relacja z rodzicami a szczególnie z matką - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-01-16, 08:51   #31
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez ŁAJKA Pokaż wiadomość
Oj dziewczyny dziewczyny.
Po 20-tce to i mega dorosłe.Niech będzie przecież dowód w rączce.
Powiem tak:Wy uważacie że mówić do rodziców to grochem o ścianę
Tutaj nie ma wyjścia ...trzeba poczekać aż same zostaniecie rodzicami i bedziecie cyt 'posrane'
Gdzie matka była 'posrana' bo dziewczęciu zachciało się pizzy w tak paskudny czas
Teraz tego nie zrozumiecie ...jakby grochem o ścianę
Nie wypowiadaj się w liczbie mnogiej, bo ja przykładowo nie zamierzam szantażować emocjonalnie mojego dziecka, by zostało ze mną w domu po studiach, bo "nie będzie miał mi kto szklanki wody podać". Albo nie powiem mu że "z jego charakterem to ja go w żadnej pracy nie widzę, ciężko będzie". Nie wygarnę mu że po jednym nie zdanym egzaminie "przestałam cokolwiek od niego oczekiwać, bo i po co". (nie dostanie też nigdy w twarz za przyniesioną dwójkę w liceum...)
I przede wszystkim nigdy nie powiem mu że "jego choroby nas tyle kosztują, że lekarze są drodzy i którzy rodzice tyle by zrobili dla dziecka? Przecież powinien to docenić" i z ciężkim westchnieniem dać mu pieniądze na zabieg.
No i nie zamienię go też na dach. "Dziecko, my się już modlimy żebyś Ty już zeszła z naszego utrzymania, przecież nowy dach by się w rok zrobiło!".


Gorszych tekstów nie przytoczę, bo by się smutno zrobiło. Więc jak widzisz, dziewczyny mają trochę więcej problemów, niż przykład Autorki z pizzą, którym się posłużyłaś....

Edytowane przez 201608251020
Czas edycji: 2012-01-16 o 08:52
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-16, 10:25   #32
rochelle_
Mów mi Rosia :)
 
Avatar rochelle_
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 364
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez sindi8 Pokaż wiadomość
łans


no własnie nie mogę z nim zamieszkać, bo nie mamy gdzie a pozatym on ma kredyt do spłacenia za auto, ja muszę płacić za swoje studia także nie ma opcji. no nic bede musiala popracowac nad sobą mam nadzieje ze ignorowanie i bycie spokojnmym cos da bo dlugo tego nie wytrzymam. to juz trwa 8 lat a od 2 jest nasilone.
Kochana, zamiast szukać rozwiązania, szukasz problemów. Jak komuś bardzo zależy, to żeby skała srała, wymyśli coś, aby było lżej. A ty tylko marudzisz i widzisz przeszkody.
Studiujesz zaocznie? Co? Czy nie możesz znaleźć lepiej płatnej pracy? Czy szukałaś intensywnie?
Jeśli jednak mimo wszystko nie chcesz/sądzisz, że to jest za trudne usamodzielnić się, to zostaje ci tylko wykorzystać rady dziewczyn i uzbroić się w cierpliwość. Ja Ci zazdroszczę, że masz rodziców. Może kiedyś to docenisz.

I jeszcze jedno. Dorosłą nie czyni cię dowód w kieszeni, niestety czytając twojego posta miałam wrażenie, że jesteś nastolatką (gdyby nie dopisek na wstępie, że masz 23 lata, nie uwierzyłabym). Może dlatego, że "z rodzicami to jest przesrane" kojarzy mi się z tekstem kolegi mojego trzynastoletniego braciszka. Nie piszę tego, żeby cię zdenerwować, chcę ci zwrócić tylko uwagę na ten "drobiazg". Jako dorosła osoba powinnaś z matką rozmawiać. Nie zmieniać jej, bo się nie da, ale jasno, bez fochów i nerwów, zakomunikować, że wychodzisz do TŻta/sklepu itd. Trzymam kciuki.

Edytowane przez rochelle_
Czas edycji: 2012-01-16 o 10:31
rochelle_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-16, 12:04   #33
new woman in town
Zakorzenienie
 
Avatar new woman in town
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

I akurat to znam z autopsji...
Nie mieszkam z rodzicami już od 8 lat.

Moja mama należy do osób nadopiekuńczych z tendencją do trzymania dzieci pod kloszem w obawie o to, że wychodząc spod klosza od razu sobie nogi połamią. Dodatkowo uważa, że to co mówi każdy ma wykonać natychmiast i tylko ona się nie myli. Każdy błąd czy potknięcie dziecka było tragedią rodzinną.
W liceum sprawdzała mi pamiętniki, rzeczy osobiste w poszukiwaniu informacji o moim życiu, bo według niej powinnam się spowiadać z każdego ruchu a nawet myśli. Prywatność dziecka, nastolatka nie istnieje przecież. Nie powinnam była mieć koleżanek a jeśli już muszę to tylko te, które się jej podobają ( z dobrej rodziny, mające średnią 5,0 ).
Na naukę powinnam była przeznaczać 100% wolnego czasu. Byłam tylko na 2 imprezach "osiemnastkowych", bo reszta nie wzbudziła w niej zaufania. W liceum byłam całkowicie zależna od rodziców, więc najlepszym argumentem było : mój dom, moje zasady, dopóki cię utrzymuje robisz jak ci każę, nie dam ci pieniędzy na kosmetyki, prezenty urodzinowe, biwaki, ogniska czy pizze. To strata czasu i pieniędzy... Kieszonkowego też nie dostawałam tylko pamiętam 2 zł codziennie na bilety w jedną i w druga stronę , które zaoszczędzałam chodząc na piechotę do liceum 40 minut w jedną stronę. Ale mogłam sobie kupić kosmetyk czy iść na pizze / piwo z koleżankami raz na jakiś czas.
Swoje prawa i nakazy egzekwowała krzykiem, zamykaniem drzwi na klucz, zaprzestaniem dawania pieniędzy na bilety ( wiedziała że oszczędzam je chodząc na piechotę) płaczem ( ja ją zawsze krzywdziłam swoim zachowaniem), wszystkim czym się dało.
Ja stosowałam wiele taktyk - od pyskowania poprzez stawianie na swoim i robienie na przekór, ale konsekwentnie. Wtedy nic nie dało, mieszkałam z nią pod jednym dachem , byłam od nich zależna i łatwa w kontrolowaniu.

Więc czekałam tylko do matury, odliczałam dni.
Jak tylko dostałam świadectwo maturalne do ręki, zaniosłam kilka CV oraz dokumenty na studia zaoczne. Wyprowadziłam się 100km dalej od rodziców. Nie marudziłam , że zarabiam 900 zł i muszę się sama utrzymać. Mieszkałam w mieszkaniu 2 pokojowym w 4 osoby. Rodzice na dorzucali jedynie na czesne - moja wyprowadzka = mój problem z utrzymaniem, według nich powinnam dojeżdżać na studia z domu rodzinnego i pracować w mieście rodzinnym ( co z tego , że znalezienie tam pracy graniczy z cudem). A jak nie chce zrobić jak oni mi mówią to nie powinnam wyciągać rąk po nic. I nie wyciągałam, wiedziałam, że każda złotówka będzie wypomniana.

Spokój jaki miałam i możliwość podejmowania decyzji oraz brak kłótni z rodzicami warte były poświęceń. Oczywiście mama nie zmieniła się wcale. Potrafiła zadzwonić do mnie o 22 z krzykiem , gdzie jestem ( np. byłam na małej imprezie ze znajomymi z pracy) i że mam stamtąd wyjść natychmiast bo mnie zgwałcą i zabiją i ona zadzwoni za 5 minut sprawdzić czy już wyszłam... A to było 3 lata po tym jak się wyniosłam z domu.

Do dziś miewa takie zachowania. Oczywiście z upływem lat zdarza się coraz rzadziej. Brak możliwości kontroli oraz zależności i konsekwencja w działaniu doprowadziła do wypracowania szacunku domoich wyborów, do mnie + umiejętności akceptacji moich decyzji. Dziś już się z nią nie kłócę. Staram się zrozumieć. Jak krzyczy przez telefon informuje 3 razy, że takim tonem rozmawiać nie będę po czym się rozłączam i czekam aż ochłonie i przemyśli.
Ona ma taki a nie inny charakter. Jej nie zmienię. Życie by za mnie oddała, kocha mnie ale cóż - żyć w jednym miejscu razem nigdy nie będziemy umiały.

I tobie radzę wyłącznie wyprowadzkę. Jesteś dorosła, możesz zarobić na siebie. Tylko Ty chcesz mieć i rybkę i akwarium. Rodzice powinni zapewić Ci mieszkanie i święty spokój a ty za swoją pracę możesz imprezować i utrzymywać auto. Wszystko super, tylko nie jęcz jak to "matka się sra". Bo generalnie jej dom , jej dziecko, jej reguły. Niektórzy nie umieją dać dzieciom wolności psychicznej i fizycznej. Przy takim a nie innym charakterze mamy i taty będziesz wiecznie słyszeć : nie idz tam, nie wydawaj pieniedzy, po co ma co, rób jak ci radzimy.
Ewentualnie naucz się traktować jej słowa w takich sytuacjach jak powietrze.

Edytowane przez new woman in town
Czas edycji: 2012-01-16 o 12:07
new woman in town jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-16, 13:41   #34
_chocolate
Zakorzenienie
 
Avatar _chocolate
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez new woman in town Pokaż wiadomość
I tobie radzę wyłącznie wyprowadzkę. Jesteś dorosła, możesz zarobić na siebie. Tylko Ty chcesz mieć i rybkę i akwarium. Rodzice powinni zapewić Ci mieszkanie i święty spokój a ty za swoją pracę możesz imprezować i utrzymywać auto. Wszystko super, tylko nie jęcz jak to "matka się sra". Bo generalnie jej dom , jej dziecko, jej reguły. Niektórzy nie umieją dać dzieciom wolności psychicznej i fizycznej. Przy takim a nie innym charakterze mamy i taty będziesz wiecznie słyszeć : nie idz tam, nie wydawaj pieniedzy, po co ma co, rób jak ci radzimy.
Ewentualnie naucz się traktować jej słowa w takich sytuacjach jak powietrze.
Popieram w 100 procentach. Tylko wyprowadzka to koszty, może się okazać, że nie starczy czasu i pieniędzy, żeby sobie jeździć 40km na zakupy

W każdym razie jak się wyprowadzisz, to rodzice też na Ciebie inaczej spojrzą, na razie to dla nich jesteś takim przerośniętym dzieckiem.
__________________


_chocolate jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-16, 14:48   #35
kasieńka:)
Rozeznanie
 
Avatar kasieńka:)
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 655
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez sindi8 Pokaż wiadomość
Mam ogromy problem jeśli chodzi o relację z rodzicami. Nigdy nie było kolorowo bo i ja i oni jesteśmy uparci i chcemy postawić na swoim, ale to było dopuszczalne do czasu kiedy przestałam być dzieckiem, niestety... mam 23 lata i jest jeszcze gorzej. zaznaczę, że jestem jedynaczką, bo to pewnie jeden z powodów. Do rzeczy. Moi rodzice są mega przewrażliwieni na moim punkcie, chcą za wszelką cenę mi narzucać to co oni uważają. Mam nie iśc tam, nie robić tego itd. Chcą żebym ich słuchała, a niestety tak nie jest bo sama chce podejmować decyzje zazwyczaj odmienne od ich rad. To nie chodzi o jakies mega poważne rzeczy tylko o pierdoły, to własnie one doprowadzają mnie do szału i tego, że coraz bardziej mam dośc, szczegolnie matki, ktora jakby mogla to by mi du*pe utarła, wszystko by chciała robić za mnie łącznie z dokonywaniem wyborów. Prosta sytuacja ostatnio powiedziałam, że jadę z moim TZ na zakupy (do miasta oddalonego o jakies 40km od mojego domu) to juz oczywiscie ze chyba jestem chora ze po co, ze mam jechac gdzies blizej ze nie szkoda mi pieniedzy ze jeszcze sie cos stanie po drodze itd. Oczywiscie bez kłótni sie nie obyło, pojechałam i wróciłam i rozszeło sie po kosciach. Sytuacja z dzisiaj, chcialam skoczyc na pizze z moim TŻ i to ja mialam do niego pojechac poniewaz on dzis wyjatkowo nie mogl do mnie, jak pewnie wszedzie jest teraz masa śniegu i ogólnie ślisko i już, mama cała posrana ,że mam nie jechac bo sie cos stanie ze taki snieg ze jutro mam na rano do pracy gdzie bede tak pozno jechac ( byla godz 19) i tak w kolo macieju czy chodzi o jakis wyjazd czy impreze zawsze to samo, zawsze cos nie pasuje, a to że mam pozno nie wracac a to ze mam nie upijac sie itd. Naprawde juz mam tego dosc bo czuje sie osaczona ale moje gadanie krzyk nic nie daje ani na spokojnie nie przegadam a tym bardziej krzycząc. Dzis mama sie popłakała i odpusciłam bo sama sie wsciekłam i nie chcialam juz jechac autem na takiej ku*wicy. Nie wiem jak mam im wytlumaczyc a szczegolnie mamie,ze nie jestem dzieckiem i ze ma mi nie dyktowac co mam robic bo to nie sa zle rzeczy... jestem bezsilna i z roku na rok coraz bardziej nerwowa i wybuchowa... wiecznie widzą problem tylko we mnie, a nie wiem czy to takie dziwne ze skoro mam swoj samochod prace i utrzymuje te zasrane auto sama to czy to taki problem ze sobie pojade 40km dalej na zakupy albo z facetem na pizze w najwieksza śnieżycę? nie pojmuję tego nie wiem czy tylko ja mam tak przewalone czy są też tacy ludzie jak ja...
Gdyby mama była faktycznie taka zła to byś się wyprowadziła - chcesz byc w pełni dorosła- to bądź. Dorośli nie mieszkają z rodzicami.
Znajdź lepiej płatną prace albo jakieś dodatkowe zajęcie, poszukaj pokoju do wynajęcia- cokolwiek, opcji jest sporo.
Sama wyprowadziłam się z domu mając dużo mniej lat niż Ty, właśnie dlatego, ze ciężko było mi się dogadac z mamą.
Twoja mama się o Ciebie martwi i martwic będzie - nie zależnie czy masz 15 lat, 15 czy 50.
Przed wyjściem powiedz, "mamo, jadę do TŻ, będę mniej więcej o tej i o tej, a w razie czego jestem pod telefonem, PA !" i nie wdawaj się z mamą w kłótnie. Moja mama czasem też lubi się w coś wtrącic czy mówic mi co powinnam zrobic do tej pory(od 4 lat mieszkam sama), ale ja nauczyłam się na to inaczej reagowac.

A kiedyś będzie Ci jeszcze brakowało tej "maminej gadaniny"

---------- Dopisano o 15:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ----------

Cytat:
Napisane przez new woman in town Pokaż wiadomość
I akurat to znam z autopsji...
Nie mieszkam z rodzicami już od 8 lat.

Moja mama należy do osób nadopiekuńczych z tendencją do trzymania dzieci pod kloszem w obawie o to, że wychodząc spod klosza od razu sobie nogi połamią. Dodatkowo uważa, że to co mówi każdy ma wykonać natychmiast i tylko ona się nie myli. Każdy błąd czy potknięcie dziecka było tragedią rodzinną.
W liceum sprawdzała mi pamiętniki, rzeczy osobiste w poszukiwaniu informacji o moim życiu, bo według niej powinnam się spowiadać z każdego ruchu a nawet myśli. Prywatność dziecka, nastolatka nie istnieje przecież. Nie powinnam była mieć koleżanek a jeśli już muszę to tylko te, które się jej podobają ( z dobrej rodziny, mające średnią 5,0 ).
Na naukę powinnam była przeznaczać 100% wolnego czasu. Byłam tylko na 2 imprezach "osiemnastkowych", bo reszta nie wzbudziła w niej zaufania. W liceum byłam całkowicie zależna od rodziców, więc najlepszym argumentem było : mój dom, moje zasady, dopóki cię utrzymuje robisz jak ci każę, nie dam ci pieniędzy na kosmetyki, prezenty urodzinowe, biwaki, ogniska czy pizze. To strata czasu i pieniędzy... Kieszonkowego też nie dostawałam tylko pamiętam 2 zł codziennie na bilety w jedną i w druga stronę , które zaoszczędzałam chodząc na piechotę do liceum 40 minut w jedną stronę. Ale mogłam sobie kupić kosmetyk czy iść na pizze / piwo z koleżankami raz na jakiś czas.
Swoje prawa i nakazy egzekwowała krzykiem, zamykaniem drzwi na klucz, zaprzestaniem dawania pieniędzy na bilety ( wiedziała że oszczędzam je chodząc na piechotę) płaczem ( ja ją zawsze krzywdziłam swoim zachowaniem), wszystkim czym się dało.
Ja stosowałam wiele taktyk - od pyskowania poprzez stawianie na swoim i robienie na przekór, ale konsekwentnie. Wtedy nic nie dało, mieszkałam z nią pod jednym dachem , byłam od nich zależna i łatwa w kontrolowaniu.

Więc czekałam tylko do matury, odliczałam dni.
Jak tylko dostałam świadectwo maturalne do ręki, zaniosłam kilka CV oraz dokumenty na studia zaoczne. Wyprowadziłam się 100km dalej od rodziców. Nie marudziłam , że zarabiam 900 zł i muszę się sama utrzymać. Mieszkałam w mieszkaniu 2 pokojowym w 4 osoby. Rodzice na dorzucali jedynie na czesne - moja wyprowadzka = mój problem z utrzymaniem, według nich powinnam dojeżdżać na studia z domu rodzinnego i pracować w mieście rodzinnym ( co z tego , że znalezienie tam pracy graniczy z cudem). A jak nie chce zrobić jak oni mi mówią to nie powinnam wyciągać rąk po nic. I nie wyciągałam, wiedziałam, że każda złotówka będzie wypomniana.

Spokój jaki miałam i możliwość podejmowania decyzji oraz brak kłótni z rodzicami warte były poświęceń. Oczywiście mama nie zmieniła się wcale. Potrafiła zadzwonić do mnie o 22 z krzykiem , gdzie jestem ( np. byłam na małej imprezie ze znajomymi z pracy) i że mam stamtąd wyjść natychmiast bo mnie zgwałcą i zabiją i ona zadzwoni za 5 minut sprawdzić czy już wyszłam... A to było 3 lata po tym jak się wyniosłam z domu.

Do dziś miewa takie zachowania. Oczywiście z upływem lat zdarza się coraz rzadziej. Brak możliwości kontroli oraz zależności i konsekwencja w działaniu doprowadziła do wypracowania szacunku domoich wyborów, do mnie + umiejętności akceptacji moich decyzji. Dziś już się z nią nie kłócę. Staram się zrozumieć. Jak krzyczy przez telefon informuje 3 razy, że takim tonem rozmawiać nie będę po czym się rozłączam i czekam aż ochłonie i przemyśli.
Ona ma taki a nie inny charakter. Jej nie zmienię. Życie by za mnie oddała, kocha mnie ale cóż - żyć w jednym miejscu razem nigdy nie będziemy umiały.

I tobie radzę wyłącznie wyprowadzkę. Jesteś dorosła, możesz zarobić na siebie. Tylko Ty chcesz mieć i rybkę i akwarium. Rodzice powinni zapewić Ci mieszkanie i święty spokój a ty za swoją pracę możesz imprezować i utrzymywać auto. Wszystko super, tylko nie jęcz jak to "matka się sra". Bo generalnie jej dom , jej dziecko, jej reguły. Niektórzy nie umieją dać dzieciom wolności psychicznej i fizycznej. Przy takim a nie innym charakterze mamy i taty będziesz wiecznie słyszeć : nie idz tam, nie wydawaj pieniedzy, po co ma co, rób jak ci radzimy.
Ewentualnie naucz się traktować jej słowa w takich sytuacjach jak powietrze.

A tego posta to Autorko, powinnaś sobie wydrukowac i w ramkę oprawic.
__________________



kasieńka:) jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-16, 16:07   #36
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez new woman in town Pokaż wiadomość
I akurat to znam z autopsji...
Nie mieszkam z rodzicami już od 8 lat.

Moja mama należy do osób nadopiekuńczych z tendencją do trzymania dzieci pod kloszem w obawie o to, że wychodząc spod klosza od razu sobie nogi połamią. Dodatkowo uważa, że to co mówi każdy ma wykonać natychmiast i tylko ona się nie myli. Każdy błąd czy potknięcie dziecka było tragedią rodzinną.
W liceum sprawdzała mi pamiętniki, rzeczy osobiste w poszukiwaniu informacji o moim życiu, bo według niej powinnam się spowiadać z każdego ruchu a nawet myśli. Prywatność dziecka, nastolatka nie istnieje przecież. Nie powinnam była mieć koleżanek a jeśli już muszę to tylko te, które się jej podobają ( z dobrej rodziny, mające średnią 5,0 ).
Na naukę powinnam była przeznaczać 100% wolnego czasu. Byłam tylko na 2 imprezach "osiemnastkowych", bo reszta nie wzbudziła w niej zaufania. W liceum byłam całkowicie zależna od rodziców, więc najlepszym argumentem było : mój dom, moje zasady, dopóki cię utrzymuje robisz jak ci każę, nie dam ci pieniędzy na kosmetyki, prezenty urodzinowe, biwaki, ogniska czy pizze. To strata czasu i pieniędzy... Kieszonkowego też nie dostawałam tylko pamiętam 2 zł codziennie na bilety w jedną i w druga stronę , które zaoszczędzałam chodząc na piechotę do liceum 40 minut w jedną stronę. Ale mogłam sobie kupić kosmetyk czy iść na pizze / piwo z koleżankami raz na jakiś czas.
Swoje prawa i nakazy egzekwowała krzykiem, zamykaniem drzwi na klucz, zaprzestaniem dawania pieniędzy na bilety ( wiedziała że oszczędzam je chodząc na piechotę) płaczem ( ja ją zawsze krzywdziłam swoim zachowaniem), wszystkim czym się dało.
Ja stosowałam wiele taktyk - od pyskowania poprzez stawianie na swoim i robienie na przekór, ale konsekwentnie. Wtedy nic nie dało, mieszkałam z nią pod jednym dachem , byłam od nich zależna i łatwa w kontrolowaniu.

Więc czekałam tylko do matury, odliczałam dni.
Jak tylko dostałam świadectwo maturalne do ręki, zaniosłam kilka CV oraz dokumenty na studia zaoczne. Wyprowadziłam się 100km dalej od rodziców. Nie marudziłam , że zarabiam 900 zł i muszę się sama utrzymać. Mieszkałam w mieszkaniu 2 pokojowym w 4 osoby. Rodzice na dorzucali jedynie na czesne - moja wyprowadzka = mój problem z utrzymaniem, według nich powinnam dojeżdżać na studia z domu rodzinnego i pracować w mieście rodzinnym ( co z tego , że znalezienie tam pracy graniczy z cudem). A jak nie chce zrobić jak oni mi mówią to nie powinnam wyciągać rąk po nic. I nie wyciągałam, wiedziałam, że każda złotówka będzie wypomniana.

Spokój jaki miałam i możliwość podejmowania decyzji oraz brak kłótni z rodzicami warte były poświęceń. Oczywiście mama nie zmieniła się wcale. Potrafiła zadzwonić do mnie o 22 z krzykiem , gdzie jestem ( np. byłam na małej imprezie ze znajomymi z pracy) i że mam stamtąd wyjść natychmiast bo mnie zgwałcą i zabiją i ona zadzwoni za 5 minut sprawdzić czy już wyszłam... A to było 3 lata po tym jak się wyniosłam z domu.

Do dziś miewa takie zachowania. Oczywiście z upływem lat zdarza się coraz rzadziej. Brak możliwości kontroli oraz zależności i konsekwencja w działaniu doprowadziła do wypracowania szacunku domoich wyborów, do mnie + umiejętności akceptacji moich decyzji. Dziś już się z nią nie kłócę. Staram się zrozumieć. Jak krzyczy przez telefon informuje 3 razy, że takim tonem rozmawiać nie będę po czym się rozłączam i czekam aż ochłonie i przemyśli.
Ona ma taki a nie inny charakter. Jej nie zmienię. Życie by za mnie oddała, kocha mnie ale cóż - żyć w jednym miejscu razem nigdy nie będziemy umiały.

I tobie radzę wyłącznie wyprowadzkę. Jesteś dorosła, możesz zarobić na siebie. Tylko Ty chcesz mieć i rybkę i akwarium. Rodzice powinni zapewić Ci mieszkanie i święty spokój a ty za swoją pracę możesz imprezować i utrzymywać auto. Wszystko super, tylko nie jęcz jak to "matka się sra". Bo generalnie jej dom , jej dziecko, jej reguły. Niektórzy nie umieją dać dzieciom wolności psychicznej i fizycznej. Przy takim a nie innym charakterze mamy i taty będziesz wiecznie słyszeć : nie idz tam, nie wydawaj pieniedzy, po co ma co, rób jak ci radzimy.
Ewentualnie naucz się traktować jej słowa w takich sytuacjach jak powietrze.
To chyba jakiś specjalny gatunek mam, jakbym czytała o swoim życiu...
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-16, 18:39   #37
Psotka87
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 3 325
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Ze sposobu w jaki piszesz można wywnioskować, że jesteś strasznie nerwowa i pewnie rozmowy z mamą wyglądają tak jak w przypadku mojej siostry, czyli nic dziwnego, że kończą się kłótnią...

Nawet jeśli rodzice są nadopiekuńczy (zgoda, trochę są), to jednak chyba ich dom - ich zasady? A matki są różne, weź pod uwagę, że może się naprawdę denerwować, że coś Ci się stanie. Jak chcesz mieszkać po swojemu to się wyprowadź - wiem, co mówię. Odkąd się wyniosłam z domu moje relacje z rodzicami układają się o niebo lepiej. A odkąd urodziłam synka zaczynam powoli rozumieć panikujące matki.
__________________
07.2013-07.2014: 93kg --> 74kg/180cm

Zrobione: 30d Shred, Ripped in 30, 6w6p, Insanity!, Killer Abs
Psotka87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-17, 00:54   #38
sindi8
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 87
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez new woman in town Pokaż wiadomość
I akurat to znam z autopsji...
Nie mieszkam z rodzicami już od 8 lat.

Moja mama należy do osób nadopiekuńczych z tendencją do trzymania dzieci pod kloszem w obawie o to, że wychodząc spod klosza od razu sobie nogi połamią. Dodatkowo uważa, że to co mówi każdy ma wykonać natychmiast i tylko ona się nie myli. Każdy błąd czy potknięcie dziecka było tragedią rodzinną.
W liceum sprawdzała mi pamiętniki, rzeczy osobiste w poszukiwaniu informacji o moim życiu, bo według niej powinnam się spowiadać z każdego ruchu a nawet myśli. Prywatność dziecka, nastolatka nie istnieje przecież. Nie powinnam była mieć koleżanek a jeśli już muszę to tylko te, które się jej podobają ( z dobrej rodziny, mające średnią 5,0 ).
Na naukę powinnam była przeznaczać 100% wolnego czasu. Byłam tylko na 2 imprezach "osiemnastkowych", bo reszta nie wzbudziła w niej zaufania. W liceum byłam całkowicie zależna od rodziców, więc najlepszym argumentem było : mój dom, moje zasady, dopóki cię utrzymuje robisz jak ci każę, nie dam ci pieniędzy na kosmetyki, prezenty urodzinowe, biwaki, ogniska czy pizze. To strata czasu i pieniędzy... Kieszonkowego też nie dostawałam tylko pamiętam 2 zł codziennie na bilety w jedną i w druga stronę , które zaoszczędzałam chodząc na piechotę do liceum 40 minut w jedną stronę. Ale mogłam sobie kupić kosmetyk czy iść na pizze / piwo z koleżankami raz na jakiś czas.
Swoje prawa i nakazy egzekwowała krzykiem, zamykaniem drzwi na klucz, zaprzestaniem dawania pieniędzy na bilety ( wiedziała że oszczędzam je chodząc na piechotę) płaczem ( ja ją zawsze krzywdziłam swoim zachowaniem), wszystkim czym się dało.
Ja stosowałam wiele taktyk - od pyskowania poprzez stawianie na swoim i robienie na przekór, ale konsekwentnie. Wtedy nic nie dało, mieszkałam z nią pod jednym dachem , byłam od nich zależna i łatwa w kontrolowaniu.

Więc czekałam tylko do matury, odliczałam dni.
Jak tylko dostałam świadectwo maturalne do ręki, zaniosłam kilka CV oraz dokumenty na studia zaoczne. Wyprowadziłam się 100km dalej od rodziców. Nie marudziłam , że zarabiam 900 zł i muszę się sama utrzymać. Mieszkałam w mieszkaniu 2 pokojowym w 4 osoby. Rodzice na dorzucali jedynie na czesne - moja wyprowadzka = mój problem z utrzymaniem, według nich powinnam dojeżdżać na studia z domu rodzinnego i pracować w mieście rodzinnym ( co z tego , że znalezienie tam pracy graniczy z cudem). A jak nie chce zrobić jak oni mi mówią to nie powinnam wyciągać rąk po nic. I nie wyciągałam, wiedziałam, że każda złotówka będzie wypomniana.

Spokój jaki miałam i możliwość podejmowania decyzji oraz brak kłótni z rodzicami warte były poświęceń. Oczywiście mama nie zmieniła się wcale. Potrafiła zadzwonić do mnie o 22 z krzykiem , gdzie jestem ( np. byłam na małej imprezie ze znajomymi z pracy) i że mam stamtąd wyjść natychmiast bo mnie zgwałcą i zabiją i ona zadzwoni za 5 minut sprawdzić czy już wyszłam... A to było 3 lata po tym jak się wyniosłam z domu.

Do dziś miewa takie zachowania. Oczywiście z upływem lat zdarza się coraz rzadziej. Brak możliwości kontroli oraz zależności i konsekwencja w działaniu doprowadziła do wypracowania szacunku domoich wyborów, do mnie + umiejętności akceptacji moich decyzji. Dziś już się z nią nie kłócę. Staram się zrozumieć. Jak krzyczy przez telefon informuje 3 razy, że takim tonem rozmawiać nie będę po czym się rozłączam i czekam aż ochłonie i przemyśli.
Ona ma taki a nie inny charakter. Jej nie zmienię. Życie by za mnie oddała, kocha mnie ale cóż - żyć w jednym miejscu razem nigdy nie będziemy umiały.

I tobie radzę wyłącznie wyprowadzkę. Jesteś dorosła, możesz zarobić na siebie. Tylko Ty chcesz mieć i rybkę i akwarium. Rodzice powinni zapewić Ci mieszkanie i święty spokój a ty za swoją pracę możesz imprezować i utrzymywać auto. Wszystko super, tylko nie jęcz jak to "matka się sra". Bo generalnie jej dom , jej dziecko, jej reguły. Niektórzy nie umieją dać dzieciom wolności psychicznej i fizycznej. Przy takim a nie innym charakterze mamy i taty będziesz wiecznie słyszeć : nie idz tam, nie wydawaj pieniedzy, po co ma co, rób jak ci radzimy.
Ewentualnie naucz się traktować jej słowa w takich sytuacjach jak powietrze.
dobrze tylko pokaż mi osobę która się utrzymie za 400zł miesięcznie bo niestety tyle zostaje mi z wypłaty co miesiąc po opłaceniu szkoły i zatankowaniu samochodu. A moi rodzice nie zapewnią mi mieszkania na pewno
sindi8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 10:56   #39
rewelaa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 20
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez Salomeasoul Pokaż wiadomość
Przeczytaj co napisała Ci Melanchton.
Przez to, ze nerwy Cię ponoszą tylko pogarszasz sytuację i prowokujesz takie zachowanie matki.
I nie tłumacz się, że jesteś nerwowa - ja też jestem, ale jeśli chcę potrafię nad tym zapanować.
Zazdroszczę Ci tego opanowania. Ja nie mam szans. I żeby było jasne- nie jestem jedynaczką. Kiedy po raz kolejny słyszę, że coś robię źle, że obraziłam kogoś(to nic że w żartach, i to nic że nie raz ktoś żartuje ze mnie- wtedy jest ok), że nie mam doświadczenia a ona ma, że co ja wiem o życiu, że jak tak dalej będę kłócić się z mężem to skończy się na rozwodzie(bo my z mężem już nawet się spokojnie pokłócić nie możemy drogie Forumowiczki) to wybacz ale szlag mnie trafia. Hitem jest fakt, iż np atmosfera się oczyszcza i jest spokój jakiś m-c(więc super) po czym dyskutujemy na jakiś temat i się nie zgadzamy a moja mama rzuca: Z Tobą sie nie da normalnie rozmawiać. Nic Ci nie wolno powiedzieć. Ty zawsze wiesz lepiej. Aaaaaaaaaaaa! Bo również nie mogę mieć innego zdania niż mama, i nie daj Boże siostra zgadza się z mamą a ja nie. No to już mam przechlapane.
Przepraszam Sindi8. Zamiast poradzić Tobie, sama się użalam. Ale musiałam sie gdzieś wygadać. A wracając do porady, to żałosne ale jako takiej nie mam. Mam 28 lat a do tej pory nie opatentowałam sposobu na relacje z mamą.

---------- Dopisano o 11:56 ---------- Poprzedni post napisano o 11:54 ----------

Cytat:
Napisane przez sindi8 Pokaż wiadomość
dobrze tylko pokaż mi osobę która się utrzymie za 400zł miesięcznie bo niestety tyle zostaje mi z wypłaty co miesiąc po opłaceniu szkoły i zatankowaniu samochodu. A moi rodzice nie zapewnią mi mieszkania na pewno
Nie ma takiej. A może w między czasie szukać czegoś innego(pracy) i odkładać na czynsz do przodu?
rewelaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 11:36   #40
sindi8
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 87
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez rewelaa Pokaż wiadomość
Zazdroszczę Ci tego opanowania. Ja nie mam szans. I żeby było jasne- nie jestem jedynaczką. Kiedy po raz kolejny słyszę, że coś robię źle, że obraziłam kogoś(to nic że w żartach, i to nic że nie raz ktoś żartuje ze mnie- wtedy jest ok), że nie mam doświadczenia a ona ma, że co ja wiem o życiu, że jak tak dalej będę kłócić się z mężem to skończy się na rozwodzie(bo my z mężem już nawet się spokojnie pokłócić nie możemy drogie Forumowiczki) to wybacz ale szlag mnie trafia. Hitem jest fakt, iż np atmosfera się oczyszcza i jest spokój jakiś m-c(więc super) po czym dyskutujemy na jakiś temat i się nie zgadzamy a moja mama rzuca: Z Tobą sie nie da normalnie rozmawiać. Nic Ci nie wolno powiedzieć. Ty zawsze wiesz lepiej. Aaaaaaaaaaaa! Bo również nie mogę mieć innego zdania niż mama, i nie daj Boże siostra zgadza się z mamą a ja nie. No to już mam przechlapane.
Przepraszam Sindi8. Zamiast poradzić Tobie, sama się użalam. Ale musiałam sie gdzieś wygadać. A wracając do porady, to żałosne ale jako takiej nie mam. Mam 28 lat a do tej pory nie opatentowałam sposobu na relacje z mamą.

---------- Dopisano o 11:56 ---------- Poprzedni post napisano o 11:54 ----------



Nie ma takiej. A może w między czasie szukać czegoś innego(pracy) i odkładać na czynsz do przodu?

szukam innej pracy ale powyżej 1200 nic nie znajde.. a i tak nadal zostaje oplacenie szkoly samochodu telefonu i zostaje 400zl na caly miesiac wiec nie ma szans odlozyc z tych 400 bo braknie mi na zwykle wydatki typu jakies jedzenie w szkole,pracy, wyjscie gdziekolwiek a nie mam zamiaru rezygnowac z zycia towarzyskiego typu kino, pizza itd bo zwariuję siedzac jeszcze wiecej w domu, pracy i szkole. bede twarda i opanowana i mam nadzieje ze matka w koncu zrozumie ze nie moze do konca zycia mna dyrygowac
sindi8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 12:12   #41
Layla79
Zakorzenienie
 
Avatar Layla79
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

aktualnie rodzice nadopiekuńczy to są rodzice toksyczni. wbrew pozorom jest to bardzo poważny problem. zauważ, że ludzie potrzebują często psychoterapii po takich mamuśkach, albo nie mogą założyć rodziny, bo nie wiedzą jak ta rodzina ma prawidłowo funkcjonować i męczą swoim zachowaniem drugą osobę. mój mąż jest w identycznej sytuacji jak Ty - tylko ma już bliżej 40-tki niż 20-tki, więc to się nie zmienia. a problem z jego matką po ślubie dotknął również mnie.
bo ja z kolei nienawidzę wtrącających się, nadopiekuńczych, wszystkowiedzących, krytykujących i doradzających w nie swoich sprawach teściowych. także między nami było ostro. ale do rzeczy.
on całe życie przyjmował taką postawę jak Ty - czyli wrzeszczał, kłócił się, a ona obrażała, płakała, wiecznie udręczona, nieszanowana. i był konflikt. on się męczył, ona też, bo swego nie dopięła. ale męczyli się wspólnie. potem coś przeczytał i przestał się z nią kłócić, to tak jak Ci radzą dziewczyny - jak się kłócisz to siedzisz w schemacie małego dziecka,a gdy przestaniesz się kłócić, to rozbijasz schemat i z niego wychodzisz i o to chodzi. przeczytaj książkę dużo Ci przejaśni toksyczni rodzice, albo szantaż emocjonalny susan forward. ja nie czytałam o toksycznych rodzicach, ale czytałam o teściowych.
jak przeczytasz, to zrozumiesz, że Twoją bronią bedzie właśnie milczenie, alb o najlepiej odpowiedź - tak, możliwe, ale ja jednak jadę.
bez tłumaczenia się, że nie mają racji. najlepiej właśnie mówić "możliwe", albo inne zwroty które nie mówią nic.
dobra jest opcja nie opowiadać zbyt wiele. odpowiadać skrótowo. nic szczególnego w pracy itd. im mniej wiedzą, tym mniej będą się wtrącać.
moja teściowa jak byłam w ciąży potrafiła mi wyrwać puszkę coli z ręki, czy nie jest za zimna. ale gdy powiedziałam, że jestem dorosła i sama potrafię stwierdzić, czy jest zimne czy nie, to i ona się obraziła i mój mąż. także taka relacja jest obustronnie toksyczna. i Ty też już jesteś w jakiś sposób skażona że tak powiem. musisz jak najszybciej wyjść z tej relacji, bo będziesz miała trudności w ułożeniu sobie życia z facetem, a obecnym chłopakiem. i rada - zamieszkać jak najdalej. bo jak dojdą wnuki, to będzie Ci siedzieć na głowie non stop. nas ratuje to, że mieszkamy daleko. będzie Ci planować menu weselne, gdzie Twój mąż ma iść do pracy, a ile zarabia, a czemu nie ma lokaty na to czy na tamto. moja teściowa bardzo interesowała się moim kredytem, który nota bene spłacam zupełnie sama i mamy rozdzielność, więc ta nadopiekuńczość sięga bardzo daleko. i szczerze mówiąc z tych wszystkich powodów miałam duże obiekcje czy brać w ogóle ślub, chociaż wszystko było zaplanowane. także to poważna sprawa.
moi znajomi też mają problem z nadopiekuńczymi rodzicami jednego z nich i mało się nie rozwiedli. poszli na terapię dla par. także tacy rodzice są szkodliwi. a to nie minie z czasem. mówię Ci, mój mąż był na tym etapie co Ty, ma już znacznie więcej lat i zadziałała dopiero metoda po pierwsze oddalenia się, po drugie nie zwierzania się ze swoich spraw, po trzecie stawianie przed faktem dokonanym, żeby nie mogła wtrącać się, po czwarte - nie dyskutować, przyznawać rację - na zasadzie możliwe, pewnie tak, czyli bezkonfliktowa dyskusja. w końcu zrozumiała, że i tak nic nie ma do powiedzenia i odpukać uspokoiło się.

---------- Dopisano o 13:08 ---------- Poprzedni post napisano o 13:04 ----------

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- ale ty nie masz innego wyjścia; bo mama w tym wieku nie zmieni się na pewno, po prostu będziesz jej jedyną córeczką, o którą się martwi, to ty musisz mienić wasz sposób komunikowania i twojego reagowania- no nie da się inaczej, pomijam, że dorosły człowiek musi umieć załatwiać wkurzające go sprawy inaczej niż fochem, kłótnią czy wrzaskiem.

Zamiast krzyczeć, zacznij od komunikatu"ja": jest mi przykro, że tak mnie traktujesz, jak dziecko, a mam 23 lata.
odpowiem Ci słowami mojej nadopiekuńczej teściowej - dziecko, ale to z miłości. dzieci są zawsze dla rodziców tylko dziećmi nawet jak mają 40 lat. / i tutaj mina zbitego psa i łzy w oczach./

---------- Dopisano o 13:12 ---------- Poprzedni post napisano o 13:08 ----------

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
Co Ty, wspólną matkę mamy?
Mam identiko. Walczę z tym, ale nierzadko kończy się fiaskiem i siwym dymem czekam z utęsknieniem na możliwość utrzymania się samej, na razie nie do końca daję radę, tymczasowo straciłam pracę no i z tej okazji "utrzymujemy Cię = wpie*dalamy się w Twoje życie" wg mojej mamy

Jak dziś policzyłam - 900 zł na mies. wybawiłoby mnie od problemu siedzenia rodzince w kieszeni, ale na razie nie ma widoków na pracę
my mamy całkowicie oddzielny dom - zamieszkaliśmy w moim, zarabiamy całkowicie na siebie, wszystko mamy oddzielne. bo wszystko jest moje, żeby nie było, że coś jej zawdzięczamy. i to też nie działa na nadopiekuńcze matki/teściowe. kwestie finansowe nic nie zmieniają. jedynie Ty masz wizję, że nic jej nie zawdzięczasz i nic nie jesteś winna.

a..... przygotuj się, że jak wyjdziesz za mąż, to Twój mąż będzie tym narzędziem, żeby na Ciebie wpływać. postara się z nim zaprzyjaźnić i jemu wcielać dobre rady, jak Ty powinnaś coś zrobić.
ogólnie jak to mówią trzynastolatkowie przesrane.

Edytowane przez Layla79
Czas edycji: 2012-01-18 o 12:28
Layla79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 13:15   #42
2016070953
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 8 603
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

wiece co żyć się nie da jak się to ma w domu i o tym czyta.
2016070953 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 14:08   #43
kasieńka:)
Rozeznanie
 
Avatar kasieńka:)
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 655
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez sindi8 Pokaż wiadomość
dobrze tylko pokaż mi osobę która się utrzymie za 400zł miesięcznie bo niestety tyle zostaje mi z wypłaty co miesiąc po opłaceniu szkoły i zatankowaniu samochodu. A moi rodzice nie zapewnią mi mieszkania na pewno
Cytat:
Napisane przez sindi8 Pokaż wiadomość
szukam innej pracy ale powyżej 1200 nic nie znajde.. a i tak nadal zostaje oplacenie szkoly samochodu telefonu i zostaje 400zl na caly miesiac wiec nie ma szans odlozyc z tych 400 bo braknie mi na zwykle wydatki typu jakies jedzenie w szkole,pracy, wyjscie gdziekolwiek a nie mam zamiaru rezygnowac z zycia towarzyskiego typu kino, pizza itd bo zwariuję siedzac jeszcze wiecej w domu, pracy i szkole. bede twarda i opanowana i mam nadzieje ze matka w koncu zrozumie ze nie moze do konca zycia mna dyrygowac
Nooo to moja droga się zdecyduj. Albo mieszkanko u mamy i liczenie się z jej zasadami albo "życie towarzyskie".
W sumie czytając Twój wątek odnoszę wrażenie, że (tak jak napisała Hultaj) przechodzisz spóźniony bunt nastolatki i tyle, żadna krzywda Ci się z matką nie dzieje. Miałaś 3 stłuczki w 4 lata, a miałaś kawałek do przejechania i dodatkowo pogoda była kiepska... Ani trochę się Twojej matce nie dziwie, że się martwiła.
I powiem Ci po raz kolejny: gdyby Ci było na prawdę źle, to byś się wyprowadziła. Dla chcącego nic trudnego.
__________________



kasieńka:) jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 14:19   #44
Layla79
Zakorzenienie
 
Avatar Layla79
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez kasieńka:) Pokaż wiadomość
Nooo to moja droga się zdecyduj. Albo mieszkanko u mamy i liczenie się z jej zasadami albo "życie towarzyskie".
W sumie czytając Twój wątek odnoszę wrażenie, że (tak jak napisała Hultaj) przechodzisz spóźniony bunt nastolatki i tyle, żadna krzywda Ci się z matką nie dzieje. Miałaś 3 stłuczki w 4 lata, a miałaś kawałek do przejechania i dodatkowo pogoda była kiepska... Ani trochę się Twojej matce nie dziwie, że się martwiła.
I powiem Ci po raz kolejny: gdyby Ci było na prawdę źle, to byś się wyprowadziła. Dla chcącego nic trudnego.
Kasieńka.. wiesz czemu ludzie z takich rodzin chodzą potem na psychoterapię? bo nie mogą wyzwolić się z poczucia winy względem rodziców, bo oni cały czas powtarzają, jakim trudem i poświęceniem dzieci wychowali i jakie one niewdzięczne. to jest wzajemne uwikłanie, taka toksyczna relacja. to coś jak w tych rodzinach, gdzie facet się znęca, a żona nie może odejść. bo to nie tylko względy finansowe. to jest tak, że ten facet z jakichś określonych względów wybrał tą właśnie kobietę a nie inną. bo tylko ona pozwoliłaby na poniżanie siebie, bicie itd i biernie by to znosiła. zauważ, że te kobiety często nawet bronią swoich mężów. to podwójne uwikłanie. tak samo wydaje mi się, że dziewczyna nawet gdyby chciała odejść z domu to może się obawiać, że sobie nie da rady. bo tacy rodzice zawsze powtarzają, że dziecko nie da sobie rady bez nich. a swoją drogą to nie jest cecha jedynacza, bo sama jestem jedynaczką i nie mam nadopiekuńczych rodziców.

a tak w ogóle to nadopiekuńczość ma źródło w lękowej osobowości.
Layla79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 14:53   #45
kasieńka:)
Rozeznanie
 
Avatar kasieńka:)
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 655
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez Layla79 Pokaż wiadomość
Kasieńka.. wiesz czemu ludzie z takich rodzin chodzą potem na psychoterapię? bo nie mogą wyzwolić się z poczucia winy względem rodziców, bo oni cały czas powtarzają, jakim trudem i poświęceniem dzieci wychowali i jakie one niewdzięczne. to jest wzajemne uwikłanie, taka toksyczna relacja. to coś jak w tych rodzinach, gdzie facet się znęca, a żona nie może odejść. bo to nie tylko względy finansowe. to jest tak, że ten facet z jakichś określonych względów wybrał tą właśnie kobietę a nie inną. bo tylko ona pozwoliłaby na poniżanie siebie, bicie itd i biernie by to znosiła. zauważ, że te kobiety często nawet bronią swoich mężów. to podwójne uwikłanie. tak samo wydaje mi się, że dziewczyna nawet gdyby chciała odejść z domu to może się obawiać, że sobie nie da rady. bo tacy rodzice zawsze powtarzają, że dziecko nie da sobie rady bez nich. a swoją drogą to nie jest cecha jedynacza, bo sama jestem jedynaczką i nie mam nadopiekuńczych rodziców.

a tak w ogóle to nadopiekuńczość ma źródło w lękowej osobowości.
?
Pofatyguj się proszę i cofnij się o kilka stron wstecz, przeczytaj mój pierwszy post tutaj, a dowiesz się, że jako 18 letni gówniarz wyprowadziłam się z domu, bo matka mi życ nie dawała.
I dlatego nikt mi nie wmówi, że się nie da.
__________________



kasieńka:) jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 16:43   #46
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez Layla79 Pokaż wiadomość
a..... przygotuj się, że jak wyjdziesz za mąż, to Twój mąż będzie tym narzędziem, żeby na Ciebie wpływać. postara się z nim zaprzyjaźnić i jemu wcielać dobre rady, jak Ty powinnaś coś zrobić.
ogólnie jak to mówią trzynastolatkowie przesrane.
Spoko, to mi nie grozi, bo z moim TŻem to się tak lubią z daleka TŻ ją szanuje i w ogóle, no jest moją mamą, ale ma do niej wielki żal o to, co mi robi. Znowu mama jest głupio "zazdrosna" że dzielę uczucie, że mogę jej "uciec" Poza tym, ulubieńcem jej jest Szwagier (mąż siostry)
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 18:58   #47
Layla79
Zakorzenienie
 
Avatar Layla79
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez kasieńka:) Pokaż wiadomość
?
Pofatyguj się proszę i cofnij się o kilka stron wstecz, przeczytaj mój pierwszy post tutaj, a dowiesz się, że jako 18 letni gówniarz wyprowadziłam się z domu, bo matka mi życ nie dawała.
I dlatego nikt mi nie wmówi, że się nie da.
chodzi mi o to, że czasem nie jest łatwo psychicznie wyprowadzić się.

w sensie wiesz, że lepiej byłoby dla Ciebie wyprowadzić się, ale te więzi nadopiekuńcze są tak mocne, że się nie da. cała ta nadopiekuńczość opiera się na szantażu emocjonalnym.

i dlatego nie jest tak, że gdyby było jej źle, to by się od razu wyprowadziła. to są bardziej skomplikowane więzi, bo Ci nadopiekuńczy rodzice przecież są dobrzy - nie biją, nie znęcają się, nie wyzywają, nie krzywdzą w każdym bądź razie, więc ta wyprowadzka nie jest taka oczywista.

u Ciebie może była inna sytuacja, zaraz doczytam o ile napisałaś, czemu się wyprowadziłaś.

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
Spoko, to mi nie grozi, bo z moim TŻem to się tak lubią z daleka TŻ ją szanuje i w ogóle, no jest moją mamą, ale ma do niej wielki żal o to, co mi robi. Znowu mama jest głupio "zazdrosna" że dzielę uczucie, że mogę jej "uciec" Poza tym, ulubieńcem jej jest Szwagier (mąż siostry)
ja też lubię moją teściową z daleka /czyli jak Twój mąż/, a z daleka, bo mnie nadopiekuńczość mierzi. mnie z kolei rodzice wychowali na taką Zosię samosię - wszystkiego nauczyłam się sama, bo byłam dzieckiem z kluczem na szyi. ale dzisiaj jestem im za to wdzięczna, bo wiem, że zawsze mogę na siebie liczyć i niejako sama sobie dobrze doradzę. dlatego nie akceptuję porad innych.
a teściowa tak jak Twoja mama, była o mnie zazdrosna, że kradnę jej syna do tego stopnia, że dzień przed ślubem urządziła szopkę z płaczami, że jej nie szanujemy. autentycznie jak widzę wątek o nadopiekuńczych rodzicach, to aż mi się ciśnienie podnosi tak tego nie znoszę. ale ja też trochę jestem ułomna jednak, bo klucz na szyi wiele zmienia.
Layla79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 19:17   #48
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

b
Cytat:
Napisane przez Layla79 Pokaż wiadomość
chodzi mi o to, że czasem nie jest łatwo psychicznie wyprowadzić się.

w sensie wiesz, że lepiej byłoby dla Ciebie wyprowadzić się, ale te więzi nadopiekuńcze są tak mocne, że się nie da. cała ta nadopiekuńczość opiera się na szantażu emocjonalnym.

i dlatego nie jest tak, że gdyby było jej źle, to by się od razu wyprowadziła. to są bardziej skomplikowane więzi, bo Ci nadopiekuńczy rodzice przecież są dobrzy - nie biją, nie znęcają się, nie wyzywają, nie krzywdzą w każdym bądź razie, więc ta wyprowadzka nie jest taka oczywista.

u Ciebie może była inna sytuacja, zaraz doczytam o ile napisałaś, czemu się wyprowadziłaś.


ja też lubię moją teściową z daleka /czyli jak Twój mąż/, a z daleka, bo mnie nadopiekuńczość mierzi. mnie z kolei rodzice wychowali na taką Zosię samosię - wszystkiego nauczyłam się sama, bo byłam dzieckiem z kluczem na szyi. ale dzisiaj jestem im za to wdzięczna, bo wiem, że zawsze mogę na siebie liczyć i niejako sama sobie dobrze doradzę. dlatego nie akceptuję porad innych.
a teściowa tak jak Twoja mama, była o mnie zazdrosna, że kradnę jej syna do tego stopnia, że dzień przed ślubem urządziła szopkę z płaczami, że jej nie szanujemy. autentycznie jak widzę wątek o nadopiekuńczych rodzicach, to aż mi się ciśnienie podnosi tak tego nie znoszę. ale ja też trochę jestem ułomna jednak, bo klucz na szyi wiele zmienia.
na razie chłopak, ale mam wielką nadzieję że kiedyś mąż

masz niestety dużo racji z tą wyprowadzką emocjonalną
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-18, 19:32   #49
Layla79
Zakorzenienie
 
Avatar Layla79
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
b

na razie chłopak, ale mam wielką nadzieję że kiedyś mąż

masz niestety dużo racji z tą wyprowadzką emocjonalną
mój facet kilka lat bał się wyprowadzić z domu i tak bywał w nim jedną nogą pomieszkując gdzie indziej. bał się, że jego matka nie poradzi sobie z syndromem opuszczonego gniazda. u nadopiekuńczych rodziców sensem życia jest życie dzieci. i to jest najgorsze.
gdy zamieszkaliśmy razem, to z kolei ona chciała się wprowadzić do nas. bo przecież ona jest rodziną, to ona razem chciała mieszkać po ślubie /pod pozorem - pomocy przy dziecku/. ile ja nocy przepłakałam, to moje.a żeby było śmieszniej, to mój dom. ale tacy rodzice wchodzą na głowę, że chcą pomóc i bardzo trudno ich odepchnąć, żeby nie czuć się winnym.
sama staram się nie angażować emocjonalnie w relacje z nią, bo to są lepkie relacje. dasz palec, to Ci się wprowadzi do domu, zacznie gotować, a w końcu zajmie twoją szafę. wiem, przesadzam, ale te relacje właśnie są przesadzone, bo nie ma w nich umiaru.

ogólnie jeżeli moja córka trafi na faceta z nadopiekuńczą matką, to powiem - zwiewaj gdzie pieprz rośnie, bo to są trudne relacje.
Layla79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-01-19, 10:25   #50
kasieńka:)
Rozeznanie
 
Avatar kasieńka:)
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 655
Dot.: relacja z rodzicami a szczególnie z matką

Cytat:
Napisane przez Layla79 Pokaż wiadomość
chodzi mi o to, że czasem nie jest łatwo psychicznie wyprowadzić się.

w sensie wiesz, że lepiej byłoby dla Ciebie wyprowadzić się, ale te więzi nadopiekuńcze są tak mocne, że się nie da. cała ta nadopiekuńczość opiera się na szantażu emocjonalnym.

i dlatego nie jest tak, że gdyby było jej źle, to by się od razu wyprowadziła. to są bardziej skomplikowane więzi, bo Ci nadopiekuńczy rodzice przecież są dobrzy - nie biją, nie znęcają się, nie wyzywają, nie krzywdzą w każdym bądź razie, więc ta wyprowadzka nie jest taka oczywista.

u Ciebie może była inna sytuacja, zaraz doczytam o ile napisałaś, czemu się wyprowadziłaś.


ja też lubię moją teściową z daleka /czyli jak Twój mąż/, a z daleka, bo mnie nadopiekuńczość mierzi. mnie z kolei rodzice wychowali na taką Zosię samosię - wszystkiego nauczyłam się sama, bo byłam dzieckiem z kluczem na szyi. ale dzisiaj jestem im za to wdzięczna, bo wiem, że zawsze mogę na siebie liczyć i niejako sama sobie dobrze doradzę. dlatego nie akceptuję porad innych.
a teściowa tak jak Twoja mama, była o mnie zazdrosna, że kradnę jej syna do tego stopnia, że dzień przed ślubem urządziła szopkę z płaczami, że jej nie szanujemy. autentycznie jak widzę wątek o nadopiekuńczych rodzicach, to aż mi się ciśnienie podnosi tak tego nie znoszę. ale ja też trochę jestem ułomna jednak, bo klucz na szyi wiele zmienia.
Zgadzam się z Tobą- czy to odejście od toksycznych rodziców, czy od męża alkoholika- łatwe nie jest.
Pojawia się strach, czy sobie poradzimy na swoim, czy damy radę.
Tylko, że nie próbując nie dowiemy się tego, najłatwiej założyc z góry, że nie i koniec. Autorka wątku nie chce się wyprowadzic, bo mało zarabia i by jej nie starczyło na życie towarzyskie Na forum jest wiele osób które miały toksyczną mamę i wyprowadzało się z domu w dośc młodym wieku, i nie wiem jak reszta, ale ja w tedy miałam w poważaniu wyjście na pizze, chciałam miec tylko święty spokój. Fakt, u mnie ta sytuacja była ciut ostrzejsza, tzn było wszystko to co wymieniłaś. I dlatego może ciężko mi zrozumiec laskę która ma matce za złe, że ta się martwi o nią, choc żadnej krzywdy jej tak naprawdę nie robi.
Moja mama np. uwielbiała wpędzac nas (mnie i brata) w poczucie winy, że ona nam całe życie poświęciła a my to taaaacy źli jesteśmy, że nie dośc, że nie pozwalamy jej kierowac naszym życiem to i dodatkowo mamy czelośc powiedziec jej, że coś robi źle. Zresztą moja mama nie znosi sprzeciwu, albo masz takie samo zdanie jak ona i przytakujesz na wszystko albo awantura- bo przecież tylko ona ma rację. I tak jak Twoja teściowa uwielbiała robic sceny z płaczem i dzikim krzykiem.
Wszystko w pakiecie, że się tak wyraże

Z moją mamą jest tak jak z Twoją teściową - do póki dzieli nas 500 km- jest super. Dzwonimy do siebie raz na parę dni. Ale kiedy przyjadę do domu dłużej niż na 3 dni zaczynają się schody, tak samo kiedy mama przyjeżdża do mnie.
__________________



kasieńka:) jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:04.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.