Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.2

[blondi1041]

ale wiesz to jest wizaz, wiec kazda mamusia tutaj jak idzie z dzieckiem na spacer to nosi ze soba wrzatek w termosie tak na wszelki wypadek jakby dziecko wypluło smoczek albo idzie kupic nowy (ktory tez wyparza)

[LostInTranslation]

Napisane przez kiciulec

Mnie strasznie denerwuje tzw "polska gościnność". Czyli idziesz do kogoś z wizytą i zostajesz uraczony kanapkami, bigosem, ciastkami, śledziem, sałatką, a jak nie chcesz czegoś jeść to albo wielkie oburzenie no jak to przecież na pewno jesteś głodny, albo obraza majestatu, że "pewnie Ci nie smakuje moja kuchnia" lub "u mnie to nic nie chcesz jeść" z czego krótki wniosek do wcześniejszego stwierdzenia No i mam wtedy problem bo najczęściej oferują coś czego po prostu nie lubię, ale jak tak powiem to zaraz "no jak możesz tego nie lubić, przecież to takie dobre, no spróbuj", ale często jest tak, że rzeczywiście już to kiedyś wcześniej jadłam i mi to sztandarowe danie nie smakuje. I co mam teściowej powiedzieć "tak nie lubię tych rogalików, z których jesteś taka dumna"
I niestety najczęściej mówię, że mam na to uczulenie(mam alergie na wiele rzeczy) i jakoś to przechodzi, wiem, że nie wierzą, no ale sami się prosili. A teraz jestem w ciąży to mówię, że mnie mdli, a jak są bardzo natrętni to dopowiadam, że ja później nie będę po sobie sprzątać jak się to skończy źle, ale to już muszą mnie bardzo zdenerwować tym wmuszaniem.
Powiedzcie mi czy to naprawdę jest takie straszne jak ktoś nie chce zjeść naszego jedzenia? Bo ja tego nie rozumiem..

Też mnie niesamowicie denerwuje takie wmuszanie jedzenia Najgorsze jest to, że niektórzy w ogóle nie reagują, gdy powiem im prawdę (czyt. nie lubię tego jedzenia), dlatego muszę posuwać się do kłamstwa (czyt. boli mnie ząb / brzuch / itd.) I dopiero wtedy mam spokój.

[ankasz]

Napisane przez blondi1041

ale wiesz to jest wizaz, wiec kazda mamusia tutaj jak idzie z dzieckiem na spacer to nosi ze soba wrzatek w termosie tak na wszelki wypadek jakby dziecko wypluło smoczek albo idzie kupic nowy (ktory tez wyparza)

czytając posty o matkach na wizażu, przypomniałam sobie, co mnie jeszcze dziwi..

Otóż na wizażu panuje wszechobecna moda na poniewieranie i poniżanie osób, które śmiały skrytykować dziecko bądź matkę, kobietę w ciąży.
To nic, że kobietka nie ma najmniejszego pojęcia o temacie, w którym sie wypowiada - ważne, że ma w podpisie suwaczek, który mówi za ile did przyjdzie na świat, to jest równoznaczne z ogłoszeniem "Mam w sobie dwa mózgi, więc zawsze mam rację. Nawet jak nie mam!".

A spróbujcie skrytykować np zachowanie dzieci - a fe, a fe, a fuj, wy niedobre wizażanki, nic o życiu nie wiecie...

(To nic, że mam młodsze rodzeństwo, którym się opiekowałam; to nic, że pracowałam jako opiekunka do dzieci kilka ładnych lat i wiem, że dziecko potrafi zachować się w miejscach publicznych, że można mu w sklepie odmówić np batona, bo "w domu mamy całe opakowanie" i obejdzie się bez krzyków i wrzasków. Ale... co ja tam wiem, przez moją Bożenę nie przecisnął się kształt arbuzowaty, to ja mam siedzieć cicho i sie nie odzywać )

---------- Dopisano o 12:29 ---------- Poprzedni post napisano o 12:25 ----------

Napisane przez LostInTranslation

Też mnie niesamowicie denerwuje takie wmuszanie jedzenia Najgorsze jest to, że niektórzy w ogóle nie reagują, gdy powiem im prawdę (czyt. nie lubię tego jedzenia), dlatego muszę posuwać się do kłamstwa (czyt. boli mnie ząb / brzuch / itd.) I dopiero wtedy mam spokój.

a próbowałaś kiedyś wytłumaczyć ludziom, że... (przygotujcie się na szooook) nie lubicie pomidora?

"Ale jak to, nie lubisz pomidora?"
"Jak można nie lubić pomidora?"
"Przecież pomidor jest taaaki smaczny"
"Ooo mmmm *odgryza kawałek, jak jabłko* mmmm pyyyychota" (nie zwracając zupełnie uwagi, że na ten widok mam odruch wymiotny).


Czasem mam ochotę chwycić go w łapę i wsadzić głęboko w gardło osobie, która chce mnie przekonać, że "przecież pomidory są taaaaaakie smaczne", ze słowami "masz, żryj, skoro takie dobre"

[yousuck]

Napisane przez ankasz

czytając posty o matkach na wizażu, przypomniałam sobie, co mnie jeszcze dziwi..

Otóż na wizażu panuje wszechobecna moda na poniewieranie i poniżanie osób, które śmiały skrytykować dziecko bądź matkę, kobietę w ciąży.
To nic, że kobietka nie ma najmniejszego pojęcia o temacie, w którym sie wypowiada - ważne, że ma w podpisie suwaczek, który mówi za ile did przyjdzie na świat, to jest równoznaczne z ogłoszeniem "Mam w sobie dwa mózgi, więc zawsze mam rację. Nawet jak nie mam!".

A spróbujcie skrytykować np zachowanie dzieci - a fe, a fe, a fuj, wy niedobre wizażanki, nic o życiu nie wiecie...

(To nic, że mam młodsze rodzeństwo, którym się opiekowałam; to nic, że pracowałam jako opiekunka do dzieci kilka ładnych lat i wiem, że dziecko potrafi zachować się w miejscach publicznych, że można mu w sklepie odmówić np batona, bo "w domu mamy całe opakowanie" i obejdzie się bez krzyków i wrzasków. Ale... co ja tam wiem, przez moją Bożenę nie przecisnął się kształt arbuzowaty, to ja mam siedzieć cicho i sie nie odzywać )

---------- Dopisano o 12:29 ---------- Poprzedni post napisano o 12:25 ----------



a próbowałaś kiedyś wytłumaczyć ludziom, że... (przygotujcie się na szooook) nie lubicie pomidora?

"Ale jak to, nie lubisz pomidora?"
"Jak można nie lubić pomidora?"
"Przecież pomidor jest taaaki smaczny"
"Ooo mmmm *odgryza kawałek, jak jabłko* mmmm pyyyychota" (nie zwracając zupełnie uwagi, że na ten widok mam odruch wymiotny).


Czasem mam ochotę chwycić go w łapę i wsadzić głęboko w gardło osobie, która chce mnie przekonać, że "przecież pomidory są taaaaaakie smaczne", ze słowami "masz, żryj, skoro takie dobre"

hahaha
To jest straszne, wiem. Mój ulubiony argument to: "NO ZJEDZ! PRZECIEŻ NIE PRZYTYJESZ OD TEGO!", tak jakby moja wersja - że nie jestem głodna - w żadnym wypadku nie mogłaby być prawdziwa .

[kobietasukcesu]

Napisane przez kiciulec

Mnie strasznie denerwuje tzw "polska gościnność". Czyli idziesz do kogoś z wizytą i zostajesz uraczony kanapkami, bigosem, ciastkami, śledziem, sałatką, a jak nie chcesz czegoś jeść to albo wielkie oburzenie no jak to przecież na pewno jesteś głodny, albo obraza majestatu, że "pewnie Ci nie smakuje moja kuchnia" lub "u mnie to nic nie chcesz jeść" z czego krótki wniosek do wcześniejszego stwierdzenia No i mam wtedy problem bo najczęściej oferują coś czego po prostu nie lubię, ale jak tak powiem to zaraz "no jak możesz tego nie lubić, przecież to takie dobre, no spróbuj", ale często jest tak, że rzeczywiście już to kiedyś wcześniej jadłam i mi to sztandarowe danie nie smakuje. I co mam teściowej powiedzieć "tak nie lubię tych rogalików, z których jesteś taka dumna"
I niestety najczęściej mówię, że mam na to uczulenie(mam alergie na wiele rzeczy) i jakoś to przechodzi, wiem, że nie wierzą, no ale sami się prosili. A teraz jestem w ciąży to mówię, że mnie mdli, a jak są bardzo natrętni to dopowiadam, że ja później nie będę po sobie sprzątać jak się to skończy źle, ale to już muszą mnie bardzo zdenerwować tym wmuszaniem.
Powiedzcie mi czy to naprawdę jest takie straszne jak ktoś nie chce zjeść naszego jedzenia? Bo ja tego nie rozumiem..

ja na szczęście jestem wegetarianką to spokój No mrukną coś, ale do mięcha nie zmuszą. A i mam spokój z ciastami z cukierni, bo wiedzą, że nie zjem bo smalec lub żelatyna

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

Napisane przez Linaewen

Wiesz, niby nic, ale ja tam mam 4 przesądy, które stosuję:
-nie witać przez próg, bo to na śmierć
-nie kupować zegarka, bo odmierza czas do śmiercoi/rozstania
-nie kupować facetowi koszuli, bo w tej od nas odejdzie
-nie kupować kobiecie butów, bo w tych ucieknie
Ale nikomu tego nie wmawiam i się nie awanturuje

Myśle, że to nie działa. Chyba, że się uwierzy to działa. Ale lepiej sobie nic nie wkręcam bo dostałam buty i kupiłam koszulę.

---------- Dopisano o 13:18 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ----------

Napisane przez sadie

mnostwo kobiet tak robi. Szczerze mówiąc, nigdy nie przyszło mi do głowy, że cos z tym nie tak
Dziecka tez nie mozna chowac pod kloszem i wszystkiego sterylnie dezynfekować, bo pózniej jest bardziej podatne na infekcje.

nie popadajmy w przesadę, ale na takiej posadzce są bakterie kałowe wniesione na butach i oblizywać się tego nie powinno

[YipYip]

Napisane przez kiciulec

Powiedzcie mi czy to naprawdę jest takie straszne jak ktoś nie chce zjeść naszego jedzenia? Bo ja tego nie rozumiem..

Z jednej strony mam podobnie jak Ty, też wielu rzeczy nie lubię (głównie tych polsko-gościnnych albo polsko-świątecznych) i i gdy jestem w gościach to prawie zawsze to dla mnie okropna męczarnia. Na dodatek mam żołądek jak krowa i zero alergii, więc ta wymówka odpada. Ale zawsze staram się wybrać coś co mi nie stanie w gardle i przynajmniej powiedzieć, że "to jeste taaakie pyszne, tak się objadłaaam tym jednym czymś, że już nie zmieszczę nic więcej".

A z drugiej strony wiem jak to jest, gdy ktoś nie chce jeść u Ciebie. Miałam tak z TŻ, nic nie chciał u mnie jeść, ani ciasta, ani obiadu, jak mu podałam to podziubał i zostawił. To było takie przykre, że do dzisiaj zbierają mi się łzy.
Bony, wiem jak to idiotycznie brzmi, przecież to tylko jedzenie... Ale jeśli robisz coś sama, wkładasz w to serce i z myślą o nim coś tam pieczesz, żeby mu zrobić przyjemność, a on to potem z prawie-odrazą zostawia... Przykro

[Linaewen]

Myśle, że to nie działa. Chyba, że się uwierzy to działa. Ale lepiej sobie nic nie wkręcam bo dostałam buty i kupiłam koszulę.

Wiem, wiem. Ale w tych czterech wypadkach to jednak wolę przejść krok w tył/przód oraz wybrać inny prezent Może to i głupie, ale trudno

[MissHuffy]

Napisane przez sadie

nie rozumiem kompletnie wegetarian/wegan, ktorzy psioczą na tych, którzy smia im do talerza zagladac, a równoczesnie raczą każdego jedzacego mięso w ich towarzystwie komentarzami z serii "zgnoić padlinożercę". No troche konsekwencji! Ich decyzja jest nie jeśc mięsa, moją - jeść az sie uszy trzęsą, i super. Mnie wszystko jedno co ludzie wokół mnie jedzą, nie dostaje drgawek i nie wypominam amatorom dzemu
jak bardzo ten jest, moim zdaniem, obrzydliwy.

Mnie denerwuje coś całkowicie odwrotnego. 'Psioczenie' jak to można nie jeść mięsa. Mięso mnie obrzydza i nic na to nie poradzę, a gadanie innych tylko mnie wyprowadza z równowagi.

[kingur]

Napisane przez LostInTranslation

Też mnie niesamowicie denerwuje takie wmuszanie jedzenia Najgorsze jest to, że niektórzy w ogóle nie reagują, gdy powiem im prawdę (czyt. nie lubię tego jedzenia), dlatego muszę posuwać się do kłamstwa (czyt. boli mnie ząb / brzuch / itd.) I dopiero wtedy mam spokój.

Też się z tym zgadzam
Najlepsza była pod tym względem mama mojej przyjaciółki. Często przychodziłam do niej przed zajęciami tanecznymi, za każdym razem mówiłam, że nie dziękuję, jadłam obiad nie dawno, poza tym nie lubię jeść przed treningiem, bo źle mi się ćwiczy. I co? Zawsze przynosiła nam kanapki, bo na pewno jestem głodna, bo to już 19 i trzeba (!) zjeść kolację.
Z obiadem było podobnie, mówię, że zbieram się już do domu, że w domu zjem, ale co tam i tak zawsze nakładała mi porcję, a potem w domu mama jojczała, że obiadu nie jem, to po co ona gotuje.
Ale i tak najlepsze było jak koleżanka zrobiła mi herbatę, posłodziłam sobie łyżeczkę, do kuchni przyszła jej mama i mówi, że z dwoma łyżeczkami cukru jest lepsza, ja mówię, że spróbuję i najwyżej dosłodzę, ale mama nie zrażona dosypuje mi ten cukier (!).

[Angry]

Napisane przez ankasz

Czasem mam ochotę chwycić go w łapę i wsadzić głęboko w gardło osobie, która chce mnie przekonać, że "przecież pomidory są taaaaaakie smaczne", ze słowami "masz, żryj, skoro takie dobre"

Masz moje błogosławieństwo

Też uwielbiam teksty "nie lubisz tego?! przecież to pyszne..." "jak możesz to jeśc?" "nie jesz mięsa? to CO ty jesz?!" - nie wiem czemu ma to służyć, może podchodzę do tego za bardzo poważnie, ale moim zdaniem w ten sposób ludzie pokazują tylko swoje ograniczenie i tępotę

[Linaewen]

Ja zawsze po prostu mówię, że być może, ale ja nie mam ochoty tego zjeść. Koniec, kropka.
A jak kiedyś brat mojego TŻ się śmiał, że jak nie zjem do końca do będę siedzieć przy stole tak długo aż zjem[nie ma sprawy, nie mam planów na dziś] albo mnie nakarmi [nie tacy już próbowali, ale niech tam, on będzie sprzątał] to sobie darował.
ALE jak ktoś częstuje jakąś większą ilością rzeczy to choćbym była po uszy objedzona to spróbuję, jak coś "smakuje" dobrze. W końcu musiał przy zrobiemu choćby głupiej kanapki trochę popracować... A ciacha i herbaty, choć by uszami wyłaziło jedzenie właściwie nie odmawiam

[Chatul]

Napisane przez Angry

"nie jesz mięsa? to CO ty jesz?!"

O rany, też mnie to rozwala Tak jakby można było jeść tylko mięso...
Dziwią mnie też ludzie, którzy mówią, że kuchnia wegetariańska jest uboga i niesmaczna, a potem u mnie w domu zajadają się moim jedzeniem i biorą ode mnie przepisy

[Suvia]

Napisane przez I am Rock

Zaobserwowana scenka:
Dziecko: Mamo, kup mi loda!
Mama: Lody są w domu, po obiedzie dostaniesz.
Babcia: Nie słuchaj matki, babcia ci kupi!

Chętnie bym tej babci kopa w d*** dala.

Jak kiedykolwiek przytrafiłoby mi się dziecko, to chyba je zamknę w domu na cztery spusty. Żona kuzyna wychowywała dziecko bez słodyczy sklepowych, gazowanych napojów i takich tam. I sie dowiedziaal ostatnio od tego dziecka (już wyrośniętego trochę), że jak go babcia odprowadzała/przyprowadzała czasem z przedszkola, to zawsze dostawało czekoladę, batonik, chipsy.. Rodzicom nie mówiło, bo 5-6 latek jest już na tyle pojętny, że wiedział, że więcej nie dostanie jak się przyzna rodzicom, że go babunia dokarmia.

Nie mówię, że każdy dzieciak powinien być koniecznie izolowany od takich przekąsek, bo umrze w męczarniach, ale skoro rodzice już postanowili mu ich nie dawać (czy np. od początku wychowywać wegana, czy cokolwiek innego) to kurka wypadałoby to uszanować ;/

[MalinowaMamba]

Napisane przez Suvia

Jak kiedykolwiek przytrafiłoby mi się dziecko, to chyba je zamknę w domu na cztery spusty. Żona kuzyna wychowywała dziecko bez słodyczy sklepowych, gazowanych napojów i takich tam. I sie dowiedziaal ostatnio od tego dziecka (już wyrośniętego trochę), że jak go babcia odprowadzała/przyprowadzała czasem z przedszkola, to zawsze dostawało czekoladę, batonik, chipsy.. Rodzicom nie mówiło, bo 5-6 latek jest już na tyle pojętny, że wiedział, że więcej nie dostanie jak się przyzna rodzicom, że go babunia dokarmia.

Nie mówię, że każdy dzieciak powinien być koniecznie izolowany od takich przekąsek, bo umrze w męczarniach, ale skoro rodzice już postanowili mu ich nie dawać (czy np. od początku wychowywać wegana, czy cokolwiek innego) to kurka wypadałoby to uszanować ;/

Identycznie uważam, a całkiem podobna sytuacja jest z moim bratankiem i jego prababcią, czyli moją babcią (bo moja mama jest nowoczesna i się nie wtrąca ). Brat ma swój dom zaraz koło naszego, więc Młody bardzo często u nas jest. Sytuacja nr 1. Bawi się z psem, ale w pewnym momencie już mu coś nie pasuje i zaczyna go bić (dzieciak prawie 3 lata). No to brat mu mówi, żeby tak nie robił, bo to pieska boli i tak nie wolno, na to włącza się babcia: Bij, bij to kundle, dobrze mu tak, jak ci na złość robił! . No i dzieciak się uczy, bo już raczej rozumie co się do niego mówi. Sytuacja nr 2. Za czasów, kiedy młody uczył się załatwiać do nocnika. Akurat było to latem, temperatura ponad 30 stopni, więc po ogrodzie latał bez majtek (jak chciał na nocnik to nie mógł sobie poradzić ze zdjęciem ich i często 'nie wyrabiał' z czasem). Wychodzi babcia na dwór: O jezusku, jakie to dziecko biedne, zimno ci pewnie kochaniutki. Weźcie ubierzcie to dziecko! Sytuacja nr 3. Młody chwilę przed obiadem, a jakieś słodkie przekąski jak np. biszkopt dostaje na podwieczorek. Mama już mu nakłada obiad, a tu przylatuje babcia z batonami, bo to dziecko głodne jest, niech sobie chociaż batonika zje. I to nic, że jak zobaczył tego batonika to już w ogóle nie chciał jeść obiadu tylko to słodkie

[Reme]

Napisane przez MalinowaMamba

No to brat mu mówi, żeby tak nie robił, bo to pieska boli i tak nie wolno, na to włącza się babcia: Bij, bij to kundle, dobrze mu tak, jak ci na złość robił! .

[BioIvO]

Napisane przez kotwilka

Ostatnio mnie zdziwiła (oprócz tego, że obrzydziła) sytuacją którą zaobserwowałam: na poczcie w kolejce stała kobieta z dzieckiem w wózku. Dziecku wypadł smoczek na podłogę, a matka podniosła smoczek z podłogi, oblizała go (!!!) i podała dziecku (!!!!!!).
Jak można aż tak nie mieć wyobraźni?

Napisane przez sadie

mnostwo kobiet tak robi. Szczerze mówiąc, nigdy nie przyszło mi do głowy, że cos z tym nie tak
Dziecka tez nie mozna chowac pod kloszem i wszystkiego sterylnie dezynfekować, bo pózniej jest bardziej podatne na infekcje.

Też mnie to zawsze obrzydzało. Ja nie jadam nic co spadło na ziemie i dziecku też nie mogłabym dać takiego smoka do buzi. Co za problem mieć 2 - nawet 3 smoczki, w razie co. Lepsze to, niż poślinione przez matke czy babke smoki z bakteriami próchnicy i innymi takimi. I zawsze jest zdziwienie, ze dzieciak często choruje i ma pasożyty. Fuuuuu.

[yousuck]

Napisane przez BioIvO

Też mnie to zawsze obrzydzało. Ja nie jadam nic co spadło na ziemie i dziecku też nie mogłabym dać takiego smoka do buzi. Co za problem mieć 2 - nawet 3 smoczki, w razie co. Lepsze to, niż poślinione przez matke czy babke smoki z bakteriami próchnicy i innymi takimi. I zawsze jest zdziwienie, ze dzieciak często choruje i ma pasożyty. Fuuuuu.

Ja nie mogłabym oblizać smoczka po dziecku, podobnie jak ognia unikam picia z jednej butelki z innymi czy jedzenia tymi samymi sztućcami - i nic na to nie poradzę, uważam to za dość obrzydliwe.

[Linaewen]

Napisane przez yousuck

Ja nie mogłabym oblizać smoczka po dziecku, podobnie jak ognia unikam picia z jednej butelki z innymi czy jedzenia tymi samymi sztućcami - i nic na to nie poradzę, uważam to za dość obrzydliwe.

Ostatnio w knajpce widziałam, jak mama karmiła nie taką znowu małą córkę [5-6 lat miała, no może wyrośnięta 4-latka]. Koszmar. Co mała nie zdjęła z widelca to mamuńcia dojadała . Aż musiałam zmienić stolik. Pomijając fakt, że wzięli małej pierogi, których ona nie chciała jeść, a frytki z mamusinego talerza wcinała, że aż miło...

W ogóle dzieciaki to temat rzeka-a raczej ich rodzice. Tak się naoglądałam na wczasach, że ze swoich się szybko wyleczyłam. Gównarzeria rozwydrzona...
Lata to-to po knajpach, zagląda ludziom w talerze, łapie za krzesła, biega, wrzeszczy, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, bo się dzieciątka tak śliczniutko bawią. Jakaś babcia się podnieca, że wnusięcie się nauczył jeździć na dwóch kółkach w jeden dzień [gówniarz lat 7], a jutro jak będzie ciepło to sobie pobiega bez mateczek po plaży [gówniarz lat 7!!]. Na plaży kopią doły po pół metra głębokie, ale nie zakopie jak idzie do domu, bo ratownicy zakopią. Brat uderza siostrę w tyłek na polecenie starszego brata, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, że się tak ładnie bawią. Latają synusiątka w zwykłych gaciach, bo przecież kąpielówki są poniżej ich godności. Wysikują te dzieciaki pod cudzym płotem "bo ona się tak nauczyła" [a strasza siostra stoi obok i płonie ze wstydu za matkę]... Tatuńcio w córuńcią na barana staje ludziom przed nosem[ba, na nosie!], bo córuńcia chce zobaczyć co na scenie. Na uwagę swojej żony odburnkął, że przecież córuńcia chce pooglądać...
Jeny, co za trauma...
Jak można tak dzieciaki rozpuścić....

[zielona2]

Napisane przez ankasz

czytając posty o matkach na wizażu, przypomniałam sobie, co mnie jeszcze dziwi..

Otóż na wizażu panuje wszechobecna moda na poniewieranie i poniżanie osób, które śmiały skrytykować dziecko bądź matkę, kobietę w ciąży.
To nic, że kobietka nie ma najmniejszego pojęcia o temacie, w którym sie wypowiada - ważne, że ma w podpisie suwaczek, który mówi za ile did przyjdzie na świat, to jest równoznaczne z ogłoszeniem "Mam w sobie dwa mózgi, więc zawsze mam rację. Nawet jak nie mam!".

A spróbujcie skrytykować np zachowanie dzieci - a fe, a fe, a fuj, wy niedobre wizażanki, nic o życiu nie wiecie...

(To nic, że mam młodsze rodzeństwo, którym się opiekowałam; to nic, że pracowałam jako opiekunka do dzieci kilka ładnych lat i wiem, że dziecko potrafi zachować się w miejscach publicznych, że można mu w sklepie odmówić np batona, bo "w domu mamy całe opakowanie" i obejdzie się bez krzyków i wrzasków. Ale... co ja tam wiem, przez moją Bożenę nie przecisnął się kształt arbuzowaty, to ja mam siedzieć cicho i sie nie odzywać )

---------- Dopisano o 12:29 ---------- Poprzedni post napisano o 12:25 ----------



a próbowałaś kiedyś wytłumaczyć ludziom, że... (przygotujcie się na szooook) nie lubicie pomidora?

"Ale jak to, nie lubisz pomidora?"
"Jak można nie lubić pomidora?"
"Przecież pomidor jest taaaki smaczny"
"Ooo mmmm *odgryza kawałek, jak jabłko* mmmm pyyyychota" (nie zwracając zupełnie uwagi, że na ten widok mam odruch wymiotny).


Czasem mam ochotę chwycić go w łapę i wsadzić głęboko w gardło osobie, która chce mnie przekonać, że "przecież pomidory są taaaaaakie smaczne", ze słowami "masz, żryj, skoro takie dobre"

O matko i corko!!! Hahahaha.

A tak przy temacie to nie rozumiem dlaczego niektorych dziwi niepodzielanie przez innych entuzjazmu co do malych dzieci/dzieci. Kupek, kaszek, kolek, zabkowania.

U mnie tak naprzyklad jest, ze w rodzinie urodzi sie dziecko. Rodzice sie ciesza, ja gratuluje, oczywiscie tez sie ciesze. Ale oni nie rozumieja ze ja nie chce chcociazby brac na rece dzieciaka itd.

Albo na mszy: dzieciak jakis daje czadu(rozumiem, ok to dziecko przeciez nie zostawia przed kosciolem albo na parkingu) ale wiekszosc ludzi zamiast skupiona na mszy to z zachwytem patrzy na dziecko a niektorzy zdziwnieni ze sie nie zachwycam. NO NIE ZACHWYCAM SIE I KONIEC.

A wogole dobija mnie wmawianie mlodym ludziom ktorzy nie chca miec dzieci:
-"Jeszcze ci sie zmieni"
-"Jeszcze ci sie odmnieni"
-"Zobaczysz w przyszlosci polubisz dzieci".
Oni lepiej wiedza czy bede matka czy nie:r olleyes:

Oczywiscie chce sprostowac, ze absolutnie NIE NEGUJE MACIERZYNSTWA.

To tylko moje poglady

[LostInTranslation]

Napisane przez ankasz

a próbowałaś kiedyś wytłumaczyć ludziom, że... (przygotujcie się na szooook) nie lubicie pomidora?

"Ale jak to, nie lubisz pomidora?"
"Jak można nie lubić pomidora?"
"Przecież pomidor jest taaaki smaczny"
"Ooo mmmm *odgryza kawałek, jak jabłko* mmmm pyyyychota" (nie zwracając zupełnie uwagi, że na ten widok mam odruch wymiotny).


Czasem mam ochotę chwycić go w łapę i wsadzić głęboko w gardło osobie, która chce mnie przekonać, że "przecież pomidory są taaaaaakie smaczne", ze słowami "masz, żryj, skoro takie dobre"

Nie próbowałam, bo uwielbiam pomidory Ale jeśli ktoś ich nie lubi, to potrafię to zrozumieć i nie namawiam do jedzenia, bo doskonale wiem, jakie to bywa irytujące

Napisane przez yousuck

hahaha
To jest straszne, wiem. Mój ulubiony argument to: "NO ZJEDZ! PRZECIEŻ NIE PRZYTYJESZ OD TEGO!", tak jakby moja wersja - że nie jestem głodna - w żadnym wypadku nie mogłaby być prawdziwa .

To hasło z przytyciem też mnie zawsze rozwala

Napisane przez kingur

Też się z tym zgadzam
Najlepsza była pod tym względem mama mojej przyjaciółki. Często przychodziłam do niej przed zajęciami tanecznymi, za każdym razem mówiłam, że nie dziękuję, jadłam obiad nie dawno, poza tym nie lubię jeść przed treningiem, bo źle mi się ćwiczy. I co? Zawsze przynosiła nam kanapki, bo na pewno jestem głodna, bo to już 19 i trzeba (!) zjeść kolację.
Z obiadem było podobnie, mówię, że zbieram się już do domu, że w domu zjem, ale co tam i tak zawsze nakładała mi porcję, a potem w domu mama jojczała, że obiadu nie jem, to po co ona gotuje.
Ale i tak najlepsze było jak koleżanka zrobiła mi herbatę, posłodziłam sobie łyżeczkę, do kuchni przyszła jej mama i mówi, że z dwoma łyżeczkami cukru jest lepsza, ja mówię, że spróbuję i najwyżej dosłodzę, ale mama nie zrażona dosypuje mi ten cukier (!).

Motyw z cukrem: Chyba bym nie wytrzymała nerwowo, tym bardziej, że w ogóle nie słodzę i zwyczajnie nie lubię słodkiej herbaty / kawy.

Napisane przez Angry

Masz moje błogosławieństwo

Też uwielbiam teksty "nie lubisz tego?! przecież to pyszne..." "jak możesz to jeśc?" "nie jesz mięsa? to CO ty jesz?!" - nie wiem czemu ma to służyć, może podchodzę do tego za bardzo poważnie, ale moim zdaniem w ten sposób ludzie pokazują tylko swoje ograniczenie i tępotę

Po prostu "uwielbiam", gdy ktoś pyta co ja jem, skoro nie jem mięsa Tak jakby mięso było jedynym dostępnym pokarmem

Napisane przez Chatul

O rany, też mnie to rozwala Tak jakby można było jeść tylko mięso...
Dziwią mnie też ludzie, którzy mówią, że kuchnia wegetariańska jest uboga i niesmaczna, a potem u mnie w domu zajadają się moim jedzeniem i biorą ode mnie przepisy

Właśnie! I te okrzyki pełne zachwytu: "Oooo, jaka pyszna sałatka, musisz koniecznie dać mi przepis!"

[I am Rock]

I te mamusie z petem w zębach nad niemowlęciem w wózku. To sobie dziecko świeżym powietrzem pooddycha.

[Soral]

Oj tak mnie strasznie denerwuje podważanie autorytetu rodzica przez kogoś innego.
Facet do swojego siostrzeńca (przy jego mamie) mówi aby nie słuchał matki bo ona się nie zna !!! Jak tak można?! Byłam obecna podczas tej rozmowy i powiedziałam dzieciakowi, że nieprawda i mama ma rację i trzeba jej słuchać bo jest mądra.

I wciskanie jedzenie innym doprowadza mie do szału. 'Czemu nie zjadłaś całęgo talerza? Nie smakuje Ci?' Pomijam fakt, że jak jestem u kogoś to dostaję kopę taką, że starczyłaby mi na 3 obiady.
Albo u mnie w rodzinie to stały tekst 'Czemu nie chcesz? Oj tam i tak Ci przyniosę'

[Linaewen]

Napisane przez I am Rock

I te mamusie z petem w zębach nad niemowlęciem w wózku. To sobie dziecko świeżym powietrzem pooddycha.

O jeny, to też... Jak widzę taką/takiego z dzieckiem w wózku/za rękę i fajką w gębie to mnie skręca...

[kiciulec]

Napisane przez Linaewen

Ostatnio w knajpce widziałam, jak mama karmiła nie taką znowu małą córkę [5-6 lat miała, no może wyrośnięta 4-latka]. Koszmar. Co mała nie zdjęła z widelca to mamuńcia dojadała . Aż musiałam zmienić stolik. Pomijając fakt, że wzięli małej pierogi, których ona nie chciała jeść, a frytki z mamusinego talerza wcinała, że aż miło...

W ogóle dzieciaki to temat rzeka-a raczej ich rodzice. Tak się naoglądałam na wczasach, że ze swoich się szybko wyleczyłam. Gównarzeria rozwydrzona...
Lata to-to po knajpach, zagląda ludziom w talerze, łapie za krzesła, biega, wrzeszczy, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, bo się dzieciątka tak śliczniutko bawią. Jakaś babcia się podnieca, że wnusięcie się nauczył jeździć na dwóch kółkach w jeden dzień [gówniarz lat 7], a jutro jak będzie ciepło to sobie pobiega bez mateczek po plaży [gówniarz lat 7!!]. Na plaży kopią doły po pół metra głębokie, ale nie zakopie jak idzie do domu, bo ratownicy zakopią. Brat uderza siostrę w tyłek na polecenie starszego brata, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, że się tak ładnie bawią. Latają synusiątka w zwykłych gaciach, bo przecież kąpielówki są poniżej ich godności. Wysikują te dzieciaki pod cudzym płotem "bo ona się tak nauczyła" [a strasza siostra stoi obok i płonie ze wstydu za matkę]... Tatuńcio w córuńcią na barana staje ludziom przed nosem[ba, na nosie!], bo córuńcia chce zobaczyć co na scenie. Na uwagę swojej żony odburnkął, że przecież córuńcia chce pooglądać...
Jeny, co za trauma...
Jak można tak dzieciaki rozpuścić....

Ja tylko mam nadzieję, że Ci ludzie są tacy z natury, a nie, że rodzicielstwo automatycznie wyłącza ludziom mózg

[Linaewen]

Napisane przez kiciulec

Ja tylko mam nadzieję, że Ci ludzie są tacy z natury, a nie, że rodzicielstwo automatycznie wyłącza ludziom mózg

Oby...

[miss kitsch]

Od zawsze dziwi i wkurza mnie, kiedy ktoś mi mówi, że nie mogę odkurzyć/zrobić prania/sprzątnąć mieszkania/umyć kibla bo jest niedziela.

[Bayje]

Napisane przez miss kitsch

Od zawsze dziwi i wkurza mnie, kiedy ktoś mi mówi, że nie mogę odkurzyć/zrobić prania/sprzątnąć mieszkania/umyć kibla bo jest niedziela.

Ja jestem właśnie zdania, że w niedziele najlepiej się sprząta 'kibel'

Nie wiem czy ktoś ma taką koleżanke jak ja ale ta rok temu się hajtneła.
(pomijam fakt, że mąż mało urodziwy jak na JEJ wymagania)
Ostatnio patrze po zdjęciach na fejsiku a ta po imprezach się szlaja i całuje z jakimiś 'miejscowymi artystami' a potem wstawia to na 'portalik'.
Wtedy zastanawiam się po co jej był ten slub

[invisible_01]

Napisane przez Linaewen

Wiesz, niby nic, ale ja tam mam 4 przesądy, które stosuję:
-nie witać przez próg, bo to na śmierć
-nie kupować zegarka, bo odmierza czas do śmiercoi/rozstania
-nie kupować facetowi koszuli, bo w tej od nas odejdzie
-nie kupować kobiecie butów, bo w tych ucieknie
Ale nikomu tego nie wmawiam i się nie awanturuje

Wybacz, ale to głupota Do każdej rzeczy można by podpiąć jakąś formułkę:
- nie kupuj kalendarza, bo odmierza czas do śmierci
- nie kupuj facetowi gaci, bo mu je zdejmie inna
- nie kupuj facetowi krawatu, bo się powiesi
i tak dalej

[I am Rock]

Napisane przez invisible_01

Wybacz, ale to głupota Do każdej rzeczy można by podpiąć jakąś formułkę:
- nie kupuj kalendarza, bo odmierza czas do śmierci
- nie kupuj facetowi gaci, bo mu je zdejmie inna
- nie kupuj facetowi krawatu, bo się powiesi
i tak dalej

I nie żyj, bo umrzesz.

[Linaewen]

Napisane przez invisible_01

Wybacz, ale to głupota Do każdej rzeczy można by podpiąć jakąś formułkę:
- nie kupuj kalendarza, bo odmierza czas do śmierci
- nie kupuj facetowi gaci, bo mu je zdejmie inna
- nie kupuj facetowi krawatu, bo się powiesi
i tak dalej

Ja wiem Ale tylko te cztery mi do głowy jakoś wpadły [znaczy głównie dwa pierwsze, bo ja w ogóle prezentów ciuchowych nie uznaję, "bo nie"]. I nikomu nie każę się tym kierować
Poza tym jest a-zaboboniczna. Ani czarne koty, ani kominiarze, ani drabiny, ani "białe, niebieskie, stare i pożyczone"