nadopiekuńczość mamy (?) - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-09-29, 10:52   #31
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Z pewnością coś w tym jest. Ten egoizm jest najczęściej powiązany własnie z lenistwem.
U mnie nie jest

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
W każdym razie nie wiemy co powoduje mamą autorki, bo może przecież mieć jakieś przykre własne doświadczenia, też tak może być i teraz boi się o córkę. W tym momencie nawet ta rada z psychologiem nie byłyby zła, bo takie przykre doświadczenia trzeba sobie "rozpracować".
Nie wiemy dlaczego mama jest taka jaka jest a najlepiej zna ją autorka, niech popróbuje różnych metod (ale pokojowych ) i może coś z tego wyjdzie.
No właśnie, jakiś problem moim zdaniem kobieta ma. Co by jednak nie mówić, to odstaje od "średniej rodzicielskiej" Większość rodziców jednak aż tak bardzo nie panikuje jak traci dziecko z oczu. Wielu zresztą przegina w drugą stronę.
Moim zdaniem psycholog to dobra opcja Rozmawianie z mamą nie wiem czy ma sens...ona będzie te wszystkie argumenty rozumiała, tak czysto racjonalnie. A potem...lęki powrócą i zakazy też. Bo ona sobie nie umie inaczej z tym swoim lękiem poradzić, jest spokojna dopiero wtedy kiedy jak ta kwoka, trzyma wszystko pod swoim kuprem. Myślę, że takie osoby trzeba uspokajać "na bieżąco", tj. w przypadku autorki wątku dobrym rozwiązaniem byłoby właśnie przed wyjściem wieczorem pokazanie osoby, z którą ma zamiar wyjść i zapewnić mamę, że z nią wróci o tej i o tej godzinie. I radzę dotrzymać słowa To męczące, i dla postronnych osób może być i głupie ale warto z miłości do mamy zadbać o jej spokój i wypracować sobie w ten sposób zaufanie do siebie i chociaż odrobinkę też - zaufanie do świata wokół niej.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 11:27   #32
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Smile Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Ja bym porozmawiała z mamą, że wiem o tym, że może być niebezpiecznie i zachowam wszelkie środki ostrożności (tutaj dobra rada Lubej żeby zapewnić sobie opiekę jakiegoś faceta - tylko mężczyzny, a nie 17-letniego kolegi bo to moim zdaniem żadna opieka), można też poprosić rodziców o odebranie z imprezy albo fundusze na taksi.

Aczkolwiek ja w tym wieku też nie wychodziłam z domu zbyt wiele, może parę razy w roku na imprezę, z której przywozili mnie rodzice koło 22-23. I jakoś żyję. Faceta znalazłam i w ogóle klasztor mi nie groził, także to nie jest takie straszne.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 11:30   #33
Kenworth
Raczkowanie
 
Avatar Kenworth
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 48
GG do Kenworth
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Ja mam nieco inne spojrzenie na problem autorki wątku.
Moje nastoletnie lata wyglądały analogicznie jeśli nie gorzej. Nie mogłem zrozumieć o co chodzi mojej mamie, czemu jest taka upierdliwa, skąd te powtarzające niczym refren pytania: "gdzie idziesz?", "Po co tam idziesz?" "Kiedy będziesz?", "Odwieźć Cię?","Przywieźć Cię?" Do tego wpieniające "błogosławieństwa" typu "pamiętaj, uważaj na siebie". Szlag mnie trafiał. Kumple, wolni jak ptaki, swoim rodzicom komunikowali tylko "wychodzę" i wracali około północy czy dopiero rano. "Czemu jak tak nie mam?" Pytałem sam siebie. Absurdalność tej nadopiekuńczości polegała również na wypatrywaniu mnie w oknie kiedy wracałem z budy, na "czuwaniu przy świecach" kiedy nie wracałem po zmroku (wiecie, wtedy jeszcze komórki nie były tak rozpowszechnione), czy na "nocnych patrolach" w wykonaniu matki. Wyobrażasz sobie sytuację, że wracasz nocą z knajpy ZE ZNAJOMYMI a tu nagle zajeżdża Twoja matka autem, ma panikę w oczach, rozwiany włos itd.? Co za obciach, miałem ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu...
Pierwszymi moimi wakacjami bez rodziców były dopiero te po mojej maturze. Pojechaliśmy z kumplami nad morze pod namioty. Nawet nie chcę tutaj opisywać wykładu mamy przed wyjściem na pociąg. Czułem się jak cholerny żołnierz na odprawie sztabowej. Stałem jak kołek z wielkim plecakiem na plecach i słuchałem "dziesięciu przykazań", miliarda pouczeń, zaleceń, przestróg itd. Porażka. Na szczęście mój tato jest nieco innym człowiekiem. Zawsze był bardziej wyrozumiały ale z kolei miał korbę na punkcie mojej, że tak powiem, niekaralności. Robił w pory żeby nie wykręcił jakiegoś numeru niezgodnego z prawem. Cóż... to takie zboczenie zawodowe. Facet wiceszefuje we wrocławskim pierdlu i naoglądał się całej masy zwyrodnialców i baranów za kratkami.

Chcę tylko powiedzieć, że rozumiem Twoją mamę. Nie popieram jej działania ale rozumiem. Jestem jedynakiem ale nie z wyboru a ze zrządzenia losu. Tak się składa, że trójka mojego rodzeństwa leży na cmentarzu (umierały zaraz po porodzie). To chyba cud, że moi rodzice, szczególnie matka nie postradała zmysłów.
Stąd jak sądzę, ta jej chorobliwa nadopiekuńczość.
Poza tym sam już jestem rodzicem. Wcześniej nie rozumiałem tych debilnych pytań, zakazów, uwag jakie serwowała mi matka. Teraz mam nieco inny pogląd. Chyba zadziało powiedzenie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Człowiek za młodu wyrabiał naprawdę dziwaczne rzeczy. Jak tak sobie teraz pomyślę, to aż ciarki przechodzą. Jakim byłem głupkiem... Jakim nieodpowiedzialnym szczeniakiem, narażającym swoje zdrowie a nawet życie... I po co? Dla dobrej zabawy z kumplami. A przecież matka była taka bo martwiła się, bo kochała, bo byłem jej dzieckiem, bo byłem celem jej egzystencji itd. Dopiero jako dorosły facet i ojciec 1,5 szkraba, zrozumiałem tę całą nieszczęsną nadopiekuńczość.
I nie jestem pewien czy nie będę się zachowywać podobnie jak mój syn będzie chciał wyjść ze znajomymi, pójść na basen czy cokolwiek innego.

Autorko wątku: porozmawiaj ze swoją mamą. Spytaj dlaczego się tak zachowuje? Nie tłumacz jej, że Twoi znajomi to i tamto. To nic nie da. Poproś jedynie o przyczynę. Może dzięki temu wyklaruje się jakiś kompromis.
__________________
Ignorancja może być skorygowana przy pomocy książki. Głupota wymaga strzelby i szpadla.
Kenworth jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 11:38   #34
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Ja bym porozmawiała z mamą, że wiem o tym, że może być niebezpiecznie i zachowam wszelkie środki ostrożności (tutaj dobra rada Lubej żeby zapewnić sobie opiekę jakiegoś faceta - tylko mężczyzny, a nie 17-letniego kolegi bo to moim zdaniem żadna opieka), można też poprosić rodziców o odebranie z imprezy albo fundusze na taksi.

Aczkolwiek ja w tym wieku też nie wychodziłam z domu zbyt wiele, może parę razy w roku na imprezę, z której przywozili mnie rodzice koło 22-23. I jakoś żyję. Faceta znalazłam i w ogóle klasztor mi nie groził, także to nie jest takie straszne.
Nie wiem czy zauważyłaś, że nie tylko w wyjściach na imprezy jest problem. Matka boi się o nią też w innych sytuacjach - bardziej "zwyczajnych" jak wyjazd na zakupy czy wyjście do koleżanki wczesnym wieczorem.
No i ona nie martwi się o to, że męża nie znajdzie i zemrze przez to w klasztorze

---------- Dopisano o 12:38 ---------- Poprzedni post napisano o 12:32 ----------

Cytat:
Napisane przez Kenworth Pokaż wiadomość
Ja mam nieco inne spojrzenie na problem autorki wątku.
Moje nastoletnie lata wyglądały analogicznie jeśli nie gorzej. Nie mogłem zrozumieć o co chodzi mojej mamie, czemu jest taka upierdliwa, skąd te powtarzające niczym refren pytania: "gdzie idziesz?", "Po co tam idziesz?" "Kiedy będziesz?", "Odwieźć Cię?","Przywieźć Cię?" Do tego wpieniające "błogosławieństwa" typu "pamiętaj, uważaj na siebie". Szlag mnie trafiał. Kumple, wolni jak ptaki, swoim rodzicom komunikowali tylko "wychodzę" i wracali około północy czy dopiero rano. "Czemu jak tak nie mam?" Pytałem sam siebie. Absurdalność tej nadopiekuńczości polegała również na wypatrywaniu mnie w oknie kiedy wracałem z budy, na "czuwaniu przy świecach" kiedy nie wracałem po zmroku (wiecie, wtedy jeszcze komórki nie były tak rozpowszechnione), czy na "nocnych patrolach" w wykonaniu matki. Wyobrażasz sobie sytuację, że wracasz nocą z knajpy ZE ZNAJOMYMI a tu nagle zajeżdża Twoja matka autem, ma panikę w oczach, rozwiany włos itd.? Co za obciach, miałem ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu...
Pierwszymi moimi wakacjami bez rodziców były dopiero te po mojej maturze. Pojechaliśmy z kumplami nad morze pod namioty. Nawet nie chcę tutaj opisywać wykładu mamy przed wyjściem na pociąg. Czułem się jak cholerny żołnierz na odprawie sztabowej. Stałem jak kołek z wielkim plecakiem na plecach i słuchałem "dziesięciu przykazań", miliarda pouczeń, zaleceń, przestróg itd. Porażka. Na szczęście mój tato jest nieco innym człowiekiem. Zawsze był bardziej wyrozumiały ale z kolei miał korbę na punkcie mojej, że tak powiem, niekaralności. Robił w pory żeby nie wykręcił jakiegoś numeru niezgodnego z prawem. Cóż... to takie zboczenie zawodowe. Facet wiceszefuje we wrocławskim pierdlu i naoglądał się całej masy zwyrodnialców i baranów za kratkami.

Chcę tylko powiedzieć, że rozumiem Twoją mamę. Nie popieram jej działania ale rozumiem. Jestem jedynakiem ale nie z wyboru a ze zrządzenia losu. Tak się składa, że trójka mojego rodzeństwa leży na cmentarzu (umierały zaraz po porodzie). To chyba cud, że moi rodzice, szczególnie matka nie postradała zmysłów.
Stąd jak sądzę, ta jej chorobliwa nadopiekuńczość.
Poza tym sam już jestem rodzicem. Wcześniej nie rozumiałem tych debilnych pytań, zakazów, uwag jakie serwowała mi matka. Teraz mam nieco inny pogląd. Chyba zadziało powiedzenie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Człowiek za młodu wyrabiał naprawdę dziwaczne rzeczy. Jak tak sobie teraz pomyślę, to aż ciarki przechodzą. Jakim byłem głupkiem... Jakim nieodpowiedzialnym szczeniakiem, narażającym swoje zdrowie a nawet życie... I po co? Dla dobrej zabawy z kumplami. A przecież matka była taka bo martwiła się, bo kochała, bo byłem jej dzieckiem, bo byłem celem jej egzystencji itd. Dopiero jako dorosły facet i ojciec 1,5 szkraba, zrozumiałem tę całą nieszczęsną nadopiekuńczość.
I nie jestem pewien czy nie będę się zachowywać podobnie jak mój syn będzie chciał wyjść ze znajomymi, pójść na basen czy cokolwiek innego.

Autorko wątku: porozmawiaj ze swoją mamą. Spytaj dlaczego się tak zachowuje? Nie tłumacz jej, że Twoi znajomi to i tamto. To nic nie da. Poproś jedynie o przyczynę. Może dzięki temu wyklaruje się jakiś kompromis.
No i właśnie to są te przegięcia - albo idź i baw sie dobrze, nie obchodzi mnie gdzie i z kim albo paniczny lęk i zadręczanie dzieciaka swoimi lękami.
A to chodzi o to, żeby wypośrodkować No i niestety ale różne głupoty w życiu też zrobić trzeba, nie da się uniknąć wszystkich zagrożeń - wielu nadopiekuńczych rodziców tego nie rozumie, niestety. Że to też jeden z "uroków" albo czarnych stron dojrzewania.
A co do Ciebie to są dwie opcje: albo pójdziesz w ślady mamy albo nie
Ja pochodzę z domu, w którym rodzicom zwisało wielkim kalafiorem co robię, gdzie i z kim. Za co nie jestem im wdzięczna, bo to niefajnie myśleć, że rodzice mają cię w...
I ja bym przeginała w drugą stronę pewnie niż moi rodzice. Ech, te meandry ludzkiej psychiki
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 11:48   #35
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Nie wiem czy zauważyłaś, że nie tylko w wyjściach na imprezy jest problem. Matka boi się o nią też w innych sytuacjach - bardziej "zwyczajnych" jak wyjazd na zakupy czy wyjście do koleżanki wczesnym wieczorem.
No i ona nie martwi się o to, że męża nie znajdzie i zemrze przez to w klasztorze
Zauważyłam, czy raczej przeczytałam, ale to nie jest problem z wyjściem na zakupy jak napisałaś, tylko z wyjazdem pociągiem do innego miasta na te zakupy. I to raczej jest matki "bolączka" - ten pociąg i to inne miasto, a nie same zakupy.

Z pewnością w stosunku do rodziców na wszystko pozwalających taka mama wydaje się nadopiekuńcza, poza tym nastolatki (tak, jeszcze to pamiętam) w ogóle są przewrażliwione na punkcie swojej osobistej wolności, ale na prawdę nie widzę tutaj wielkiego dramatu.

Ja bym na miejscu autorki próbowała metodą małych kroczków - sama tak robiłam i na moich rodziców to działało. Mówiłam sporo wcześniej że będę chciała gdzieś iść (np. tydzień wcześniej) co dawało im sporo czasu na oswojenie się z tą myślą. Argumentowałam, że będą tam też znajomi z klasy. Zapewniłabym, że znajdę bezpieczny sposób na transport do domu (i taki bym znalazła) a w razie całkowitej draki uruchomiłabym koleżankę/kolegę, którzy osobiście poproszą rodziców o wypuszczenie mnie z domu. A jak parę razy wyjdzie, dotrzyma ustaleń i mama zobaczy, że nic się nie stało to pewnie cały ten cyrk za jakiś czas nie będzie potrzebny.

A jeśli będzie to proponuję drugą opcję - ja się mając 19 lat wyprowadziłam, usamodzielniłam finansowo i nie musiałam nikogo pytać, czy mogę wyjść i kiedy muszę wrócić.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 11:59   #36
201803080934
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

to ja muszę przyznać, że miałam po prostu normalny dom w podstawówce na dworze do zmroku, po zmroku tylko z dorosłym; w gimnazjum na dworze do 22, ale w zimę po 20 już najczęściej nie sama; w liceum już bez problemu zostawałam sama do 22-23, ale będąc w stałym kontakcie smsowym z mamą; w wieku 17-18 lat wyjechałam na pierwszy konwent na 3 dni z warszawy do wrocławia [z ludźmi, z którymi ustawiłam się przez internet, że jedziemy razem, pech chciał, że jechałam z samymi chłopakami ], kontakt smsowy na bieżąco; 18-19 lat zaczęłam wyjeżdżać na konwenty, weekendy i wycieczki regularnie, kontakt smsowy, czasem jak wyjazd trwał dłużej niż 5 dni, to telefoniczny. od tamtego czasu mogę praktycznie chodzić gdzie chcę, kiedy chcę i z kim chcę; oczywiście informuję mamę i nadal jestem na smsy, ale robię to dlatego, bo chcę, a nie dlatego, że nade mną wisi i jęczy.
mogłam wiele, ale zawsze czułam ich troskę i wparcie, nigdy mnie nie olewali. moim zdaniem wychowali mnie w tej kwestii idealnie i sama mam nadzieję przenieść takie wychowanie i relacje na moje przyszłe potencjalne dziecko.
201803080934 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 12:06   #37
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Zauważyłam, czy raczej przeczytałam, ale to nie jest problem z wyjściem na zakupy jak napisałaś, tylko z wyjazdem pociągiem do innego miasta na te zakupy. I to raczej jest matki "bolączka" - ten pociąg i to inne miasto, a nie same zakupy.
Napisałam wyjazd na zakupy i bardzo dobrze wiem, że nie w zakupach jest problem na co zresztą zwróciłam uwagę w jednym z poprzednich postów.
Jak dla mnie obawa przed podróżą pociągiem 17 letniej dziewczyny do ościennego miasta to przesada. I uważam, że to jeden z objawów nadopiekuńczości. Zresztą ludziom coraz bardziej odwala w tym względzie i chcięliby te swoje dzieci najlepiej całymi dniami w chałupach przed kompem trzymać, bo poza domem świat to złoooooo i pedofilia.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-09-29, 12:10   #38
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Napisałam wyjazd na zakupy i bardzo dobrze wiem, że nie w zakupach jest problem na co zresztą zwróciłam uwagę w jednym z poprzednich postów.
Jak dla mnie obawa przed podróżą pociągiem 17 letniej dziewczyny do ościennego miasta to przesada. I uważam, że to jeden z objawów nadopiekuńczości. Zresztą ludziom coraz bardziej odwala w tym względzie i chcięliby te swoje dzieci najlepiej całymi dniami w chałupach przed kompem trzymać, bo poza domem świat to złoooooo i pedofilia.
Najpierw miałam napisać, że zgadzam się, że to przesada

A potem zaczęłam się zastanawiać nad tym czy puściłabym tak swoje dziecko i powiem, że raczej nie... No po prostu bałabym się, że ktoś jej coś w tym pociągu zrobi. Zresztą sama nie wiem, ja mam małe dziecko to nie mam tego problemu, sama najdalej idzie do drugiego pokoju ale muszę powiedzieć, że truchleję na myśl, że ona zacznie dorastać i będzie chciała gdzieś łazić po nocach...
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 12:16   #39
sugarcane
Zadomowienie
 
Avatar sugarcane
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 295
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Najpierw miałam napisać, że zgadzam się, że to przesada

A potem zaczęłam się zastanawiać nad tym czy puściłabym tak swoje dziecko i powiem, że raczej nie... No po prostu bałabym się, że ktoś jej coś w tym pociągu zrobi. Zresztą sama nie wiem, ja mam małe dziecko to nie mam tego problemu, sama najdalej idzie do drugiego pokoju ale muszę powiedzieć, że truchleję na myśl, że ona zacznie dorastać i będzie chciała gdzieś łazić po nocach...
A jak nie daj boże, na studia będzie miała wyjechać?
Dużo rzeczy rozumiem, ograniczanie imprez w tym wieku rozumiem, godzinę policyjną o 23 rozumiem (chociaż nigdy nie miałam i żyję ), ale żeby 17-letnia stara baba nie mogła pojechać pociągiem do innego miasta sama to już nie pojmuję.

Mam 18 lat i się wyprowadziłam 400km od domu, jak z takim podejściem jakie ma mama autorki, przeżyje wyprowadzkę dziewczyny na studia? :O
To już paranoja, na wakacje też zorganizowane/z rodzicami? Jak miałam lat 16 pierwszy raz byłam pod namiotami ze znajomymi, wszyscy żyjemy.

Matko bosko, ciężko być matką, ale chyba ciężej dzieckiem takiej matki. Takie zachowanie nie jest normalne. To ograniczanie drugiemu człowiekowi życia.
sugarcane jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 12:21   #40
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Najpierw miałam napisać, że zgadzam się, że to przesada

A potem zaczęłam się zastanawiać nad tym czy puściłabym tak swoje dziecko i powiem, że raczej nie... No po prostu bałabym się, że ktoś jej coś w tym pociągu zrobi. Zresztą sama nie wiem, ja mam małe dziecko to nie mam tego problemu, sama najdalej idzie do drugiego pokoju ale muszę powiedzieć, że truchleję na myśl, że ona zacznie dorastać i będzie chciała gdzieś łazić po nocach...
Ale dlaczego nie? Jeśli jedzie z koleżanką? Nie wiem, ja zawsze wolę, żeby jeździli większą grupą (albo chociaż w dwójkę), bo wiadomo, że prędzej ktoś zaatakuje pojedynczą osobę.

Moja córka gdy miała 10 lat to zmieniała szkołę (syn także) i w relutacie jeździ do szkoły do ościennego miasta. Teraz ma skończone 12 lat i ja nie widzę problemu w tym, że się z koleżankami wybiera "do miasta", do kina itd. Autobus "z miasta" przyjeżdża o godzinie 19.10 i ona ma nim przyjechać. Ostatnio jechała sama, spotykała się na miejscu z koleżankami, pojechaam po nią, żeby sama nie wracała i już.
Syn ma 17 i jeździ pociągiem do Norymbergi czy Monachium to jest już kawałek drogi, czasem i przesiadać się trzeba, nie widzę problemu, jeździ z dziewczyną albo z kolegami. Limitu czasowego nie ma, ale wiadomo, że ostatni autobus do domu ma o 23.30 i muszą z kolegą na niego zdążyć
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!

Edytowane przez Luba
Czas edycji: 2011-09-29 o 12:24
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 12:35   #41
sugarcane
Zadomowienie
 
Avatar sugarcane
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 295
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Ale dlaczego nie? Jeśli jedzie z koleżanką? Nie wiem, ja zawsze wolę, żeby jeździli większą grupą (albo chociaż w dwójkę), bo wiadomo, że prędzej ktoś zaatakuje pojedynczą osobę.

Moja córka gdy miała 10 lat to zmieniała szkołę (syn także) i w relutacie jeździ do szkoły do ościennego miasta. Teraz ma skończone 12 lat i ja nie widzę problemu w tym, że się z koleżankami wybiera "do miasta", do kina itd. Autobus "z miasta" przyjeżdża o godzinie 19.10 i ona ma nim przyjechać. Ostatnio jechała sama, spotykała się na miejscu z koleżankami, pojechaam po nią, żeby sama nie wracała i już.
Syn ma 17 i jeździ pociągiem do Norymbergi czy Monachium to jest już kawałek drogi, czasem i przesiadać się trzeba, nie widzę problemu, jeździ z dziewczyną albo z kolegami. Limitu czasowego nie ma, ale wiadomo, że ostatni autobus do domu ma o 23.30 i muszą z kolegą na niego zdążyć
Lubo, Ty prezentujesz naprawdę świetne podejście do dzieci Myślałam, że to normalne, że "puszcza" się swoje nastoletnie pociechy na wycieczki/wakacje ze znajomymi.
sugarcane jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-09-29, 12:58   #42
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez sugarcane Pokaż wiadomość
A jak nie daj boże, na studia będzie miała wyjechać?
Dużo rzeczy rozumiem, ograniczanie imprez w tym wieku rozumiem, godzinę policyjną o 23 rozumiem (chociaż nigdy nie miałam i żyję ), ale żeby 17-letnia stara baba nie mogła pojechać pociągiem do innego miasta sama to już nie pojmuję.

Mam 18 lat i się wyprowadziłam 400km od domu, jak z takim podejściem jakie ma mama autorki, przeżyje wyprowadzkę dziewczyny na studia? :O
To już paranoja, na wakacje też zorganizowane/z rodzicami? Jak miałam lat 16 pierwszy raz byłam pod namiotami ze znajomymi, wszyscy żyjemy.

Matko bosko, ciężko być matką, ale chyba ciężej dzieckiem takiej matki. Takie zachowanie nie jest normalne. To ograniczanie drugiemu człowiekowi życia.
Kurcze no nie wiem, to się będę wtedy martwić, tak patrzyłam na sprawę pod kątem tego co czuję teraz, może za te 18 lat będę myślała inaczej

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Ale dlaczego nie? Jeśli jedzie z koleżanką? Nie wiem, ja zawsze wolę, żeby jeździli większą grupą (albo chociaż w dwójkę), bo wiadomo, że prędzej ktoś zaatakuje pojedynczą osobę.

Moja córka gdy miała 10 lat to zmieniała szkołę (syn także) i w relutacie jeździ do szkoły do ościennego miasta. Teraz ma skończone 12 lat i ja nie widzę problemu w tym, że się z koleżankami wybiera "do miasta", do kina itd. Autobus "z miasta" przyjeżdża o godzinie 19.10 i ona ma nim przyjechać. Ostatnio jechała sama, spotykała się na miejscu z koleżankami, pojechaam po nią, żeby sama nie wracała i już.
Syn ma 17 i jeździ pociągiem do Norymbergi czy Monachium to jest już kawałek drogi, czasem i przesiadać się trzeba, nie widzę problemu, jeździ z dziewczyną albo z kolegami. Limitu czasowego nie ma, ale wiadomo, że ostatni autobus do domu ma o 23.30 i muszą z kolegą na niego zdążyć
Luba ja na prawdę nie wiem jak będę myślała jak mi dziecko podrośnie, na razie mnie to po prostu przeraża. Chyba jestem z tych, co nie ufają całemu światu w kwestii dzieci.

W ogóle to mi się przypomniało jak kiedyś w jakimś wątku pisałaś, że najlepsze są takie malutkie dzieci, bo stale się je ma przy sobie. Się zgadzam.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:07   #43
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Może ja jestem przewrażliwiona, ale znam masę rodziców, którzy trzymają dzieci pod kloszem. Większość z tych dzieci już niczego nie mówi rodzicom. Ot, dzieci wychodzą z domu i tyle. Dlaczego nie mówią dokąd idą? Albo wręcz kłamią? Bo rodzice by się zezłościli i powiedzieli, że mają zostać. A tak rodzice nie wiedzą, nie złoszczą się i dzieci mają spokój. Gdyby jednak coś im się stało, rodzice nawet nie wiedzieliby gdzie są.
Znam też jedną dziewczynę, która nie mogła do końca liceum wyjść po zmroku. Mama jej też wybierała koleżanki, musiała zaakceptować chłopaka...
Ja mam w otoczeniu takie przypadki. Dlatego źle patrzę na trzymanie dziecka pod kloszem.

No i jednocześnie sama nie lubię czuć się "osaczona". A tak bym się czuła gdybym nie mogła dokądś wyjść albo gdybym zawsze musiała wracać w obstawie jakiegoś faceta. Czułabym się uwiązana.

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
bez przesady, ale 17 lat to nie jest taka dorosłość by wychodzić z domu kiedy i gdzie się żywnie podoba. to nawet nie jest pełnoletniość.
Jasne, 17lat to nie dorosłość. Ale wyjście po 20.00 do kuzynki, która mieszka obok to chyba nic strasznego?
Zresztą - ja zawsze byłam łazęgą. Nie wytrzymałabym takiego trzymania pod kloszem. Ale to ja.

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Zgadzam się z tym, że osoba 17 letnia ma prawo być poza domem po 20.00. Ale dla mnie nie ma "okolic niegroźnych", napaść kogoś mogą nawet parę metrów od domu.
Niestety. Co więcej - mogą to zrobić o każdej porze dnia i nocy. Dlatego najlepiej mieć gaz przy sobie

Cytat:
I dla mnie to jest najnormalniejsze w świecie, że ktoś dziewczynę odprowadza i ona nie chodzi sama. Ja tak żyłam i żadnego szału nie dostałam Tak są wychowywane moje dzieci i z tego co widzę, to jest norma, mój syn odprowadza swoją dziewczynę, albo jej rodzice po nią przyjeżdżają, albo my ją odwozimy (ma 17 lat) i jej koleżanki "mają tak samo", chodzą albo większą grupą albo są odprowadzane/odwożone itd.
Ja to rozumiem, naprawdę. Gdybym miała wracać przez pół miasta nocą, to też wolałabym żeby ktoś mnie odwiózł. Ale co innego odwozić kogoś nocą/po imprezie/z daleka, a co innego nie móc wyjść o 20.00 do kuzynki bez obstawy kuzyna Bartka.

Cytat:
Dbać o siebie, to znaczy nie łazić po ciemku samemu albo ewentualnie nauczyć się sztuk walki (obrony). Autorka wątku na studia pójdzie za jakie dwa lata, to mama ma jeszcze czas na przyzwyczajenie się do tego, że córka wychodzi wieczorami. I warto ją do tego namawiać oczywiście. Ale nie stosując rozwiązań drastycznych.
No moim zdaniem to jest ostatni gwizdek żeby coś zmienić. Rozumiem, że matka nie chce żeby dziecko się szlajało samo nocami, ale wyjście do kuzynki, która mieszka obok? Naprawdę, dziewczyna ze spokojem mogła iść sama. I co najwyżej wysłać SMS-a, że jest u kuzynki i wróci np. za 30 minut

Cytat:
Spod klosza można wychodzić jak się jest odpowiedzialnym i potrafi się o siebie zadbać a nie wtedy, kiedy umiemy tylko "tupnąć nóżką", wydrzeć buzię na rodziców albo uciec przez okno.
Zgadzam się z tym. Choć znam rodziców, którzy trzymali dzieci pod kloszem i nic do nich nie docierało. Dzieci faktycznie musiały uciekać przez okno albo kłamać, że idą do x a nie do y, bo by się rodzice martwili i w efekcie zabronili wyjść.

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Nie czytasz co napisałam. Można wrócić jak jest ciemno, ale nie samemu.
Można wrócić z kimś, taksówką, można zadzwonić po rodziców. To nie jest jakiś wielki wysiłek.
Wszystko zależy skąd się wraca. Jak wracałam z drugiego końca miasta to zawsze albo jechałam z kimś, kogo odbierali samochodem rodzice, albo wracałam ze znajomymi taksówką. Ale jak wracam koło 23 do domu i mogę dojechać jakimś nocnym albo ostatnim dziennym, to już nie szaleję z taksówkami, bo to moim zdaniem byłaby przesada.

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Wychodzę z założenia, ze zagrożenia jednak można minimalizować i każdy rozsądny człowiek (w moim mniemaniu) rozumie, że większe niebezpieczeństwo czyha na niego na pustej promenadzie o 5 rano niż w samo południe na promenadzie pełnej ludzi.
Oczywiście, że tak. Ale to jeszcze nie powód by unikać chodzenia po pustej promenadzie o 5 rano. Wiadomo, w towarzystwie lepiej. Ale jak nie ma towarzystwa, to trzeba iść samemu, a nie siedzieć w domu i czekać aż wujek Jacek przyjedzie samochodem

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Tacy rodzice często wypuszczają w świat (o ile takie dziecko trzymane pod kloszem będzie miało kiedykolwiek odwagę w ten świat pójść) ludzi lękliwych i nieufnych wobec świata. Często w związku z tym tego świata mało ciekawych.
Sama prawda.

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
No nie wiem, ale strach przed wypuszczeniem córki z domu kiedy jest już ciemno (ale to bynajmniej nie głęboka noc), żeby mogła odwiedzić koleżankę mieszkającą dwie ulice dalej...czy że 17 letnia dziewczyna nie może sama jechać do ościennego miasta na zakupy w biały dzień...no nie wiem, moim zdaniem to już jest nadopiekuńczość. Tym bardziej, że sama dziewczyna ma poczucie osaczenia.
Jak dla mnie to wskazuje na to, że mama nie bardzo radzi sobie z lękiem o dziecko i lękiem co do otaczającego ją świata. Na moje oko to nie jest zdrowe.
Mam takie same odczucia. Dziewczyna ma 17 lat i własny rozum. I nie chce robić niczego dziwnego. Wyjście do kogoś, kto mieszka dwie ulice dalej, to norma. Wyjazd do ościennego miasta, również.
Matka musi w końcu zrozumieć, że dziecka nie można trzymać w domu do końca życia. Bo nawet to nie gwarantuje, że nic mu się nie stanie. Należy minimalizować ryzyko, ale bez popadania w paranoję. Człowiek lękliwy ma małe szanse na odnalezienie się w obecnym świecie.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:11   #44
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Wszystko zależy skąd się wraca. Jak wracałam z drugiego końca miasta to zawsze albo jechałam z kimś, kogo odbierali samochodem rodzice, albo wracałam ze znajomymi taksówką. Ale jak wracam koło 23 do domu i mogę dojechać jakimś nocnym albo ostatnim dziennym, to już nie szaleję z taksówkami, bo to moim zdaniem byłaby przesada.
Ostatni dzienny jest w sumie ok, sama w którymś tam momencie w liceum miałam godzinę policyjną do ostatniego dziennego, jechałam zawsze ze znajomymi i ktoś z rodziców wychodził po mnie na przystanek.

Ale co do nocnych to ja bym już tak nie szalała. Odkąd w Krakowie kierowca zabił dziewczynę, odkąd byłam świadkiem (a raz uczestnikiem) kilku naprawdę niebezpiecznych sytuacji, tak wolę wypić dwa piwa mniej ale mieć kasę na taksówkę,zwłaszcza, że teraz jest tani przewóz osób i to w sumie niewiele wychodzi.
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:12   #45
agniesikk
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 10 182
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Najpierw miałam napisać, że zgadzam się, że to przesada

A potem zaczęłam się zastanawiać nad tym czy puściłabym tak swoje dziecko i powiem, że raczej nie... No po prostu bałabym się, że ktoś jej coś w tym pociągu zrobi. Zresztą sama nie wiem, ja mam małe dziecko to nie mam tego problemu, sama najdalej idzie do drugiego pokoju ale muszę powiedzieć, że truchleję na myśl, że ona zacznie dorastać i będzie chciała gdzieś łazić po nocach...
Moja mama też ma straszne obawy, zanim puści mnie gdziekolwiek, a szczególnie się stresuje, gdy właśnie jadę pociągiem do innego miasta- naprawdę, nie jeden raz już tak robiłam, jeździłam sama na drugi koniec Polski, wracałam sama pociągami nocnymi i nic mi nie było- czasem mnie to denerwuje, ale potrafię zrozumieć, że to nie jest żadna zależność, że jak 10 razy mi się nic nie stało, to za 11 razem też będzie ok.
agniesikk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:19   #46
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Narrhien Pokaż wiadomość
Ostatni dzienny jest w sumie ok, sama w którymś tam momencie w liceum miałam godzinę policyjną do ostatniego dziennego, jechałam zawsze ze znajomymi i ktoś z rodziców wychodził po mnie na przystanek.

Ale co do nocnych to ja bym już tak nie szalała. Odkąd w Krakowie kierowca zabił dziewczynę, odkąd byłam świadkiem (a raz uczestnikiem) kilku naprawdę niebezpiecznych sytuacji, tak wolę wypić dwa piwa mniej ale mieć kasę na taksówkę,zwłaszcza, że teraz jest tani przewóz osób i to w sumie niewiele wychodzi.
Myślę, że to, co opisałaś, mogło też stać się w autobusie dziennym.
Nie ma co popadać w paranoję. Wiem, że czasem jakoś muszę wrócić do domu. A na taksówkę nie zawsze mam pieniądze. Dlatego wracam autobusem nocnym. Lepsze to niż nocowanie na dworcu
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:48   #47
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Myślę, że to, co opisałaś, mogło też stać się w autobusie dziennym.
Nie ma co popadać w paranoję. Wiem, że czasem jakoś muszę wrócić do domu. A na taksówkę nie zawsze mam pieniądze. Dlatego wracam autobusem nocnym. Lepsze to niż nocowanie na dworcu
W autobusie dziennym jednakowoż mniej jest ludzi nawalonych i nierzadko naćpanych jak świnie, jak również rzadziej się zdarza, żeby nikogo oprócz kierowcy i jednego pasażera nie było.

Jak ja nie mam kasy na taksówkę to nigdzie nie wychodzę (chyba ze np. ktoś jedzie samochodem albo ktoś może po mnie przyjechać) albo piję jedno piwo zamiast trzech. Wolę być mniej imprezowa, ale żywa i nieuszkodzona.

---------- Dopisano o 14:48 ---------- Poprzedni post napisano o 14:44 ----------

Nie wiem, tak samo wypadek samochodowy może nam się zdarzyć kiedy kierowca będzie trzeźwy, jak i wtedy, gdy tenże będzie pijany, ale jako że jesteśmy istotami rozumnymi to minimalizujemy ryzyko i raczej do samochodu z pijanym za kierownicą nie wsiądziemy.

Zawsze może nam się stać coś złego, jednak są sytuacje mnie i bardziej ryzykowne. I tylko od nas zależy, jak bardzo chcemy ryzykować.

Ja za dzieciaka ryzykowałam, bo byłam głupia i bez wyobraźni, to chyba takie dość popularne, że nastolatkowie myślą, iż sa niezniszczalni. Potem się nauczyłam, że są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Do mniej ważnych należą imprezy, nie musze być przecież na każdej, na którą zostałam zaproszona (aczkolwiek teraz to juz mi się nie zdarza nie mieć na taksówkę, wiec zwykle jestem na każdej ).
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:49   #48
201803300917
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 3 074
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

dla mnie myślenie pt " lepiej nie wychodzić wieczorem" jest jakaś paranoją
jasne, ze są na świecie psychole i zboczeńcy. ale zamykać się w domu z tego powodu? mnóstwo razy wracalam sama do domu nocnymi, na przeciętne warszawskie osiedle. jak idę gdzieś z facetem to odprowadza mnie pod klatkę. ale czasami się wychodzi bez chłopaka albo zwyczajnie się go nie ma i co wtedy? siedzieć w domu albo wydawać majątek na taksówki? zresztą w nocy w metrze czy w autobusach często widzę wracające samotnie dziewczyny.
rozumiem informowanie gdzie się jest i kiedy się będzie. ale nie życie w wiecznym strachu.
201803300917 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:53   #49
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez agniesikk Pokaż wiadomość
Moja mama też ma straszne obawy, zanim puści mnie gdziekolwiek, a szczególnie się stresuje, gdy właśnie jadę pociągiem do innego miasta- naprawdę, nie jeden raz już tak robiłam, jeździłam sama na drugi koniec Polski, wracałam sama pociągami nocnymi i nic mi nie było- czasem mnie to denerwuje, ale potrafię zrozumieć, że to nie jest żadna zależność, że jak 10 razy mi się nic nie stało, to za 11 razem też będzie ok.
To chyba nie tylko o dzieci chodzi, ale przy dzieciach szczególnie wyłazi Ja też się bardzo denerwuję jak mój mąż gdzieś wyjeżdża albo co gorsza odlatuje i on też się denerwuje o nas (mnie i dziecko) a jakby na to nie patrzeć całkiem dorosła jestem. A sama też niejeden raz szwendałam się po Polsce bez niczyjego wsparcia i nic mi nie było, ale świadomie bym dziecka na taki wyjazd jakie ja sobie urządzałam nie puściła może właśnie dlatego, że wiem jakie były zagrożenia? Może ci "nie pozwalający na nic rodzice" wiedzą konkretnie, dlaczego nie pozwalają?

Kurczę, tak sobie pomyślałam, ale my wszyscy zestresowani jesteśmy, a starczyło by tylko "puszczać wolno"...
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 13:55   #50
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Narrhien Pokaż wiadomość
W autobusie dziennym jednakowoż mniej jest ludzi nawalonych i nierzadko naćpanych jak świnie, jak również rzadziej się zdarza, żeby nikogo oprócz kierowcy i jednego pasażera nie było.
Zdarzało mi się jeździć nocnymi koło 23-24 w nocy. Zawsze było w nich sporo ludzi. A naćpanych/spitych itd. dużo nie było. Góra jedna osoba.
Za to ranne autobusy, to inna historia... Wtedy naprawdę jest mało osób. I do tego sporo nieprzytomnych wraca z imprez itd.
Dlatego nocne autobusy wydają mi się bezpieczniejsze niż ranne. Choć w żadnym nic mi się na szczęście nie stało.

Cytat:
Jak ja nie mam kasy na taksówkę to nigdzie nie wychodzę (chyba ze np. ktoś jedzie samochodem albo ktoś może po mnie przyjechać) albo piję jedno piwo zamiast trzech. Wolę być mniej imprezowa, ale żywa i nieuszkodzona
Słusznie. Chociaż ja akurat nie imprezy miałam na myśli. Bywa, że wracam do domu pociągiem z innego miasta. Ostatnio tak miałam. Wylądowałam na dworcu grubo po 23, bo się pociąg spóźnił. Jakoś wrócić musiałam. A ostatnie większe pieniądze wydałam na drogi pociąg

Cytat:
Nie wiem, tak samo wypadek samochodowy może nam się zdarzyć kiedy kierowca będzie trzeźwy, jak i wtedy, gdy tenże będzie pijany, ale jako że jesteśmy istotami rozumnymi to minimalizujemy ryzyko i raczej do samochodu z pijanym za kierownicą nie wsiądziemy.
Bo pijany kierowca to z definicji zły kierowca.
Ale kierowca nocnego autobusu? Toż to zazwyczaj normalny facet jest. Nierzadko ten sam, którego widzimy też za dnia w autobusie
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 14:02   #51
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez maconha89 Pokaż wiadomość
dla mnie myślenie pt " lepiej nie wychodzić wieczorem" jest jakaś paranoją
jasne, ze są na świecie psychole i zboczeńcy. ale zamykać się w domu z tego powodu? mnóstwo razy wracalam sama do domu nocnymi, na przeciętne warszawskie osiedle. jak idę gdzieś z facetem to odprowadza mnie pod klatkę. ale czasami się wychodzi bez chłopaka albo zwyczajnie się go nie ma i co wtedy? siedzieć w domu albo wydawać majątek na taksówki? zresztą w nocy w metrze czy w autobusach często widzę wracające samotnie dziewczyny.
rozumiem informowanie gdzie się jest i kiedy się będzie. ale nie życie w wiecznym strachu.
Ależ to nie jest życie w wiecznym strachu. To zwykła odpowiedzialność za siebie i swoje zdrowie. Nikt nie mówi, że lepiej nie wychodzić wieczorem, tylko żeby podczas tych wyjść zachować różne środki ostrożności.

No nie wiem, żeby porównać - jak idziesz na randkę z Internetu to na Wizażu zawsze powtarzają się te same rady - idź w miejsce publiczne, za dnia, powiedz bliskiej osobie, gdzie, z kim i jak długo będziesz, umów się na telefon kontrolny, nie zostawiaj na stoliku niedopitego napoju, nie pozwól odprowadzić się do domu, nie wsiadaj do samochodu. I dla wszystkich jest to naturalne, że takie rady padają i trzeba ich przestrzegać. Dlaczego? Bo przestrzegając ich jest mniejsze prawdopodobieństwo, że coś złego ci się przytrafi.

A ktoś może powiedzieć: "przesadzacie, ja tam nigdy tych zasad nie przestrzegam i nikt mi nigdy nic złego nie zrobił, wpadacie w paranoję!"
I takiej osobie nie przegadasz, że ona po prostu ma szczęście i podejmuje straszne ryzyko, dużo większe niż ta druga, przestrzegająca zasad osoba. I że mimo dotychczasowego szczęścia w końcu może jej się kiedyś coś stać, i że nie powinna dawać takich rad innym osobom, bo to, że ona ma szczęście nie znaczy, że ktoś inny też będzie je miał.


Trzeba po prostu minimalizować ryzyko.


Ale mi tam generalnie wisi, czy ktoś mi obcy przestrzega zasad bezpieczeństwa, czy nie - to nie ja ewentualnie zostanę porwana, zgwałcona czy zabita.

---------- Dopisano o 15:02 ---------- Poprzedni post napisano o 14:56 ----------

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Zdarzało mi się jeździć nocnymi koło 23-24 w nocy. Zawsze było w nich sporo ludzi. A naćpanych/spitych itd. dużo nie było. Góra jedna osoba.
Za to ranne autobusy, to inna historia... Wtedy naprawdę jest mało osób. I do tego sporo nieprzytomnych wraca z imprez itd.
Dlatego nocne autobusy wydają mi się bezpieczniejsze niż ranne. Choć w żadnym nic mi się na szczęście nie stało.
A no i tutaj wychodzi nieporozumienie, bo u mnie o 23-24 to są ostatnie dzienne

Mówiąc o nocnych mam na myśli autobusy o 1, 2, 3 w nocy.


Cytat:
Słusznie. Chociaż ja akurat nie imprezy miałam na myśli. Bywa, że wracam do domu pociągiem z innego miasta. Ostatnio tak miałam. Wylądowałam na dworcu grubo po 23, bo się pociąg spóźnił. Jakoś wrócić musiałam. A ostatnie większe pieniądze wydałam na drogi pociąg
No taka sytuacja, jaką opisałaś to zdarzenie losowe i nie masz na nie wpływu więc wiadomo mieć przy sobie gaz pieprzowy, oczy dookoła głowy i jechać do domu.
Ja tutaj mówię o sytuacjach, w których mamy wybór - iść na tę imprezę i narazić się na ewentualne niebezpieczeństwo czy odpuścić, poczekać na przypływ gotówki/zaoszczędzić te 20, 30 zł i iść na kolejną imprezę.


Cytat:
Bo pijany kierowca to z definicji zły kierowca.
Ale kierowca nocnego autobusu? Toż to zazwyczaj normalny facet jest. Nierzadko ten sam, którego widzimy też za dnia w autobusie
Nie zrozumiałaś mnie, mi nie chodzi o to, że ten kierowca autobusu jest nienormalny, tylko o porównanie dwóch sytuacji - mniej niebezpiecznej i bardziej niebezpiecznej.

Tak samo jak bezpieczniejsi będziemy w samochodzie z trzeźwym kierowcą niż z pijanym tak samo bezpieczniejsi będziemy w dziennym autobusie niż w nocnym.

Idąc w góry nasze kostki będą bezpieczniejsze w butach trekkingowych niż w adidasach, co nie znaczy, że każdy w adidasach skręci sobie kostkę, ale jednak z dbałości o nasze bezpieczeństwo powinniśmy wybrać trekkingi

Takie o przykłady
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 14:05   #52
201803300917
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 3 074
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Narrhien Pokaż wiadomość
Ależ to nie jest życie w wiecznym strachu. To zwykła odpowiedzialność za siebie i swoje zdrowie. Nikt nie mówi, że lepiej nie wychodzić wieczorem, tylko żeby podczas tych wyjść zachować różne środki ostrożności.

No nie wiem, żeby porównać - jak idziesz na randkę z Internetu to na Wizażu zawsze powtarzają się te same rady - idź w miejsce publiczne, za dnia, powiedz bliskiej osobie, gdzie, z kim i jak długo będziesz, umów się na telefon kontrolny, nie zostawiaj na stoliku niedopitego napoju, nie pozwól odprowadzić się do domu, nie wsiadaj do samochodu. I dla wszystkich jest to naturalne, że takie rady padają i trzeba ich przestrzegać. Dlaczego? Bo przestrzegając ich jest mniejsze prawdopodobieństwo, że coś złego ci się przytrafi.

A ktoś może powiedzieć: "przesadzacie, ja tam nigdy tych zasad nie przestrzegam i nikt mi nigdy nic złego nie zrobił, wpadacie w paranoję!"
I takiej osobie nie przegadasz, że ona po prostu ma szczęście i podejmuje straszne ryzyko, dużo większe niż ta druga, przestrzegająca zasad osoba. I że mimo dotychczasowego szczęścia w końcu może jej się kiedyś coś stać, i że nie powinna dawać takich rad innym osobom, bo to, że ona ma szczęście nie znaczy, że ktoś inny też będzie je miał.


Trzeba po prostu minimalizować ryzyko.


Ale mi tam generalnie wisi, czy ktoś mi obcy przestrzega zasad bezpieczeństwa, czy nie - to nie ja ewentualnie zostanę porwana, zgwałcona czy zabita.
nie wiem no widocznie mamy inne definicje strasznego ryzyka. dla mnie powrót nocnym autobusem, kiedy mam blisko do przystanku nie jest strasznym ryzykiem. jest normalną życiowa sytuacją. jasne jak ma mnie kto odprowadzić to odprowadza i fajnie. a jak nie ma to trudno, poradzę sobie sama. i wiadomo, że nie będę nie wiem właziła w ziemne zaułki, czy lazła przez park tylko wybiorę oświetloną drogę, w autobusie usiądę blisko kierowcy itp. zawsze mam przy sobie telefon, czasem jak widzę kogoś podejrzanego na horyzoncie to zaczynam rozmawiać (albo udaje, że rozmawiam) , mam gaz. i jak dla mnie to wystaczajace zminimalizowanei ryzyka inaczej bym się czuła uwiązana. i większość moich koleżanek funkcjonuje podobnie.
201803300917 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 14:46   #53
boruski
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

łał, nie spodziewałam się tak dużego odzewu właśnie w mojej mamie jest ten problem, że na co dzień, normalnie jest ok, nie jest taka nadopiekuńcza. ale jak przychodzą sytuację, ze chcę wyjść wieczorem z domu to się zaczyna. nie mówie o tym, że chcę od razu wychodzić na cała noc i wracać nad ranem, ale godzina 22 jest chyba w granicach normy, prawda? wiem, że w nocy, szczególnie dla dziewczyny nie jest zbyt bezpiecznie, dlatego zawsze staram się uważać, nie chodzę po żadnych kątach, lasach itd. Wiem, że nigdzie nie jest bezpiecznie, ale na moim osiedlu na pewno jest bezpieczniej niż np. w innej części miasta, na blokowisku które słynie z różnych rozbojów. nie zawsze też jest taka możliwość, że mogę wracać z obstawą do domu. nigdy tez nie zawiodłam jej zaufania ani nigdy nie bylam w niebezpiecznej sytuacji, wiec raczej nie ma zadnych zlych doswiadczen zwiazanych ze mna. i niestety, wiem, ze sama bede musiala znaleźć jakiś sposób na nią.
boruski jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 14:54   #54
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Narrhien Pokaż wiadomość
A no i tutaj wychodzi nieporozumienie, bo u mnie o 23-24 to są ostatnie dzienne

Mówiąc o nocnych mam na myśli autobusy o 1, 2, 3 w nocy.
U mnie 23-24 to czas kiedy jeżdżą ostatnie dzienne i pierwsze nocne. Na dzienny mogę się nie załapać, więc jadę czasem nocnym.
Ale nocnym o 1, 2 czy 3 w nocy jeszcze nie jechałam. Za to dziennym o 5 rano, tak. Pełno ludzi "zmęczonych" po imprezie, masa podejrzanych typków... Za to nocą o 23 czy 24 jest normalnie.

Cytat:
Nie zrozumiałaś mnie, mi nie chodzi o to, że ten kierowca autobusu jest nienormalny, tylko o porównanie dwóch sytuacji - mniej niebezpiecznej i bardziej niebezpiecznej.

Tak samo jak bezpieczniejsi będziemy w samochodzie z trzeźwym kierowcą niż z pijanym tak samo bezpieczniejsi będziemy w dziennym autobusie niż w nocnym.
Zgadzam się jeżeli chodzi o kwestię pijanego kierowcy. Jeżeli chodzi o nocny autobus, to już nie do końca. Wszystko zależy już od konkretnego autobusu, kierowcy, trasy, ludzi, którzy wsiądą do pojazdu... Z moich doświadczeń wynika, że ranne autobusy są gorsze, bo jest tam więcej podejrzanych osób.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 14:58   #55
boruski
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

ah i paradoksalnie wręcz, w te wakacje mama pozowpliła mi wyjechać na tydzień do Hiszpanii, z moimi kuzynkami, bez żadnego rodzica. ale to dlatego, ze jedna kuzynka miala 20 lat. wiem, to jest idiotyczne, sama nie wiem w jaki sposob ona to wszystko rozumie. że do innego kraju mogłam wyjechac sama ale na impreze do klubu w miescie juz nie moge wyjsc ? na prawde tego sama nie pojmuje.
boruski jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 15:41   #56
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

mi sie też zdarza nocnymi wracać i naprawdę uważam,że takie autobusy są bezpieczne (w weekendy, w duzych miastach gdy jest pelno ludzi) Wszystko zalezy gdzie się mieszka i jaki jest powrot z przystanku

Swoja drogą ja tam się na dziecko nie zdecyduje raczej.. Pewnie nawet na kolonie bym go nie pusciła
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 15:48   #57
kolorowatecza
Zakorzenienie
 
Avatar kolorowatecza
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Uwielbiam takie tematy, gdzie wypowiadają się trochę starsze wizażanki, które zapomniały chyba już jak to jest mieć te 17 lat (17 to nie 13) i za wszelką cenę popierają rodziców.

Jestem niewiele starsza od Ciebie, miałam tak samo. Po ukończeniu pełnoletności mogłam zerwać sięjak z łąńcucha, ale tego nei zrobiłam, bo po prostu nie bawi mnie to, co przeciętnych nastolatków. Jednak wiem, że gdy przegięcie jest w złą stronęto potrafi być bardzo niebezpieczne później.

Usiądź, porozmawiaj z mamą. Postaraj się bez emocji - łzy dziecka w takich tematach niewiele pomagają. Zapytaj się kiedy nadejdzie czas, że będziesz mogła wrócić o 22 z imprezy, pubu czy choćby spaceru. A jeśli to nic nie da zapytaj mamę co zrobi, jeśli po wyjściu z domu zapragniesz sobie odbić i wtedy narobisz kłopotów.
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia


cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze!
kolorowatecza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 16:09   #58
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez sugarcane Pokaż wiadomość
Lubo, Ty prezentujesz naprawdę świetne podejście do dzieci Myślałam, że to normalne, że "puszcza" się swoje nastoletnie pociechy na wycieczki/wakacje ze znajomymi.
Dziękuję

Mnie się wydaje, że normalnie, to rodzice jakby "dorastają" ze swoimi dziećmi, na początku wydaje się, że, nie, nigdzie go nie puszczę ale jak dziecko dorasta to i poglądy rodzica "dorastają".
No, u niektórych tak się nie dzieje, rodzic zatrzymuje się na etapie 5latka i tak trwa
Myślę, ze Klarissie to nie grozi

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość

W ogóle to mi się przypomniało jak kiedyś w jakimś wątku pisałaś, że najlepsze są takie malutkie dzieci, bo stale się je ma przy sobie. Się zgadzam.
Prawda?


A na koniec chciałam powiedzieć, że uwielbiam takie tematy, gdzie wypowiadają się młode wizażanki, które nie przeczytają wątku dokładnie, ale nie omieszkają skrytykować tych starszych, tak dla czystej satysfakcji, chyba tylko dlatego, że są starsi.
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!

Edytowane przez Luba
Czas edycji: 2011-09-29 o 16:13
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 16:40   #59
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

zauważyłam,że to wiele zależy czy dziecko jest jedynakiem lub starszą siostrą,bratem. Wśród znajomych byl zawsze ten sam schemta. Pierwsze dziecko musiało wszystko wywalczyć:pierwszą imprezę, koncert, drugie natomiast było z tego zwolnione.
Poza tym jak dziecko bezpiecznie wraca jakiś czas to rodzice staja sie spokojniejsi i usypia sie ich czujność (strach)
SINE.IRA - też miałam znajomych, którym rodzice pozwalali wracać kiedy chcą. To wcale nie znaczy,że ich mniej kochali, czy mieli w d..... Po prostu nauczeni swoim doświadczeniem chcieli dawać luz dzieciom

---------- Dopisano o 17:37 ---------- Poprzedni post napisano o 17:30 ----------

Cytat:
Napisane przez kolorowatecza Pokaż wiadomość
Uwielbiam takie tematy, gdzie wypowiadają się trochę starsze wizażanki, które zapomniały chyba już jak to jest mieć te 17 lat (17 to nie 13) i za wszelką cenę popierają rodziców.

Jestem niewiele starsza od Ciebie, miałam tak samo. Po ukończeniu pełnoletności mogłam zerwać sięjak z łąńcucha, ale tego nei zrobiłam, bo po prostu nie bawi mnie to, co przeciętnych nastolatków. Jednak wiem, że gdy przegięcie jest w złą stronęto potrafi być bardzo niebezpieczne później.

Usiądź, porozmawiaj z mamą. Postaraj się bez emocji - łzy dziecka w takich tematach niewiele pomagają. Zapytaj się kiedy nadejdzie czas, że będziesz mogła wrócić o 22 z imprezy, pubu czy choćby spaceru. A jeśli to nic nie da zapytaj mamę co zrobi, jeśli po wyjściu z domu zapragniesz sobie odbić i wtedy narobisz kłopotów.
widzisz, ja cały czas pamiętam jak miałam 17 lat i jak chcialam byc wolna i niezależna
tyle,że ja tyle głupot robiłam i przed tyloma klopotami mnie matka uchroniła,że w pełni ja rozumiem.
Pamietam jak kiedys takiego faceta starszego o 10 lat przytargałam do domu. Zabroniła mi się z nim spotykać, w ogóle nigdzie nie mogłam wychodzić (mialam 17 lat) Pamietam jak miałam żal,że chce zniszczyc naszą miłość
dziś ja niemal po stopach całuje,że mi chciala oczy otworzyć



---------- Dopisano o 17:40 ---------- Poprzedni post napisano o 17:37 ----------

Cytat:
Napisane przez kolorowatecza Pokaż wiadomość
Uwielbiam takie tematy, gdzie wypowiadają się trochę starsze wizażanki, które zapomniały chyba już jak to jest mieć te 17 lat (17 to nie 13) i za wszelką cenę popierają rodziców.

Jestem niewiele starsza od Ciebie, miałam tak samo. Po ukończeniu pełnoletności mogłam zerwać sięjak z łąńcucha, ale tego nei zrobiłam, bo po prostu nie bawi mnie to, co przeciętnych nastolatków. Jednak wiem, że gdy przegięcie jest w złą stronęto potrafi być bardzo niebezpieczne później.

Usiądź, porozmawiaj z mamą. Postaraj się bez emocji - łzy dziecka w takich tematach niewiele pomagają. Zapytaj się kiedy nadejdzie czas, że będziesz mogła wrócić o 22 z imprezy, pubu czy choćby spaceru. A jeśli to nic nie da zapytaj mamę co zrobi, jeśli po wyjściu z domu zapragniesz sobie odbić i wtedy narobisz kłopotów.
widzisz, ja cały czas pamiętam jak miałam 17 lat i jak chcialam byc wolna i niezależna
tyle,że ja tyle głupot robiłam i przed tyloma klopotami mnie matka uchroniła,że w pełni ja rozumiem.
Pamietam jak kiedys takiego faceta starszego o 10 lat przytargałam do domu. Zabroniła mi się z nim spotykać, w ogóle nigdzie nie mogłam wychodzić (mialam 17 lat) Pamietam jak miałam żal,że chce zniszczyc naszą miłość
dziś ja niemal po stopach całuje,że mi chciala oczy otworzyć
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający

Edytowane przez dawidowskasia
Czas edycji: 2011-09-29 o 16:42
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-09-29, 18:09   #60
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: nadopiekuńczość mamy (?)

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
U mnie 23-24 to czas kiedy jeżdżą ostatnie dzienne i pierwsze nocne. Na dzienny mogę się nie załapać, więc jadę czasem nocnym.
Ale nocnym o 1, 2 czy 3 w nocy jeszcze nie jechałam. Za to dziennym o 5 rano, tak. Pełno ludzi "zmęczonych" po imprezie, masa podejrzanych typków... Za to nocą o 23 czy 24 jest normalnie.



Zgadzam się jeżeli chodzi o kwestię pijanego kierowcy. Jeżeli chodzi o nocny autobus, to już nie do końca. Wszystko zależy już od konkretnego autobusu, kierowcy, trasy, ludzi, którzy wsiądą do pojazdu... Z moich doświadczeń wynika, że ranne autobusy są gorsze, bo jest tam więcej podejrzanych osób.
No ale sama piszesz, że takim autobusem w środku nocy jeszcze nie jechałaś. Więc nie masz porównania mimo wszystko

U mnie porannymi jeździły raczej trupy i niedobitki, czyli ludzie upici na śpiąco, słabo przytomni po całej nocy imprezy plus ludzie jadący do pracy.

Natomiast w środku nocy, o 1, 2, 3 jeździli pobudzeni nastolatkowie, często pijani, często naćpani, głośni, agresywni i w dużych grupach. Bardzo niebezpieczna sytuacja, której byłam uczestniczką mimo woli i która tylko cudem nie skończyła się dla mnie w szpitalu rozegrała się w zapchanym autobusie pełnym ludzi, ale kiedy zaatakuje cię banda nabuzowanych, agresywnych, niekontrolujących się ludzi to nikt nie stanie w obronie, bo zwyczajnie się boi. Kierowca też człowiek i też się boi, może co najwyżej zamknąć wszystkie drzwi, zadzwonić po policję i czekać, ale podczas tego czekania ty jesteś zamknięta w tym autobusie z tymi ludźmi, a to nie jest typ człowieka, który przestraszy się ostrzeżenia "policja zaraz przyjedzie".

I nie mówię o jednorazowej sytuacji. Jeden raz był taki, że akurat ja miałam pecha, natomiast często w nocnych miałam stracha, często byli tam ludzie agresywni, którzy w każdej chwili mogli się do ciebie przyczepić, bo nie podobał im się twój wygląd lub sposób, w jaki patrzysz. I często moim znajomym jakieś nieprzyjemne sytuacje się zdarzały.

Oczywiście, żeby nie było tak mrocznie, zdarzały się i wesołe, miłe jazdy nocnym, zdarzali się kierowcy podwożący pod dom, zdarzył mi się nawet pan, któremu urodziło się dziecko, wiózł ze sobą kilka litrów wódki i zaczął tę wódkę polewać całemu autobusowi

Piszę w czasie przeszłym bo już od kilku lat do nocnych nie wsiadam, a w sumie dziękuję moim rodzicom, że za dzieciaka jeśli tylko mogli to przyjeżdżali po mnie.

Ja tam wole być ostrożna i oczywiście nikomu nie bronię jazdy nocnymi itd. Jeśli tylko ktoś chce, to niech jeździ, to jest jego indywidualna sprawa Tylko nie uważam, żeby moje zachowanie to była paranoja czy uwiązanie (jeśli można samą siebie uwiązać ). Zwykła przezorność.
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:13.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.