Wyrzuć to z siebie!

[J_aaa]

Od dwóch miesięcy nic się nie zmieniło...
Wszyscy przyjaciele się odemnie odwrócili...
Jestem po obiedzie i czuję się jak świnia...
Moi rodzice już nie mają siły na to wszystko i jestem teraz zależna przez tyudzień tylko od siebie jak schudne-szpital
Czuje się strasznie ponieważ tyle kasy rodzice wywalaą na psychologa i na psychiatre...

[CoUraGe88]

Nie chcę do cholery tak żyć!!! Nie chcę... ((((((((((((((((((((((( ((((((((((((

[Demolka23]

a ja.........
a ja cóż... jak zwykle kłamię, jak zwykle się motam, jak zwykle nie wiem, czego chcę, jak zwykle marnuję swoje życie.
a tyle razy już sobie obiecywałam, wierzyłam, że będzie inaczej, ale nic, nic się nie zmienia....
NIC.

[srebrnaparasolka]

Napisane przez znikajac

są dziewczyny, które po ed musialy jeść ok. 5 tysięcy kcal dziennie, żeby cokolwiek przytyć. Potem jadły o niewiele mniej utrzymując wagę. Na pewno przechodząc na przytycie podkręcisz sobie metabolizm, oczywiście, jeżeli będziesz dbała o spożywanie 5 posiłków i o ich kaloryczność jak i jakość.

m.in na tym polega również mój problem...
Chcę przejść na P, ale zatrzymałam się na etapie takim, że jem max. przez 2 dni porządne 5 posiłków, po tych 2 dniach jak zobaczę kilo więcej na wadze to znowu jem mniej i tak w kółko. Nie chcę się tego bać, tylko w końcu rozkręcić sobie porządnie metabolizm. Bo ja tak strasznie zazdroszczę ww dziewczynom. Tak bardzo bym chciała jeść jak one i tyć mniej-więcej 2 kg na miesiąc. Tylko czemu cholera jasna nie mogę odważyć się na ten jeden maleńki kroczek, który dzieli mnie od rozpoczęcia walki o normalną wagę?! Jestem tego tak blisko i tak daleko...

[znikajac]

czuje sie brzydko i grubo, nie wiem czego chce, jestem proszona by coś zrobić od wczoraj popołudnie a nie zrobiłam tego do teraz bo "MI SIE NIE CHCE"
czuje, ze kompulsy do mnie wroca, narazie mam sile ale na jak długo?

i
zastanawiam sie nad wartosciami odzywczymi panierki

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 16:19 ----------

Napisane przez srebrnaparasolka

m.in na tym polega również mój problem...
Chcę przejść na P, ale zatrzymałam się na etapie takim, że jem max. przez 2 dni porządne 5 posiłków, po tych 2 dniach jak zobaczę kilo więcej na wadze to znowu jem mniej i tak w kółko. Nie chcę się tego bać, tylko w końcu rozkręcić sobie porządnie metabolizm. Bo ja tak strasznie zazdroszczę ww dziewczynom. Tak bardzo bym chciała jeść jak one i tyć mniej-więcej 2 kg na miesiąc. Tylko czemu cholera jasna nie mogę odważyć się na ten jeden maleńki kroczek, który dzieli mnie od rozpoczęcia walki o normalną wagę?! Jestem tego tak blisko i tak daleko...

i tak samo sie czuje...;(

[CoUraGe88]

Zawaliłam... znowu... a rano obiecywałam sobie, że nie będę rzygać... to się nigdy nie skończy poza tym czuję jak zawodzę wszystkich wokół i marnuję sobie życie. Świadoma tego i tak nie potrafię skończyć z napadami i wymiotowaniem.
Czuję się słaba. Brak mi silnej woli... W tym wszystkim zatraciłam swoje prawdziwe JA. Stałam się bulimicznym potworem.

[881a135baa34e075ff271ac6ad77e43317518c11]

juz nie chce odczuwac wiecznie niepokoju

[Dekas]

świat mi nie ułatwia życia, zamiast się przyznać, że najzwyklej pocałowałam klamkę to wstawiłam kit! Zła jestem na siebie, że odreagowałam nie tak jak trzeba.

brzydze się kłamstwem

nie umiem sobie nawet odpuścić zmywania po kolacji! Ledwo żyje a nadal charuje!
Złość!
Złość!
Złość!
Złość!

[ja_katarynka]

sorry, że o objawach
od niedzieli trwam w szalonym ciągu;
znów przejadłam wszystkie pieniądze i nie mam odwagi po raz n-ty prosić rodziców o zapomogę;
po raz kolejny wyjadłam (tzn. przeżułam i wyplułam lub zwymiotowałam) wszystkie zapasy moich współlokatorów. na szczęście to rodzina, bo kto inny by mnie zabił.
jak od jutra przez najbliższy tydzień się nie ograniczę z jedzeniem to zrezygnuję z jedynego zaplanowanego wyjazdu wakacyjnego i znajomi mnie znienawidzą.
a najgorsza jest ta świadomość, że mogę powstrzymać napad, ruszyć 4 litery i wyjść z domu, ale nie... zamelinowałam się w mieszkaniu i katuję się na własne życzenie.
leki nie pomagają nic a nic, nie wiem po co je biorę
potrzebuję psychoterapii, ale ostatnim razem się zraziłam i teraz to odwlekam...
okłamuję rodziców, że czuję się już coraz lepiej, bo nie chcę im zatruwać życia
na myśl, że od października na moje podłe samopoczucie nałożą się uczelniane stresy mam ochotę zniknąć.

[CoUraGe88]

Napisane przez ja_katarynka

sorry, że o objawach
od niedzieli trwam w szalonym ciągu;
znów przejadłam wszystkie pieniądze i nie mam odwagi po raz n-ty prosić rodziców o zapomogę;
po raz kolejny wyjadłam (tzn. przeżułam i wyplułam lub zwymiotowałam) wszystkie zapasy moich współlokatorów. na szczęście to rodzina, bo kto inny by mnie zabił.
jak od jutra przez najbliższy tydzień się nie ograniczę z jedzeniem to zrezygnuję z jedynego zaplanowanego wyjazdu wakacyjnego i znajomi mnie znienawidzą.
a najgorsza jest ta świadomość, że mogę powstrzymać napad, ruszyć 4 litery i wyjść z domu, ale nie... zamelinowałam się w mieszkaniu i katuję się na własne życzenie.
leki nie pomagają nic a nic, nie wiem po co je biorę
potrzebuję psychoterapii, ale ostatnim razem się zraziłam i teraz to odwlekam...
okłamuję rodziców, że czuję się już coraz lepiej, bo nie chcę im zatruwać życia
na myśl, że od października na moje podłe samopoczucie nałożą się uczelniane stresy mam ochotę zniknąć.

mam podobnie... siedzę odizolowana od ludzi w domu... żrę i rzygam całe dnie : / Jestem beznadziejna... Nienawidzę siebie za to, że ulegam. A na napady też przepuszczam cała kasę. Wole wydać tysiąc, dwa na żarcie do rzygania niż kupić sobie cokolwiek. Żal...


Poza tym jestem na siebie zła za to, że odpuściłam sobie pasje i marzenia...

[zgubiona]

Jestem wsciekla bo po powrocie do domu zastalam balagan którego nikt nie raczy posprzatac,bo wiedza ze ja to zrobie,a ja nie umiem nic powiedziec(((Czuje sie wykorzystywana a nic nie potrafie powiedziec....zamykam sie w pokoju i katuje,tylko po co....wymecze ta zlosc..

[kalaria]

okropnie sie boje dnia jutrzejszego kiedy to sie wyjasni kwestia mojego zdrowia i bedzie to najgorszy dzien mojego zycia bo obcy mi ludzie zadecyduja czy strace noge czy jednak bede dalej o nia walczyc...

procz tego drazni mnie ze kiedy ja sie denerwuje i boje tego jutra to ten ktory mnie zostawil ma to w dupie i w najlepsze ze szczesliwymi opisami na gg wyjezdza na wakacje...

boje sie ze zostane sama bo raczej niewielu jest chetnych na chora dziewczyne...

[CoUraGe88]

Nad ranem dostałam sms od TŻ... " Mam dość twojej bulimii. Oczekuję poprawy za jakiś czas. Zobaczymy co jest dla ciebie ważniejsze JA czy bulimia..."

sprawił mi tym przykrość i poczułam się znowu jak śmieć...

nie mam sił, by dłużej tak żyć

[Dekas]

znowu wszyscy myślą, że jestem genialna, pracowita, orkiestra, nakręcają mnie, a ja mam wyrzuty sumienia że siadam na chwilę i piszę tego pieprzonego posta!
wydaje mi się, że nie robię nic, nic nic!
a oni, że i tak za dużo...

a jak ku*** przestane robić to powiedzą darmozjad, ja nie chcę ;(

[kiciakasia]

dziekuje ci trzustko, ze znowu nawalasz ergo ze nei trawie nicnicnic, spuchlam o 3 kilo, jestem slaba jak nie wiem co i moja dieta /z wlasnej woli, bo mozg jeszcze dziala/ bedzie sie opierac na nutridrinkach, bo nutrison standard nie ma licencji;/
dziekuje ci trzustko!<sic!>

[Tynusia]

Czuje się gruba brzydka nie znosze swojego ciała moja waga jest w normie każdy mówi jak ładnie wyglądasz. Ale ja nie chce słuchać takich komentarzy chce sama czuć się pełnowartościowa. Moje życie zaczeło kręcić się wokół jedzenia. Czasami mam ochote zjeść coś poza grafik ale nie bo zapala się w głowie lampka będziesz jeszcze grubsza , przytyjsz jak będziesz się tak obżerać to efekt jojo cie dopadnie. Wyliczam kalorie i tylko modle się codziennie by nie przytyć tak cholernie się tego boje. Jestem głodna nie nie zjem nic poza grafik bo będe jeszcze grubsza i w kółko. I mam dosyć chce żyć normalnie czuć ten spokój normalność życia. Kiedy byłam o 11kg cięższa jadłam co chciałam i byłam normalna teraz to nieustanne myśli o to by nie wrócić to wagi 59

[Dekas]

boje się jutra, w ogóle zaraz zacznę panikować, że się nie obudzę, a z drugiej strony przecież nie jest ze mną już źle o ile kiedykolwiek było...

mam spuchniętą mordę, piecze, przykładam zamrożony kawał mięcha

nienawidzę odpowiadać za głupotę matki, za jej narwanie...

[Winky]

Napisane przez Dekas

boje się jutra, w ogóle zaraz zacznę panikować, że się nie obudzę, a z drugiej strony przecież nie jest ze mną już źle o ile kiedykolwiek było...

mam spuchniętą mordę, piecze, przykładam zamrożony kawał mięcha

nienawidzę odpowiadać za głupotę matki, za jej narwanie...

Ojejku... Co się stało?

[Dekas]

Napisane przez Winky

Ojejku... Co się stało?

od obiadu wyje

[znikajac]

*******ę to wszystko

[Tynusia]

No i stało się ... już 3 razy
Próbuje to powstrzymać ale myśli się kłebią wyjaśniam sobie , że to jest złe ale to staje się silniejsze odemnie.

[porannarosa89]

boję się, że ona za dużo sobie obiecuje. boję się, że taki układ nie ma racji bytu i egzystujemy teraz w ułudzie. boję się, że to się skończy paskudnie.

chyba po prostu za dużo analizuje. powinnam pozostawić sprawy samym sobie, niechaj się dzieje. przecież jest fajnie tak jak jest...

[znikajac]

obawiam się, że nigdy mi się nie uda.
jak pogodzić to z tamtym, bla bla bla blablablabla i tak dalej...

Codziennie pobudka, toaleta, z powrotem na łóżko, myśli kłębiące wokół jedzenia i wagi, a potem waga, pomimo obiecania samej sobie, że nie będę robić tego codziennie ...

[nicka01]

chcę być sama.
dlaczego?

[znikajac]

kocham go.fuck

[CoUraGe88]

Codzienna monotonia... żarcie- rzyganie, żarcie- rzyganie... Nie mam na nic innego ochoty. Obiecuję sobie, że od jutra zacznę walczyć, ale takie obietnice o dupę rozbić... Pogrążam się coraz bardziej i udaję sama przed sobą, że mam szansę na normalne życie.

Brak mi już sił.


Od 10:23 jem i rzygam. Nie mogę skończyć.

Przeklinam dzień, w którym pierwszy raz pomyślałam o rzyganiu!

Jestem beznadziejna, bo nie potrafię się powstrzymać.

Dokonuję autodestrukcji...


Kocham, ale myślę że na miłość nie zasługuję... Nie chcę Go krzywdzić swoim zachowaniem. Co będzie jeśli któregoś dnia coś mi się stanie? Będzie cierpiał... nie mogę znieść tych myśli!


:C

[nicka01]

Napisane przez CoUraGe88

Nad ranem dostałam sms od TŻ... " Mam dość twojej bulimii. Oczekuję poprawy za jakiś czas. Zobaczymy co jest dla ciebie ważniejsze JA czy bulimia..."

sprawił mi tym przykrość i poczułam się znowu jak śmieć...

nie mam sił, by dłużej tak żyć

Szczerze? Zostawiłabym takiego faceta. Choć nie wiem jakbym go kochała, nie zniosłabym jakiegokolwiek ultimatum.

Boisz się, że się rozstaniecie, okej to normalne - ale nie trzymaj się go jak tonący brzytwy

---------- Dopisano o 15:31 ---------- Poprzedni post napisano o 15:30 ----------

Napisane przez CoUraGe88

Codzienna monotonia... żarcie- rzyganie, żarcie- rzyganie... Nie mam na nic innego ochoty. Obiecuję sobie, że od jutra zacznę walczyć, ale takie obietnice o dupę rozbić... Pogrążam się coraz bardziej i udaję sama przed sobą, że mam szansę na normalne życie.

Brak mi już sił.


Od 10:23 jem i rzygam. Nie mogę skończyć.

Przeklinam dzień, w którym pierwszy raz pomyślałam o rzyganiu!

Jestem beznadziejna, bo nie potrafię się powstrzymać.

Dokonuję autodestrukcji...


Kocham, ale myślę że na miłość nie zasługuję... Nie chcę Go krzywdzić swoim zachowaniem. Co będzie jeśli któregoś dnia coś mi się stanie? Będzie cierpiał... nie mogę znieść tych myśli!


:C

TO ZACZNIJ DZIAŁAĆ !
Nie wiem w jakim jesteś etapie choroby, jednak wymioty, jedzenie kompulsywne TO TYLKO objawy. Nie znikną do póki nie będziesz zdrowa.

Za***istego masz faceta, nie ma co pozazdrościć

[warrior_mortal]

są wakacje, a ja? nic. tylko siedzę zaszyta w tym pokoju i...powoli obrastam w tłuszcz! nienawidzę tego uczucia, ajć!

[nicka01]

Napisane przez warrior_mortal

są wakacje, a ja? nic. tylko siedzę zaszyta w tym pokoju i...powoli obrastam w tłuszcz! nienawidzę tego uczucia, ajć!

To rusz dupsko i wyjdź z domu

[suzana1618]

moje najdłuższe wakacje spędzam w 90% przed komputerem, czytając wizaż(ncj, kto czym zgrzeszył/co zjadł na śniadanie itp itd=dietetyka+fitness). Miałam się odciąć od tego wszystkiego a jeszcze bardziej się nakręcam i od 3 lat jestem w czarnej dupie.

Irytuje mnie moja głupota, chcę żyć, nie wegetować.
Także dziś oficjalnie żegnam wizaż