Czy coś ze mną nie tak?

[Artemidasa]

Masz koleżanki, to je popytaj!

Masz Fb? Moi znajomi non stop dodają jakieś info, że praca dla studenta, czy ktoś chętny - fakt, że czasem tylko na weekndy, ale to już zawsze coś!

Albo napisz sama na fb, nk - szukam pracy - może ktoś z Was coś wie. Poczta pantofelkowa naprawdę może zdziałać cuda.

Mi się wydaje Autorko, że po prostu brak Ci zaradności życiowej... pomysłu.

Nie ma co się załamywać...

[201607110949]

Napisane przez anuanusia

a ile masz lat ;/
Napisałam,że obecnie a nie kilka lat temu...bo kilka lat temu to i ja mialam max 2 tyg. przerwy

wiesz, ja pamiętam czasy, gdzie niektórzy robili za 3,5 zł na rękę. Jestem z wyżu demograficznego, studentów z mojego rocznika było jak mrówków a mimo to, pracę jakoś się znajdywało - nie, nie dlatego, że sytuacja na rynku była lepsza. Nawet metro po przystankach rozdawałam w zimie, na mrozie, o 6 rano. Moim zdaniem jak się chce, to się znajdzie, tylko na początku, jak się nie ma doświadczenia, nie można wybrzydzać. No chyba, że woli się nie mieć w ogóle kasy i narzekać jaki ten świat niesprawiedliwy a my tacy biedni, uciśnieni. I zazdrościć tym, którzy kasę mają.

[201604181004]

Napisane przez Paulincia1234

Mieszkam na wsi, ale do miasta liczącego ok. 80 tys. mieszkańców mam 20 km, więc z dojazdami nie byłoby problemów. CV składałam na inwentaryzację, jako kasjerka itp.
Dziękuję za pomoc, dobre słowo osobom, które mnie zrozumiały
Nie zazdroszczę mojemu chłopakowi pieniędzy, rozumiem, że pracuje, więc może sobie za to kupić co tylko chce, nie musi(nie powinien )nawet się mnie o to pytać. Chodzi o sam fakt,że ja nie pracuję, czuję się gorsza przez to, niedowartościowana, smutna, chce mi się płakać. Może Wam wyda się to dziecinne, infantylne, ale mam wrażenie, że nie dorosłam, że nie pasuję do świata, że wszyscy są odpowiedzialni, a ja taka dziecinna....

Przestań tak myśleć... To co mówisz - ja czułam tak samo gdy długo nie pracowałam i siedziałam, nie wiem czy to taka depresja osoby która nie zarabia, bo często widzę jak bezrobotni popadają w taki tryb myślenia. To nie jest dobre, zacznij od szukania pracy ja większych obrotach. Albo psycholog chociaż to rada na wyrost, ale sama się zastanów jak bardzo głęboko zakorzeniony jest w tobie ten brak wiary w siebie, może to twój sposób myślenia skutecznie hamuje cię przed walczeniem o swoje?
I co do chłopa, ciesz się że a. ma pracę b. wydaje pienniądze sensownie czyli remont albo auto, a nie przepija na imprezach czy coś

[leniwca]

Z tego co wiem, teraz pojawia się coraz więcej ofert, bo młodzież rezygnuje (praca, studia). Poszukaj, może trafi ci się jakaś praca dla studenta- kasa, inwentaryzacje, fast foody czy inna gastronomia.

[anuanusia]

Napisane przez SALIX

wiesz, ja pamiętam czasy, gdzie niektórzy robili za 3,5 zł na rękę. Jestem z wyżu demograficznego, studentów z mojego rocznika było jak mrówków a mimo to, pracę jakoś się znajdywało - nie, nie dlatego, że sytuacja na rynku była lepsza. Nawet metro po przystankach rozdawałam w zimie, na mrozie, o 6 rano. Moim zdaniem jak się chce, to się znajdzie, tylko na początku, jak się nie ma doświadczenia, nie można wybrzydzać. No chyba, że woli się nie mieć w ogóle kasy i narzekać jaki ten świat niesprawiedliwy a my tacy biedni, uciśnieni. I zazdrościć tym, którzy kasę mają.

Chodzi mi o to że znalezienie pracy jest teraz cięższe niż np. rok temu dla mnie...
Jak się chce to znajdzie...może jakieś dorywcze...ale ze stałą ciężko...ulotki też rozdaławam w CC też pracowałam ale to były prace dorywcze nic stałego z czego mogłabym się utrzymać...

[_ema_]

Napisane przez anuanusia

Chodzi mi o to że znalezienie pracy jest teraz cięższe niż np. rok temu dla mnie...
Jak się chce to znajdzie...może jakieś dorywcze...ale ze stałą ciężko...ulotki też rozdaławam w CC też pracowałam ale to były prace dorywcze nic stałego z czego mogłabym się utrzymać...

Myślę, że nie ma sensu licytować się czy praca jest czy nie ma, dopóki wszystkie nie przeprowadzimy się do jednego miejsca, nie będziemy miały tych samych CV nie da się tego porównać. Co mi z tego, że 100 użytkowniczek napisze 'mylisz się, praca jest', to mi pracy nie da Trzeba przyjechać do mnie, wysłać dziesiątki CV, przejechać się na dwóch czy 3 bezpłatnych okresach próbnych gdzie jest się darmowym robolem a potem słyszy się 'oddzwonimy', iść chodzić po hotelach, firmach, sklepach, gdzie jest takie obłożenie, że w większości nawet nie dostaniesz się do kogoś z kim można pogadać bo jesteś odsyłana z kwitkiem, a nawet do sprzątania w hotelu masz mieć doświadczenie, i wtedy podyskutujemy o pracy. Bo rozumiem, że wszyscy tu są zaradni i z pracą nie mają problemów, ale uwierzcie, nie macie patentów na życie i nie każde warunki odpowiadają Waszym warunkom Więc bez obrazy, ale może skończmy licytację, kto i ile pracy widział i ile się napracował, bo nie o to chodzi w temacie

[niv_]

Z ta praca to nie jest tak rozowo. Studenci/absolwenci/ sa akurat w tej dobrej sytuacji, ze z odrobina szczescia moga sie zalapac na staz, paktyki. Dla pracodawcow wazne sa tez ulgi wiec szansa na znalezienie pracy jest jak sie ma nie wiecej niz 26 lat.

Sama szukam pracy juz kilka miesiecy.Mam ukonczone studia, po studiach pracowalam 5 lat, a teraz pracy nie moge znalezc. Wyslalam juz mnostwo podan i zero odzewu. Z wlasnego doswiadczenia moge wiec spokojnie powiedziec, ze wcale nie tak latwo znalezc prace.

[Osiak]

A ja tam autorkę trochę rozumiem. Po zakończeniu studiów byłam dość długo bezrobotna. Patrzyłam jak mój brat i mój chłopak kupują sonie co im się zamarzy, a ja liczyłam każdy grosz i żałowałam sobie na buty czy coś egzotycznego do jedzenia. I nie powiem znam to uczucie jak Ci się wydaje że jesteś taka beznadziejna, że wszyscy są lepsi od Ciebie, że musisz mieć jakiś defekt skoro nikt Cię nie chce zatrudnić, że gdyby to i tamto to byś pewnie pracę miała. Bezrobocie zabiło we mnie bardzo dużo pozytywnych cech i uczyniło na kilka miesięcy zgorzkniałą wiedźmę.

[niv_]

Napisane przez Osiak

A ja tam autorkę trochę rozumiem. Po zakończeniu studiów byłam dość długo bezrobotna. Patrzyłam jak mój brat i mój chłopak kupują sonie co im się zamarzy, a ja liczyłam każdy grosz i żałowałam sobie na buty czy coś egzotycznego do jedzenia. I nie powiem znam to uczucie jak Ci się wydaje że jesteś taka beznadziejna, że wszyscy są lepsi od Ciebie, że musisz mieć jakiś defekt skoro nikt Cię nie chce zatrudnić, że gdyby to i tamto to byś pewnie pracę miała. Bezrobocie zabiło we mnie bardzo dużo pozytywnych cech i uczyniło na kilka miesięcy zgorzkniałą wiedźmę.

Dokladnie.

Wlasne pieniadze to jednak wlasne pieniadze.

[Artemidasa]

Tylko teraz porównujemy dwie różne sytuacje...

Z mojego doświadczenia:

- gdy nie miałam skończonych lat 26, ze statusem studenta znalezienie pracy było realne, może nie z dziś na jutro, ale zawsze...

- gdy skończyłam lat 26, a jeszcze studiowałam (ostatni rok) już tak pięknie nie było, bo... no właśnie nie ma już ulg na takich pracowników.

Zdaje sobie sprawę bardzo dobrze, jak to jest nie mieć pracy i nie mieć kasy na swoje wydatki. Bo nie cały czas pracowałam, bo w roku akademickim przy moim planie było to niemożliwe.

Jednak czasem mi się wydaje, że to zależy od pomysłu na siebie.

Pamiętam, jak jeżdżąc do dziadków na wieś w wakacje (będąc wtedy w LO), a że u nich pracy było mało (bo nie mieli gospodarstwa), to chodziłam po wsi i pytałam ludzi czy nie potrzebują pomocy. Kokosów nie zarabiałam, ale wtedy na jakieś swoje wydatki miałam. I pamiętam, jak dziewczyny tam mieszkające też mówiły, że chcą mieć kasę na swoje wydatki, ale jak patrzyły na mnie, że idę do kogoś pielić ogródek to po prostu się śmiały... ale dla mnie to była duma, że mam pracę! Chociaż to był jeszcze czasy, gdy licealiści nie pracowali w wakacje

W roku szkolnym, np. sprzątałam mieszkania. Moi znajomi chodzili na spotkania, uczyli sie, a ja leciałam sprzątać. Tu akurat przydała się poczta pantofelkowa. Ale na kurs językowy miałam... a mama nie mogła mi wtedy pomóc, by dać kaskę.

A jako student, to już bywało różnie, ale że tak powiem nie z jednego pieca chleb się jadło

No właśnie, a może popytać czy ktoś nie potrzebuje pomocy?? Do opieki nad dzieckiem, czy nawet w odraianu lekcji, etc. Jeśli nie ma się nic, to na początek wszystko jest dobre. Przecież cały czas można wysyłać CV, szukać innej pracy.

[201607110949]

Napisane przez _ema_

dopóki wszystkie nie przeprowadzimy się do jednego miejsca, nie będziemy miały tych samych CV nie da się tego porównać.

ja nie chcę mieć takiego samego CV jak wszyscy. Ja chcę mieć CV o wiele lepsze - wtedy praca się znajduje. A żeby naszpikować czymś fajnym CV, trzeba się zakręcić tu i tam + umiejętnie je napisać.

[Candy_lips]

O pracę łatwo nie jest, a przynajmniej taką na stałe. Kiedyś umowa o pracę to nie był wielki problem, teraz taka umowa to rzadkość (z tego co obserwuję). Też mam problem ze znalezieniem pracy, choć nie powiem, chyba z 2 lata sobie bimbałam, nie szukałam pracy, choć mogłam i tu też są efekty...

Ostatnio znalazłam pracę ulotki plus megafon, tylko na 5 dni, ale zawsze coś. To była praca z agencji pracy, może właśnie w takich agencjach popytaj, dla studentów często coś mają. No i załóż książeczkę sanepidowską, ja muszę założyć, bo przez to, że nie mam, to też sporo ofert mi przeleciało koło nosa. Mój facet pracuje już prawie 3 lata na stałe i wiadomo, że czasem trochę mu zazdroszczę, ale tak naprawdę, to dobrze, że mu się udało. Nam też się uda, więcej wiary w siebie Od poniedziałku mam propozycję 120 godzin praktyk w szkole policealnej, w biurze, jest możliwość stałego zatrudnienia, ale zastanawiam się czy to tylko nie takie "trele-morele", by mieć darmowego pracownika. No i zastanawiam się czy podołam bez doświadczenia, dlatego jeszcze myślę.

Na inwentaryzację też składałam CV. Dostałam do wypełnienia test sprawdzający zdolność szybkiego liczenia. Niestety nie sprawdziłam się. W sumie fakt faktem, liczenie nigdy nie było moją domeną. Długo nie miałam odzewu, gdy wysyłałam, rozdawałam CV, ale był moment, że coś się ruszyło i dzwonili, np z tej agencji pracy (tu chodzi o Start People Image, możesz poszukać jak masz placówkę obok siebie). Szukaj przez różne portale, jest ich naprawdę dużo.

[201607110949]

Napisane przez Candy_lips

O pracę łatwo nie jest, a przynajmniej taką na stałe. Kiedyś umowa o pracę to nie był wielki problem, teraz taka umowa to rzadkość (z tego co obserwuję). Też mam problem ze znalezieniem pracy, choć nie powiem, chyba z 2 lata sobie bimbałam, nie szukałam pracy, choć mogłam i tu też są efekty...

Ostatnio znalazłam pracę ulotki plus megafon, tylko na 5 dni, ale zawsze coś. To była praca z agencji pracy, może właśnie w takich agencjach popytaj, dla studentów często coś mają. No i załóż książeczkę sanepidowską, ja muszę założyć, bo przez to, że nie mam, to też sporo ofert mi przeleciało koło nosa. Mój facet pracuje już prawie 3 lata na stałe i wiadomo, że czasem trochę mu zazdroszczę, ale tak naprawdę, to dobrze, że mu się udało. Nam też się uda, więcej wiary w siebie Od poniedziałku mam propozycję 120 godzin praktyk w szkole policealnej, w biurze, jest możliwość stałego zatrudnienia, ale zastanawiam się czy to tylko nie takie "trele-morele", by mieć darmowego pracownika. No i zastanawiam się czy podołam bez doświadczenia, dlatego jeszcze myślę.

Na inwentaryzację też składałam CV. Dostałam do wypełnienia test sprawdzający zdolność szybkiego liczenia. Niestety nie sprawdziłam się. W sumie fakt faktem, liczenie nigdy nie było moją domeną. Długo nie miałam odzewu, gdy wysyłałam, rozdawałam CV, ale był moment, że coś się ruszyło i dzwonili, np z tej agencji pracy (tu chodzi o Start People Image, możesz poszukać jak masz placówkę obok siebie). Szukaj przez różne portale, jest ich naprawdę dużo.

- 2 lata pustki w CV zrobiło swoje. Zupełnie inaczej wygląda CV, w które jest zapełnione choćby najprostszymi pracami niż biała kartka. Widać, że ktoś ma chęci do pracy, jest zdeterminowany aby zarabiać, nie czeka na mannę z nieba, jest ambitny. To się ceni.
- książeczkę zrób jak najszybciej. Bez niej nie zatrudnią Cię ani na kasę do Tesco ani na promocje do marketu jako Hostessa (a tu zarobki są naprawdę fajne, choć przyznaję, że praca bywa ciężka)
- nie ma co myśleć, przyj na przód. Jeżeli nie masz sytuacji pt. jak nie zarobię to umrę z głodu i stać Cię na darmowe praktyki to idź, nawet jeśli się boisz, że nie dasz rady. To są PRAKTYKI, masz się tam uczyć a nie być alfą i omegą. Zyskujesz najważniejsze: wpis do CV/referencje od poważnej instytucji. Warto.

[Candy_lips]

Zgadza się, dlatego raczej pójdę jak nie znajdę nic innego. Tyle, że sytuacja jest gorsza, bo ja studiuję zaocznie i wiesz, do tej pory, choć wstyd się przyznać rodzice opłacali studia, dlatego wypadałoby bym w końcu zarabiała, a nie darmowe praktyki. Dlatego postaram się jeszcze znaleźć coś innego, by mieć na tę pierwszą ratę, bo teraz z 200 zł będę miała, ale to nie wystarczy.
Zastanawiam się też czy powinnam wtedy zapytać przez telefon jak się ubrać czy wystarczy po prostu elegancja, w moim przypadku np czarne, galowe spodnie, ładna bluzka, bo nie mam inaczej. No, ale nie zapytałam. A ja mieszkam w 50 000 mieście i u nas z pracą hmm raczej kiepsko, większość stanowisk obsadzonych, dlatego szukam nieopodal, wtedy będę dojeżdżać, ale nie tak daleko.

[chwast]

Napisane przez klempaa

Nie, po prostu pewnie Twoje miejsce zamieszkania to czarna dziura na mapie pracodawców i nie ma tam faktycznie pracy

ja mieszkam w większym mieście (nie, nie w krakowie) i też nie mogę znaleźć pracy od 3 miesięcy. Jeśli już znajdę to oferują mi 16 godzin pracy za 1000 zł, albo samą prowizję bez podstawy, albo 800 zł A pracy na wakacje nie szukam tylko na stałe więc takie sumki mnie nie interesują

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez chwast

ja mieszkam w większym mieście (nie, nie w krakowie) i też nie mogę znaleźć pracy od 3 miesięcy. Jeśli już znajdę to oferują mi 16 godzin pracy za 1000 zł, albo samą prowizję bez podstawy, albo 800 zł A pracy na wakacje nie szukam tylko na stałe więc takie sumki mnie nie interesują

wszystko sie sprowadza do tego, ze jednak praca jest, ale niektorzy sa wybredni gdybys musiala pracowac, potrzebowala kasy na gwalt to bys poszla i do tej roboty za 800zl, a w miedzyczasie szukala lepszej.

[201607110949]

Napisane przez skazana_na_bluesa

wszystko sie sprowadza do tego, ze jednak praca jest, ale niektorzy sa wybredni gdybys musiala pracowac, potrzebowala kasy na gwalt to bys poszla i do tej roboty za 800zl, a w miedzyczasie szukala lepszej.

o to to. Najlepiej chwycić się tego co jest, coś tam zawsze do portfela i CV wpadnie a w międzyczasie szukać czegoś lepszego. No ale ludzie wolą pierdzieć w stołek i narzekać jak to ciężko na rynku i że nie mają na przyjemności a chłopak ma

[niv_]

Napisane przez skazana_na_bluesa

wszystko sie sprowadza do tego, ze jednak praca jest, ale niektorzy sa wybredni gdybys musiala pracowac, potrzebowala kasy na gwalt to bys poszla i do tej roboty za 800zl, a w miedzyczasie szukala lepszej.

Moim zdaniem to nie takie proste. Gdybym miala pojsc do pracy za 800zl w wiekszym miescie lub nawet u siebie i wydawac po 150 zl na dojazdy lub wynajecie pokoju gdzies od 500 zl to nie wystarczyloby mi na rachunki i jedzenie, a gdzie reszta. Co innego jak sie ma lat 20 i szuka pracy dorywczej lub dopiero zdobywa doswiadczenie zawodowe, a troche inaczej to jednak wyglada jak sie czlowiek musi sie sam utrzymac z jednej pensji i szuka pracy na stale.

[201607110949]

Napisane przez niv_

Moim zdaniem to nie takie proste. Gdybym miala pojsc do pracy za 800zl w wiekszym miescie lub nawet u siebie i wydawac po 150 zl na dojazdy lub wynajecie pokoju gdzies od 500 zl to nie wystarczyloby mi na rachunki i jedzenie, a gdzie reszta. Co innego jak sie ma lat 20 i szuka pracy dorywczej lub dopiero zdobywa doswiadczenie zawodowe, a troche inaczej to jednak wyglada jak sie czlowiek musi sie sam utrzymac z jednej pensji i szuka pracy na stale.

jasne, ale tak czy inaczej, lepiej według Ciebie jednak przez te 3 miesiące pracować za pół-darmo lecz jakiś dochód mieć czy kompletnie nic nie robić czekając na mannę z nieba albo zasiłek z UP? Mówię o sytuacji, gdy wyjeżdżać za taką byle jaką pracą nie trzeba.

[niv_]

Napisane przez SALIX

jasne, ale tak czy inaczej, lepiej według Ciebie jednak przez te 3 miesiące pracować za pół-darmo lecz jakiś dochód mieć czy kompletnie nic nie robić czekając na mannę z nieba albo zasiłek z UP? Mówię o sytuacji, gdy wyjeżdżać za taką byle jaką pracą nie trzeba.

Nie moge sie wypowiadac za innych. W moim przypadku nie ma takiej opcji, musze zawsze dojezdzac lub wynajmowac pokoj wiec dla mnie praca za 800 zl odpada.

Sama gdybym miala taka mozliwosc /praca na miejscu, bez dojazdow/ to zgodzilabym sie pracowac za taka kwote /pewnie na umowe zlecenie/ tylko w sytuacji gdybym mogla zdobyc jakies nowe doswiadczenie zawodowe.

Z tym, ze ja juz nie mam lat 2o - paru, wiec troche inaczej wyglada moja sytuacja niz osoby studiujacej lub pragnacej zdobyc doswiadczenie zawodowe po studiach. Tak jak pisalam sytuacja studentow na rynku pracy nie jest znow taka zla, schody zaczynaja sie dopiero pozniej.

[201607110949]

Napisane przez niv_

Tak jak pisalam sytuacja studentow na rynku pracy nie jest znow taka zla, schody zaczynaja sie dopiero pozniej.

i tu się zgodzę. Śmiem twierdzić, że skoro teraz, mając status studenta, ktoś ma problem aby znaleźć pracę, po studiach czeka go prawdziwy hardkor. Osobiście radzę spiąć poślady i działać desperacko póki jeszcze jest czas. Widzę i po sobie i po moich znajomych jak bardzo brak doświadczenia w pracy na studiach rzutuje na przyszłość zawodową. Tu nie chodzi tylko o zarobki ale o bardzo ważną rzecz: łatwość nawiązania kontaktu z klientem, obycie się, poznanie swoich mocnych i słabych stron w praktyce, nie trzęsienie portkami na rozmowach rekrutacyjnych, wyrobienie pewności siebie.

[_ema_]

Napisane przez skazana_na_bluesa

wszystko sie sprowadza do tego, ze jednak praca jest, ale niektorzy sa wybredni gdybys musiala pracowac, potrzebowala kasy na gwalt to bys poszla i do tej roboty za 800zl, a w miedzyczasie szukala lepszej.

Bzdura, jak złapiesz się takiej roboty to uwierz, że na szukanie czegoś nowego nie będziesz po prostu miała czasu, bo w takich firmach traktujących pracowników jak niewolników nie dostaniesz po prostu urlopu czy dnia wolnego, żeby iść na kolejną rozmowę kwalifikacyjną (a takich żeby znaleźć pracę, trzeba odbyć kilkanaście jak nie kilkadziesiąt). Sama to przerabiałam, więc wiem z doświadczenia, że nie ma tak zwanego 'międzyczasu' albo pracujesz tu, albo gdzie indziej. Druga sprawa, że to właśnie dzieki ludziom, którzy są w stanie pracować za 800zł przez 16h 6 dni w tygodniu rynek pracy wygląda jak wygląda i rozmowy kwalifikacyjne zazwyczaj są tylko licytacją 'kto chce mniejszą pensję' i ten co wygra zostaje. Więc nie psiz takich rzeczy, bo raz, że robisz z ludzi którzy po prostu chcą pracować a nie być niewolnikami zwykłych leni i nierobów, dwa namawiasz tylko do pogorszenia sytuacji na rynku. I nie, nie jestem leniem, mogę sprzątać kible za minimalną krajową 8h dziennie, tylko u mnie nawet tego nie ma.

ja nie chcę mieć takiego samego CV jak wszyscy. Ja chcę mieć CV o wiele lepsze - wtedy praca się znajduje. A żeby naszpikować czymś fajnym CV, trzeba się zakręcić tu i tam + umiejętnie je napisać.

Ja robię dwie różne szkoły, w dwóch różnych kierunkach właśnie po to, żeby wzbogacić CV. Pisząc o identycznych cv miałam na myśli to, że póki wszystkie nie będziemy miały jednakowych warunków nie da się porównać trudności w znalezieniu pracy i tyle.
Bo kobieta ok.30stki z wyższym magisterskim i 10 letnim doświadczeniem w zawodzie nie będzie miała problemu z pracą, studentka dwóch kierunków dziennych i zaocznych, z doświadczeniem ale np. call center i spożywczaku będzie odsyłana z kwitkiem. Więc jaki sens jest to porównywać?

[OkoPani]

_ema_, nie ma sensu porownywac. ale nie ma tez sensu zakladac z gory, ze osoby bez wyksztalcenia/ksztalcace sie maja przekichane...
ja mam zupelnie odwrotne odczucia. mam kolezanke z magistrem i doswiadczeniem w swojej dziedzinie (pracowala rok przed rozpoczeciem studiow, pozniej kazde wakacje, ferie, swieta w tej samej firmie) - miala straszny problem ze znalezieniem pracy. skonczyla wlasnie w call center, umowa o dzielo, bez stalej pensji i swiadczen - szukala tej pracy ponad pol roku...
ja "olalam" studia, pracowalam przed wyjazdem za granice, za granica przez dwa lata nie robilam NIC, jeszcze nie zdazylam wrocic do Polski a juz mam kontrakt na pelny etat ze stala pensja, swiadczeniami i roznymi zabawnymi bonusami. w tym samym miescie. wiec cos mi sie wydaje ze wcale nie chodzi o to, czy ktos ma magistra czy nie, ile ma lat. tylko o farta i umiejetnosc ogarniania...

[chwast]

No tak jasne, pracować za 800 zł (przy tym HAROWAĆ bo nie jest to praca sekretareczki co tyłek plaszczy tylko magazyny itd) i w międzyczasie szukać innej pracy.. najlepiej W PRZERWACH genialne.

No nieważne, kasy na gwałt nie potrzebuję i nie mam zamiaru tyrać normalnego etatu za 800 zł bo dla mnie to niewolnictwo Więc już wolę pomarudzić i znaleźć coś normalnego niż dać się traktować jak ściera do podłogi, nie mogłabym spojrzeć wlustro.

[Quua]

Nie rozumiem. Smutno Ci że on ma pieniądz, czy że ty ich nie masz? Pracę znajdziesz tylko trochę cierpliwości i może twoje wymagania są za wysokie?