Ślub jest dla młodych, wesele dla rodziny

[Chatul]

Napisane przez Beczka Soli

Już nie. Na samym początku powiedziałam co i jak, to o mało co nie zostałam zakrzyczana - nie tylko przez swoją matulę, ale i drugą stronę, wmieszały się w to jeszcze babki.
Może w tamtym momencie za mało wsparcia dostałam od lubego, bo on nauczony doświadczeniem wie, że z ojcem się nie dyskutuje. I już.
I tu nie chodzi o ślub, tylko o samo wesele.
Dlaczego oni chcą wesela? W sumie nie dostałam jasnej i zadowalającej mnie odpowiedzi. Bo taka tradycja. Bo oni dostawali zaproszenia na wesela to i w drugą stronę też trzeba, bo się rodzina obrazi. Bo na sumieniu wszystkich będziemy mieć. Bo nie będziemy rodzin skłócać. Głupota w czystej postaci.

Głupota, w którą jesteś coraz bardziej wkręcona. Nie pytaj innych dlaczego chcą wesela, to już nieistotne. Jeśli Ty go nie chcesz, to się nie decyduj na nie, po prostu.

Co Ci zrobi rodzinka, jak powiesz „nie i koniec, żadnego wesela nie będzie”?

Gdyby pary rzeczywiście całkowicie podchodziły do uroczystości kościelnej tak jak Ty mówisz Chatul, to ślubów pewnie byłoby o połowę mniej. Rozwodów z resztą pewnie też.

Chciałabym, żeby tak było.

"rób jak chcesz" - nie jest na zasadzie że "mnie to nie obchodzi", tylko raczej ja-się-nie-wtrynię-bo-wiem-że-dałem-wcześniej-d*py-więc-nie-będę-cię-już-denerwował. Choć nie mam 100% pewności i wnikać już mi się nie chce.

Szczerze powiedziawszy, to Ty się powinnaś najpierw z przyszłym mężem dogadać. Ustalcie, czego chcesz TY i czego chce ON. Ustalcie potem, co jest WAM obojętne. I kierujcie się tylko tym, czego WY chcecie. Bo to WY bierzecie ślub i to tylko ze sobą, a nie ze wszystkimi krewnymi.

Dlatego tak się zastanawiam, czy rzeczywiście młodzi powinni zostawić sobie ślub (jako fakt, nie wchodząc już w przeżycia), a wesele urządzić dla rodziny (nierzadko przez rodzinę).

Moim zdaniem takie urządzanie wesela dla rodziny to kiepski pomysł. Zwłaszcza, że sensowna rodzina nie będzie na siłę do tego wesela zmuszała. Jak rodzinka do niego zmusza, to od razu widać, że krewni należą do grupy tych wtrącających się we wszystko. A takim trzeba wyznaczyć jasne granice, pokazać, że o sprawach własnych my sami decydujemy, a ich zdanie nie jest dla nas ważniejsze od naszego.
W żadnym wypadku nie można się dać stłamsić takim krewnym czy też dać wmówić sobie różnych rzeczy, które próbują nam wcisnąć. Trzeba robić po swojemu, zgodnie z własnymi potrzebami.

[Beczka Soli]

Napisane przez Chatul

Co Ci zrobi rodzinka, jak powiesz „nie i koniec, żadnego wesela nie będzie”?

nie wiem, nie pytałam co mi zrobią
Pewnie wyklną.
A tak na serio, to o ile moi by jeszcze jako tako to przełknęli, to po tej drugiej stronie byłabym stracona, bo to zniewaga dla nich (teściów) ich rodziny i sąsiadów. Co za tym idzie moi drążą temat nie skłócaj się z ludźmi od samego początku i koło się zamyka.

Napisane przez Chatul

Moim zdaniem takie urządzanie wesela dla rodziny to kiepski pomysł. Zwłaszcza, że sensowna rodzina nie będzie na siłę do tego wesela zmuszała. Jak rodzinka do niego zmusza, to od razu widać, że krewni należą do grupy tych wtrącających się we wszystko. A takim trzeba wyznaczyć jasne granice, pokazać, że o sprawach własnych my sami decydujemy, a ich zdanie nie jest dla nas ważniejsze od naszego.
W żadnym wypadku nie można się dać stłamsić takim krewnym czy też dać wmówić sobie różnych rzeczy, które próbują nam wcisnąć. Trzeba robić po swojemu, zgodnie z własnymi potrzebami.

Rzadko spotyka się - a przynajmniej ja spotykam się wśród moich znajomych sytuacje, gdzie młodzi rzeczywiście stawiają na swoim, bo zazwyczaj jednak nie robią nic na opak. A jeśli już tak się zdarza, to tylko przy pomocy rodziców jednej ze stron.
Tutaj jest bardziej pogmatwana sytuacja, bo MY nie urządzamy (póki co to opłacamy tylko obrączki i fotografa na sesję oraz ew. wdzianka) tylko rodzice półmęża stwierdzili, że to oni sobie resztę opłacą bo - jak w tytule ślub jest dla młodych, a wesele dla rodziny.

[Narrhien]

To ja mam doskonały pomysł. Skoro ślub jest dla młodych a wesele dla rodziny, to proponuję wam, Autorko, wziąć ślub, a potem niech sobie rodzina robi wesele. BEZ WAS Skoro to dla nich

Był na Intymnym całkiem niedawno wątek, w którym teściowa właśnie, na wieść o tym, że syn i synowa wesela nie chcą, postanowiła zorganizować imprezę weselną na własny rachunek, z własnymi gośćmi, BEZ Pary Młodej

[talkative2]

Narrhien - o to to! Idąc takim tokiem rozumowania, to by się zgadzało! Skoro wesele jest dla gości i organizowane wyłącznie z myślą o nich to niech oni się bawią a wy jedźcie ale wtedy też byłby foch na pewno...
Autorko - na początku myślałam, że się wahasz czy zrobić wesele czy nie , ale teraz widzę, że Ty go ewidentnie nie chcesz. JA też miałam wątpliwości czy na pewno chcę wesela, ale nie byłam od początku na "nie". Koniec końców zrobiłam, ale po swojemu (nacierpiałam się wprawdzie podczas przygotowań trochę, słuchając nieraz ostrej krytyki). Koniec końców byłam BARDZO zadowolona, więc nie żałuję. Może to banał, powtarzany tysiące razy, ale ślub i wesele to Wasz dzień. Nie pozwólcie go spartolić innym

[Chatul]

Narrhien, ten sam wątek mi się przypomniał

Napisane przez Beczka Soli

nie wiem, nie pytałam co mi zrobią
Pewnie wyklną.
A tak na serio, to o ile moi by jeszcze jako tako to przełknęli, to po tej drugiej stronie byłabym stracona, bo to zniewaga dla nich (teściów) ich rodziny i sąsiadów. Co za tym idzie moi drążą temat nie skłócaj się z ludźmi od samego początku i koło się zamyka.

Teraz masz wybór: albo postawisz na swoim i obrazisz (przynajmniej na jakiś czas) teściów, albo im ulegniesz, będziesz się męczyć na weselu, a przy najbliższej możliwej okazji teściowie znowu będą próbowali Cię do czegoś zmusić. Sama musisz zdecydować, co wybierasz.

Tak swoją drogą, niepokojące jest to, że Twój przyszły mąż nie opowiada się po żadnej ze stron – po prostu zgadza się na to, co proponuje silniejsza/bardziej krzycząca strona. To zwiastuje problemy, bo jego rodzice nie odpuszczą szybko zmuszania Cię do różnych rzeczy, a Twój mąż nie będzie im mówił: „nie, nie życzymy sobie czegoś takiego”. Ty sama będziesz musiała albo walczyć z rodziną (i wyjdziesz na tą złą, ale przynajmniej postawisz na swoim), albo będziesz ustępowała krewnym i irytowała się, że znowu musisz się do czegoś zmuszać.

[dezire]

Napisane przez Beczka Soli

To za dużo powiedziane. Spokojnie bym się obeszła, bo niewierząca nie jestem, ale w tą drugą stronę też mi brakuje. Poza tym ślub kościelny to nie tylko ja, ale też ta druga osoba, więc skoro jej zależy (pomimo tego, że mówi "rób jak uważasz", widzę że jednak chce ślubu w kościele) ja nie będę robić problemów.
Problem jest z weselem.

Ech, wiesz tak juz zupelnie "czepiajac" sie tego slubu koscielnego to bez twojej woli i checi - slub bedzie niewazny.

Slub w kosciele to "tylko" sakrament, jedynie ma wymiar duchowy.

(baaa udowadniajac ze zrobilas to tylko dla drugiej osoby - o rozwod koscielny trudno nie bedzie)

[talkative2]

heeeeej , nie rozpędzajcie się tak Hehe jeszcze dziewczyna nie wyszła za mąż a Wy ją już rozwodem straszycie

[Beczka Soli]

Narrhien - to by była całkiem niezła opcja. Albo wpaść na chwilę i się zmyć. Szczególnie, że nie my płacimy za talerz.

Napisane przez talkative2

heeeeej , nie rozpędzajcie się tak Hehe jeszcze dziewczyna nie wyszła za mąż a Wy ją już rozwodem straszycie

Ha ha, rozwodzić się nie zamierzam, po to jest stan narzeczeński coby się w razie czego - przed - rozmyślić.
Chociaż straszne jest to, bo i od koleżanek kilku usłyszałam "najwyżej się rozwiedziesz". Kurde, nie po to się chyba wiąże z drugą osobą czy w kościele czy w urzędzie by jeszcze przed, myśleć o rozwodzie. Straszniejsze jest chyba tylko to, że coraz więcej moich znajomych rozwodzi się, gdzie rozwód trwa dłużej niż samo małżeństwo.

dezire - jak mówiłam wcześniej - duchowy wymiar tego wszystkiego zostawię swojemu sumieniu, bo nie o tym wątek. Tłumaczyć się i przedstawiać "wyższość" swoich racji też nie zamierzam, bo racja jest jak d*pa - każdy ma swoją

Chatul - wiesz co, teraz to już sama nie jestem pewna czy on rzeczywiście kategorycznie nie chce wesela. Czy może tylko tak powiedział, aby nie sprawiać mi przykrości, mając na uwadze moje podejście do takich imprez. Nie pozostaje mi nic innego jak przyprzeć go do muru i zapytać się o co w końcu kaman.

[201611241302]

No niestety głównie dla gości.

Gdybym miała mieć wesele (a nie chcę mieć) i miałoby być dla mnie, to graliby na nim przeważnie rock i metal
A tak być nie może, dlatego trzeba się dostosować pod gości głównie

[Narrhien]

Autorko, postąpisz jak uważasz za słuszne, jednak ja chciałabym zwrócić twoją uwagę jeszcze na jedną ważną kwestię - jeśli chodzi o kontakty z ludźmi, którzy lubią narzucać swoje zdanie (a widać, że teściowie do takich należą) to ustąpienie im w jednej ważnej kwestii jest najgorszym możliwym rozwiązaniem.

Wiesz, dlaczego? Bo pokażesz im, że mają rację zachowując się w ten sposób. Pokażesz im, że mogą. I w związku z tym będą się wtrącać dalej - w to, gdzie zamieszkacie po ślubie, w to, czy macie mieć dzieci, w to, jak macie te dzieci wychować... Oni nie przestaną. Poczytaj sobie na Intymnym historie kobiet, którym teściowa/matka dorobiła sobie klucze do mieszkania i nachodzi ich o każdej porze dnia i nocy, decyduje o ich życiu, dzwoni do syna żądając relacji z każdego dnia, żąda wychowywania dziecka po swojemu... i wiele wiele innych. A jak ktoś zaprotestuje przeciwko takiej ingerencji to płacze, obrażanie, szantaż emocjonalny... i ludzie ustępują dla świętego spokoju nie wiedząc, że to im wcale spokoju nie da.

Teraz ci się wydaje, że ustąpisz dla dobra sprawy, żeby był spokój itd. i myślisz, że na dobre ci to wyjdzie - ale czy chwila spokoju warta jest reszty życia w ciągłej kontroli?

Jeśli przed ślubem jasno i twardo nie określisz zasad, to nie spodziewaj się, że ślub coś zmieni, bo tak się nie stanie. W kwestiach tak osobistych jak właśnie organizacja wesela jedynymi osobami, które mają prawo się wypowiadać jesteś ty i twój narzeczony. Nikt inny. I nie powinnaś brać pod uwagę tego, że się obrażą, będą źli, będzie skandal w rodzinie bo to jest zwykły szantaż emocjonalny. Nie możesz tak ustępować, nie w takich kwestiach, nie w takiej sytuacji.


A jeśli chodzi o narzeczonego - to ja na twoim miejscu przeprowadziłabym z nim poważną rozmowę i zapytała, czy on naprawdę jest gotowy założyć z tobą rodzinę i czy uważa, że satysfakcja jego rodziców jest ważniejsza od twojego szczęścia. Bo przykro mi, ale mąż na pierwszym miejscu powinien stawiać żonę, nie rodziców, nie dalszą rodzinę, która się obrazi, ale ŻONĘ.

Uświadom mu to, bo jeśli on nie bedzie stał murem za tobą to twoje problemy mogą się dopiero zacząć.

[Blacky]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Mimo że na razie ślubu nie planuję, wiem że na pewno nie dałabym się sterroryzować rodzinie to będzie MÓJ dzień, a nie święto cioć, wujków, bliższych czy dalszych krewnych, których widuję na wigilii i na wielkanoc. Poważnie zastanowiłabym się nad zaproszeniem tych osób z rodziny, z którymi nie utrzymuję kontaktu, lub bardzo sporadycznie - bo i po co? dla zasady?

Zmieni się, jak zaczniesz planowa c.

Napisane przez wenszyca89

też tak mowilam a w rzeczywistosci .... kto placci ten decyduje

Właśnie.

Napisane przez anuszka1401

Wg mnie w organizacji wesela nie liczy się tylko moje własne wyobrażenie, stety albo niestety sama nie będę na nim się bawić więc i gości trzeba wziąć pod uwagę. Nie chciałabym, żeby z mojego wesela większość osób wyszła niezadowolona (choć na pewno znajdzie się ktoś taki, co obgada i skrytykuje wszystko, co tylko będzie mógł )

Święte słowa.

Napisane przez Beczka Soli

Bo wesele być musi bo... uwaga - moje ulubione - bo im się rodzina obrazi. Co z tego że widzą się z nią raz na 100 lat. Chociaż może to jest i ważne dla nich, po mieszkają w małym miasteczku, gdzie takie podejście jest mocno zakorzenione.
To też nie jest tak że przed weselem zapieram się rękoma i nogami, jednak nie sądzę, aby ta impreza była mi szczególnie potrzebna - miałam moim zdaniem lepszy pomysł na jej zagospodarowanie.
Ale teraz to sprawy poszły już za daleko, więc po ptokach. :/

To dosyć ważny argument. Skoro Twój TŻ ma mieć kłopoty, a Ty raczej jesteś niezdecydowana, to czemu nie zrobić tak, żeby była miła atmosfera i dobre relacje? Dwóch rzeczy się nauczyłam przy organizacji wesela: 1. nie ma co się obrażać o głupoty i psuć dobrych relacji przez mało ważne sprawy 2. wszystkim i tak się nie dogodzi, więc nie ma co się za bardzo denerwować.

Powodzenia!

[Chatul]

Napisane przez Beczka Soli

Ha ha, rozwodzić się nie zamierzam, po to jest stan narzeczeński coby się w razie czego - przed - rozmyślić.
Chociaż straszne jest to, bo i od koleżanek kilku usłyszałam "najwyżej się rozwiedziesz". Kurde, nie po to się chyba wiąże z drugą osobą czy w kościele czy w urzędzie by jeszcze przed, myśleć o rozwodzie. Straszniejsze jest chyba tylko to, że coraz więcej moich znajomych rozwodzi się, gdzie rozwód trwa dłużej niż samo małżeństwo.

Cóż, bywa. Ludzie mają różne podejście do ślubów. Tak samo, jak mają różne podejście do sakramentów.

Chatul - wiesz co, teraz to już sama nie jestem pewna czy on rzeczywiście kategorycznie nie chce wesela. Czy może tylko tak powiedział, aby nie sprawiać mi przykrości, mając na uwadze moje podejście do takich imprez. Nie pozostaje mi nic innego jak przyprzeć go do muru i zapytać się o co w końcu kaman.

To prawda, musicie się dogadać między sobą, bo to Wasze potrzeby są tutaj najważniejsze. Razem musicie ustalić, czego chcecie. Dopiero potem możecie sugerować się potrzebami i prośbami (nie szantażami i wymuszeniami!) rodziny.

Napisane przez dzasminka

No niestety głównie dla gości.

Gdybym miała mieć wesele (a nie chcę mieć) i miałoby być dla mnie, to graliby na nim przeważnie rock i metal
A tak być nie może, dlatego trzeba się dostosować pod gości głównie

Dlaczego tak być nie może? To byłoby Twoje wesele, więc jak najbardziej mogłoby tak być. Zwłaszcza, że przy wielu kawałkach rockowych można sobie potańczyć.

Choć fakt, potrzeby gości też trzeba uwzględnić. Przecież są to dla nas ważne osoby i chcemy, by się dobrze bawiły. Ja bym w takiej sytuacji puściła trochę tanecznych utworów, trochę metalowych i trochę rockowych przy których ludzie też potańczą

Ale to tak tylko mówię, bo skoro nie planujesz wesela, to sprawa załatwiona.

Napisane przez Blacky

Zmieni się, jak zaczniesz planowa c.

Bo…?

To dosyć ważny argument. Skoro Twój TŻ ma mieć kłopoty, a Ty raczej jesteś niezdecydowana, to czemu nie zrobić tak, żeby była miła atmosfera i dobre relacje?

Ja zrozumiałam, że ona jest zdecydowana – nie chce wesela w ogóle.

[201611241302]

Napisane przez Chatul

Dlaczego tak być nie może? To byłoby Twoje wesele, więc jak najbardziej mogłoby tak być. Zwłaszcza, że przy wielu kawałkach rockowych można sobie potańczyć.

Choć fakt, potrzeby gości też trzeba uwzględnić. Przecież są to dla nas ważne osoby i chcemy, by się dobrze bawiły. Ja bym w takiej sytuacji puściła trochę tanecznych utworów, trochę metalowych i trochę rockowych przy których ludzie też potańczą

Ale to tak tylko mówię, bo skoro nie planujesz wesela, to sprawa załatwiona.

W sumie będzie małe przyjęcie. Może z muzyką, kto wie.
Starsze rockowe kawałki też można puścić.
Ale duże wesela, to bez disco polo nie istnieją mam wrażenie

[talkative2]

eee nie prawda na moim (no może nie było takie duże, ale jednak wesele) była może jedna/dwie piosenki Disco Polo Chociaż ja pamiętam tylko jedną (Żono Moja).
U mojej koleżanki (wesele na 130 osób) też nie było No może raptem kilka (chyba też Żono i Jesteś Szalona). Jest tyle fajnych piosenek w różnych nurtach, że spokojnie można znaleźć coś co nam odpowiada i co spełni zarazem wymagania gości Chociaż mnie osobiście nawet DP nie przeszkadza przy wszystkim sie mogę bawić

[laska4]

Co do wtrącających się rodzin,to ja też przez to przeszłam, ale i nadal jeszcze niektórzy się dziwią że my nie chcemy mieszkać razem przed slubem.Nawet ciotki ok 50 tki ,wmawiają mi ze teraz taka moda aby najpierw pomieszkać razem a potem myśleć o ślubie

[talkative2]

laska4 - modą bym tego nie nazwała - raczej rozsądkiem Tzn nie mówię, że niemieszkanie ze sobą jest nierozsądne, ale uważam, że warto sprawdzić partnera w kwestii mieszkania razem 'przed'. To całkiem inna bajka niż spotykanie się co jakiś czas

[tatami]

Kwestia mieszkania ze sobą przed ślubem to temat rzeka i każdy ma swoje argumenty za i przeciw. Chociaż zgodzę się, że teraz coraz więcej par zamieszkuje razem przed ślubem. Można to nazwać modą, ale wynika to przede wszystkim z tego, że pary biorące ślub są coraz starsze. Dziewczyny najczęściej mają 25+, a wiadomo, że jak studiują, to albo wyjeżdżają do innego miasta, albo po którymś tam roku podejmują pracę i mogą sobie pozwolić na zamieszkanie z Narzeczonym w trakcie studiów. A ślub odkłada się na "lepsze czasy", kiedy będzie w miarę stabilna sytuacja finansowa. I słusznie zresztą Ja akurat należę do tych mieszkających ze sobą przed ślubem i biorących ślub w wieku 25- i cieszę się, że taką decyzję podjęłam. Łatwiej zawierać związek małżeński wiedząc, jaki partner jest na co dzień. Ale każdy robi według siebie i jak tam uważa. I bardzo dobrze, bo ewentualne pretensje może mieć potem tylko do siebie
A co do kwestii wesela to:
1) jeżeli wesele ma być na zasadzie Para Młoda kontra Biesiadnicy - proponuję w ogóle z niego zrezygnować. Na weselu wszyscy mają się dobrze bawić, takie jest założenie. Więc trzeba zadbać o gusta i potrzeby wszystkich. Robiąc wszystko pod siebie nikomu na złość nie zrobicie. Tylko sobie - bo nie wiem, czy wspominanie imprezy, na której goście mieli nietęgie miny będzie dla Młodych dobrym wspomnieniem
2) nie jestem zwolenniczką ulegania rodzinie - goście nie mają prawa wtrącać się w wystrój sali, samochodu, w kwestię DJa czy orkiestry, a już na pewno nie przejmowałabym się zdaniem mamy/ciotki/teściowej co do ubioru Młodych. Natomiast muzykę i jedzenie, a także napoje (te alkoholowe i te bez) trzeba dobrać tak, by każdy znalazł coś dla siebie. By po prostu przyjemnie się Młodym patrzało na zadowolone buźki gości
A co do tego czy robić wesele, czy przyjęcie, czy w ogóle żadnej imprezy - Wasza decyzja. Ja nie wyobrażam sobie rozstać się z najważniejszymi osobami (rodziną, przyjaciółmi) tuż po uroczystości. A że takich jest niewiele, mieliśmy nieduże wesele. Ale Młodzi mają prawo zdecydować, jak ma wyglądać ich dzień. Wszystko zależy od tego, jakie mają potrzeby, charaktery, relacje rodzinne i - nie ukrywajmy - finanse.

[talkative2]

tatami - otóż to!
Chociaż i tak będę obstawać przy tym, że nawet najbardziej oryginalne wesele (np wspomniane bezmięsne, bezalkoholowe itd) , może być bardzo dobrze przyjęte, o ile zaproszeni goście dobrze znają i rozumieją Pare Młodą (niektórzy mają taki a nie inny światopogląd i jest on dosyć stanowczy).
Natomiast kiedy gość przychodzi na wesele "bo wypada", "bo trzeba się zrewanżować", "bo co ludzie powiedzą" i liczy, że skoro już się wykosztował, czy też zaszczycił innych swoją obecnością, to trzeba koło niego biegać, no to nic z tego nie będzie A są przecież przypadki, gdzie ludzie zapraszają osoby, z ktorymi nie utrzymują kontaktu, lub których nawet nie lubią, więc wtedy też nie można się dziwić, że jest jak jest A czasami niektórzy zwyczajnie lubia ponarzekać, bo taka ich natura...
Każde wesele wiąże się chyba z takimi problemami

[laska4]

Nam zamieszkanie przed slubem nawet nie przyszło do głowy,po prostu ze względów ekonomicznych.Każde z nas mieszka u swoich rodziców,a co za tym idzie odpada nam wiele opłat.Stać mnie na to aby odłożyć 1000zł co miesiąc na wesele,stać mnie na to by iść do kogoś na wesele a w tym roku już były 3 wesela i jeszcze będzie jedno.Na jednym weselu nie byłam a tylko dlatego że miałam już wykupione wczasy w tym terminie.nam na początku marzył się ślub na Capri ale ze względu na cenę zrezygnowaliśmy z tym że po ślubie byłaby impreza dla rodziny ale taka skromna gdzieś na działkach.Robimy jednak wesele a do wesela dołożą nam też rodzice.A jeżeli chodzi o wesele to autorko zróbcie tak jak Wy to czujecie,możecie wziąść ślub w tajemnicy a potem pokażecie obrączki

[talkative2]

oo matko - ślub w tajemnicy to by już w ogóle było ... Myślę, że to dorośli ludzie, więc chyba nie muszą słuchać rodziców Rodzice często są jacy sa, ale sobie pogadają i im przejdzie. Ja bym przedstawiła swoje racje, pogadała - jeśli nie zrozumieją to ich sprawa ... ale wydaje mi się, że będą naburmuszeni przez 2 dni i im przejdzie

---------- Dopisano o 12:41 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------

laska - co do tego mieszkania , to nikt nie mówi, że każdy musi ze sobą mieszkac Moi znajomi też byli parą 6 lat, a mieszkali 2 bloki od siebie u rodziców. Teraz się hajtnęli i na razie jakoś się chyba dogadują, więc nie jest źle Kiedyś większość osób mieszkała razem dopiero po ślubie i jakoś te małżeństwa dobrze działają JEdnak przyznasz, że takie pomieszkanie ze sobą przynajmniej kilka miesięcy to dobry test My mieszkaliśmy przed ślubem ponad 5 lat więc generalnie wiedzieliśmy już o sobie wszystko

[laska4]

Napisane przez talkative2

oo matko - ślub w tajemnicy to by już w ogóle było ... Myślę, że to dorośli ludzie, więc chyba nie muszą słuchać rodziców Rodzice często są jacy sa, ale sobie pogadają i im przejdzie. Ja bym przedstawiła swoje racje, pogadała - jeśli nie zrozumieją to ich sprawa ... ale wydaje mi się, że będą naburmuszeni przez 2 dni i im przejdzie

---------- Dopisano o 12:41 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------

laska - co do tego mieszkania , to nikt nie mówi, że każdy musi ze sobą mieszkac Moi znajomi też byli parą 6 lat, a mieszkali 2 bloki od siebie u rodziców. Teraz się hajtnęli i na razie jakoś się chyba dogadują, więc nie jest źle Kiedyś większość osób mieszkała razem dopiero po ślubie i jakoś te małżeństwa dobrze działają JEdnak przyznasz, że takie pomieszkanie ze sobą przynajmniej kilka miesięcy to dobry test My mieszkaliśmy przed ślubem ponad 5 lat więc generalnie wiedzieliśmy już o sobie wszystko

Dla mnie mieszkanie przed slubem ma sens jakbyśmy mieszkali w wynajętych mieszkaniach.Poznamy się po ślubie,będziemy dłużej sie docierać,ha ha ha.Nas to rodzina bombardowała tymi pytaniami,,a dlaczego nie zamieszkacie razem?,,.Wiem co to znaczy jak rodzina jest uczulona na jakimś punkcie.

[makeupnotwar]

u mnie jest taka sytuacja. teściowa przyszła się odgraża, ale... olewamy ją zimnym moczem. mi jest łatwiej, ale TŻ trochę to przeżywa. bardziej niż rodzice wie, że dziadkom, bardzo już starym, będzie przykro, bo oni nie zrozumieją. ale ja postawiłam sprawę jasno - nikt mnie do wesela albo kościoła zmuszał nie będzie, a teściowa to już szczególnie. ma inne zdanie? bardzo mi przykro.

i dzięki radykalnej, zdecydowanej postawie będzie tak, jak chcemy. poboczą się i im przejdzie, bo co, z powodu braku wesela zerwą kontakty z synem i synową? jakoś mi się to nie wydaje możliwe

[tatami]

laska4 z tym ślubem w tajemnicy to już moim zdaniem lekkie przegięcie.. Jacy by rodzice nie byli, jak by im się nie marzyło wtrącać w kwestiach organizacyjnych, to pobranie się w tajemnicy jest dla mnie po prostu brakiem szacunku dla najbliższych. Nie na darmo się w końcu przyjęło, że radosne wydarzenia chcemy dzielić z bliskimi.
Co innego, jeśli rodzice Narzeczonych bardzo ich skrzywdzili, zrobili coś tak złego, że nie można im tego wybaczyć - wtedy wzięłabym ślub bez nich, ale mimo wszystko byliby poinformowani.
Jakby mi moje dziecko wycięło numer ze ślubem w tajemnicy, na pewno poczułabym się urażona..

[laska4]

Napisane przez tatami

laska4 z tym ślubem w tajemnicy to już moim zdaniem lekkie przegięcie.. Jacy by rodzice nie byli, jak by im się nie marzyło wtrącać w kwestiach organizacyjnych, to pobranie się w tajemnicy jest dla mnie po prostu brakiem szacunku dla najbliższych. Nie na darmo się w końcu przyjęło, że radosne wydarzenia chcemy dzielić z bliskimi.
Co innego, jeśli rodzice Narzeczonych bardzo ich skrzywdzili, zrobili coś tak złego, że nie można im tego wybaczyć - wtedy wzięłabym ślub bez nich, ale mimo wszystko byliby poinformowani.
Jakby mi moje dziecko wycięło numer ze ślubem w tajemnicy, na pewno poczułabym się urażona..

Czasami jak nie ma innego sposobu przekonania rodziny ,to się stawia przed faktem dokonanym.Nie wszyscy dzielą ten dzień z rodziną,na tym forum dziewczyny opisywały swoje śluby za granicą bez rodziny.Początkowo my też mieliśmy zamiar brać ślub na Capri i też nie byłby nikogo z rodziny,tylko cena jest powalająca i to nas zniechęciło.

[Narrhien]

No przepraszam bardzo, ale jak dwoje dorosłych ludzi chce się pobrać i mają ochotę zrobić to nie mówiąc nic nikomu, to mają do tego święte prawo!

Gdzie tu brak szacunku? Zrobili komuś coś złego czy coś? Nie każdy chce dzielić tą chwilą z bliskimi. Argument że "tak się przyjęło" jest z tyłka, bo że się "przyjęło" nie znaczy, że jest taki obowiązek.

Mówienie komuś, że nie szanuje rodziny, bo chce wziąć ślub w tajemnicy to szantaż emocjonalny i w takim razie ja bym się poważnie zastanowiła, kto tu kogo nie szanuje... ;]

[Beczka Soli]

Wydaje mi się, że nie ma co się zapędzać w branie ślubu po kryjomu My nie chcemy się z tym przed nikim ukrywać, niech inni będą świadkami, jak któreś z nas ucieka sprzed ołtarza

Rozmawiałam z lubym na temat tego co robimy. Długo. Nie będę się wdawać w szczegóły tej rozmowy, bo nie o to chodzi.
Póki co, stanęło na tym, że żadne z nas nie chce psuć nerwów przyszłym teściom, nie chce skłócać rodziny, nie będziemy "egoistami" skoro ja mam stosunek obojętno-chłodny do wesela, a lubemu nie przeszkadza, niech inni coś też z tego mają. Nam korony z głów nie pospadają, szczególnie że nie my musimy płacić. Niech się mama przyszłego męża cieszy że może synowi wyprawić weselicho. Moja pewnie też się ucieszy.
Oprócz tego stanęło, że zaprosimy trochę więcej naszych znajomych niż planowaliśmy (naszych gości opłacamy my) i postaramy się dzielić czas pomiędzy ciotki a znajomych (z przewagą czasu dla tych pierwszych).
A jeśli z kopert coś zostanie (choć pewnie nie, ale do tego czasu na pewno uda nam się uzbierać jakąś kwotę) wybędziemy gdzieś daleko, niekoniecznie do ciepłych krajów.

[kalija]

U nas temat wesela też jest dość wrażliwy. Nigdy nie marzyłam o weselu, zawsze chciałam skromną uroczystość i piękną długą podróż poślubną. Jesteśmy razem 8 lat, zaręczeni 2,5. Gdy jakiś rok temu przyszła teściowa usłyszała, że zarezerowaliśmy termin w USC mało nie wyszła z siebie. Była awantura i rzucanie słuchawką telefonu, przy próbie rozmowy. Zrezygnowaliśmy. Ona mówiła, że musi być wesele inaczej od razu możemy wypisać się z rodziny i że chcieli by nam pomóc (finansowo) ale nie mają kasy...
Niedługo potem zaręczyła się o wiele młodsza, 22-letnia siotra narzeczonego. Pieniędze się znalazły na wielkie wiejskie wesele, które odbyło się w poprzedni weekend.
Oczywiście rodzina próbowała nas na tym weselu ustawiać, bo czemu zwklejamy, bo wstyd, że młodsza siostra już wyszła za mąż etc.

Przyszła teściowa mówi, żebym rezerwowała salę, że nam pomogą na tyle ile będą mogli (jakoś boje się że na obietnicach się skończy, z resztą na córkę zawsze był czas i pieniądze na syna nie) że ma być wesele bo jak inaczej!
A mi się nie uśmiecha organizować i finansować tak wielkiej , drogiej imprezy. Wolałabym skromniej.
Narzeczony jest neutralny, mówi, że będzie tak jak ja chcę, ale z drugiej strony z rodzicami rozmawiać o tym nie chce.

No i temat znów odłożyłam na później....

[201611241302]

Napisane przez kalija

zawsze chciałam skromną uroczystość i piękną długą podróż poślubną.

Ja też. I tak będzie


Nie rozumiem, skoro nie chcesz wesela, to czemu przejmujesz się teściową?
W ogóle bym się takim czymś nie przejmowała, niech sobie gada, przejdzie jej prędzej czy później.

[Beczka Soli]

Napisane przez dzasminka

Nie rozumiem, skoro nie chcesz wesela, to czemu przejmujesz się teściową?
W ogóle bym się takim czymś nie przejmowała, niech sobie gada, przejdzie jej prędzej czy później.

Przypominam, że to nie jest problem tylko teściowej, ale obu rodzin z przyległościami (obie matki, ojcowie, dziadkowie itd.).
Póki co, stanęło na tym co napisałam wyżej - wydaje mi się kompromisem na który mogę się zgodzić. W kiecy też mi nikt nie będzie kazał siedzieć cały wieczór.

Chyba że to nie do mnie
Muszę sobie odpocząć od tematu .

[laska4]

Napisane przez kalija

U nas temat wesela też jest dość wrażliwy. Nigdy nie marzyłam o weselu, zawsze chciałam skromną uroczystość i piękną długą podróż poślubną. Jesteśmy razem 8 lat, zaręczeni 2,5. Gdy jakiś rok temu przyszła teściowa usłyszała, że zarezerowaliśmy termin w USC mało nie wyszła z siebie. Była awantura i rzucanie słuchawką telefonu, przy próbie rozmowy. Zrezygnowaliśmy. Ona mówiła, że musi być wesele inaczej od razu możemy wypisać się z rodziny i że chcieli by nam pomóc (finansowo) ale nie mają kasy...
Niedługo potem zaręczyła się o wiele młodsza, 22-letnia siotra narzeczonego. Pieniędze się znalazły na wielkie wiejskie wesele, które odbyło się w poprzedni weekend.
Oczywiście rodzina próbowała nas na tym weselu ustawiać, bo czemu zwklejamy, bo wstyd, że młodsza siostra już wyszła za mąż etc.

Przyszła teściowa mówi, żebym rezerwowała salę, że nam pomogą na tyle ile będą mogli (jakoś boje się że na obietnicach się skończy, z resztą na córkę zawsze był czas i pieniądze na syna nie) że ma być wesele bo jak inaczej!
A mi się nie uśmiecha organizować i finansować tak wielkiej , drogiej imprezy. Wolałabym skromniej.
Narzeczony jest neutralny, mówi, że będzie tak jak ja chcę, ale z drugiej strony z rodzicami rozmawiać o tym nie chce.

No i temat znów odłożyłam na później....

No to powiedz teściowej niech najpierw wyłoży kasę to będziecie wiedzieli jakie wesele organizować a zanim nie wyłoży kasy to nie macie co o weselu gadać