorzystać to robi
ogolnie chaos totalny - ale tak jest jak się ma firmę w domu

a jeszcze zapomniałam dodać cos bardzo waznego:
na szczęście Tż załatwia 100% spraw organizacyjnych, finansowych, rachunków, płatności, urzędowych, biletów miesięcznych dzieci, itd...itd...płaci moje raty, mój telefon, wszystko to jest jego bajka, on trzyma kasę - zawsze i całą
i jak mi z tym dobrze to nikt nie wie

i jeszcze on sobie dba o samochód, robi drobne remonty i naprawy w domu, załatwia fachowców jak się coś zepsuje itd....
i jeszcze wykonuje ciężkie prace porządkowe - uwielbia je i robi je ultra pedantycznie i dokładnie
np. dzisiaj dwie godziny mył drzwi wejsciowe

[rapifen]

Zakupy robią rodzice razem choć i tak praktycznie mama zawsze się wścieka bo tata potrafi stać 10 metrów od niej i dzwonić na komórkę żeby się setny raz spytać "czy ten sos to na pewno knorr'a miał być" a potem drugi raz by spytać ile paczek
To akurat jest dość zabawne, największe zakupy robią rodzice a ja te drobne typu "skocz po margarynę bo do ciasta brakuje" "idź po sok bo akurat się skończył"

[_vixen_]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17504624]A propos zakupów.

Nie mam prawa jazdy, nie wyobrażam sobie robienia dużych zakupów i dźwigania w rękach w sytuacji, gdy partner ma prawko, auto jest.
[/QUOTE]

No tak, ale to dość mało przekonująca wymówka, bo zawsze parnter może powiedzieć: Zrób sobie babo prawo jazdy bo mam dość wożenia Ciebie w tę i wew tę, prawda? A bez prawka to niestety człowiek jest ciągle uzależniony od drugiego (albo od wielce komfortowej komunikacji miejskiej) i generalnie wypada je mieć.

[Ewakuacja69]

heh... to u mnie jakis dziwny podzial obowiazkow
mama pracuje w roznych godzinach i dluzej niz tata, wiec tata ma wiecej obowiazkow domowych...
-pranie-wstawia tata, wieszam ja albo ja z tata (jest szybciej)
-wynoszenie smieci-tata
-wyprowadzanie psow-ja i tata, ustalamy zawsze grafik
-odkurzanie-tata
-prasowanie-mama
-podlewanie kwiatow - ja (nienawidze tego!)
-zamiatanie w tygodniu,bo psia siersc wszedzie fruwa-ja
-ogolne sprzatanie mieszkania-najwiecej mama, ale ja i tata tez sprzatamy, kazdy dostaje swoj przydzial
-sprzatanie kuchni- ja, bo to uwielbiam
-zmywanie- tata wstawia zmywanie, ja najczesciej je wyciagam pozniej
-gotowanie-najczesciej ja
-zakupy-na duze zakupy jezdze z tata, mniejsze zazwyczaj sama jade

a jak jestem na studiach to gotuje, piore, sprzatam pokoj, wynosze smieci, zmywam, robie zakupy i drobne naprawy (mimo, ze mieszkam z kumplem... pffff). na zmiane sprzatamy w kuchni i lazience. zazwyczaj po moim wkurzeniu sie, ze znowu jest syf i szpetnemu "ku***, sprzatamy!"

[Montii]

Napisane przez dobrarada

u nas - pracujemy w domu, oboje w rodzinnej firmie - więc jestesmy w domu zawsze , dwoje duzych chłopaków w domu (synowie 19 i 16) + mała 4,5 roku

gotowanie obiadów, ciepłych dań, ciast, urządzanie domowych przyjęć - zawsze tylko ja, czasami synowie coś pomogą ale rzadko
śniadania i kolacje - raczej każdy sobie, chociaż Tż mi czasami zrobi kanapki - jak najbardziej
moje śniadanie w tygodniu zawsze mam robione przez nianię ale zawsze grzecznie proszę i serdecznie dziękuję
pranie (czyli nastawianie pralki) - zawsze tylko ja
prasowanie - na szczęście już chyba od roku niania nam prasuje
mycie okien - Tż rzadko lub jeszcze inna pani (akurat specjalizuje się w oknach)
mycie podłóg - najczęściej ja lub najstarszy syn
odkurzanie - nienawidzę hałasu i wychodzę z pokoju! więc tylko Tż lub środkowy syn
mycie wanny, zlewów i sanitariatów - najczęsciej ja
załadunek zmywarki i sprzątanie kuchni - środkowy syn, czasami ja, czasami (bardzo rzadko) tż, niania ogarnie rano jak jest masakra
rozładunek zmywarki - najstarszy syn
zmiana pościeli - moja, tżeta i córki - tylko ja, chłopcy sami sobie zmieniają
podlewanie kwiatów - ja lub niania
sprzatanie zabawek i gratów małej - niania w tygodniu, ja i Tż w weekendy (wiem, że nie pedagogicznie ale nie mam siły się z nią uzerać )
mycie małej, zabawy, usypianie hrabiny (a jakże - sama w życiu nie uśnie), chodzenie z nia do WC (sama nie pójdzie bo jej smutno) , robienie dziesiątek kanapek i picia - na spółkę ja i Tż
ale zawożenie do przedszkola i odbieranie jej, zabawa rano przed przedszkolem i godzinkę po przedszkolu, zabawy i zajmowanie się małą jak jest chora, w wakacje etc... - niania
zakupy - tż
zakupy generalne świateczne - razem
praca w ogrodzie - niania lub ktokolwiek z łapanki , ja nigdy bo nie cierpię
reszta prac - bez przydziału osobowego, kto się napatoczy i da się wykorzystać to robi
ogolnie chaos totalny - ale tak jest jak się ma firmę w domu

a jeszcze zapomniałam dodać cos bardzo waznego:
na szczęście Tż załatwia 100% spraw organizacyjnych, finansowych, rachunków, płatności, urzędowych, biletów miesięcznych dzieci, itd...itd...płaci moje raty, mój telefon, wszystko to jest jego bajka, on trzyma kasę - zawsze i całą
i jak mi z tym dobrze to nikt nie wie

i jeszcze on sobie dba o samochód, robi drobne remonty i naprawy w domu, załatwia fachowców jak się coś zepsuje itd....
i jeszcze wykonuje ciężkie prace porządkowe - uwielbia je i robi je ultra pedantycznie i dokładnie
np. dzisiaj dwie godziny mył drzwi wejsciowe

Ale Ci dobrze

[dobrarada]

wiem
ale dzięki

[marta6704]

Dobrarada: Naprawdę pozazdrościć

U nas jest tak, że sprzątaniem jakoś się dzielimy i kto ma czas to sprząta, nie powiem tż potrafi wymyć kuchenkę, calutką łazienkę, zmyć naczynia, pozamiatać itp. ale jednak jak to kobieta i to z lekka pedantyczna sprzątam trochę więcej i na pewno częsciej niż raz w tygodniu co jest dla tż maksimum.
Pranie robię zwykle ja, ale kilka razy zdarzyło się, że robi tż.
Gotowanie to ja już mam bajkę bo gotuję tylko dla siebie jak muszę, albo rzadko dla nas obojga bo tż jest boskim kucharzem i lubi to robić więc po co chłopakowi odbierać taką przyjemność

Zakupy zwykle razem, ale jak po coś trzeba lecieć migusiem do sklepu to zwykle wysyłam tż
A pracami typu: wbić gwóźdź w ścianę i powiesić obraz czy wymienić żarówkę to zajmuje się tż, niech czuje się przy mnie jak prawdziwy mężczyzna

[maja_28_maja]

mam bardzo bogatych rodziców i większość obowiązków w naszym domu wykonują sprzątaczki...
w październiku rozpoczynam studia w londynie, będę mieszkać w wynaajętym mieszkaniu... boję się trochę tego nowego życia, w którym ubrania do pralki będę wkładać sama, a na śniadanie sama będę musiała kupić bułki. pewnie dla was to absurd, ale naprawdę się martwię..

[kasienkaw]

Mój TŻ pracuje, ja narazie nie - domem zajmuje sie ja, gotuje sprzatam itp ale mi to nie przeszkadza

[santos]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17504624]A propos zakupów.

Nie mam prawa jazdy, nie wyobrażam sobie robienia dużych zakupów i dźwigania w rękach w sytuacji, gdy partner ma prawko, auto jest.

Muszę przyznać, że małż robi zakupy lepiej ode mnie = szybciej, rozsądniej, taniej :d[/QUOTE]

Napisane przez agabil1

mój nie wszystko mu muszę na kartce napisac a i tak kupi albo najdroższy a wcale nie najlepszy produkt albo coś pokręci.
Auta nie mamy, mąż uznaje tylko rower.

Pożycz chłopa na zakupy Szaja nie bądź taka

Pociesze cie, ze moj facet tez kiepski w zakupach jest. Brakuje mu "zyciowego rozsadku". Poza tym ciezko mu kazac kupic cos, jesli to ja to bede gotowac .Poza tym problem lezy tu, ze moj TZ potrafi zyc prawie bez zakupow. Sniadania nie zje, lunch na miescie, obiad na miescie lub pesto z makaronem. Takze zakupow czesto nie czuje potrzeby robic. Ja dbam np o to, zeby mleko bylo to sobie moze owsianke na sniadanie zrobic :P. Owoce chetnie je, jak sie mu podstawi pod nos pokrojone, co dopiero mowic o kupowaniu ich . W ogole nie wiem, jak u was, ale u mnie problem to jest zabranie faceta do marketu. Po prostu masakra. Tylko chodzi wqfiony, ze wozek trzeba pchac, denerwuje sie jak np ogladam produkty (a ja musze czytac etykiety z powodu alergii pokarmowych i dlatego, ze nie lubie chemii i lubie wiedziec, co jem). Ale zawsze chetny jest do noszenia, np mowi: podejde pod sklep i ci pomoge przyniesc. Z tym nie ma problemu.

[lilypad]

Napisane przez maja_28_maja

mam bardzo bogatych rodziców i większość obowiązków w naszym domu wykonują sprzątaczki...
w październiku rozpoczynam studia w londynie, będę mieszkać w wynaajętym mieszkaniu... boję się trochę tego nowego życia, w którym ubrania do pralki będę wkładać sama, a na śniadanie sama będę musiała kupić bułki. pewnie dla was to absurd, ale naprawdę się martwię..

No absurd, z leksza. Ja po bulki i chleb chodziłam do pobliskiej piekarni jak miałam kilka lat. Trochę taka upośledzona życiowo jesteś, bez obrazy. Jak ty przeżyjesz w londyńskiej dżungli?


U mnie w domu chyba nie ma czegoś takiego, jak podział obowiązków. Nie ma jasno sprecyzowanych reguł, że ja piorę czy sprzątam. Robi to ta osoba, która ma akurat czas i chęci. Zakupy tez robi to, które ma akurat samochód, czas i środki na karcie

Zapewne jak pojawi sie dziecko trochę będziemy musieli zmodyfikować plan obowiązków, ale na to się narazie nie zanosi


W domu rodzinnym też nie było czegoś takiego jak podział obowiązków. Kiedy ojciec wracał wcześniej z pracy to on gotował obiad i sprzątał, kiedy mama - no to ona. Jedyne co ojciec miał stale w planie zajęć to odwożenie i przywożenie nas do i ze szkoły.

[41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9]

Napisane przez Hultaj

zapytałam bo zaciekawiło mnie, czy Wasi TZci czy ojcowie też zajmują się w jakimś tam przynajmniej stopniu domem, czy wszystko na Waszych głowach czy głowach mam. Zainspirowalam się trochę tematem obok, zajęcia tztów po pracy, i troszkę się tam przeraziłam , gdy pada, obiadek, komp (np. gry), spanie - a reszta? Pranie wstawić powiesić czy zdjąć, zrobić ten obiadek, ogarnąć kąty.

też mnie tamten wątek przeraził... mój tż może i ma lenia często, albo jest zmęczony, ale wie co robić trzeba. mieszkał trochę czasu sam, to i wie że pranie samo nie wędruje do pralki, a mleko trzeba kupić codziennie, bo jakoś szybko znika...
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17504624]A propos zakupów.

Nie mam prawa jazdy, nie wyobrażam sobie robienia dużych zakupów i dźwigania w rękach w sytuacji, gdy partner ma prawko, auto jest.

Muszę przyznać, że małż robi zakupy lepiej ode mnie = szybciej, rozsądniej, taniej :d[/QUOTE]
to tak jak ja

a co do pogrubionego - my większe zakupy robimy razem. to ja robię szybko, sprawnie, dobrze i tanio. ale mi ani dźwigać nie można, ani przywieźć nie mam jak. drobne zakupy każde z nas robi.

Napisane przez _vixen_

No tak, ale to dość mało przekonująca wymówka, bo zawsze parnter może powiedzieć: Zrób sobie babo prawo jazdy bo mam dość wożenia Ciebie w tę i wew tę, prawda? A bez prawka to niestety człowiek jest ciągle uzależniony od drugiego (albo od wielce komfortowej komunikacji miejskiej) i generalnie wypada je mieć.

to raczej nie jest wymówka. nie wiem jak Szaja, ale ja na przykład na kierowcę się w ogóle nie nadaję (może kiedyś mi się co nieco pozmienia, nie wiem). prawko mieć wypada? prędzej wypada, żeby ludzie się umieli przyznać, że do niektórych rzeczy się zwyczajnie nie nadają. to nie zbrodnia. ani wygodnictwo. mój małż to rozumie i jakoś nie narzeka.


obowiązkami się dzielimy, chociaż ja mam zdecydowanie więcej czasu bo nie pracuję. więc to ja gotuję, "ogarniam mieszkanie", itp. ale wszystkie cięższe prace to jego działka. a jak ma wolne wcale nie miga się od ugotowania pysznego obiadku (co bardzo dobrze umie) czy zmycia garów. podział dupereli typu: mój kot, ja sprzątam w kuwecie; twoje koszule, ty prasujesz - wynika sam z siebie.

[_vixen_]

[1=41606c31298bccbf4cae52b 7859efbfee487d7f9;1751549 9]
to raczej nie jest wymówka. nie wiem jak Szaja, ale ja na przykład na kierowcę się w ogóle nie nadaję (może kiedyś mi się co nieco pozmienia, nie wiem). prawko mieć wypada? prędzej wypada, żeby ludzie się umieli przyznać, że do niektórych rzeczy się zwyczajnie nie nadają. to nie zbrodnia. ani wygodnictwo. mój małż to rozumie i jakoś nie narzeka. [/QUOTE]

No nie wiem, Amerykanie to naród generalnie nie słynący ze szczególnej bystrości, a prawo jazdy ma każdy.
A ja sobie nie wyobrażam np. kiedyś z dzieciakiem tłuc się autobusami, bo TŻ wyjechał na kilka dni i bez prawka i samochodu jestem uziemiona na amen.

[41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9]

Napisane przez _vixen_

No nie wiem, Amerykanie to naród generalnie nie słynący ze szczególnej bystrości, a prawo jazdy ma każdy.
A ja sobie nie wyobrażam np. kiedyś z dzieciakiem tłuc się autobusami, bo TŻ wyjechał na kilka dni i bez prawka i samochodu jestem uziemiona na amen.

ale wiesz, jak patrzę czasem na niektórych kierowców, ich manewry na drodze, nie mówiąc już o wypadkach... strach mnie ogarnia a prawko ktoś im dał.

ja znam przepisy ruchu drogowego. śmiem twierdzić że dość dobrze - więc u mnie to nie kwestia braku rozumku . bałabym się raczej mojego panikarstwa, np sytuacji gdzie ktoś po chamsku zajeżdża mi drogę, albo zmienia pas bo mnie nie zauważył. wiem jak reagują dobrzy kierowcy. ja - mogłabym zatrzymać samochód na środku i zacząć wyć albo co? (to tak z przymrużeniem oka )

[iizabelaa]

U mnie tak ogólnie mówiąc można powiedzieć, ze się dzielimy po połowie.
Oboje pracujemy.

Nie ma jakiś konkretnych wyznaczników, gotujemy, sprzątamy, zmywamy i robimy zakupy na zamianę, tzn. ten kto ma czas ten się tym zajmuję.
(choć obiady często kupujemy gotowe )

Mój mąż uważa, że powinien mieć więcej obowiązków w domu, bo jest silniejszy fizycznie ode mnie a ja jako dobra żona potulnie przyznaję mu rację

Są też takie rzeczy, które zawsze robię ja np. płacenie rachunków, pranie ciuchów.
I takie, które zawsze robi on jak wynoszenie śmieci, sprzątanie kociej kuwety oraz wszystko co wiąże się z samochodem.

Ale to wszystko jakoś tak samo wyszło.

---------- Dopisano o 13:20 ---------- Poprzedni post napisano o 13:16 ----------

[1=41606c31298bccbf4cae52b 7859efbfee487d7f9;1751549 9]
to raczej nie jest wymówka. nie wiem jak Szaja, ale ja na przykład na kierowcę się w ogóle nie nadaję (może kiedyś mi się co nieco pozmienia, nie wiem). prawko mieć wypada? prędzej wypada, żeby ludzie się umieli przyznać, że do niektórych rzeczy się zwyczajnie nie nadają. to nie zbrodnia. ani wygodnictwo. mój małż to rozumie i jakoś nie narzeka.
[/QUOTE]

ojej znowu robię coś co nie wypada

też nie mam prawka i mój tż także nie narzeka i żyję

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez _vixen_

No tak, ale to dość mało przekonująca wymówka, bo zawsze parnter może powiedzieć: Zrób sobie babo prawo jazdy bo mam dość wożenia Ciebie w tę i wew tę, prawda? A bez prawka to niestety człowiek jest ciągle uzależniony od drugiego (albo od wielce komfortowej komunikacji miejskiej) i generalnie wypada je mieć.

Proszę Wybacz, ale mój partner chamem nie jest i takich słów nie usłyszę od niego Co do uzależnienia od komunikacji - tu się zgodzę, ale i tak teraz nie mam możliwości zrobienia prawka. Snu z powiek mi to nie spędza.

Napisane przez maja_28_maja

mam bardzo bogatych rodziców i większość obowiązków w naszym domu wykonują sprzątaczki...
w październiku rozpoczynam studia w londynie, będę mieszkać w wynaajętym mieszkaniu... boję się trochę tego nowego życia, w którym ubrania do pralki będę wkładać sama, a na śniadanie sama będę musiała kupić bułki. pewnie dla was to absurd, ale naprawdę się martwię..

Żartujesz? Nie uwierzę, że nie wiesz, jak bułkę kupić. Musiałabyś nigdy zakupów ŻADNYCH nie robić, a taki kit, to...

[cava]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17517077]Proszę Wybacz, ale mój partner chamem nie jest i takich słów nie usłyszę od niego Co do uzależnienia od komunikacji - tu się zgodzę, ale i tak teraz nie mam możliwości zrobienia prawka. Snu z powiek mi to nie spędza. [/QUOTE]

Ja miałam prawko od zawsze. Rodzice mnie zagonili na egzamin jak tylko weszłam w umożliwiający to wiek, ale ... nie jeździłam. Pierwsza samodzielna jazda z moim ojcem tak mnie zniechęciła (wpadł w panikę), ze nie jezdziłąm, nie chciałam, nie wierzyłąm ze mogę.
Natomiast jak dziecko zapisałam do przedszkola, a trzeba było dojechać parę przystanków autobusem (z drugim, 2 lata młodszym pod pachą) to juz po kilku takich przejazdzakach czym prędzej przyswoiłam sobie jazde samochodem.
jak się potrzebuje to się jeździ i już. Ale warto sobie mieć możliwośc po prostu, wiec prawko zrobić warto, żeby je po prostu mieć jak się będzie potrezbować, bo jego zrobienie jednak trwa i kosztuje.

I tez mój biedny mąz tyle lat robił za kierowcę i nigdy słowa nie usłyszałam ze mu się nie chce, czy zebym sobie sama autobusem pojechała, a jednak potem się przyznał ze mu ulżyło ze już nie musi mi robić za kierowcę. A ja tez nie wiem, czemu ja właściwie nie jezdziłam, tylko na nim wisiałam
No bo po prostu, też mi wygodniej teraz.


Tak jeszcze wracając do tematu:
- teraz ja płace rachunki domowe, ale jak dzieci były małe to płacił je mąż.
- nie rozliczam podatków- cała domowa papierkologię PITową omijam jak pies jeża.
- dłuższe trasy- mąż kieruje , ja pasażeruję, ale to ja pakuje torby(nienawidzę tego, ale nie jestem w stanie zaufać że inni spakują wszytko co potrzeba) i szykuję na podróż jedzenie.
- dzieci do zwykłego lekarza prowadzam ja, ale już do specjalistów (dentyści, ortodonta, lekarz od uszu (zapomniałam jak się nazywa) - częściej je zabiera mąż
- wszytko co techniczne (zakupy sprzętu AGD, RTV, dbanie o komputery, itd, itp, z kupieniem i wkręceniem żarówki włącznie- ja się nie wtrącam, nie moja działka.
- jak dziecko chore, to ja z nim siedzę, ale wiem że jak czasem i ja chora do kompletu to mąż bez problemu ogarnia domową machinę.

[rapifen]

maja_28_maja dla mnie to o czym mówisz to kalectwo.

[bluebluesky]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17498986]I akceptujesz taki układ? Dla mnie nie do pomyślenia.

Oboje pracujemy, ja dodatkowo studiuję i jestem w ciąży. Dlatego to teraz małż ma zdecydowanie więcej obowiązków. On robi zakupy (ja owszem, ale jakieś takie drobne), odkurza, myje podłogi, okna, na jego głowie jest rozpalenie w piecu co, ja - myję naczynia, piorę (znaczy się -= pralka ), jakieś drobne kurze zetrę. CO do prasowania - każde swoje rzeczy. GOtujemy różnie, raz on, raz ja.[/QUOTE]
Daję mu małe obowiązki, śmieci, rozkładanie czystych naczyń w szafkach ładowanie zmywarki, ukadłanie rzeczy w szafkasz (pod moim okiem, inaczej znajduje majtki na wieszaku, a koszulę w szufladzie), układanie zakupow. Zawsze coś się znajdzie.

Tymi dużymi obowiązkami, jak odkurzanie, prasowanie, mycie podłóg, zajmuje się ja. Wolę to niż potem zbierać hektolitry wody, bo Panu się wydawało, że tak trzeba. Jakis taki dwuleworęczny jest...

[_vixen_]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17517077]Proszę Wybacz, ale mój partner chamem nie jest i takich słów nie usłyszę od niego Co do uzależnienia od komunikacji - tu się zgodzę, ale i tak teraz nie mam możliwości zrobienia prawka. Snu z powiek mi to nie spędza.
[/QUOTE]

Nie musi konkretnie użyć takich słów, ale w tym znaczeniu. Z moich obserwacji wynika, że kobiety o tym nie myślą, bo jest im wygodnie być wożonymi, ale ja znam facetów, którzy partnerkom tego nie powiedzą, ale mają serdecznie dość wożenia ich i tego, że bez niego niczego nie załatwią, bo nie wszędzie autobusem da się dojechać.

Co do braku umiejętności kupna bułek, to nie wiem, jak rodzice musieli dziecko skrzywdzić, żeby je na taką kalekę wychować. Obawiam się, że maja może zaginąć bez śladu w tym Londynie

[Hvid]

Zgadzam sie z vixen i cava, ze posiadanie prawka i samochodu ulatwia zycie. Zwlaszcza wtedy, kiedy ma sie male dziecko.
Niemniej jednak, w wiele miejsc dyrdam z wozkiem na piechote, robie sobie dlugie spacery.

[iizabelaa]

Napisane przez _vixen_

Nie musi konkretnie użyć takich słów, ale w tym znaczeniu. Z moich obserwacji wynika, że kobiety o tym nie myślą, bo jest im wygodnie być wożonymi, ale ja znam facetów, którzy partnerkom tego nie powiedzą, ale mają serdecznie dość wożenia ich i tego, że bez niego niczego nie załatwią, bo nie wszędzie autobusem da się dojechać.

Co do braku umiejętności kupna bułek, to nie wiem, jak rodzice musieli dziecko skrzywdzić, żeby je na taką kalekę wychować. Obawiam się, że maja może zaginąć bez śladu w tym Londynie

To pozostaje współczuć ich partnerkom ...
Właśnie zapytałam się tż czy mu przeszkadza, że musi mnie od czasu do czasu zawieść,
najpierw spojrzał na mnie dziwnie
potem powiedział, ze nie przypomina sobie kiedy ostatnio go o to prosiłam
a potem zapytał się mnie czy mi przeszkadza jak on mnie o coś prosi np. żeby poszła mu kupić ciuchy (bo właśnie dzisiaj mnie o to prosił )

Bo chyba na tym polega związek, żeby sobie wzajemnie pomagać

A to, że bez prawka nie można niczego załatwić to jest po prostu bzdura.

[Hvid]

iizabelaa - Ja Ci napisze, jak to wyglada z mojego punktu widzenia. Samochod jest bardzo przydatny wtedy, kiedy chce sobie pojechac z dzieckiem do lasu za miasto, na przyklad do Puszczy Kampinoskiej. Autobusem byloby mi o wiele trudniej. A tak po prostu wsiadamy i jedziemy, gdzie dusza zapragnie.
To oczywiscie przyklad, bo takich sytuacji jest wiecej.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17517077]
Żartujesz? Nie uwierzę, że nie wiesz, jak bułkę kupić. Musiałabyś nigdy zakupów ŻADNYCH nie robić, a taki kit, to...[/QUOTE]

Bułki na śniadanie się kupuje przed śniadaniem, dla mnie to też nie wykonalne.