Niezdany przedmiot, trudnosci:(

[abraxas2871]

U mnie to już jutro Już chcę żeby było po - od 5 dni nie wychodzę z domu - tylko się uczę. Mam dość. Najgorzej, że ten materiał jest taki niekonkretny... jakieś płynne teorie, korelacje, które jednym badaczom wychodziły, innym nie... No cóż - jak nie zdam zamierzam iść na dyżur i kłócić się o każde pytanie, które będzie wykazywało chociaż minimum dwuznaczności (co w przypadku tego materiału nie jest trudne). Nigdy nie byłam roszczeniowym studentem, bo to upokarzające, ale chyba schowam dumę do kieszeni i w razie czego ten jeden raz porządnie wyżyję się na wykładowczyni. Wiem - dojrzałe

[FioletowyAnanas]

PaulinciaKWC ja niestety nie mam takiej odporności psychicznej wszystko biorę do siebie i normalnie świruję dosłownie. Aż mi zaczęłam gubić włosy przez tą głupią sesje.. I masz racje łatwiej powiedzieć niż to zrobić. I zazdroszczę ludziom którzy życie biorą na luzie ;D

[Shazney]

Napisane przez abraxas2871

Ironia tego polega na tym, że ja właśnie studiuję psychologię. Na UW. na 4 roku I świetnie zdaję sobie sprawę z faktu, że moje przeżywanie stresu nie mieści się w normie. Jak również zdaje sobie sprawę, że psycholog mi nie pomoże - ja po prostu mam taki temperament i koniec (temperament jest warunkowany biologicznie). Poza tym - psychologia pomaga jeśli się w nią wierzy - ja nie wierzę, a że znam wszystkie "sztuczki" to na mnie nie działają

Ja mam tylko pytanie: po co więc studiujesz psychologię, skoro w nią nie wierzysz? Jakaś abstrakcja dla mnie... . I dziwię się również, że twierdzisz, że znając te wszystkie "sztuczki" psychologiczne - jak to nazwałaś, to one na Ciebie nie działają. Hm... No i z tym temperamentem to nie jest taka prosta sprawa. Jest on zdeterminowany biologicznie, ale czynniki środowiskowe też coś mają do powiedzenia w tej kwestii, więc może nic straconego?

Powodzenia!

[FioletowyAnanas]

abraxas2871 a może powiesz coś więcej na temat tych sztuczek? ;d skorzystam ze wszystkiego xd

[abraxas2871]

Napisane przez Shazney

Ja mam tylko pytanie: po co więc studiujesz psychologię, skoro w nią nie wierzysz? Jakaś abstrakcja dla mnie... . I dziwię się również, że twierdzisz, że znając te wszystkie "sztuczki" psychologiczne - jak to nazwałaś, to one na Ciebie nie działają. Hm... No i z tym temperamentem to nie jest taka prosta sprawa. Jest on zdeterminowany biologicznie, ale czynniki środowiskowe też coś mają do powiedzenia w tej kwestii, więc może nic straconego?

Powodzenia!

To jest strasznie długa i skomplikowana historia moich nieszczególnie trafionych wyborów życiowych, wpływu środowiska (że tak ogólnie powiem) oraz tego co najważniejsze - wpływu pieniędzy. Generalnie - nie będę się tu aż tak uzewnętrzniać, ale wierz mi - gdybym mogła odwrócić czas to obecnie W ŻYCIU bym nie poszła na psychologię. W pewnym momencie życia miałam taką sytuację, że po prostu nie potrafiłam wybrać inaczej - lepiej. Wydawało mi się, że to wszystko inaczej wygląda (byłam młoda i głupia, wiem, ale co 19-latka może wiedzieć o świecie). Może nie mialam wystarczająco siły przebicia, żeby zweryfikować swoje wyobrażenia w odpowiednim czasie... no cóż - w pewnym momencie, kiedy już się zorientowałam, że nienawidzę psychologii było za późno żeby się wycofać. Zaczęłam 2 kierunek, ale wycofać już się nie mogę - mam nadzieję, że rozjaśniłam ci nieco tę "abstrakcję".

A co do sztuczek - miałam na myśli raczej to, do czego uciekają się psychologowie, żeby "pomagać" ludziom. I zawsze zasadniczym elementem jest tu "poddanie się pomocy" przez klienta, że tak powiem. Psycholog (no, może poza behawiorystami) nie może pomóc na siłę - lekarz może wstrzykując ci jakieś substancje, u psychologa takie coś jest niemożliwe. Dla mnie psychologowie szarlatani, a psychologia to stek bzdur - tak to widzę "od kuchni". Więc nie ma możliwości, że kiedykolwiek którykolwiek z nich mi w czymś pomoże.

[FioletowyAnanas]

Heh rozumiem.

Zdałam!! Zdałam!!

[abraxas2871]

Gratulacje! Mam nadzieję, że jutro będę mogła powiedzieć to samo

[PaulinciaKWC]

Napisane przez FioletowyAnanas

PaulinciaKWC ja niestety nie mam takiej odporności psychicznej wszystko biorę do siebie i normalnie świruję dosłownie. Aż mi zaczęłam gubić włosy przez tą głupią sesje.. I masz racje łatwiej powiedzieć niż to zrobić. I zazdroszczę ludziom którzy życie biorą na luzie ;D

ja tez nie mam własnie wróciłam z egzaminu i tylko mnie zdołował. caly styczen mam wycięty z życiorysu, tylko nauka i nauka, snu tyle co nic, nawet nie mam czasu isc na zakupy spożywcze. A wszystko po to żeby jakims cudem dostać tą cholerną 3 i zaliczyć..

[Shazney]

Abraxas, dzięki za wyjaśnienia

[paulinciax07]

Załamałam się dzisiaj...
Jestem na pierwszym roku na politechnice. przez cały semestr olewałam technologie i po prostu na nia nie chodziłam, skutkiem czego miałam niepozaliczane prace. Chciałam się zgłosić by zrobić te dwa cwiczenia, bo to w sumie 1,5h i po sprawie. napisałam maila do profesora z prosba o dogodny dla niego termin a on mi odpisał, ze 'przykro mi ale teraz nie mam czasu. proponuję w przyszłym roku badz w drugim semstrze jesli kierunek (ten sam) sie otworzy' co teraz? nie zalicze semestru? bede musiała powtarzac rok?
masakra...

[mm444]

Treść usunięta

[PaulinciaKWC]

Dziewczyny załamałam się dzisiaj. Nie zaliczyłam wczorajszego egzaminu, niewiele mi brakło. A przede mną jeszcze 2. Dziś powinnam siedzieć i zakuwać cały dzien na jutro a ja po prostu nie mam siły, siedzę i płaczę. Nic mi nie idzie kompletnie. Staram się jak mogę a nic mi nie wychodzi. Wiem, że zrzędzę ale nie mam do kogo gęby otworzyć bo nie lubię jak ludzie widzą kiedy płaczę wiec nie wychodze z pokoju. a wizaz przyjmie wszystko..

[FioletowyAnanas]

Oj tak mi przykro Nie ma poprawy? Czy to już koniec?
Ja teraz mam jeszcze 4 trudne zaliczenia. Ale strasznie się ich boje.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez FioletowyAnanas

Oj tak mi przykro Nie ma poprawy? Czy to już koniec?
Ja teraz mam jeszcze 4 trudne zaliczenia. Ale strasznie się ich boje.

Poprawa będzie, ale moja sesja poprawkowa będzie dłuuuga.. bo zaliczyłam 1 egzamin i na tym chyba koniec własnie się zastanawiam czy isc na ostatni piątkowy egzamin czy jutro po egzaminie wrocic do domu, bo juz wysiadam psychicznie

[pixieland]

Napisane przez PaulinciaKWC

Poprawa będzie, ale moja sesja poprawkowa będzie dłuuuga.. bo zaliczyłam 1 egzamin i na tym chyba koniec własnie się zastanawiam czy isc na ostatni piątkowy egzamin czy jutro po egzaminie wrocic do domu, bo juz wysiadam psychicznie

idź, zawsze warto iść!

[noco_poco]

Tak czytam Wasze posty i się trochę pogubiłam - czy dobrze rozumiem że warunek jest wtedy kiedy studentowi na koniec roku brakuje wymaganej liczby punktów? I wtedy się płaci żeby móc powtórzyć ten przedmiot w następnym roku mimo braku tych punktów, tak? Bo raz słyszę o warunku jako o powtórce przedmiotu a raz jako o dodatkowym terminie egzaminu i już nie wiem...

W ogóle to wszystkim zmagającym się z tym czymś życzę powodzenia

[WhiteCherry]

ja miałam łącznie 3 warunki w trakcie studiów 1 stopnia w styczniu miałam obronę inżyniera, od marca wybieram się na mgr
nie należę do osób, które się nadmiernie studiami stresują

Napisane przez noco_poco

Tak czytam Wasze posty i się trochę pogubiłam - czy dobrze rozumiem że warunek jest wtedy kiedy studentowi na koniec roku brakuje wymaganej liczby punktów? I wtedy się płaci żeby móc powtórzyć ten przedmiot w następnym roku mimo braku tych punktów, tak? Bo raz słyszę o warunku jako o powtórce przedmiotu a raz jako o dodatkowym terminie egzaminu i już nie wiem...

W ogóle to wszystkim zmagającym się z tym czymś życzę powodzenia

warunek jest wtedy, kiedy przypuśćmy miałaś 3 albo 2 terminy egzaminu i żadnego nie zaliczyłaś, a wykładowca nie pójdzie studentom na rękę i nie zrobi np. dodatkowej poprawki
wtedy płacisz i powtarzasz przedmiot w następnym semestrze czy tam za rok. czasem jest to tylko niezaliczony egzamin z wykładów, więc jak chcesz to chodzisz na wykłady, albo po prostu pojawiasz się tylko na zalce w trakcie sesji. a czasem wiąże się to z tym, że musisz np. od nowa chodzić na jakieś ćwiczenia, wtedy chodzisz na nie albo z młodszym rocznikiem, albo stworzą grupę specjalnie dla wszystkich, którzy nie zaliczyli.
No i tyle, ile miał ten przedmiot pkt ECTS - tyle jesteś do tyłu ;] ale jak zdasz warunek, to wszystko się wyrównuje.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez noco_poco

Tak czytam Wasze posty i się trochę pogubiłam - czy dobrze rozumiem że warunek jest wtedy kiedy studentowi na koniec roku brakuje wymaganej liczby punktów? I wtedy się płaci żeby móc powtórzyć ten przedmiot w następnym roku mimo braku tych punktów, tak? Bo raz słyszę o warunku jako o powtórce przedmiotu a raz jako o dodatkowym terminie egzaminu i już nie wiem...

W ogóle to wszystkim zmagającym się z tym czymś życzę powodzenia

U mnie warunek to tzw zaliczenie warunkowe. Jesli nie zaliczę przedmiotu w 2 terminach egzaminu albo nie zaliczę cwiczen, a przekroczę wymaganą ilość ECTSów to mam rok zaliczony warunkowo, wskakuję na następny ale te przedmioty musze zaliczać jeszcze raz, oczywiscie po uiszczeniu sowitej zapłaty

[FioletowyAnanas]

a ja o dwa kolejne do przodu ;D A w poniedziałek najtrudniejszy 50% studentów niezdaje.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez FioletowyAnanas

a ja o dwa kolejne do przodu ;D A w poniedziałek najtrudniejszy 50% studentów niezdaje.

gratuluję u mnie jak nie zda 50% studentow to niestety norma.. i to po "łaskawym" obniżeniu progu. EH.. ten jeden egzamin który zaliczyłam zaliczyła 1/3 roku. Reszta oblała albo w ogole nie była dopuszczona. Coraz powazniej zastanawiam się nad zmianą wydziału bo to nie na moje nerwy

[FioletowyAnanas]

PaulinciaKWC ja to nie rozumiem niektórych wykładowców co z tego, że obleje 50 % studentów? Mają jakąś nieopisaną satysfakcję z tego tytułu?

[PaulinciaKWC]

Napisane przez FioletowyAnanas

PaulinciaKWC ja to nie rozumiem niektórych wykładowców co z tego, że obleje 50 % studentów? Mają jakąś nieopisaną satysfakcję z tego tytułu?

Mają pieniądze z warunków dla połowy roku a przewodniczką w takich działaniach jest prodziekan więc nie da się z tym walczyć. Do tej pory pluję sobie w brodę że wybralam ten wydział. Owszem wiedzę zdobywam dużą, ale za jaką cenę, i nie chodzi tylko o pieniądze ale i o psychikę bo moja jest już zdecydowanie nadszarpnięta. Mialam bardzo ciężkie liceum więc myslalam ze jak tam się przyzwyczaiłam do zakuwania to potem też dam radę. Potem się łudziłam że może tylko 1 rok jest taki tragiczny, teraz nie mam złudzeń i wiem że z każdym semestrem jest tylko gorzej. Gdybym się nie uczyła to rozumiem, nie umiem nie zdałam. Ale ucząc się 1,5 miesiąca dzien w dzien, pozaliczałam ćwiczenia, oprócz jednych ale poprawię po feriach zimowych bo brakło mi punkta, teraz przyszła sesja a ja jestem tak wykonczona ze tylko bym płakała. A do egzaminów trzeba się uczyć innego materiału niż na cwiczeniach lub uczyc się go w inny sposób, przy czym sesja trwa 1,5 tygodnia a egzaminów jest 6. Więc łatwo wywnioskowac ile jest czasu na przygotowanie się do nich.
czasem myslę ze jestem jakas niedorozwinięta skoro ludzie którzy powtarzali klasę w liceum cos tam studiują i zaliczają a ja nie.

[abraxas2871]

Napisane przez PaulinciaKWC

Mają pieniądze z warunków dla połowy roku a przewodniczką w takich działaniach jest prodziekan więc nie da się z tym walczyć. Do tej pory pluję sobie w brodę że wybralam ten wydział. Owszem wiedzę zdobywam dużą, ale za jaką cenę, i nie chodzi tylko o pieniądze ale i o psychikę bo moja jest już zdecydowanie nadszarpnięta. Mialam bardzo ciężkie liceum więc myslalam ze jak tam się przyzwyczaiłam do zakuwania to potem też dam radę. Potem się łudziłam że może tylko 1 rok jest taki tragiczny, teraz nie mam złudzeń i wiem że z każdym semestrem jest tylko gorzej. Gdybym się nie uczyła to rozumiem, nie umiem nie zdałam. Ale ucząc się 1,5 miesiąca dzien w dzien, pozaliczałam ćwiczenia, oprócz jednych ale poprawię po feriach zimowych bo brakło mi punkta, teraz przyszła sesja a ja jestem tak wykonczona ze tylko bym płakała. A do egzaminów trzeba się uczyć innego materiału niż na cwiczeniach lub uczyc się go w inny sposób, przy czym sesja trwa 1,5 tygodnia a egzaminów jest 6. Więc łatwo wywnioskowac ile jest czasu na przygotowanie się do nich.
czasem myslę ze jestem jakas niedorozwinięta skoro ludzie którzy powtarzali klasę w liceum cos tam studiują i zaliczają a ja nie.

A zdradzisz co studiujesz? Bo ja nie wiem, nie słyszałam o takich sytuacjach jak opisujesz (nie mówię, że ich nie ma, mogę to sobie wyobrazić, tyle że dla mnie to jednak abstrakcja)

[PaulinciaKWC]

Napisane przez abraxas2871

A zdradzisz co studiujesz? Bo ja nie wiem, nie słyszałam o takich sytuacjach jak opisujesz (nie mówię, że ich nie ma, mogę to sobie wyobrazić, tyle że dla mnie to jednak abstrakcja)

Pisałam w wątku, ale to nie jest tajemnica więc powtórzę. Wydział Nauk Ekonomicznych UW. Poziom strasznie wysoki, owszem, ale zaliczenie lub jego brak nie do konca swiadczy o wiedzy lub niewiedzy. Zalezy od szczęscia, od sprawdzającego, od wielu czynników. Oczywiscie są egzaminy mimo że strasznie trudne, ale do zaliczenia jeśli się porządnie do nich przysiadło. Ale są i takie że się ma wrażenie ze pół roku chodziło się na inny przedmiot a egzamin jest oderwany od całej podstawy programowej. Poprawka dosyć często jest jeszcze trudniejsza niż pierwszy termin, o czym przekonałam się po I roku. Oczywiście brakło mi punkta zeby zaliczyć i ten punkt kosztował mnie 480zł. Po próbie podciągnięcia za zadania otwarte usłyszałam że nie można bo ma zaliczyć połowa studentów, zarządzenie prodziekan. Natomiast chłopak ktory robił ten przedmiot jako warunek mial podciagniete no bo....juz płacił za ten przedmiot wiec niech ma.


Pewnie znajdą się inne studentki tego wydziału które go darzą sympatią i mają nieco inne zdanie na ten temat, ale mój rocznik jest w wiekszosci zgodny z moimi pogladami.

[abraxas2871]

Napisane przez PaulinciaKWC

Pisałam w wątku, ale to nie jest tajemnica więc powtórzę. Wydział Nauk Ekonomicznych UW. Poziom strasznie wysoki, owszem, ale zaliczenie lub jego brak nie do konca swiadczy o wiedzy lub niewiedzy. Zalezy od szczęscia, od sprawdzającego, od wielu czynników. Oczywiscie są egzaminy mimo że strasznie trudne, ale do zaliczenia jeśli się porządnie do nich przysiadło. Ale są i takie że się ma wrażenie ze pół roku chodziło się na inny przedmiot a egzamin jest oderwany od całej podstawy programowej. Poprawka dosyć często jest jeszcze trudniejsza niż pierwszy termin, o czym przekonałam się po I roku. Oczywiście brakło mi punkta zeby zaliczyć i ten punkt kosztował mnie 480zł. Po próbie podciągnięcia za zadania otwarte usłyszałam że nie można bo ma zaliczyć połowa studentów, zarządzenie prodziekan. Natomiast chłopak ktory robił ten przedmiot jako warunek mial podciagniete no bo....juz płacił za ten przedmiot wiec niech ma.


Pewnie znajdą się inne studentki tego wydziału które go darzą sympatią i mają nieco inne zdanie na ten temat, ale mój rocznik jest w wiekszosci zgodny z moimi pogladami.

Egzaminy "z dupy" to na UW norma - wiem coś o tym. Ale dziwne, że przez tyle lat nie słyszałam o takich hecach u was - w sumie nie mam tak zbyt wielu znajomych. Z moich doświadczeń wynika, że im większy wydział tym mniej ceni się tam studenta i jego zaangażowanie, a tym bardziej traktuje się go jak numerek w indeksie i źródło kasy za warunki itp. Generalnie UW... no znam ten ból

Kurcze, moich wyników jeszcze nie ma... wczoraj pisałam tą poprawę i mam mieszane uczucia. Nie trawię testów wielokrotnego wyboru, gdzie sformułowanie odpowiedzi jest tak wieloznaczne, że w zasadize nie wiadomo o co chodzi - co z tego, że coś umiem, jak nie umiem wybrać dobrze na teście? Poza tym - system pełnej zgodnośći z kluczem to moim zdaniem poroniony pomysł - za każdą dobrą odp. powinien być punkt i już.

[WhiteCherry]

Napisane przez abraxas2871

Kurcze, moich wyników jeszcze nie ma... wczoraj pisałam tą poprawę i mam mieszane uczucia. Nie trawię testów wielokrotnego wyboru, gdzie sformułowanie odpowiedzi jest tak wieloznaczne, że w zasadize nie wiadomo o co chodzi - co z tego, że coś umiem, jak nie umiem wybrać dobrze na teście? Poza tym - system pełnej zgodnośći z kluczem to moim zdaniem poroniony pomysł - za każdą dobrą odp. powinien być punkt i już.

spoko, u mnie czasem były takie testy, że nie dość, że wielokrotny wybór (i wiadomo, wszystkie odpowiedzi muszą być zaznaczone, żeby był 1 punkcik za całość pytania), to jeszcze były punkty ujemne !

[abraxas2871]

Napisane przez WhiteCherry

spoko, u mnie czasem były takie testy, że nie dość, że wielokrotny wybór (i wiadomo, wszystkie odpowiedzi muszą być zaznaczone, żeby był 1 punkcik za całość pytania), to jeszcze były punkty ujemne !

Fajnie... u mnie na szczęście nigdy takiego zestawienia nie było, ale też często mamy punkty ujemne (i to nie tylko za zaznaczenie złej odp, ale też za niezaznaczenie dobrej). Moim zdaniem to nie sprawdza żadnej wiedzy - ale jasne, łatwiej jest wykładowcy sprawdzić taki test niż zrobić egzamin ustny, albo opisowy. W ogóle ja ubolewam nad tym, że na właśnie tym moim kierunku mam same testy - na drugim mam głównie opisówki/ustne i uważam, że to naprawdę sprawdza wiedzę.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez WhiteCherry

spoko, u mnie czasem były takie testy, że nie dość, że wielokrotny wybór (i wiadomo, wszystkie odpowiedzi muszą być zaznaczone, żeby był 1 punkcik za całość pytania), to jeszcze były punkty ujemne !

oo ujemne punkty, na moim egzaminie tez ostatnio były. Dlatego wciąz mnie dziwi ze go zaliczyłam na super mocne 3, prawie 3,5 A najlepsze jest to że o nich dowiedzieliśmy się tak naprawdę dopiero dostając kartkę do ręki, bo wczesniej nikt tego oficjalnie nie powiedział, zaden wykładowca, krążyły tylko plotki po wydziale.

[nelciak]

Napisane przez WhiteCherry

spoko, u mnie czasem były takie testy, że nie dość, że wielokrotny wybór (i wiadomo, wszystkie odpowiedzi muszą być zaznaczone, żeby był 1 punkcik za całość pytania), to jeszcze były punkty ujemne !

mnie taki czeka w piątek

[PaulinciaKWC]

Napisane przez nelciak

mnie taki czeka w piątek

mnie w piątek czeka ostatni egzamin w tej sesji, potem poprawki. Jestem juz tak zmeczona ze dzisiaj zrobilam sobie wolne po egzaminie i resetuje mózg bo przyswajalnosc wiedzy byla u mnie juz zerowa +bóle głowy itd. Jutro wstanę z gigantycznymi wyrzutami sumienia, wiem to, ale potrzebowalam odpoczynku. W dodatku z tego przedmiotu niewiele rozumiem, więc szykuje się warunek... bo teraz nie zdaze się nauczyć na egzamin z częsci materiału a poprawka jest z całego semestru więc tym bardziej nic z tego nie będzie. Własciwie to nie mam ochoty juz na te studia, ciagle jest pod górkę, i to naprawde bardzo stromą a ja juz chyba nie mam takiej determinacji zeby sie w to wszystko pchać.. Ogólnie od dłuzszego czasu moje zycie sie strasznie zmieniło i ciągle cos sie złego dzieje i nic mi nie wychodzi.. eh..