Jak często odwiedzacie swoich teściów?

[pendraiw]

z 90 razy w roku, mieszkamy blisko siebie, na początku nasze relacje były oschłe i tragiczne wręcz, babka miała do mnie pretensje o wszystko, olałam te jej żale i teraz jest ok....zrozumiała wiele rzeczy i widujemy się częściej.

[Maalinkaaaa]

Rzadko odwiedzam. Tata mojego Tż jest OK. gorzej z mamą-strasznie mnie drażni,dlatego wolę się nie denerwować i nie jeżdżę tam zbyt często-tylko jak trzeba.Chociaż przyznam,że chciałabym dogadywać się z nią lepiej,czytając niektóre wypowiedzi,zazdroszczę tak dobrego kontaktu z teściową

[NAasia91]

Chciałam wiedzieć tak na przyszłośc jak to jest u Was, bo matka mojego chłopaka doprowadza mnie do szaleństwa, ciągle teskni i chce spotkań ( mieszkam z facetem razem blisko jego rodziców), pyta się 100 razy o to samo, tak samo opowiada powtarzając sie co minute ;/ najchetniej odwiedzłabym ich raz na miesiąc albo 2 a nawet 3, mi to nie jest potrzebne, drażnia mnie tacy ludzie... cóż począć?

[_ema_]

Napisane przez NAasia91

Chciałam wiedzieć tak na przyszłośc jak to jest u Was, bo matka mojego chłopaka doprowadza mnie do szaleństwa, ciągle teskni i chce spotkań ( mieszkam z facetem razem blisko jego rodziców), pyta się 100 razy o to samo, tak samo opowiada powtarzając sie co minute ;/ najchetniej odwiedzłabym ich raz na miesiąc albo 2 a nawet 3, mi to nie jest potrzebne, drażnia mnie tacy ludzie... cóż począć?

Ciebie drażnią.
A dla niego to rodzice i nie wiem czy miło mu jest widywać ich raz na kilka miesięcy. Z Twojego opisu nie wynika żeby robili Ci jakąś wielką krzywdę. Strasznie samolubna jesteś

[leniwca]

Napisane przez _ema_

Ciebie drażnią.
A dla niego to rodzice i nie wiem czy miło mu jest widywać ich raz na kilka miesięcy. Z Twojego opisu nie wynika żeby robili Ci jakąś wielką krzywdę. Strasznie samolubna jesteś

Czemu samolubna? Nie napisała, że facetowi zabrania spotkań. Przecież jak chce, to może ich odwiedzać, a jak ona nie chce- to nie musi. Co w tym egoistycznego?

[mesta93]

Napisane przez leniwca

Czemu samolubna? Nie napisała, że facetowi zabrania spotkań. Przecież jak chce, to może ich odwiedzać, a jak ona nie chce- to nie musi. Co w tym egoistycznego?

zgadzam się Nie uważam żeby ktoś był samolubny bo nie lubi widywać się ze swoją teściową częściej niż to konieczne

[_ema_]

Napisane przez mesta93

zgadzam się Nie uważam żeby ktoś był samolubny bo nie lubi widywać się ze swoją teściową częściej niż to konieczne

A ja uważam, że podejście 'wkurzają mnie rodzice męża, mimo, że nic strasznego mi nie robią i nie chce mi się z nimi widywać' jest samolubne i tyle. To są osoby dla niego ważne i odrobina wysiłku w kontaktach z nimi [jeśli nie są toksyczni] nikogo jeszcze nie zabiła. I zdania nie zmienię. Rodzina jest rodzina i czasem trzeba przygiąć karku, żeby nie sprawiać mężowi przykrości swoimi humorami. Zwłaszcza, że 'pytanie 10 razy o to samo' nie jest chyba szczytem bezczelności czy pomiatania, żeby trzeba było tych ludzi unikać. Podjeście - nie cierpię Twojej matki bo tak i sam sobie do niej chodź, jest strasznie nie w porządku w stosunku do partnera.

[leniwca]

Napisane przez _ema_

A ja uważam, że podejście 'wkurzają mnie rodzice męża, mimo, że nic strasznego mi nie robią i nie chce mi się z nimi widywać' jest samolubne i tyle. To są osoby dla niego ważne i odrobina wysiłku w kontaktach z nimi [jeśli nie są toksyczni] nikogo jeszcze nie zabiła. I zdania nie zmienię. Rodzina jest rodzina i czasem trzeba przygiąć karku, żeby nie sprawiać mężowi przykrości swoimi humorami. Zwłaszcza, że 'pytanie 10 razy o to samo' nie jest chyba szczytem bezczelności czy pomiatania, żeby trzeba było tych ludzi unikać. Podjeście - nie cierpię Twojej matki bo tak i sam sobie do niej chodź, jest strasznie nie w porządku w stosunku do partnera.

No to napisała, że spotkanie raz na 1/2/3miesiące przeżyje

Zależy też od podejścia faceta. Może rozumie jej niechęć i nie naciska.

[GoodNight]

Napisane przez _ema_

A ja uważam, że podejście 'wkurzają mnie rodzice męża, mimo, że nic strasznego mi nie robią i nie chce mi się z nimi widywać' jest samolubne i tyle. To są osoby dla niego ważne i odrobina wysiłku w kontaktach z nimi [jeśli nie są toksyczni] nikogo jeszcze nie zabiła. I zdania nie zmienię. Rodzina jest rodzina i czasem trzeba przygiąć karku, żeby nie sprawiać mężowi przykrości swoimi humorami. Zwłaszcza, że 'pytanie 10 razy o to samo' nie jest chyba szczytem bezczelności czy pomiatania, żeby trzeba było tych ludzi unikać. Podjeście - nie cierpię Twojej matki bo tak i sam sobie do niej chodź, jest strasznie nie w porządku w stosunku do partnera.

Tez mam takie zdanie. Zgadzam się z tym co napisalas od początku do konca.

[agniesikk]

A można wypowiedzieć się o rodzicach faceta? Bo to stricte moi teściowie nie są, ale mamę widuję około 4-5 razy do roku, ojca 2 razy w roku przez kamerkę na skype. O ile TŻ mama, jak jestem u niej w domu, to nie jest upierdliwa, za to często odczuwam jej obecność duchową. Jak TŻ raz odbierze telefon od niej, to już do końca dnia będzie dzwonić 10 razy z pierdołami typu "a wiesz, że kot dzisiaj spadł z parapetu?" itp. Dlatego TŻ olewa od niej telefony, bo już mnie to doprowadzało do szału. Strasznie upierdliwa osoba, ale głośno tego nie mówię, bo i tak z nią żyć nie będę. Zresztą mój TŻ do rodziców przywiązany nie jest, nie jest z nimi w jakichś zażyłych kontaktach, więc i mogę mieć wylewkę na relację ja-rodzice faceta.

[Dotka90]

Napisane przez _ema_

A ja uważam, że podejście 'wkurzają mnie rodzice męża, mimo, że nic strasznego mi nie robią i nie chce mi się z nimi widywać' jest samolubne i tyle. To są osoby dla niego ważne i odrobina wysiłku w kontaktach z nimi [jeśli nie są toksyczni] nikogo jeszcze nie zabiła. I zdania nie zmienię. Rodzina jest rodzina i czasem trzeba przygiąć karku, żeby nie sprawiać mężowi przykrości swoimi humorami. Zwłaszcza, że 'pytanie 10 razy o to samo' nie jest chyba szczytem bezczelności czy pomiatania, żeby trzeba było tych ludzi unikać. Podjeście - nie cierpię Twojej matki bo tak i sam sobie do niej chodź, jest strasznie nie w porządku w stosunku do partnera.

1. Są ważne, ale może on sam widzi, że kontakty partnerki z jego rodziną jej nie uszczęśliwiają i chce jej tego oszczędzić, bo sam wie, jacy oni są? Nie trzeba być toksycznym, by skutecznie zatruwać komuś życie.

2. Bez przesady, to co, ktoś ma się zmuszać i NA SIŁĘ chodzić do rodziców partnera, bo.. No właśnie, bo co? I po co?
Ja znam takie małżeństwo, staż ładnych 'dziesiąt' lat. Matka faceta skutecznie irytowała swoją synową, zwyczajnie się nie lubiły i działały sobie na nerwy. On to widział i NIGDY nie kazał żonie chodzić do matki częściej niż na święta, imieniny i inne okazje tego typu, czyli jedynie parę razy do roku. Sam za to odwiedzał ją tak często, jak miał na to ochotę, jak tego potrzebował i jak potrzebowała tego matka.

Dzięki temu i wilk syty i owca cała.Żona była zadowolona, że nie każe jej tam bywać 4 razy w tygodniu, a matka i tak miała niezaburzony kontakt z synem.

[Visez]

Napisane przez agniesikk

A można wypowiedzieć się o rodzicach faceta? Bo to stricte moi teściowie nie są, ale mamę widuję około 4-5 razy do roku, ojca 2 razy w roku przez kamerkę na skype. O ile TŻ mama, jak jestem u niej w domu, to nie jest upierdliwa, za to często odczuwam jej obecność duchową. Jak TŻ raz odbierze telefon od niej, to już do końca dnia będzie dzwonić 10 razy z pierdołami typu "a wiesz, że kot dzisiaj spadł z parapetu?" itp. Dlatego TŻ olewa od niej telefony, bo już mnie to doprowadzało do szału. Strasznie upierdliwa osoba, ale głośno tego nie mówię, bo i tak z nią żyć nie będę. Zresztą mój TŻ do rodziców przywiązany nie jest, nie jest z nimi w jakichś zażyłych kontaktach, więc i mogę mieć wylewkę na relację ja-rodzice faceta.

Wydaje mi się że bez sensu mieszać te dwie rzeczy i to temat na inny wątek, bo jak znam życie w większości przypadków ci rodzice chłopaka nigdy teściami nie zostaną

[agniesikk]

Napisane przez Visez

Wydaje mi się że bez sensu mieszać te dwie rzeczy i to temat na inny wątek, bo jak znam życie w większości przypadków ci rodzice chłopaka nigdy teściami nie zostaną

Nie wierzę, że w tym wątku wypowiadały się tylko mężatki Nie przesadzaj, masz szklaną kulę i zobaczyłaś w niej to wszystko? Może za parę lat Cię zaskoczę i to będą moi teściowie, nigdy nie wiadomo Nie daję sobie ręki uciąć w tak dalekobieżnych planach.

[201611241302]

Napisane przez Visez

Wydaje mi się że bez sensu mieszać te dwie rzeczy i to temat na inny wątek

No dokładnie, teściowie to rodzice męża/żony.
Rodzice mojego faceta nie są moim teściami więc się nie wypowiadam. Nie wiem co tu można pomylić

[agniesikk]

Napisane przez dzasminka

No dokładnie, teściowie to rodzice męża/żony.
Rodzice mojego faceta nie są moim teściami więc się nie wypowiadam. Nie wiem co tu można pomylić

Przeciez nikt tu nic nie pomylil, gdybym sie pomylila, to bym napisala "moi tesciowie", a tak to napisalam "rodzice mojego chlopaka". Zreszta jak ktos np. zyje kupe lat bez slubu, to nadal nie moze sie wypowiedziec o swoich tesciach, bo teoretycznie tesciami nie sa? Bez sensu.

[201611241302]

Napisane przez agniesikk

Przeciez nikt tu nic nie pomylil, gdybym sie pomylila, to bym napisala "moi tesciowie", a tak to napisalam "rodzice mojego chlopaka". Zreszta jak ktos np. zyje kupe lat bez slubu, to nadal nie moze sie wypowiedziec o swoich tesciach, bo teoretycznie tesciami nie sa? Bez sensu.

Mimo, że żyjemy z TŻ jak małżeństwo, mieszkamy, to jego rodzice nie są moimi teściami tylko rodzicami partnera
Ale każdy nazywa jak chce

[agniesikk]

Napisane przez dzasminka

Mimo, że żyjemy z TŻ jak małżeństwo, mieszkamy, to jego rodzice nie są moimi teściami tylko rodzicami partnera
Ale każdy nazywa jak chce

No dlatego napisalam to co wyzej Tez przeciez nie mowie na rodzicow chlopa "tesciowie", bo slubu nie mamy, ale np. jakbym juz mieszkala z nim pare lat bez slubu, to i pewnie bym mowila "tesciowie", bo to i tak prawie jak rodzina, tylko ze nieformalnie, bez papierka. No ale wszystko jasne, tak czy siak

[201611241302]

Napisane przez agniesikk

No dlatego napisalam to co wyzej Tez przeciez nie mowie na rodzicow chlopa "tesciowie", bo slubu nie mamy, ale np. jakbym juz mieszkala z nim pare lat bez slubu, to i pewnie bym mowila "tesciowie", bo to i tak prawie jak rodzina, tylko ze nieformalnie, bez papierka. No ale wszystko jasne, tak czy siak

No właściwie tyle już z nimi przezyłam, że mogłabym powiedzieć, że jak rodzina.

Ale fakt, że to kwestia stażu związku.
Mnie troche bawi jak dziewczyna jest z chłopakiem pare miesięcy i już mówi teściowie.

[agniesikk]

Napisane przez dzasminka

No właściwie tyle już z nimi przezyłam, że mogłabym powiedzieć, że jak rodzina.

Ale fakt, że to kwestia stażu związku.
Mnie troche bawi jak dziewczyna jest z chłopakiem pare miesięcy i już mówi teściowie.

To nie ja, zeby nie bylo, w sumie mamy podobny staż związku (spojrzałam na Twój suwaczek)

[201611241302]

Napisane przez agniesikk

To nie ja, zeby nie bylo, w sumie mamy podobny staż związku (spojrzałam na Twój suwaczek)

To nie było do Ciebie, tak ogólnie

No to piona!

[kotek81]

Jak muszę jak nie muszę to nie chodzę - ostatnimi czasy to jest tak 3-4 razy do roku. Teściowa dodatkowo przychodzi do nas kolejne 3-4 razy do roku.
Tyle w sumie daję radę wytrzymać

[Marika_1987]

Ale historii takiej jak ja nie mieliście z teściami
Wigilia, wszystko uszykowane, zaprosiliśmy moich i męża rodziców już sporo czasu wcześniej. Informacja, ze przyjdą itd, więc napracowałam się porządnie, bo to pierwsza wigilia, którą organizowałam. Przyjechali moi rodzice, bo myliśmy umówieni na mniej więcej konkretną godzinę. Mąż dzwoni do swoich, a oni, że nie przyjdą, teściowa w ryk, krzyk i lament wielki i, że mąż ma rzucić wszystko i przyjść do nich na kolację. Nie poszedł to co chwile telefony, aż wreszcie telefon wyłączył. A dodam, że do końca określali się, że przyjdą. A jaki był powód? Dzień wcześniej nie byliśmy na imieninach teścia, bo praktycznie cały dzień spędziłam na IP w szpitalu z powodu mojej przypadłości ( mąż był ze mną). No ale przecież nieważne, mogłoby mi nogę urwać to mam drugą ale przyjść trzeba i koniec, bo jak nie to obraza majestatu. A wczoraj kulturalnie poszliśmy złożyć życzenia, wypiliśmy kawę i wróciliśmy do domu, żeby nie psuć sobie atmosfery i humoru.

Ogólnie teść jest w porządku, ale siedzi pod pantoflem strasznie i nie ma nic do powiedzenia. Potrafi rozmawiać bez pretensji, krzyków i lamentów. Za to teściowa niet Nie wie co to jest kompromis, nie rozumie, że mamy swoje życie, swoje sprawy i nie mamy ochoty dzielić się z nią całym naszym życiem. Dlatego też nasze kontakty zostały ograniczone do minimum i tak jest dobrze. Mąż nawet kiedy widzi, że ona dzwoni po raz kolejny w ciągu jednego dnia to po prostu nie odbiera.

Z moimi rodzicami można porozmawiać na luzie, pożartować ale też pogadać na poważne tematy na zasadzie wymiany poglądów. I jakoś nigdy nie było sytuacji, że obrazili się czy coś w tym stylu. Mąż stwierdził, że lubi ich odwiedzać, bo czuje się swobodnie. I co najważniejsze nie mieszają się w nasze życie, nie narzucają jak mamy żyć, co robić. Wychodzą z założenia jak sobie pościelimy tak się wyśpimy. I myślę, że takie podejście jest zdrowe

[apows]

Napisane przez NAasia91

?
I jakie macie stosunki wobec siebie?

Ja jestem rozwódką ale wcale nie odwiedzałam teściów bo byli za granicą. Teściowa natomiat przyjeżdżała raz w roku to wtedy spędzaliśmy z nią czas codziennie. Wydaje mi się, że przy normalnych stosunkach to się powinno pamietać o uczuciach swego meża, który potrzebuje kontaktu z rodzicami. NIE sugerowac mu, że jedzie do mamusi itp. Samej również zadbać o to, by przynajmniej w tych wyjatkowych sytuacjach takich jak świeta czy urodziny zrobić dobrą minę. Inaczej jest jak relacje są dobre to i odwiedziny są czymś przyjemnym.

[NAasia91]

Mój chłopak tez ma dość swojej matki i nie chce mu sie jej widywać, więc prosze mnie tu nie linczować

[new woman in town]

Do rodziców męża jeździmy raz na miesiąc, raz na dwa miesiące. Zależy to głównie od wolnego czasu i naszych obowiązków zawodowych i pozazawodowych. Ogólnie mam dobre relacje zarówno z rodzicami tż jak i jego rodzeństwem ale wielkiej miłości jeszcze tam nie ma. Traktuje ich z szacunkiem i sympatią ale nie jako moją rodzinę, nie umiem i chyba nigdy nie będę w stanie postawić znaku równości pomiędzy nimi a moją rodziną. Mimo, że są sympatyczni i starają się być wobec mnie mili i w porządku.

Odwiedzam ich głównie ze względu na mojego partnera - ja szczerze mówiąc mogłabym ich i pół roku nie widzieć i bym nie płakała.

[Visez]

Napisane przez agniesikk

Przeciez nikt tu nic nie pomylil, gdybym sie pomylila, to bym napisala "moi tesciowie", a tak to napisalam "rodzice mojego chlopaka". Zreszta jak ktos np. zyje kupe lat bez slubu, to nadal nie moze sie wypowiedziec o swoich tesciach, bo teoretycznie tesciami nie sa? Bez sensu.

A no nie są. Wtedy są rodzicami konkubenta

[201803300917]

Napisane przez Visez

A no nie są. Wtedy są rodzicami konkubenta

a czy trzeba być takim formalistą? szybciej i wygodniej mówić "teściowie" niż " rodzice mojego konkubenta". o rodzicach jednego mojego eks też mówiłam" teściowie" trochę półzartem, trochę bo krócej.
moja przyjaciółka o długoletnim facecie swojej matki, który z nimi mieszka mówi " ojczym" a nie " konkubent mojej matki". skandal bo ślubu nie mają

[guess17]

My odwiedzamy jednych i drugich bardzo często, wiem że mój Tż lubi jeździć do mnie bo moi rodzice są spoko. Nie mogę powiedzieć że nie lubię jeździć do rodziców Tż bo czasami bywa naprawdę ok. Ale tak żebym tam sama zaglądnęła, bo mam taką ochotę. Nie ma w ogóle takiej możliwości.

[Visez]

Napisane przez maconha89

a czy trzeba być takim formalistą? szybciej i wygodniej mówić "teściowie" niż " rodzice mojego konkubenta". o rodzicach jednego mojego eks też mówiłam" teściowie" trochę półzartem, trochę bo krócej.
moja przyjaciółka o długoletnim facecie swojej matki, który z nimi mieszka mówi " ojczym" a nie " konkubent mojej matki". skandal bo ślubu nie mają

Każdy niech mówi jak mu wygodnie, żaden skandal Ja do Tż babci mówię normalnie Babcia (może dlatego że pierwsza zaczęła nazywać mnie swoją wnuczka) - to dopiero skandal;p tak jak on do mojej, a do rodziców jeszcze "Pan/Pani"

[Fruchtgeele]

Ej no bez jaj, czuję się dyskryminowana, bo nie chcę brać ślubu i formalnie nigdy nie będę miała teściowej!

Choć może w tym szaleństwie jest metoda...