Najbardziej stresujące kwestie związane ze ślubem, weselem, zaręczynami.

[Madziuniusia]

ja bylam bardzo wyluzowana do momentu jak zobaczylam przez okno, że jedzie TŻ od tej chwili stres mnie nie opuszczał... Wyluzowałam się dopiero po pierwszym tańcu.

[talkative2]

Napisane przez blackcherry12

o jaaaaaa? jak to wystawiła Cię makijażystka? Co zrobiłaś?

No tak to Nie przyjechała na czas - zadzwoniłam - przełożyła o godzinę. Po raz klejny nie przyjechała na czas - zadzwoniłam - przełożyła o kolejną godzinę. Tzn chciała , bo ja już jej podziękowałam i zaczęłam biegać po osiedlu z fryzurą ślubną i szukać kogoś, kto mnie na szybko pomaluje. Udało się i wyszło nawet nieźle

[ParisParisienne]

Ja slub biore dopiero za poltora roku, ale jak pomysle o rozmowie na temat wesela, ktora mnie czeka z moja przyszla tesciowa..... brrrrrr.....

[claudusiaaaaa]

Napisane przez ParisParisienne

Ja slub biore dopiero za poltora roku, ale jak pomysle o rozmowie na temat wesela, ktora mnie czeka z moja przyszla tesciowa..... brrrrrr.....

A dlaczego, jesli można wiedzieć?

[Visez]

Napisane przez ParisParisienne

Ja slub biore dopiero za poltora roku, ale jak pomysle o rozmowie na temat wesela, ktora mnie czeka z moja przyszla tesciowa..... brrrrrr.....

Nie lubicie się rozumiem?

[ParisParisienne]

Nie lubimy sie to malo powiedziane
Ja jej nie znosze, ona zreszta tez za mnie nie przepada... juz raz przeszlam z nia gehenne na temat wesela i slubu w ogole i od tamtej pory wszystko sie miedzy nami zepsulo... dlugo by opowiadac.
Moj narzyczony jest jedynakiem ( ale nie z tych, co sa zakochani w mamusi, tez za nia nie przepada szczerze mowiac), a ja i jego matka to dwie kompletnie inne planety, lacznie z tym ze mamy rozne swiatopogady :P
Jednym slowem masakra.
Najgorsze jest to, ze to wszystko jest pod taka lukrowana polewa, ze niby wszystko ok, ze milo jest.... ehhh... beznadziejna sytuacja.

[claudusiaaaaa]

Napisane przez ParisParisienne

Nie lubimy sie to malo powiedziane
Ja jej nie znosze, ona zreszta tez za mnie nie przepada... juz raz przeszlam z nia gehenne na temat wesela i slubu w ogole i od tamtej pory wszystko sie miedzy nami zepsulo... dlugo by opowiadac.
Moj narzyczony jest jedynakiem ( ale nie z tych, co sa zakochani w mamusi, tez za nia nie przepada szczerze mowiac), a ja i jego matka to dwie kompletnie inne planety, lacznie z tym ze mamy rozne swiatopogady :P
Jednym slowem masakra.
Najgorsze jest to, ze to wszystko jest pod taka lukrowana polewa, ze niby wszystko ok, ze milo jest.... ehhh... beznadziejna sytuacja.

No to faktycznie nie za fajna sytuacja. Ale pospinasz się, omówicie wszystko i będzie spokój Powodzenia

[ParisParisienne]

Oby.... najgorsze,ze musze to ogarnac w ciagu dwoch tygodni; bo chcielibysmy zarezerwowac sale... trzymajcie kciuki

[claudusiaaaaa]

Napisane przez ParisParisienne

Oby.... najgorsze,ze musze to ogarnac w ciagu dwoch tygodni; bo chcielibysmy zarezerwowac sale... trzymajcie kciuki

Trzymamy, a Ty daj znać, jak Ci poszło

[Dotka90]

Haha, temat dla mnie
Wprawdzie do wesele jeszcze spooro czasu, bo planujemy mniej więcej na 2014, ale jak sobie pomyślę o tym: ile rzeczy trzeba załatwić, ile się nadzwonić, najeździć, nasprawdzać, pomierzyć sukienek, do tego żeby z niczym nie wpaść, np. złe jedzenie na weselu itd itd, to normalnie mnie w dołku ściska, masakra

Na dodatek jak pomyślę o mierzeniu sukni, to już w ogóle masakra. Założyłam, że mierzyć będę dopiero jak schudnę 'parę' kg, bo teraz to nie ma za bardzo sensu, bo różne modele pasują na kobiety o różnej figurze, wiadomo. Dlatego dodatkowo ta presja żeby zrzucić parę kg też mnie wkurza.

A co do stresu zaręczynowego, to u nas był ogromny Zwłaszcza TŻ, biedny miał cały dzień rewolucje żołądkowe. Ja z kolei, od momentu zobaczenia wielkiego bukietu róż w restauracji, kiedy zrozumiałam, że to JUŻ DZIŚ, momentalnie się zestresowałam. TŻ ze stresu prawie nic nie mówił (a normalnie jest przy mnie mega gadułą). Także nieźle było

[claudusiaaaaa]

Napisane przez Dotka90

Haha, temat dla mnie
Wprawdzie do wesele jeszcze spooro czasu, bo planujemy mniej więcej na 2014, ale jak sobie pomyślę o tym: ile rzeczy trzeba załatwić, ile się nadzwonić, najeździć, nasprawdzać, pomierzyć sukienek, do tego żeby z niczym nie wpaść, np. złe jedzenie na weselu itd itd, to normalnie mnie w dołku ściska, masakra

Na dodatek jak pomyślę o mierzeniu sukni, to już w ogóle masakra. Założyłam, że mierzyć będę dopiero jak schudnę 'parę' kg, bo teraz to nie ma za bardzo sensu, bo różne modele pasują na kobiety o różnej figurze, wiadomo. Dlatego dodatkowo ta presja żeby zrzucić parę kg też mnie wkurza.

Załatwiania jest mnóstwo- to fakt. Ja zaczęłam praktycznie od razu po zaręczynach, czyli niespełna półtorej roku temu. Ale czas tak leci, a jeszcze tyle przede mną (tzn. same duperele). Najważniejsze rzeczy już załatwione, ale ile Internetu przeszukałam, w poszukiwaniu sali, fotografa, kamerzysty, makijażystki....

[Dotka90]

No właśnie wczoraj rozmawialiśmy z TŻtem na ten temat, tzn. kiedy wypadałoby coś zacząć załatwiać.
Dopiero co się zaręczyliśmy (1.5 tygodnia) i owszem, ogólnie o tym myślimy, jakiś zarys planu mamy, ale zero szczegółów, nie mówiąc o załatwieniu czegokolwiek
Problem w tym, że czasu baaardzo mało, bo oboje sporo pracujemy, ja dodatkowo studiuję zaocznie, także to też nie pomaga.

Nie wiem, muszę się chyba oswoić z tym wszystkim i zaczniemy to powolutku ogarniać

[claudusiaaaaa]

Napisane przez Dotka90

No właśnie wczoraj rozmawialiśmy z TŻtem na ten temat, tzn. kiedy wypadałoby coś zacząć załatwiać.
Dopiero co się zaręczyliśmy (1.5 tygodnia) i owszem, ogólnie o tym myślimy, jakiś zarys planu mamy, ale zero szczegółów, nie mówiąc o załatwieniu czegokolwiek
Problem w tym, że czasu baaardzo mało, bo oboje sporo pracujemy, ja dodatkowo studiuję zaocznie, także to też nie pomaga.

Nie wiem, muszę się chyba oswoić z tym wszystkim i zaczniemy to powolutku ogarniać

Ojej, gratuluję świeżej narzeczonej Ja na cieszenie się nowym stanem dałam sobie ok. 3 miesięcy. Później wpadłam w ślubny szał i zdążyłąm wszystko zrobić bez pośpiechu. Nie musiałam się stresować, że nie zdążę, że juz powinnam mieć fotografa. Po prostu oglądałam sobie różne stronki, jeśli mi się coś spodobało, pisałam maile, umawiałam się na spotkania Wszystko prócz sali, było strzałem w dziesiątkę. Jesli chodzi o salę, to pierwsza, którą byliśmy oglądać nas nie urzekła, natomiast już drugą byliśmy oczarowani

[Dotka90]

Dziękuję
Ja właśnie z tych panikar, co to się boją, że wszystko zostawią na ostatnią chwilę i nie zdążą (ach, całe życie tak mam ), dlatego chociaż raz w życiu chcę zrobić coś odpowiednio wcześnie, żeby ten stres zminimalizować

[claudusiaaaaa]

Napisane przez Dotka90

Dziękuję
Ja właśnie z tych panikar, co to się boją, że wszystko zostawią na ostatnią chwilę i nie zdążą (ach, całe życie tak mam ), dlatego chociaż raz w życiu chcę zrobić coś odpowiednio wcześnie, żeby ten stres zminimalizować

Hehehe No to teraz mocne postanowienie poprawy Ja byłam tak podekscytowana, że mogę juz planować swój ślub, że już mnie te sprawy dotyczą :P Potem przyszło zmęczenie, jak już wpadłąm np. w szał szukania fotografa, to siedziałam po kilka godzin, przeglądałam setki stron i ofert, napisałam dziesiątki maili. Ale to było dosyć miłe zmęczenie. Ja należę do dosyć wymagających osób w tej kwestii, chcę żeby wszystko było idealne, jednocześnie żeby nie było nie wiadomo jak drogie. Starałam się połączyć coś co mi się podobało z niską ceną. Kiedy np. znalazłam kamerzystę, który mi się maksymalnie podobał, ale jego cena wynosiła 5 tysięcy, to wracałam na neta i szukałam dalej. Dzięki Bogu na razie wszystko mam dla mnie idealne, co mnie urzekło, co mi się spodobało Najbardziej martwiła mnie suknia, że spodoba mi się jakaś za 3 tysiące i wyżej, bo na suknię postanowiłam przeznaczyć jedynie 2,5 tysiąca. No i się udało Teraz makijażystka, fryzjer i reszte drobiazgów, o których mimo w szystko nie mogę zapomnieć

[malamyszka20]

Mi się wydaje ze oczepiny też są trochę stresujące, oprócz przysięgi i 1 tanca;-) szczerze mówiąc 1 tańca nie boje się w ogóle,nawet cieszę się jak pomyśle ze wszyscy będą na nas patrzeć jacy jesteśmy szczesliwi;-);-)

[claudusiaaaaa]

Ehhh mnie to stresuje, kiedy ktoś na mnie patrzy i kiedy jestem w centrum uwagi :P

[Sehnsucht87]

Jestem pewna że mnie zestresuje przysięga. Nienawidzę publicznych wystąpień, a jakby nie patrzeć to do tej kategorii zaliczyć można :P Nie dość że się zestresuję to się jeszcze poryczę jak głupia
A i w sumie wejście do kościoła - oj tak - jak wszyscy będą się patrzeć - nienawidzę być w centrum uwagi! Będzie mi tylko po głowie chodziła w tym momencie myśl "nie potknij się". Jak tak pomyśle - to pewnie się stanie, byleby gleby nie zaliczyć :P
Kolejny stres - taniec. Kiedyś tańczyłam, aczkolwiek nie wyzbyłam się "tremy" :P Mój luby jest kiepskim tancerzem, a chciałabym żeby wszystko pięknie i ładnie wyszło, dlatego pewnie jakby się pomlił, sama się posypie - i przeraża mnie myśl, że zamiast się podobać to będziemy pośmiewiskiem :P

[Visez]

Napisane przez claudusiaaaaa

Ehhh mnie to stresuje, kiedy ktoś na mnie patrzy i kiedy jestem w centrum uwagi :P

Mnie stresuje jak mam "brzydki" dzień (czyli taki że makijaż nie wyczochi mimo starań, fryzura też) wtedy źle znoszę bycie w centrum, ale w dniu ślubu niech patrzą

[claudusiaaaaa]

Napisane przez Visez

Mnie stresuje jak mam "brzydki" dzień (czyli taki że makijaż nie wyczochi mimo starań, fryzura też) wtedy źle znoszę bycie w centrum, ale w dniu ślubu niech patrzą

Hehe no niby tak, ale na ślub przyjedzie cała rodzina TŻ, której w większości nie znam i będzie to moment oceniania: ładna, albo nie, zgrabna, albo nie A mnie to tak krępuje, że tragedia. Może kiedy zobaczę się w dniu ślubu w sukni, makijazu i z piękną fryzurą to stwierdzę "Walić to, wyglądam zaj***ście"

[malamyszka20]

Napisane przez Sehnsucht87

Jestem pewna że mnie zestresuje przysięga. Nienawidzę publicznych wystąpień, a jakby nie patrzeć to do tej kategorii zaliczyć można :P Nie dość że się zestresuję to się jeszcze poryczę jak głupia
A i w sumie wejście do kościoła - oj tak - jak wszyscy będą się patrzeć - nienawidzę być w centrum uwagi! Będzie mi tylko po głowie chodziła w tym momencie myśl "nie potknij się". Jak tak pomyśle - to pewnie się stanie, byleby gleby nie zaliczyć :P
Kolejny stres - taniec. Kiedyś tańczyłam, aczkolwiek nie wyzbyłam się "tremy" :P Mój luby jest kiepskim tancerzem, a chciałabym żeby wszystko pięknie i ładnie wyszło, dlatego pewnie jakby się pomlił, sama się posypie - i przeraża mnie myśl, że zamiast się podobać to będziemy pośmiewiskiem :P

Nie wolno ci tak myśleć. Jak będziesz tak myślała to tak sie stanie, wiec mysl pozytywnie. Inni nie będą patrzeć na każdy twój krok, każdy detal, ty tylko będziesz się ciągle kontrolować, a najwazniejsza jest naturalność, uśmiech i dystans do wszystkiego, oczywiście nie da się do końca bo to w sumie jedyny taki ważny dzień,ale jesteśmy tylko ludzmi;-)

---------- Dopisano o 22:38 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ----------

Napisane przez claudusiaaaaa

Ehhh mnie to stresuje, kiedy ktoś na mnie patrzy i kiedy jestem w centrum uwagi :P

Chyba większość ludzi tego nie lubi. Ja też nie przepadam, a najbardziej chyba jak ktoś o mnie mówi w towarzystwie i wszyscy się wtedy gapia Ale na ślubie niech się patrzą.

Ja znowu będę się pewnie trochę stresować kamera,bo nie przepadam jak ktoś mnie filmuje, a najbardziej nie lubię oglądać siebie na video

[Sehnsucht87]

Napisane przez malamyszka20

Nie wolno ci tak myśleć. Jak będziesz tak myślała to tak sie stanie, wiec mysl pozytywnie. Inni nie będą patrzeć na każdy twój krok, każdy detal, ty tylko będziesz się ciągle kontrolować, a najwazniejsza jest naturalność, uśmiech i dystans do wszystkiego, oczywiście nie da się do końca bo to w sumie jedyny taki ważny dzień,ale jesteśmy tylko ludzmi;-)

Ja tam wiem, że tak myśleć nie mogę, wiem, gorzej z realizacją takiego zamierzenia, ciężko u mnie z pozytywnym myśleniem, ale mam nadzieję, że przez 10 miesięcy zdołam się tego nauczyć
A do naturalności - jak się stresuje, i jak ludzie na mnie patrzą, to nie wiem czemu ale zachowuję się jakby mi ktoś normalnie kij w tyłek wsadził - kolejne zachowanie do eliminacji

Napisane przez malamyszka20

Chyba większość ludzi tego nie lubi. Ja też nie przepadam, a najbardziej chyba jak ktoś o mnie mówi w towarzystwie i wszyscy się wtedy gapia Ale na ślubie niech się patrzą.

Mam tak samo, czasami mam wrażenie, że nie jestem przystosowana do życia między ludźmi

Napisane przez malamyszka20

Ja znowu będę się pewnie trochę stresować kamera,bo nie przepadam jak ktoś mnie filmuje, a najbardziej nie lubię oglądać siebie na video

Tutaj znów się u mnie odezwałoby się zachowanie typu "kij w tyłku" - sztywno i nienaturalnie, podobnie ma mój luby, i na chwilę obecną chyba kamerzysty nie chcemy, wystarczą piękne zdjęcia. Nie dość, że bym nie zniosła tego że ktoś mnie kameruje, to chyba zapadłabym się pod ziemię mając właśnie to oglądać

[malamyszka20]

Właśnie dlatego my nie chcemy takiego tradycyjnego filmu z wesela,bo mi się to nie podoba, każdy siedzi zestresowany szczególnie na początku nawet goście. Ale chcemy tylko taki filmik na pamiątkę, ale taki 10 minutowy w którym bedzie wszystko + podkład muzyczny, tak żeby tylko było co wspominac;-);-)

[talkative2]

Napisane przez malamyszka20

Właśnie dlatego my nie chcemy takiego tradycyjnego filmu z wesela,bo mi się to nie podoba, każdy siedzi zestresowany szczególnie na początku nawet goście. Ale chcemy tylko taki filmik na pamiątkę, ale taki 10 minutowy w którym bedzie wszystko + podkład muzyczny, tak żeby tylko było co wspominac;-);-)

my też nie mieliśy kam, bo też nie lubię i się przy niej krępuję. Mieliśmy fotografa , który robił niestandardowe zdjęcia - głównie wtedy, kiedy nikt nie wiedział. Takich pozowanych mamy zaledwie 20 (takie typowe grupówki z każdym). Dodatkowo taką małą, amatorską kamerką mamy nagrane jak tata prowadzi mnie do ołtarza, przysięgę, pierwszy taniec i podziękowania dla rodziców To wszystko Jakość jest jak z komórki praktycznie, ale kamerka była mała, nikt jej nie widział, a poza tym kręcił chłopak siostry , więc nikt się nie stresował

---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ----------

btw - jeśli nie chcecie kam, a wszyscy Wam mówią, że będzie żałować - nie słuchajcie Nam też tak mówili i już prawię bym "pękła" i wzięła kamerzystę. Zdecydowałam jednak wytrwać przy swoim i wcale nie żałuję - nawet trochę

[malamyszka20]

Napisane przez talkative2

my też nie mieliśy kam, bo też nie lubię i się przy niej krępuję. Mieliśmy fotografa , który robił niestandardowe zdjęcia - głównie wtedy, kiedy nikt nie wiedział. Takich pozowanych mamy zaledwie 20 (takie typowe grupówki z każdym). Dodatkowo taką małą, amatorską kamerką mamy nagrane jak tata prowadzi mnie do ołtarza, przysięgę, pierwszy taniec i podziękowania dla rodziców To wszystko Jakość jest jak z komórki praktycznie, ale kamerka była mała, nikt jej nie widział, a poza tym kręcił chłopak siostry , więc nikt się nie stresował


---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ----------

btw - jeśli nie chcecie kam, a wszyscy Wam mówią, że będzie żałować - nie słuchajcie Nam też tak mówili i już prawię bym "pękła" i wzięła kamerzystę. Zdecydowałam jednak wytrwać przy swoim i wcale nie żałuję - nawet trochę

Właśnie my też chcemy coś takiego;-) i wydaje mi się ze taki filmik się lepiej ogląda,bo wszyscy są naturalni a nie wszystko takie pozowane, nie lubię tak;-)

[claudusiaaaaa]

Nasz kamerzysta oferuje dwie płyty. Jedna jest w formie teledysku, trwającego 45 minut, najważniejsze momenty, fajne sceny. Druga natomiast jest- jak sam powiedział- do wódeczki Typowy film z wesela. Kiedy byłam jeszcze w trakcie poszukiwań kamerzysty, koleżanka przyniosła mi płytę swojego kuzyna. Film trwał.......... 6 godzin. Obejrzałam 10 minut i wymiękłam Jak można?! Przypuszczam, że sami zainteresowani nie obejrzeli go w całości

[Almariel]

Ja się bardzo stresowałam przed ślubem, tak z kilka dni przed i w dniu ślubu również... Dopiero, kiedy założyłam suknię ślubną, cały stres przeszedł mi, jak ręką odjął. Pamiętam to, jak dziś... ogarnął mnie wtedy jakiś taki spokój. Potem już nic mnie nie stresowało, były wielkie emocje w kościele, przysięga itd. ale nie był to stres, raczej takie podekscytowanie. A na weselu to już w ogóle pełen luzik i zabawa do białego rana.

[verumka]

Napisane przez Sehnsucht87

Tutaj znów się u mnie odezwałoby się zachowanie typu "kij w tyłku" - sztywno i nienaturalnie, podobnie ma mój luby, i na chwilę obecną chyba kamerzysty nie chcemy, wystarczą piękne zdjęcia. Nie dość, że bym nie zniosła tego że ktoś mnie kameruje, to chyba zapadłabym się pod ziemię mając właśnie to oglądać

Też tak myślałam z tą kamerą. Generalnie nie lubiłam nigdy na weselach innych osób jak kamerzysta podchodził do mnie z kamerą pod sam mój nos Tak samo było np. na studniówce czy na innych okazjach. Jednak nie wyobrażałam sobie nie mieć filmu z własnego ślubu i wesela Powiem tak - jeżeli kamerzysta jest dobry, to zrobi tak, żeby nakręcić dobry film, nie narzucając się za bardzo gościom. Zrobi tak, żeby go nie było widać Myśmy takiego kamerzystę mieli, zrobił bardzo fajny filmik. Wmieszał się w tłum gości, nie podstawiał nikomu kamery pod nos. Ludzie nawet nie widzieli, kiedy są kamerowani
Co do oglądania siebie na kasecie - również nigdy nie znosiłam, ale płyty ze ślubu po prostu nie mogłam się doczekać
Ale oczywiście każdy robi jak chce moja koleżanka też miała tylko fotografa na weselu i bardzo sobie chwali tę decyzję także jak się czegoś nie lubi lub coś nas stresuje, to nie ma co się męczyć na własnym weselu. Ja byłam kiedyś na weselu, na którym nie było w ogóle oczepin (tzn. rzucania welonem i krawatem) ponieważ panna młoda nigdy nie lubiła oczepin, (jeszcze jako panienka nie znosiła jak się ją wyciągało do kółeczka) i dlatego na swoim własnym weselu oczepin nie zrobiła

[Copykat]

Mnie jak na razie najbardziej stresuje podejście naszych rodzin do naszego ślubu - bierzemy cywilny i wszyscy są delikatnie mówiąc niezadowoleni z naszej decyzji

Nie chcemy mieć tradycyjnego wesela więc wszystkie nerwy związane z pierwszym tańcem, oczepinami, nagrywaniem itd odpadają

[Dotka90]

Copy, widzę, że u Ciebie jest to, co dopiero przede mną

My też tylko cywilny chcemy. O ile wiem, że ze strony mojej rodziny nie będzie kompletnie żadnego problemu, bo moja mama jest otwarta, zresztą sama do kościoła nie chodzi i nic nam nie chce narzucać, o tyle myślę, że ze strony rodziny TŻta będzie gadanie, mimo że jego rodzice również do kościoła nie chodzą, ale pewnie będzie 'co ludzie powiedzą'..
Ech, a co mnie ludzie obchodzą? Ja nie mam zamiaru robić szopki jak 90% państwa młodych, którzy biorą ślub kościelny 'dla rodziny'...