|
|
#31 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 3 198
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
długo nie mogłam oswoić się z dzieckiem , wydaje mi się , że to właśnie było przez to , że nie rodziłam naturalnie. |
|
|
|
|
|
#32 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 950
|
Dot.: depresja po cc?
Dziewczyny, ale chwila - to co opisujecie, to zależy od szpitala. Mało tego, wedle nowej ustawy macie prawo mieć nawet po cc dziecko zaraz przy sobie (wiadomo, że musi być ktoś bliski przy was też).
Ja cc miałam późnym wieczorem, ale zaraz po wyjęciu mogłam małą pocałować, dotknąć, i zaraz po odwiezieniu mnie na salę małą mi przynieśli. I tylko dlatego, że była noc, to córa nie spała ze mną. Jeśli cc były rano - dziecko cały czas z mamą było. |
|
|
|
|
#33 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 772
|
Dot.: depresja po cc?
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;27291752]Dziewczyny, ale chwila - to co opisujecie, to zależy od szpitala. Mało tego, wedle nowej ustawy macie prawo mieć nawet po cc dziecko zaraz przy sobie (wiadomo, że musi być ktoś bliski przy was też).
Ja cc miałam późnym wieczorem, ale zaraz po wyjęciu mogłam małą pocałować, dotknąć, i zaraz po odwiezieniu mnie na salę małą mi przynieśli. I tylko dlatego, że była noc, to córa nie spała ze mną. Jeśli cc były rano - dziecko cały czas z mamą było.[/QUOTE] no dokladnie u mnie bylo tak samo. Mala zaraz po wyjeciu mi pokazali poszli wytrzec i owinac i przyniesli na 3 minutki i kazali sie przywitac i wycalowac mala. Pozniej maz wzial ja do mnie.Na noc zabrali-wiadomo ja bym nie wstala. |
|
|
|
|
#34 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 836
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
a my już wcześniej o tym rozmawialiśmy, że tż nie pozwoli, żeby ktoś go zbył, i że będzie od samego początku tymczasem w czasie mojego porodu był zakaz wchodzenia do szpitala z powodu grypy ![]() który został zniesiony na drugi dzień łeee nie mogę o tym pisać,bo znowu sobie przypominam
__________________
|
|
|
|
|
|
#35 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10 876
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
bardzo ci współczuję, naprawdę nawet nie chce sobie wyobrażać, co musiałaś czuć
__________________
przeczytane książki 2018 rok -100 2017 rok-100 2016 rok -100 2015 rok -105 2014 rok-61 2013 rok-58 2012 rok-35 Komu komu, czyli książki do oddania |
|
|
|
|
|
#36 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 741
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
Zabrali ją do mycia i mierzenia, mnie do sali gdzie czekali rodzice i mąż, po chwili przywieźli małą. Dziadkowie mogli się przywitać z dzieckiem, ale zaraz potem zostali poproszeni o wyjście, zostaliśmy z małą do wieczora. Na pierwszą noc małą zabrali, rano przynieśli i nie zabierali już wcale przez resztę dni, tylko na badania i kąpiel.
__________________
Edytowane przez taszkin Czas edycji: 2011-06-08 o 01:05 |
|
|
|
|
|
#37 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Biskupice Melsztyńskie
Wiadomości: 424
|
Dot.: depresja po cc?
Kochana nie myśl o sobie jak o nie pełnowartościowej kobiecie. Jesteś mama w 100% nieważne jak dziecko przyszło na świat. Ja rodziłam prawie 2,5 roku temu, po 16 godzinach porodu naturalnego przy pełnym rozwarciu i skurczach partych (bez schodzenia maluszka) udało mi się wybłagać cesarkę efekt mój synek żyje i jest pogodnym dwulatkiem. Był owinięty pępowina 2 razy wokół szyi i raz wokół nóżki, nie oddychał, dostał 5 punktów w skali APGAR. Zobaczyłam go dopiero 4 dni po porodzie. Teraz jestem w 15 tygodniu ciąży i wiem że drugie dziecko też urodzę przez cc, nie ze względu na ból czy opinie innych. Po prostu boje się że tym razem lekarz mógłby nie zdążyć.
__________________
Nasze małe cuda ... Mateuszek i Danielek http://suwaczki.slub-wesele.pl/20060617310123.html" http://suwaczki.maluchy.pl/li-28264.png http://s4.suwaczek.com/201110121756.png |
|
|
|
|
#38 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 836
|
Dot.: depresja po cc?
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;27291752]Dziewczyny, ale chwila - to co opisujecie, to zależy od szpitala. Mało tego, wedle nowej ustawy macie prawo mieć nawet po cc dziecko zaraz przy sobie (wiadomo, że musi być ktoś bliski przy was też).
Ja cc miałam późnym wieczorem, ale zaraz po wyjęciu mogłam małą pocałować, dotknąć, i zaraz po odwiezieniu mnie na salę małą mi przynieśli. I tylko dlatego, że była noc, to córa nie spała ze mną. Jeśli cc były rano - dziecko cały czas z mamą było.[/QUOTE] tylko co z tego, skoro one były w konkretnym szpitalu i tego już żadna ustawa nie zmieni
__________________
|
|
|
|
|
#39 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 8 727
|
Dot.: depresja po cc?
Ja uważam, że w urodzeniu dziecka najważniejszy jest 'efekt' końcowy czyli dziecko a nie sposób jego urodzenia. Ja miałam cc na życzenie i nawet przez jedną chwilę tego nie żałowałam
Pozdrawiam i życzę urodzenia zdrowego dziecka. Obojętne jak, nie warto powtarzą poprzednich doświadczeń z depresją |
|
|
|
|
#40 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: Śląskie
Wiadomości: 6 546
|
Dot.: depresja po cc?
Tak, ja też zawsze uważałam, że liczy się tylko "efekt końcowy", ale miałam dokładnie takie same odczucia, jak autorka wątku. W poniedziałek wieczorem zaczęły się bolesne, regularne skurcze, we wtorek wcześnie rano przyjechałam do szpitala z marnym, jak się okazało, rozwarciem. Cały dzień usiłowałam urodzić naturalnie, brałam ZZO, bo już nie dawałam rady, jednak cały czas gadałam sobie w duchu, że dam radę i każdy skurcz przybliża mnie do końca...
Dopiero w środę rano nieśmiało powiedziałam mężowi, że jednak wolałabym chyba cesarkę, bo nawet jak dojdę do skurczów partych, to nie dam rady urodzić (zasypiałam między skurczami z wyczerpania). W końcu wzięli mnie na stół, byłam szczęśliwa - pokazali mi córkę na chwilę - zwisała na dłoni lekarza główką w dół. I tyle tego było, bo po przewiezieniu mnie na salę pooperacyjną przyszła lekarka i powiedziała, że z dzieckiem jest źle i chyba będą musieli ją wywieźć na OIOM do innego szpitala. Tak też zrobili, córkę zobaczyłam dopiero w sobotę (cesarka w środę), a odebrałam ją ze szpitala po tygodniu. Dostała 3 punkty w pierwszej minucie. To wszystko do kupy sprawiło, że miałam straszliwego doła, że długo nie umiałam powiedzieć, że urodziłam - zawsze prostowałam, że ją ze mnie wyciągnęli - ja w tym zakresie niczego nie zrobiłam. Zresztą bardzo długo zajęło mi pokochanie mojego dziecka, choć to nie brzmi zbyt popularnie. Najpierw to było po prostu poczucie obowiązku i odpowiedzialności, potem momenty rozczulania się z różnych powodów. Stopniowo, stopniowo stawała się dla mnie najważniejszą osobą i dopiero od niedawna mogę powiedzieć, że kocham ją najbardziej na świecie i że już nie wyobrażam sobie bez niej życia. |
|
|
|
|
#41 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 296
|
Dot.: depresja po cc?
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;27291752]Dziewczyny, ale chwila - to co opisujecie, to zależy od szpitala. Mało tego, wedle nowej ustawy macie prawo mieć nawet po cc dziecko zaraz przy sobie (wiadomo, że musi być ktoś bliski przy was też).
Ja cc miałam późnym wieczorem, ale zaraz po wyjęciu mogłam małą pocałować, dotknąć, i zaraz po odwiezieniu mnie na salę małą mi przynieśli. I tylko dlatego, że była noc, to córa nie spała ze mną. Jeśli cc były rano - dziecko cały czas z mamą było.[/QUOTE Autorka ma rzeczywisty problem z tym,że nie urodzila naturalnie swojej córeczki...Każda próba tłumaczenia jej tego,że nie jest gorsza od innych kobiet,które urodziły naturalnie chyba nie ma mniejsego sensu.Podejrzewam,że potrzeba fachowej pomocy w jej przypadku ![]() Ja miałam cc,choć byłam nastawiona na sn.3 dni przed PORODEM okazało sie,że nie ma szans na poród naturalny ze względu na moją szyjkę.Przy zwykłym badaniu kontrolnym(dosłownie dotknięciu przed lekarza)dostałam ogromnego krwawienia.Byłam rozczarowana decyzją o cc.Nigdy jednak nie pomyślałam o sobie,że jestem gorszą kobietą!!!Prawde mówiąc nawet zaczęłam się cieszyc,że nie będe musiała tego wszystkiego przechodzić.Jakoś podświadomie czułam,że i tak skonczyłoby sie cc.Bardzo długo strałam się o dziecko,więc uznałam,że nie ma co ryzykować,chce aby moje dziecko było juz na świecie nie ważne jaką drogą.Dostałam Małą do ucałowania zaraz po pierwszym badaniu-strasznie płakała a jak mi ją przystawili do buzi wtuliła sie i przestała płakać.Mam łzy w oczach jak teraz to wspominam.Poczułam jej ciepełko i do mnie dotarło,że NAPRAWDĘ była w moim brzuchu ![]() Po przewiezieniu na salę mąż zaraz po nią poszedł i byliśmy w trójeczke i moglismy się sobą cieszyć Nie wiem jak wspomniałabym poród gdybym jej tak szybko nie zobaczyła Pewnie też miałabym żal i smutek w serduchu...Ciężko jest komus doradzać i mówic co ma czuć...
__________________
8 kwietnia 2011 o godzinie 12:53 świat stał sie piękniejszy! 28 października 2013 o godzinie 14:20 świat stał się piękniejszy po raz drugi ![]() Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia. Fiodor Dostojewski
|
|
|
Okazje i pomysły na prezent
|
|
#42 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 836
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
a z drugiej, że wybrałaś cc bo inaczej miałabyś depresję ![]() Czyli jednak sposób rodzenia był dla ciebie ważny, bo gdyby nie był to by ci było obojętne czy cc czy sn ![]() ---------- Dopisano o 14:38 ---------- Poprzedni post napisano o 14:37 ---------- dokładnie
__________________
|
|
|
|
|
|
#43 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 772
|
Dot.: depresja po cc?
nie ma co sie spierac bo dziewczyna juz dawno pewnie urodzila
|
|
|
|
|
#44 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10 876
|
Dot.: depresja po cc?
w pierwszym poście jest napisane, ze tp wrzesień/październik, wiec jeszcze trochę jej zostało.
__________________
przeczytane książki 2018 rok -100 2017 rok-100 2016 rok -100 2015 rok -105 2014 rok-61 2013 rok-58 2012 rok-35 Komu komu, czyli książki do oddania |
|
|
|
|
#45 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 772
|
Dot.: depresja po cc?
nie w tym watku mialam napisac
|
|
|
|
|
#46 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 923
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#47 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 8 611
|
Dot.: depresja po cc?
ja nie bede sie powtarzac... i pisac co powinnas czuc po narodzinach...
napisze jedynie ze ludzie roznie reaguja na rozne sytuacje... i to co nam sie wydaje smieszne do odczuwania dla drugich niezupelnie... chcialas bardzo urodzic sn i najwyrazniej nastawienie bylo tak pewne ze zmiana planow wytracil twoj spokoj i obrazek idalnego porodu, iedalej matki i calej tej otoczki z tym zwiazanej... rozumiem tez twoja obawe co do drugiego porodu z racji tego co przezylas w pierwszym (pisze o owinieciu dziecka) jedynie musisz sobie uswiadomic pewna rzecz.... na niektore sytuacjie nie masz wplywu!! i chocbys probowala miec nie bedziesz... zawsze mozna powiedziec a gdybym zrobila wczesniej to i to........ ale zycie tak sie toczy ze nie cofa sie wstecz.... czlowiek nie ma daru przewidywania.. moze spekulowac ale jesli cos ma sie stac to sie stanie po prostu.... jedyne co mozesz zrobic w takiej sytuacji to zaufac... wlasnej intuicji i wiedzy lekarzy.. chciesz urodzic sn zrob to! albo przynajmniej sproboj jesli nie ma ku temu przeciwskazan.... na pewno polozne i lekarz beda wiedziec kiedy co nalezy zrobic... pomysl ze im tez zalezy na tym bys urodzila zdrowe dziecko... przeciez to tez na nich spada ten obowiazek a dlatego: ze jesli by cos sie stalo tobie i dziecku oni ponosza odpowiedzialnosc... a druga rzecz kazdy udany porod to tez sukces dla nich i plus dla nich... mozesz np wynajac doule jesli cie stac .... ona bedzie cie wspierac w tych trudnych chwilach i jak nawet drecza cie jakies dziwne mysli wyslucha, uspokoi, posiedzi z toba itp....
__________________
wiosna!! |
|
|
|
|
#48 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 836
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
![]() zgadzam się w 100%, jeśli nie ma przeciwwskazań to próbuje sn, a lekarze na pewno pokierują wszystkim tak, żeby nic ani tobie ani maleństwu się nie stało
__________________
|
|
|
|
|
|
#49 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 923
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#50 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 484
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
Ja przez 9 miesięcy nastawiona byłam na sn i poród rodzinny. Cieszę się, że mąż był ze mną, bo bym zwariowała sama przez te 21,5h. A po dwóch dawkach oksytocyny, która dawała takie bóle, że traciłam kontakt ze światem i po 2h skurczów partych, na pytanie czy zgadzam się na cesarkę, miałam siłę tylko, by kiwnąć głową. Chciałam urodzić sn, ale nie miałam już siły przeć, a moje dziecko było zaklinowane o kość krzyżową i bałam się, że stanie mu się krzywda. Przyszedł inny lekarz, zbadał, orzekł nieszczęśliwe ułożenie dziecka i zarządził CC. Świeżo po cieszyłam się, że dziecko jest zdrowe i żyje. Bałam się o nie, bo było niedotlenione i nie myślałam o innych sprawach za dużo. Potem zeszło znieczulenie do CC, przyszedł ból i nawał pokarmu, więc też miałam o czym dumać. A jak wyszłam ze szpitala to walnęło mnie prosto w czerep. Do tego młody był zajmujący, wymagał dużo bliskości, noszenia, nie chciał spać w dzień, marudził, ryczał, gdy sam leżał... Wszystko skończyło się leczeniem, jeszcze nim skończył dwa miesiące. Moim leczeniem, antydepresantami. Rozumiem autorkę, bo jest w drugiej ciąży. Hormony jej buzują, znowu wracają dawne żale. Ja też mam żal, choć sama nie wiem do kogo, do losu może... Staram się o tym nie myśleć, ale jak myślę, albo o tym mówię komuś, to zwykle świeczki w oczach i kula w gardle. Nie tak miało być... i nie chce mi to wywietrzeć do końca. /Zapomniałam siłę bólu, chociaż twierdziłam, że się nie da. Mam inne podejście to tego, dystans, ale tego, że nie rodziłam sn nie zapomniałam i dalej mi szkoda.../ Wiem oczywiście, że to mnie nie umniejsza jako kobiety. Ale co z tego, że wiem. Ps. Ja nie miałam dziecka przy sobie. Wyjęli i zabrali. Po kwadransie przynieśli, przyłożyli mi do twarzy i znowu zabrali. Grzali w inkubatorze. Potem przynieśli do karmienia i znowu zabrali. Wyjęli mi go 4:30, a dostałam go na salę dopiero po 16ej. I na pierwszą noc też mi go zabrali. Edytowane przez kropka75 Czas edycji: 2011-06-27 o 09:43 |
|
|
|
|
|
#51 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 4
|
Dot.: depresja po cc?
Cześć dziewczyny.
Wątek już widzę mało aktywny, ale chciałabym jeszcze napisać co postanowiłam. W wakacje skorzystałam z pomocy psychologa. Bardzo mi pomógł... Ale po pierwsze zabronił korzystać z Internetu bez uzasadnionej konieczności. Nie wchodziłam więc na wizaż. Z lekarzem ustaliłam cc na 2 października. To już w niedzielę będę miała maleństwo po tej stronie brzuszka. Jestem teraz pewną siebie kobietą i nie dołuję się sytuacjami na które nie mam wpływu. Czekam na dzidziusia, wszyscy czekamy... Trzymajcie kciuki za poród bez komplikacji. Dziękuję wam wszystkim i pozdrawiam... |
|
|
|
|
#52 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
__________________
...i jest ![]() Dziecko grzeczne/niegrzeczne to stan umysłu matki a nie dziecka. |
|
|
|
|
|
#53 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Co.Cork, Ireland
Wiadomości: 5 029
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
![]() najwazniejsze jest to, ze juz niedlugo sie zobaczycie Ja w czerwcu mialam 2 cc - zaplanowane - taka podjelam decyzje, niczego nie zaluje, nie chcialabym zmienic, tak mialo byc i tak bylo. Trzymam kciuki za Ciebie i Malenstwo ![]() |
|
|
|
|
|
#54 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 741
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
![]() Trzymam kciuki, powodzenia
__________________
|
|
|
|
|
|
#55 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 836
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
![]()
__________________
|
|
|
|
|
|
#56 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10 876
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
__________________
przeczytane książki 2018 rok -100 2017 rok-100 2016 rok -100 2015 rok -105 2014 rok-61 2013 rok-58 2012 rok-35 Komu komu, czyli książki do oddania |
|
|
|
|
|
#57 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 8
|
Dot.: depresja po cc?
Sama jestem po dwóch cc. Rodzenie w ten sposób przekreśla szanse na rodzinę większą niż 3 dzieci. Trzecia cesarka też jest już w jakimś stopniu ryzykowna.
Ważne by myśleć że druga cesarka jest korzystniejsza dla matki i dziecka bo przecież w krótkim odstępie czasu między cc może dojść do pęknięcia blizny podczas porodu. Blizna musi się tak rozciągnąć żeby przeszło pod nią dziecko. Jak w 9 miesiącu z wielkim brzuchem o tym myślałam nie miałam dylematu i pogodziłam się ze musi być to cesarka. A nie martwisz się że mogą ci uszkodzić pęcherz i możesz mieć problemy z niedrożnością jelit. To są realne problemy przy cesarce. Nie martw się więc o udowadnianie czy jesteś kobieta czy nie przez formę porodu, wybierz to co dobre dla dziecka i ciebie. |
|
|
|
|
#58 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 1 351
|
Dot.: depresja po cc?
Cytat:
Ja cc miałam późnym wieczorem, ale zaraz po wyjęciu mogłam małą pocałować, dotknąć, i zaraz po odwiezieniu mnie na salę małą mi przynieśli. I tylko dlatego, że była noc, to córa nie spała ze mną. Jeśli cc były rano - dziecko cały czas z mamą było.[/QUOTE] Cytat:
Cięcie było planowane od samego początku, sama wybrałam datę narodzin dziecka (lekarz wybrał tydzien, ja miałam konkretny dzień, wybrałam środę). Wyboru dokonałam sama, bez męża i wiem, że zrobiłam dobrze. Wydawało mi się, ze pojadę do szpitala na luziku, bo sama wybrałam szpital, sama wybrałam lekarza, który miał mi pomóc urodzić (a nie-zrobić cesarkę). Jednak jak jechałam rano do szpitala, to byłam cała w nerwach. Pomyslicie pewnie,ze mialam inna sytuacje niz autorka wątku, bo przeciez wszystko zaplanowalam, ale jednak nie wszystko bylo tak,jak chcialam. Cesarka miała być w zzo, ale nie znieczuliłam sie i dostałam narkoze. Jak zasypiałam lekarz, którego wybrałam powiedział mi jest godzina 12:45, za kilka minut URODZI PANI DZIECKO i zasnelam z tą myśla. Jak mnie obudzono, nie wiedziałam co się dzieje, otworzyłam oczy neonatolog trzymala jakies zawiniatko. Mam duza wade wzroku i nie widzialam. Uslyszalam - URODZIŁA PANI CÓRECZKĘ, WIDZI PANI? Pamietam,ze chcialam krzyczec, nie , nie widze, ale nie mialam sily. Nie wiem, moze moja mimika mowila sama za siebie, wtedy lekarka zblizyla pupcię mojej córki na parę centymetrow od mojego nosa. Zobaczylam , ze mam coreczke i to bardzo dobrze. Lekarka odwinela troche moja cóeczke i pokazala mi głowke, powiedziala ,ze ma ciemne wloski, pokazala jeszcze rączkę, dotknela jej rączką mojej twarzy , ja nie mialam sily podniesc reki, pokazala mi tez stópkę i polozyla jej glowe i podejrzewam,ze część tułowia na moich piersiach. Popatrzylam jej w oczy, miala zamkniete, ale parę razy leciutko otworzyla. A wtedy wszyscy na sali operacyjnej zaczeli mowic - dzien dobry, inni - witamy na swiecie. A my moglysmy przywitac sie. Pediatra powiedziala mi,ze musi ją zbadać do końca, a przy mnie i tak jeszcze maja trochę do roboty. Anestezjolog obrócił mi głowe, ubrał okulary i widziałam jak 'oporządzają' moją córeczkę na stoliku ze światłem od góry. Ta pediatra cały czas mówiła mi co robi, mówiła tez ile punktów dostała córka, ile waży, mierzy, wszystko. Na koniec znowu ją zawinela, podeszła do mnie i powiedziala prosze ucałowac córeczke, ja zaniosę ją tacie, bo na pewno denerwuje się i zapytała czy może ją zaniesc. Zgodziłam się i wyszły. Mnie przełozono na inne łozko, odlaczano jedne rureczki, przylaczano jakies kabelki, na koniec pojechalam na poooperacyjna. Na poooperacyjnej: Przyszla pielegniarka i powiedziala,ze mąż nie może przyjsc, bo leza juz 2 panie po porodach naturalnych, zakonczonych cesarkami i sa w bardzo zlym stanie i ze juz dzwoni do neonatolog poinformowac ją o tym. W tym momencie przyszedl moj ginekolog pogratulowac mi,ze jestem już Mamą i czy czuję się dobrze, czy cos mnie boli. Zanim wyszedl przyszla ta neonatolog i przywiozla mi moja corcie, powiedziala,ze przez ten caly czas maz byl z nimi i ze zostal za drzwiami tej sali. Nawet slyszalam jak maz krzyczal do mnie zza sciany Rozerwala mi koszule juz do konca, az do pepka i polozyla mi golusienkie dziecko . Sama przypełzała do piersi i chwycila. Nie ssała, parę razy przylozyla ją do piersi, ale nie wiedziala jak zlapac. Wtedy przyszla pani od laktacji (cudowna kobieta, spedzila ze mna wiekszosc czasu podczas calego pobytu w szpitalu) i przystawiala moja coreczke, tlumaczyla mi co i jak i po paru probach udalo sie. Mleko lecialo, corcia ssala i zasnela. Pozniej pojechalysmy RAZEM do naszej sali. Chciano mi ją zabrac na moment przenosin, ale nie zgodzilam sie. POWIEDZIALAM,ZE TO JEST MOJE DZIECKO, JA JĄ URODZIŁAM I NIKT NIE MA PRAWA ZABRAĆ MI Jej BEZ MOJEJ ZGODY NAWET NA SEKUNDĘ Pojechalysmy razem pod kocykiem, z podniesionymi barierkami na wszelki wypadek. Noc rowniez spedzilysmy razem, a urodzilam pare minut po godz.13. Dostawalam mocne leki p.bolowe i nic mnie nie bolalo. JAK TYLKO ZACZYNALO MNIE COS BOLEC, WOLALAM PIELEGNIARKĘ I PROSIŁAM O ZASTRZYK Owszem mialam problem z poruszaniem sie, ale nie ze wzgledu na ból, tylko nie mialam sily. Ale moja cesarka byla pelna komplikacji, stracilam bardzo duzo krwi i to dlatego. o godz. 20 przyszla pielegniarka, dala mi do kroplowki mocny lek p.bolowy, córcię przełozyla do szpitalnego lozeczka a mi podala reke i usiadlam najpierw na brzegu lozka, a pozniej poszla ze mna do lazienki. Lozeczko z Córcią stalo w lazience, polozna siedziala na kibelku, a ja mylam sie przy nich. Nie zostawilam córeczki nawet na sekundę, nie dalam tez jej nikomu pod opieke na noc. Ona w ogole nie plakala w nocy, tylko piszczala, a ja sama wstawalam juz z nia do przewijaka (ale mialam tuz przy nim lozko, wiec w sumie 2 kroki). Nie nosilam jej , tylko wozilam w tym lozeczku i dalam rade. Jak cos mi nie gralo dzwonilam po polozne i pomagaly mi na mojej sali. Dziewczynie, ktora lezala ze mna nie przeszkadzalo to i tak nie spalysmy cala noc, bo albo zajomowalysmy sie dziecmi albo gadalysmy. Za duzo wrazen Oczywiscie pani od laktacji cud kobieta pomogla mi bardzo duzo.Nastepne dziecko urodze przy pomocy tego samego lekarza, w tym samym szpitalu i bez wahania wybiore cc. Mam bardzo dobre wspomnienia. Nic mnie nie bolalo. A corcia byla ze mna non stop, chyba,ze przy mezu. Nie mialam zadnego problemu z karmieniem. Uwazam,ze podstawa dobrych wspomnien z porodu jest wybor lekarza i szpitala. Ja tam czulam sie cudownie, swobodnie, no niemal,ze jak w spa
|
||
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Być rodzicem
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:53.






Lekarze cały czas mówili "jeszcze czas, jeszcze nie teraz" i we wszystkich tych najgorszych momentach byłam sama, a przecież w porodzie rodzinnym nie chodzi o to, żeby tż był przy samym "wypychaniu" tylko od samego początku 





Pewnie też miałabym żal i smutek w serduchu...Ciężko jest komus doradzać i mówic co ma czuć...















