Jak odzyskać pożyczone rzeczy?

[Hultaj]

szczerze mówiąc, to ja jeszcze widze wariant nr 2 jechac na mieszkanie czy akademik i narobić siary tam na miejscu, tudzież, wariant nr 3 najbardziej wredny, przejechac się do niej na wydział i wparować na ćwiczeniavel korytarz pełen ludzi, tudzież do baru studenckiego w porze obiadowej;-), i narobić kaszany przy kolegach i wykładowcach.

A generalnie i bardziej poważnie, na wycieczkę do tego miasta wydasz ze stówę (no, pewnie niecałą), na prawnika i jego pisma jak przypuszczam, raczej nie mniej. Rezultat też może być takiego pisemka taki, że otworzy kopertkę i zawartość przeserdecznie oleje. Przecież sprawy sądowej jej nie założysz.

ja proponuję pojechać do jej rodziców i pogadać z mamą, żeby w ogóle wiedziała ta Twoja koleżanka, że sprawę traktujesz poważnie i znudziłaś się czekaniem.
Potem pojechać do tego jej miasta i spróbować polubnie odzyskac te ciuchy. Na zasadzie: o cześc kochana, potrzebuję tych rzeczy, bla bla, ależ nie gniewaj się, że tak cię tu nagabuję, przejrzymy na szybko twoją szafę, i ja już spadam, no pa pa, cmok cmok.
Nie będzie już miała wtedy szans na wykręt, że jest zajęta, zapomniała, nie zmieściła do torby jak zjeżdżała do domu. I wtedy będziesz miała czarno na białym, czy laska odda czy spuści Cię po bandzie.

[Zaczarowana18]

A może ona po prostu zniszczyła te ciuchy i dlatego głupio jej oddać?Może spytaj ją czy o to chodzi

[eyo]

a masz na piśmie to, że jej pożyczyłaś te ubrania
coś w stylu umowy
bo już widzę prawnika który bez dowodów się w to zamiesza a pożyczka to taka sama umowa jak każda inna i powinna być spisana żeby móc ją egzekwować

pożyczyłaś komuś ubrania, nie widzę nigdzie żeby było napisane, że na raz a z wypowiedzi rozumiem, że na dłużej (nie jak np. sukienkę na jedną imprezę a rozumiem, że np. spodnie/bluzki do codziennego chodzenia) a dwa to chyba pożyczając to na takich zasadach byłaś świadoma, że dziewczyna nosząc te rzeczy cześciej niż raz je w końcu ewentualnie zużyje....
no szczerze nie wiem jak można nazwać w ogóle pożyczką coś takiego..

ja rozumiem, że "pożyczyłaś" i chcesz odzyskać ale no naprawdę zakładałaś że pozwalając komuś nosić cuchy codzienne po x czasu będą śliczne i świeże jak w dniu wydania? Na tej podstawie wychodzę z założenia, że sama jesteś sobie winna bo powinnaś koleżance już wtedy zaznaczyć ile ubrania są warte i jeżeli je znosi to ci odda kase - zrobiłaś to?

jak mam być szczera
uważam, że o swoje warto walczyć.. no ale moim zdanie to ty teraz tylko focha koleżance strzelasz (no tym prawnikiem to mnie ubawiłaś) bo szczerze watpie zeby doroslej osobie na starcyh znoszonych ciuchach tak zalezalo
to tak moim zdaniem

a rozwiązanie

zbierz dowody na to, że ona przyznaje się do tej pożyczki np. wydrukuj mail, wydrukuj sms
potem napisz do niej list, że w terminie takim a takim chcesz albo zwrotu tych ubrań (pocztą) albo zwrotu pieniedzy w kwocie xxx zł np. przelewem na konto ( aha podajesz wartosc ciuchow jej danych a nie ceny sklepowe)
dodaj, że masz dowody, że do pożyczenia doszło
i napisz, że jak ciuchów nie odzyskasz to zgłaszasz sprawę dalej tyle.

[_vixen_]

Napisane przez Hultaj

A generalnie i bardziej poważnie, na wycieczkę do tego miasta wydasz ze stówę (no, pewnie niecałą), na prawnika i jego pisma jak przypuszczam, raczej nie mniej. Rezultat też może być takiego pisemka taki, że otworzy kopertkę i zawartość przeserdecznie oleje. Przecież sprawy sądowej jej nie założysz.

Tak może nie oleje, bo się zwyczajnie przestraszy
Ludzie są z natury bojaźliwi.

Ale w sumie zgadzam się z eyo, dziwne, że tak Ci na starych za małych ciuchach zależy. Szkoda nerwów, ja bym sobie odpuściła. I więcej nie pożyczała.

[kamila901]

Napisane przez eyo

a masz na piśmie to, że jej pożyczyłaś te ubrania
coś w stylu umowy
bo już widzę prawnika który bez dowodów się w to zamiesza a pożyczka to taka sama umowa jak każda inna i powinna być spisana żeby móc ją egzekwować

pożyczyłaś komuś ubrania, nie widzę nigdzie żeby było napisane, że na raz a z wypowiedzi rozumiem, że na dłużej (nie jak np. sukienkę na jedną imprezę a rozumiem, że np. spodnie/bluzki do codziennego chodzenia) a dwa to chyba pożyczając to na takich zasadach byłaś świadoma, że dziewczyna nosząc te rzeczy cześciej niż raz je w końcu ewentualnie zużyje....
no szczerze nie wiem jak można nazwać w ogóle pożyczką coś takiego..

ja rozumiem, że "pożyczyłaś" i chcesz odzyskać ale no naprawdę zakładałaś że pozwalając komuś nosić cuchy codzienne po x czasu będą śliczne i świeże jak w dniu wydania? Na tej podstawie wychodzę z założenia, że sama jesteś sobie winna bo powinnaś koleżance już wtedy zaznaczyć ile ubrania są warte i jeżeli je znosi to ci odda kase - zrobiłaś to?

jak mam być szczera
uważam, że o swoje warto walczyć.. no ale moim zdanie to ty teraz tylko focha koleżance strzelasz (no tym prawnikiem to mnie ubawiłaś) bo szczerze watpie zeby doroslej osobie na starcyh znoszonych ciuchach tak zalezalo
to tak moim zdaniem

a rozwiązanie

zbierz dowody na to, że ona przyznaje się do tej pożyczki np. wydrukuj mail, wydrukuj sms
potem napisz do niej list, że w terminie takim a takim chcesz albo zwrotu tych ubrań (pocztą) albo zwrotu pieniedzy w kwocie xxx zł np. przelewem na konto ( aha podajesz wartosc ciuchow jej danych a nie ceny sklepowe)
dodaj, że masz dowody, że do pożyczenia doszło
i napisz, że jak ciuchów nie odzyskasz to zgłaszasz sprawę dalej tyle.

[Rena]

Napisane przez DontSaySorry

przejedz się do niej osobiście i odbierz ubrania.

No ja bym tak zrobila, gdyby mi zalezalo na tych ubraniach. Jedziesz osobiscie, mozesz sie zapowiedziec nawet sms-em ze bedziesz u niej, choc w przypadku takich ewidetnych unikow, to nie musisz tego robic.

No i na miejscu wprost choc wciaz grzecznie mowisz, co dokladnie jest celem Twojej wizyty. Konkretnie precyzujesz jakie to sa ubrania (typu dzinsowa spodnica, czarny pasek itp), bo zawsze moze byc tak, ze ona nie pamieta tego, bo ich naprawde nie nosi i nie tyle nie chce oddac, co nie chce jej sie poszukac.

Jak nie poskutkuje to zawsze mozna sie zastanowic nad ostrzejsza reakcja.

[Lady_Anomalia]

Napisane przez Rena

No ja bym tak zrobila, gdyby mi zalezalo na tych ubraniach. Jedziesz osobiscie, mozesz sie zapowiedziec nawet sms-em ze bedziesz u niej, choc w przypadku takich ewidetnych unikow, to nie musisz tego robic.

No i na miejscu wprost choc wciaz grzecznie mowisz, co dokladnie jest celem Twojej wizyty. Konkretnie precyzujesz jakie to sa ubrania (typu dzinsowa spodnica, czarny pasek itp), bo zawsze moze byc tak, ze ona nie pamieta tego, bo ich naprawde nie nosi i nie tyle nie chce oddac, co nie chce jej sie poszukac.

Jak nie poskutkuje to zawsze mozna sie zastanowic nad ostrzejsza reakcja.

Ona wyraźnie jej unika, i dobrze wie, że chodzi tu o te ciuchy. Moim zdaniem należałoby podjąć bardziej sprecyzowane kroki zamiast owijać w bawełnę. Jeśli tak Ci na tych ubraniach zależy, jechać najpierw do jej rodziców, powiedzieć jak sprawa wygląda, jeśli są na poziomie będzie im wstyd za córkę i wstawią się za Tobą tym samym pomagając Ci w odzyskaniu swoich rzeczy.

Jeśli nie - jechać do niej, jeśli znasz namiary, jasno okazując swoje uczucia - że nie masz cierpliwości, chcesz ubrania tu i teraz. Natychmiast.

[IgnisDivine]

Na prawnika tudziez podróż wydasz wiele wiecej niz na nowe ciuchy
Nie lepiej pochodzić po lumpkach i za psie pieniądze pieknie się, od stóp do głowy , ubrać? Przemyśl to może

[jodame]

Napisane przez ever-dream

W zupełności zgadzam się z warszawianka

Ja również.

Nie rozumiem, skąd te pretensje "jak mogłaś jej jej pożyczyć, a nie dać?!" "po co ci one teraz?"... -rzeczy Autorki, więc wyłącznie jej sprawa po co, na co, dlaczego... .

Koleżanka pożyczyła ciuchy, czyli ma oddać. Bez względu na to, czy się umówiły czy nie -"Pożyczysz?" "Pożyczę." już zawiera zobowiązanie się do oddania, na tym polega chyba pożyczka, prawda?

Jak ja pożyczam od kogoś książkę, to też potem właścicielowi nie wmawiam "Ej.. nie oddam Ci jej... bo właściwie to po ci ona? Przecież już czytałeś... do tego jest nudna...".

Skoro koleżanka nie oddaje, to zwyczajnie je kradnie.

Napisane przez impegata

A jestes pewna, ze koleżanka zrozumiała, ze pozyczasz jej te rzeczy?

Sądzę, że gdyby tak myślała, to powiedziałaby "No co ty! Przecież mi je dałaś!"zamiast: "Nie mam czasu... oddam Ci je... ale teraz nie mam jak...nie mam kiedy...".


Do sądu ani na policję z tym raczej nie idź -chyba, że ciuchy są naprawdę sporo warte. Prawnik niewiele Ci pomoże. Już prędzej jakaś firma ściągająca długi

[21kasia21]

Nie było mnie troszkę na forum, ale już nadrabiam.
Podjęłam decyzję- napiszę jeszcze raz, ostatni już raz smsa albo zostawię wiadomość na komunikatorze, że to ostatnia moja wiadomość z prośbą o pożyczone rzeczy.
Jeżeli to nie pomoże, to zacznę od czegość innego- poświęce się i przejadę te kilkadziesiad i więcej km, złoże wizytę i nie wyjdę, dopóki nie otrzymam pożyczonych rzeczy. A co będzie dalej, się okaże.... będę informować o sytuacji.
Jeszcze raz dzięki za rady, sugestie, trzymajcie się !
K.

Edycja 2 sierpień 2010r.
W ubiegłym tygodniu pojechałam do szanownej koleżanki, zostałam puste drzwi w jej mieszkaniu, miła sąsiadka mnie poinformowała, że dziewczyna rano gdzieś wychodziła, a ja byłam tam około południa, więc stwierdziłam, że poczekam, bo wolne, ma przerwę i od jej brata wiem, że pracuje gdzieś dorywczo, więc do siebie nie przyjedzie. Poświęciłam się, przy okazji wzięłam kuzyna i pojechaliśmy pozwiedzać nieco wielkie miasto Czekałam, czekałam i się nie doczekałam. Siedzieliśmy przed blokiem, aż do odjazdu autobusu, bo ostatni leciał po 20, a do domu niestety daleko, bo 200km, jak już pisałam... Zostawiłam jej karteczkę, zapukałam również do jej sąsiadki, aby przekazała jej, jak ją zobaczy, że Kasia u niej była. I do dzisiaj cisza... Także pomysłów brak na następny krok

[iwonia59]

Znasz przysłowie: "Mądry zwyczaj - nie pożyczaj, jeszcze lepszy nie oddawaj". Widocznie Twoja była koleżanka znała i się do tej mądrości zastosowała...

[travis]

musze edytowac,nie zauwazylam ze watek stary jak swiat

[21kasia21]

kurcze czaje jakbys pozyczyla jej nie wiem zelazko, ze chcialabys zwrotu. ale ubrania?? jesli je nosila/prala, moze sie zuzyly poprostu? przeciez ubrania nie zyja wiecznie? Moze kolezance glupio przyznac ze np spraly sie/podziurawily/wyblakly i je wyrzucila?

Dziewczyny, musicie odświeżać temat sprzed prawie 4 lat, na dodatek, który już dawno jest nieaktualny i sprawa została wyjaśniona?

iwonia59, mogę Ci jakoś pomóc, bo z tego, co widzę, masz kompleks pod względem mojej osoby

[travis]

nie zauwazylam ze watek sprzed 4 lat jest, edytowalam, ale zdazylas wychwycic

[abiblabla]

a ja się zaciekawiłam, pamiętam że czytałam ten wątek wieki temu autorko, napiszesz jak potoczyła się dalej ta sprawa?