Zaręczyny: od razu data ślubu czy dla samego faktu 'ważności' bycia razem?

[201611241302]

Napisane przez Friese

.

no narazie ja skonczylam licencjat, wiec ide dalej na studia ale zaoczned juz wiec szukam pracy. jak zaczne zarabiac to wtedy wynajmiemy mieszkanie albo po prostu jakas kawalerke, poki co finanse tu nas ograniczaja.

Ale np kiedy sie uczylismy razem to i tak on byl obok mnie. Ja na lozku, on przy biurku, bo sie nie rozstajemy. Jak on wychodzi z kumplami, ja jestem sama, albo zapraszam kogos, albo odwrotnie. Nie jest nam zle w 1 pokoju, a on jest w mieszkaniu 3 pokojowym (gdzie jestem tylko ja i moja kolezanka) czyli jeden pokoj zostaje wolny. Ale go nie wykorzystujemy i tak

U mnie by to nie przeszło bo facet informatyk siedzi po nocach, a ja chcę spać Więc bez drugiego pokoju by się nie dało.
Powodzenia

[201803300917]

moim zdaniem zaręczyny = planowanie ślubu. i to takie konkretne a nie na zasadzie " kiedyś się pobierzemy".
zaręczanie się ot tak sobie kojarzy mi się trochę z takim podkreślaniem na siłę " ach nasz związek jest taki poważny"

[Andriejewna]

Napisane przez viva91

masz 2 wyjścia:

1) przestać wymyślać
2) zmienić chłopaka

wóz albo przewóz.

Chciałabym dorzucić trzecie przekonać go do swoich marzeń?

Bo tak w sumie nie wyczytałam tu, czy Autorka z nim na ten temat rozmawiała, czy opowiadali sobie co dla każdego narzeczeństwo znaczy.

Autorko, jeśli już porównujemy - to ma jeszcze rok, nie martw się na zapas!

[Dotka90]

Napisane przez Friese

Bardzo dojrzałe jest to, co piszesz,dziękuję.
Tyle tylko że moja blond czupryna ciągle walczy z myslami obsesyjnymi. A to parę dni i nowa sytuacja.

Tak, mialam chłopaka, 3 lata. Ale nie chciałam się zaręczać ! I to tez był okres liceum u studiów. I bardzo go kochałam a on mnie, taka pirwsza milosc, ale nie bylo zareczyn. Dlatego tak sobie mysle, jak on musial dla niej szalec skoro jej sie oswiadczyl..

dobra, jakas terapie sobie musze zrobic odchamiającą mnie ze zlych mysli, bo szkoda mi tego chlopaka zeby go tak maltretować swoim jęczeniem.

po prostu.. zawsze marzylam o zareczynach, by w nich troche pobyc... a nie dostane tego, bo ona mi to zabrala.. dobra. juz nie marudze.

Dobra.

Po pierwsze: nie było u Ciebie zaręczyn, bo chłop się nie oświadczył.
Gdyby się oświadczył w momencie, kiedy byłaś szczęśliwa i zakochana, ZAŁOŻĘ SIĘ, że byś się zgodziła. I co? Też byś była narzeczoną zanim byłaś z obecnym facetem.
Nie byłaś, bo była taka, a nie inna sytuacja (że ex Ci się nie oświadczył). Czyli tu w zasadzie NIC nie zależało od Ciebie.

Nie wiesz, czym się kierował Twój TŻ oświadczając się swojej ex, prawda? Nie wiesz, co czuł, jak ją kochał, jak było między nimi. Może się oświadczył, bo np. rodzina naciskała? Skąd możesz to wiedzieć.

Kurczę, no naprawdę, zachowujesz się jak małolata: chciałabym pobyć w narzeczeństwie, ale nie pobędę, bo 'ona mi to zabrała'.
Jezu, kobito, przeczytaj to co piszesz, palnij się w głowę i ocknij.

Nikt Ci NIC nie zabrał. To, co było między nią, a nim to przeszłość. Przecież wtedy Cię nie znał.

A jakbyś się czuła, gdyby on Ci zaczął wypominać, że byłaś z ex 3 lata, że go kochałaś, że byłaś z nim szczęśliwa, że się z nim całowałaś, że Cię dotykał, że (być może, nie wnikam) uprawialiście seks.
Nie uważasz, że byłoby to w cholerę nieuczciwe?

Naprawdę się zastanów nad tym wszystkim.
Facet Cię traktuje poważnie, skoro chce z Tobą zamieszkać. To mało?
Naprawdę, jak będziesz mu tak jeszcze chwilę marudzić, to Cię w końcu kopnie w tyłek.

Ja np. jestem taka, że jakby mi TŻ wyskoczył z takimi wypominkami, to ok. Raz, drugi, trzeci bym zniosła. Ale jeszcze parę razy, to bym mu jasno powiedziała, sorry, albo się ogarniesz i przestaniesz mi wypominać, albo się rozstajemy. No ja bym nie mogła tkwić w takim związku, gdzie ktoś ma tak chore pretensje do mnie..

---------- Dopisano o 15:39 ---------- Poprzedni post napisano o 15:35 ----------

Aaaa jeszcze jedno.

Teraz sobie pomyśl: jęczysz mu o tych zaręczynach, jęczysz, marudzisz. Ok. W końcu chłop ulega, kupuje pierścionek, pada na kolana i zaręczyny odbębnione. Ma święty spokój.

Cieszyłyby Cię takie wyproszone zaręczyny? Bo mnie ANI TROCHĘ

Zaręczyny mają plynąć prosto z serca. Oboje partnerzy muszą być pewni siebie nawzajem, swoich uczuć do siebie i tego związku. To nie może być wymuszone, wyproszone, czy wypłakane.

Takie zaręczyny tracą jakikolwiek sens.

[Friese]

Napisane przez dzasminka

U mnie by to nie przeszło bo facet informatyk siedzi po nocach, a ja chcę spać Więc bez drugiego pokoju by się nie dało.
Powodzenia

hehehe a nie, tak to nie dałabym rady też, kocham spokój podczas snu dziekuje !

Napisane przez maconha89

moim zdaniem zaręczyny = planowanie ślubu. i to takie konkretne a nie na zasadzie " kiedyś się pobierzemy".
zaręczanie się ot tak sobie kojarzy mi się trochę z takim podkreślaniem na siłę " ach nasz związek jest taki poważny"

hehehe no niektorzy tak myslą, inni lubia czuć tą ważność i wyjątkowość..

Napisane przez Andriejewna

Chciałabym dorzucić trzecie przekonać go do swoich marzeń?

Bo tak w sumie nie wyczytałam tu, czy Autorka z nim na ten temat rozmawiała, czy opowiadali sobie co dla każdego narzeczeństwo znaczy.

Autorko, jeśli już porównujemy - to ma jeszcze rok, nie martw się na zapas!

tak mówiłam mu to... ale milczał wtedy.. jak mówiłam ze to bylo moje marzenie, by pocieszyc sie tymi zareczynami, bo to ze ją poznał i z nią był i się zareczyl i nabral takich doswiadczen przekresla to o czym marzyłam juz od malej dziewczynki... ale on nic nie powiedzial.. to nie zaczynalam drugi raz tej rozmowy..


Dotka90 tak.. zdaję sobie sprawę że jestem upierdliwa.. i to nie jest fajne ani trochę. Ale chcialam by wiedzial ze jest mi przykro i ze takie mam mysli i zdanie.
Powiedzialam mu, on komentowal to tym ze to jaj estem jedyna i najlepsza.

Wiec skoro nie komentowal mojego patrzenia na zareczyny to rozumem ze nasze zdania sa inne i to nie bedzie po mojemu, ani po naszem - a po ,,jego mysli'' z zareczynami bo juz byl zareczony i ma swoje zdanie na ten temat i nie zmieni go.

I nie bylo zareczyn ..bo je odrzucilam... bo powiedzialam ze mimo ze go kocham to za wczesnie... Bo chlopak powiedzial ze czas najwyzszy sie zareczyc i pytal o rozmiar palca i ciagnal do jubilera zebym wybrala piersionek choc tak mniej wiecej by wiedzial co ja lubie.
Dlatego tak mi trudno, bo ja mimo ze go kochalam tego eks co bylam z nim 3 lata, to nei chcialam zareczyn, bo nie bylam gotowa.
A mojego tz nikt nie naciskal, kochal ją, wiec sie jej oswiadczyl..

[Dotka90]

No ale zastanów się.
Jest Ci przykro, bo co?
Bo oświadczył się jakiejś pannie zanim wiedział, o Twoim istnieniu?
Bo się sparzył tym związkiem i teraz nie chce podejmować pochopnych decyzji?
Bo jest z TOBĄ, kocha CIEBIE, chce z Tobą mieszkać, a nie z nią?

To po prostu nielogiczne.

[af63d773ced7e0e9556604a7878ebff427805fcd_687197814530e]

Friese- zaręczyliśmy się nie dawno To, że mieszkamy ze sobą 3 lata, nie znaczy, że tyle trwamy w narzeczeństwie

Chociaż nie wiem, czy moje pojmowanie słów "zaręczeni" i "narzeczeństwo" zostało tutaj dobrze ujęte, ponieważ "oświadczyny" właściwe były już daaawno. Decydując się na wspólne mieszkanie niejako oświadczyliśmy sobie wzajemnie i najbliższym, że decydujemy się żyć ze sobą, wspierać, radować i trwać Pierścionek i planowanie przyszłości (już pod wspólnym nazwiskiem) jest kolejnym, naturalnym etapem naszego związku

[klempaa]

Napisane przez Friese

tak mówiłam mu to... ale milczał wtedy.. jak mówiłam ze to bylo moje marzenie, by pocieszyc sie tymi zareczynami, bo to ze ją poznał i z nią był i się zareczyl i nabral takich doswiadczen przekresla to o czym marzyłam juz od malej dziewczynki... ale on nic nie powiedzial.. to nie zaczynalam drugi raz tej rozmowy..


Dotka90 tak.. zdaję sobie sprawę że jestem upierdliwa.. i to nie jest fajne ani trochę. Ale chcialam by wiedzial ze jest mi przykro i ze takie mam mysli i zdanie.
Powiedzialam mu, on komentowal to tym ze to jaj estem jedyna i najlepsza.

Wiec skoro nie komentowal mojego patrzenia na zareczyny to rozumem ze nasze zdania sa inne i to nie bedzie po mojemu, ani po naszem - a po ,,jego mysli'' z zareczynami bo juz byl zareczony i ma swoje zdanie na ten temat i nie zmieni go.

I nie bylo zareczyn ..bo je odrzucilam... bo powiedzialam ze mimo ze go kocham to za wczesnie... Bo chlopak powiedzial ze czas najwyzszy sie zareczyc i pytal o rozmiar palca i ciagnal do jubilera zebym wybrala piersionek choc tak mniej wiecej by wiedzial co ja lubie.
Dlatego tak mi trudno, bo ja mimo ze go kochalam tego eks co bylam z nim 3 lata, to nei chcialam zareczyn, bo nie bylam gotowa.
A mojego tz nikt nie naciskal, kochal ją, wiec sie jej oswiadczyl..

Naciskasz na faceta, bo chcesz wiedzieć że Ci przykro? Co Ty w ogóle za teksty mu rzucasz? Że tym, że oświadczył się swojej eks przekreślił Twoje marzenia? Masakra. Weź Ty się porządnie walnij w czerep, bo to co robisz jest paskudne.
Ja na jego miejscu nie chciałabym być z kimś, kto zachowuje się jak Ty. I tak jest cierpliwy - ja bym Ci już kilka ostrzejszych słów pewnie powiedziała. Co to w ogóle za jakieś łzawe wymuszanki?

[viva91]

Napisane przez dzasminka

U mnie by to nie przeszło bo facet informatyk siedzi po nocach, a ja chcę spać Więc bez drugiego pokoju by się nie dało.
Powodzenia

chciałam komentować po twoim poprzednim poście, ale myślałam, że właśnie macie różne tryby spędzania dnia i dałam spokój. ale teraz skomentuję mój TŻ też jest informatykiem, też często zarywa noce a mieszkamy ponad rok w jednym pokoju i nie wyobrażam sobie innej możliwości

[Flashdance]

Po co chcesz się zaręczać?
1.dlatego że: kochasz tego faceta, jesteś pewna, że to ten na całe życie, chcesz być jego żoną, urodzić mu dzieci i się z nim zestarzeć.

2. dlatego że: zawsze marzyłaś aby być narzeczoną (nieważne kogo), bo czujesz się gorsza od poprzedniej dziewczyny, bo czujesz się niepewnie w tym związku i potrzebujesz namacalnego dowodu miłości w postaci pierścionka.

Jeśli powody numer 1, to świetnie. Ciesz się. Trafiłaś na faceta na całe życie. Decyzja o zaręczynach i ślubie to decyzja dwojga osób, poczekaj aż on będzie gotowy. Przecież nie przestaniesz go kochać dlatego,że nie chce jeszcze się zaręczać.

Jeśli powody numer 2, to kiepsko. Bo nie są to dobre powody aby się zaręczać i brać ślub.

[201611241302]

Napisane przez viva91

chciałam komentować po twoim poprzednim poście, ale myślałam, że właśnie macie różne tryby spędzania dnia i dałam spokój. ale teraz skomentuję mój TŻ też jest informatykiem, też często zarywa noce a mieszkamy ponad rok w jednym pokoju i nie wyobrażam sobie innej możliwości

Znaczy nie wyobrażasz sobie mieć większego mieszkania czy jak ?

Nie wiem jak bym zasnęła gdyby on w tym samym pokoju klepał kody, nie mam tak mocnego snu

[TOMORROW]

Napisane przez Friese

Jeśli zaręczyny to i od razu data ślubu?
Czy jak zaręczyny to nie musi być data ślubu a to sam gest że się jest razem ze sobą i jest fajnie i nie szuka się nikogo innego ale do ślubu poczekamy


Bo kurde. Boję się że jak zamieszkamy razem to zapomni o tym pierścionku. Wkurzające jest to, że wiem że on był już kiedyś zaręczony i teraz sobię troche porównuję

tak , uważam, że data od razu bądź dość szybko powinna być ustalona

jak nie ma zaręczyn-to wcale nie oznacza to, że Twój TŻ kogoś szuka
i na odwrót - jak da Ci pierścionek to nie znaczy, że Cię nagle nie zostawi, bo może to zrobić zawsze

a skoro był zaręczony i nici z tego były-tzn. że już jest mądrzejszy i wie, że takie zaręczyny na niby są nic nie warte

ja z TŻem mieszkałam 2 lata i dopiero wtedy się oświadczył i chcieliśmy jak najszybciej wziąć ślub (i tak też się stało )

[viva91]

Napisane przez dzasminka

Znaczy nie wyobrażasz sobie mieć większego mieszkania czy jak ?

Nie wiem jak bym zasnęła gdyby on w tym samym pokoju klepał kody, nie mam tak mocnego snu

nie wyobrażam sobie mieszkać tak jak teraz - czyli w wynajętym mieszkaniu podczas studiów - w dwóch różnych pokojach.

też nie mam mocnego snu, gdy wpadnie do pokoju komar czy mucha to tak hałasuje, że muszę wstać i się tego pozbyć bo nie zasnę, ale rok mieszkania razem i przyzwyczaiłam się do szumu komputera i odgłosu klawiszy

[201611241302]

Napisane przez viva91

nie wyobrażam sobie mieszkać tak jak teraz - czyli w wynajętym mieszkaniu podczas studiów - w dwóch różnych pokojach.

też nie mam mocnego snu, gdy wpadnie do pokoju komar czy mucha to tak hałasuje, że muszę wstać i się tego pozbyć bo nie zasnę, ale rok mieszkania razem i przyzwyczaiłam się do szumu komputera i odgłosu klawiszy

No rozumiem Ja nie lubię spać w pomieszczeniu gdzie jest włączony komputer.

[martusia205]

Napisane przez malina885

Uważam, że zaręczyny to pewnego rodzaju deklaracja, krok naprzód, który prowadzi do ślubu. W innym razie po co się zaręczać?

I nie, nie uważam, że zaręczyny bum i od razu trzeba planować ślub. Trzeba trochę nacieszyć się tym stanem

mam dokładnie taki sam tok myślenia jestem zaręczona od ponad miesiąca,a ślub planujemy dopiero w 2014 roku..chcemy teraz cieszyć się naszym stanem,a przygotowania zaczniemy w nastepnym roku

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Niech mi ktoś wytłumaczy co jest fajnego w "trwaniu w narzeczeństwie". Przed zaręczynami dwoje ludzi jest parą, potem również. Nawet jeśli zaręczyny są początkiem przygotowań do ślubu to oznacza, że wcześniej były o tym rozmowy, a więc decyzja o ślubie nastąpiła wcześniej. Podjęcie takiej decyzji pod wpływem widoku pierścionka jest infantylne i chyba każdy rozsądny człowiek w końcu się w tym zorientuje. Przygotowania do ślubu nie zajmują też całego czasu narzeczeństwa. Przecież załatwianie sali na wesele czy czegoś tam jeszcze nie jest w stanie pochłonąć 100% wolnego czasu. Tym bardziej nie rozumiem fenomenu cudownego stanu narzeczeństwa.

Friese: postaw się może na miejscu twojego faceta. Był w związku 5 lat i nie udało mu się. Jesteście razem śmiesznie krótko, a teraz wymagasz od niego deklaracji dozgonnej miłości (a raczej drogiego prezentu), tylko dlatego, żeby lepiej się poczuć. On może po prostun nie podniecać się tak tą kwestą, bo już raz przez to przechodził i okazało się g. warte - z byłą i tak się rozstał. On już wie co znaczy "za wcześnie", tak jak ty wiedziałaś to w swoim własnym poprzednim związku.
Piszesz dużo jaki twój facet jest cudowny. Powinnaś wiedzieć, że to jaki jest teraz ukształtowało się pod wpływem jego przeszłości. WSZYSTKO, co kiedykolwiek przeżył (także poprzedni związek) ma wpływ na to kim teraz on jest. Dlatego nie pisz bzdur w stylu "ona mi to zabrała", bo równie dobrze jego z nią doświadczenia mogą mieć na twój związek zbawienny wpływ.

[Friese]

Tak, tak dotarło już do mojego blond łba
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi

Już luzuję, i nie chce pierścionka. Wystarczy mi to, że jest najcudowniejszy i mnie kocha jak nigdy przede mną nikogo. I ze razem bedziemy mieszkać. I że po studiach planujemy wylecieć razem z kraju, potem wróćić i mieć dom i dzieci To o wiele wazniejsze od materialnego przedmiotu, który de facto - nic by nie zmienił. Skoro on tego nie chce, ja nie będę naciskać.

Dziękuję Wam za odpowiedzi, rady, i walnięcie w łeb prawdziwym obiektywizmem
Wszystkiego dobrego Wam życzę Kochane Wizażanki

[Elfir]

Dla mnie "zaręczenie" oznacza rozpoczęcie przygotowań do slubu.

[evela28]

Napisane przez Elfir

Dla mnie "zaręczenie" oznacza rozpoczęcie przygotowań do slubu.

ja jestem tego samego zdania,

[Vampi_z_piekla_rodem]

Mnie dziwi zaręczanie się kiedy nie ma się realnej wizji na utrzymywanie się samemu, w miarę zabezpieczonej przyszłości. Bo to takie fajne/słodkie/romantyczne...Nie wyobrażam sobie planować ślubu bez osiągnięcia samodzielności.

[201611241302]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;35468700]Niech mi ktoś wytłumaczy co jest fajnego w "trwaniu w narzeczeństwie". Przed zaręczynami dwoje ludzi jest parą, potem również. Nawet jeśli zaręczyny są początkiem przygotowań do ślubu to oznacza, że wcześniej były o tym rozmowy, a więc decyzja o ślubie nastąpiła wcześniej. Podjęcie takiej decyzji pod wpływem widoku pierścionka jest infantylne i chyba każdy rozsądny człowiek w końcu się w tym zorientuje. Przygotowania do ślubu nie zajmują też całego czasu narzeczeństwa. Przecież załatwianie sali na wesele czy czegoś tam jeszcze nie jest w stanie pochłonąć 100% wolnego czasu. Tym bardziej nie rozumiem fenomenu cudownego stanu narzeczeństwa.
[/QUOTE]

Ty nie rozumiesz, kto inny rozumie
Nowy etap w życiu. Czemu by nie móc się pocieszyć nim?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez dzasminka

Ty nie rozumiesz, kto inny rozumie
Nowy etap w życiu. Czemu by nie móc się pocieszyć nim?

No to właśnie dlatego pytam innych, kótrzy rozumieją, co w tym fajnego.
Jaki to nowy etap skoro związek przed i po wygląda tak samo?

[klempaa]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;35473400]No to właśnie dlatego pytam innych, kótrzy rozumieją, co w tym fajnego.
Jaki to nowy etap skoro związek przed i po wygląda tak samo?[/QUOTE]
Nie martw sie, ja tez nie rozumiem
Jasne, cieszyłam się z zaręczyn - ale własnie w kwestii tego, że będziemy małżeństwem, niż cieszenia się z samego narzeczenstwa. Nie zmieniło to nic oprócz pierścionka na palcu i planowania ślubu.

[201611241302]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;35473400]No to właśnie dlatego pytam innych, kótrzy rozumieją, co w tym fajnego.
Jaki to nowy etap skoro związek przed i po wygląda tak samo?[/QUOTE]

Z nazwy
Nie ma w tym głębszej ideologii.
Ot może się podobać stwierdzenie: jestem narzeczoną.
Nowy etap=już nie dziewczyna, jeszcze nie żona.
Ma to wszystko małe znaczenie, ale jakieś tam ma.
Może dla kobiet z nutką romantyzmu ma większe hehe.

[magdaspring]

ja z moim TŻ zaręczyliśmy się 5 lat temu od 2 lat jesteśmy małżeństwem. Nie planowaliśmy na początku daty ja zaczynałam studia on awansował i jakoś ślub poszedł w odstawkę, chociaż nie zapomniała, ze mam narzeczonego Po pierwszym roku wyznaczyliśmy datę - po moim egzaminie licencjackim. Do ślubu nie mieszkaliśmy razem na moje życzenie. Narzeczeństwo to cudowny okres, nie trzeba w tym czasie mówić tylko o slubie bo o to nie chodzi. Dzięki temu moi rodzicie mieli czas poznać rodzinę mojego TŻ bardzo dobrze, polubić się i planować razem przyszłość - wspólne wypady do restauracji, wakacje ( moja teściowa ma tak samo na imię jak moja mam i są rówieśniczkami teraz są przyjaciółkami)

[yes]

Napisane przez Friese

Kochane, jest pytanie. Otóż zrodziło się na skutek tego, że mój TŻ chce byśmy razem zamieszkali. A na zaręczyny wg niego jest za wcześnie. Co mnie trochę chyba drasnęło, bo już był zaręczony, ze swoję eks z która związek trwał 5 lat. I z nią się żaręczył bez ustalania daty ślubu, i nie chciał z nią jeszcze mieszkać.
Ze mną chce mieszkać, ale na zaręczyny za wczesnie, bo on chce tak, że jak zaręczyny to zaraz ślub.
No i wiecie.. ja jestem taka że lubię mieć poukładane i pewne wszystko. Stąd moje pytanie:


Jakie jest Wasze zdanie:

Jeśli zaręczyny to i od razu data ślubu?
Czy jak zaręczyny to nie musi być data ślubu a to sam gest że się jest razem ze sobą i jest fajnie i nie szuka się nikogo innego ale do ślubu poczekamy
(bo narazie nie ma kasy, jest jeszcze szkoła, itp)



Bo kurde. Boję się że jak zamieszkamy razem to zapomni o tym pierścionku. Wkurzające jest to, że wiem że on był już kiedyś zaręczony i teraz sobię troche porównuję
Choć wiem że to ja jestem najwazniejsza i dla niej, dla bylej nie starał się nawet w 20% tyle co dla mnie oszalał.
Mamy 22 i 25 lat. Razem prawie 1,5 r.. Ale bardzo intensywny, bo mieszkamy raz tydzien u niego, raz u mnie. Czyli i tak widizmy sie 7 dni w tygodniu wiec juz postanowilismy razem przeniesc sie do jednego pokoju (tam gdzie wynajmuje jest mozliwosc by sie do-prowadził)

przede wszystkim- pierścionek na palcu takiej pewności Ci nie da.
sama widzisz jak to było na przykladzie Twojego tż i jego ex

[viva91]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;35473400]No to właśnie dlatego pytam innych, kótrzy rozumieją, co w tym fajnego.
Jaki to nowy etap skoro związek przed i po wygląda tak samo?[/QUOTE]
to samo można powiedzieć o ślubie - o ile para przed ślubem mieszka ze sobą.
trudno to wytłumaczyć. coś w tym jest, też zaliczam się do romantyczek:

Może dla kobiet z nutką romantyzmu ma większe hehe.

to taki jakby "awans". chłopaka mają nawet 12-latki, narzeczonego już nie. tak - dla jednych to żadna różnica, ale uwierzcie, że innym to jednak różnicę robi

dla jednych śmieć może być skarbem, a dla innych zostanie śmieciem, tak i tu: dla jednych zaręczyny to "fajna sprawa ale żyjemy dalej i szukamy sali weselnej", a dla drugich to inny, nowy, wyjątkowy etap. tak jak o gustach się nie dyskutuje, tak tutaj trudno jednym zrozumieć drugich

---------- Dopisano o 23:40 ---------- Poprzedni post napisano o 23:38 ----------

choć wracając do tematu wątku jestem zdania, że autorka mocno przesadza. uważam, że zaręczyny powinny potrwać i niekoniecznie zaczynać się od razu od planowania ślubu, ale też nie mogą trwać wieczność.

[201611241302]

viva91 właśnie tak piona.

[Andriejewna]

Napisane przez magdaspring

ja z moim TŻ zaręczyliśmy się 5 lat temu od 2 lat jesteśmy małżeństwem. Nie planowaliśmy na początku daty ja zaczynałam studia on awansował i jakoś ślub poszedł w odstawkę, chociaż nie zapomniała, ze mam narzeczonego Po pierwszym roku wyznaczyliśmy datę - po moim egzaminie licencjackim. Do ślubu nie mieszkaliśmy razem na moje życzenie. Narzeczeństwo to cudowny okres, nie trzeba w tym czasie mówić tylko o slubie bo o to nie chodzi. Dzięki temu moi rodzicie mieli czas poznać rodzinę mojego TŻ bardzo dobrze, polubić się i planować razem przyszłość - wspólne wypady do restauracji, wakacje ( moja teściowa ma tak samo na imię jak moja mam i są rówieśniczkami teraz są przyjaciółkami)

A to bez pierścionka Wasi rodzice nie mogli się poznać?

[Aimee_J]

Napisane przez Andriejewna

A to bez pierścionka Wasi rodzice nie mogli się poznać?

W każdej rodzinie panują trochę inne zasady i trochę inaczej patrzy się na pewne sprawy. Dla niektórych chłopak to tylko chłopak, więc po co zawracać ludziom głowę poznawaniem się. Z kolei narzeczeństwo już oficjalnie pokazuje pewien status związku.